Adnotacja: Ten artykuł
nie ma nic wspólnego z książką p.t.: „Radical” David Platta. Nigdy jej nie
czytałem, ani też – z tego co wiem – nie czytałem żadnej z pozycji, której D.
Platt byłby autorem.
Co oznacza bycie
radykalnym?
Definicje mają znaczenie.
Dlatego zanim przejdziemy dalej, chciałbym zdefiniować termin „radykalny”.
Mówiąc „radykalny” mam na myśli tę odmianę chrześcijańskiego myślenia, która
mówi, że prowadzenie normalnego chrześcijańskiego życia, zawarcie ślubu,
posiadanie dzieci, wychowanie ich w Chrystusie, obdarzanie miłością
współmałżonka, bycie wiernym swoim zadaniom w pracy, uczęszczanie na
nabożeństwo, czytanie Biblii, modlitwa, kochanie świętych, a na końcu śmierć – to
wszystko są rzeczy niewystarczające.
Chodzi o tę odmianę
chrześcijaństwa, która mówi: „Na pewno jest jeszcze coś, co powinienem zrobić,
żeby być dobrym chrześcijaninem”. Radykał myśli i głosi, że „dobry chrześcijanin robi niesamowite rzeczy dla Jezusa”. Ten
rodzaj myślenia można odnaleźć we wszystkich odłamach chrześcijaństwa. Widzimy
tygodnie misyjne, spotkania przebudzeniowe, zakonników, którzy wszystko
porzucają, nieuchwytne drugie błogosławieństwo, pielgrzymki do Rzymu, kobiety,
które pozostawiają małżeństwo i dzieci daleko za sobą, mężczyzn porzucających
pracę, żeby włączyć się w służbę kościelną, młodych ludzi wierzących w to, że
zapamiętanie całego Krótkiego Katechizmu Westministerskiego jest środkiem
łaski, kaznodziejów sugerujących, że Słowo i sakramenty to nie wszystko, a
także mówców na konferencjach, którzy żądają abyśmy coraz więcej się modlili. Korytarze wiary wybrzmiewają frazesami typu: Bądź radykalny. Zrezygnuj ze wszystkiego dla Jezusa. Poświęć
wszystko.
Zostałem wychowany w takim
podejściu i podejrzewam, że wielu z was miało podobnie. Wasze chrześcijańskie
życie opierało się na stwierdzeniach w stylu „Czy robię wystarczająco dużo?”.
Po jakimś czasie odkryłem, że ten przymus, żeby robić wspaniałe rzeczy dla Boga był nie tylko uciążliwym jarzmem,
ale był także niebiblijny. Olśnienie przyszło kilka lat temu, podczas studiowania Listu do Efezjan.
Naprawdę radykalny
Pierwsze rozdziały Listu
do Efezjan to jedne z najwspanialszych rozdziałów w całym Nowym Testamencie.
Całe Pismo jest natchnione przez Boga, ale możliwe, że List do Efezjan został
obdarzony jego podwójną dawką. Poniżej kilka wersetów mówiących o wspaniałości
naszego zbawienia.
Jesteśmy ubłogosławieni
wszelkim duchowym błogosławieństwem (1,3).
Zostaliśmy wybrani w Chrystusie
przed założeniem świata (1,4).
W Nim mamy odkupienie
przez Jego krew (1,7).
Zostaliśmy zapieczętowani
obiecanym Duchem Świętym (1,13).
Byliśmy umarli. Teraz
żyjemy (2,1).
Zostaliśmy wzbudzeni z
Chrystusem i wraz z nim posadzeni w okręgach niebieskich (2,6).
Kiedyś byliśmy obcy
przymierzom, lecz teraz staliśmy
się bliscy (2,12-13).
W Chrystusie mamy dostęp
do Ojca poprzez Ducha. (2,18).
W liście jest mowa o podobnych rzeczach jeszcze wiele, wiele razy (zwróćmy uwagę szczególnie na
wersety: 3,17-21). Święty Paweł maluje przed nami wielki obraz, ukazujący
wspaniałość odkupienia, które mamy w Chrystusie, jak również wspaniałość
dzieła, które uczynił dla nas nasz Pan. W pierwszych trzech rozdziałach Listu do Efezjan, Paweł odkrywa tą
tajemnicę (3,9) przed świętymi w Efezie. Zaś w
czwartym rozdziale, Apostoł zaczyna wyjaśniać, co to oznacza dla ich
codziennego życia. List do Efezjan jest starannie podzielony, pomiędzy to, co
Bóg uczynił dla nas w Chrystusie (1-3), a to, jak mamy na ten fakt odpowiedzieć
(4-6). Lub innymi słowy, został on podzielony na tryb oznajmujący i rozkazujący.
Nie do
końca...
Pierwsze trzy
rozdziały brzmią radykalnie. Wzbudzenie z martwych jest radykalne. Bycie
oczyszczonym jest radykalne. Bycie zjednoczonym w przymierzu, jako poganin,
jest radykalne. Ale kiedy przechodzimy do rozdziałów 4-6 cały radykalizm znika.
Po przeczytaniu rozdziałów 1-3 moglibyśmy oczekiwać, że Paweł „podkręci
silniki”. Jesteśmy napełnieni Duchem,
włączeni w przymierze, odkupieni krwią, kiedyś byliśmy umarłymi - teraz
żyjącymi, chrześcijanami. Zostaliśmy stworzeni do wielkich rzeczy. Gdyby Paweł
był współcześnie żyjącym kaznodzieją, dołączyłby do tego wezwanie do
ewangelizacji albo wyjazdu na misję lub też do rozdania wszystkiego biednym lub
zmieniania świata (albo chociaż społeczności, w której żyjemy) lub rozpoczęcia
grupy biblijnej w najbliższym sąsiedztwie... Zakończyłby List do Efezjan
wezwaniem do bycia radykalnym.
Ale prawdziwy
Paweł rozczarowuje nas. Nie znajdziemy w rozdziałach jego listu niczego o robieniu
niesamowitych rzeczy dla Chrystusa. Nie ma tam nic odnośnie wyjazdów misyjnych
czy ewangelizacji. Nie ma nic o zmienianiu świata czy lokalnej społeczności.
Nie ma wezwania, które nakazywałoby ci oddać wszystko, co posiadasz. Święty
Paweł nie zachęca mężczyzny do zgłębienia samego siebie, w celu sprawdzenia czy
nadaje się on do służby w Kościele. Kobiety
nie są zachęcane do pozostawienia wszystkiego za sobą, a
następnie do „pełnego oddania się Jezusowi”. Rodzice nie są wzywani do
upewniania się, czy wychowali „radykalne” dzieci. Co zatem nakazuje nam robić
Paweł?
Znoście jedni
drugich w wszelką pokorą i cierpliwością (4,2).
Odrzucajcie
fałszywą doktrynę i wzrastajcie w dojrzałości (4,13-15).
Zewleczcie z
siebie starego człowieka (4-22).
Pozbądźcie się
grzesznej złości (4,26-27)
Przestańcie
kraść i ciężko pracujcie, żebyście mogli dzielić się z tymi, którzy są w
potrzebie (4,28).
Uważajcie na
to, co mówicie (4,29; 31; 5,4).
Bądźcie
uprzejmi względem siebie (4,28).
Nie bądźcie
rozwiąźli seksualnie (5,3-7).
Unikajcie
społeczności z ciemnością (5,11).
Rozmawiajcie
ze sobą poprzez pieśni (5,19).
Składajcie
dziękczynienie (5,20).
Żony, bądźcie
uległe mężom (5,22; 24).
Dzieci,
słuchajcie rodziców (6,1-3).
Ojcowie,
wychowujcie swoje dzieci w wierze (6,4).
Ciężko
pracujcie dla tych, którzy są waszymi przełożonymi (6,5-9).
Walczcie
przeciwko diabłu i jego sługom (6,10-20).
Nie jest to
zbyt radykalne podejście, prawda?
Zły rodzaj
radykalizmu
Święty Paweł
jest radykalny, ale nie w sposób, który by nam odpowiadał. Jest radykalny,
jeśli chodzi o zabijanie grzechu. Chce, żebyśmy skończyli z napadami złości.
Chce, żebyśmy zaprzestali plotkarskiej mowy. Chce, żebyśmy byli wdzięczni w
każdych okolicznościach. Chce, żebyśmy się modlili. Chce, żebyśmy wyzbyli się
chciwości. Chce, żebyśmy byli pewni, że utrzymujemy naszą mowę w czystości.
Wszystko to wydaje się być całkiem nudne i żmudne do wykonania. Co brzmi
bardziej ekscytująco: kiedy ktoś mówi o zdobywaniu twojej społeczności dla
Chrystusa, czy ktoś kto mówi o poskramianiu twojego krnąbrnego języka?
Nie podoba nam
się wezwanie Pawła, by być radykalnymi, ponieważ dużo łatwiej jest kochać tych
zgubionych, których nie widzieliśmy niż naszą żonę, którą widzimy każdego dnia.
Nie lubimy tego, ponieważ wybaczenie bywa trudne (4,32), a cudzołóstwo jest
łatwe (5,3). Nie podoba nam się to, ponieważ wolelibyśmy raczej słynąć z
robienia czegoś niesamowitego niż być niewidzialnymi i utrzymywać pokój (4,3).
Nie podoba nam się to, ponieważ Apostoł mówi wiele o uległości, a z kolei nic o
ewangelizowaniu panienek w Starbucks'ie. Podsumowując, wezwania do bycia
radykalnymi, okazują się wcale nie być radykalne. Stanowią jedynie przeszkodę.
Życie chrześcijanina nie polega na zdobywaniu nowych miejsc dla Jezusa albo na
robieniu dla Niego wspaniałych rzeczy. Polega raczej na byciu świętym dokładnie
tam, gdzie w danej chwili się znajdujemy. Polega na miłowaniu naszych braci i
sióstr w naszych kościołach. Oznacza bycie wiernym naszym rodzinnym obowiązkom.
To również ciężka praca w naszych powołaniach. Jeśli się tego wszystkiego podejmujemy, żyjąc w upadłym świecie,
jesteśmy wystarczająco radykalni.
Artykuł ukazał
się na stronie: www.kuyperian.com
Peter Jones
Autor jest pastorem w
reformowanym kościele Christ Church (CREC) w Morgantown. Ma żonę Julie oraz ośmioro dzieci:
Samuel, William, Benjamin, Calvin, Amelia, Cecily, Elijah i Bronwyn.
Tłumaczenie:
Małgorzata Gaweł
Korekta: Paweł
Bartosik