środa, 17 czerwca 2015

Praca jako służba bliźniemu

(7) I ponownie stwierdziłem następującą marność pod słońcem: (8) Oto jest ktoś samotny i nie ma nikogo przy sobie, nie ma ani syna, ani brata; nie ma też końca jego trudu, a jego oczy nie mogą się nasycić bogactwem. Pyta on: Dla kogo się trudzę i odmawiam sobie przyjemności? To również jest marnością i przykrą sprawą. (9) Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud: (10) Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł. (11) Także, gdy dwaj razem leżą, zagrzeją się; natomiast jak może jeden się zagrzać? (12) A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie. - Kaznodziei Salomona 4.7-12

Powyższe słowa to natchniona lekcja matematyki. Kaznodzieja Salomon poucza, że jeden jest najbardziej samotną liczbą we wszechświecie. I aby zilustrować tą prawdę porusza temat pracy. Mądry Król obserwuje i opisuje człowieka, który pracuje tylko dla siebie.

"Oto jest ktoś samotny i nie ma nikogo przy sobie, nie ma ani syna, ani brata; nie ma też końca jego trudu, a jego oczy nie mogą się nasycić bogactwem. Pyta on: Dla kogo się trudzę i odmawiam sobie przyjemności?"

Taki człowiek ma wszystko. Ma bogactwo, władzę, wpływ. Ale nie ma syna, córki, brata, nikogo, kto odnosi korzyść z jego pracy. Nie ma nikogo do pomocy, ale co ważniejsze – nie ma dla kogo pracować. Nie ma nikogo, komu służy swą pracą. Salomon mówi, że taki rodzaj pracy jest marnością i przykrą sprawą. 

Chwilę później (w.9) jednak afirmuje pracę, docenia pracę, ale wtedy kiedy jest ktoś, kto ma korzyści z tej pracy ("lepiej jest dwom niż jednemu"). Bez drugiego, bez tego komu służymy, dla kogo pracujemy praca jest marnością, jest mgłą od początku do końca. Taki samotny pracuś nawet nie zatrzyma się i nie zada sobie pytania: Komu służy moja praca? Kto odnosi pożytek z mojego wysiłku?

Pan Jezus powiedział: "Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu" (Mt 20.28). Jego praca była owocna, służąca ludziom. Nie był to typ samotnego Zbawiciela. Nasz Pan był otoczony ludźmi i wspólnie z uczniami wypełniał misję szerzenia Bożego Królestwa. Obecnie czyni to z nami i poprzez nas!

O naszych pracach i powołaniach powinniśmy myśleć podobnie: nie tylko chodzi mi o pieniądze. Nie tylko chodzi o Boga, który jest uczczony gdy sumiennie wykonuję swoje powołanie. Chodzi o korzyść innych. Chodzi o satysfakcję innych. 

Czy myślimy w takich kategoriach: "Cieszę się, że dzięki mojej pracy klient może się cieszyć sprawnym autem, schludną łazienką, sprawnym komputerem, duchową pomyślnością, dojrzałością, zdrowymi zębami, smacznym zdrowym obiadem, dobrze zaprojektowanym domem... Cieszę się, że dzięki mojej pracy dzieci nabywają mądrości i zbliżają się do Jezusa, kochają Kościół i Biblię..." ?

Praca dla siebie i własnej kieszeni, nie zaś dla pomyślności i korzyści bliźniego, to marność. Człowiek, którego celem jest wyłącznie własny zysk ma pieniądze, ale te pieniądze wylecą mu za chwilę z kieszeni, z konta. Nie powinniśmy mieć postawy cinkciarza, który na rynku sprzedał trefny towar i szybko spakował stoisko lub nieuczciwego sprzedawcy auta, który ukrywa wady samochodu byle je sprzedać nieświadomemu klientowi. Ktoś, komu służymy naszą pracą powinien po jej wykonaniu z zadowoleniem powiedzieć: Dziękuję ci! Jest to jedna z tych sfer, gdzie nasza wiara, nasze chrześcijaństwo powinno się manifestować w widoczny sposób.

Dlatego Biblia wspiera to, co nazywamy wolnym rynkiem ponieważ jest to forma służenia bliźnim. Jest to dobrowolna i obopólna wymiana dóbr służąca obu stronom. Tam, gdzie państwo interweniuje w umowy pomiędzy dwiema stronami, tam pojawia się pokusa manipulacji, oszustwa, cięcia kosztów, traktowania klienta jako ofiary złapanej na marketingowy haczyk, nie zaś partnera w biznesie, bliźniego, któremu służymy.

Powinniśmy kochać pracę na rzecz innych. Powinniśmy doceniać sumienną pracę innych na naszą korzyść. Praca wyłącznie dla siebie jest marnością. Tymczasem powinna być ona wyrazem miłości: wobec Boga, bo chcemy w ten sposób czynić świat lepszym miejscem, gdzie rządzą zasady Króla, ale i wobec bliźniego ponieważ jest wyrazem miłości oraz rodzajem służenia ludziom, nie zaś jedynie sposobem na kumulowanie własnych dóbr.