wtorek, 3 stycznia 2017

7 powodów dla których młodzi mężczyźni powinni żenić się przed 23 rokiem życia

Douglas Wilson 

Na początku pragnę zauważyć, iż wojna dotycząca małżeństwa prowadzona jest na wielu frontach. Podczas gdy ewangelicznym chrześcijanom udało się odeprzeć niektóre z dziwacznych ataków (np. sprawa Obergefell), w innych sferach niestety podążyliśmy ochoczo za świeckim nurtem. Jedną z takich kwestii jest wiek, w którym młodzi ludzie zawierają związki małżeńskie. 

Przed nami naglący problem. Według miesięcznika The Atlantic, obecnie wiek zawarcia pierwszego małżeństwa dla kobiet wynosi 27 lat, a dla mężczyzn 29, podczas gdy w 1990 roku wskaźnik ten wynosił odpowiednio 23 i 26 lat, a w 1960 roku 20 i 22 lata. Sytuacja ta wydaje się nadal zaogniać. 

Czynniki, które napędzają ten proces swój początek biorą w zsekularyzowanym świecie, jednak ich reperkusje są w znacznej mierze odczuwane także w Kościele. Pośród nich możemy wymienić takie zjawiska jak: dostępność seksu poza małżeństwem, wszechobecność pornografii, wrogość zwolenników feminizmu w stosunku do roli mężczyzn w społeczeństwie, itp. Z powodu powyższych nacisków, wielu myślicieli w Kościele postanowiło zaproponować liczne ustępstwa, które umożliwiają nam wyrażanie naszego zaniepokojenia zachodzącymi zmianami, przy jednoczesnym podążaniu za ich głównym nurtem. 

Moja sugestia jest następująca. Proponuję, by od młodych mężczyzn oczekiwano tego, aby znaleźli sobie uroczą i pobożną towarzyszkę życia do 23. roku życia. (…) Co Państwo o tym myślicie? 

Oto siedem powodów dla których uważam, że jest to dobre rozwiązanie. 

1. Nie ma czegoś takiego jak dar bezżenności. Nie jest to biblijna rzecz. Apostoł Paweł uczy, że istnieje dar celibatu. „A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy, jak ja, lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny” (1 Kor. 7.7). 

Dla kogoś, kto jest obdarzony darem celibatu, małżeństwo stanowiłoby rozproszenie (1 Kor. 7.33). Ale dla kogoś bez tego daru, brak małżeństwa stanowiłoby utrapienie. Gdy płoniesz, to nie sposób nie być rozproszonym. Jeśli ktoś jest niezamężny (lecz bardzo chce być w związku małżeńskim), to ten stan jest darem jedynie w tym sensie, że każde cierpienie jest darem. 

Ci, którzy są mimowolnie niezamężni wciąż muszą wielbić Pana, muszą nadal Go kochać, nadal muszą prowadzić owocne życie w Kościele itp. Jednej rzeczy, której nie mogą robić to wmawianie sobie, że życie w stanie bezżenności jest pozytywnym ideałem niczym słoneczne, górskie łąki. Jest to raczej próba i niczego nie wskórają udając, że tak nie jest. 

Jeśli ktoś nie jest w związku małżeńskim, a przeciwna płeć powoduje w nim rozproszenie i tęsknotę, to nie możemy wtedy mówić o darze celibatu. A jeśli nie mówimy o celibacie, i nie jest to czas prześladowań („groźnego położenia” – 1 Kor 7.26), wówczas młodzi mężczyźni mają obowiązek inicjowania małżeństwa, lepiej prędzej niż później. Po prostu dowiedz się, jakie jest jej imię i poproś ją. 

2. Pokusy w postaci pornografii nie dyskwalifikują mężczyzn do zawarcia małżeństwa, a raczej kwalifikują ich do tego. Bóg ma rozwiązanie problemu pokus seksualnych dla tych, którzy nie posiadają daru celibatu. Ten dar to seks otoczony i powiązany z przysięgą przymierza. 

Pornografia z pewnością może dyskwalifikować kandydata do małżeństwa, ale nie oznacza to, że musi tak dziać się w każdym przypadku. Istnieją dwa główne sposoby, w jakie pornografia dyskwalifikuje mężczyzn. Jeśli mężczyzna pogardza kobietami, nienawidzi swojej matki oraz swych sióstr i poszukuje pornografii, która ma na celu upodlenie kobiet, nikt nie powinien być zaskoczony, że małżeństwo niczego nie naprawi, jako że taki mężczyzna ma inne, głębsze problemy – jego problem nie jest związany tylko z samokontrolą biologicznego popędu. Problem polega na wrogości i pokuta musi nastąpić w innej sferze. Pornografia jest tylko symptomem dużo poważniejszego problemu. 

Jednak innym sposobem, w jaki pornografia może dyskwalifikować mężczyznę to katechizacja i to jest o wiele bardziej powszechne. Mówimy tutaj o latach katechizacji i treningu. Załóżmy, że młody chrześcijanin pierwszy raz napotyka treści pornograficzne w wieku 13, a ślub weźmie, zgodnie z publikacją The Atlantic, w wieku 29 lat. To daje nam 16 lat seksu z najbardziej pociągającymi kobietami na świecie, które nie mają żadnych wymagań, istnieją tylko po to, aby je oglądać, a nie wysłuchiwać. Nie rodzą dzieci, które chorują w środku nocy, nie proszą o zapłacenie rachunków, nie przeszkadzają w weekendowych planach, takich jak wycieczka w góry, czy wyjazd nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić gorszego przygotowania młodego mężczyzny do życia w małżeństwie. 

Innymi słowy, dla większości młodych Chrześcijan, którzy są podatni na pornografię odkładanie decyzji o zawarciu związku małżeńskiego tylko nasili, a nie rozwiąże ten problem. Nie powinniśmy postępować jak banki, które udzielają pożyczki tylko osobom, które potrafią udowodnić, że jej nie potrzebują. Ilu ojców chce dla swych córek wybranka, który w rzeczywistości nie potrzebuje ich córek? W większości przypadków, odkładanie decyzji o ślubie do momentu uzyskania całkowitej czystości bez udziału małżeństwa jest złym pomysłem. 

3. Mężczyźni potrzebują pomocy, potrzebują jej od momentu kiedy biorą na siebie odpowiedzialność dorosłości. Kobiety zostały stworzone przez Boga aby pomagać mężczyznom, ponieważ ci potrzebują pomocy – pomocy związanej z ich powołaniem. Jeśli kobieta powołana jest do tego, aby być żoną lekarza, może rozpocząć swoje powołanie poprzez bycie żoną studenta medycyny. Bóg nie mówi przecież „niedobrze by człowiek był sam po ukończeniu studiów”. 

4. Małżeństwo jest wspaniałym sposobem na poradzenie sobie z fałszywym obrazem samego siebie. To kim naprawdę jesteśmy nie zostaje odkrywane przez lata, jak odpakowywanie kolejnych warstw ubrań z walizki. To kim jesteśmy naprawdę to owoc długotrwałych relacji z bliskimi, których wybrał dla nas Bóg. Innymi słowy, nie jestem tym samym człowiekiem, którym byłem w momencie ślubu z Nancy, tak jak i ona nie jest tą samą kobietą. Razem staliśmy się tymi ludźmi, którymi jesteśmy dzisiaj. Możemy więc powiedzieć, że duża część mnie została zaimportowana z moich relacji z innymi ludźmi. 

5. Dzieci wymagają dużo energii, a posiadanie ich jest jednym z głównych celów zawarcia związku małżeńskiego. „Czy nie Jeden (Bóg) uczynił ją istotą z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego”. (Mal 2.15) Wysiłek jaki należy włożyć w wychowanie dzieci jest ogromny i ci rodzice, którzy dokładnie planują, aby ich najstarsze dziecko było w wieku przedszkolnym kiedy oni skończą 35 lat, nie myślą zbyt przyszłościowo. Okładanie małżeństwa jest problematycznym krokiem. 

6. Wchodzenie w związek małżeński w młodym wieku ochroni młodych ludzi od kształtowania w ich głowach nierealistycznych standardów. Im dłużej mężczyźni i kobiety żyją oddzielnie, tym większe prawdopodobieństwo, że staną się kapryśni i wybredni. Dotyczy to wielu sfer życia, jedną z nich jest ocena wyglądu z perspektywy konesera i krytyka kobiecej urody. Jednak niemożliwym jest stać się prawdziwym koneserem tylko przez chwilowe przejście przez każdą z restauracji w mieście. 

Osoba niezamężna powinna posiadać wysokie standardy dotyczące przyszłego współmałżonka w sferach dotyczących jego chrześcijańskiego zaangażowania, odpowiedzialności, zgodności osobowości, a także atrakcyjności seksualnej. Jednak to wszystko musi być zbalansowane świadomością tego, co sami sobą reprezentujemy; na pokusę posiadania o sobie zbyt wysokiego mniemania szczególnie narażeni są mężczyźni. „Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił” (Rzym 12.3). 

Dostosowanie standardów do Bożej rzeczywistości w praktyce podwyższa je, a nie obniża. Rezygnacja ze swoich nierealistycznych marzeń może być zbawienna. Jeśli w rzeczywistości spotkałbyś kobietę ze swoich snów, która spełniałaby wszystkie twoje wymagania i standardy, skąd pewność, że ona chciałaby być z kimś takim jak ty? 

7. Feminizm jest toksyczny. Najlepszą i jedyną kompletną odpowiedzią na niego jest znalezienie ukochanej kobiety jak najwcześniej, całkowite umiłowanie jej, dbanie o rozwój i wzrost dzieci, dawanie jej tyle radości ile tylko jesteś w stanie dać komukolwiek. Zgodnie ze słowami jednego Purytanina: mężczyzna wpierw powinien wybrać swoją miłość, a następnie miłować swój wybór. Młody chrześcijanin powinien zawrzeć związek małżeński tak, aby wraz ze swą ukochaną miał możliwość świętowania 75. rocznicy ślubu. 

Dlatego też, młody mężczyzno, rusz się i działaj. Nie ma czasu do stracenia. 

Autor jest pastorem reformowanego kościoła Christ Church w Moscow, Idaho, a także autorem wielu książek nt. rodziny, teologii, apologetyki, kultury. Artykuł pochodzi z bloga: dougwils.com  Ukazał się na stronie: antyteza.org

Tłumaczenie: Ewa Ratajczak Korekta: Paweł Bartosik