Jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi, to będziemy nie tylko doświadczać radości przebaczenia i pokoju sumienia. Będą też mniej przyjemne rzeczy: będziemy mieć udział w cierpieniu.
Dlatego pojawia się pytanie: Czy jednak warto tego doświadczać? Czy to całe obiecane nam dziedzictwo jest jednak warte całego trudu i bólu, jaki czeka dzieci Boże w tym świecie?
Niektórzy odpowiedzą negatywnie. Ludzie tacy deklarują się jako wierzący i starają się żyć po Bożemu, przynajmniej na pewnym etapie. Jednak po jakimś czasie odkrywają, że nie jest to warte cierpień, które na nich spadają, dlatego porzucają wiarę.
Ale Paweł odpowiada na to pytanie jednoznacznie: TAK, bez wahania podkreślając, że „utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić" (Rz 8:18)
Jak zauważył Stuart Olyott, Paweł niczym księgowy podsumowuje pozycje i cyfry w dwóch kolumnach. Jedna jest podpisana jako „cierpienia obecnego czasu”, a druga „chwała, jaka ma się w nas objawić”. I mówi: Nawet nie warto ich porównywać. Jedna przeważa drugą w stopniu nieporównywalnym. Obecne cierpienia mogą wydawać się wielkie i Paweł wiedział o tym, ale przyszła chwała jest nieskończenie większa.
Jeśli wiesz, dokąd zmierzasz, nawet nie przemknie ci przez myśl, że obecne utrapienia i cierpienia nie są tego warte.
A na pewno nie można było zarzucić Pawłowi, że nie wie o czym pisze. Dobrze wiedział, czym jest cierpienie. Nie był teoretykiem (2 Kor 11: 23-28). Był chłostany co najmniej pięć razy i wielokrotnie przebywał w więzieniu. Był kamienowany. Raz rozbił się na statku. Było tego o wiele więcej.
Nie był delikatnym kwiatem. Znał cierpienie. Znał również ostateczny kontekst tego cierpienia, którym była nadchodząca chwała. I ten człowiek z bliznami, śladami biczowania i kamienowania mówi, że nasze obecne cierpienia nie są warte porównania z chwałą, która objawi się w nas (Tim Keller).
Obecne cierpienia można przyrównać do tymczasowych opadów, lecz przyszła chwała to będzie tsunami.
Czyli weźmy cierpienia wszystkich dzieci Bożych w całej historii i połóżmy na jednej szali. Z właściwej perspektywy będą one wyglądały jak drobny pył. Następnie weźmy złotą cegłę pięciu minut w Niebie i połóżmy ją na drugiej szali.
To właśnie miał na myśli. „Nic nie znaczą” oznacza, że Bóg umieści wszystko w odpowiedniej perspektywie.
Dlatego równie dobrze możemy tę perspektywę przyjmować już teraz. Paweł nas tego chce nauczyć. Bóg otrze każdą łzę (Ap 21:4). Dawne rzeczy przeminą. Już teraz możemy żyć z tą nadzieją, bo to rzuca zupełnie inną perspektywę na obecne cierpienia.