środa, 29 kwietnia 2020

List do kobiet, które dokonały aborcji

Być może słuchając sprzeciwów wobec aborcji w wydaniu obrońców życia nienarodzonego czujesz się znienawidzona i osądzana przez innych. Chciałbym poświęcić chwilę, by napisać Ci, dlaczego angażuję się w tę sprawę, i że w żadnym stopniu nie pałam do Ciebie nienawiścią.

Wiem, że istnieją pomiędzy nami różnice, lecz proszę potraktuj ten list jako zaproszenie do wysłuchania osoby, której daleko do doskonałości. Sam jestem grzesznikiem i popełniłem w swoim życiu wiele błędów. Nie piszę, by Cię osądzać i włożyć do Twojego serca kolejne ostrze potępienia. Wiem jak to jest, gdy ktoś potępia nasze życiowe decyzje i wytyka grzechy. Stajemy się wówczas wycofani, zamykamy się w sobie i nabrzmiewa w nas złość. Być może czujesz się lekceważona przez wszystkich tych, którzy organizują marsze życia, wystawy anty-aborcyjne lub piszą na ten temat. Czujesz się nierozumiana i atakowana, a każdy zdecydowany sprzeciw wobec aborcji powoduje, że chcesz uciec i uchronić się przed kolejnymi atakami. Być może z tego powodu zdecydowałaś, że będziesz unikać wspólnoty chrześcijan, kościoła. Usłyszałaś wystarczającą ilość słów osądu, a obecność wierzących dobitnie przypomina ci, że zrobiłaś coś złego. W dodatku wiesz, że oni sami nie są doskonali, choć niektórzy czują się lepsi od innych. Jezus nie przyszedł do takich ludzi. Nie przyszedł do tych, którzy czują się zdrowi (choć tacy nie są). Przyszedł do chorych, grzesznych, upadłych. Sam powiedział: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Mk 2:17). 

Podobnie jak ty, nie chciałbym takim ludziom poświęcać wiele uwagi. Jestem upadłym grzesznikiem, który potrzebuje ratunku Bożej łaski. Dlatego mój sprzeciw (i wielu innych chrześcijan) wobec aborcji nie jest osobistym sprzeciwem wobec Ciebie. Nie jesteś naszym wrogiem. Nie walczymy z ludźmi. Walczymy o ludzi. Nie walczymy z ciałem i krwią, lecz z mocami, które trzymają nasze dusze, sumienia i ciała w pętach ciemności. Walczymy z ciemnością, której celem jesteś Ty, ja, nienarodzone dzieci. Dlatego potrzebujemy wyjść na Światło. Ono wywleka na wierzch nasz grzech, ale i przynosi radość przebaczenia. Tym Światłem jest Jezus. Wierzymy, że jest On naszym Stwórcą, Zbawicielem i Panem. Jesteśmy uczynieni na Jego obraz. To dlatego możesz usłyszeć nasz stanowczy sprzeciw wobec zabijania nienarodzonych ludzi. Tak, ludzi. Być może do tej pory wmawiano Ci, że dokonując aborcji poddajesz się zwykłemu zabiegowi na wzór wycięcia wyrostka robaczkowego. Myślę jednak, że bez względu na to kim jesteś, sama w to nie wierzysz i toczysz w sobie tę wewnętrzną walkę z głosem sumienia, który woła, że zrobiłaś coś bardzo złego. To dlatego nie lubiłaś za bardzo o tym rozmawiać, myśleć, słuchać. 

Jako obrońcy życia nienarodzonego w dalszym ciągu będziemy prowadzili tę duchową wojnę o życie nienarodzonych dzieci. Będziemy zachęcali mamy do badań prenatalnych, rzetelnej wiedzy o tym, czym jest ciąża, posłuchania bicia serca dziecka, zobaczenia jego główki, rączek, nożek. Będziemy zachęcali wszystkie mamy do odpowiedzialnego rodzicielstwa odkąd dowiadują się, że zaszły w ciążę. W dalszym ciągu będziemy obnażali okrucieństwo kultury śmierci i walczyli o lepszy świat dla naszych dzieci i wnuków. Będziemy walczyli o życie nienarodzonych, niesprawiedliwie i nieludzko wydanych na śmierć. Nie będzie to jednak walka przeciwko Tobie. Zaprosimy Ciebie do niej, byś stanęła wraz z nami w obronie ludzkiego życia. Nie walczymy z kobietami. Walczymy o kobiety. 

Nie jestem kobietą i nie jestem w stanie objąć cię ze słowami: rozumiem Cię. Mogę natomiast objąć cię ze słowami: Bóg Cię kocha. Bóg kocha przebaczać grzech. Bóg kocha przynosić wolność, radość i pokój sumienia. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ciężaru życiowych okoliczności, lęku, które pchają kobiety do tego, aby zdecydowały się na aborcję. Mogę jedynie wyrazić swoje współczucie wobec nich. Osobiście nie utraciłem dziecka, lecz znam obrońców życia nienarodzonego, którzy byli namawiani do aborcji, gdy zdiagnozowano chorobę ich dziecka. Niektórzy z nich stracili dzieci wskutek poronienia. Jak widzisz, nasze stanowisko nie wynika z faktu, że nie doświadczyliśmy tego, co ty. Wynika raczej z umiłowania Boga, Jego Słowa i bliźnich. Również tych najmniejszych. 

Mam nadzieję, że zaczynasz dostrzegać w moich słowach przesłanie nadziei, a nie potępienia. Nadzieja zawsze ma miejsce tam, gdzie światło wkracza do krainy mroku. Musimy jednak uczciwie nazywać rzeczy po imieniu, ponieważ potrzebujesz wyzwolenia. 

Teraz będzie najtrudniejsza rzecz, ale jeśli przez nią przebrniesz, dotrzesz do drzwi, za którymi doświadczysz prawdziwego wytchnienia. Twój balast zostanie z Ciebie zdjęty, a Twoje serce zacznie pałać prawdziwą radością. Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jako religijnego bełkotu. Jestem pastorem i nie chcę Cię pozostawiać z przesłaniem moralizatorstwa, z pustymi słowami, brakiem nadziei. Nawet jeśli jesteś osobą, która nie wierzy Pismu Świętemu, proszę spróbuj chociaż wysłuchać Bożej Dobrej Nowiny.  Wszyscy gdzieś gubimy się w życiu i w naszych decyzjach. Dlatego potrzebujemy czegoś pewnego, niezmiennego, czegoś, co wypełni pustkę w naszym sercu, którą każdy z nas nosi. Znany pisarz C.S. Lewis napisał kiedyś: „Żadna istota nie rodzi się z takim pragnieniem, dla którego nie istniałoby jakieś zaspokojenie. Dziecko odczuwa głód — istnieje pożywienie. Kaczątko chce pływać — istnieje woda. Ludzie odczuwają pożądanie seksualne — istnieje seks. Skoro więc odnajduję w sobie pragnienie, którego nie może zaspokoić żadne doświadczenie na tym świecie, najprawdopodobniej oznacza to, że zostałem stworzony dla innego świata”.  Jak możemy zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia i tęsknoty czymś dobrym i trwałym? Jak możemy codziennie zasypiać ze spokojem sumienia i czystym sercem? Zacznij, proszę, od spojrzenia w oczy prawdzie: Jeśli jesteś osobą, która dokonała aborcji, to nie dokonałaś przerwania ciąży, tak jakby uśmiercenie własnego dziecka było przerwaniem jego nauki w szkole. Zabiłaś własne dziecko. Nazwij ten grzech po imieniu. Może zrobiłaś to umyślnie i z premedytacją (wówczas nazwij to zabójstwem), może z niewiedzy, wskutek propagandy przedstawicieli kultury śmierci. Prawdę znasz ty i Bóg. Powiedz Jemu o tym szczerze, bez środków znieczulających, usprawiedliwień i wymówek. 

Przyjdź po przebaczenie, wolność, pokój i radość. Szczerze żałuj, wyznaj swoją winę Chrystusowi oraz przyjmij przebaczenie z Jego rąk. On nie odrzuci nikogo, kto do Niego przychodzi z autentyczną wiarą w szczerym żalu za popełnione grzechy. Jezus powiedział: „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz” (Ewangelia Jana 6:37).  

Aborcja nie jest grzechem niewybaczalnym, nie jest grzechem śmiertelnym, który skazuje człowieka na piekło lub na zawsze odsuwa od społeczności Kościoła, od Komunii itd. Chrystus jest hojny w swojej łasce wobec wszystkich, którzy szczerze żałują i wyznają grzechy. Niech pociechą i zachętą będzie dla Ciebie fakt, że nie jesteś sama. Wiele kobiet, które dokonały aborcji znalazło przebaczenie, uzdrowienie i łaskę. Są dziś radosnymi chrześcijankami, mamami, które niosą przesłanie nadziei innym kobietom w sytuacji takiej jak Twoja.

Jeśli do tej pory próbowałaś uśpić sumienie różnymi substytutami, lekami, zaprzeczaniem, terapią – proszę, nie uciekaj od wyzwolenia, które przynosi prawda. Stawką jest Twoja dusza, pokój, radość szczęście i wieczność. Istnieje prawdziwa wolność i prawdziwe uwolnienie. Ta wolność znajduje się w stanięciu twarzą w twarz z prawdą. Chrystus uwalnia nas od winy, ale i od poczucia winy. Zaufaj Jemu. 

Z miłością Jezusa, 

Pastor Paweł Bartosik

PS. Jeśli chciałabyś porozmawiać na ten temat, skontaktuj się ze mną. Możesz napisać na mój adres mailowy: bartosik7@gmail.com lub znaleźć mnie na Facebooku. Jest też wiele innych anty-aborcyjnych duszpasterstw, które także mogą Ci pomóc w znalezieniu uzdrowienia serca i duszy. Poszukaj ich w swojej miejscowości. Niech Ci Bóg błogosławi!