poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Kulturowa kastracja współczesnego mężczyzny

Mówiąc o męskości powinniśmy zacząć od tego, że nie jest to kwestia neutralna. Podejście do ludzkiej płciowości jest wyrazem naszej wiary lub niewiary w Boży porządek stworzenia. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg przemówił; że mamy objawienie i nie jesteśmy zdani na własne przypuszczenia. Wierzymy, że mężczyzna jest Bożym projektem, a nie konstruktem społecznym. Wierzymy, że nasza tożsamość i powołanie są określone przez Boga, zaś w kulturze męskość może wyrażać się w różny sposób – zgodny lub niezgodny z Bożym projektem.


Autorem płci jest Bóg, dlatego szukamy mądrości u Stwórcy – po co, w jakim celu ją zaprojektował i jak mamy wyrażać nasze powołania jako mężczyzn. Księga Rodzaju naucza, że męskość nie jest społecznym, kulturowym konstruktem. Bóg stworzył pierwszego mężczyznę Adama. Adam był mężczyzną zanim pojawiła się stworzona przez człowieka kultura, społeczeństwo. Następnie Bóg stworzył z żebra Adama – Ewę. I tych dwoje nazwał ludźmi. Między kobietą i mężczyzną istnieje więc dopełnienie dwojga różnych względem siebie osób, tak iż wspólnie stanowią o tym, co to znaczy być obrazem Boga (Rdz 1:27). Owo dopełnienie występuje pod względem fizycznym, psychicznym, duchowym. 

Teraz będzie coś jeszcze trudniejszego do przełknięcia. Weź łyk wody i głęboki oddech. Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian 11:8-9 oznajmia, że mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę. Człowiek jest chwałą Boga. Kobieta jest chwałą mężczyzny. Mąż jest głową żony. Żona nie jest głową męża.

Mamy więc dwie płcie: mężczyznę, mamy kobietę. Oddychasz spokojnie? Te dwie płcie razem, w sposób dopełniający stanowią o tym, co to znaczy być człowiekiem. Nie mamy jakiejś enigmatycznej, wyewoluowanej ludzkości, gdzie ludzie sobie wybierają rodzaj płci i liczbę płci. Bóg nie stworzył człowieka istotą neutralną płciowo. Nie dodał płci do naszej tożsamości. Ona jest nieodzownie wpisana w naszą tożsamość. W nowym stworzeniu, na nowej ziemi po zmartwychwstaniu wciąż będziemy mężczyznami i kobietami. Chrystus po zmartwychwstaniu nie przestał być człowiekiem, mężczyzną. 

Współczesne, ideologiczne zamieszanie wokół płci jest przejawem rebelii. Tzw. płeć kulturowa, oderwanie mężczyzny od jego powołania jako głowy rodziny, przywódcy, opiekuna, rycerza – to przejaw ataku grzesznego człowieka na Boży porządek stworzenia. Oczywiście tego typu próba kulturowej kastracji mężczyzn i inżynieria płciowa będące atakiem na naturę, stworzenie nie ma szans powodzenia. Podobnie jak nie ma szans, by człowiek nakazał tygrysowi chodzić na dwóch łapach lub starał się uczynić z dębu - wierzbę. Jednak same zmagania z porządkiem stworzenia, choć momentami wyglądają całkiem zabawnie, są przejawem buntu wobec Stwórcy, a więc rzeczą duchową, rebelią wobec Bożych podpisów na ziemi, a więc samego Boga. I co równie ważne - są skazane na niepowodzenie. 

Elementem piękna w Bożym stworzeniu jest różnorodność. Różnorodność płci i powołań nie jest wrogiem. Mężczyzna lubi, kiedy żona jest piękna. Kobieta lubi, gdy mężczyzna jest odpowiedzialny i zapewnia jej bezpieczeństwo. I choć takie stwierdzenia w świecie poplątanym przez grzech brzmią jak świętokradztwo, to nie możemy się bać rechotu współczesnych mężczyzn w spódnicach i wyrażać biblijną męskość, która walczy, kocha, płacze, poświęca się, uniża się, służy, a wszystko na wzór Chrystusa.