poniedziałek, 23 listopada 2020

Ulubiona historia Pana Boga

Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem często prosiłem tatę, by opowiadał mi bajkę o Czerwonym Kapturku. Uwielbiałem, gdy dochodził do momentu, w którym Czerwony Kapturek pyta przebranego za babcię wilka: "Babciu, czemu masz takie wielkie zęby?". Wiedziałem jaka za chwilę nastąpi odpowiedź. A mimo wszystko kochałem to słyszeć z ust taty: "Żeby cię zjeść!". Inną historią, którą chciałem słuchać wciąż na nowo był wiersz „Entliczek Pentliczek” Jana Brzechwy. Film "Wejście Smoka" oglądałem chyba 10 razy, podobnie jak starą trylogię "Gwiezdnych Wojen", "Indiana Jones" i serial "Alternatywy 4". Są tacy, którzy znają na pamięć wszystkie dialogi z filmów "Rejs", "Pulp Fiction", "Dzień świra" czy "Chłopaki nie płaczą".

Bóg kocha opowiadać tę samą historię wciąż na nowo. W Starym Testamencie często opowiada nam historię wygnania i powrotu. Jej pełny kształt w Nowym Testamencie osiąga historia śmierci i zmartwychwstania, która jest ulubioną Bożą historią. Widzimy ją już w historii Noego, Abrahama i Izaaka,Sary, Mojżesza, Józefa, Anny i Samuela, Estery, Dawida, Jonasza, Daniela… Jej najpełniejszy wyraz widzimy oczywiście w naszym Panu Jezusie Chrystusie. 

Tę historię o śmierci i zmartwychwstaniu Bóg opowiada nie tylko w Biblii, lecz również w świecie, który stworzył. Jest ona wpisana w ten świat. Pismo Święte mówi, że świat jest podpisem Stwórcy, odbiciem chwały Boga, obrazem Ewangelii i duchowych prawd. Jezus wyjaśniał prawdy Ewangelii posługując się właśnie przykładami z codziennego życia. Powiedział np. że jeśli ziarno pszeniczne nie obumrze w ziemi - nie może wydać owocu (Jn 12:24). Kiedy mówił o tym, byśmy umarli dla grzechu, a żyli dla Niego oznacza to, że droga do radości nowego życia wiedzie przez śmierć dla grzechu. 

Nam takie rzeczy jak zmartwychwstanie jawią się jako całkowicie nierealne. W końcu nigdy nie zmartwychwstaliśmy i nie widzieliśmy fizycznie ożywionego człowieka. Ale Bóg w wpisał w świat duchowe prawdy, aby nam o nich wciąż przypominać, aby one nam towarzyszyły, a my chodzili w wierze, mimo iż ta nowa rzeczywistość jawi się jako zbyt piękna, aby była prawdziwa. Owszem, ona nie przypomina niczego, czego doświadczamy tu, ale jednak coś, z czego doświadczamy tu zapowiada ją.

Wyjaśnijcie np. obślizgłej larwie motyla, że w przyszłości będzie pięknym, wielokolorowym motylem, który będzie zachwycał swoim widokiem i wzbije się w powietrze. Nienarodzone dziecko nie ma żadnego pojęcia o urodzeniu i doświadczeniu życia poza łonem mamy. A jednak mama w ciąży spoglądając z uśmiechem na brzuch mówi: Poczekaj, prawdziwe życie dopiero się zacznie! Raczkujące dziecko nie ma żadnego pojęcia o bieganiu wokół ogrodu. Małe chodzące dziecko nie pojęcia o zakochaniu i małżeństwie. Człowiek nie ma żadnego pojęcia o powstaniu z martwych. Oczywiście dopóki ktoś mu o tym nie powie. I gdy ktoś mu o tym mówi, wskazując w dodatku, że to się wydarzyło, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał – dlaczego wciąż mielibyśmy w to nie wierzyć i uważać za niemożliwe?

Wierzymy w prawdomównego Boga cudów. Jezus otworzył nam drzwi i obiecał, że wierzący w Niego podążą tą samą drogą, co On. Ale mamy ją zacząć od życia tu i teraz, na ziemi; od śmierci dla grzechu, dla własnych pożądliwości i od nowego życia z Bogiem. 

Zastosowanie prawdy o śmierci i nowym życiu jest bardzo ważne. Rozglądajmy się wokół i pamiętajmy, że po śmierci przychodzi życie. To ulubiona historia Pana Boga! Pamiętaj o tym, gdy płaczesz pogrążony w smutku. To chwilowy etap. Pamiętaj o tym, gdy przechodzisz przez trudne zmagania, rozstanie, samotność, chorobę, śmierć bliskich, utratę pracy, przyjaciół… Bóg opowiada nam historię, że po nocy przychodzi dzień, po zimie wiosna, po chorobie zdrowie, po żałobie radość, po deszczu słońce, po wojnie pokój. To historie śmierci i zmartwychwstania, które Bóg kocha opowiadać. Usłyszmy je i również je kochajmy. Niech one rzucą Bożą perspektywę na nasze życie, przyniosą nam nadzieję i pokój. Bo kto wierzy w Syna Bożego, choćby i umarł - żyć będzie.