piątek, 21 grudnia 2007

Boży obraz a praca

Myśląc o pracy z chrześcijańskiej perspektywy warto zacząć od obserwacji, że praca nie jest skutkiem upadku Adama. Skutkiem grzechu jest trud i przeciwności związane z pracą. Obok pszenicy rośnie kąkol, który trzeba wyplenić. Nie zawsze to co zasiejemy wyda plon. Pojawił się ból i cierpienie związane w pracą.

Adam miał za zadanie uprawiać ogród i nadawać nazwy zwierzętom. To była praca. Człowiek został stworzony aby mógł pracować przemieniając świat na wzór Ogrodu Eden . Można powiedzieć, że w swojej pracy miał naśladować Boga. Bóg stworzył i uporządkował ziemię. Nazwał mężczyznę Adam, a jego żonę Ewa. Odtąd człowiek miał naśladować Boga czyli porządkować świat i nadawać nazwy zwierzętom.

To tyczy również nas. W naszych pracach, powołaniach (każda praca wynika z Bożego powołania, nie ma mniej lub bardziej świętych zawodów) naśladujemy Boga. Można powiedzieć, że nosimy w ten sposób Jego obraz i podobieństwo (1 Mj 1,27). Porządkujemy świat i nazywamy własne potomstwo oraz to co wytworzyły nasze ręce.

Wiele osób myśli, że celem pracy jest zdobycie pieniędzy. Dlatego grają na loterii by zarobić fortunę i więcej nie pracować . Jednak nie pracujemy by zdobyć pieniądze, lecz by przyczyniać się do chwały Bożego Królestwa. Adam miał wszystkiego pod dostatkiem, ale praca określała go jako kogoś stworzonego na Boży obraz. Chrześcijanin poprzez pracę zdobywa jak najwięcej (co nie jest samo w sobie złym dążeniem) nie po to by być niezależnym i wspinać się po szczeblach kariery zawodowej, lecz po to by miał z czego dawać potrzebującym.

Zbawienie to odnowa więzi z Bogiem, w tym pragnienia pracy. Biblia zachęca do efektywnej pracy, nie do jej unikania – jako nie duchowej. Oczywiście grzech pewne rzeczy zmienił. Wykrzywił. Również w aspekcie pracy. Przyniósł pot i cierpienie. Bóg przeklął ziemię. Jednak można powiedzieć, że owo przekleństwo miało w sobie również aspekt łaski. Pot na czole - tak jak Prawo jest przewodnikiem do Chrystusa. Pomaga nam stawać się podobnym do Niego. Człowiek nie robi zbyt wiele pożytecznych rzeczy będąc na Wyspach Kanaryjskich lub jadąc w wakacje na słoneczną plażę w greckiej Riwierze Olimpijskiej. Trudy przez które musimy przejść (jeśli chcemy iść w ślady Chrystusa) paradoksalnie są dowodem Bożej łaski – i służą temu byśmy dojrzewali stając się coraz bardziej podobni do Syna. Dzięki pracy stajemy się nie tylko lepszymi ludźmi, ale i naśladujemy Boga w Jego pracy.

To jest powód dla którego myślę, że szczególnie chłopcy powinni być uczeni pracy fizycznej.
Fizyczna praca, dzięki Bożej łasce, jest dobrym narzędziem w ćwiczeniu dyscypliny chłopców (dziewczynek również). Oczywiście jak każda praca nie jest ona łatwa. Dla moich dzieci sprzątanie zabawek do pudełek nie jest czymś przyjemnym i naturalnym. Nie zrobią tego sami – jeśli im tego nie nakażę i nie dopilnuję. Od dzieciństwa synowie (i córki) powinni wiedzieć co to znaczy być zmęczonym, mieć brudne od pracy ręce i pracować pomimo iż ciało będzie mówiło "nie chce mi się".

Pismo Św. wiele razy mówi o ocenie pracy. Praca powinna być nie tylko wykonana, lecz również sprawdzona i przetestowana. Bóg stworzył świat, napełnił go i po każdym dniu oceniał swoje dzieło, stwierdzając, że "to było dobre" (1 Mj 1,12.18.21).

Jeśli nasza praca jest dobrze wykonana powinniśmy mieć satysfakcję i radość z dobrze wykonanego zadania. W Biblii właśnie w tym kontekście występują fragmenty o radowaniu się owocami naszej pracy i ucztowaniu. W symboliczy sposób można stwierdzić, że chleb to jedzenie Alfa, a wino to napój Omega (stąd nie bez znaczenia jest kolejność ich spożywania podczas komunii). Jemy chleb, by z rana nabrać siły do pracy. Pijemy wino, by odpocząć po wykonanej pracy i świętować jej zakończenie. (1 Mj 43,34; 5Mj 14,21; PnP 5,1; Jan 2,10). Ten schemat rozpoczyna się od nabożeństwa w Pierwszy Dzień Tygodnia, którego radosna społeczność przy Stole Pańskim jest zwieńczeniem i posileniem pośrodku codziennych przeciwności.
Zbliżające się Święta to dla chrześcijan okazja to korzystania z owoców pracy i wdzięcznego cieszenia się nimi. Kontekstem jest oczywiście radosna prawda o Wcieleniu Syna Bożego, który stał się jednym z nas.