sobota, 12 maja 2012

Studiowanie w czasie wojny

"Uniwersytet jest wspólnot, która ma celu zdobywanie wiedzy. Od was, studentów, oczekuje się, że staniecie się, lub uczynicie pierwsze kroki, aby stać się jak mówiono w średniowieczu, klerkami: filozofami, przyrodnikami, humanistami, krytykami lub historykami. W pierwszej chwili może się komuś wydawać, że studiowanie podczas wielkiej wojny jest dziwnym zajęciem. Co za sens zaczynać taką mozolną pracę, mając niewiele szans na jej ukończenie? Gdyby nawet przypadkiem nie przerwała jej któremuś z nas śmierć albo powołanie do wojska, czy to właściwe, a nawet czy w ogóle można nadal oddawać się tak spokojnym zajęciom, gdy życie naszych przyjaciół i wolność europejskich narodów są zagrożone? Czy to nie to samo, co grać na cytrze gdy płonie Rzym?

Wydaje mi się, że nie potrafimy odpowiedzieć na te pytania, jeśli jednocześnie nie zadamy sobie innych pytań, nad którymi każdy chrześcijanin powinien był zastanowić się w czasie pokoju. Przed chwilą mówiłem o muzykowaniu, gdy płonął Rzym. Ale dla chrześcijanina prawdziwą tragedią Nerona nie było to, że zabawiał się gdy płonął Rzym lecz, że zabawiał się na krawędzi piekła. Proszę mi wybaczyć tę brutalną lakoniczność. Wiem, że wielu lepszych i mądrzejszych ode mnie chrześcijan nie lubi obecnie mówić o niebie i piekle, nawet z ambony. Wiem również, że prawie wszystkie wzmianki na ten temat w Nowym Testamencie pochodzą z tego samego źródła. Ale tym źródłem jest sam Bóg. Ludzie będą wam mówili, że św. Paweł, ale to nieprawda. Te niezbite stwierdzenia pochodzą od Chrystusa. Nie można ich usunąć z Jego nauki ani z Jego Kościoła. Jeśli nie wierzymy w nie, nasza obecność w tym Kościele jest błazenadą. Jeśli wierzymy, musimy czasem przezwyciężyć naszą duchową pruderię i o nich mówić".

C.S. Lewis, Ziarna paproci i słonie