środa, 28 sierpnia 2019

Degradacja człowieka

Francis Schaeffer (fragm. książki "Śmierć w mieście")

W Liście do Rzymian 1:24 czytamy: „Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą”. Ludzie w naszym socjologicznie i psychologicznie zorientowanym wieku posiadają różne rodzaje wytłumaczeń dla moralnych problemów człowieka. Ale zgodnie z Biblią – to nie moralny upadek powoduje odchylenie doktrynalne, ale wręcz odwrotnie. Odwracanie się od prawdy – tej, która jest poznawalna – powoduje moralny upadek. Współcześni artyści, dramaturdzy i pisarze ukazują, jak dalece współczesny człowiek odszedł na moralne bezdroża. Biblia mówi o przyczynie: ludzie, którzy znali prawdę, odwrócili się od niej, a za nimi poszli w ślad ludzie, którzy nie znają prawdy, a wynikiem tego są różnie bezdroża moralne.

Paweł powtarza tę myśl trzy razu w rozdziale 1:23-24; potem w wierszach 25-27 i 28 dalej. Mówi on: „Zauważcie to i przyjrzyjcie się temu. Nie przeczytaliście źle. Nie czytajcie sobie tego lekko, dlatego, że mam zamiar to powtórzyć trzy razy, tak, ażebyście przede wszystkim zrozumieli, że to, co czytaliście za pierwszym razem, jest prawdą. Ponieważ ludzie odwracają się od Boga, powstają problemy moralne”.

To poselstwo jest szczególnie ważne dla chrześcijanina, studiującego socjologię, psychologię, etykę, albo filozofię. Jest ogromnie ważną rzeczą, ażeby nie przyjmować pomniejszych drugorzędnych przyczyn dla faktu, że człowiek grzeszy. Pewne psychologiczne albo socjologiczne uwarunkowania występują w życiu każdego człowieka i wpływają na decyzje, które podejmuje. Ale musimy sprzeciwić się nowoczesnej koncepcji, że wszelki grzech może być wytłumaczony wyłącznie na podstawie uwarunkowań.

Rażący przykład usiłowania wytłumaczenia ludzkich poczynań przez uciekanie się do uwarunkowania, to przypadek Richarda Speck’a, człowieka, który zabił osiem pielęgniarek w Chicago. Jego psycholog napisał książkę, w której stwierdził, że Speck nie mógł się powstrzymać od zabicia ich – i to zupełnie tak samo, jak jakiś inny człowiek nie mógłby się powstrzymać od kichania. Ten pogląd stwarza trzy poważne pytania. Przede wszystkim, co z pielęgniarkami, z których niektóre zostały zabite w bardzo brutalny sposób? Musielibyśmy je wobec tego zupełnie pominąć. Przy tego rodzaju wytłumaczeniu stają się one zerem. Po drugie, co ze społeczeństwem? Społeczeństwo i problemy jego uporządkowania także się nie liczą. W takiej sytuacji porządek w społeczeństwie jest wielką maszyną, która w zakresie swego działania ma do czynienia z małymi maszynami. Po trzecie, co z samym Speck’iem? Wyjaśnienie psychologa najbardziej uderza w niego, gdyż jako człowiek on znika. Staje się on po prostu nurtem świadomości. On także staje się zerem.

W naszym pokoleniu istnieje stałe dążenie do nie przejmowania się zbytnio grzechem i do myślenia, że takie podejście jest bardziej humanitarne. Ale tak nie jest. Ono powoduje zmniejszenie wartości i znaczenia człowieka. Dlatego w konsekwencji, powinniśmy się cieszyć – i to ze względu na człowieka, że wyjaśnienie Biblii jest tak wyraziste i kładzie tak wielki nacisk na sprawę człowieka i sprawę grzechu.

Paweł powtarza to w Liście do Rzymian 1:25: „Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy…”. 
         

sobota, 24 sierpnia 2019

Pastorzy i starsi w kościele – studium biblijne

1.Biblijna obrona urzędu starszych

- Barnaba i Saul złożyli ofiarę zebraną dla ubogich w Judei na ręce starszych (Dz. Ap. 11:30).
- Starsi w Jerozolimie zebrali się razem z dwunastoma apostołami, aby rozważyć problem doktrynalny (Dz. Ap. 15:2.6).
- Biblia nakazuje zarządzenie Kościołem przez grono starszych w zborach w Derbe, Listrze, Ikonium, Antiochii (Dz. Ap. 14:23), w zborze w Efezie (Dz. Ap. 20:17; 1 Tm 3:17; 5:17-25), Filippi (Flp 1:1), w zborach na Krecie (Tyt 1:5) oraz według listu Piotra, w zborach w Poncie, Galacji, Kapadocji, Azji i Bitynii (1 Pt 1:1; 5:1)
- Zarówno apostoł Paweł, jak i Piotr zwracają się bezpośrednio do starszych zboru, nakazując im przewodzenie i doglądanie lokalnych zgromadzeń (Dz. Ap. 20:28; 1 Pt 5:1-2).
- Zarówno na początku, jak i pod koniec swojej służby, Paweł ustanawiał wielu starszych, by troszczyli się o zbory, które on założył (Dz. Ap. 14:23; Tyt 1:5). Z treści Tyt 1:5 wynika, że starsi są niezbędni w zborze.
- Paweł stwierdza, że starsi są szafarzami, czyli administratorami zboru (Tyt 1:7).
- Starsi są biskupami, czyli zarządcami zboru (Dz. Ap. 20:28; Flp 1:1).
- Ustanowił ich Duch Święty (Dz. Ap. 20:28).
- Piotr napomina starszych, aby nie nadużywali swej władzy (1 Pt 5:3).
- Starsi opiekują się Kościołem Bożym (1 Tm 3:5)

2.Zasada wielości

- Przez nakładanie rąk wyznaczyli starszych (Dz. Ap. 14:23)
- Paweł wezwał starszych (Dz. Ap. 20:17.28-29)
- Chory niech przywoła starszych (Jk 5.14)
- Powodzenie i zwycięstwo jest tam, gdzie wielu doradców (Prz 11:14; 15:22; 24:6), nie zaś władza w ręku jednej osoby

3. Podział w Radzie Starszych: starsi nauczający (pastorzy) i starsi zarządzający

- Kapłani powołani wedle odrębnych przepisów dotyczących lewitów (Pwt 18:2.5; Lb 3:5-13; 6:22-27; Ps 132:9.16; Jer 26:7).
- Starsi wyłonieni spośród ludu Bożego (Wj 3:16.18; 18:3; 19:7; 24:1-11; Kpł 4:13-15; Pwt 21:1-9; 1 Sm 8:4; 2 Sm 5:3; 1 Krl 20:7-8)
- Lewici i starsi wspólnie tworzyli Radę (Dz. Ap. 4:23; 6:12; 23:14; 25:15).
- Dar zarządzania i bycia przełożonym odróżniony od nauczania (Rzym 12:7-8)
- Dar kierowania odróżniony od nauczania (1 Kor 12:28)
- Każdy pastor jest starszym, lecz nie każdy starszy jest pastorem. Nie wszyscy starsi muszą publicznie nauczać (1 Tm 5:17)
- Apostoł Piotr był starszym, lecz nie każdy starszy był apostołem (1 Pt 5:1)

4. Odpowiedzialności pastorów i starszych

Pastorzy:
- Wzorem lewitów są powołani jako słudzy Słowa w obu jego postaciach - Pisma Świętego i sakramentów oraz jako nadzorcy kultu (Kpł 1:5n; Ez 7:10-11.26; Neh 8:7-9, 1 Krn 13:28-32; 15:1nn; 16:4nn; 23:13; 24:19; 2 Krn 15:3; 17:8-9; Mal 2:4-9).
- Rozstrzyganie trudnych spraw wymagających dogłębnej znajomości Pisma – (Pwt 17:8-13; 21:5; 1 Krn 23:4)
- Publiczne nauczanie (1 Tm 5:17; Ef 4.11-12)
- Udzielanie absolucji (Jn 20:23)
- Sprawowanie sakramentów (Mt 28.19-20; 1 Kor 11.23-26)

Starsi zarządzający:
- Byli sędziami, aby rozstrzygać spory, podejmować decyzje w imieniu ludu i wymierzać sprawiedliwe kary (Pwt 25:1.7-8; 19:12; 22:13n; Joz  20: 4.6)
- Byli administratorami kodeksu cywilnego (2 Krn 19:8-11 (Lb 11:16nn, Rut 4:1-12)
- Udzielali rad (1 Sm 4:3; 8:5; 2 Sm 3:17-18; 5:3; 1 Krl 20:7-8; Ezd 5:9).

Pastorzy (starsi nauczający) i starsi zarządzający:
- Wspólnie tworzyli Radę Starszych  (Dz. Ap. 15:3-6)
- Wszyscy starsi powinni być pokorni, chętni w usługiwaniu, troskliwi, okazujący miłość braterską (Mt 23:1-12; Mk 9:34-35; 10:32-45).
- Zarządzanie i duszpasterstwo (1 Pt 5:1-2; 1 Pt 1:5; Tyt 1:7)
- Nadzorcy Izraela (wspólnie lewici i starsi) - bycie przewodnikiem (Hbr 13:17)
- Wyposażanie świętych (Ef 4:11-12)
- Udzielanie porad (1 Sm 4:3; 8:5; 2 Sm 3:17-18; 5:3; 1 Krl 20:7-8; Ezd 5:9)
- Modlitwa, post – Dz. Ap. 6.4; 13:1-3; Kol 4.12
- Ochrona przez fałszywymi naukami (Dz. Ap. 10:28. Tyt 1:9-11)
- Zachęcanie upadających i dyscyplina kościelna (1 Kor 5:1-5)
- Napominanie  (2 Tm 4:2; Tyt 1:13)
- Bycie wzorem w pobożności dla owiec  (Hbr 13:7)
- Odwiedzanie chorych (Jk 5:14-15)
- Przewodzenie  (Rzym 12:8)
- Administracja  (1 Kor 12:28)
- Cechy i postawa: empatia, bycie blisko ludzi (Rzym 12:15), odwaga (1 Tes 2:11-12); pocieszanie (1 Tes 2:11-12; Ef 5:14), budowanie (Ef 4-5; Kol 3), napominanie i zachęcanie (1 Tes 2:12)

5. Kryteria bycia starszym

- Mężczyzna, który spełnia biblijne kwalifikacje dotyczące własnego domu, charakteru, nauczania i znajomości Pisma Świętego (1 Tm 3.1-13; Tyt 1.5-9; 1 Pt 5.2-4)
- Wymagana jest pewna dojrzałość. W Biblii pojawia granica 30 lat: przykład rozpoczęcia służby lewitów, Józefa, Jezusa (4 Mj 4.1-3; 1 Krn 23.1-5; Łk 3.23)
- Chętny do uczenia się, pokorny, skory do wyznawania własnych grzechów (Łk 22:62; 1 Tm 3:6; Jk 5:16)

6. Odpowiedzialności wiernych wobec starszych

- Miłość braterska (1 Tes 3:12)  
- Pamiętajcie o nich, naśladujcie ich wiarę (Hbr 13:7)
- Bądźcie posłuszni waszym przewodnikom  (Hbr 13:7-17)
- Darzcie uznaniem przełożonych (1 Tes 5:12)
- Dziel się dobrami z tym, który naucza (Gal 6:6)
- Podwójna cześć, zwłaszcza dla nauczających Słowa (1 Tm 5:17). Obejmuje to m.in. wsparcie finansowe.
- Módl się o pastora i starszych (Kol 4:3)
- Starsi są darem dla ciała. Okazuj im wdzięczność (Ef 4:11-16)
- Jakub poucza wiernych, aby, gdy są chorzy, wzywali starszych zboru (Jk 5:14).
- Przeciwko starszemu nie przyjmuj skargi, chyba że jest ona oparta na zeznaniu dwóch lub trzech świadków (1 Tm 5:19)

czwartek, 22 sierpnia 2019

Jaką edukację seksualną poleca wiceprezydent Gdańska?

Kilka dni temu mój znajomy odesłał mnie do jednego z facebookowych wpisów wiceprezydenta Gdańska Piotra Kowalczuka (skan poniżej). Pan Prezydent z okazji zbliżającego się roku szkolnego polecił szkołom i rodzicom poradnik seksualny pt. #sexedpl autorstwa Anji Rubik - polskiej modelki, projektantki mody, prezenterki telewizyjnej i działaczki społecznej. Autorka książki na temat inicjacji seksualnej w programie Kuby Wojewódzkiego publicznie mówi: "Niektóre osoby są gotowe w wieku 15-16 lat. Ja akurat to zrobiłam w wieku lat 18". (źródło

Można mieć różne opinie na temat obyczajowości, ale nie mówmy, że w tzw. "edukacji seksualnej" chodzi o rzetelną wiedzę. Sam fakt, że udział w niej (podobnie jak w religii) wymaga zgody rodziców - ukazuje, że nie o wiedzę, lecz o wartości tu chodzi. Dyskusja o edukacji seksualnej w szkołach to spór światopoglądowy, a wiele przekonań autorki polecanego przez gdańskiego wiceprezydenta podręcznika stoi w sprzeczności z etyką chrześcijańską (np. akceptacja masturbacji, homoseksualizmu, aborcji) i zdrową seksualną normą. 


Każdy rodzic chce zdrowej seksualności dla swoich dzieci. Z tego powodu nie chciałbym, by moje dzieci uczyły się na ten temat od osób rekomendowanych przez pana wiceprezydenta Gdańska, które nie dostrzegają niczego niestosownego w seksie nastolatków. Anja Rubik opowiadając o jednym ze swoich stosunków (kolejny ciekawy wzór do naśladowania) stwierdziła, że dzień po współżyciu wystraszona udała się do ginekologa, by sprawdzić, czy nie została zarażona chorobą weneryczną. Z powodu tejże obawy zachęca dziewczyny, by zawsze nosiły ze sobą prezerwatywę . Wszak nigdy nie wiadomo jaki chłopak może się trafić. Autorka poradnika seksualnego przyznaje, że jako "seksualnie aktywna kobieta" powinna zawsze mieć przy sobie prezerwatywę (nie liczyć tu wyłącznie na chłopaka). Cóż, jeśli ktoś idzie do łóżka z osobą, której dobrze nie poznał i obawia się o chorobę weneryczną - jest to całkiem zrozumiałe. Tylko co to ma wspólnego ze zdrową seksualnością, odpowiedzialnością, wiernością, miłością? 

Żyjemy w czasach, gdy nie tylko politycy, ale i celebryci stają się "specjalistami" od wychowania cudzych dzieci. Zachęcam do rezygnacji z tych zapędów. Publicysta i pisarz Jonah Goldberg taką postawę nazywa "liberalnym faszyzmem" - faszyzmem z uśmiechem - miłym totalitaryzmem, w którym człowiek nie jest tłamszony okrucieństwem, lecz troskliwością. 

Mam nadzieję, że odezwa wiceprezydenta Piotra Kowalczuka do "obowiązkowej lektury" dla szkół, bibliotek i domów podręcznika tej pani to pomyłka wynikająca z braku rzetelnej wiedzy na temat przekonań Anji Rubik, która nie nie dostrzega niczego niestosownego w seksualnym współżyciu osób niepełnoletnich, aborcji i zachęca do seksualnej inicjacji młodzież (byle z prezerwatywą - wszak ma być odpowiedzialnie). 


Mam trójkę dzieci. Nasza najstarsza córka jest uczennicą jednego z gdańskich liceów. Jako rodzic proszę, aby jako prezydent wszystkich Gdańszczan szanował Pan przekonania wszystkich rodziców i nie tworzył światopoglądowych konfliktów między szkołą a domem - angażując się w promocję poradników, programów pisanych przez osoby, które promują seksualną aktywność wśród młodzieży. 

Serdecznie pozdrawiam, 

Paweł Bartosik - rodzic, pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku

środa, 21 sierpnia 2019

Witaj w Ewangelicznym Kościele Reformowanym cz. 11 - Biblijne kazania

Wśród kaznodziejów jest stary żart, że "kazanka są dla zborowniczków". Człowiek nie żyje samym chlebem, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Pismo Święte jest naszym życiem. Wierzymy w ostateczny autorytet Biblii, dlatego kazanie jest bardzo ważnym elementem naszego nabożeństwa. Ale musimy również pamiętać, że kazania są ważne nie tylko z powodu przywoływanych cytatów biblijnych; głoszenie kazania samo w sobie jest ważnym wydarzeniem. To przez głupie zwiastowanie, ci którzy wierzą mogą dojść do zbawienia (1 Kor 1:21). Wiara przychodzi przez słuchanie, a słuchanie przez głoszone Słowo (Rzym. 10:14). Niedocenianie znaczenia głoszenia jest niedocenianiem znaczenia ludzkich dusz. 

Ogólną zasadą w naszych kościołach jest, że kazania są ekspozycyjne. Oznacza to dbałość o nauczanie i zastosowanie Pisma w naszym życiu rozdział po rozdziale. Ważne jest również, że nie zaniedbujemy ksiąg Starego Testamentu. Nie są one Słowem Bożym na emeryturze lub wygnane na pastwisko. Wraz z księgami Nowego Testamentu są skrzynią narzędziową pastora (2 Tm. 3:16). 

Nie oznacza to, że wszystkie kazania będą ekspozycyjne, przeglądem ksiąg biblijnych. Choć większość z nich będzie, to niektóre kazania będą związane z rokiem kościelnym, wyjaśniając to, co reformatorzy nazywali „dniami ewangelicznymi” oznaczającymi wydarzenia takie jak narodziny Chrystusa, Jego zmartwychwstanie lub Wniebowstąpienie. Innym razem może to być seria tematycznych kazań odnoszących się do szczególnych potrzeb kościoła. Ale w większość kazań będzie zakotwiczona w poszczególnych księgach biblijnych. 

Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Po wyjaśnieniu biblijnego tekstu bardzo ważne jest wskazanie przez pastora jego zastosowania w życiu ludzi, do których przemawia. Kazania, które nie są stosowane, są po prostu ćwiczeniem w oszukiwaniu samych siebie (Jk 1:22-24).

tłum. Paweł Bartosik
źródło 

Mechanicy, lekarze, pastorzy

Samochody się psują. Dlatego ludzie potrzebują mechaników. Ludzie chorują. Dlatego potrzebują lekarzy. Ludzie grzeszą. Dlatego potrzebują pastorów. 

Jeśli chcesz skutecznej pomocy - u mechanika musisz zezwolić na rozebranie auta, u lekarza musisz rozebrać ciało, zaś u pastora duszę. 

Jeśli sądzisz, że nie potrzebujesz pastora, wówczas jesteś jak chory, który twierdzi, że zamiast pójść do lekarza wystarczy, że obejrzy serial "Dr House".

Nawet jeżeli LSD rozszczepia chromosomy...

"Ludzie są osądzeni przez Boga, nie dlatego, że Bóg rozrzucił ich jak garść żwiru, ale dlatego, że potraktował ich tak, jak ich stworzył – tzn. jako mających znaczenie. Własny wybór zaprowadził ludzi tam, gdzie się obecnie znajdują. 

Na swój sposób wszyscy ludzie są tacy jak współczesny pogański hippis, który mówi: „Ech, nic mnie nie interesuje następne pokolenie, będę zażywał LSD nawet, jeżeli to rozszczepia chromosomy. Mnie interesuje tylko bieżąca chwila”. 

Wiek za wiekiem ludzie, którzy posiadali prawdę, świadomie ją odrzucali. Świat jest taki, jaki jest nie z powodu okrucieństwa Boga względem człowieka, ale z powodu okrucieństwa człowieka względem człowieka".

- Francis Schaeffer

Mówienie językami

Marek Kmieć

Jedną z częstych przyczyn kontrowersji w kościołach jest kwestia tzw. „darów Ducha Św.” Mówienie językami czy prorokowanie jest gorąco dyskutowane w wielu niecharyzmatycznych zborach i w wielu spotyka się również z mniej lub bardziej ostrożną akceptacją. Ponieważ mówienie językami dotyka bardzo ważnych aspektów duchowości, pominięcie jej może mieć tragiczne skutki. 

Oczywiście należy zaznaczyć, że mamy do czynienia z debatą wewnątrzkościelną (pomimo czasami bardzo radykalnych nadużyć). Po obu stronach debaty istnieje zagrożenie wzajemnego wyklinania się od prawowitej wiary, co niestety jedni i drudzy często z namaszczeniem czynią. Dlatego musimy pamiętać o tym, o czym przypomina Apostoł Paweł pośrodku rozdziałów odnoszących się właśnie do tego tematu – o miłości (1 Kor. 13). W przeciwnym wypadku lepiej się nie odzywać. Jednakże fakt, że jest to debata wewnątrzkościelna, nie oznacza, że dotyka ona kwestii błahych lub nieistotnych. Wręcz przeciwnie. Nie można sobie wyobrazić rzeczy bardziej istotnej od tej, która w bezpośredni sposób dotyka kwestii szczególnego przesłania od naszego Pana i Króla! 

Wydawałoby się, sądząc po licznej grupie występującej „za” jak i „przeciw”, iż sprawę mówienia językami trudno rozstrzygnąć. Tym bardziej, że zwykle dyskusja toczy się nie tyle na płaszczyźnie biblijno-teologicznej, co „doświadczalnej”. Zwykle chodzi o czyjeś przeżycie lub osobiste świadectwo. Kiedy jednak Biblia pojawia się w dyskusji, ktoś kto nie uznaje mówienia językami, natychmiast traci odwagę dyskutowania, przytłoczony dużą liczbą urywków odnoszących się do mówienia językami, ich wykładania, prorokowania, itp. Zwykle bezkrytycznie przyjmuje wtedy „pouczenie” swojego charyzmatycznego brata, że skoro Biblia w tak wielu miejscach mówi o tych „nadzwyczajnych” doświadczeniach, nie ma przyczyny abyśmy i dzisiaj ich nie pragnęli, nie poszukiwali i nie znajdywali. W rezultacie najbardziej rozpowszechnionym podejściem do „języków” tych, którzy ich „nie mają”, jest swoista otwartość. Bardzo trudno znaleźć osobę, która nie uznaje żadnego mówienia językami. Najczęściej spotykamy opinię, że: „ja sam co prawda nie mówię językami, ale pewnie prawdziwe ‚języki’ istnieją, chociaż wiele z tego, co widzimy wokół, to udawanie, ale coś z tego musi jednak być prawdziwe.” 

Czy aby tak jest na pewno? Czy rzeczywiście jest to kwestia aż tak trudna do rozstrzygnięcia, aż tak niejasna? Czy może jest to jedynie komentarz dotyczący naszego lenistwa, tudzież braku odwagi, by udać się do Słowa i być przez nie pouczonym? 

Definicja „mówienia językami” 

Na początek zadajmy więc pytanie: Czym jest mówienie językami? Bardzo nam to pomoże. Zaraz w tym miejscu mamy do czynienia z rzeczą nadrzędną. Według jakiej metody zdefiniujemy mówienie językami? Gdzie się udamy, aby znaleźć tę definicję? Czy udamy się do własnego „doświadczenia działania Ducha Świętego” lub co gorsza do czyjegoś doświadczenia, czy też udamy się do Biblii? Fakt, że mówisz językami jeszcze niczego nie dowodzi. Chociaż samo doświadczenie może być drogie twemu sercu i możesz je postrzegać jako objaw miłości twojego Zbawiciela. Z całą powagą należy to uszanować. Jednakże, nikt nie powinien mieć z tym żadnych problemów, że w ostateczności musisz podporządkować swoje doświadczenie interpretacji autorytatywnej wypowiedzi Boga. Nie ma innego wyjścia. 

Udajmy się więc do Biblii, aby pouczyła nas, czym jest mówienie językami. Potrzebujemy tej definicji, tym bardziej, że mamy do czynienia z darem nadzwyczajnym, niezwykłym. Udajmy się więc do pierwszego miejsca w Biblii, gdzie jest mowa o mówieniu językami. Tam też znajdziemy definicję mówienia językami: Dzieje Apostolskie 2:6-21 (ze zrozumieniem, że proroctwo Joela tutaj właśnie znajduje swoje wypełnienie): 

„I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał. A przebywali w Jerozolimie Żydzi, mężowie nabożni, spośród wszystkich ludów, jakie są pod niebem; Gdy więc powstał ten szum, zgromadził się tłum i zatrwożył się, bo każdy słyszał ich mówiących w swoim języku. I zdumieli się, i dziwili, mówiąc: Czyż oto wszyscy ci, którzy mówią, nie są Galilejczykami? Jakże więc to jest, ze słyszymy, każdy z nas, swóój własny język, w którym urodziliśmy się? Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei i Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i części Libii, położonej obok Cyreny, i przychodnie rzymscy, Zarówno Żydzi jak prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich, jak w naszych językach głoszą wielkie dzieła Boże. (…) I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, Że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało I prorokować będą synowie wasi i córki wasze, I młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, A starcy wasi śnić będą sny; Nawet i na sługi moje i służebnice moje Wyleję w owych dniach Ducha mego I prorokować będą.” 

Biblia nie mówi o rodzajach języków, dlatego powinniśmy założyć, że istnieje tylko jeden rodzaj. Począwszy od tego miejsca konsekwentnie będziemy spotykać tę samą definicję. Z powyższego fragmentu wynika, iż mówienie językami to: Cudowna (nadprzyrodzona) (w. 3) zdolność mówienia niewyuczonym ludzkim (zwykłym) językiem (w. 8,9) – i to mówienie było równoznaczne z prorokowaniem (w. 16-18). Sprawa wydaje się nader jasna. I tak jest w istocie. 

Współczesne „języki” w świetle Dz. 2:6-21 

Zwróćmy uwagę, że już nawet sama definicja powoduje „delegalizację” zdecydowanej większości przypadków tzw. mówienia językami, z którymi można spotkać się współcześnie. Nic więcej nie potrzeba. A przecież to nie koniec, ale wręcz sam początek biblijnego rozważania kwestii mówienia językami. To co ma miejsce w kościołach charyzmatycznych (lub jest praktykowane prywatnie przez wielu chrześcijan), nijak ma się do powyższej definicji. Jedynie pierwsza część wydaje się „praktykowana” – większość ludzi posiadająca dar mówienia językami zgodziłaby się, iż to czego doświadczają to nadzwyczajne działanie Ducha Świętego. 

Ale tutaj koniec podobieństw z tym, co miało miejsce w dzień Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie. Współczesne przypadki mówienia językami nie wydają się mieć zbyt wiele wspólnego z którymś z ludzkich języków. Ci z czytelników, którzy odwiedzili kiedyś kościół zielonoświątkowy lub inny kościół charyzmatyczny orientują się, na czym polega tzw. mówienie na językach. Jest to wymawianie dziwnie brzmiących dźwięków (zwykle są to 2-3 sylaby), które nie mają nic wspólnego z żadnym językiem na kuli ziemskiej. Czasami mówiący dorzuci jakieś powszechnie znane słowo hebrajskie (shalom, elohim, itp..), ale najczęściej kilkakrotnie rytmicznie powtarza jakiś zlepek przypadkowych dźwięków. Wykład tych „języków” jest niesłychaną rzadkością. Co więcej, nie ma żadnego powodu, aby wyżej opisane rzeczy w ogóle nawet tytułować mianem „języków”. Bez żadnej struktury, organizacji i przede wszystkim odniesienia do jakichkolwiek ziemskich języków można je jedynie nazwać prostą kombinacją przypadkowych dźwięków nie niosących żadnego przesłania (poza może uniesieniem emocjonalnym). 

Oczywiście, niektórzy charyzmatycy natychmiast odpowiedzą, że to języki anielskie (na podstawie rzekomo 1 Kor. 13:1) lub starożytne języki, które już zanikły. Co do 1 Kor. 13:1, Apostoł w wyraźny sposób używa hiperboli (podkreślenia przez przeakcentownie). Jak to już zostało wspomniane, nigdzie w Biblii, gdzie jest mowa o mówieniu językami, nie ma mowy o rozróżnieniu na rodzaje (w sensie „kategorie”) języków. Nie ma też żadnej biblijnej przyczyny, żeby przypuszczać, że to, w jaki sposób porozumiewają się aniołowie, nie posiada struktury ani organizacji. Apostoł Paweł usiłuje jedynie napomnieć tych, którzy pokładają zbytnią nadzieję w nadzwyczajnych darach, podczas gdy zaniedbują rzecz najistotniejszą – miłość. 

Pozostała jeszcze jedna kwestia. Ważne jest, byśmy właściwie zrozumieli, czym było mówienie językami w Nowym Testamencie. Wyobraźmy sobie, że jedziemy metrem w Tokio w Japonii. Nie znamy więcej niż dwóch słów po japońsku. I powiedzmy, Bóg zechciałby, abyśmy porozmawiali z siedzącym obok Japończykiem. Otwieramy usta… i oto bez trudu mówimy płynnie po japońsku. Następnie cytujemy mu Jana 3:16 po japońsku. Zadajmy sobie teraz pytanie: Czy wyżej opisana sytuacja jest mówieniem językami w biblijnym znaczeniu, czy też nie? Odpowiedź brzmi: Nie, nie jest. To co miało miejsce w dniu Pięćdziesiątnicy, nie było jedynie cudowną zdolnością mówienia różnymi językami Cesarstwa Rzymskiego, ale co więcej, to mówienie było prorokowaniem. Nasza rozmowa z Japończykiem nie jest prorokowaniem. Pomimo, iż ten artykuł nie dotyczy prorokowania, postawmy pytanie: Czym jest prorokowanie? Otóż, prorokowanie nie jest czytaniem Biblii (proroctwa) ani nie jest wykładaniem Biblii, ale jest jej zamknięciem i mówieniem bezpośrednio objawionych, całkowicie bezbłędnych i całkowicie autorytatywnych słów samego Boga pod szczególnym natchnieniem Ducha Świętego. Apostoł Piotr mówi, że mówienie językami było prorokowaniem (Dz. 2:16,17). 

Tak więc, w „językach” nie chodzi o budowanie samego siebie, które Paweł neguje w 1 Kor.14:4 jako samolubne myślenie. Święci w Koryncie powinni raczej myśleć o zbudowaniu zboru, a to jest możliwe jedynie przez proroctwo, które Paweł utożsamia z przetłumaczonymi (tj. zrozumiałymi) językami (w zgodzie z Dz. 2) (1 Kor. 14:5,27,28). Niestety, niewielu charyzmatycznych braci tak postrzega języki. Dla większości jest to jedynie pewne doświadczenie, które ma służyć ich osobistemu zbliżeniu do Boga. Ale może to lepiej. Straszną rzeczą byłoby bowiem uzurpowanie sobie najwyższego Autorstwa. 

Rola mówienia językami 

Wiemy już, czym były języki. Zastanówmy się teraz, jaka była ich funkcja. Przede wszystkim pojawia się bardzo zasadnicze pytanie: Jeśli wyłożone języki były utożsamione z proroctwem, to po co w ogóle języki? Dlaczego nie po prostu proroctwo? Po co ta „komplikacja”: języki, które wymagają wykładu i dopiero wtedy mogą spełnić „funkcję” budowania zboru, którą „od razu” pełni przecież prorokowanie? Wiemy jednak, że w Bożej ekonomii nie ma ani braków, ani nadwyżek. On wszystko mądrze uczynił. 

Tak i mówienie językami miało bardzo ważną funkcję do spełnienia. Mówienie językami oznaczało przede wszystkim przymierzowe przekleństwo dla Izraela (1 Kor. 14:21,22 por. z Iz. 28:1-12; 33:19, itp). Mówienie obcymi językami było znakiem zbliżającego się sądu Bożego. I rzeczywiście taki sąd, według zapowiedzi naszego Pana Jezusa Chrystusa (Łuk. 21:20), już wkrótce miał zmieść z powierzchni ziemi zarówno świątynię, jak i znaczną liczbę Żydów (70 r.). Dotychczas Bóg zawsze mówił po hebrajsku (z małymi dziwnymi wyjątkami), a teraz Bóg, pomyśl – sam Bóg, zaczyna mówić „wulgarnymi” językami pogan! Przesłanie mogło być tylko jedno! Było to przesłanie, które wielu Żydów z całą wściekłością odrzuciło. Otóż, Bóg odbiera królestwo niewiernym Żydom i przekazuje innym narodom. Dokładnie tak jak zapowiedział przez swojego Namaszczonego (Mat. 21:43). Nadchodzi katastrofa o apokaliptycznych rozmiarach. Bóg mówi obcymi, niezrozumiałymi językami, kiedy zamierza potępić niektórych ludzi (Mk. 4:11,12; Mat.11:25,26; 1 Kor. 1:18). Powinniśmy się więc cieszyć, że dzisiaj nie ma języków. Pan Jezus rozpoczął już panowanie. 

Drugą przyczyną pojawienia się języków było ogłoszenie wszem i wobec, iż inne narody zostały wprowadzone do Nowego Przymierza, które zawarł Bóg w Chrystusie. Języki były widzialnym znakiem niewidzialnej rzeczywistości, że Bóg dał swojego Ducha wszystkim narodom – również nie-Żydom! Jak inaczej Piotr dowiedziałby się o tym (Dz. 11:1-3 i 15-18 oraz 15:8)? 

Co więcej, języki były potwierdzeniem autorytetu apostołów (2 Kor. 12:12; Heb. 2:3,4), jak i były sposobem przekazywania dodatkowego objawienia w latach formowania się kanonu Pisma św. (1 Kor. 13). 

Czy „języki” są dzisiaj? 

Czy więc mówienie językami jest na dzisiaj? Czy jest czymś, czego mielibyśmy dzisiaj oczekiwać w naszym chrześcijańskim życiu? Czy jest czymś, czego mielibyśmy dzisiaj szukać? 

Odpowiedź na każde pytanie z powyższego akapitu brzmi: nie. Tak jak człony rakiety kosmicznej odpadają i spalają się w atmosferze po wypełnieniu swojej (bardzo ważnej) funkcji, podobnie i języki. Po wypełnieniu swojej funkcji przestały być potrzebne i zanikły. Zostały dane jedynie na okres ok. 40 lat poprzedzający zniszczenie Jerozolimy w 70 r., po czym przeminęły (a nawet pewnie na długo przed tą datą, o czym świadczy brak wzmianek o językach w późniejszych listach). Apostoł obiecał, że proroctwa wraz z językami ustaną (1 Kor. 13:8). Tak też się stało. W Ewangeliach Duch Święty to tylko obietnica (nie ma mowy o językach), potem przychodzi dzień Pięćdziesiątnicy, który jest punktem zwrotnym (dużo jest o językach), ale wkrótce potem w późniejszych listach Pawła i innych Apostołów, bardzo szybko zanikają wszelkie wzmianki na temat mówienia językami. Dlaczego? Zostało to wyjaśnione powyżej. Języki wypełniły swoją funkcję i stały się bezużyteczne, więc zanikły. Mówienie językami nie było normą naszego codziennego doświadczenia. Duch Boży został dany Kościołowi nie po to, by mówić językami, ale aby wyposażać nas w moc ku posłusznemu życiu (patrz: Gal. 5:22-26; Ef. 4:30-32; Ez. 36:27). 

To, co miało miejsce w dzień Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie, było wydarzeniem historycznym. Było to historyczne zesłanie Ducha Świętego, którego obiecał nasz Pan. Teraz Duch Święty jest wśród nas, a wraz z nim pełnia Chrystusa. Nie ma potrzeby kolejnego zesłania Ducha, tak samo jak nie ma potrzeby kolejnego wcielenia Jezusa. Każdy uciekający się do Chrystusa ma pełnię Ducha (1 Kor. 12:13). Błędem naszych braci w Chrystusie, którzy wciąż mówią/modlą się na językach jest to, iż postrzegają Pięćdziesiątnicę jako subiektywny, powtarzalny i doświadczalny aspekt naszej wiary. Dlatego dzisiaj też gorąco pragną „języków”. Podczas gdy było to obiektywne, historyczne i niepowtarzalne wydarzenie, które jest mocą i fundamentem naszej wiary. Nie możemy oczekiwać powtórzenia Pięćdziesiątnicy bardziej niż powtórzenia krzyża Jezusa czy Jego zmartwychwstania. 

Bóg w Duchu wznosi już swoją Świątynię (Ef. 2:21,22). 

Nie sposób przedstawić wszystkich biblijnych argumentów na temat języków w jednym, krótkim artykule. Przedstawiono tylko te najważniejsze. Trudno jednak znaleźć jakieś punkty wspólne między tym, co Biblia definiuje jako „mówienie językami”, a tym, czego jesteśmy świadkami w wielu kościołach. Musimy więc mocno uchwycić się zasady sola scriptura („tylko Biblia”). Wielu nauczycieli chciałoby usprawiedliwić coś, co nazywają „językami”, przy pomocy stwierdzenia, że „nie powinniśmy ograniczać sposobu działania suwerennego Boga”. Przy czym zapominają, że Bóg jest Bogiem przymierza, który przemówił też w Słowie Przymierza. Co więcej, Duch Święty zawsze działa w zupełnej zgodzie ze swoim Słowem, w oparciu o nie i przez nie. Nigdy inaczej! Nie poddawajmy się więc ani uczuciu, ani doświadczeniu, ani tradycji kościelnej nie opartej na Słowie, ale na Bogu, który przemówił.

Autor jest pastorem Ewangelicznego Kościoła Reformowanego we Wrocławiu

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Kto może być pastorem i starszym w kościele?


Pisałem już na blogu na temat biblijnego urzędu starszego i zarządzania kościołem - TUTAJ. W niniejszym artykule przyjrzymy się biblijnym kwalifikacjom i praktycznym zadaniom starszych zboru. 

Starsi (nauczający i zarządzający) są pasterzami i w świetle Pisma Świętego powinni posiadać kwalifikacje w zakresie charakteru, prowadzenia domu i doktryny. Lista kwalifikacji starszego dotyczy ich obligatoryjnie, ale jest również zachętą dla wszystkich chrześcijan, aby podążali za Chrystusem naśladując ich przykład.

Przyjrzyjmy się kwalifikacjom starszych, abyśmy mieli zdrowe i biblijne oczekiwania, ale również potrafili dostrzec Boże powołanie wśród kandydatów do tej funkcji. W Nowym Testamencie listy kryteriów starszego pojawiają się w dwóch listach pasterskich: 1 Liście do Tymoteusza i Liście do Tytusa. Zgodnie z nimi starszego powinny charakteryzować:

1. Pragnienie (1 Tm 3:1)

Starszy przede wszystkim musi chcieć tej służby. To nie może być praca niechcianego najemnika, który pełni ją z przymusu lub dla korzyści finansowych. Chęć bycia starszym to przede wszystkim pragnienie służenia, a tego, by jemu służono. To usługiwanie, a nie dyrygowanie (Mt 20:24-28; Łk 22:24-30. Kościół nie potrzebuje Diotrefesów, który kochają pierwsze miejsca, lecz pokornych przywódców o sercu sługi (3 Jn 9-10).

Starszy to sługa. Nie powinien nosić tytułu „sługa Boży” bez postawy sługi Bożego. Nie powinien nosić tytułu „sługa Słowa”, jeśli nie chce poddać się osądowi Słowa. „Towarzysz” Stalin był towarzyszem dla swoich rodaków tylko w nazwie. „Obywatel” Robespierre był równy wobec rodaków tylko w postulatach rewolucji francuskiej, nie zaś w tym, jak ich traktował.

2. Nienaganny (1 Tm 3:2)

Łaska Boża objawia się w życiu starszego Kościoła w taki sposób, że trudno jest skierować wobec niego zasłużoną krytykę z powodu stylu życia, czynów i mowy. Nie znajdziemy wobec niego żadnego zarzutu, który może go zdyskredytować. Kiedy wrogowie Daniela szukali powodu do oskarżenia go, nie potrafili znaleźć niczego nagannego. Postanowili więc oskarżyć go o praktykowanie regularnej modlitwy do Boga, a tym samym sprzeciw wobec rozporządzenia króla.

Satrapowie zaś i ministrowie szukali w sprawach państwowych pozoru do skargi przeciwko Danielowi, lecz nie mogli znaleźć pozoru do skargi ani winy, gdyż był godny zaufania i nie stwierdzono u niego żadnego zaniedbania ani winy.  Wtedy rzekli owi mężowie: Nie znajdziemy u tego Daniela żadnego pozoru do skargi, chyba że znajdziemy przeciwko niemu coś na punkcie jego religii. - (Ks. Daniela 6:6, Biblia Warszawska)

3. Mąż jednej żony (1 Tm 3:2)

Pierwszym wymienionym obszarem, w którym starszy musi być wolny od zarzutów, jest jego życie małżeńskie i seksualne. Dla mężczyzn, którzy są w związku małżeńskim oznacza to wymóg wierności małżeńskiej i seksualnej czystości. Starszy powinien być dosłownie „mężczyzną jednej kobiety”, co podkreśla jego oddanie dla żony w czynach i myślach. Powinien być wdzięczny i zadowolony ze swojej żony i nie pozwalać sobie na spoufalanie się (lub „niewinny flirt”) z innymi kobietami.

4. Trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity (1 Tm 3:2)

Starszy powinien potrafić się kontrolować, być opanowany i zrównoważony, a nie pochopny w swoim osądzie. Oczywiście nie powinien unikać mocnych opinii, tam gdzie Biblia je wyraża, ale zanim sformułuje ocenę, powinien rzetelnie i uczciwie zbadać fakty. Powinien być rozważny, rozsądny i dyskretny. Musi być człowiekiem, któremu można zaufać w powierzaniu i rozwiązywaniu poważnych problemów, ponieważ kocha owce i zależy mu na nich. Nie powinien być stronniczy, lecz pryncypialny w swoich działaniach. Można na nim polegać w szukaniu sprawiedliwości. Starsi powinni inicjować to, o czym nauczają Kościół, a więc prawdy o uniżeniu, pragnieniu usługiwania, o trosce i miłości braterskiej (Mt 23:1-12; Mk 9:34-35; 10:32-45). 

5. Gościnny (1 Tm 3:2)

Działania starszego powinny objawiać jego serce, które pragnie mieć otwarty dom i życie dla tych, którym służy. Dom starszego to miejsce gdzie służy, a nie, w którym oczekuje bycia obsługiwanym. Dom starszego to miejsce, które Bóg używa jako środka do błogosławienia innych. Poprzez wspólne posiłki w jego jadalni, wspólne rozmowy w salonie, wspólne modlitwy, wspólny śmiech ludzie powinniśmy doświadczać łaski, dobra i umocnienia w wierze.

6. Zdolny do nauczania, dobry nauczyciel (1 Tm 3:2)

Paweł pozostawił Tytusa na Krecie, by był tam do czasu, aż znajdzie mężczyzn zdolnych do nauczania. Pierwsze charakterystyki starszego dotyczą jego charakteru. Tutaj zaś jest mowa o jego wiedzy i umiejętnościach. Kościół rozpaczliwie potrzebuje ludzi, którzy rozumieją Słowo Boże, rozumieją świat, współczesną kulturę i są w stanie nauczać oraz bronić całej rady Bożej. Rozpaczliwie potrzebujemy prawdy przyniesionej do każdej dziedziny naszego życia.

Nie każdy starszy musi głosić kazania, ale każdy z nich powinien trzymać się prawowiernej nauki i umieć ją wdrożyć w życie: swoje, rodziny oraz innych, którzy potrzebują zachęty lub napomnienia (Tyt 1:9). Szczególnie od pastora wymaga się, aby miał biblijne, teologiczne kwalifikacje. Dobrze jeśli ma formalne wykształcenie teologiczne, lub jest po szkole teologicznej. Musimy tu jednak uważać: profesjonalizm jest dobrą rzeczą, ale profesjonalizacja Kościoła jest destrukcyjna. Nie ma nic zdrowego w sytuacji, kiedy kandydaci na pastorów idą do seminarium teologicznego i kończą je niczym lekarze kończą szkoły medyczne. Następnie zaś traktują służbę w Kościele jako pewien status społeczny i niczym faryzeusze kochają długie szaty, tytuły naukowe oraz religijność na pokaz. Nierzadko zdarza się, że młodzi chłopcy po seminariach zakładają koloratki i z podniesioną głową budują wizerunek duchownego jako zniewieściałego ważniaka. Najważniejszym dyplomem starszego jest woń Ewangelii w jego domu i sposób, w jaki rozmawia ze swoją żoną, dziećmi.

7. Nie oddający się pijaństwu (1 Tm 3:3)

Starszy nie powinien być kontrolowany przez inne substancje. Nie jest to wezwanie do zakazu takich rzeczy. Jest to żądanie, aby te rzeczy nigdy nie trzymały człowieka w uścisku. To my mamy kontrolować alkohol, a nie alkohol nas.

8. Nie gwałtowny, nie zadzierżysty, lecz łagodny, nie kłótliwy (1 Tm 3:3)

Od dnia, w którym Kain zabił Abla, ludzie zwrócili się ku sobie z nienawiścią, przemocą, podziałami. Bóg tego nienawidzi (Prz 6:16-19). Taka postawa dyskwalifikuje człowieka, który jest skłonny do tych rzeczy. Czasami konflikty są nieuniknione, ale nie powinniśmy szukać okazji do złych konfliktów, niepotrzebnych konfliktów (Rzym 12:18).

Sprzedawca może powiedzieć do kobiety: „Pani stopa jest za duża na ten but” – i wprowadzić ją tym samum w kompleksy. Może jednak powiedzieć:  „Ten but jest za mały na pani stopę”. Problem jest w bucie, nie w stopie.

8. Nie chciwy wobec pieniędzy (1 Tm 3:3)

Podobnie, jak z alkoholem, kwestią nie jest to, czy ma pieniądze, ale czy pieniądze mają jego. Starszy musi zachowywać ufną wiarę w jakiejkolwiek sytuacji (również finansowej), w której Bóg go umieścił. Przywódca nie może swojej służby czy decyzji uzależniać od korzyści finansowych. Oczywiście ci, którzy pracują w Kościele na pełny etat powinni otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę.

D, A. Carson celnie napisał na ten temat: „Kościół nie powinien płacić duchownym za świadczone usługi, jak gdyby pastorzy żyli, zarabiając na swoje utrzymanie. Takie założenie pociągnięte do absurdu może również sugerować, że sługa Pański jest opłacany daną kwotą za modlitwę, tyle otrzymuje za kazanie, tyle za godzinę przygotowania, a tyle za sesję doradczą z zrozpaczoną wdową, która właśnie straciła syna, itd. (…) Nie, Kościół nie płaci swoim pastorom, lecz raczej dostarcza im środki, aby mogli służyć w wolności. Kościół dostrzega, że ci, którzy służą w ten sposób, muszą być ‘utrzymywani’ i są tego warci. (…) Najgorsza sytuacja ma miejsce, gdy zachłanni i zazdrośni pastorzy, nieustannie porównują się z innymi ‘profesjonalistami’, podczas gdy Kościół przyjmuje postawę: Panie, utrzymuj go pokornym, a my utrzymamy go ubogim”. 

Pastor to nie ktoś, kto wykonuje swoją pracę za pieniądze. Pastor to ktoś, kto wykonuje swoją pracę, do której jest powołany, a Bóg chce, aby miał z tego tytułu utrzymanie z Kościoła.

10. Dobrze zarządzający domem (1 Tm 3:4, Tyt 1:6)

Wymogi dotyczące domu nie oznaczają, że kawaler lub mąż bez dzieci nie mogą być starszymi. Kwalifikacje opisują człowieka, który ma rodzinę. Dom to mały kościół, a mężczyzna jest w nim pastorem. Istotne jest to, w jaki sposób mężczyzna prowadzi rodzinę, zaopatruje i zarządza swoim domem.

Dom to pierwsze miejsce służby, świadectwa wiary w Jezusa widocznej w dobrych uczynkach. Dlatego każdy starszy w Kościele i kandydat na starszego powinien zadać sobie pytania: czy moja rodzina jest chroniona, karmiona, kochana, ciepła i bezpieczna? Czy swoim życiem wyraźnie komunikuję, że Słowo Boże jest fundamentem wszystkiego, co się dzieje w moim domu? Czy czuć w nim woń łaski i Ewangelii, czy też napięcia i ciągłego stresu?

Hipokryci są zawsze bardziej są zainteresowani zewnętrznymi rzeczami niż wnętrzem (Mt 23:25-29). Mężczyzna będzie więc często kuszony, by bardziej koncentrować się na swoim świadectwie tam niż tu; poza domem, niż w domu. Nie o taką wiarę nam chodzi. Taka wiara nie zachęci domowników. Wręcz przeciwnie. Odsunie od tego, co najistotniejsze: Ewangelii. Pytania, które powinien sobie każdy mężczyzna w Kościele (nie tylko starszy) brzmią: czy jesteś lojalny wobec żony i dzieci? Czy jesteś dla nich dostępny? Czy jesteś ich największym fanem, czy największym krytykiem? Czego dzieci uczą się o miłości Jezusa patrząc na twoje życie, sposób w jaki rozmawiasz z rodziną, spędzasz z nią czas, razem się śmiejecie?

Jednocześnie musimy uważać, by nie czynić z domu bożka. Nie róbmy z domu cichego, centralnego, niedostępnego, zamkniętego miejsca. Dom to raczej miejsce służby, baza, gdzie cieszymy się Bogiem, sobą, odpoczywamy, ale i wyposażamy, pracujemy. Celem nie jest dom. Celem jest Królestwo Boże. Dom to środek do tego celu.

11. Trzymający dzieci w posłuszeństwie i uczciwości, które nie stoją pod zarzutem krnąbrności lub rozpusty (1 Tm 3:4)

Dzieci starszego nie powinny być oskarżane o bunt lub rebelię (Tyt. 1:6). W kontekście służby starszego - czy dzieci kochają swojego tatę, szanują go, respektują jego decyzje i wiernie podążają za nim jako uczniowie Chrystusa?  Czy ufają mu? Czy zadają jemu pytania o życie wiarą i zrozumienie Biblii? Czy rodzina modli się wspólnie i o siebie nawzajem? W domu mąż, tata jest doradcą duchowym, pastorem, liderem młodzieżowym i nauczycielem szkółki dla dzieci. Jeśli chrześcijanin potrzebuje wskazówek, wsparcia, pomocy dotyczącej prowadzenia rodziny – starszy w Kościele powinien być kimś, kto będzie w stanie ich dostarczyć.

12. Nie może to być dopiero co nawrócony (1 Tm 3:6)

Istnieje szczególna pokusa dumy wobec tych, którzy obejmują urząd starszego będąc jeszcze młodymi w wierze. Należy się spodziewać ataków diabła i ludzi wobec Kościoła, a starsi muszą brać na siebie odpowiedzialność i stać w pierwszym szeregu duchowych bitew. Choć Biblia nie stawia wieku jako kategorycznej granicy dla ordynacji, to w Piśmie Świętym widzimy mądrość i pewien powtarzający się schemat, że do szczególnych powołań Bóg powołuje mężczyzn powyżej 30 roku życia. Mamy tego przykłady w powołaniu do lewitów do pracy w Namiocie Zgromadzenia, powołaniu Józefa na zarządcę w Egipcie, w rozpoczęciu służby Jezusa (Rdz 41:46; Lb 4:1-3; 1 Krn 23:1-5; Łk 3:23). Starsi powinni być dojrzali i mieć „zmysły wyćwiczone, aby rozróżnić zarówno dobro, jak i zło" (Hbr 5:14).  Tymoteusz został pastorem w kościele w Efezie po przynajmniej dziesięciu latach swojego członkostwa w nim.

13. Dający dobre świadectwo wobec tych, którzy są na zewnątrz  (1 Tm 3:7)

Jeśli osoby z zewnątrz uważają, że starszy jest "maniakiem Jezusa", lub „biblijnym absolutystą” – wszystko jest w porządku. Lepiej jednak, aby nie nazywali go cwaniakiem, zarozumialcem lub pyszałkiem. Starszy to m.in. wizytówka Kościoła na zewnątrz. Oczywiście wszyscy wierzący powinni mieć dobre świadectwo, lecz w szczególności dotyczy to starszych zboru.

Podsumowanie

Mamy więc wymienione kwalifikacje moralne, rodzinne i umysłowe. Oczywiście nie chodzi teraz o to, abyśmy te cechy przykładali do starszych i pastorów odkrywając, że ktoś nie jest doskonały w tym i owym. Nie chodzi o legalizm i perfekcjonizm. Każdy upada. Chodzi o to, czy możemy kogoś scharakteryzować za pomocą tych kryteriów, choćby nie było w tym 100% doskonałości. Chodzi o realistyczne wymagania. Bezgrzeszność jest tylko cechą Chrystusa. Problemem nie jest starszy, który po kłótni potrafi pokutować, wyznać grzech i nawrócić się z niego. Problemem jest starszy, którego postawę i charakter charakteryzuje kłótliwość. Taka osoba powinna zrezygnować z urzędu wczoraj, nawet jeśli wcześniej napisała pięć świetnych komentarzy do ksiąg Nowego Testamentu.

W ziemskich królestwach na przywódców pasują ci, którzy mają przywilej, aby im służono. W Królestwie Bożym przywódcami powinni być ci, którzy służbę dla innych uważają za swój przywilej i chcą w tym naśladować Chrystusa – dobrego Pasterza, który oddaje życie za owce. Odpowiedzialnością wierzących jest modlitwa, aby Bóg powoływał i wyposażał takich ludzi. Starsi są darem, który  Bóg ofiarował Kościołowi, by byli odpowiedzialni za życie ciała (Hbr 13:17). Naszym celem jest, abyśmy wszyscy, dzięki Bożej łasce, dorastali we wszystkich tych rzeczach, o których Bóg mówi w stosunku do starszych. To punkt odniesienia, do którego wszyscy mamy dążyć, a nie bonus dla wybranych.

wtorek, 13 sierpnia 2019

Uniwersalna moralność

Dla uniwersalnej moralności potrzebny jest uniwersalny absolut.

sobota, 10 sierpnia 2019

Bogowie mniejsi od ludzi

Odkąd grzech wszedł na świat, od najdawniejszych czasów ludzie czynili bogów na własne podobieństwo. Bogowie rzymscy i greccy byli odbiciem cnót, przywar i złych cech ludzi. Pogańskie kultury tworzyły bogów ze złota i kamienia kłaniając im się jak żyjącemu Bogu.

Apostoł Paweł na Wzgórzu Marsowym (Dz. Ap. 17) stwierdził, że ludzie, którzy nie chcą oddać pokłonu Bogu, biorą fakty dotyczące wszechświata, człowieka i przepychają je przez sieć swoich własnych założeń. W konsekwencji kłamstwo zaczynają nazywać prawdą. 

Bożki z drewna i kamienia są oczywistym kłamstwem, dlatego, że są czymś mniejszym niż człowiek. Głupotą jest stwarzać punkt odniesienia, standard, który jest czymś mniejszym, niż my sami. Głupotą jest traktowanie jak bogów rzeczy uczynionych ludzką ręką: wyciosanych ludzką ręką z drewna (rzeźby i posągi), spisanych ludzką ręką na papierze (manifesty i deklaracje), wzniesionych ludzką ręką z betonu i stali (uniwersytety i akademie naukowe), zakreślonych ludzką ręką na karcie wyborczej (politycy). Tacy bogowie (niczym bogowie rzymscy i greccy) są zmienni, podporządkowani naszym "widzimisię", zimni, bezosobowi, dalecy, chwilowi, kapryśni i często niemoralni. Jak ci, którzy ich stworzyli lub wybrali. 

Zaufaj Bogu, który jest niezależny od stworzenia, wyniesiony, niezmienny, dobry, kochający, sprawiedliwy i suwerenny. Tylko wtedy zyskasz prawdziwą wolność, intelektualną spójność i ostateczny standard wyznaczający sens naszego istnienia, niezmienne zasady moralne oraz cel, do którego zmierzamy.

piątek, 9 sierpnia 2019

Dobra i zła nowina

Mamy piękne zdanie Pana Jezusa w Ewangelii wg św. Jana mówiące o tym, jak dostąpić zbawienia: „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny (Jn 3:36). Często można je znaleźć w broszurkach ewangelizacyjnych i usłyszeć podczas poselstwa zachęcającego do wiary w Jezusa. 

Na tym jednak ono się nie kończy. Koniec tego zdania jest następujący: „… kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim”. 

Nie możemy wiernie głosić chrześcijańskiej Ewangelii, pomijając prawdę, że gniew Boży faktycznie ciąży nad człowiekiem. Kiedy współczesny człowiek wzrusza ramionami i mówi: „Po co mi zbawienie?” - odpowiedź Apostoła Pawła z Listu do Rzymian 1:18 oraz 2:5-8  jest następująca: „Potrzebujesz zbawienia dlatego, że gniew Boży jest nad tobą. Złamałeś prawo Boże". 

Dobra Nowina jest odpowiedzią na złą. Zła oznajmia: grzech oddalił cię od Boga. Spoczywa na tobie Jego gniew. Dobra odpowiada: Bóg posłał Swojego Syna. Boży gniew spoczął na Nim, gdy wisiał na krzyżu, abyśmy dostąpili pojednania z Ojcem. Przez wiarę w Jezusa Chrystusa.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Zbawienie dla całego człowieka


Francis Schaeffer, fragment książki "Śmierć w mieście"

"Zbawienie ma sens nie tylko w odniesieniu do pojedynczego człowieka, ale i do kultury. Chrześcijaństwo jest w tym sensie indywidualne, że każdy poszczególny człowiek musi się na nowo narodzić. Nie jest ono jednak indywidualistyczne. To rozróżnienie jest bardzo ważne. Tak jak Bóg stworzył mężczyznę, stworzył również Ewę po to, by mogła zaistnieć konkretna płaszczyzna obcowania pomiędzy dwojgiem ludzi. Te międzyludzkie związki są ważne dla Boga, ponieważ „moc Boża ku zbawieniu” ma także na celu zaspokojenie socjologicznych potrzeb ludzi, wzajemnego oddziaływania na siebie dwojga lub więcej ludzi. Bóg jest zainteresowany całym człowiekiem, a także kulturą, która powstaje w wyniku stosunków międzyludzkich.

Kiedy Paweł mówi, że nie wstydzi się Ewangelii, która jest mocą Boża ku zbawieniu, nie myślmy, że dotyczy ona jakiejś ograniczonej płaszczyzny. Ewangelia ma coś do powiedzenia w każdej konfliktowej sytuacji, powstałej w wyniku upadku człowieka. Z chrześcijańskiego punktu widzenia, wszystkie rodzaje wyobcowania (by użyć dwudziestowiecznego słowa), które można znaleźć w człowieku, powstały w wyniku historycznego, zaistniałego w przestrzeni i w czasie upadku człowieka. Przede wszystkim człowiek jest oddzielony od Boga; po wtóre, jest on oddzielony od siebie samego – stąd psychologiczne problemy życia; po trzecie, jest oddzielony od innych ludzi – stąd socjologiczne problemy życia; po czwarte, jest oddzielony od natury i stąd biorą się problemy życia na tym świecie, na przykład problemy ekologiczne – a wszystko wymaga uzdrowienia.

Nic dziwnego, że Paweł mówi: „Nie wstydzę się Ewangelii intelektualnie, ponieważ przyniesie ona odpowiedzi, których ludzie potrzebują. Nie wstydzę się Ewangelii, ponieważ jest ona mocą Boża ku zbawieniu na każdym polu; posiada ona odpowiedzi i znaczenie zarówno dla obecnego czasu, jak i dla wieczności”. Ewangelia jest wspaniała. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, powinieneś być przekonany, że biblijne chrześcijaństwo nie jest tandetne, nie jest to jakaś drobnostka, mająca coś wspólnego z małym zaledwie wycinkiem życia. Jeżeli nie jesteś chrześcijaninem, powinieneś sobie uświadomić, że chrześcijaństwo ma tytaniczną siłę. Odpowiada ono na potrzeby każdego człowieka, nie przez skok w ciemność, ale przez dobre i wystarczające argumenty. Przedstawiając treść chrześcijaństwa, Paweł stwierdza, że istnieje zbawienie – usprawiedliwienie, uświęcenie i uwielbienie – dla całego człowieka".