Tym razem coś o tzw. "sztuce współczesnej". Jakiś czas temu w Niemczech krytycy, historycy sztuki, koneserzy przez prawie miesiąc wynosili pod niebiosa ekspozycję dzieła nowoodkrytej, genialnej japonki. Po tym czasie organizator ekspozycji ujawnił, że autorem tych obrazów jest szympansica z frankfurckiego ZOO. Najwyraźniej w bardzo zaawansowanym stadium ewolucyjnego rozwoju. Kto wie czy nie była nawet owym mitycznym "przejściowym ogniwem"? :-)
Inny przykład: gdy podczas otwarcia bostońskego Muzeum Sztuki Współczesnej gromada ekspertów stała wianuszkiem wokół dużej "instalacji" z rur i desek, licytując się peanami gloryfikującymi "wspaniałe dzieło" - nadbiegł dyrektor i przeprosił, że robotnicy nie zdążyli usunąć murarskiego rusztowania (powyższe przykłady wzięte z książki W. Łysiaka pt. "Rzeczpospolta kłamców"). Prawdopodonie dyrektor, jako nie-ekspert, w swojej krótkowzroczności nie był w stanie ujrzeć oryginalnej surowości i artystycznej prostoty budowli
oraz piękna w kształtach deski i rury. Z pewnością eksperci sztuki wytłumaczyli prostemu człowieczynie na czym polega istota piękna zapierającego dech w piersiach.
Artystyczną wartość wielu dzieł sztuki współczesnej świetnie podsumował niemiecki krytyk G. Sello:
"W galeriach i muzeach walają się przedmioty zwane sztuką wyłącznie dlatego, że znajdują się tutaj, a nie gdzie indziej" :-)
Bóg kocha piękno. My również powinniśmy mieć w nim upodobanie. Dlatego uważajmy na muzealne "instalacje z rur i desek" i starannie wybierajmy miejsca (twórczego) spędzania wolnego czasu. Szkoda pieniędzy i czasu na dzieła "nowoodkrytej, genialnej japonki". :-)