Prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej FIFA, Joseph Blatter, wydał zakaz modlitwy przed i po meczach reprezentacji krajowych w piłce nożnej.
Za odmówioną na stadionie modlitwę Blatter skarcił zawodników określając, że jest to zagrożenie dla sportu. Zagrożeniem była w tym konkretnym przypadku wspólna modlitwa piłkarskiej reprezentacji Brazylii po zwycięstwie nad USA w Pucharze Kontynentalnym pod koniec czerwca.
Całość
________________________________
Zastanawiające jest o jakim zagrożeniu dla sportu mówi pan Blatter i czy widzi je również w "przeżegnaniu się" piłkarza wchodzącego na murawę lub skierowaniu po strzelonej bramce wzroku (lub rąk) ku niebu z geście podziękowania Bogu/Stwórcy/Opatrzności/Istocie Najwyższej. Zapewne jest człowiekiem mocno wierzącym skoro uznaje wpływ modlitw na wynik meczy i chce je koniecznie wyeliminować ze stadionów.
Rozumiem, że wobec muzułmanów grających w mistrzostwach Afryki lub Azji dziękujących Allahowi na stadionie w Iranie lub Indonezji równiez przewiduje ostre sankcje?
Chyba większym zagrożeniem dla sportu, który ma łączyć i uczyć poszanowania odmienności - mimo różnic kulturowych, religijnych, ekonomicznych itp. - jest decyzja pana Blattera nie szanującego odmiennych wobec własnej (świecko-ateistyczno-europejskiej) kultur i zwyczajów.
Dlaczego nakaz "braku modlitwy" ma być zwyczajem lepszym od wolności do "manifestowania wdzięczności" po zwycięskim finale? Pozostaje mieć nadzieję, że gdy lato się skończy - pan Blatter dojdzie do pełnej sprawności władz umysłowych.