wtorek, 27 listopada 2018

Wątpię, aby uwierzyć


SZCZERE PRAGNIENIE WIARY

Kiedy czytam historię niedowiarka Tomasza (Jn 20.25-29), potrafię wydobyć z siebie sympatię wobec niego i jego dylematów. Nie widać z nim zacietrzewienia w zwątpieniu, niewierze. Tomasz ewidentnie chce uwierzyć, ale jednocześnie nie chce, by jego wiara była powierzchowna, zabobonnna, oparta na tkliwych życzeniach, a nie faktach. Jeśli mam uwierzyć, w kogoś, za kim mam pójść, chciałbym być w tym utwierdzony. Nie chcę pobieżnego wyznania. Chcę stanąć na pewnym i mocnym fundamencie! Taki był Tomasz.

Zwykle negatywnie odnosimy się do jego zwątpienia, ale nie zapominajmy, że nie było ono zwątpieniem dogmatycznym, buntowniczym, rebelią zatwardziałego sceptyka. Była to wątpliwość, która niczego bardziej nie pragnie niż tego, by zniknąć!

W tym sensie, Tomasz może być stawiany jako przykład dla współczesnych sceptyków.  Pan Jezus znał dylematy jego wiary, dlatego 
nie pognał go gdzie pieprz rośnie, kiedy Tomasz chciał dotknąć ran. Kiedy faryzeusze pytali o znak, nasz Pan odpowiedział, że dla nich nie będzie innego prócz znaku Jonasza. Kiedy Tomasz pyta o dowód – Pan mówi – włóż rękę w bok. Dlaczego? Ponieważ wiedział, że pytania faryzeuszy o dowód to pytania niewiary. Były to grzeszne pytania: "Pokaż nam jaką mocą to czynisz. Wskaż na dowód, że jesteś tym, za którego się podajesz." W pewnych sytuacjach są to grzeszne pytania i nie powinniśmy dołączać do tych, którzy je zadają.

Pytania i poszukiwania Tomasza były szczere. Dlatego Pan Jezus potraktował jego wątpliwości w sposób dużo głębszy aniżeli czyni to wielu współczesnych sceptyków oraz wierzących. Wezwał go, aby nie godził się na zwątpienie ("wierz!"), lecz jednocześnie odpowiedział na jego prośbę o przedstawienie dowodów.

Potem rzekł do Tomasza: Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz. (Jana 20.27)

Pan Jezus nie potępia poszukującej wiary, lecz dodaje: nie bądź bez wiary, lecz wierz! Nie stwierdza: odejdź ze swoimi wątpliwościami i żyj według własnego sumienia. Poszukiwania Tomasza były autentyczne, dlatego otrzymał dowód, aby uwierzył. W innym miejscu czytamy o mężczyźnie, który wyznał Jezusowi, że jest pełen zwątpienia (Mk 9.24) i powiedział: "Pomóż niedowiarstwu memu". W odpowiedzi na jego szczere wyznanie, Pan Jezus błogosławił mu uzdrawiając jego syna. Bez względu na to, czy ktoś uważa siebie za człowieka wierzącego, czy za sceptyka historia Tomasza uczy, aby każdy podszedł do swoich wątpliwości z taką samą szczerością. Można bowiem wątpić jak szatan: czy naprawdę Bóg powiedział? Jednak można wątpić jak Tomasz. Owszem, miał wątpliwości, ale chciał uwierzyć. Chciał wierzyć w prawdę. Chciał wierzyć, że spotkał prawdziwego Chrystusa. 

WSPÓŁCZESNY SCEPTYK

W przeciwieństwie do Apostoła, współczesny sceptyk i agnostyk sprzeciwiają się jakimkolwiek dążeniom do prawdy, wiary i pewności. Oczywiście wszystko okraszone jest pozorami pokory i otwartości. Twierdzenie, że prawda jest dużo obszerniejsza niż ktokolwiek z nas jest w stanie pojąć rzeczywiście może być przejawem pokory. Jeśli jednak posłużymy się tym twierdzeniem, by podważyć wszelkie próby rozsądzenia prawdy, to stalibyśmy się arogantami. I tego typu arogancja, prowadziła (i wciąż prowadzi) do nietolerancji i przemocy. Ktoś zauważył, że XX wiek zrodził jeden z największych i najbardziej niepokojących paradoksów ludzkości: największej nietolerancji i przemocy dopuszczali się ci, którzy wierzyli, że to religia jest źródłem nietolerancji i przemocy. Jak jednak można być pewnym, że żadna religia nie ma wglądu w całą prawdę, o ile samemu nie posiada się przekonania o pełniejszej, wyczerpującej wiedzy na temat duchowej i materialnej rzeczywistości?

Tomasz był człowiekiem, który szuka prawdy, a nie podważa wszystko, co jest uznane za prawdę. Co więcej, był człowiekiem wierzącym, który nie chce wierzyć ślepo! Jak każdy wierzący miał wątpliwości, ale były one tymczasowe. Współczesny relatywista pokiwałby mu palcem:
- Nie możesz, Tomaszu, być pewien, że to Pan i Bóg nawet gdy dotknąłeś jego ran! Porzuciłeś nas: obóz wątpiących, sceptyków, niedowiarków! Odpowiedź Tomasza zapewne brzmiałaby: Nie ma i nie było żadnych nas. Nigdy nie byłem w waszym obozie. 

Tomasz nie był relatywistą, który wątpiąc chciał podważyć pewność uczniów i tożsamość Pana Jezusa. Socjolog Peter Berger napisał kiedyś: "Absolutny relatywizm jest możliwy jedynie wtedy, jeśli jego zwolennicy wyłączą się z reguł, które narzucają wszystkim innym". Kiedy relatywista zacznie bronić swoich założeń, okaże się, że zaczyna je traktować jako prawdy absolutne. Odrzuca możliwość poznania jedynie w wydaniu innych. Sam jest bardzo przekonany o uniwersalności swoich osądów. Tym samym przestał być relatywistą.

Hm, no tak, ale ty pastorze wierzysz, bo akurat urodziłeś się w chrześcijańskiej kulturze i żyjesz w kraju, gdzie chrześcijaństwo jest powszechne. Jednak gdybyś urodził się w rodzinie ateistycznej czy buddyjskiej, to za prawdę uważałbyś coś innego. 

Zarzut o tym, że ktoś wierzy, ponieważ poddał się okolicznościom swojego środowiska można odwrócić i zastosować wobec osoby, która go wygłasza. Alvin Platinga trafnie zauważył: „Przypuśćmy, że prawdą jest, że gdybym urodził się w Maroku, w rodzinie muzułmańskiej, a nie w Michigan, w rodzinie chrześcijańskiej, moje wierzenia, byłyby zupełnie inne. Jednak ta sama prawda dotyczy pluralisty... Gdyby pluralista urodził się w Maroku, prawdopodobnie nie byłby pluralistą. Czy to znaczy, że wierzenia pluralisty zostały wzbudzone w nim w wyniku mało wiarygodnego procesu rozwoju wierzeń?"

DOKĄD IDZIESZ Z WĄTPLIWOŚCIAMI?

W Tomaszu jest coś, co da się lubić. Wiara nie jest dla niego rzeczą łatwą. Pokazuje, że nie jest to kwestia wygody i łatwych odpowiedzi. Był człowiekiem, który, aby uwierzyć musiał podjąć wysiłek zadawania pytań i działania. Jego wątpliwości nie służyły walce z prawdą. Służyły poszukiwaniu prawdy. Dlatego dochodzi do wiary i posłuszeństwa w najwyższym stopniu. Wiara, która szuka upewnienia, jest lepsza od każdego gładkiego wyznania.

Kiedy zmagamy się z pytaniami wiary, ze słabością i zwątpieniem, to w historii poszukującego Tomasza znajdziemy otuchę. Pan nie potępia słabości i zwątpienia. Pytanie jedynie brzmi: dokąd się z nimi udajesz? Do Chrystusa, czy od Chrystusa? Pan mówi: Daj tu rękę, włóż w bok mój i nie bądź bez wiary, ale wierz. Daj rękę - chcę ci dać chleb i wino. Daj uszy – chcę byś posłuchał. Daj oczy - chcę byś zobaczył, przeczytał. Daj usta - chcę, byś posmakował. Chrystus chce dać ci to wszystko, abyś dłużej nie był bez wiary, lecz wierzył. Niech twoja podróż zakończy się wyznaniem: Pan mój i Bóg mój! A będziesz błogosławiony, bo choć nie widzisz Jezusa fizycznymi oczami, to ujrzysz Go oczami wiary.

Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. (Ew. Jana 20.29)

Inspirację i część z powyższych rozważań zaczerpnąłem z książki Fabrice Hadjadj pt. "Zmartwychwstanie - instrukcja obsługi"

----------------

PS. Na koniec prywata :) Jeśli szukasz prezentu na Mikołajki i Święta - polecam nasze nowe, zafoliowane planszówki: TUTAJ

poniedziałek, 26 listopada 2018

Kazania w dziale Multimedia

W dziale  MULTIMEDIA na stronie naszego Kościoła w Gdańsku można odsłuchać najnowsze kazania z ostatnich Niedziel:

- Wierny poszukujący Tomasz (Jn 20.25-29)
- Pastorzy i starsi - o zarządzaniu kościołem (1 Tm 3.15)
- Reformacja jako Exodus (Wj 12-14)



piątek, 23 listopada 2018

Judasz przy Stole

Apostoł Paweł mówi, że Pan Jezus ustanowił Wieczerzę w noc, kiedy został zdradzony. Ewangelie podają, że służył na niej chlebem i winem również swemu zdrajcy - Judaszowi, który znajdował się pod wpływem działania Szatana i Jezus dobrze o tym wiedział.

Podczas pierwszej celebracji Wieczerzy przy Stole Pańskim znajdował się uczeń, który zdradził Pana. Jezus wiedział o tym, a następnie... ustanowił sakrament Komunii. 

Czego nas to uczy? Tego, że sakramenty są tym, czym Bóg mówi że są, nie zaś tym, co ludzie o nich mówią. Po wczorajszym spotkaniu dla małżeństw w naszym domu rozmawialiśmy o błędach w podejściu do sakramentów. Konkluzja była taka, że błędy i różnice teologiczne poszczególnych ludzi, całych zborów lub nawet denominacji nie zmieniają obiektywnego znaczenia Chrztu lub Wieczerzy Pańskiej. Jeśli jesz chleb i pijesz wino w Kościele na pamiątkę śmierci naszego Pana, to jest to sakrament chrystusowy, pomimo tego, iż uczestniczy w nim Judasz, lub ktoś w błędny sposób np. sprowadzi go do roli zwykłego symbolu bez żadnego duchowego znaczenia. Pan Jezus powiedział: "bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie". Nie zaś: "zanim weźmiecie - pospekulujcie, przedstawcie argumenty, wyszukajcie zdrajców".

Kiedy pomyślimy o obecności zdrajcy podczas Pierwszej Wieczerzy, pomyślmy również o wszystkich zdrajcach obecnych przy tym Stole od tamtego czasu, aż po teraźniejszość. Jednak zamiast rozglądać się za Judaszem i badać kto nim jest, powinniśmy zrozumieć, że każdy z nas sam przyprowadza do stołu wystarczająco niegodnego Judasza: siebie

Nieprawość Judasza nie polegała na tym, że był przy Stole ze swoim grzechem i wziął udział w Wieczerzy Pańskiej. Jego grzechem było to, że odszedł od tego Stołu i wyszedł w ciemną noc. Jego grzech polegał na niegodziwej odpowiedzi na dar chleba i wina. A odpowiedzią była zdrada, niewiara, niewdzięczność. Wziął chleb i... oddalił się od Chrystusa ze swoim grzechem.

Możemy podążać za grzechem nawet jesli siedzimy w ławce kościelnej wyczekując na chleb i wino. Nasze ciało jest nieruchome, ale myśli i serce biegną ku nieprawości. Historia Judasza przypomina, że, aby przyjąć chleb i wino z prawdziwą wiarą i wdzięcznością, musimy najpierw uwolnić ręce i potłuc knowania, intrygi, grzech, który w nich trzymamy.

Pan Jezus nie pomylił się dając Judaszowi chleb i wino. Nie myli się, gdy zaprasza do niej wszystkich swoich uczniów. Jednak uwolnijmy nasze ręce, serca, a po opuszczeniu Stołu nie wychodźmy w ciemną noc - do naszych mrocznych zakamarków. Żyj w świetle Chrystusa tak jak On żył i umarł za ciebie. 

Ruszamy z e-bookiem "Przekonania"!

Ludzie mówią o Blekfrajdeju, a my mówimy: Ruszamy z pierwszym E-BOOKIEM! Zamówienia poprzez stronę wydawnictwa lub bartosik7@gmail.com


wtorek, 20 listopada 2018

Chrześcijaństwo, a bezpieczeństwo i równość kobiet

"W ówczesnym społeczeństwie kobiety posiadały bardzo niski status - powszechne było zabijanie noworodków płci żeńskiej, zmuszenie kobiet do małżeństwa i brak równości ekonomicznej. Chrześcijaństwo oferowało kobietom znacznie więcej bezpieczeństwa i równości niż mogły na to liczyć w starożytnym świecie.

To twierdzenie może zaskoczyć wielu czytelników, którzy słyszeli, że w dawnych religiach (również pogańskich) traktowano kobiety lepiej niż w chrześcijaństwie. W świecie greko-rzymskim powszechne było porzucanie noworodów płci żeńskiej, by umarły bez opieki, ponieważ kobiety miały bardzo niski status w społeczeństwie. Kościół zabraniał swoim członkom takich praktyk. 

Społeczeństwo greko-rzymskie odmawiało wartości niezamężnym kobietom, a prawo nakazywało ówczesnym wdowom ponowne zamążpójście w ciągu dwóch lat od śmierci męża. Chrześcijaństwo było pierwszą religią, która nie zmuszała wdów do małżeństwa To wspólnoty wierzących opiekowały się nimi i wspierały je finansowo, uwalniając od presji ponownego zamążpójścia, jesli nie chciały tego robić. W pogańskich religiach po powtórnym wyjściu za mąż wdowy traciły kontrolę nad majątkiem byłego męża, lecz Kościoł pozwalał im zachować go dla siebie. Chrześcijaństwo nie uznawało również konkubinatu. Jeśli mężczyzna chrześcijanin chciał żyć z kobietą, musiał się z nią ożenić, co zapewniało kobiecie większe bezpieczeństwo. Wśród wierzących niedopuszczalne były podwójne standardy powszechne w religiach pogańskich, pozwalające żonatym mężczyznom na utrzymywanie kochanek lub przygodne kontakty seksualne. W związku z tym kobiety chrześcijanki cieszyły się znacznie większym bezpieczeństwem i równością niż pozostałe kobiety w ówczesnej kulturze."

Rodney Stark, The Rise o Christianity

niedziela, 18 listopada 2018

Co z krewetkami?

- To twoje Pismo Święte jest głupie! Nie pojmuję dlaczego Bóg w Starym Testamencie zabraniał jedzenia krewetek?! - powiedział z wyraźnym poczuciem triumfu Brajan, który wierzył, że jego dawni przodkowie byli... krewetkami.

sobota, 17 listopada 2018

Konferencja na UG na temat społeczeństwa i edukacji


Poniżej informacja o konferencji na Uniwersytecie Gdańskim, na którą zostałem zaproszony wraz z przedstawicielami kilku innych wspólnot z Trójmiasta. Odbędzie się ona pojutrze w poniedziałek 19 listopada. Jeśli ktoś chciałby posłuchać, zadać pytanie, porozmawiać - zapraszam. Tu link do strony UG.

I Ogólnopolska Konferencja Naukowa
z cyklu Edukacja-Społeczeństwo:
Edukacja i pedagogika w gąszczu pluralizmu religijności i areligijności - organizowana przez Zakład Pedagogiki Ogólnej Instytutu Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych UG
pod patronatem Zespołu Pedagogiki Ogólnej KNP PAN 

Wydział Nauk Społecznych, Gdańsk-Przymorze, ul. Bażyńskiego 4, Sala: S 205

19 listopada 2018

8.30    Rejestracja uczestników Konferencji (Hall - poziom „0”)
9.00    Otwarcie Konferencji:
  Prodziekan Wydziału Nauk Społecznych, dr Anna Kalinowska-Żeleźnik
9.15    Powitanie Gości i uczestników Konferencji:
  Dyrektor Instytutu Pedagogiki prof. dr hab. Romuald Grzybowski

PANEL - część I  (9.30-13.00)
Prezentacja przez zaproszonych Gości ideowego/ teoretycznego  podłoża edukacji realizowanej w ramach reprezentowanych przez Nich Kościołów i Wspólnot religijnych (podstaw antropologicznych, filozoficznych, kulturowych i społecznych, na których opiera się misja edukacyjna Kościoła czy Wspólnoty).
Czas proponowany każdemu z Gości na prezentację zaplanowany został na 30 minut.

Moderatorzy I i II części Panelu:

dr hab. prof. nadzw. Adela Różańska (Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji UŚ w Katowicach)
dr hab. prof. nadzw.  Jerzy Kojkoł (Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni)

Goście w porządku alfabetycznym:

9.30-10.10  Mohamed Atoun (Przewodniczący Pomorskiego Oddziału Ligii Muzułmańskiej RP w Gdańsku) i Olgierd Chazbijewicz  (Przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku)
10.10-10.40 Paweł Bartosik (Pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku)
10.40-11.10 Dariusz Jóźwik (Protodiakon Prawosławnej Katedralnej Parafii Św.  Mikołaja w Gdańsku)

11.10-11.25 PRZERWA KAWOWA

11.30-12.00 Michał Rucki (Wiceprzewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku)
12.00-12.30 Marcin Hintz (ks. bp dr hab. prof.  ChAT Marcin Hintz, Biskup Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Wydział teologiczny ChAT Warszawa)
12.30-13.00 Dariusz Stępkowski (ks. dr hab. prof. nadzw., Wydział Nauk Pedagogicznych UKSW, Warszawa)

13.00-14.30 OBIAD

PANEL – część II (14.30-16.30)
Dyskusja z udziałem zaproszonych Gości i Moderatorów. Jej tematem przewodnim będzie zagadnienie i konkretyzacja wymiarów pluralizmu religijnego, praktyk i podejmowanych działań edukacyjnych odnoszących się zarówno do ortodoksji jak i heterodoksji, postrzegania innych religii i pluralizmu religijnego w ogóle w ramach konkretnych wspólnot oraz praktyki i dróg komunikowania tych postaw innym.

Około 16.30 ZAKOŃCZENIE PANELU

czwartek, 15 listopada 2018

Karol Fjałkowski i jego ateistyczny "kościół"

Ponad rok temu Fundacja Panteon, której przewodniczą panowie Maciej Mikurda i Karol Fjałkowski zaprosiła mnie na debatę we Wrocławiu pt. "Bóg Biblii: dobry czy zły?". Od tego czasu Karol Fjałkowski odbył kilka debat z chrześcijanami różnych nurtów Kościoła stając się prawdopodobnie pierwszym misjonarzem niewiary i głosem "kościoła" ateistów w Polsce.

Choć na wszystkich spotkaniach przedstawia się jako "szczęśliwy nhilista", to na żadnej z nich nie zachowuje się nihilistycznie. Jest raczej absolutystą, którego gorliwość w zwalczaniu chrześcijaństwa może pozazadrościć niejeden muzułmanin. Nie dotyczy to wyłącznie debat. Również w internetowej działalności pan Karol jeszcze nie wydał spójnego świadectwa o nihilizmie, walcząc w obronie "wartości" i obiektywnej prawdy z zaciekłością godną misjonarza.

Przypomina to człowieka, który przedstawia się jako "szczęśliwy chrześcijanin", mówi o prawdzie, pięknie i miłości, jednocześnie pogardzając bliźnim, kłamiąc i żyjąc z kochanką. O takim człowieku powiedzielibyśmy, że jest hipokrytą, a swoim postępowaniem zaprzecza wyznaniu swoich ust.

Panie Karolu, nie da się być nihilistą i jednocześnie walczyć przeciwko chrześcijaństwu. Jak Pan sam widzi, "na porzeby debaty" (jak Pan mówi), a więc walki z Bogiem Biblii, musi Pan porzucić swój nihilistyczny świat, wyjść z nihilistycznego domu, by zacząć rzucać kamieniami w dom chrześcijanina. Dlaczego jednak ten dom chrześcijanina tak Pana gryzie i martwi? 

W rzeczywistości pańska misja jest wielką przysługą dla ludzi wierzących, ponieważ pomaga nam w całą wyrazistością dostrzec biblijną prawdę, że aby walczyć z Bogiem, człowiek musi najpierw założyć Jego istnienie. Musi stanąć na podłodze, którą On stworzył. Musi założyć istnienie uniwersalnych wartości, obiektywnej prawdy, jej doniosłe znaczenie i możliwość poprawnego opisania rzeczywistości. Jak te założenia współgrają z założeniem, że świat i człowiek są jedynie materią w ruchu, a proces myślenia to przypadkowe wyładowania atomów w czaszce? 

Nihilizm Pana Karola nie dostarcza tych wartości. Dlatego nie dziwi, że na początku każdej debaty robi on zastrzeżenie: "zakładam, że Pismo Święte mówi prawdę". I na tym założeniu walczy z Bogiem i prawdami Biblii. Pan Karol wręcz musi to założyć, ponieważ inaczej nie byłby w stanie walczyć z Bogiem. Jest jak dziecko, które potrzebuje kolan ojca, by móc sięgnąć jego twarzy i uderzyć go w policzek. Jak powiedział Douglas Wilson: "Są dwa dogmaty ateizmu: 1. Nie ma Boga. 2. Nienawidzę go."

Misja Pana Karola stanowi przysługę dla światopoglądowych poszukiwaczy w jeszcze jednym aspekcie: najjaśniej jak można ukazuje duchowe podłoże wszystkich debat i ateistycznych działań. Bardzo trafnie podsumował to jeden z satanistów pod wpisem Karola Fjałkowskiego na facebooku:

"Karol, przypomnę prawdziwy nihilista nie przeprasza, nie odczuwa żalu i smutku, prawdziwy nihilista ma to wszystko w dupie, począwszy od kwestii istnienia boga, po ludzi dla których ta kwestia ma jakiekolwiek znaczenie. Może, tak jak kiedyś z jezusem, dojdziesz do tego, że to jest sprawa nie tyle beznadziejna, co kompletnie nieistotna, zaś od rozmowy z takimi osobami ciekawszy jest serial Zdrady na Polsacie. Ateizm w przeważającej części jest lustrzanym odbiciem tej samej religijnej szajby, z którą miałeś problemy. Daj sobie spokój, zajmij się czymś wartościowym: kablówka, seks, legalne środki odurzające...póki Ci zdrowie pozwala. Satanicznie pozdrawiam."

Amen na te słowa. Jak widać nawet niektórzy niewierzący obserwatorzy działań "misyjnego nihilisty" (co jest oksymoronem) dostrzegają więcej niespójności, niekonsekwencji, zaprzeczeń w jego światopoglądzie i zachowaniu - niż on sam. Mimo to, Pan Karol... nadal walczy. Pojawia się pytanie: dlaczego to robi mimo tej światopoglądowej schizofrenii? Nihilizm i prawda? Nihilizm i wartości? Nihilizm i misja przekonywania innych? Odpowiedź jest dość prosta: problem Pana Karola jest nie tylko natury intelektualnej, ale przede wszystkim natury duchowej. Mniejsza o spójność i konsekwencję. Walczę i to mój nowy sposób na życie.

Niewierzące serce będzie walczyło i szukało 1001 powodów, by tylko nie ugiąć kolan przed Chrystusem, który jest drogą, prawdą i życiem (Ew. Jana 14.6). W tym przejawia się zaciekły bunt przeciwko prawdzie, racjonalności, życiu i poznaniu. 

To duchowe podłoże działalności Fundacji Panteon , Stacji Ateizm itp. widać w jeszcze jednej kwestii: środowiska walczących ateistów i nihilistów... organizują i jednoczą się. Wygląda to na tworzenie w Polsce "Pierwszego Kościoła Niewiary", którego założenia i strategie do złudzenia przypominają założenia każdej religii:
- mamy swoją misję życiową - nawracanie wiernych, utwierdzanie niewiernych
- mamy swoich kapłanów (Karol Fjałkowski, Łukasz Wybrańczyk, Leszek Nowak...)
- mamy swoją "tacę", a więc dobrowolne datki finansujące działalność kapłanów i kościoła
- mamy swoją wspólnotę (nie)wiernych
- mamy struktury łączące nasze denominacje (fundacje, stowarzyszenia)

Tuż po naszej debacie we Wrocławiu pan Karol zaproponował "rewanż" w Gdańsku. Miałem wrażenie, iż nie wszystko poszło zgodnie z jego założeniami. Tylko dlaczego, do diaska, rewanże dla nihilisty mają znaczenie? Skąd ten ciągły niepokój, to poczucie, że coś muszę zrobić dla tego świata i go przed czymś uratować? 

Póki co, witam pana Karola wśród osób, które wierzą, że prawda ma znaczenie i warto o nią zabiegać. W imponującym stylu zmasakrował Pan nihilizm. Połowa drogi przebyta. Zostaje druga połowa: w ramiona przebaczającego Zbawiciela. Do czego szczerze zachęcam. 

środa, 14 listopada 2018

Baśnie nie podają pikantnych szczegółów

"Rycerz jest najbardziej rycerski nie wtedy, gdy kiedy szarżuje na wrogów i walczy ze smokiem w dobronie damy, ale potem, w drugiej części historii. Kiedy z tą damą żyje. Długo. Baśnie jakoś nigdy nie podają pikantnych szczegółów. Ot, pobrali się, mieli dużo dzieci. Ani słowa o tym, że bywają dni, kiedy piękna przypomina do złudzenia okropnego zbója... A przecież kobieta mojego życia musi stać się kobietą mojej śmierci, zanim będzie mogła być kobietą mojego zmartwychwstania. Dzisiaj więc mam jej przebaczyć to, że mnie dręczy, wymagając, bym prosił ją o przebaczenie. W drugiej części historii kiedy nieznajoma nie jest już nieznajomą, nie wystarczą piękne fasady. Bo teraz pokazujemy sobie więcej, dzielimy więcej. Nasze piwnice, mroczne zakamarki, niejgłębsze, ciemne lochy. Ktoś powie, że wytrząsam się nad jakimś głupstwem, drobiazgiem niewartym wspomnienia. Może istotnie to drobiazg, ale ma on wartość strategiczną. Tylko wierność w drobnych, codziennych rzeczach może uchronić mnie przed klęską w dniu, kiedy zostanę poddany naprawdę ciężkiej próbie."

Fabrice Hadjadj, Zmartwychwstanie - instrukacja obsługi

wtorek, 13 listopada 2018

Jezus i nasze wątpliwości

"Kiedy opowiedziała mi, jak zmagając się z kwestiami wiary i zwątpienia znalazła otuchę w tekście Nowego Testamentu mówiącym o apostle Tomaszu. Jezus potraktował jego wątpliwości w sposób dużo głębszy niż czyni to wielu współczesnych sceptyków czy wierzących. Konfrontując "niewiernego Tomasza", Jezus wezwal go, aby nie godził się na zwątpienie ("wierz!"), lecz jednocześnie odpowiedział na jego prośbę o przedstawienie dowodów. W innym miejscu czytamy o mężczyźnie, który wyznał Jezusowi, że jest pełen zwątpienia (Mk 9.24) i powiedział: "Pomóż niedowiarstwu memu" - pomóż mi poradzić sobie ze zwątpieniem. W odpowiedzi na jego szczere wyznanie, Jezus błogosławił mu i uzdrowił jego syna. Bez względu na to, czy uważasz siebie za człowieka wierzącego, czy sceptyka, zachęcam cię, abyś podszedł do swoich wątpliwości z taką samą szczerością, próbując lepiej zrozumieć ich naturę. Rezultaty tego będą dużo większe niż możesz sobie wyobrazić."

Tim Keller, Bóg - czy sa powody, by wierzyć?

niedziela, 11 listopada 2018

Modlitwa o Polskę na Święto Niepodległości


DZIĘKCZYNIENIE

Nasz dobry Panie, królu nieba i ziemi. W Twoich rękach są wszystkie królestwa, narody, ziemia i wszyscy jej mieszkańcy. Twoja jest moc w niebie i na ziemi. Do Ciebie należą słońce, gwiazdy, cała ziemia, lądy i morza, wszystkie stworzenia, góry i wszyscy ludzie W Tobie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy..

O NASZĄ OJCZYZNĘ

Dziękujemy Tobie z całego serca za naszą ziemską ojczyznę, za nasz kraj, naszych drogich rodaków. Dziękujemy tobie za odwagę, wierność, niezłomność i poświęcenie wszystkich Polaków, którzy walczyli o ich i naszą wolność. Ziemia, na której mieszkamy i żyjemy jest uświęcona krwią, potem i miłością do Polski. I choć Panie jesteśmy dumni i całym sercem wdzięczni za nasz kraj, za wolną Polskę, to również szczerze wyznajemy Tobie nasze grzechy. Zbyt wiele razy czyniliśmy się Chrystusem narodów zamiast wyznać nasze bałwochwalstwo, kłótliwość, warcholstwo, nienawiść i podziały.

Litościwy Panie, nie postępuj z nami wedle naszych przewinień. Zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie jako naród. Nie chodziliśmy Twoimi drogami i nie podążaliśmy za Twoim Słowem. Odwróć od nas swój gniew, abyśmy nie zginęli w zapalczywości Twojej.  Ze względu na dzieło Chrystusa: Jego zagrzeszną śmierć i chwalebne zmartwychwstanie przebacz nam, odnów nasze serca i przyjmij nas do niebiańskiej ojczyzny.

Zwróć ku naszej ziemskiej ojczyźnie swoje oblicze. Pobłogosław uczciwie i ciężko pracujących, otocz opieką chorych, bądź pocieszeniem dla smutnych, utrapionych, nadzieją dla wątpiących, ukojeniem dla ubogich i samotnych. Tylko w Twojej łasce odnajdziemy nasze powodzenie. Nie w naszych planach, zabiegach i działaniach, ale przez wierne wypełnianie Twoich świętych przykazań może spocząć na nas Twoje błogosławieństwo.

Uśmiercaj Panie w naszym narodzie egoizm, miłość własną, zaprowadzaj braterską zgodę, pomnażaj w nas chrześcijańskie cnoty. Spraw, by wrogowie w naszej ojczyźnie dojrzeli do dialogu, by przeciwnicy uścisnęli sobie dłonie, a skłóceni ze sobą znów żyli w zgodzie.

Niech Panie, światło Ewangelii rozświetli serca naszych rodaków, niech Dobra Nowina przemienia nas, nasze małżeństwa, rodziny, kulturę i wszystkie struktury tworzone przez ludzi. Prosimy cię, by mężczyźni i kobiety w naszym kraju rozdarci konfliktami, zranieniami znaleźli pokój w Tobie - pokój, który tylko Ty możesz dać. Prosimy Cię, o Panie, daj nam poznać w pełni wszystkie Twoje dobrodziejstwa, abyśmy z całego serca szczerze Ci dziękowali, i głosili chwałę Twoją nie tylko ustami, lecz i naszym życiem. Daj, abyśmy codziennie chodzili przed Tobą w świętości i sprawiedliwości, która się Tobie podoba. Pomnażaj w nas poznanie Twojej prawdy, nienawiść do grzechu, szczególnie własnego i cześć dla Ciebie.

O RODZINY W NASZYM KRAJU

Modlimy się o dzieło Twojego Ducha w naszych domach, aby pachniały one wonią Ewangelii, aby były obrazem miłosnych więzi Trójcy Świętej, aby nasze słowa, czyny, reakcje, gościnność, służba wzajemna komunikowały prawdę o tym jaki Ty, Boże, jesteś. Modlimy się, aby nasze rodzinne stoły były miejscem rozwijania w nas wdzięczności, służby, wszelkiej zachęty, spotkania z Tobą. Prosimy Cię o codzienne nawracanie się z naszych grzechów, o moc przebaczenia naszym winowajcom, tak jak Ty przebaczasz nam, dobry Boże.

O EDUKACJĘ I WYCHOWANIE DZIECI

Twoja jest, Panie, ziemia i to, co ją napełnia. Pobłogosław edukację i wychowanie w naszych domach, szkołach, wyższych uczelniach i wszędzie, gdzie młodzi ludzie zdobywają wiedzę i mądrość. Wspomaj ich, by poprawnie nie tylko odczytywali Twoje Słowo, ale i świat. Pomóż im widzieć Twoją rękę w i nad wszystkim i sumienną pracą oddawać Tobie cześć, a ziemię czynić Tobie poddaną. Modlimy się, by nauczyciele i wykładowcy pomagali patrzeć na Twój świat Twoimi oczyma i lepiej go rozumieć. 

O KRES BEZBOŻNOŚCI 

Powstrzymaj wszelkie ideologie, które są atakiem na Twoje obrazy na ziemi: na małżeństwo, na dzieci, na rodzinę. Spraw by w naszej kulturze, edukacji, prawie, sztuce – manifestowała się Twoja wola, Twoje piękno, dobroć i sprawiedliwość. Odmień serca Swoich wrogów, którzy traktują świat jak dom bez gospodarza i ustanawiają w nim własnych bogów, których czczą – ideologie, style życia i myślenia, które zwalczają lub ignorują Twoją wolę. Udziel im Panie Twojego światła i spraw, by ugięli kolana przez Tobą.

Spraw, abyśmy w naszej kulturze, w naszym narodzie rozpoznawali Twoje panowanie, autorytet Twojego Słowa ponad wszystkim. Błogosław siew i żniwo, nasze prace i pozwól nam cieszyć się jej owocami. Ucz nas doceniać dni, które mamy, byśmy znali nasze miejsce na ziemi, cieszyli się życiem, które od Ciebie mamy – chwaląc Ciebie – źródło życia, zbawienia i wszelkiej radości.

O WŁADZĘ I KULTURĘ

Dobry Boże, prosimy Cię o wiarę i ducha mądrości dla rządzących, aby rozpoznawali Twoją władzę nad wszystkim; by pamiętali, że są twoimi sługami powołanymi, by strzec porządku i karać sprawiedliwie przestępców. Modlimy się, aby władza nie stępiała miecza, który jej powierzyłeś, ale również by wystrzegała się tyranii, samowoli i ingerencji w te sfery, które powierzyłeś Boże kościołowi lub rodzinie. Udziel im mądrości Twojego Ducha, aby Twoja wola działa się jako w niebie, jak i na ziemi. Napełnij ich miłością wobec prawdy i praworządności, uczyń świadomymi swego powołania, aby służyli ludziom w bojaźni przed Tobą.

O MEDIA

Kieruj wszystkimi, którzy pełnią w naszym kraju odpowiedzialną służbę w prasie, stacjach radiowych i telewizyjnych. Spraw, aby w przekazywaniu wszelkich informacji byli tymi, którzy służą prawdzie, dobru i szacunkowi dla ludzi. Spraw, aby brzydzili się nieprawdą, kłamstwem, manipulacją, oszustwem i tym wszystkim co innych gorszy i co innym szkodzi. 

O ZASMUCONYCH, CHORYCH, UTRAPIONYCH

Przez Ducha Świętego pociesz i wzmocnij tych, którzy przeżywają trudności, są chorzy, na łożu śmierci lub cierpią z innego powodu, a w szczególności tych, którzy są prześladowani, poniżani ze względu na Twoje imię - w miejscach nauki, pracy, odpoczynku. Upewnij ich, że wszystko, co ich spotyka, jest manifestacją Twojej ojcowskiej woli. Udziel im wytrwałości przypominając, że nie wyprzesz się nikogo, kto przynaje się do Twojego Syna Jezusa Chrystusa.

O OCHRONĘ OD FAŁSZU, CHORÓB, KATAKLIZMÓW

Ojcze, choć jako naród zasłużyliśmy na Twój sprawiedliwy gniew i karę, to jednak błagamy Cię, najłaskawszy Królu, abyś nie pamiętał grzechów naszej młodości, ani naszych licznych przewinień, lecz – ze względu na swą nieopisaną dobroć, łaskawość i miłosierdzie – zachowaj nasze ciała i dusze od wszelkiej szkody i niebezpieczeństwa. Zachowaj nas od zapomnienia Ciebie, wojny i przelewu niewinnej krwi, od choroby i zarazy, od nieszczęścia spowodowanego wodą lub ogniem, od gradu i nawałnicy, od nieurodzaju i głodu, od udręki serca i zwątpienia w Twoje miłosierdzie, a także od złej śmierci. Zaś w czasie próby i biedy okaż nam swoją pomoc.

O PRACĘ I JEJ OWOCE

Spraw, by ziemia wydała swój owoc, abyśmy mogli się nimi cieszyć we właściwym czasie. Pobłogosław naukę młodych oraz pracę starszych. Daj nam czasy pokoju, udziel nam siły do pracy i pozwól cieszyć się jej owocami, a także daj szczodre serce, abyśmy dzielili się tym, co od Ciebie mamy, tak jak Ty szczodrze udzielasz nam Swoich darów. Chroń nas i nasze rodziny przed wszystkimi wrogami. Wzbogać nasz kraj wolnością, praworządnością, uczciwą pracą i porządkiem, zgodą i pokojem pomiędzy nami. Chroń nas od zapomnienia źródła naszych błogosławieństw w czasach powodzenia i od obojętności w czasach przeciwności lub trudów. Napełnij nas wszystkich, obywateli jednej ojczyzny, Duchem usłużnej miłości i chętnego przestrzegania Twoich świętych ustaw i praw. 

O MIŁOŚĆ WZAJEMNĄ

Strzeż nasz kraj od zaniku miłości, a naszych drogich rodaków od niesprawiedliwego potępiania innych, lecz spraw, abyśmy mieli wzgląd na innych ludzi, zwłaszcza jeśli dziś są nam obojętni i dalecy. Uczyń nas skorymi do pojednania i wyrozumiałości dla innych, nieskorymi do gniewu, fałszywego, pochopnego osądu, krytykanctwa. By więcej naszych słów budowało, a nie raniło. Niech nasza mowa będzie zaprawiona solą, roztropna i mądra. Otocz pobożnymi ludźmi, którzy pomagają nam w zbliżaniu się do tego, co w Twoich oczach dobre, szlachetne, czyste.

Tobie niech będzie chwała Panie i Królu w naszym narodzie oraz pośród wszystkich narodów: Ojcze, Synu i Duchu Święty. Amen. 

piątek, 9 listopada 2018

Bóg kocha tego durnia

"Wszelkie stworzenie istnieje wyłącznie dlatego, że jest chciane przez Stwórcę i podtrzymywane w bycie aktem Jego woli. l jesli widzimy w kimś stworzenie Boże, uznajemy zarazem, że istnieje ono dlatego, że życzy sobie tego sam Bóg.

Choć czasem może się wydawać trudne do przełknięcia, taka jest niepodważalna prawda: gdyby Bóg nie kochał tego durnia, na którego ja patrzeć nie mogę, ów dureń by nie istniał. Jeśli więc głosimy Ewangelię Bożym stworzeniom, przede wszystkim musimy powiedzieć "tak" ich istnieniu, a dopiero potem możemy próbować cokolwiek im przekazać. Zanim zaczniemy działać "dla ich dobra" (oto ulubione hasło każdego ciemiężyciela, poczynając od despotycznych rodziców, a na systemach totalitarnych kończąc), trzeba, żebyśmy byli gotowi powiedzieć każdemu z nich "dobrze, że jesteś". Ktoś wydaje się nam bezdennie głupi? Nie zmienia to faktu, że powołała go do istnienia odwieczna mądrość. A może jest niemiłosiernie szpetny? Stworzył go Ten, który jest źródłem wszelkiego piękna. Podły, małpio złośliwy, niebezpieczny, okrutny? I on swoje istnienie zawdzięcza wszechmocnej dobroci.

Nikt nie powiedział, że będzie lekko. Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, będzie raczej i śmiesznie, i straszno. Nieprzejednany ateusz, który powarza z uporem, że słowo Boże to opium dla ludu, sam jest słowem Boga (jego istnienie nim jest, a nie to, co opowiada) (...) Przedwieczny jest dość cierpliwy, by znosić takie ujadanie." 

Fabrice Hadjadj, Zmartwychwstanie - instrukcja obsługi

czwartek, 8 listopada 2018

Wszystko jest OK, wszyscy są OK

Jeśli ktoś jest nihilistą lub relatywistą i nie wierzy w uniwersalny, obiektywny standard moralności, wówczas wszystko jest dopuszczalne. Możemy mówić wszystko o wszystkim i powinniśmy dać to samo prawo reszcie. 

Niejednokrotnie słyszałem stwierdzenie: "Nie mów, że homoseksualizm jest zły, ponieważ ja nie uznaję tej twojej księgi, która o tym mówi." Problem w tym, że jeśli Biblia nie jest Słowem Bożym, to nie tylko homoseksualizm jest OK, ale i przemoc wobec homoseksualistów jest OK. Jeśli nad nami są tylko niebo i gwiazdy, nie ma nieba i piekła (jak śpiewał J. Lennon w piosence "Imagine"), to wszystko jest w porządku. Nie ma żadnych standardów moralnych ponad nami. Jest tylko niebo, a po śmierci zjedzą nas robaki.  

Jeśli jednak przestępca twierdzi, że nabój nie ma siły, ponieważ on nie wierzy w skuteczność pistoletów, to nie odpowiadamy: W takim razie schowam pistolet. Nie będę go używał. Kiedy niewierzący mówi: Ja nie wierzę w słowa Biblii, to nie odpowiadamy: W takim razie schowam ją. Raczej... odpalamy.

wtorek, 6 listopada 2018

Reformacja jako Exodus



Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa Ewangelicznego Kościoła Reformowanego Gdańsku w Niedzielę Reformacji (28.10.2018.)

EXODUSY W BIBLII

Reformacja zapoczątkowana przez Marcina Lutra była wielkim ruchem w Kościele, który zakończył się wyjściem tysięcy chrześcijan z Kościoła Rzymskokatolickiego – wyjściem, ku wolności od ludzkich nauk, ludzkich dogmatów, ludzkich zabobonów, z niewoli strachu i lęku. Historie, które opowiadają o tym, jak Bóg ratuje swój lud, nazywamy historiami o Exodusie.  W Biblii mamy oczywiście historię wielkiego Exodusu – wyjścia Izraela z Egiptu, lecz zanim miał miejsce ten wielki Exodus – czytamy o również o mniejszych exodusach w Księdze Rodzaju, które są zapowiedzią wyjścia Izraela z niewoli egipskiej.

Z Księgi Rodzaju 29-30 dowiadujemy się, że Jakub mieszka i pracuje w domu Labana przez wiele lat, gdzie jest źle traktowany. Ostatecznie Pan mówi Jakubowi, aby uciekał. Pewnej nocy Jakub opuszcza więc sekretnie domostwo Labana i powraca do swojej ziemi bardzo bogaty. Jest jak Izrael opuszczający królestwo faraona ku wolności z bogactwami Egiptu. Jednak Jakub nie jest pierwszym patriarchą, który opuszcza ziemię, w której był ciemiężony z jej bogactwami. Innym przykładem jest Abraham. Opuszcza swoją ziemię i przybywa do Egiptu (Rdz 12). Tam faraon zabiera jego żonę Saraj do swojego pałacu. Jednak Bóg dotyka faraona i jego dom ciężkimi plagami. Skutek jest taki, że faraon wypuszcza Saraj i Abrahama wraz ze wszystkim co do niego należało. Exodus Abrahama, a wcześniej plagi, walki przeciwko królom ziemi, aby uratować Lota (Rdz 14) zapowiada wydarzenia z Księgi Wyjścia. Bóg jest Bogiem Exodusu.

Dlaczego mówimy o tym w Niedzielę Reformacji? Ponieważ Bóg działa w ten sposób również w całej historii. Nawrócenie każdego z nas było exodusem. Opuścilismy Egipt, niewolę grzechu, przeszliśmy przez wody chrztu i jesteśmy w drodze do niebiańskiej oczyzny, którą dał nam Bóg. Po drodze niczym Abram i Izrael musimy stoczyć wiele bitew. Z pokusami, grzechem, siłami ciemności, bezbożnością. Dlatego każdego dnia mamy przywdziewać duchową zbroję (Ef 6).

REFORMACJA JAKO EXODUS

Exodus jednak dotyczy nie tylko nas jako jednostek. Dotyczy również Kościoła. I takim exodusem była właśnie Reformacja. Luter, Kalwin, Bucer, Knox i ich następcy byli niczym Mojżesz, Aaron, Jozue i Kaleb, którzy wyprowadzili wielki tłum z Egiptu, co dało początek prawdziwemu kultowi Jahwe. Oczywiście jak w czasie drogi Izraela przez pustynię – nie wszystko było OK. Różne późniejsze skrzydła protestantyzmu uczyniły swoich bogów, złote cielce, którym oddawały lub oddają cześć: liberalizm, kult rozumu ponad objawieniem, własne doświadczenie, prywatna interpretacja Pisma, pozabiblijne objawienia itp. Były one jednak skutkiem nie tyle reformacji, co porzucenia jej dziedzictwa. I mimo wielu nadużyć w nurtach, które identyfikują się jako „protestanckie” - sama Reformacja była exodusem. Papież stał się faraonem, a jego kapłani i biskupi nakładali na Boży lud ciężkie jarzmo: odpusty, opłaty w zasadzie za wszystko, złudne obietnice, uczynki i rytuały, które w żaden sposób nie uwalniały kogokolwiek od grzechów.

BÓG HISTORII

Biblia mówi, że Bóg jest Panem historii. Dlatego powinniśmy uczyć się odczytywać historię (oraz teraźniejszość) w świetle historii Pisma i Bożych schematów działania. Historie biblijne nie są daleką przeszłością, które mamy obserwować niczym relikt w muzeum. Są czymś żywym. Jeśli czytamy 24 rozdział książki, to nie myślimy: nie obchodzi mnie co było w 3 rozdziale. Musimy o tym pamiętać, by zrozumieć 24 rozdział, byśmy wiedzieli dlaczego główny bohater ma moc zamrażania wrogów i dlaczego zły król chce go zabić. Musimy znać wcześniejsze wydarzenia. Jeśli chcemy zrozumieć reformację, ale i współczesny świat oraz Kościół – musimy zrozumieć co miało miejsce wcześniej, i to nie dziesięć lat wcześniej, nie sto, ale tysiąc, dwa, trzy…

W historii Kościoła od czasów Jezusa widać bowiem podobne schematy, co w historii Kościoła przed przyjściem Jezusa: podziały, konflikty, bałwochwalstwo, skorumpowani przywódcy, bożki, sąd, ale też powrót do Pisma, oczyszczenie kultu, nawrócenie, modlitwa, odnowa…

Zatem chcąc zrozumieć reformację powinniśmy dostrzec jak Bóg wzbudzał sędziów w okresie odstępstwa, jak Bóg posyłał proroków do bezbożnych królów, jak w końcu posłał Chrystusa, który napominał odstępczych arcykapłanów i żydowskich przywódców religijnych mających sukcesję. Nie tylko uczestniczymy w jednej historii opowiadanej przez Boga. Pewne elementy tej historii powracają. Dlatego nauczeni wydarzeniami z 5 rozdziału, możemy podjąć właściwą decyzję w 46 rozdziale, bo historia Kościoła pod wieloma względami przypomina Boże działanie w Biblii i historię Izraela. Apostoł Paweł opowiada 1 Liście do Koryntian 10 o wyjściu Izraela z Egiptu i podkreśla:  A to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali.” (1 Kor 10.6)

Historie ze Starego Testamentu mamy odczytywać jako lekcje dla nas. Bóg działa w historii w zaskakujący sposób, ale pewne schematy Bożego działania widzimy przez całą Biblię, np. stworzenie, upadek, sąd, nawrócenie i odnowienie itp.

40 ROZDZIAŁÓW

Izrael został uwolniony z niewoli egipskiej. Reformacja była uwolnieniem z niewoli rzymskiej. Jednak zauważmy, że wyjście z niewoli egipskiej nie jest końcem Księgi Wyjścia. Exodus ma miejsce w 14 rozdziale, zaś Księga Wyjścia kończy się na 40 rozdziale. Kiedy popatrzymy na początek i koniec księgi zauważymy jak dobrze do siebie pasują.

- Na początku Izrael jest w niewoli nikczemnego króla (faraona). Na końcu księgi sam Pan zasiada na tronie w przybytku, jako Król Izraela (2 Mj. 40.34-38).

- Na początku księgi Izraelici są zaangażowani w budowanie spichlerzy dla faraona. Na końcu Izrael jest wciąż zaangażowany w budowę, ale przybytku dla nowego Króla, Jahwe - w Namiocie Zgromadzenia (40.34-38).

-W początkowych wersetach księgi faraon stwierdza, że Izrael należy do Niego. Jahwe oznajmia jednak wyraźnie, że Izrael jest Jego własnością (4.23; 8.1). Na końcu księgi widzimy,  jak Izrael służy już nowemu Panu.

O podobną rzecz chodziło w reformacji. Komu powinien służyć chrześcijanin? Kto jest najwyższym królem? Kto jest Panem naszego sumienia? Papież czy Chrystus? Kościół czy Biblia? Komu powinniśmy wznosić przybytek? Rzymskiemu systemowi czy Bogu?

POWRÓT DO CIEMNOŚCI

Wyjście Izraela z Egiptu było ważne, kluczowe, ale nie było końcem. Pamiętamy co się działo później. Wskutek wyzwań, przeciwności niektórzy Hebrajczycy byli bardzo prędcy, by wrócić do Egiptu. Bardzo szybko złote naczynia z Egiptu zostały użyte do tego, by zbudować złotego cielca. Z pewnością wśród Bożego Ludu znajdowali się fundamentaliści, którzy wychodząc z niewoli chcieli zatopić wszystkie skarby Egiptu w Morzu Czerwonym: „To nieczyste! To świeckie! Tak jest bezpieczniej”. Kiedy później widzieli rozwijający się biznes kultu złotego cielca w poczuciu triumfu mogli oznajmić Mojżeszowi: „A nie mówiliśmy? Lepiej było całe te bogactwa zatopić! Teraz widzisz co się dzieje!”

Czy kult cielca, odstępstwo, narzekania oznaczały, że Exodus był błędem? Czy to oznaczało, że „złupienie” Egipcjan było złe? Nie. Problem był w sercach ludzi, a nie w rzeczach. Niektórzy obecnie mówią: masz tę swoją Reformację! Zobacz to moralne zepsucie w kościołach protestanckich na Zachodzie. Widzisz, że Reformacja była puszką Pandory. Otworzyła drzwi do wszelkiego rodzaju nadużyć, zepsucia, anarchii kościelnej, niesubordynacji, herezji itd. Odpowiadamy: nie. Problem nie był w reformacji, ale w sercu człowieka, który użył dobrej rzeczy do złych celów. Liberalizm, funfdamentalizm, charyzmatyzm to nie owoc reformacji, lecz porzucenia jej wartości: autorytetu i wyrazistości nauczania Pisma, przywiązania do historyczności i ciągłości wiary oraz Kościoła, niezmiennych prawd Biblii wyrażonych w wyznaniach wiary... Oskarżanie reformatorów o późniejsze odstępstwa w protestantyzmie to tak jakby powiedzieć Exodus był puszką Pandory ponieważ jego skutkami były bunt, nieposłuszeństwo, narzekanie, podziały, śmierć… Całe pokolenie wymarło i nie weszło do Ziemi Obiecanej. Masz te swoje skutki Exodusu, Mojżeszu! Byc może gdy do Egiptu doszły wieści o grzechach Izraela - komentowano ich wyjście podobnie: i po co im to było?! W Egipcie była jedność, porządek, ordung, jedna obowiązująca opinia – faraona i dzienne wyżywienie. Było im ciężko, musieli pracować na pałace faraona, ale przynajmniej było bezpiecznie, byli razem pod jednym zwierzchnictwem.

Nie, Reformacja nie otworzyła Puszki Pandory w większym stopniu aniżeli wyjście Izraela z Egiptu otworzyło drzwi do kultu złotego cielca, lub małżeństwo otwiera drzwi do zdrady. Przyczyną kultu złotego cielca nie był Exodus, lecz grzeszne ludzkie serce, które pragnęło uosobienia Boga, ujarzmienia Go i sprowadzenia do wytworu ludzkich rąk. Przyczyną zdrady małżeńskiej jest grzeszna pożądliwość, nie przymierze małżeńskie. Przyczyną duchowego i moralnego zespucia w kościołach protestanckich nie jest Reformacja, lecz grzeszne odejście od jej wyznania: tylko Pismo Święte!

Pokolenie później Achan przywłaszczył sobie skarby Jerycha i ukrył je w swoim namiocie („Ujrzałem wśród łupów piękny płaszcz babiloński, dwieście sykli srebra i jedną sztabę złota wagi pięćdziesięciu sykli” – Joz 7:21). W Egipcie by tego nie zrobił! Tam nawet by nie pomyślał, by ukraść kosztowności ze świątyni. Ten Exodus tylko sprawił patologie! Spójrzcie, co ten „wolny” Izrael wyrabiał?! Jednak historia wyjścia Izraela z niewoli, mimo ich licznych grzechów, bałwochwalstwa i podziałów, nie oznajmia, że wolność jest gorsza od niewoli. Oznajmia raczej, że wolność oznacza odpowiedzialność i wierność. Jednak przypomina również, że bałwochwalstwo potrafi przeniknąć bardzo głęboko. Widzimy to również w Kościele. O ile Bóg nas nie będzie trzymał przy Sobie Swoją łaską – mamy naturalne tendencje, aby wracać do ciemności naszych przodków; ciemności, z której zostaliśmy uratowani.

Pojawia się problem na pustyni, a wraz z nim pokusa myślenia: Hm, w Egipcie nie było takich problemów. Hm, za komuny tego nie było… Już nie pamiętamy jak to jest żyć w niewoli. Szybko zapominamy. Dlatego obecne wyzwania niosą pokusę myślenia: kiedyś było lepiej… Boże Słowo niesie odpowiedź na tę pokusę: „Nie mów: Jak to się dzieje, że dawne dni było lepsze niż obecne? Bo nieroztropnie o to się pytasz.” (Kzn 7.10)

Jakaś duchowa „grawitacja” ciągnęła wielu z nich z powrotem do Egiptu. Okazuje się, Izrael tę egipską tęsknotę miał głęboko w kościach i spoglądając co jakiś czas za siebie przez ramię, zachowywali się jak żona Lota, która oglądała się wstecz wychodząc z Sodomy. Tęsknili do koni i rydwanów faraona, niby bezpiecznego Egiptu, bezpieczeństwa w niewoli. Tradycjonaliści i konserwatyści nie czują się komfortowo w obliczu zmiany diety na mannę i przepiórki oraz ciągłej wędrówki w nieznane. „Tu się urodziłem i tutaj umrę. Egipt i jego bogowie są moim domem. Tu spędziłem całe życie. Tu mieszkali moi ojcowie, tu mamy rodzinne tradycje, tu mamy spokojną, bezpieczną religię. Tu modlimy się do Boga i jest OK. Po co to zmieniać? Wyjdziemy stąd i co się stanie? Uznają nas za rebeliantów! Faraon rzuci na nas przekleństwo i anathemy. Uzna nas za wrogów. Uznają nas za fanatyków. Po co wychodzić na pustynię, by czcić Boga. W Egipcie możemy to robić na swój sposób również. Co z naszymi dziećmi? Po co narażać je na zagrożenie. Niech zostaną z egipskimi dziećmi. Na pustyni nie będzie faraona. Kto więc będzie nami rządził? Kto nam będzie mówił jak mamy żyć, wierzyć i myśleć?

REFORMACJA EGIPTU?

Niektórzy hebrajczycy, gdy usłyszeli o opuszczeniu Egiptu myśleli zapewne: zmieńmy raczej coś w Egipcie! To prawda, że można coś zmienić w Egipcie. Można popracować nad złagodzeniem postawy strażników, nad mniejszą ilością batów, zwiększyć dzienną dawkę pożywienia i żyć nadzieją, że faraon zrzeknie się bałwochwalczych tytułów, a jego kapłani miana namiestników boga na ziemi. To chciał uczynić Marcin Luter. Reformatorzy początkowo chcieli zmieniać Kościół Katolicki. Reformacja rozpoczęła się w Kościele Rzymskokatolickim i miała na celu oczyszczenie istniejącego Kościoła, a nie wyjście z niego. Jednak Boży plan był inny. Bóg zdecydował, by odnowa odbyła się poza strukturami rzymskiego systemu, który nie pozwolił, aby to Chrystus poprzez Jego spisane Słowo (Biblię) panował nad życiem i sumieniem wierzącego.

Eliasz i Elizeusz wzywali do nawrócenia królów. Chcieli reformy w Izraelu. Jan Chrzciciel wzywał do opamiętania faryzeuszy. Chciał reformy w Izraelu. Pan Jezus przyszedł do owiec Izraela. Nie przyszedł, by odciągać wierzących w Niego od Izraela. Przyszedł do Izraela. Jednak Izrael opowiedział się po stronie tradycji ojców, nieważne, czy była zgodna z Biblią. Tak wierzyli nasi ojcowie! Nieważne, że ojcowie kamienowali proroków. Ważne, że czujemy się bezpiecznie zachowując ich zwyczaje.

Wskutek odrzucenia Mesjasza i Ewangelii przez dom Izraela Ewangelia rozprzestrzeniała się nie w pałacach i Świątyni, lecz wśród celników, grzeszników, prostytutek, a później wśród pogan. Reformatorzy Izraela, czyli m.in. Eliasz, Elizeusz, król Hiskiasz, król Jozjasz, Jan Chrzciciel, Jezus przyszli do Izraela. Izrael jednak odrzucał swoich proroków. Stał się odstępczym Kościołem. Izrael stał się Egiptem, a król nad Izraelem - Herod faraonem zabijającym niemowlęta. Józef z Marią uciekają z ziemi Izraela do Egiptu, by tam znaleźć bezpieczne schronienie. Dlatego Bóg od czasu do czasu posyła swoich „agentów”, którzy królom mającym sukcesję, kapłanom mającym sukcesję, ojcom zachowującym tradycję przodków oznajmiają: wróćmy do Pisma!Problem zaczyna się kiedy w naszej przewrotności szukamy wymówki, by pozostać w Egipcie. Zawsze znajdą się tacy, którzy nigdy nie opuszczą Egiptu. Nazywają to reformowaniem od środka.

Ci, którzy decydują się opuścić Egipt są niekiedy zatrzymywani propozycjami pokojowych rozmów: „Niepotrzebnie się gorączkujecie. Porozmawiajmy. Nie bądźmy zbyt radykalni. To tworzy tylko podziały i uprzedzenia. Faraon jest gotowy przyjąć was z powrotem, możecie wierzyć w waszego Boga, ale nie możecie podważać tego, że faraon jest namiestnikiem bogów na ziemi. Złóżcie mu pokłon i czcijcie sobie tego waszego Jahwe.”

Niekiedy jesteśmy zachęcani, byśmy z zazdrością i utęsknieniem spojrzeli na egipską jedność, rozstrzygającą opinię faraona, egipskie tradycje i bezpieczeństwo. Mamy zaniechać opowiadania naszym dzieciom o historii wyjścia z Egiptu, radości jej towarzyszącej, mamy przestać śpiewać pieśni Miriam i Mojżesza, Psalmy opowiadające o cudownym Bożym wyzwoleniu, o wyzwaniach, trudach wędrówki i zatopionych rydwanach faraona.

No i po co to podkreślacie? Egipt wymazał z historii tę tchórzliwą ucieczkę i podział, a wy to świętujecie!? Dajcie spokój z tą Paschą i barankiem na pamiątkę wyjścia!

Dziś słyszymy podobne słowa. Po co wam ten Dzień Reformacji - ta smutna karta w historii Kościoła?! Płaczmy razem zamiast pić wino w radości! Po co z wdzięcznością opowiadacie o tym dzieciom? Po co świętować podział? Po co podsycać różnice? Czy nie lepiej mówić, że był jeden Egipt z jedną religią, jednym faraonem mającym sukcesję? Czy nie lepiej założyć purpurę, wór pokutny i znów być razem?

Niekiedy słyszymy wezwania, abyśmy zapomnieli o wszystkim i zasiedli do pokojowych rozmów, których celem jest to, że nie wolno nam źle mówić o Kaananejczykach, którzy chcą poślubiać nasze córki, nie wolno nam źle mówić o Asztartach na wysokich miejscach, o kadzidłach dla Królowej Niebios, o długiej tradycji niezrywania kłosów w Szabat itd.

Odpowiedź brzmi: możemy porozmawiać, ale w tych rozmowach częściej niż dialog pojawi się słowo: odstępstwo. Częściej niż jedność, pojawi się słowo prawda. Częściej niż „zwyczaje” pojawi się Słowo Boże. Jeśli jesteście na to gotowi – zapraszamy do rozmów.

HISTORIA SIĘ POWTARZA

Ewangelia jest opowieścią o Exodusie. O tym jak Bóg wyprowadza nas z niewoli grzechu. Przychodzi nowy Mojżesz, nowy Jozue, nowy Elizeusz – Pan Jezus Chrystus i uwalnia swój lud, wprowadza go do ziemi płynącej prawdziwym mlekiem i miodem. Jednak nawet w pierwszym Kościele byli chrześcijanie, którzy chcieli wrócić do obrzezania, szabatów, przepisów dotyczących pokarmów i obmywań. „Tamta rzeczywistość i tamten porządek znaliśmy. Może nie zadawaliśmy sobie pytań: czy to jest słuszne, bo nasza tradycja mówiła, że tak. Faraon mówił, że tak. Król Achab mówił, że tak. Faryzeusze i kapłani mówili, że jest dobrze.” Żydzi nawracali się do Jezusa, chrzcili, ale wciąż była w nich tęsknota za starym, za dawnym życiem. Chcieli narzucić nawróconym poganom obrzezanie i inne zwyczaje prawa mojżeszowego. Coś takiego jest w sercach ludzi, że chora miłość niewolnictwa, usprawiedliwianie nadużyć ciągnie nas z powrotem do Egiptu. Wracamy do „wymiocin”, do życia, które przynosiło tylko frustrację i pustkę, do ludzi, którzy wykorzystywali i bili nas.

Tradycjonaliści i konserwatyści myślą, że jest coś bezpieczniejszego w przeszłości uważając, że bezpieczniej jest spoglądać w twarz diabła, którego się zna. Wszak najgorsze jest to, czego nie znamy. Bóg jednak odpowiada: zaufajcie moim obietnicom, mojemu Słowu, wyjdźcie. Poprowadzę was do wolności, do nowej ziemi mlekiem i miodem płynącej.

Jest jednak problem: oni tej ziemi nie widzieli. Widzieli za to chleb i wodę Egiptu, cegły i słomę Egiptu, domy Egiptu. Tu zaś na pustyni są namioty, susza, skorpiony, wrogie armie i podziały pośród nich samych. Egipt znali. Jakub z rodziną tu przyszli. A teraz mają wyjść, by Bogu na pustyni oddać cześć? Czemu nie w Egipcie? Tam też mają kapliczki. Jest coś bardzo niedobrego z naszymi sercami. Potrzebujemy działania Ducha Świętego, który ocali nas od nas samych, z naszych dobrych intencji, od naszych argumentacji,  od konieczności zachowywania tradycji bez względu na to jaka ona jest, argumentacji za wyższością przeszłości nad przyszłością lub odwrotnie. Potrzebujemy odwagi i siły Ducha Świętego, który da wolność naszym duszom i radykalną, prawdziwą wolność. Lepiej jest umrzeć wyprostowanym, niż żyć na kolanach.

WYPUŚĆ SYNA!

Dlaczego synowie Izraela mieli opuścić Egipt? Co było celem ich uwolnienia?

„I rzekł Pan do Mojżesza: Idź do faraona i powiedz mu: Tak mówi Pan: Wypuść lud mój, aby mi służył.” (Wj 8.1)

Po co Izrael miał wyjść z niewoli? Nie po to, by zachłysnąć się wolnością. Są ludzie, którzy opuszczają odstępczą wspólnotę i idą na pustynię, by po niej biegać wołając: jestem wolny! Ale Bóg nie chciał, aby wolność była celem. Wolność była środkiem do celu! Celem było uwielbienie Boga w prawdzie. Celem była nowa kultura Boża poza Egiptem! Nowe miasto, nowa kraina.

Jeśli nie skorzystałeś z wolności, którą przynosi Syn Boży, to nie ma wielkiego znaczenia jak się czujesz w kajdanach i jak smakuje serwowany przez kucharzy faraona posiłek. Egipska kuchnia może być naprawdę dobra, ale jeśli jesz w kajdanach, to nie spożywasz prawdziwego posiłku, ponieważ prawdziwy posiłek, to wspólnota wolności. To nie tylko żołądek i pokarm, ale i radość, śpiew, śmiech, modlitwa, wdzięczność. Bóg nie powiedział: oddajcie mi cześć w Egipcie i w ten sposób zmieniajcie Egipt. Rzekł: opuśćcie Egipt.

Jeśli nadal tkwisz w Egipcie to nie ma znaczenia co twój duszpasterz (lub ty sam) zakłada podczas nabożeństwa, czy organy brzmią jak powinny, czy dach kościoła wygląda na chwalebny. Nikt nie zajmuje się stylem muzycznym i wyglądem pokładu, gdy Titanic za chwilę zatonie. Nikt nie myśli w takim momencie czy kapitan ma na sobie swój mundur. Nikt nie rozprawia o tym, czy ma dobrze zapięte guziki, jakie jest serwowane wino... Nie jesteśmy powołani do tego, by podnosić błyszczące przedmioty ze starych gruzów. Jesteśmy powołani, by budować nowe miasto. Po to był Exodus. Po to była Reformacja.