piątek, 31 października 2014
Jakiego rodzaju podział świętujemy?
"Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami" (1 Kor 11.19).
Dziś Dzień Reformacji. Rację mają ci, którzy sądzą, że jest on świętowaniem podziału w Kościele. Tak, jest świętowaniem podziału, który czyni sam Bóg: na chrześcijaństwo form i zewnętrzności w ufności wobec ludzkich tradycji oraz na chrześcijaństwo, które jest zainteresowane oddaniem całego życia Chrystusowi w ufności wobec Jego Słowa.
Rocznica Reformacji przypomina, że Pismo Święte naucza na temat zarówno dobrych, jak i grzesznych podziałów. Sam Bóg dokonuje podziału: na prawdę i fałsz, na dobro i zło, na wierność Słowu i niewierność Słowu, na posłuszeństwo i nieposłuszeństwo, na proroków Boga i fałszywych proroków, na gorący Kościół i letni Kościół, na owce i kozły itd.
I bynajmniej nie chodzi mi o wchodzenie w głębokie dyskusje o różnicach katolicyzm vs. protestantyzm, bo nie to jest główną linią podziału jeśli chodzi o zbawionych i niezbawionych. Chodzi o zauważenie, że istnieją podziały, rozróżnienia, oddzielenia, które mają upodobanie w Bożych oczach i takie, które nie mają upodobania w Bożych oczach. Generalizowanie, że wszelkie podziały są złe lub dobre jest jak instalowanie na komputerze każdego programu, który się tego domaga lub nieistalowanie żadnego. Mądrość polega na rozpoznaniu, że są programy pomocne i programy szkodliwe. Jedne usuwamy, z innych korzystamy.
Dziś Dzień Reformacji. Rację mają ci, którzy sądzą, że jest on świętowaniem podziału w Kościele. Tak, jest świętowaniem podziału, który czyni sam Bóg: na chrześcijaństwo form i zewnętrzności w ufności wobec ludzkich tradycji oraz na chrześcijaństwo, które jest zainteresowane oddaniem całego życia Chrystusowi w ufności wobec Jego Słowa.
Rocznica Reformacji przypomina, że Pismo Święte naucza na temat zarówno dobrych, jak i grzesznych podziałów. Sam Bóg dokonuje podziału: na prawdę i fałsz, na dobro i zło, na wierność Słowu i niewierność Słowu, na posłuszeństwo i nieposłuszeństwo, na proroków Boga i fałszywych proroków, na gorący Kościół i letni Kościół, na owce i kozły itd.
I bynajmniej nie chodzi mi o wchodzenie w głębokie dyskusje o różnicach katolicyzm vs. protestantyzm, bo nie to jest główną linią podziału jeśli chodzi o zbawionych i niezbawionych. Chodzi o zauważenie, że istnieją podziały, rozróżnienia, oddzielenia, które mają upodobanie w Bożych oczach i takie, które nie mają upodobania w Bożych oczach. Generalizowanie, że wszelkie podziały są złe lub dobre jest jak instalowanie na komputerze każdego programu, który się tego domaga lub nieistalowanie żadnego. Mądrość polega na rozpoznaniu, że są programy pomocne i programy szkodliwe. Jedne usuwamy, z innych korzystamy.
czwartek, 30 października 2014
Marność nad marnościami, wszystko marność
"Marność nad marnościami, wszystko marność" (Ks. Koheleta 1.1).
Czy te słowa mądrego króla Salomona są słowami pesymisty czy optymisty? Czy są słowami pociechy, czy wyrazem beznadziei? Czy afirmują życie, czy wyrażają przekonanie o jego bezsensowności?
Jeśli ktoś chciałby o tym posłuchać, to zapraszam w najbliższą Niedzielę. Powiemy o sensowności rzeczy, które przemijają; o braku naszej kontroli nad wydarzeniami, które nas dotykają; o znaczeniu naszych działań tu na ziemi wobec nieuchronności śmierci. Wlejemy dużo nadziei :-)
Zapraszam. Niedziela, Nabożeństwo godzina 10.00. DOM HARCERZA w Gdańsku ul. Za Murami 2-10.
PS. Jutro (piątek) w Kalendarium o 7.20 (rano) na http://www.polskieradio.pl/ moja krótka wypowiedź z okazji Dnia Reformacji (31.10.), a nie żadnych tam Helołinów :-)
Czy te słowa mądrego króla Salomona są słowami pesymisty czy optymisty? Czy są słowami pociechy, czy wyrazem beznadziei? Czy afirmują życie, czy wyrażają przekonanie o jego bezsensowności?
Jeśli ktoś chciałby o tym posłuchać, to zapraszam w najbliższą Niedzielę. Powiemy o sensowności rzeczy, które przemijają; o braku naszej kontroli nad wydarzeniami, które nas dotykają; o znaczeniu naszych działań tu na ziemi wobec nieuchronności śmierci. Wlejemy dużo nadziei :-)
Zapraszam. Niedziela, Nabożeństwo godzina 10.00. DOM HARCERZA w Gdańsku ul. Za Murami 2-10.
PS. Jutro (piątek) w Kalendarium o 7.20 (rano) na http://www.polskieradio.pl/ moja krótka wypowiedź z okazji Dnia Reformacji (31.10.), a nie żadnych tam Helołinów :-)
Antyrodzinna szkoła
Powyższe hasło (cytat z Isokratesa) zostało wywieszone w jednej z warszawskich szkół. Podejrzewam, że w bardzo smutnej szkole, z nieszczęśliwymi pracownikami.
Kiedy ktoś mnie pyta dlaczego zdecydowaliśmy się na edukację domową, zwykle wskazuję na korzyści tej formy edukacji: indywidualizację nauczania; więzi rodzinne; świadomą socjalizację w różnych kontekstach; chrześcijańską perspektywę, którą możemy nanosić na przekazywane treści. Unikam krytycznych słów wobec poziomu nauczania w polskiej szkole i tzw. szkolnej socjalizacji. Dostrzegam bowiem również pozytywne aspekty szkolnej edukacji. Jednak gdy widzę takie hasła jak to na zdjęciu, to myślę sobie, że ktoś kocha wywoływać wojenki przeciwko rodzinie. Podważanie przez szkołę wkładu rodziców w "życie dobre i szczęśliwe" ich własnych dzieci (szkolnych uczniów), to tak naprawdę zamach na struktury społeczne. I zamiast rozbudzać w uczniach wdzięczność, szacunek dla rodzicielskiego trudu szkoła informuje ich, że jedyną rolą ojca w życiu dziecka jest to, że je zapłodnił, a jedyną rolą matki, to że je urodziła.
Potrafię zrozumieć, że autor tego hasła mógł nie mieć szcześliwego dzieciństwa i że miał niewiele powodów do wdzięczności wobec własnych rodziców, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego współczesna szkoła się z nim publicznie utożsamia i tym samym udaje się na misję przeciwko rodzicom swoich uczniów. Fistach (grany przez Tomasza Karolaka) z "Testosteronu" rzekłby z pewością: To jest masakra jakaś! :)
Kiedy ktoś mnie pyta dlaczego zdecydowaliśmy się na edukację domową, zwykle wskazuję na korzyści tej formy edukacji: indywidualizację nauczania; więzi rodzinne; świadomą socjalizację w różnych kontekstach; chrześcijańską perspektywę, którą możemy nanosić na przekazywane treści. Unikam krytycznych słów wobec poziomu nauczania w polskiej szkole i tzw. szkolnej socjalizacji. Dostrzegam bowiem również pozytywne aspekty szkolnej edukacji. Jednak gdy widzę takie hasła jak to na zdjęciu, to myślę sobie, że ktoś kocha wywoływać wojenki przeciwko rodzinie. Podważanie przez szkołę wkładu rodziców w "życie dobre i szczęśliwe" ich własnych dzieci (szkolnych uczniów), to tak naprawdę zamach na struktury społeczne. I zamiast rozbudzać w uczniach wdzięczność, szacunek dla rodzicielskiego trudu szkoła informuje ich, że jedyną rolą ojca w życiu dziecka jest to, że je zapłodnił, a jedyną rolą matki, to że je urodziła.
Potrafię zrozumieć, że autor tego hasła mógł nie mieć szcześliwego dzieciństwa i że miał niewiele powodów do wdzięczności wobec własnych rodziców, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego współczesna szkoła się z nim publicznie utożsamia i tym samym udaje się na misję przeciwko rodzicom swoich uczniów. Fistach (grany przez Tomasza Karolaka) z "Testosteronu" rzekłby z pewością: To jest masakra jakaś! :)
środa, 29 października 2014
Kobieta i mężczyzna: równi, choć różni
W czasach gdy kobiety w ościennych, pogańskich kulturach traktowane były w sposób całkowicie przedmiotowy (na zasadzie „wykorzystać i zostawić”) judeo-chrześcijański światopogląd jako jedyny przedstawiał związek jednego mężczyzny i jednej kobiety jako dożywotnią miłosną więź przymierza. To, co więc skrajny feminizm uważa za rzecz opresyjną wobec kobiet - w rzeczywistości w Bożych planach jest dla niej ochroną.
To właśnie społeczna akceptacja "wyzwolonego seksu" daje mężczyznom przyzwolenie na "luźne" relacje z kobietami i porzucanie ich "gdy skończy się chemia" - nierzadko ze swoim dzieckiem. Kiedy Apostoł Paweł pisał nt. małżeństwa, roli męża oraz żony (Ef 5.22-33) - kobieta pełniła rolę usłużną wobec mężczyzny. Często była wykorzystywana, a jej status społeczny był niższy. Starożytny judaizm (a po nim chrześcijaństwo) całkowicie zmienił status społeczny i rangę kobiety wynosząc ją z usłużnej wobec mężczyzny - do statusu partnerki, przyjaciela, doradcy. Różni, lecz równi; równi choć różni - to jest Boże spojrzenie na mężczyznę i kobietę. Każde inne spojrzenie: a więc takie, które zaciera różnice (w wyglądzie, powołaniu itd.) lub wynosi męskość/kobiecość jako wyższy stan - jest rebelią, duchowym buntem względem Bożego porządku stworzenia. Skutki poprawiania Pana Boga zawsze są opłakane. Lepiej Jemu zaufać. Po co chcieć być nieszczęśliwym?
To właśnie społeczna akceptacja "wyzwolonego seksu" daje mężczyznom przyzwolenie na "luźne" relacje z kobietami i porzucanie ich "gdy skończy się chemia" - nierzadko ze swoim dzieckiem. Kiedy Apostoł Paweł pisał nt. małżeństwa, roli męża oraz żony (Ef 5.22-33) - kobieta pełniła rolę usłużną wobec mężczyzny. Często była wykorzystywana, a jej status społeczny był niższy. Starożytny judaizm (a po nim chrześcijaństwo) całkowicie zmienił status społeczny i rangę kobiety wynosząc ją z usłużnej wobec mężczyzny - do statusu partnerki, przyjaciela, doradcy. Różni, lecz równi; równi choć różni - to jest Boże spojrzenie na mężczyznę i kobietę. Każde inne spojrzenie: a więc takie, które zaciera różnice (w wyglądzie, powołaniu itd.) lub wynosi męskość/kobiecość jako wyższy stan - jest rebelią, duchowym buntem względem Bożego porządku stworzenia. Skutki poprawiania Pana Boga zawsze są opłakane. Lepiej Jemu zaufać. Po co chcieć być nieszczęśliwym?
poniedziałek, 27 października 2014
Pilnuj serca
Ludzka mądrość mówi: Idź za głosem serca.
Boża mądrość mówi: Strzeż swego serca. (Prz 4.23)
Boża mądrość mówi: Strzeż swego serca. (Prz 4.23)
piątek, 24 października 2014
Klapsy i przymiotniki
Problem w debacie na temat rodzicielskich klapsów polega na tym, że ich przeciwnicy unikają w dyskusji jak ognia - przymiotników. Dlatego dla nich każde fizyczne użycie rodzicielskiej władzy ma jedną definicję: zło. I nic dziwnego skoro w swojej ocenie nie uwzględniają przymiotników takich jak: słuszne, miłosne, grzeszne, właściwe, niesprawiedliwe, uzasadnione, okutne. Patrzą na przysłowiową (lub dosłowną) "rózgę" i mówią: "zło".
Na podobnej zasadzie pacyfista patrzy na karabin i mówi: "zło", wegetarianin patrzy na mięso i mówi: "zło", anarchista patrzy na mundur policyjny i mówi: "zło". Najpierw porzucili przymiotniki (a wraz z nimi wartości), a następnie sądzą, że są w stanie popawnie ocenić dany czyn argumentując: "ale on użył fizycznej siły i wywołał ból".
Problem w tym, że nie interesują ich pytania: Czy słusznie? Czy sprawiedliwie? Czy zgodnie z Bożą wolą? Można to przyrównać do stwierdzenia: "Skoro uważasz, że strzelanie do niemieckich żołnierzy w czasie Drugiej Wojny Światowej było czymś właściwym, to ja jestem za tym, by strzelać do ciebie".
A gdzie przymiotniki?
Na podobnej zasadzie pacyfista patrzy na karabin i mówi: "zło", wegetarianin patrzy na mięso i mówi: "zło", anarchista patrzy na mundur policyjny i mówi: "zło". Najpierw porzucili przymiotniki (a wraz z nimi wartości), a następnie sądzą, że są w stanie popawnie ocenić dany czyn argumentując: "ale on użył fizycznej siły i wywołał ból".
Problem w tym, że nie interesują ich pytania: Czy słusznie? Czy sprawiedliwie? Czy zgodnie z Bożą wolą? Można to przyrównać do stwierdzenia: "Skoro uważasz, że strzelanie do niemieckich żołnierzy w czasie Drugiej Wojny Światowej było czymś właściwym, to ja jestem za tym, by strzelać do ciebie".
A gdzie przymiotniki?
środa, 22 października 2014
Krótko o jedności chrześcijan, podziałach i sekciarstwie
Dziś u nas w domu mieliśmy spotkanie z baptystą i ewangelicznym chrześcijaninem. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, modliliśmy się razem, rozmawialiśmy o wspólnym projekcie. Pod wieloma względami czułem i widziałem pomiędzy nami o wiele większą jedność niż ma ją dwóch chrześcijan z tej samej parafii lub zboru.
Kiedy pastor baptystów i reformowany modlą się razem, dyskutują o teologii - Bóg to kocha. Kiedy dwóch pastorów tej samej denominacji żre się jak psy – Bóg nienawidzi tego. Oczywiście istnieje pokusa, by stwierdzić, że ci drudzy zachowują jedność, bo są w tym samym Kościele. Prawda jest taka, że to pierwsi mają jedność (mimo różnic), a drudzy jej nie mają. Napędzenie wszystkich do jednego miejsca nie spowoduje jedności. Spowoduje tłum. Do jedności prowadzi ewangeliczna droga: poprzez pokorę, śmierć dla grzechu i miłość do Jezusa. To droga do jedności w Duchu. Nie oznacza to oczywiście lekceważącego stosunku do Kościoła. Wręcz przeciwnie: to właśnie Kościół jest kontekstem naszego wzrostu, kształtowania pobożnego charakteru, dochodzenia do dojrzałości.
Pan Bóg nie ma problemu z tym, że w jednym mieście jest wiele wspólnot chrześcijańskich. Jedni gromadzą się w Gdańsku-Wrzeszczu, a inni w Gdańsku-Oliwie. Jedni nazwę wywodzą od Pięćdziesiątnicy (Zielonoświątkowcy), inni od chrztu (Baptyści), inni od kluczowych dla swojej tożsamości miejsc (Rzymski, Augsburski, Anglikański), inni od systemu zarządzania kościołem (Prezbiterianie, Episkopalianie). Nie sądzę, że dla Pana Boga jest to problem. Przeszkodą w budowaniu jedności chrześcijan nie jest bowiem odmienny szyld. Są nimi raczej arogancja, pycha, zgorzknienie, zawiść, pogarda, brak miłości, herezja, lekceważący stosunek do historii Kościoła i mądrości innych - tak jakby prawda przyszła "wraz z nami".
Wczesny Kościół rósł poprzez wierne głoszenie ewangelii i miłość wzajemną. To jest Boża droga do chwały. Kościół rozwija się poprzez przemienione życie chrześcijan, nie zaś traktat o tym, że wszyscy mają być w jednych strukturach. Chcemy widzieć wielkie rzeczy? Chcemy jedności Kościoła? Modlimy się o jedność? Bóg mówi: miłujcie się w Chrystusie, a ja użyję was do wielkich rzeczy. Boże dzieło posuwa się naprzód nie poprzez programy i strategie (co nie znaczy, że są złe), lecz poprzez przemienione życie uczniów Chrystusa. To, co zmieniało ludzi to nie tylko nauczanie lecz postawa Jezusa wobec odrzucanych, prześladowanych, prześladowców i oskarżycieli. Jego życie nadal zmienia nasze życia. Dlatego nasza postawa powinna być podobna. Nie ma innej drogi do jedności, jak tylko przez uniżenie, służbę, pokorę i ewangeliczną miłość.
Kiedy pastor baptystów i reformowany modlą się razem, dyskutują o teologii - Bóg to kocha. Kiedy dwóch pastorów tej samej denominacji żre się jak psy – Bóg nienawidzi tego. Oczywiście istnieje pokusa, by stwierdzić, że ci drudzy zachowują jedność, bo są w tym samym Kościele. Prawda jest taka, że to pierwsi mają jedność (mimo różnic), a drudzy jej nie mają. Napędzenie wszystkich do jednego miejsca nie spowoduje jedności. Spowoduje tłum. Do jedności prowadzi ewangeliczna droga: poprzez pokorę, śmierć dla grzechu i miłość do Jezusa. To droga do jedności w Duchu. Nie oznacza to oczywiście lekceważącego stosunku do Kościoła. Wręcz przeciwnie: to właśnie Kościół jest kontekstem naszego wzrostu, kształtowania pobożnego charakteru, dochodzenia do dojrzałości.
Pan Bóg nie ma problemu z tym, że w jednym mieście jest wiele wspólnot chrześcijańskich. Jedni gromadzą się w Gdańsku-Wrzeszczu, a inni w Gdańsku-Oliwie. Jedni nazwę wywodzą od Pięćdziesiątnicy (Zielonoświątkowcy), inni od chrztu (Baptyści), inni od kluczowych dla swojej tożsamości miejsc (Rzymski, Augsburski, Anglikański), inni od systemu zarządzania kościołem (Prezbiterianie, Episkopalianie). Nie sądzę, że dla Pana Boga jest to problem. Przeszkodą w budowaniu jedności chrześcijan nie jest bowiem odmienny szyld. Są nimi raczej arogancja, pycha, zgorzknienie, zawiść, pogarda, brak miłości, herezja, lekceważący stosunek do historii Kościoła i mądrości innych - tak jakby prawda przyszła "wraz z nami".
Wczesny Kościół rósł poprzez wierne głoszenie ewangelii i miłość wzajemną. To jest Boża droga do chwały. Kościół rozwija się poprzez przemienione życie chrześcijan, nie zaś traktat o tym, że wszyscy mają być w jednych strukturach. Chcemy widzieć wielkie rzeczy? Chcemy jedności Kościoła? Modlimy się o jedność? Bóg mówi: miłujcie się w Chrystusie, a ja użyję was do wielkich rzeczy. Boże dzieło posuwa się naprzód nie poprzez programy i strategie (co nie znaczy, że są złe), lecz poprzez przemienione życie uczniów Chrystusa. To, co zmieniało ludzi to nie tylko nauczanie lecz postawa Jezusa wobec odrzucanych, prześladowanych, prześladowców i oskarżycieli. Jego życie nadal zmienia nasze życia. Dlatego nasza postawa powinna być podobna. Nie ma innej drogi do jedności, jak tylko przez uniżenie, służbę, pokorę i ewangeliczną miłość.
Mamy różne wspólnoty chrześcijańskie, ale jeden Kościół. Mamy różne szyldy, godziny nabożeństw i rodzaje instrumentów, ale jedną wiarę w jednego Pana, jeden chrzest i jednego Ducha, który nas łączy w jedno Ciało: Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest - Efezjan 4.5.
Bóg stworzył Adama. Adam był jeden. Następnie Bóg rozdzielił Adama i z jego żebra utworzył Ewę. Od tego momentu mamy dwie denominacje: mężczyznę i kobietę. To straszne! Oni są różni! Oni inaczej wyglądają! Oni mają różne głosy, inną długość włosów, odmienne predyspozycje i uzdolnienia! Schizma! Jednak dla Pana Boga to różnorodność w jedności. Bóg jest różnorodnością w jedności. Jest Jeden w Trzech Osobach. Ojciec nie jest Synem, Syn nie jest Duchem Świętym, Duch Święty nie jest Ojcem. Są różni. Jednocześnie są jedno. Bóg uczynił człowieka na swój obraz. Dlatego uczynił go jednością w różnorodności: jako mężczyznę i kobietę, którzy w małżeństwie stanowią jedno ciało. (Rdz 1.27)
Bóg stworzył Adama. Adam był jeden. Następnie Bóg rozdzielił Adama i z jego żebra utworzył Ewę. Od tego momentu mamy dwie denominacje: mężczyznę i kobietę. To straszne! Oni są różni! Oni inaczej wyglądają! Oni mają różne głosy, inną długość włosów, odmienne predyspozycje i uzdolnienia! Schizma! Jednak dla Pana Boga to różnorodność w jedności. Bóg jest różnorodnością w jedności. Jest Jeden w Trzech Osobach. Ojciec nie jest Synem, Syn nie jest Duchem Świętym, Duch Święty nie jest Ojcem. Są różni. Jednocześnie są jedno. Bóg uczynił człowieka na swój obraz. Dlatego uczynił go jednością w różnorodności: jako mężczyznę i kobietę, którzy w małżeństwie stanowią jedno ciało. (Rdz 1.27)
Oczywiście istnieją grzeszne podziały, jednak nie wystarczy wskazać na fakt podziału, oddzielenia, różnic, by mieć uzasadniony powód do jednoznacznej oceny. Jaka jest przyczyna oddzielenia? Co jest podstawą różnicy? Czy istnieje jedność, w której Bóg nie ma upodobania? Jedność w grzechu? Jedność w fałszywej doktrynie, w zabobonach, bałwochwalstwie? Co jest biblijną podstawą jedności chrześcijan? Kiedy podział jest biblijny, a kiedy grzeszny? Z którą opcją mamy do czynienia w danej sytuacji?
Te pytania musimy sobie zadać zanim lekko stwierdzimy, że każdy kto nie jest strukturalnie złączony z Centralą w Brooklynie, Rzymie, Moskwie, Salt Lake City, Missouri, Plymouth itd. - jest schizmatykiem.
Gdy syn opuszcza dom
rodziców, by się ożenić - nie jest to grzechem. Gdy opuszcza go z powodu zgorzknienia lub aby cudzołożyć – jest to
grzech. Gdy mąż wychodzi z domu, bo
pokłócił się z żoną jest to złe. Jednak gdy wychodzi z domu, by pracować - to jest
dobre.
Przeszkodą w budowaniu jedności chrześcijan nie jest odmienny szyld. Przeszkodami są arogancja, pycha, zgorzknienie, zawiść, pogarda, brak miłości, herezja, lekceważący stosunek do historii i mądrości innych, tak jakby prawda przyszła "wraz z nami".
Ktoś powie:
- Ale powinna być jedność! Musi być jedna
struktura nad wszystkimi!
Możemy odpowiedzieć: - Chcesz dołączyć do nas? Zatem
zapraszamy!
- Nie nie nie! Nie my do was, ale wy do nas!
To nie jedność. To sekciarstwo. Postawa: "Nie my do was, ale wy do nas!" to cecha sekt i kultów. Zapytajcie w Dominikańskim Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych.
wtorek, 21 października 2014
Głoszenie pokoju jest aktem wojny
... i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju - Efezjan 6.15
Głoszenie ewangelii pokoju to część duchowej walki. Głoszenie
pokoju w świecie wojny jest aktem wojny. Zabieganie o pokój w czasie wojny
jest elementem sztuki wojennej.
Gdziekolwiek Apostoł Paweł udawał się z ewangelią,
tam napotykał na dwie reakcje: nawrócenie lub bunt. Gdyby ludzie zawsze częstowali
mnie herbatą, kawą lub ciastem ilekroć mówię im o ewangelii, znaczyłoby to, że coś jest
nie tak w tym jak głoszę. Jeśli opowiadamy o Jezusie pośrodku odstępczej
kultury, pośrodku ludzi związanych przez grzech i wszyscy uważają nas za
"wporzo gości", to znaczy, że przekazujemy im coś, co nie jest
ewangelią.
Jeśli reakcją na obecność twojego kościoła w odstępczej kulturze jest irytacja wrogów ewangelii, to znaczy, że jesteś w zdrowym
kościele, który wiernie głosi Chrystusa. Jeśli kościół jest zapraszany na
salony przez wrogów ewangelii to znaczy, że jego poselstwo jest nie do
odróżnienia od wartości świata.
Jeśli
jest to reakcja na naszą obecność w świecie, to znaczy, że nie zakładamy duchowej zbroi (Ef 6.10-20). Poddaliśmy się. Wyruszamy w świat z białą flagą, by uniknąć napięcia w życiu. Chcemy pokoju, ale pokoju nie ma, zaś drogą do niego nie jest wywieszenie białej flagi, lecz wytrwałość w toczonych bitwach.
Pan Jezus nauczał, że życie wierzącego łączy się z konfliktem.
Nie jest to konflikt wywoływany przez nas. Jest to konflikt, który jest
wynikiem reakcji świata ciemności na obecność światła.
Ten, który
był uosobieniem dobra, łagodności, świętości przyszedł na świat. W jaki sposób świat Go przywitał? Czy przywódcy i możni częstowali go kawiorem i zapraszali do pałaców? Cała służba Jezusa wiązała się z napięciem, niesłusznymi oskarżeniami, konfliktami. Gdziekolwiek się udał
z poselstwem pokoju, był witany oskarżeniami. Jeśli będziemy Go naśladowali, doświadczymy podobnych rzeczy. Dlatego głosimy ewangelę pokoju z mieczem (którym jest Słowo Boże) i tarczą (którą jest wiara) w rękach. Głosimy ewangelię pokoju jako element wojny z "nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich" (Ef 6.12).
sobota, 18 października 2014
Kazanie w mp3: "Biblijna droga do jedności (Efezjan 4.1-16)"
W ramach Słowa na Niedzielę zachęcam do odsłuchania kazania pt. "Biblijna droga do jedności (Efezjan 4.1-16)" - TUTAJ.
Pochodzicie od Pana Adama i Pani Ewy
Pochodzicie od Pana Adama i Pani Ewy - powiedział Aslan - i jest to zarówno wystarczający zaszczyt, aby wznieść głowę najuboższego żebraka, jak i wstyd wystarczający, aby zgiąć barki najpotężniejszego cesarza na Ziemi.
- C.S. Lewis, Książę Kaspian
- C.S. Lewis, Książę Kaspian
piątek, 17 października 2014
Cel ewangelizacji
Kiedy rozmawiamy z osobą nienawróconą o ewangelii, to Bożym celem nie jest zdobycie jak największej ilości argumentów, lecz... człowieka. Nie walczymy Z nim. Walczymy O niego.
czwartek, 16 października 2014
Owca niejadek?
"W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego". (Efezjan 6.10)
Biblia zachęca nas, abyśmy nie pozostawali na tym samym
poziomie rozwoju duchowego. Nie mamy zachowywać status quo, lecz rozwijać się i umacniać. Jeśli widzimy dziecko, które ostatnio spotkaliśmy 3 lata temu i nie zauważamy żadnych zmian jeśli chodzi o jego wzrost oraz inteligencję, to mamy słuszne podstawy, by sądzić, iż coś jest nie tak.
Nie mamy być po prostu ludźmi wierzącymi. Bóg wzywa nas do czegoś więcej: do bycia dojrzałymi w wierze. Mamy się umacniać w Panu. Tak jak doskonalimy się
w wielu różnych kwestiach: graniu na instrumencie, kierowaniu, gotowaniu, naprawianiu, zarządzaniu firmą, programowaniu, pływaniu itd., tak mamy się umacniać w Panu. Mamy być silniejsi i dojrzalsi w wierze. To powinien być nasz priorytet.
Kiedy patrzymy na siebie dziś i na to jacy byliśmy 2-3 lata temu i nie widzimy żadnych oznak większej dojrzałości, to powinien być niepokojący dla nas objaw. Kiedy nastolatkowi dajemy na stół schabowego z surówką, to oczekujemy, że nie tylko będzie mu smakowało, lecz także, że dzięki temu będzie zdrowo rósł i się rozwijał. Jeśli nie rośnie to znaczy, że brakuje mu apetytu, nie odżywia się jak należy, odsuwa talerz z jedzeniem i grymasi. Nie lubimy takich nastolatków :) O takich ludziach mówimy, że są niejadkami. Niejadek nigdy nie będzie silnym człowiekiem. Niejadek nie powie: dziękuję, by z wdzięcznością spożyć obiad w towarzystwie rodziny. Na podobnej zasadzie istnieją kościelne niejadki. Chrześcijański niejadek nigdy nie będzie dojrzałym, silnym uczniem Jezusa. Nie tylko, że nie będzie rósł. Brak zdrowego pokarmu, stronienie od wspólnoty Kościoła i nieobecność przy Stole Pańskim jest niszcząca dla duszy.
Jeśli osobnik wyglądający na owcę nie ma apetytu na soczystą trawę, stroni od stada innych owiec lub woli kąpać się w błocie, to najprawdopodobniej... nie jest owcą. Owca lgnie do pasterza, zna Jego głos, idzie za nim, kocha zielone łąki, świeży pokarm i obecność innych owiec. Jest zwierzęciem stadnym. Jeśli ucieka od tych rzeczy – to mamy uzasadnione podstawy, by zadać pytanie: czy mamy do czynienia z owcą? Jeśli należymy do owiec Jezusa - lgnijmy do Niego, pragnijmy zielonych łąk, zdrowej duchowej diety i towarzystwa innych owiec.
Umacniajcie się w Panu i Jego potężnej mocy.
środa, 15 października 2014
Ile rozdziałów Biblii dotyczy małżeństwa?
Zastanawialiście się kiedyś nad następującą kwestią: dlaczego Bóg
nie zostawił nam więcej pouczeń nt. małżeństwa?
Najwyraźniej nie mamy zbyt wiele odpowiedzialności poza tymi, o których mówi Księga Rodzaju 2, Pan Jezus w Ew. Mateusza 19, Apostoł Paweł w Efezejan 5 oraz 1 Koryntian 7. Niewiele jest w Biblii o małżeństwie. Może jednak życie małżeńskie, rodzinne nie jest dla Boga tak ważne jak np. celibat?
Najwyraźniej nie mamy zbyt wiele odpowiedzialności poza tymi, o których mówi Księga Rodzaju 2, Pan Jezus w Ew. Mateusza 19, Apostoł Paweł w Efezejan 5 oraz 1 Koryntian 7. Niewiele jest w Biblii o małżeństwie. Może jednak życie małżeńskie, rodzinne nie jest dla Boga tak ważne jak np. celibat?
Odpowiedź tkwi w tym, że powyższe fragmenty nie wyczerpują wszystkiego, co można powiedzieć o małżeństwie. Fragmenty Pisma, które ściśle
skupiają się na małżeństwie są raczej zapełnieniem luk w nauczaniu całej Biblii o tym,
jacy mamy być jako uczniowie Jezusa.
Które więc partie Pisma uczą nas jak ma
wyglądać chrześcijańskie małżeństwo? Zacznijmy od początku: Księga Rodzaju 1, 2, 3, 4... Każda księga poucza nas w tej kwestii. Całe Pismo jest spisane po to, byśmy do małżeństwa wnosili to wszystko, co Bóg mówi nt. pokory, łagodności, wdzięczności, radości, wybaczania bliźnim, pracy, służenia innym, słownictwa, napominania braci i sióstr itd. Wszystko to związane jest z naszą pracą nad stanem małżeństwa. Bóg dał nam 66 duchowych witamin (66 ksiąg),
abyśmy spożywając je budowali zdrowe, miłosne relacje z naszymi małżonkami.
poniedziałek, 13 października 2014
Dlaczego lubię Benedykta XVI?
Czytam książkę "Jezus z Nazaretu" autorstwa Benedykta XVI. Jak do tej pory jest to dla mnie klasyka reformacyjnej biblistyki i spotkanie z Chrystusem przemawiającym w Piśmie Świętym. Szczerze polecam zarówno protestantom, jak i katolikom:
"Dzisiaj Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest twierdzenie, że Bóg w ogóle nie może działać w historii, zatem wszystko, co się odnosi do Boga, jest subiektywne. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może czynić i co my czynić chcemy lub powinniśmy. A Antychryst, z miną wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo, jest fundamentalizmem".
Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, Wydawnictwo M, Kraków 2011, s.45-46.
"Dzisiaj Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest twierdzenie, że Bóg w ogóle nie może działać w historii, zatem wszystko, co się odnosi do Boga, jest subiektywne. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może czynić i co my czynić chcemy lub powinniśmy. A Antychryst, z miną wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo, jest fundamentalizmem".
Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, Wydawnictwo M, Kraków 2011, s.45-46.
piątek, 3 października 2014
Pornografia i masturbacja - przeciwko komu?
Jeśli jesteś w związku małżeńskim, to oglądanie pornografii i masturbacja są grzechami przeciwko przynajmniej dwom osobom, którym powinieneś je wyznać prosząc o wybaczenie: Bogu oraz twojemu małżonkowi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)