środa, 31 lipca 2019

Nie jesteś LGBT

Kochany Bracie, 

Jeśli piszesz o sobie: #jestemLGBT - degradujesz w ten sposób siebie do roli obiektu seksualnego, który przedstawia się światu przez pryzmat tego, gdzie wkłada penisa lub jak dochodzisz do orgazmu. Nie rób tego. Nie jesteś "LGBT". Nie jesteś jedną z literek z szeregu seksualnych problemów. To nie jest Twoja tożsamość. Jesteś dużo cenniejszy i o wiele bardziej kochany niż sądzisz. 

Nie interesuje mnie to, czy wkładasz penisa do ciała innego mężczyzny, mężczyzny i kobiety, lub co powoduje u Ciebie erekcję. 


Nie ma znaczenia czy twoje grzechy są powszechne, wyrafinowane, czy egzotyczne. Informacja o twoim seksualnym apetycie nie czyni twoich postulatów bardziej cywilizowanymi, nowoczesnymi, nie wzmacnia ich siły. Wskazuje raczej na to, że twój problem jest więcej niż seksualny. Jest również osobowościowy, duchowy, dotyka twojej duszy i emocji. Całkowicie zrozumiałe jest, że ktoś może być zniewolony przez grzeszną pożądliwość, lecz dlaczego zaraz się tym chwalić?

Jeśli już koniecznie musisz mnie o tym informować - OK. Pozwól jednak, że wówczas poinformuję Cię z jakiego rodzaju dewiacją, zaburzeniem, grzechem masz problem i co na ten temat mówi Pan Bóg w Piśmie Świętym. 

Jeśli zaś informujesz o tym mnie, moje dzieci, swoich sąsiadów i cały świat oczekując, byśmy się zamknęli lub z uznaniem odpowiedzieli z zachwytem jakimś współczesnym odpowiednikiem "Sieg Heil" (Niech żyje zwycięstwo), to jesteś zwyczajnym faszystą o mentalności totalitarnej. 

Dlatego, błagam, przyjdź ze swoim grzechem do Chrystusa, pod krzyż w postawie żalu i nawrócenia. Przynieś swoje wyznanie Jemu, nie facebookowi lub twitterowi. Nie w postawie dumy, lecz z prośbą o wsparcie, pomoc, przebaczenie i uwolnienie. Niech Bóg Cie w tym prowadzi!