niedziela, 29 grudnia 2019

W 2020 roku przeczytaj Biblię i zostań Partnerem w służbie!


Jeśli mogę coś podpowiedzieć w kwestii noworocznych postanowień, które przynoszą dobrą zmianę i błogosławieństwo - oto dwie małe zachęty do dużych rzeczy:

Zacznij od postanowienia przeczytania Pisma Świętego w jeden rok. TUTAJ znajdziesz plan codziennego czytania Biblii. Na każdy dzień znajdziesz jedno czytanie z Nowego Testamentu i dwa czytania ze Starego Testamentu. Podejmij wyzwanie! Błogosławieństwa płynące z codziennej, choćby krótkiej lektury Bożego Słowa są nie do przecenienia! 

A oto druga zachęta. 

Cieszę się, że regularnie korzystasz z artykułów, podcastów, kazań, video, które publikuję w internecie. Dziękuję za Twoje modlitwy i słowa zachęty napisane prywatnie lub w komentarzach. To dla mnie bardzo ważne. 

Wraz z Nowym Rokiem chciałbym Cię zachęcić, byś prócz bycia zwolennikiem został również Partnerem w służbie. Partnerzy sprawiają, że wiele dobrych rzeczy może się rozwijać lub wręcz istnieć. Partnerzy to współuczestnicy w dobrym dziele. 

Partner to ktoś ofiarowuje 50-100 PLN miesięcznie lub 600-1200 PLN rocznie. Dla Partnerów wysyłam kwartalny Newsletter z bieżącymi informacjami na temat naszej pracy, służb, planów oraz intencje do modlitwy. Jest to forma osobistego listu ze zdjęciami, abyś - mimo fizycznej odległości - mógł być blisko tego, co robimy. 


Prócz Listu każdy z partnerów otrzymuje również nasze książki. W 2020 roku planujemy wydanie 6 tytułów. Jeśli chciałbyś pomóc w dziele szerzenia biblijnego światopoglądu i zachęty do praktycznego chrześcijaństwa poprzez wydawanie dobrych książek - jako Wydawnictwo Trinity będziemy wdzięczni. 

Jest kilka służb, poprzez które możemy docierać z Bożym Słowem do ludzi: 
- blog pbartosik.pl 
- vlog ReformacjaTV (na youtube) - nagrania video
- regularne podcasty i bieżące kazania na profilu Pastor Paweł Bartosik (Spotify itp.)
- Wydawnictwo Trinity
- Trójmiejskie Centrum Duszpasterstwa

Nowy Rok rozpoczynamy z 7 Partnerami (spoza Gdańska). Moim marzeniem jest podwojenie tej liczby w 2020 roku. Jeśli chciałbyś dołączyć do naszej załogi i wraz z Nowym Rokiem zacząć wspierać dzieło szerzenia Ewangelii poprzez powyższe służby - napisz do mnie: bartosik7@gmail.com  

Z radością (i z prezentem :) powitam Cię na pokładzie! 

Paweł Bartosik 
Nr konta: 07 2340 0009 1040 4010 0002 2312 
(z dopiskiem "ofiara na służbę pastora"). 


PayPal: bartosik7@gmail.com

sobota, 28 grudnia 2019

Dlaczego Jezus narodził się z dziewicy?


BEZ UDZIAŁU MĘŻCZYZNY

W jaki sposób dziewicze poczęcie Chrystusa sprawia, że jest On bezgrzesznym człowiekiem, mimo iż miał prawdziwy, ludzki rodowód, którego częścią były m.in. nierządnice? Jak możemy mówić, że Chrystus był bez grzechu, skoro miał prawdziwie ludzką naturę i miał ludzkich przodków, którzy byli grzesznikami?

Odpowiedź jest związana z tym, kim był Jego Ojciec (Łk 1:35). Jego Ojcem jest Najwyższy, Bóg w niebie, nie zaś grzeszny ojciec na ziemi. Jezus nie miał grzesznej głowy, miał świętą głowę. Nie odziedziczył grzechu Adama.

Pozostali synowie Józefa i Marii, o których mówi Nowy Testament (Łk 8:19-20; Jn 7:3-10) byli grzesznikami potrzebującymi przebaczenia, tak jak my wszyscy, ponieważ mieli ziemskiego ojca. Na przykład brat naszego Pana – Jakub mówi w swoim liście, abyśmy wyznawali sobie nawzajem swoje grzechy (Jk 5:16), po czym dodaje, że Eliasz miał naturę „podobną do naszej” włączając w to jego naturę. Jakub mówi o swojej grzesznej naturze, mimo iż jest bratem Pańskim, a jego matką jest ta sama Maria.

Płynie z tego wniosek, że to nie Maria jest przyczyną bezgrzeszności Jezusa, jak chcą nasi przyjaciele z Kościoła Katolickiego. Rzymskokatolicka teologia mówi, że skoro Jezus jest bez grzechu, to musiała go wydać na świat bezgrzeszna istota. To jednak nie jest logika Biblii. Analogicznie bowiem musielibyśmy uznać, że mama Marii – była bezgrzeszna, skoro wydała na świat córkę bez grzechu. Moglibyśmy w ten absurdalny sposób ciągnąć rodowód bezgrzesznych przodków Marii aż do Adama i Ewy. To jednak przeczy urywkom Pisma, które mówią o powszechnym grzechu wszystkich ludzi i jedynym wyjątku, którym jest Jezus Chrystus (Hbr 4:15; 2 Kor 5:21; 1 Pt 2:22; Jn 8:46).

Nasi przyjaciele katolicy starają się wyjaśnić bezgrzeszność Chrystusa za pomocą swojego dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, zgodnie z którym to Maria urodziła się bez grzechu pierworodnego, co uczyniło ją odpowiednim naczyniem wydania na świat bezgrzesznego Jezusa. 

Ale Pismo nie mówi, że powodem, dla którego Maria została wybrana na matkę Jezusa była jej bezgrzeszność. Raczej została obdarzona łaską, złożyła ofiarę oczyszczenia i sama nazwała Boga "moim Zbawicielem". Grzech nie jest przekazywany przez przebywanie w łonie grzesznej kobiety. Nie jesteśmy grzesznikami, ponieważ nosiły nas grzeszne matki. Jesteśmy grzesznikami, ponieważ zostaliśmy zrodzeni przez grzesznego ojca.

Gdyby Jezus przyszedł na świat tak jak Jakub i jego inni bracia oraz siostry, a więc przez udział mężczyzny i kobiety - mógłby być wielkim apostołem - tak jak Jego przyrodni brat - ale nie mógłby być naszym Zbawicielem.

Dlatego Pismo podkreśla, że Jezus został poczęty bez udziału mężczyzny, mocą Ducha Świętego, co oznacza, że grzech jest nam przypisywany z męskiej linii. I bynajmniej nie chodzi o genetykę i biologię. Nie chodzi o grzech przenoszony przez nasienie mężczyzny. Chodzi raczej o fakt reprezentacji w przymierzu.  Biblia mówi, że to Adam wprowadził grzech na świat, mimo iż owoc jako pierwsza zjadła Ewa. Dlaczego więc Biblia mówi, że przez Adama jesteśmy grzeszni? Ponieważ Adam był reprezentantem i głową ludzkości.

List do Rzymian 5:12
Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli; 

Czyli grzech przechodzi od jednego (nie od dwojga) - mężczyzny. Bóg ustanowił przymierzowe sankcje, które przechodzą poprzez przymierzową głowę. Jeśli głowa jest zepsuta, to ciało jest zepsute. Jeśli głowa jest zdrowa, to ciało jest zdrowe. Jeśli głowa jest święta, to potomstwo jest święte. Kto jest głową Jezusa? Ojciec w niebie. Tylko jedno dziecko mogło to powiedzieć: poczęty z Ducha Chrystus. Dlatego pozbawiony był grzechu pierworodnego, którego początek sięga nieposłuszeństwa naszej głowy w Ogrodzie Eden.

CUD BOGA Z NAMI

Z powodu tego, że Jezus nie miał bezpośredniego ludzkiego ojca, nie zgrzeszył w Adamie wraz z resztą nas. Adam nie był jego przymierzową głową. Grzeszny Józef nie był jego przymierzową głową. Grzeszna Maria była jego matką, ale dzięki Duchowi (a nie Marii), który wzbudził Jezusa w jej łonie, przyszedł na świat bezgrzeszny człowiek. 

Można to przyrównać do powstania Biblii. Grzeszny człowiek chwyta za pióro, by napisać List do Efezjan. Ten człowiek z natury jest omylny i niedoskonały. Ale dzięki Duchowi Świętemu, który nadzorował proces spisywania Słowa poprzez natchnienie – mamy bezbłędne, nieomylne Słowo Boże.  Nie musimy uciekać się do dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Apostoła Pawła, by uznać, że jego listy są natchnionym, bezbłędnym Słowem Bożym.

To wszystko oznacza to, że ​​narodziny Jezusa z dziewicy to nie tylko opowieść o jakimś losowym cudzie, by zaimponować niedowiarkom. To cud, który jest konieczny dla zbawienia zagubionych i grzesznych ludzi.

Narodziny z dziewicy są ważnym cudem, bez którego nie byłoby zbawienia. Ale narodziny z dziewicy nie są celem; są drogowskazem. Celem jest Wcielenie. Dlatego to, czym powinniśmy się zachwycić to nie dziewicą, która ma dziecko, lecz Kim jest owo dziecko. To Bóg z nami, Immanuel, Książę Pokoju. Narodziny z dziewicy wskazują na ten wielki cud – bezgrzesznego człowieka, a więc w pełni ludzkiego człowieka. Dzięki Jego pełnemu człowieczeństwu mógł stać się naszym reprezentantem, głową. Dzięki Jego dziewiczemu poczęciu mógł stać się w pełni niewinnym, bezgrzesznym człowiekiem, który poniósł nasze grzechy na krzyż. 

Dlaczego potrzebujemy Wieczerzy Pańskiej?

Stół Pański jest zaproszeniem dla chrześcijan. Jednak możemy uciec od Wieczerzy Pańskiej twierdząc: nie jestem godzien Chrystusa. To prawda. Nie jesteś godzien Jezusa. Dlatego potrzebujesz przyjść do tego Stołu, by nasycić się tym, co On ci daje z łaski. Nie jesteś godzien Jezusa, dlatego potrzebujesz Stołu łaski od Jezusa. To nie jest Stół zasług. Tu Jezus karmi niegodnych i słabych.

Dość powszechne kłamstwo mówi, że w Wieczerzy Pańskiej Chrystus nie karmi nas w żaden specjalny sposób. Karmi nas w powszedni, zwykły sposób, niczym chlebem i winem przy kolacji. Nie ma tutaj żadnego duchowego posilenia. Jest tylko wspominanie, niczym spoglądanie na zdjęcie bliskiej osoby.

To nieprawda. W Wieczerzy Chrystusa daje nam duchowy pokarm i napój (1 Kor 10-11), dlatego musimy odpowiedzieć wiarą. Dary od Chrystusa powinniśmy przyjmować rękoma wiary i spożywać ustami wiary. Ale nie wiary w chleb. Nie wiary w wino. Lecz wiary w Boga i Jego Syna Jezusa Chrystusa.

Różnorodność rządzi!

"Dlaczego kobiety są piękne? 
 Dlaczego czujemy się bezpieczni w towarzystwie mężczyzn? 

Ponieważ Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Cieszmy się z Jego cudownej kreatywności widocznej w chwalebnej męsko-żeńskiej różnorodności. Różnorodność rządzi!" 

 - Tim Bayly

wtorek, 24 grudnia 2019

Boże Narodzenie i siedem rzeczy, które Bóg kocha robić

Oto siedem rzeczy, które Bóg kocha robić (nie wyczerpują one całej listy) i sam opowiedział nam o tym w biblijnej historii Bożego Narodzenia:

1. Bóg jest Bogiem, który kocha dawać. Dał nam Swojego Syna, dał nam życie, nowy początek i zbawienie przez wiarę w Chrystusa. Dał nam ciało, muzykę, zapachy mandarynek i cynamonu, zachód słońca, smaki wina, górskie widoki, źródlaną wodę... Każdy dobry dar zstępuje od Ojca światłości. 

2. Bóg jest Bogiem, który kocha przesadzać. Daje nam więcej niż potrzebujemy, ponieważ chce nam dać nie tylko życie, lecz życie w obfitości. Dlatego dał nam to co najcenniejsze, Swojego Syna. Nie tylko zaopatruje nas w jedzenie, schronienie i odzież potrzebne do przeżycia. Przynosi nam rzeczy, prezenty, do których potrzebujemy więcej niż jedną szafę. 

3. Bóg jest Bogiem, który kocha zaskakiwać. Boże Narodzenie to historia nieustających niespodzianek i zaskakujących wieści: dla Marii, Józefa, pasterzy, mędrców... Bóg lubi niespodzianki, lubi działać w zaskakujący sposób i lubi, gdy robimy wielkie oczy w geście zadziwienia. 

4. Bóg jest Bogiem, który kocha służyć poprzez uniżenie. Dlatego stał się zarodkiem, niemowlęciem, którego Maria nosiła Boga w swoim łonie, a następnie na rękach. Bóg spoglądał na człowieka ku górze z poziomu leżącego dziecka. Gdy Jezus dorósł umywał uczniom nogi, odwiedzał domy grzeszników, dostarczył wino na wesele, chleby i ryby głodnym. 

5. Bóg jest Bogiem, który kocha przychodzić do tego, wzgardzone, pominięte, słabe. Dlatego przed mędrcami spośród narodów przychodzi najpierw z radosną nowiną do pogardzanych pasterzy. Bóg czyni centrum świata liche, małe Betlejem, na miejsce zamieszkania Syna Bożego wybiera miasto Nazaret, a na rodziców Swojego Syna wybiera ubogą parę. 

6. Bóg jest Bogiem, który kocha przebaczać. Dlatego posłał Swego Syna, którzy narodził się, aby zbawił lud swój od grzechów jego. Jezus z radością przyjmował grzeszników i przebaczał grzesznikom. Jednym z Jego ulubionych widoków jest skruszone serce, pełne żalu za grzech, wdzięczności z powodu otrzymanego przebaczenia i gotowości do przebaczania innym. 

7. Bóg jest Bogiem, który kocha przynosić radość. Boże Narodzenie oznajmia, że Bóg przyszedł nie tylko dla naszego zbawienia. Oznajmia również radość, z którą przychodzi i którą przynosi zasmuconym, utrapionym. Wezwanie aniołów do pasterzy do wezwanie do radości. Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. Jeśli trapi cię przeszłość, niezaleczone rany, poczucie winy, pamiętaj, że narodził się tobie Zbawiciel. Bóg wraz z Nim przynosi ci prawdziwą i trwałą radość. 

Skoro Bóg kocha czynić te rzeczy, a ty jesteś uczniem Chrystusa - naśladuj Go! Radosnych Świąt Bożego Narodzenia! Bóg się rodzi! Moce truchleją!

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Dwa Psalmy z nabożeństwa + nowe kazania + nowe Podcasty

Poniżej nagranie dwóch Psalmów z ostatniego nabożeństwa.



Kazanie z ostatniej Niedzieli oraz nowe Podcasty można wysłuchać TUTAJ.

Debata nad literką "a"?

Niektórzy chrześcijanie uważają polemiki z błędami liberalizmu, fundamentalizmu, legalizmu za "bicie piany" i "czepianie się słów", tak jakby debata o ateizmie i teizmie była jedynie dyskusją nad literą „a”. 

Elementem służby Jezusa i apostołów Piotra, Pawła było "przekonywanie", "rozprawianie", "argumentowanie", "ścieranie się" (Jn 5:39-47; Dz 17:17-19; 18:4; Dz 19:8; Dz 28:23; 1 Pt 3:15). Duża część listów apostolskich to rozprawianie się z błędami i grzechami obecnymi w... Kościele.

piątek, 20 grudnia 2019

Kogo irytuje Boże Narodzenie?

Czy warto kruszyć kopie o świętowanie Bożego Narodzenia? Odpowiadam: Warto! I to jak! :-) 

1. Ci, którzy nie obchodzą świąt to zwykle zawodnicy, którzy zwalczają Boże Narodzenie z powodów ideologicznych. My zaś powinniśmy je afirmować. Bóg wszedł w ludzkie życie, kulturę i historię. Nie ma w tym niczego cichego lub neutralnego. 

2. Kultura, tak jak ludzkie serce nie zna próżni ani neutralności. Coroczna afirmacja ortodoksji, radości, bożonarodzeniowych pieśni, iluminacji jest błogosławieństwem i naszym sojusznikiem. Zima bez Bożego Narodzenia to coś, o co chodziło Białej Czarownicy z Narnii; o co chodzi sekularystom, ateistom,  którzy chcieliby wyprzeć Boga z kultury i przestrzeni publicznej. Oczywiście chętnie zastąpią Bożą historię własną narracją i upamiętnianiem narodzin własnych "świętych" i bogów kultury. 

3. Niech różnej maści fundamentalizmy, syjonizmy, "biblijnizmy", Ebenezery Scroogowie się trochę powiercą :-) Bóg się rodzi! Niech moc truchleje! Im również życzymy radosnych Świąt Bożego Narodzenia! 

4. Celebracja Bożego Narodzenia w kulturze jest dobrym testem wolności. Żyjemy w dobrych czasach wolności, kiedy możemy obchodzić Boże Narodzenie (a nie Zimowy Festiwal) i publicznie je ogłaszać. Nie wiem czy nasze wnuki będą mogły składać życzenia "Wesołych Świąt Bożego Narodzenia" bez narażenia się na zarzut o "mowie nienawiści wobec neutralności światopoglądowej". Fundamentalistyczni chrześcijanie, którzy zwalczają Boże Narodzenie zachowują się tak, jakby tęsknili do czasów niewoli, prześladowań, katakumb i kultury przesyconej pogaństwem, komunizmem, zabobonami, ateizmem. Jeśli zaproszeni goście odrzucają zaproszenie do wyjścia na wolność, do wspólnego ucztowania, głównym problemem jest brak wdzięczności. Ludzi, którzy nie dziękują i narzekają na ofiarowywane im prezenty mało kto będzie chciał obdarowywać w przyszłości. Nie dołączaj do nich! Boże Narodzenie w ciszy, bez prezentów, kanapką z dżemem i po ciemku? Nie żartujmy! Nie odbieraj radości Bożego Narodzenia sobie i swoim dzieciom!

Czy świętowanie Bożego Narodzenia jest biblijne?

Każdy Kościół używa liturgicznego kalendarza. Nawet wspólnoty krytykujące innych za to, że w swoich kalendarzach liturgicznych upamiętniają wydarzenia, co do których nie ma w Biblii nakazu by je obchodzić (np. Boże Narodzenie), same praktykują swoją pobożność w sposób, co do którego Biblia milczy. Nie ma w Piśmie wezwania do organizacji grup biblijnych w środy, spotkań modlitewnych w soboty, obozów młodzieżowych w lipcu, konferencji teologicznych we wrześniu i weekendów dla liderów w marcu. Wielu chrześcijan czyta Pismo Święte w domach w oparciu o roczny kalendarz czytania Biblii jednocześnie „walcząc” przeciwko rocznemu kalendarzowi czytania Pisma w Kościele.
Co więc oznacza "biblijność" w podejściu do określonych świąt i kalendarza? Oznacza wierność Słowu Bożemu, odczytywanie zasad płynących z Pisma i formułowanie na ich podstawie wniosków. Nie ma w Biblii wersetu: „Bóg jest Trójcą”. To jednak nie stanowi problemu, ponieważ mamy bardzo jasne i klarowne nauczanie całego Pisma, na podstawie którego wyciągamy wniosek, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach.
Dowód na to, że jako kościół możemy upamiętniać ważne wydarzenia w historii zbawienia znajduje się w Księdze Estery 9:18-28. Bóg nigdy nie nakazywał świętować Święta Purim. Oczywiście były święta w roku Izraela nakazane przez Boga, takie jak: Pascha, Namiotów, Żniw. Jednak Święto Purim było świętem ustanowionym przez Kościół Starego Testamentu. W czasach Mojżesza nikt nic nie wiedział o tym święcie. Nigdzie Pismo nie nakazywało Żydom świętować Purim. W Księdze Estery 9.27 czytamy, że Żydzi przyjęli owo święto jako zwyczaj, którego się nie przekracza. Nie było tego w Prawie, a jednak zobowiązali się świętować ten dzień ze względu na upamiętnienie Bożego działania w historii. Jeśli było w tym coś złego, dlaczego Bóg dał nam w Biblii Księgę Estery? Dlaczego nigdzie nie potępił owej praktyki? 
O innym Święcie ustanowionym przez Żydów czytamy w apokryficznej 2 Księdze Machabejskiej 10. Znajduje się tam opis z połowy drugiego wieku przed Chrystusem, kiedy to Antioch Epifanes sprofanował Świątynię. Machabeusze oczyścili ją i przywrócili kult prawdziwego Boga. To święto zwane Chanuka (Święto Świateł) jest wspominane od tamtej pory przez Żydów jako Boże ocalenie Swego Ludu.
Kościół w Starym Testamencie, za Bożą aprobatą, ustanawiał święta mające na celu wspominanie wielkich dzieł Boga w historii Ludu Bożego, i co powinno tu być dla nas najistotniejsze – nasz Pan owe święta celebrował. Nie mówił, jak w przypadku innych praktyk faryzeuszy i uczonych w Piśmie: „Czy nie czytaliście co powiedział Mojżesz? Ludzkich nauk się trzymacie zaniedbując Boże przykazania.” W Ew. Jana 10:22-23 czytamy, że jak na pobożnego Żyda przystało Jezus właśnie w Święto Chanuka (Poświęcenia Świątyni) znajdował się w świątynnym przysionku Salomona. Jeśli Boży lud wspominał starotestamentowe wydarzenia będące cieniem Tego, który miał nadejść, o ileż bardziej lud Boży powinien upamiętniać rzeczywistość, na którą wskazywały cienie, a więc Boże Narodzenie, Wielki Piątek, czy Wielkanoc.
Ray Sutton napisał: „Kalendarz liturgiczny ukazuje, że Kościół wierzy, że naturalnie następujące po sobie okresy są podporządkowane porządkowi odkupienia i że czas został odkupiony i przeniesiony na tory zmierzające w kierunku sądu ostatecznego. To zaś kieruje lud Boży z dala od twierdzenia, że świat jest poruszany poprzez naturalistyczne czynniki” („Christianity and Civilisation part. 4.”).
Pokaż mi więc swój kalendarz, twoje dni powszednie i świąteczne, a powiem ci, w co wierzysz.

czwartek, 19 grudnia 2019

Bóg stał się zygotą

Wcielenie Jezusa Chrystusa ma ważną rolę do odegrania w potwierdzeniu prawa do życia każdego nienarodzonego człowieka. Każdy chrześcijanin, który wypowiada co tydzień w kościele słowa Apostolskiego Credo ogłasza publicznie, że "Jezus został poczęty z Ducha Świętego". Credo oznajmia, że wszelki kompromis z aborcją jest śmierdzącym tchórzostwem. Credo idąc za Biblią poucza, że początek życia Chrystusa miał miejsce nie w chwili narodzin, ale kiedy „został poczęty przez Ducha Świętego”.

Bóg stał się zygotą, aby nadać znaczenie każdej zygocie. Bóg stał się zarodkiem, aby oznajmić o świętości życia wszystkich zarodków. Bóg stał się płodem, aby oznajmić, że płód to człowiek. Zniszczenie płodu Marii w 3 tygodniu rozwoju byłoby zniszczeniem ludzkiego życia Jezusa, życia ludzkiego. Jezus stał się dzieckiem, by nadać znaczenie naszemu dzieciństwu i każdemu dziecku. Stał się człowiekiem, by ukazać jak bardzo kocha rodzaj ludzki.

Bóg wziął na siebie całą ludzką naturę od poczęcia. Bóg stał się człowiekiem, aby uwolnić od grzechu ludzkość. Aborcja, na każdym etapie ciąży, jest pośrednim atakiem na Wcielenie. Jest atakiem na Chrystusa, który powiedział, że cokolwiek uczyliście jednemu z tych najmniejszych mnie uczyniliście. Ludzkie życie Jezusa zaczęło się w momencie poczęcia z Ducha Świętego. Przerwanie tego dzieła oznaczałoby świętokradztwo. I tym jest w istocie aborcja: atakiem na Chrystusa, który utożsamia się z najmniejszymi i bezbronnymi, gdyż sam taki był. 

O tym mówi Boże Narodzenie. Wielki Stwórca wszechświata stał się mikroskopijną zygotą. Ten, który słowem stworzył gwiazdy przybył w bardzo mały, wrażliwy, delikatny sposób jako dziecię. Przebył nieskończony dystans, aby stać się jednym z nas.

Bóg rozpoczął misję ratunkową od pochylenia się. To, co powinno nas pociągać w chrześcijaństwie to nie ornaty, frędzle, mitra, pektorał, biret, Jego Eminencje i Jego Świątobliwości, lecz to, że Bóg przyszedł do nas i objął nas. Nie pokażesz nikomu Chrystusa ukazując zdjęcia Sanktuarium w Pelplinie i Licheniu. Ale możesz komuś pokazać chrześcijaństwo we własnym uniżeniu, w pokorze, w służbie i poświęceniu. 

Bóg pochylił się, stał się mały jak komórka. Po 33 latach ziemskiej służby prawie zniknął pod obciążeniem krzyża. Ale potem wyprostował na nim plecy, wyciągnął ręce i wziął na swoje ramiona najcięższą rzecz: ohydę naszych grzechów. Naśladujmy go. Nie w tym, że mamy złożyć ofiarę za grzechy. Ta bowiem już została złożona raz na zawsze. Ale możemy naśladować Jezusa wyciągając swoje ramiona ku innym.

Bóg w Jezusie przykucnął, by spojrzeć nam w oczy na naszym poziomie i oznajmić: kocham Cię. Przyszedłem dla ciebie. Jak często my schylamy się, przykucamy do poziomu wzroku dzieci, słabych i niskiego statusu, by oznajmić im, że i my ich kochamy? Czy zawsze oznajmiamy nasze słowa z poziomu wysokości, ponad głowami innych? Niekiedy to my powinniśmy je wznosić ponad siebie (jeśli są małe, a my mamy dość sił). Tak uczynił Bóg. Uniżył się jak tylko może uniżyć się Stwórca gwiazd. Maria nosiła Boga w swoim łonie, a następnie na rękach. Bóg spoglądał na człowieka ku górze z poziomu leżącego dziecka. 

środa, 18 grudnia 2019

Nie oddajemy diabłu nawet 25 grudnia

Coroczne świętowanie Narodzin Jezusa Kościół zainaugurował pomiędzy III-IV wiekiem. Powszechnie mówi się, że zastąpiło ono pogańskie święta zimowego przesilenia Sol Invictus (Słońca Niezwyciężonego), gdy dzień stawał się coraz dłuższy, a noc coraz krótsza. Aby wyprzeć pogański festiwal nałożono na nie święto chrześcijańskie. Dla niektórych chrześcijan jest to argument, by nie obchodzić Świąt Bożego Narodzenia z powodu jego pogańskich korzeni. Sądzę jednak, że jest dokładnie odwrotnie: jest to bardzo dobry i biblijny powód, by je radośnie afirmować!

Skoro bowiem Święta Narodzenia Pańskiego zostały ustanowione w miejsce pogańskich świąt, to... chwała Bogu za to! Kościół słusznie uznał, że lepiej, by 25 grudnia świat celebrował przyjście na świat Bożego Syna niż obchodził pogańskie święto Słońca Niezwyciężonego. Ustanowienie Bożego Narodzenia w okresie zimowego przesilenia było i jest dobrą ilustracją biblijnej prawdy, że przyjście Chrystusa na świat było ofensywą na pozycje przywłaszczone przez wroga. Syn Boży przyszedł i "rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi" (Kol 2.15). Prawdziwa Światłość przyszła na świat, by wyprzeć ciemność. Chrystus przemienił grzech w świętość, noc w dzień, śmierć w życie. Noc staje się krótsza, a dzień dłuższy. 

Dlaczego mielibyśmy nawet jeden grudniowy dzień oddawać diabłu na pogańskie celebracje? Jeśli poganie i szatan uznali w przeszłości: 25 grudnia jest nasz, choinka jest nasza, drzewa są nasze, słońce jest nasze – to my chrześcijanie mamy się temu przyglądać, podkulić ogon i stwierdzić: to my sobie znajdziemy inny dzień, zamiast choinki postawimy kwiaty, a zamiast kolacji wigilijnej zjemy jajecznicę?! Nie żartujmy.

Nie, nie jesteśmy zainteresowani oddawaniem diabłu żadnego cm2 w świecie, żadnego dnia kalendarza ani jednego drzewa z lasu i ani jednej żarówki. Diabeł kradnie dobre rzeczy: muzykę, seks, Boże Narodzenie, alkohol, drzewa, słońce i robi z nich karykatury. Wówczas nie odpowiadamy: te rzeczy są więc złe, pogańskie! Mówimy to, co dzieci w piaskownicy: Oddawaj! To nie twoje! Nie stworzyłeś 25 grudnia. Nie stworzyłeś drzewa, ognia, lampek, czy choćby jednej gwiazdy. One należą do Boga i dlatego będziemy się nimi cieszyli i używając ich opowiadali, że narodził się Boży Syn.

Mieszkańcy Narnii z opowieści C.S. Lewisa dobrze wiedzieli, z czym wiąże się panowanie Białej Czarownicy. Oznaczało m.in. zimę bez Bożego Narodzenia. Był to najbardziej spektakularny przejaw jej władzy nad światem. Wyobrażacie sobie?! Zima bez Bożego Narodzenia! To obraz świata przed narodzeniem Chrystusa. Tam gdzie Biała Czarownica uzurpuje sobie prawo do władzy, tam o Aslanie tylko się mówi i to w ukryciu. Ale tam gdzie Aslan przychodzi, tam śniegi topnieją, moce drżą, demony uciekają w świnie, a o Bożym Narodzeniu mówi cały świat.

Żyjemy w okresie po przyjściu na świat Aslana. Świat nie jest jeszcze przemieniony, ale żyjemy w okresie topnienia śniegów, noc powoli ustępuje, moc truchleje, a Boże Narodzenie oznajmia: świat należy do Chrystusa.

Niegdyś jako młody chrześcijanin przez kilka lat od swojego nawrócenia byłem sceptyczny wobec Świąt Bożego Narodzenia. Nie podobał mi się konsumpcyjny sposób ich celebrowania w naszej kulturze: jedzenie, picie, Kevin w Nowym Jorku. Wielu nawet nie zauważa, że wyprosili jubilata z domu. Udają, że to wszystko na inną cześć. Chcemy wypić, posiedzieć, pogadać, ale z jakiej okazji? Aaa, każda okazja jest dobra! Nawet 25 grudnia. 

Od wielu lat mam raczej podejście ekspansyjne, nie zachowawcze. Nie lubię reagować, lubię wpływać. Dlaczego? Bo taki jest Bóg. Częściej podejmuje inicjatywę niż reaguje. Dlatego chce, byśmy przemieniali tradycyjne Boże Narodzenie w Boże Boże Narodzenie. Wzrost panowania Chrystusa w świecie oznacza również wzrost przejawów jego panowania w kulturze. Ktoś powie: ale dziś Boże Narodzenie jest inne niż dziesięć wieków temu. Kiedyś w kulturze inaczej je obchodzonoOdpowiadamy: chwała Bogu, że tak jest i tę różnicę dostrzegamy! Panowanie Jezusa w świecie postępuje. To, co kiedyś było opowiadane w salce na dwanaście osób, z niewielkiej łodzi na jeziorze Genezaret - jest dziś głoszone na całym świecie; jest dziś opowiadane na ulicach, w księgarniach, śpiewane w centrach miast.

Kiedyś o Bożym Narodzeniu ulice milczały, obchodzono je lokalnie. Ale od tamtego czasu świat się zmienił. Imię Chrystusa dociera dalej, szerzej. Jako chrześcijanie powinniśmy kochać fakt, że Boże Narodzenie jest obchodzone nieomal wszędzie. Może nam się nie podobać ignorowanie Chrystusa, udawanie, że oto jesteśmy dobrzy, lepsi niż w rzeczywistości, ale wtedy my chrześcijanie powinniśmy wnosić to, o co nam chodzi w tych świętach, o co Bogu chodziło z tym przyjściem Syna na świat. Syn Boży przyszedł na świat, ponieważ wcześniej przyszedł na niego grzech. 

W kulturze, jak w ludzkim sercu: nie ma próżni ani neutralności. Albo wypełni ją Boże światło, albo ciemność. Albo w kulturze będzie się mówiło o przyjściu Boga na świat, albo o przyjściu Mahometa na świat. Albo się będzie mówiło o Bożym Narodzeniu, albo będzie to dzień jak wiele innych, niczym dla uczonych w Piśmie, którzy nie udali się z mędrcami do Betlejem. Albo będziemy mówili, że oto mamy 2019 rok od narodzin Chrystusa, albo 190 tys. rok od pojawienia się pierwszego wyewoluowanego człowieka, albo, że mamy 229 rok od czasów Rewolucji Francuskiej.

Kultura to kontekst, w którym nasza wiara jest budowana, wzmacniana lub osłabiana. Kultura jest Bożym narzędziem kształtowania myślenia i postaw. Kultura islamu kształtuje postawy i wiarę inną niż kultura, która wszem i wobec rozpoznaje doniosłość przyjścia Boga na świat. Kultura sekularyzmu, świeckości kształtuje postawy, które gardzą godnością człowieka, nienarodzonym życiem, ludzką wolnością i wypiera Boga ze świata, z przestrzeni publicznej. Kultura oparta na prawdach chrześcijaństwa przypomina wszystkim: żyjemy w obecności Boga. Bóg stał się Ciałem. Jego jest władza i moc i chwała. Człowiek ma wyjątkową godność i wartość, jest bowiem koroną Bożego stworzenia, obrazem Boga na ziemi. I zamiast martwić się komercjalizacją świąt afirmujmy je wskazując na ich biblijne znaczenie. Dobrze, że w naszej kulturze jest miejsce na Boże Narodzenie, gdyż w wielu krajach wypieranie go lub walka z nim oznacza konkretną rzecz: walkę z chrześcijaństwem, agresywną promocję życia bez Boga i misjonarską gorliwość sekularystów lub wyznawców islamu. Niestety wielu chrześcijańskich, anty-bożonarodzeniowych fundamentalistów nie zdaje sobie z tego sprawy. 

Sprawa więc nie dotyczy tylko jakiegoś zimowego festiwalu z promocjami na Barbie i  klocki Lego. Bronimy tego "zimowego festiwalu" dodając, że ma on swoją nazwę: Boże Narodzenie. Święta chrześcijańskie obecne w kulturze to nasz (chrześcijan) wielki sojusznik. Nie musimy drukować tysięcy traktatów, by oznajmiać wszem i wobec: oto Chrystus przyszedł na świat, by go odkupić. O tym mówią i śpiewają wszyscy. Nasza kultura żyje w blasku Bożego Narodzenia. Doceniajmy ten fakt i używajmy go w dobry sposób. Jeśli bowiem odpuścimy sobie tę kwestię, to 25 grudnia znów przejmą wrogowie chrześcijaństwa ustanawiając na kanwie niechcianego, o zgrozo, nawet przez niektórych chrześcijan Bożego Narodzenia - Święta Zimy lub innych bzdur.

Brońmy Bożego Narodzenia i cieszmy się jego obecnością w naszej kulturze: w centrach miast, w mediach, galeriach handlowych, rozświetlonych balkonach i oknach. To dobre warsztaty rozwijania biblijnych postaw:
-         radości z dobrego jedzenia i dobrego wina
-         hojności w obdarowywaniu innych
-         biblijnej postawy wobec materialnych rzeczy
-         zwracania uwagi na bliźnich, ubogich, odrzuconych, samotnych
-         śpiewu z bliskimi
-         wspólnej modlitwy i czytania Biblii w gronie rodziny

Jeśli powyższe rzeczy zaniedbaliśmy, niech to będzie dobra okazja, by zacząć je praktykować - nie tylko w ten jeden dzień. 

Zatem... radosnych Świąt Bożego Narodzenia! 

wtorek, 17 grudnia 2019

Kazanie: "Bóg, który stał się zygotą" (Iz 55:8-9)

"Wesołych Świąt" jako wezwanie do radości!

Święta państwowe są zwykle okazją, by budować wśród obywateli świadomość historyczną, przywiązanie do narodu, symboli i barw narodowych, jednoczyć obywateli we wspólnych wartościach. Święta rodzinne konsolidują krewnych wokół wartości rodzinnych, jednoczą nas. Również jako chrześcijanie powinniśmy w znacznie większym stopniu korzystać z okazji, które mamy, kiedy w naszej kulturze celebrujemy Boże Narodzenie czy Wielkanoc. To wspaniała okazja, by budować jedność naszych rodzin, narodu wokół Chrystusa i Ewangelii. 

Wprowadzenie przez Kościół świąt upamiętniających wydarzenia z życia naszego Zbawiciela jest świadectwem dla świata. Oznajmia ludziom, że tego dnia wydarzyło się coś wielkiego i wspaniałego. Powinniśmy być Bogu wdzięczni, że mamy 7-dniowy tydzień i że Niedziela w wielu miejscach jest dniem wolnym od pracy. Jednocześnie powinniśmy pamiętać, że mamy 7-dniowy tydzień i wolną Niedzielę z konkretnego biblijnego powoduW zmartwychwstaniu Chrystusa w pierwszy dzień tygodnia Bóg rozpoczął budowę nowego stworzenia i nowego świata.

Pan Jezus zasiadł na tronie po prawicy Ojca, otrzymał moc w niebie i na ziemi (Mt 28:18), a Jego władza będzie wzrastała (zgodnie z proroctwem Izajasza 9:6). On działa poprzez własne instrumenty, a jednym z Jego głównych narzędzi działania, formowania Królestwa na ziemi - jest wiara Jego ludu. Ta wiara powinna kształtować sposób, w jaki pracujemy, śpiewamy, wydajemy pieniądze, budujemy małżeństwo, wychowujemy dzieci, rozmawiamy z trudnym sąsiadem, celebrujemy Boże NarodzenieDlatego kiedy mówimy Wesołych Świąt, to jest to nie tylko życzenie: chciałbym, abyś miał radosne święta. Jest to także wezwanie: raduj się, bo narodził się Chrystus Pan w mieście Dawidowym!

poniedziałek, 16 grudnia 2019

"Na zawsze" oznacza "na zawsze": Boże obietnice dla Żydów


Jeffrey Meyers

Skoro Bóg obiecał pewną część ziemi potomstwu Abrahama, mówiąc, że będzie należała do nich „na wieki” (Rdz 13:15), dlaczego tak wiele kościołów chrześcijańskich naucza, że Żydzi trwale utracili swoje prawo do ziemi? Co z tymi wszystkimi danymi „na zawsze” obietnicami  i proroctwami złożonymi Żydom? Jak powinniśmy rozumieć fragmenty, które wydają się sugerować, że Izraelici mają na zawsze bezpieczne miejsce w Bożym planie?

Prawie każdy, kto czyta Biblię, ostatecznie zadaje takie pytania. A jeśli nie wynikają one z własnego czytania Biblii, nie można ich długo unikać w dzisiejszym świecie. Ewangeliczna kultura chrześcijańska w Ameryce nie tylko nieustannie głosi i popularyzuje własną odpowiedź na te pytania (np. Left Behind itd.), ale również eskalujący konflikt na Bliskim Wschodzie powoduje, że zastanawiamy nad miejscem współczesnego Izraela i Żydów w Bożym planie historii. 


Prosta odpowiedź brzmi, że kiedy Bóg powiedział „na zawsze”, miał na myśli właśnie to. Nie trzeba sugerować, że Bóg odłożył te obietnice na bok. Nie powinniśmy ich „uduchowiać” i zmuszać do bezpośredniego odnoszenia do kościoła chrześcijańskiego. Nie oznacza to, że te starotestamentowe obietnice nie dotyczą kościoła. W dalszej części tego artykułu napiszę co mam na myśli mówiąc o "bezpośrednim" odniesieniu. W rzeczywistości wierzę, że te obietnice i proroctwa wypełniają się w kościele, ale nie przez ich uduchowienie lub przez kościół wypierający lub zastępujący Żydów. Chrześcijańscy teologowie nie zawsze starali się sformułować dokładny sposób, w jaki Kościół uczestniczy w obietnicach danych starożytnemu Izraelowi.

Określenie, które dziś znamy jako "teologia zastąpienia" jest terminem używanym do opisania stanowiska teologicznego wyrażonego po raz pierwszy przez teologów wczesnego kościoła, Justina Męczennika i Ireneusza, że ​​Kościół jest „prawdziwym” lub „duchowym” Izraelem. Gerry McDermott, w swoim ostatnim eseju, charakteryzuje "teologię zastąpienia" jako przekonanie, że „gdy większość żydowskiego Izraela nie przyjęła swojego mesjasza w Jezusie, Bóg przeniósł przymierze do kościoła złożonego z nawróconych pogan, który następnie stał się Nowym Izraelem”. Prawdopodobnie ma rację co do tego, jak tłumaczyłoby to większość protestanckich chrześcijan. Ale czy jest to sposób, w jaki można to dokładnie określić?


Czy Bóg po prostu zmienił adresatów obietnic, zastępując Żydów kościołem w większości pogańskim? Ujęcie tego w ten sposób jest zbyt uproszczone. Co więcej, takie sformułowanie wygodnie omija to, co jest kluczowe dla teologii chrześcijańskiej - Wcielenie. Każda obietnica i proroctwo przekazane Izraelowi ma bardzo dosłowne, materialne spełnienie. 


Mam na myśli to, że jeśli ktoś obawia się, że odbiorcami tych obietnic są naprawdę Żydzi - genealogiczni synowie Abrahama - to sam Jezus dosłownie pasuje do tego założenia. Jezus w rzeczywistości jest fizycznym potomkiem Abrahama i Dawida (Mt 1:1-17; Łk 3:23-38). Wszystkie obietnice złożone fizycznemu Izraelowi odnoszą się do Niego. On jest odbiorcą wszystkich tych obietnic. Co więcej, Jezus żyje dzisiaj, a więc dosłownie jest właścicielem ziemi palestyńskiej. Ponieważ Jezus rządzi światem, ziemia Palestyny ​​jest częścią jego królestwa. Wszystko należy do Niego. 


Pomaga to odpowiedzieć na zarzut postawiony chrześcijańskim teologom o „uduchowieniu” obietnic złożonych fizycznemu Izraelowi. W naszych kręgach nie odpowiedzieliśmy zbyt dobrze na ten zarzut. Sądzę, że w niektórych częściach kościoła chrześcijańskiego nie podkreśliliśmy należycie faktu, że Jezus jest ostatnim wiernym Żydem, a zatem spadkobiercą wszystkich obietnic złożonych synom Abrahama w Starym Testamencie. Niektóre z powodów mogą wynikać z tego, że spędzamy tak wiele czasu na walce o bóstwo Chrystusa, iż ​​zapominamy, że jest on również w pełni człowiekiem - nawet teraz po prawicy Ojca! 


A jeśli jest człowiekiem, to Jezus ma historię i genealogię. Innymi słowy, jest Izraelitą, Żydem. Dlatego nie ma potrzeby „uduchowienia” obietnic i proroctw Starego Testamentu złożonych Abrahamowi lub Izraelowi. Dlatego też obecność lub brak judaizmu genealogicznego i/lub religijnego nie ma dziś proroczego znaczenia. 


Nie ma niespełnionych obietnic, które dotyczyłyby kogokolwiek innego niż Jezusa Chrystusa i tych, którzy są z nim w jedności. Wierzę, że to, o czym mówi Paweł w Liście do Rzymian 11 jest dla niego przyszłością, ale jest przeszłością dla nas. Wydarzenia te wypełniły się, zanim Bóg położył kres staremu światu w 70 roku n.e. Nie jest to miejsce na szczegółową wykładnię Listu do Rzymian 11. (polecam wnikliwe argumenty Jamesa B. Jordana dotyczące spełnienia zapowiedzi Pawła przed 70 rokiem w jego trzyczęściowym eseju „Przyszłość Izraela ponownie zbadana” na biblicalhorizons.com). Na razie mam na myśli to: wszystkie obietnice i proroctwa złożone ludowi Bożemu w Starym Testamencie odnoszą się bezpośrednio do Jezusa, ostatniego wiernego Żyda, a następnie pośrednio do nas, którzy jesteśmy zjednoczeni z Jego zmartwychwstałym i uwielbionym ciałem. 


NIEKOŃCZĄCE SIĘ GENEALOGIE?


Zatrzymajmy się i przeorajmy tę ziemię nieco uważniej. Odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące obietnic złożonych Żydom jest taka, że ​​człowiek, Żyd, Jeszua Mesjasz, dziedziczy wszystkie te obietnice. Jest fizycznie Żydem i zawsze nim będzie! Genealogie kończą się na nim. Po 70 r. n.e.. nie ma już żadnego znaczenia religijnego w rzekomych powiązaniach genealogicznych między wspólnotami ludzkimi a Abrahamem, Mojżeszem lub Dawidem. Jezus jest jedynym Żydem, który ma jakiekolwiek znaczenie teologiczne. I każda osoba zjednoczona z Nim może zostać wszczepiona w drzewo oliwne Bożych obietnic. Uczestniczymy we wszystkich obietnicach złożonych Żydom w Starym Testamencie „pośrednio”. Zjednoczeni z Chrystusem, wiernym i nieśmiertelnym Izraelitą, możemy łaskawie cieszyć się z tego, co przez Niego zostało spełnione i Jemu dane


Wybierając Żydów, Bóg miał na myśli jeden wielki cel - mianowicie błogosławić cały świat obiecanym potomstwem Abrahama, zapowiadanego Mesjasza. Gdy Mesjasz pochodzący od Abrahama i Dawida przyjdzie (Mt 1 i Łk 3), wówczas cel genealogiczny Izraela kończy się. Jezus jest ostatnim Izraelitą. Jest Izraelem zredukowanym do jednego. On jest wybranym Żydem. On jest jedyną resztką. Kiedy wisiał na krzyżu, wszyscy inni odstąpili. On jest ostatnim i jedynym wiernym Żydem. I dzięki Jego zasługom cały świat się odnawiany. Jak Paweł pisze w swoich listach, jedynym wybraniem, które obecnie teraz ma znaczenie, jest to, które ma miejsce „w Chrystusie”. Boże wybranie Izraela zostało potwierdzone w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jeszui Mesjasza. 


Dotyczy to również „ziemi obiecanej”. McDermott ma długą sekcję broniącą prorockiego znaczenia dzisiejszej ziemi Izraela, w tym nadciągającą centralną rolę Jeruzalem i ziemi w „dniach ostatecznych”. Lecz to podejście ignoruje kapłańskie i królewskie powołanie Izraela wobec narodów pogańskich w starym świecie. Ziemia była zamieszkana przez specjalny lud Boży i była centralnie usytuowana, aby mogli oni służyć światu jako królestwo kapłanów. Teraz, gdy przyszedł obiecany królewski kapłan Jezus, a więc jedyny Izraelita całkowicie wierny swojemu powołaniu jako kapłan i prorok - posiadanie dwóch kapłańskich ciał lub dwóch bytów królewskich byłoby zbędne. Jezus służy teraz i panuje z nieba. On sam jest nową świątynią, a jego ziemią jest cały świat, który odziedziczył jako prawdziwy „spadkobierca” i „pierworodny syn” (Kol 1:15–18; Hbr. 1:2). 


To prawdziwy „skandal szczegółowości”, o którym McDermott wspomina pod koniec swojego eseju - że wszystko, co było obiecane i zapisane w Pismach Hebrajskich, może się spełnić w tym jednym wiernym Żydzie. 


Jeśli weźmiemy to na poważnie, musimy dojść do wniosku, że nic innego nie musi się wydarzyć w odniesieniu do współczesnych Żydów lub żydowskiego narodu, aby wypełnić biblijne proroctwo. 

Gdy Jezus umarł i zmartwychwstał, ostatnie pokolenie Żydów, którzy byli w przymierzu z Bogiem za pomocą starego systemu, miało możliwość pokuty i włączenia się w ciało Mesjasza. O to właśnie chodzi w posłudze Piotra i Pawła „najpierw Żydowi”. Żydzi mieli 40 lat na pokutę. To jest łaskawe drugie świadectwo, działanie Ducha Świętego przez apostołów, które Bóg skierował wobec Żydów zanim wylał swój sąd na odstępcze Jeruzalem (Łk 12:8-12). Po tej Bożej ofercie z pierwszego wieku fizyczny, kulturowy i religijny judaizm nie ma już prawa ani specjalnego miejsca w Bożych celach dla świata. Zmartwychwstały, wstępujący do nieba Pan Jezus, wiecznie żyjący Żyd, jest jedynym Izraelitą, który ma obecnie znaczenie teologiczne. 


Oznacza to, że Bóg obecnie ma dla etnicznego lub narodowego Izraela te same obietnice, które składa wszystkim innym ludziom i narodom. Każdy, kto ufa Jezusowi, wiernemu żydowskiemu Kapłanowi-Królowi, otrzyma pełnię Bożego błogosławieństwa w jedności ze zmartwychwstałym Panem. I wszystkie obietnice są „tak i amen w Nim” (2 Kor 1:20). Wszystkie obietnice, nie tylko niektóre. Wszystkie obietnice. Człowiek Jezus jest Izraelem zredukowanym do jednego i wszyscy zjednoczeni z Nim są beneficjentami obietnic. Dlatego nie wierzę, że współczesny naród Izraela lub genealogiczni/ kulturowi Żydzi mają jakikolwiek szczególny, uprzywilejowany status w oczach Boga lub w Jego przyszłych planach (oczywiście poza ich zaufaniem Jezusowi Chrystusowi). 

Ojciec nie ma szczególnej łaski dla żadnego ludu, narodu, rasy lub plemienia, które nie uznaje Osoby i dzieła Jego Syna, Jezusa Chrystusa. „Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który Go posłał” (Jn 5:23). Przepowiadane przyszłe zbawienie Żydów wymagałoby, aby kościół zachowywał się niezwykle niezręcznie w odniesieniu do genealogicznego, kulturowego, a nawet narodowego Izraela. 

Musielibyśmy powiedzieć, że w pewnym sensie są oni nadal „uprzywilejowani” lub „specjalni” i dlatego są zmuszeni do „ochrony” swojej kultury oraz ludzi. Jak widzieliśmy w historii relacji pomiędzy kościołem a Żydami, prowadzi to do relacji miłości/nienawiści. O ileż lepiej wyznać, że wszystkie narody, ludy, plemiona i języki są równe i traktować je wszystkie zgodnie z tą prawdą. To nie jest antysemityzm, lecz postawienie sprawy na właściwym miejscu. Po Jezusie, a więc zmianie porządku przymierza i rządów nad światem Żydzi nie zajmują już centralnego miejsca.  Nie są już kapłanami dla narodów. Nie ma jednego miejsca, w którym składana jest ofiara za świat. Nie ma „ziemi świętej”. Jerozolima nie jest centrum świata. Cel genealogii został spełniony - Chrystus narodził się z Marii. Jakiemu „religijnemu” celowi miałoby to wszystko teraz służyć? 


Gdyby Ojciec uhonorował tych, którzy odrzucają Jego Syna, wówczas byłaby szczególna łaska u Boga Ojca na podstawie genealogii lub rasy poza Chrystusem - koncepcja, która we mnie uderza jako pogwałcenie wyraźnego nauczania Nowego Testamentu. Wszystko w Nowym Testamencie krzyczy nie! Nie ma genealogii zapisanych w Nowym Testamencie po Chrystusie (zob. Mt 1 i Łk 3). Rozumiem przez to, że genealogie nie mają religijnego znaczenia w nowym świecie. Ponadto, apostoł Paweł przestrzega przed „niekończącymi się genealogiami” (1 Tm 1:4; Tyt 3:9). Ich cel został wypełniony w Chrystusie. Te stwierdzenia Nowego Testamentu nie zostały dokładnie rozważone przy próbie rozwiązania tego problemu. Jak kościół może traktować niektórych ludzi inaczej niż innych w oparciu o rasę, obrzezanie lub praktykę judaistycznych tradycji religijnych? Wszystko to nie ma żadnego znaczenia religijnego po zakończonym dziele Chrystusa.

Prawdą jest, że w odkupieńczej historii Ewangelia trafia po Pięćdziesiątnicy najpierw do Żyda (Rzym 1:16; Dz 13:5.15 itd.). Po prawie 40 latach posiadania przywileju wysłuchania Dobrej Nowiny w pierwszej kolejności, wielu Żydów z pierwszego wieku pokutowało i dołączyło do kościoła. Ale Żydzi, którzy nie żałowali i nie zaufali Jezusowi Mesjaszowi zostali odrzuceni i osądzeni. Paweł zwraca się do pogan wyłącznie pod koniec swojej posługi, ponieważ cierpliwość Boga wobec Żydów została zakończona (Dz 28:25-29; zobacz zwłaszcza 1 Tes 2:14-16). W 70 r.n.e. Jezus przybywa, by zniszczyć starą świątynię. Wraz z nią dobiega końca centralne miejsce Żydów i narodu Izraela.


NOWE STWORZENIE

W nowym świecie król Jezus, prawdziwy i wierny Izraelita, króluje z nieba. Wszyscy, którzy są z Nim zjednoczeni, przyjmują wszystkie obietnice złożone narodowi i ludowi Izraela w Starym Testamencie (2 Kor 1:20). Nie ma już Żydów. Nie ma już pogan. To stare rozróżnienie zniknęło. Żyjemy w nowym świecie, w nowym stworzeniu (Gal 6:14-15). Jest tylko jeden Żyd i jest on spadkobiercą tego, co zostało obiecane Izraelowi, ponieważ jest on Większym Izraelem, ostatnim lojalnym, posłusznym Izraelitą. Nawet jeśli są Żydzi kulturowi i genealogiczni, którzy nadal utrzymują swoją religię po 70 r. n.e., to ten fakt nie ma żadnego znaczenia dla wiary chrześcijańskiej. 


Chrystus zlikwidował cały dwubiegunowy podział ludzkości (Żyd-poganin), który obowiązywał podczas Starego Przymierza. Jest to widoczne w całym Nowym Testamencie (1 Kor. 12:23; Gal 3:28; Ef 2:11-3:12; Fip 3:2-11; Kol 3:11; 1 Tes. 2:14-16; itp.). Podział Izrael-poganin spełnił swój cel i jest już nieaktualny. Próba jego wskrzeszenia lub kontynuowania jest zaprzeczeniem, że Jezus jest prawdziwym i ostatecznym Izraelitą. Jest to ważny punkt. Wszystkie obietnice są „tak i Amen” w Chrystusie (2 Kor 1:20). Ewangelie wskazują, że jest On ostatnim wiernym, rodowitym, rasowym Izraelitą. On umiera, powstaje z martwych i wstępuje do nieba, aby rządzić jak Pan. 

Nie ma zatem żadnego „uduchawiania” w mówieniu, że członkowie kościoła w nowym przymierzu, bez względu na ich narodowość lub  
genealogiczne pochodzenie, mają obecnie dostęp do wszystkich obietnic Starego Testamentu. Zjednoczeni z w pełni ludzkim, w pełni żydowskim Mesjaszem, który panuje w niebie, my, kościół, jesteśmy „spadkobiercami” obietnic w Nim. Izrael nie jest już „synem Boga”. Jezus jest Synem Boga, a my będąc w Nim wszyscy jesteśmy „synami Boga” i spadkobiercami obietnic (Rzym  8:17, 22-23; Kol 1:15-20). Paweł mówi: „A jeśli jesteście w Chrystusie, to jesteście potomstwem Abrahama, dziedzicami zgodnie z obietnicą” (Gal 3:29). Jaki jest problem? Czy to nie jest jasne? Sam Jezus odrzucił pogląd, że bycie fizycznym potomkiem Abrahama daje szczególną łaskę w oczach Boga, gdy napomniał Żydów swoich czasów za takie twierdzenie (Jn 8:48-59).

Jezus jest teraz właścicielem nie tylko ziemi Palestyny ​​(która z pewnością nie jest już święta), lecz całej ziemi. Jego Kościół w Nim jest teraz spadkobiercą całego stworzenia (Rzym 8:17; Ef 3:6). Powinniśmy przestać nazywać Palestynę „Ziemią Świętą”. Wszystkie tego typu geograficzne i przestrzenne granice świętości zostały usunięte w Chrystusie. Gdziekolwiek kościół się gromadzi, miejsce to jest „święte” ze względu na obecność Pana pośród wierzących. W rzeczywistości, kościół jest nową świątynią (1 Kor 3:9; 1 Pt 2:5), nowym „ludem wybranym” i nowym „świętym narodem” (1 Pt 2:9). „Obietnica ziemi” ze Starego Testamentu została spełniona - Jezus jest teraz właścicielem ziemi palestyńskiej. Lecz to tylko niewielka część świata, nad którą obecnie króluje jako Pan.

TAK I AMEN W NIM


Czy przymierze Abrahamowe obowiązuje dzisiaj? Czy ci, którzy błogosławią Abrahama, będą błogosławieni, a ci, którzy go przeklinają, zostaną przeklęci? Cóż, tak i nie. Przymierze Abrahamowe zostało przekształcone przez przymierze Mojżeszowe, a więc w pewnym sensie zostało zmienione już wtedy. Następnie przymierze Mojżeszowe zostało przekształcone w przymierze Dawidowe. Przymierze Dawidowe uległo zmianom po wygnaniu i ze starego powstało coś nowego. W części Biblii, którą nazywamy Starym Testamentem, istnieje ciąg „nowych” przymierzy. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, starsze przymierze zostaje przekształcone w nowe z istotnymi zmianami. To nie jest tak, że każde stare przymierze właśnie się kończy, a nowe zaczyna się całkowicie od nowa. Stare przekształca się w nowe. Obietnice starszych przymierzy są przyjmowane i realizowane w nowym porządku, a wszystko to dopełnia się wraz z narodzinami, życiem, śmiercią, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezusa w tym, co nazywamy Nowym Testamentem lub Nowym Przymierzem.


Każde ze starszych przymierzy jest w Nim wypełnione, a wszystkie obietnice wszystkich poprzednich przymierzy są „tak” i „amen” tylko w Nim (2 Kor 1:20). Jezus wypełnia przymierze z Abrahamem. On jest „synem” Abrahama z jego rodu (Mt 1). Wszystkie genealogie kończą się na Jezusie. Cały cel „nasienia” z linii krwi został w Nim spełniony. Właśnie dlatego Nowy Testament, szczególnie Paweł, jest tak nieugięty w nauczaniu, że ludem Bożym są ci, którzy przez wiarę są zjednoczeni z Chrystusem. Wszyscy, którzy go błogosławią, są błogosławieni. Jeśli kochacie i błogosławicie Jezusa, Większego Syna Abrahama, jesteście błogosławieni. Jeśli przeklniesz Jezusa, będziesz przeklęty. To jest spełnienie przymierza z Abrahamem. Przymierze Abrahamowe nie ma nic wspólnego z tym, jak USA traktują współczesny naród Izraela.

I ponownie podsumowując, nie jest to „uduchowienie” obietnic, jak niektórzy nas oskarżają. Jezus był i pozostaje jak najbardziej fizycznym, ludzkim Żydem. Bóg Syn zjednoczył się na wieki z naszą ludzkością w łonie dziewicy Marii, uczestnicząc w jej (naszym) ciele. Maria mogła prześledzić swoją genealogię od Dawida do Abrahama (Mt 1), a następnie do Adama (Łk 3). Teraz, od wcielenia, człowiek Chrystus Jezus króluje w niebie jako ostatni, wierny syn Adama, syn Abrahama i syn Dawida. Jesteśmy zjednoczeni z Nim przez wiarę i dlatego w Nim jesteśmy spadkobiercami wszystkich obietnic. Obietnice złożone Abrahamowi, Dawidowi i Izraelowi zostały we właściwy sposób przyjęte przez Jezusa, bardzo fizycznego spadkobiercę Abrahama, Dawida i Judy! Nie ma tu żadnego uduchowienia, ponieważ Jezus jest dziedzicem tych obietnic. Tylko ci, którzy są z nim zjednoczeni, są współdziedzicami obietnic. Sugerowanie nawet, że Bóg kocha współczesnych Żydów lub ich faworyzuje, poza kontekstem ich zaufania do Chrystusa, jest przerażające, tym bardziej, że są dziś głośnymi wrogami kościoła i Ewangelii. 

Jeśli więc to, za czym argumentowałem w tym eseju, jest prawdą, twierdzenie, że wciąż istnieje jakiś szczególny status lub przywilej dla genealogicznego, kulturowego lub narodowego Izraela, nawet jeśli jest to tylko obietnica nieprzerwanej linii rasowej, jest dość dziwne. 

Cel genealogii Izraela jest spełniony w Chrystusie. On jest ostatnim genealogicznym Żydem, który ma jakiekolwiek znaczenie. I oczywiście, Bóg dał ostatniemu pokoleniu Żydów żyjących w tym czasie (30-70 r. n.e.) szansę na pokutę i zjednoczenie z prawdziwym, wiernym Izraelitą, Większym Mojżeszem i Dawidem, który teraz panuje w niebie. Lecz po tym czasie nie ma sensu myśleć, że nadal jest jakiś cel kontynuowania genealogicznego lub kulturowego judaizmu. „Wieczne” obietnice i proroctwa zostały ostatecznie wypełnione ze względu na Jezusa Chrystusa i Jego Oblubienicę, która obecnie jest „jednym ciałem” z Nim.

Jeff Meyers jest pastorem Providence Reformed Presbyterian Church w St. Louis (USA). 
Źródło
tłum. Paweł Bartosik

piątek, 13 grudnia 2019

50 z 60 minut na złą nowinę

"Możemy powiedzieć, że bywają takie okresy – a nasze czasy są właśnie takim okresem – kiedy najpierw potrzebne jest negatywne poselstwo, zanim może się zacząć cokolwiek pozytywnego. Najpierw musi mieć miejsce poselstwo sądu, które niszczy. Bywają takie okresy, a dni Jeremiasza i nasze czasy są właśnie takimi okresami, kiedy nie możemy oczekiwać konstruktywnej rewolucji miłości jeżeli zaczynamy od przesadnego podkreślania pozytywnego aspektu Bożego poselstwa. 

Często ludzie pytają mnie, co bym uczynił, gdybym spotkał naprawdę współczesnego człowieka w pociągu i miałbym tylko godzinę czasu na porozmawianie z nim o Ewangelii? Spędziłbym 45 albo 50 minut na opowiadanie negatywnego poselstwa, by pokazać mu jego prawdziwy dylemat – by pokazać mu, że jest bardziej umarły, niż mu się wydaje; że jest umarły nie tylko w dwudziestowiecznym znaczeniu tego słowa (tzn. nie posiadającym znaczenia w tym życiu), ale że jest moralnie umarły, ponieważ jest odseparowany od Boga, który istnieje. Potem poświęciłbym 10 czy 15 minut na opowiadanie mu Ewangelii. Jestem przekonany, że jest to zazwyczaj najwłaściwszy sposób podejścia do prawdziwie współczesnego człowieka, ponieważ bardzo często potrzeba wiele czasu na doprowadzenie go do punktu, w którym uświadamia sobie całe zło – negatywną stronę położenia człowieka. A jeżeli nie zrozumie, co jest złe, nie będzie w stanie zrozumieć pozytywnego poselstwa. 

Osobiście jestem przekonany, że duża część naszej ewangelizacyjnej i duszpasterskiej pracy nie jest jasna z tego prostego powodu, że za szybko chcemy dotrzeć do odpowiedzi, zanim dany człowiek uświadomi sobie prawdziwą przyczynę jego choroby, którą jest prawdziwa, moralna wina (a nie tylko psychologiczne poczucie winy) wobec Boga. Ale ta sama prawda odnosi się do kultury. Jeżeli mam przemówić do kultury i to takiej kultury jak nasza, poselstwo musi być takie samo, jak poselstwo Jeremiasza. Musi ono być takie samo, zarówno w rozmowach prywatnych, jak i w przemówieniach publicznych". 

- Francis Schaeffer, Śmierć w mieście

czwartek, 12 grudnia 2019

Zło aborcji nie ma granic

Sześć organizacji z czterech krajów jednoczy się w grupie pod nazwą Aborcja bez Granic. Z Polski są w niej Kobiety w Sieci oraz Aborcyjny Dream Team. Akcja rusza w naszym kraju, a reklamuje ją m.in. Gazeta Wyborcza, Dziewuchy dziewuchom i inne pro-aborcyjne media oraz organizacje. Jak czytamy na plakacie akcji: "bez pytania o twoje powody, bez oceniania, za darmo".
Nietrudno odgadnąć, że jest to reakcja na głośny film "Nieplanowane", który obnaża zło aborcji oraz potworność praktyk organizacji Planned Parenthood, która pod płaszczykiem "pomocy kobietom" uczyniła z mordowania nienarodzonych ludzi biznes na milionową skalę. Tak - z mordowania nienarodzonych ludzi. Mordowanie nienarodzonych ludzi bez granic. Zmniejszenie liczby kobiet bez granic. Zabijanie nienarodzonych dziewczynek bez granic.

Jednak każda bezbożność w jakimś sensie przyczynia się ku dobremu. Bóg użył morderstwa na Golgocie, by przynieść światu światło prawdy, przebaczenia, pokoju i radości. Hasło o aborcji bez braku granic, a więc bez żadnych zahamowań bardzo dobrze obnaża o co tak naprawdę chodzi środowiskom pro-aborcyjnym. Chodzi mianowicie o to: bez skrupułów, bez ograniczeń, bez zbędnych debat, dyskusji, bez ceregieli, najlepiej z zamkniętymi oczami i zatkanymi uszami... Nie wnikamy jaki jest powód ciąży. Nie wnikamy w jakim wieku jest dziecko (też tego nie rób!). Jeśli o to pytamy, to tylko w celu dobrania odpowiedniego narzędzia: kleszcze Van Huevela z piłą, ścieracz czaszki, rozkawałkowywacz płodu, podwójne szydło Smelie, perforator czaszkowy, niszczący hak TracHelloraHectora, maciczna skrobaczka, nożyczki do rozkawałkowywania płodu, kleszcze, ręczny zasysacz próżniowy (MVA). Wybór bez granic. Ale najlepiej, byś o tym nie wiedziała.
Drodzy, pamiętajmy proszę, że w dyskusji o aborcji zwolennikom prawa do niej zwykle nie chodzi o "pierdu-pierdu" na temat wieku płodu. Nie chodzi o "pierdu-pierdu" od kiedy zaczyna się ludzkie życie. Najzwyczajniej nie ma to dla nich znaczenia. Nie jest to żadna kwestia, którą należy uczciwie i uważnie rozstrzygnąć. Aborcja nie ma granic! Rozumiecie? Bez granic. Jak nie w Polsce, to na Zachodzie. Jak nie zdążycie z 12-tygodniowym płodem, to pomożemy wam z 30-tygodniowym płodem.
Po debacie ze mną na temat aborcji prof. Joanna Senyszyn (SLD) na moje pytanie o okres przeprowadzenia aborcji stwierdziła, że wiek płodu nie ma żadnego znaczenia. "Tak długo jak kobieta jest w ciąży, powinna mieć prawo do przerwania jej w jakimkolwiek momencie" - stwierdziła.
To główny powód, dla którego nie możemy być naiwni i zadowalać się jakimś zgniłym "kompromisem aborcyjnym". Kompromisy są dobre, gdy rozmawiamy o komunikacji w małżeństwie. Ale są bezbożną arogancją i śmierdzącym tchórzostwem, gdy mówimy o życiu ludzkim.

Jeśli myślisz o aborcji i szukasz pomocy - napisz. Jeśli dokonałaś aborcji i zmagasz się z poczuciem winy - napisz: bartosik7@gmail.com
(zdjęcie: Wysokie Obcasy - dodatek do Gazety Wyborczej z lutego 2018).