sobota, 30 czerwca 2012

Sztuka i zabawa

Na okoliczność Euro 2012 polecam artykuł Jamesa Jordana pt. "Sztuka i zabawa". Jego fragment:


Sport i gry adresowane są do wielu różnych pragnień i tęsknot człowieka: pragnienia zabawy i chwały, żądzy przemocy i osądu. Przyjrzyjmy się każdemu z nich. Chrześcijanin uprawia sport dla zabawy. Jest tak, ponieważ chrześcijanin jest pojednany z Bogiem i cieszy się życiem. Chrześcijanin wie, gdzie i kiedy być poważnym, a gdzie i kiedy można się zrelaksować. Zachowuje powagę w poważnych sprawach, takich jak osąd moralny, a do spraw mniej istotnych, jak na przykład wynik meczu, nabiera odpowiedniego dystansu. Biblia mówi: „Raduj się, młodzieńcze, w swojej młodości i bądź dobrej myśli, póki jesteś młody. Postępuj tak, jak każe ci serce, i używaj, czego pragną twoje oczy, lecz wiedz, że za to wszystko pozwie cię Bóg na sąd. Otrząśnij się z utrapienia swojego serca i odrzuć słabości swojego ciała! Gdyż młodość i jej rozkwit są marnością” (Kzn 11,9-10; ostatnie zdanie nie znaczy, że młodość jest próżna, lecz ulotna). Dzięki pouczeniu Pisma wiemy, co jest ważne i istotne, za co Bóg wezwie nas na sąd, a co może być przedmiotem gry i zabawy.

CAŁOŚĆ

Chrześcijaństwo to nie światopogląd

Chrześcijaństwo to nie tyle światopogląd ile sposób życia. Stąd bliżej mu do socjologii niż filozofii. Zbawienie bowiem nie polega na nabyciu nowych informacji lub zmianie światopoglądu (choć zawierają się w nim), ile przede wszystkim na odnowieniu więzi. Jego kwintesencją jest bycie w społeczności: z Bogiem i Jego Ludem.

Zatem bycie w kościele nie jest "dodatkiem" do naszego zbawienia. Jest jego integralną częścią, tak jak dobre uczynki - będące owocem upamiętania, a nie sposobem uzyskania Bożej przychylności. Bóg zbawia nas na podstawie samej wiary (Rzym 3:23-24) i włącza do kościoła - Ciała Chrystusa. To pakiet. Nie ma zbawienia poza Ciałem Chrystusa ponieważ nie ma Chrystusa będącego Głową innej religii, innego ciała. Pismo nie zna pojęcia: "chrześcijanin poza kościołem" tak samo jak nie zna pojęcia "chrześcijanin prowadzący stary, grzeszny tryb życia". 

piątek, 29 czerwca 2012

W jednym Keynes miał rację

Chrystus obecny w nauczaniu i sakramentach

"Jezus Chrystus obecny jest w nauczaniu i sakramentach Kościoła. By usłyszeć wezwanie Chrystusa do pójścia za Nim, nie potrzeba osobistych objawień. Słuchaj nauki i przyjmuj sakramenty! Słuchaj Ewangelii ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana! Oto On, ten sam, którego spotkali uczniowie". - Dietrich Bonhoffer, Mądrość świadectwa

czwartek, 28 czerwca 2012

Rzuty karne to nie loteria

Kilka moich refleksji po wczorajszym meczu:

1. Obecna dominacja Hiszpanii w światowym i europejskim futbolu jest bezdyskusyjna. Proszę zwrócić uwagę, że pochwały w stronę Portugalii polegają na komplementach iż "była z nią w stanie" nawiązać walkę "jak równy z równym". Przed meczami Hiszpanii dziennikarze (i kibice) zwykle zastanawiają się czy rywal jest przygotowany na "podjęcie walki" i czy "ma szansę" na zwycięstwo. Ta terminologia pokazuje perspektywę oceny. Portugalia zasłużyła na pochwałę bo z Mistrzami "nawiązała walkę". Należą jej się za to brawa.

 2. Wczorajszy mecz trwał 120 minut i w przekroju całości Espana dominowała we wszystkich elementach gry. 90 minut to była ciasna, twarda walka w środku pola i trudno było wskazać na zdecydowaną przewagę którejkolwiek z drużyn. Hiszpanie jak zwykle dłużej utrzymywali się przy piłce i wymieniali więcej podań, zaś Portugalczycy groźnie kontratakowali. No i te rzuty wolne Cristiano Ronaldo były bardzo niepokojące... Przynajmniej przed ich wykonaniem. :) Ostatnie 30 minut meczu (czyli dogrywka) to już mecz do jednej bramki. Poniższe statystyki pokazują kto miał w przewagę nieomal we wszystkich elementach. Słusznie graczem meczu wybrano Sergio Ramosa. Grał kapitalnie, a jego rzut karny to majstersztyk w stylu Pirlo i Zidane'a.



3. Niektórym nie podoba się styl w jakim Hiszpania wygrywa mecze. Mówi się, że Mistrzowie Świata i Europy nie grają tak finezyjnie jak mogliby i że zwyciężają nisko lub dopiero po rzutach karnych. Tymczasem gra w turniejach typu Euro i Mundial nie polega na wygrywaniu każdego meczu 3-0 w pięknym stylu. Kibiciom owszem należy się np. taki mecz jak np. 4-0 z Irlandią, zaś pozostałe trzeba spokojnie przechodzić by nie być wyprutym i wyeliminowanym na poziomie ćwierćfinału. Turniej to wyczerpująca przeprawa. Gra się na nim ciężkie mecze średnio co 3 dni i to z drużynami, które przeszły sito eliminacji. Tu potrzebny jest zamysł taktyczny oraz przygotowanie kondycyjne. Nie trzeba chyba przypominać jakie były wyniki grupowe, ćwierćfinałowe czy półfinałowe drużyn, które w historii zdobywały MŚ lub ME? Zresztą o czym my mówimy? O tym, że Hiszpania wygrywa za nisko i to nie po 90 minutach? Każda drużyna marzy o wygrywaniu 1-0 z Chorwacją, 2-0 z Francją lub w karnych z Portugalią  i tytułach MŚ i ME. Polska bardzo chciała wygrać 1-0 z Czechami, a Anglicy z Włochami, ale jednym i drugim się nie udało, czego bardzo żałują. Dlaczego skoro to takie "godne krytyki"?

4. I najważniejsze: jestem zdecydowanym przeciwnikiem tezy, że "rzuty karne to loteria". To utarty slogan służący najczęściej usprawiedliwianiu porażki i nieskuteczności w egzekwowaniu "jedenastek". Gdyby tak było nikt nie chwaliłby Przemysława Tytonia za obronionego karnego z Grecją (bo i za co skoro jego postawę można przyrównać do wylosowania "trójki" lub "czwórki" w totolotku) lub Jerzego Dudka za finał Ligi Mistrzów. Jeśli ktoś uważa, że to "loteria" nich obroni karnego Iniesty lub sam pokona Ikera Casillasa z jedenastu metrów. Chyba nikt nie powie, że nie ma np. źle wykonanych rzutów karnych lub bramkarzy, którzy są w tym elemencie gry piłkarskiej lepsi od innych. Do tego dochodzą także takie rzeczy jak odporność na presję i doświadczenie w dużej imprezie. Iker Casillas dla Hiszpanii wygrał już kilka meczy w rzutach karnych na Euro i Mundialu. Natomiast Portugalczycy strzelali fatalnie: zwody na rozbiegu, zatrzymywanie się przed piłką... To są błędy piłkarskie, nie zaś "pech w loterii". Hiszpanie niegdyś podobnie strzelali "jedenastki" (i odpadali). Widać, że wyciągnęli wnioski i obecnie karne z nimi to nie loteria lecz mała szansa za zwycięstwo. Po prostu do bramki należy strzelać jak niegdyś Ronald Koeman czyli tak aby bramkarz nawet jeśli wyczuje kierunek lotu piłki to wpadnie z nią do siatki. Dostępu do brami należy zaś strzec jak Iker Casillas. Zatem rzuty karne to element futbolowego rzemiosła i każdy kto poważnie myśli o sukcesach na dużych imprezach musi się na nie przygotować. Szczególnie przy wyrównanych siłach drużyn gdzie istnieje duże prawdopodobieństwo, że karne będą decydowały o sukcesie lub porażce. Drużyna, która ignoruje trening (praktyczny, teoretyczny, psychiczny) w tym względzie i nie szuka najlepszych ustawień w tym elemencie (np. poprzez wybór 5 najlepszych strzelców) jest po prostu nieprzygotowana do odnoszenia sukcesów. Włosi są w półfinale ponieważ mieli lepszego bramkarza niż Anglia. Portugalia wygrała z Czechami ponieważ miała lepszego napastnika. Hiszpania wygrała półfinał ponieważ miała lepszych wykonawców rzutów karnych i lepszego bramkarza niż Portugalia. Zdecydowały piłkarskie umiejętności. Żadna "loteria"... Nie wierzcie w te bzdury.

Nasz system edukacji

bardzo życiowe

środa, 27 czerwca 2012

Mocne mury, szerokie bramy

W Księdze Ezechiela mamy opis góry i świątyni (Ez 40-43) o mocnych murach i otwartych bramach. To wzorzec, do którego powinien dążyć chrześcijański kościół. 

Są kościoły z szerokimi bramami, ale słabymi murami: są nastawione na ewangelizację, ale mają:
- słabą doktrynę
- luźne nabożeństwo
- brak dyscypliny
- brak biblijnego nauczania.

Są także kościoły z dobrymi murami, które jednak zasłaniają bramy. 

Nasze wspólnoty powinny mieć mocne mury i szerokie bramy.

wtorek, 26 czerwca 2012

Stół Pański ma swego Gospodarza

Wieczerza Pańska to społeczność z Chrystusem (1 Kor 10:16-17), tak jak zasiadanie do stołu demonów jest społecznością z demonami (1 Kor 10:20-21). Popełnilibyśmy błąd sądząc, że zasiadanie do któregokolwiek z tych stołów nie niesie dla jego uczestników żadnych duchowych konsekwencji. Niektórzy stwierdzają bowiem, że skoro Chrystusa lub demonów nie dostrzegamy fizycznie to oznacza, że są nieobecni przy obu stołach.

Koryntianie przekonali się, że spożywanie chleba i wina przy Stole Pańskim jest czymś daleko więcej niż jedzeniem posiłku w kościele (1 Kor 11:30). Kiedy więc  podczas nabożeństwa  łamiemy wspólnie chleb i pijemy wino pamiętajmy, że Stół nie jest "bezpański". Ma swego Gospodarza, który jest obecny podczas sakramentalnej uczty. To nie my postanawiamy go zastawić i powspominać dawne czyny nieobecnego już wśród nas Chrystusa. To Gospodarz - Jezus Chrystus - zastawia go przed nami i w mocy Ducha Świętego zaprasza, odżywia i umacnia ciałem i krwią Pańską poprzez chleb i wino.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

"Wierzę w Sola Scriptura więc po co mi kościół"

Ten błąd polega na subiektywizowaniu treści wiary wedle zasady: ja i moja Biblia. Kościół jest w najlepszym wypadku pomocny, ale nie jest konieczny w chrześcijańskim wzroście. Niekiedy ewangeliczni chrześcijanie twierdzą: „Biblia, nie kościół jest moim najwyższym autorytetem. Dlatego wierzę, że mogę ją samodzielnie czytać i budować teologiczne wnioski poza kontekstem kościoła i bez konfrontowania z jego nauczaniem (obecnie oraz w historii).”

Powyższa postawa całkowicie przeczy zasadzie Sola Scriptura. Jest nie tylko przejawem pychy, niezależności i indywidualizmu, ale także nie rozpoznaje kontekstu, w jakim Pismo zostało dane oraz w jakim powinno być odczytywane. Biblia nie spadła na nasze biurka z nieba. Jest ona dokumentem przymierza. Jej adresatem jest wspólnota kościoła, kościoła widzialnego, nie zaś ezoterycznego (w ST Izrael, w NT poszczególne zbory/kościoły oraz ich przywódcy). Dlatego Pismo powinno być wyjaśniane, interpretowane w kontekście Ludu Bożego. 

Biblia jest objawieniem woli Oblubieńca przekazanym Oblubienicy. Będąc poza kościołem (widzialnym, nie zaś tym w atmosferze lub w obłokach) wyłączamy się z grona jej adresatów. Oczywiście osobista lektura Pisma, wnioski badaczy, antropologów biblijnych, komentatorów są cennym źródłem poznania lecz powinny być osadzone w kontekście kościoła i konfrontowane, porównywane, badane z jego nauczaniem.

niedziela, 24 czerwca 2012

Na Drugi Brzeg

Na dobry początek Dnia Pańskiego. Jeden z moich ulubionych kawałków ever. Od 2:41 min. gdy ten chłopaczek wyznaje swoją wiarę - mam ciary :) Po prostuuuu czad!

sobota, 23 czerwca 2012

Aby zamieścić komentarz musisz się zarejestrować

Drodzy, z powodu nadużywania przez niektórych czytelników braku konieczności logowania przy zamieszczaniu komentarzy wprowadziłem konieczność rejestracji. Nie jest to czasochłonna rzecz, a mam nadzieję, że pomoże w nie zaśmiecaniu dyskusji i komforcie, kulturze ich prowadzenia. Z pozdrowieniem.

piątek, 22 czerwca 2012

Dwadzieścia jeden słów do ojców

Douglas Wilson

1. Kochaj Jezusa Chrystusa i wyrażaj tę miłość poprzez uwielbienie Jego Ojca w mocy Ducha Świętego. Rób to na zgromadzeniach rodziny Bożej w Dzień Pański. Nabożeństwo jest ogromnie ważną sprawą. Bóg uczci tych, którzy czczą Jego (1 Sm 2:30).

2. Kochaj swoje dzieci kochając ich matkę. Kochaj ich matkę kochając jej dzieci. To jest główny sposób w jaki ewangelia powinna być głoszona w twoim domu (Ef 5:25)

3. Ucz je kochać zasady, co nie jest tą samą rzeczą, co zwykłe oczekiwanie poddania się zasadom (na jakiś czas). Jest to kwestia lojalnego serca (Prz 23:26). Ucz je kochać zasady (i bycia lojalnym wobec ciebie) samemu kochając zasady (będąc lojalnym wobec nich).

4. Twój ogród Tak powinien zawierać drzewo Nie, nie zaś odwrotnie (Rdz 2:16). Bóg nie jest skąpcem i nie powinieneś Go przedstawiać w taki sposób. W Chrystusie wszystkie obietnice są Tak i Amen (2 Kor 1:20). Przypominaj im Boga, któremu służysz.

5. Daj im Torę, a nie Talmud (Mt 22:40). Prawo Boże jest proste do zrozumienia i łatwo je streścić. Jeśli zasady twojego domu są skomplikowane i bizantyńskie, to masz problem. Dobrze pamiętam podsumowanie zasad mojego ojca, który oczekiwał od nas: „żadnego nieposłuszeństwa, żadnego kłamstwa, żadnego braku respektu wobec twojej mamy”. Widzicie? Życie jest dobre.

6. Uświadom dzieci, że wszyscy potrzebują się nawrócić (Ef 2:3), ale nie czyń tego stosując nierówną wagę i miarę. Jeśli wymagasz od dzieci niemożliwego, stajesz się przyczyną ich potknięcia. Strzeż się koła młyńskiego w prowadzeniu ich do Chrystusa (Mt 18:6).

7. Słuchaj ich. Są ludźmi. Rozmowa z nimi jest możliwa (Prz 18:13)

8. Ich jedzenie, schronienie i odzież są ważniejsze niż twoje zabawki (2 Mj 21:10)

9. Pamiętaj ich schemat dnia (Ps.103:14). Nie przetrzymuj ich czasu na drzemkę ani nie zmuszaj do siedzenia do 23.30, by potem karcić je gdy upadają. Sam zasługujesz wtedy na karę za krytykowanie ich.

10. Jedzcie razem i niech to nie będzie tylko tankowanie. W ten sposób rodziny stają się towarzyszami. Hojność, z której wynika wspólnota stołu to wielka rzecz w Piśmie (Prz 11:25), dlaczego więc miałbyś pozbawić jej twoją rodzinę? Jeśli połowa posiłków jest spożywana nad zlewem, to sam oceń waszą sytuację.

11. Szanuj swoich synów i kochaj swoje córki (Ef 5: 33, 25). Twoje dzieci są różne i te różnice powinny być szanowane. To oczywiście nie znaczy, że nie musisz kochać swoich synów lub respektować córek, ale wskazuje to na kierunek, w którym należy się udać.

12. Opowiadajcie razem historie. Słuchajcie historii razem. Ewangelia jest historią (1 Kor 15:3nn) i prawdziwie poznajemy się nawzajem poznając ten gatunek literacki. Przez opowiadanie historii uświadamiamy sobie, że uczestniczymy w jednej z nich.

13. Zapewnij swoim  dzieciom chrześcijańską edukację (Ef 6:4). To musi być prawdziwa edukacja, pełna życia i śmiechu. Sala szkolna to nie kaplica (5 Mj 14:21).

 14. Powinieneś pragnąć domu pełnego Pisma, domu pełnego radości, domu pełnego muzyki (Ef 5:19; Kol 3:16). Pobożne wychowywanie jest napełnione Duchem i nie może być napełnione  Duchem bez muzyki. 

15. Spędzaj z dziećmi dużo czasu i nie obwiniaj się brakiem tzw. „dobrego czasu” (5 Mj 6:4-9).

16. Dyscyplina powinna być darem, a nie szarpaniem. Jeśli bierzesz odwet wobec swoich dzieci, wówczas cała sprawa staje się samolubstwem (Gal 6:1).

17. Dyscyplina powinna być rozważna, a nie stawać się okazją dla ciebie, aby posunąć się do ostateczności. (Prz 18:17). Czasami dzieci mogą prowokować do ich niesprawiedliwego traktowania i potem ponoszą tego konsekwencje, ale ojcowie powinni walczyć o utrzymanie sprawiedliwości w domu. Faworyzowanie dzieci, nawiasem mówiąc, prowadzi do niesprawiedliwości.

18. Ból dyscypliny powinien być ostry, a nie przewlekły. Biblia mówi, że dyscyplina powinna być bolesna (Hbr 12:11), ale nie powinien być to ustawiczny ból tydzień po tygodniu. Strapienie nie jest dyscypliną. 

19. Celem dyscypliny jest przywrócenie więzi (Hbr 12:11), a nie karanie. Istnieje różnica pomiędzy dyscypliną i karą. Dyscyplina jest korektą i jest zakończona kiedy korekta jest osiągnięta. Nie jesteś w stanie spowodować aby wszystkie dzieci spędzały tyle samo czasu w kadzi ze względu na "równość".

20. Podzielona dyscyplina jest niebezpieczna. Ojciec i matka powinni być w tej sprawie razem. Pismo wymaga szacunku dla obojga rodziców (Wj 20:12), a więc powinni ze sobą współpracować. Nie pozwalaj dzieciom stosować taktyki "dziel i rządź".

21. Przygotuj ich do niezależności (Rdz 2:24). Nie popełniaj błędu lekceważąc grzech, gdy jest mały i słodki, aby próbować rozprawić się z nim później, kiedy wszystko zaczyna wyglądać o wiele bardziej poważnie. I znów – pamiętaj, że Jezus jest zawsze celem.

Tłum. Paweł i Jola Bartosik
Autor jest pastorem kościoła reformowanego Christ Church w Moscow, Idaho (USA)

czwartek, 21 czerwca 2012

"Księża mają kochanki (a ja pornografię)"

Hipokryzja czyni z człowieka duchową ruinę. Są ludzie, którzy grają całe życie. Zarzucają innym, że nie kochają afrykańskich dzieci, a sami pogardzają sąsiadem. Mówią, że księża mają kochanki, a są uzależnieni od pornografii. Mówią, że politycy to kłamcy udając jednocześnie pobożnych chrześcijan.

Pismo Święte naucza: 

(13) Nikt jednak o nim nie mówił jawnie z obawy przed Żydami - Jn 7:13

(22) Tak mówili rodzice jego, bo się bali Żydów; albowiem Żydzi już postanowili między sobą wyłączyć z synagogi każdego, kto wyzna, że On jest Chrystusem. - Jn 9:22

Paliwem hipokryzji jest strach. Wiemy, że coś jest dobre i słuszne, ale wstydzimy się do tego przyznać. Wiemy także, że coś jest złe i plugawe, ale nie porzucamy tego. Boimy się. Udajemy kogoś innego z obawy przez nieprzychylną reakcją. To hipokryzja.  

Pismo naucza, że obłudę należy odrzucić, wywlec nawet kosztem pewnych konsekwencji np. że ktoś dowie się, że byłeś kimś innym, że grałeś. To jest bolesne, ale i uwalniające. Zawsze możesz przestać grać i żyć w wolności. Możesz przestać udawać być kochającym mężem i być kochającym mężem, możesz przestać udawać być dobrym chrześcijaninem i być dobrym chrześcijaninem. 

Pismo mówi abyśmy poddawali ocenie nasze motywacje. Co nami kieruje? 2 Kor 13:5 (5) Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli.

Jeśli bierzesz udział w Wieczerzy Pańskiej, a następnie nie chcesz mieć społeczności z chrześcijanami w ciągu tygodnia – jesteś hipokrytą. Jeśli w kościele łamiesz chleb z kimś do kogo żywisz urazę – jesteś hipokrytą. 

Bóg nigdy nie miał upodobania z zewnętrznościach. Nawet gdy Izraelici poprawnie składali ofiary usłyszeli słowa: (21) Nienawidzę waszych świąt, gardzę nimi, i nie podobają mi się wasze uroczystości świąteczne. (22) Nawet gdy mi składacie ofiary całopalne i ofiary z pokarmów, nie mam w nich upodobania, a na ofiary pojednania z tłustych waszych cieląt nie mogę patrzeć. (23) Usuń ode mnie wrzask twoich pieśni!I nie chcę słyszeć brzęku twoich harf. (Ks. Amosa 5:18-23).

Dlaczego? Ponieważ ich serce było daleko od Boga. Ludzi możesz oszukać powierzchownością, zewnętrznością, pozorami, ale nie Boga. I to jest największym problemem hipokryzji: nie rozumiemy jaki jest Bóg. Myślimy, że skoro można przed ludźmi ukryć hipokryzję to przed Bogiem również. Strzeżmy się tego!

Kilka pomocnych rad:

1. Wyznawaj grzech hipokryzji na bieżąco i porzucaj go. Pamiętaj, że Bóg cię widzi. Nawet jeśli jesteś idealnie wyszkolony w udawaniu przed ludźmi.

2. Chcesz wiedzieć czy jesteś hipokrytą w jakiejś dziedzinie? Pomyśl – czy są jakieś rzeczy, których byś się wstydził gdyby dowiedział się o tym brat lub siostra z kościoła? Ile grzechów ukrywasz przed małżonkiem? Jak często grasz kogoś innego niż jesteś?

3. Znajdź osobę lub osoby przed którymi mógłbyś być szczery w walce z grzechem, postawą, która jest twoją drugą twarzą, a którą chcesz porzucić. Niech to będzie dla ciebie ktoś na tyle zaufany, że dotrzyma tajemnicy, nie potępi cię i wesprze w twojej walce. Ucz się być "przezroczysty". Szukaj wsparcia u innych: małżonka, przyjaciela, duszpasterza. Nie udawaj, że jesteś silny.

4. Módl się by Chrystus pokazywał ci ukryte grzechy, które w obliczu hipokryzji nie mamy chęci ani ostrości widzenia. Módl się by Duch Św. obdarzył cię siłą byś odwrócił się od nich. Życie w kłamstwie jest życiem w niewoli. Chrystus powołał nas do wolności.

Prawda medialna


środa, 20 czerwca 2012

Homeschoolersi po egzaminach

Nasze dzieci po zdanych egzaminach dla edukatorów domowych w Chrześcijańskiej Szkole Podstawowej im. Króla Dawida w Poznaniu. Swoją drogą - polecam tą szkołę zainteresowanym rodzicom. Jak widać odległość nie jest problemem w homeschoolingu. Wszak cały świat jest klasą szkolną  :-) Więcej TUTAJ.


Świat jako szkolna klasa


Kiedy uczysz w domu, całe życie staje się okazją do edukacji i zastosowania słów z Księgi Powtórzonego Prawa 6:6-8 nt. codziennego uczniostwa dzieci - w kuchni, samochodzie, biurze, ogrodzie, na podwórku, w każdym miejscu. Nie jesteś związany ograniczeniami masowej edukacji, uczeniem "kiedy" i "gdzie". Znajdujesz okazje do uczenia w każdym możliwej sytuacji i środowisku. Przyjmujesz rolę nauczyciela dla swoich dzieci we wszystkich dziedzinach życia: akademickim, fizycznie i duchowo.

Kiedy uczysz domowo, świat jest twoją klasą.



źródło: visionforum.com

wtorek, 19 czerwca 2012

Wasz dziadek ich widział

Wczoraj w Gdańsku miałem okazję oglądać na żywo jedną z najlepszych piłkarskich ekip w historii tej dyscypliny, Mistrzów Świata i Europy: Hiszpanię. Oglądanie meczu w TV w porównaniu z tym to substytut piłki nożnej i sportowych wrażeń. Kiedyś wezmę na kolana wnuków (mam nadzieję, że będzie to jeszcze legalne) i opowiem im przy kominku lub miejscu na niego o Xavim, Inieście, Alonso, Silvie, Torresie, Pique, Ramosie, Fabregasie, Villi i Cassilasie - pokoleniu, które zdominowało światowy i europejski futbol na wiele lat. I dodam: wasz dziadek widział to na własne oczy  :)

TUTAJ wrzuciłem zdjęcia.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Jeden zestaw wersetów ponad innym

Ktoś kto mówi o miłosierdziu, pokoju, jedności w absolutystyczny sposób zachowuje się jak małe dziecko, które znajduje młotek. I nagle wszystko zaczyna w jego oczach wyglądać jak gwoździe. 

Kiedy ktoś odkrywa jak bardzo Biblia wychwala miłosierdzie (co Biblia naprawdę czyni) łatwo zapomina o wielu fragmentach, które mówią o nieokazywaniu miłosierdzia. Bóg okazuje miłosierdzie tysiącom pokoleń (4 Mj 14:18, 5 Mj 7:9). Jednocześnie Bóg jest tym, który odrzuca okazywanie miłosierdzia Iz 9:17, Oz 1:6.

Odpowiedzią wiary na to napięcie jest zaakceptowanie wszystkiego, całości nauczania Słowa i pozwolenie Bogu by poukładał nam w głowie to co wydaje się być porozrzucane, sprzeczne. Odpowiedź niewiary to uprzywilejowanie jednego zestawu wersetów ponad innymi, zaś z czasem zapomnienie, że takie wersety istnieją.

Tak często działa nasza teologia: znajdujemy wersety nt. Bożej suwerenności i ludzkiej odpowiedzialności więc lubimy jedną ich część stawiać ponad innymi. Z czasem natomiast zaprzeczamy, że ta druga część wersetów istnieje. Mamy wersety o człowieczeństwie i bóstwie Pana Jezusa. Więc opowiadamy się tylko za jednym pakietem. Mamy wersety mówiące o możliwości złamania przymierza i nieutracalności zbawienia. Wolimy na jedną część zakryć oczy. Z powodu uprzywilejowania jednej części wersetów – rodzą się herezje i błędy teologiczne. 

Weźmy biblijne znaczenie słów świat, wybranie, odrodzenie, wszyscy. To pojęcia, które w Piśmie mają więcej niż jedno znaczenie. Lubimy jednak okopać się w jednym z nich by usunąć napięcie związane z ich kilkoma znaczeniami. 

środa, 13 czerwca 2012

Jestem jak Franciszek Smuda

Kilka moich refleksji po meczu Polska- Rosja.

1. Duże brawa dla polskich piłkarzy za to, że nie dali rozwinąć skrzydeł Rosjanom. Rywale nie mieli przestrzeni by rozwijać szybkie kontrataki, które były kluczem do wysokiego zwycięstwa z Czechami (lub jak ktoś woli: z Cześkami).

2. Oczywiście nasi również grali dość chaotycznie, szczególnie w środku pola gdzie mieliśmy problemy z dokładnymi podaniami. To spowodowało brak dobrych, prostopadłych dograń do R. Lewandowskiego.


3. Remis spowodował, że Rosja nie może odpuścić meczu z Grekami co oznacza, że jeśli wygramy ostatni mecz to nie tylko wchodzimy, ale jest nawet szansa na awans z 1 miejsca. Oczywiście jeśli w drugim meczu państwo w kryzysie zwycięży lub zremisuje z państwem imperialnym.

4. Najbardziej zastanawia mnie jednak... zadowolenie po remisie. Oczywiście rozumiem, że remis przedłuża nasze szanse, że  w końcu ostatni mecz nie będzie o honor, ale o wszystko. Pamiętajmy jednak, że graliśmy w Warszawie, a nie w Moskwie. Byliśmy gospodarzami tego meczu i cel w meczach z takimi drużynami jak Rosja powinien być jeden: wygrana.Tymczasem przed meczem telewizja pokazała przez kilka sekund trenera Smudę zagrzewającego naszych piłkarzy do gry słowami: "Nie stoimy na straconej pozycji. Głowa do góry. Rosja to nie Brazylia".

"Nie stoimy na straconej pozycji". "Głowa do góry". To są słowa skierowane do 9-letniego chłopca przed bójką z 13-latkiem, a nie do gospodarzy Euro, który ma aspiracje gry w ćwierćfinale tej imprezy. Ponadto były to słowa przed meczem z drużyną, która żadną potęgą europejską nie jest. To my sami nadmuchaliśmy ten rosyjski balon i postanowiliśmy się go bać po wysokiej wygranej Rosjan z Czechami.


Trener powinien raczej dopingować: "Panowie. Rosja to nie Andora, ale nadal to żaden problem dla nas!
Siadamy na nich ostro, ogrywamy i wracamy do hotelu! No, panowie! Kolacja czeka! Zjadamy ich!"

5. Słowa Franciszka Smudy były wyrazem nastawienia nas wszystkich dlatego remisy ze średniakami europejskimi na własnym boisku odbieramy jako sukcesy. A nie powinniśmy. O ile oczywiście aspirujemy do gry w ćwierćfinale takiej imprezy jak Euro 2012.


6. Oczywiście cieszę się z remisu bo jestem taki jak Franciszek Smuda  :)

Kapitan polskiej reprezentacji

wtorek, 12 czerwca 2012

Książę Pokoju uczy sztuki wojennej


C.S. Lewis w jednym ze swoich esejów napisał, że kościół wyprodukował dwa rozwiązania jeśli chodzi o reakcję na okropieństwo wojny: pacyfizm i rycerskość. Biblia jednak naucza, że nie powinniśmy szukać pokoju za wszelką cenę tam gdzie powinniśmy walczyć. 

Marcin Luter powiedział Kiedy lew leży wraz z barankiem przedwcześnie, baranek musi być często wymieniany. Rycerskość zamiast pacyfizmu działa o wiele bardziej efektywnie. I ma jedną cechę, której pacyfizm nie posiada: naśladowanie Chrystusa. Wojownik, który walczy z mocą i okazuje miłosierdzie ktoś, kto naśladuje Pana w sposób kompleksowy.

Sprawiedliwy pokój jest chwalebną rzeczą (Iz 11:9) ale nie może nigdy stać w opozycji do sprawiedliwej wojny.  Sam Bóg jest Wojownikiem, który uczy nas sztuki wojennej (Ps 144:1). Czyni to sam Książę Pokoju (Iz 9:6). 

Niestety żyjemy w świecie, w którym wiele spraw traktuje się w sposób absolutystyczny. Kiedy Pismo mówi nam abyśmy dążyli do pokoju nie oznacza to, że zawsze w każdej sytuacji, bez względu na wszystko mamy do niego dążyć. To podstawowy błąd pacyfizmu. Problem pacyfizmu nie polega na tym, że twierdzi zbyt wiele,  ale na tym czemu zaprzecza. Mianowicie, że są sytuacje gdy należy okazać siłę i wojna jest słuszna, sprawiedliwa, a pokój za wszelką cenę oznaczałby zgodę na niesprawiedliwość, okrucieństwo, niewolę i śmierć. 

Mówiąc więc o takich pojęciach jak miłosierdzie, łaska, pokój – musimy być konkretni. Musimy mówić co one oznaczają i czemu zaprzeczają. Niekiedy zapominamy, że szerzenie Bożego Królestwa polega m.in. na bitwie z bezbożnością. Głosząc ewangelię coś afirmujemy, ale i coś zwalczamy. Do jednych lgniemy, innych zaś powinniśmy omijać szerokim łukiem (Przyp. Sal 7:6-10, Psalm 1). Musimy porzucić sentymentalizm, który mówi: "Nie czyń różnicy. Wszyscy to wszyscy".

Trójca Święta i nabożeństwo - kazanie w mp3

TUTAJ można odsłuchać kazania z naszego nabożeństwa pt. "Trójca Święta i nabożeństwo".

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Siła miłosierdzia

Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do okazywania miłosierdzia innym ponieważ Bóg jest miłosierny dla nas. Musimy być jednak uważni. Miłosierdzie bowiem nie może być bezrefleksyjne ponieważ Boże miłosierdzie nie jest bezrefleksyjne. Kiedy Bóg okazuje nam miłosierdzie nie mówi: „Poczekaj. Znajdę coś w kieszeni. Aaaa... masz. Daję ci”. Niekiedy w taki sposób podchodzimy do miłosierdzia: nie potrafiłem odmówić komuś pomocy, jedzenia, pieniędzy. Tak naprawdę okazaliśmy brak asertywności i słabość, a nie miłosierdzie.

Jednym z największych zagrożeń dla chrześcijan, którzy kierują się miłosierdziem jest zapominanie o jego kontekście.

Psalm 136:13-20
(13) On rozdzielił Morze Czerwone na części, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (14) I przeprowadził Izraela środkiem jego, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (15) Wrzucił faraona i wojsko jego w Morze Czerwone, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (16) Prowadził lud swój przez pustynię, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (17) Pobił królów wielkich, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (18) Zabił potężnych królów, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (19) Sychona, króla Amorejczyków, Albowiem na wieki trwa łaska jego! (20) I Oga, króla Baszanu, Albowiem na wieki trwa łaska jego!

Czytamy takie fragmenty jak ten i niekiedy nasze sympatie są z faraonem, królami, Ogiem królem Baszanu, Syhonem królem Amorejczykjów. Pytamy: co z miłosierdziem dla nich? Jednak Pismo nie uczy nas zadawania takich pytań. Fakt, że je zadajemy pokazuje, że ktoś nauczył nas zadawać niewłaściwe pytania. Jeśli je zadajemy – nie rozumiemy miłosierdzia. Pismo czyni powiązanie między sprawiedliwością, Bożą siłą, potęgą, a miłosierdziem. Miłosierdzie to nie rezygnacja z innych Bożych cech. 

Rozważmy proroctwo o Judaszu i zobaczmy przyczynę  wydania wyroku -
Ps 109:6-16. Bóg nie okazał Judaszowi miłosierdzia ponieważ apostoł sam go nie okazywał. Oczywiście grał bardzo dobrze w grę pt. "Wrzuć dla biednego". Był bardzo "przejęty" faktem, że drogoceny olejek nie został użyty dla dobra ubogich – Jn 12:4-5. Jednak prawdziwa przyczyna była taka, że odkrył iż tzw. pomoc biednym jest znakomitym źródłem zysku. Miał bowiem sakiewkę do której wrzucano pieniądze i korzystał z jej zawartości Jn 12:6. Mówił: miłosierdzie, ale odrzucał okazywanie miłosierdzia. W rezultacie zginął bez miłosierdzia. To wszystko działo się w obecności Pana Jezusa, tego który przynosi miłosierdzie. 

Gdyby ktokolwiek z nas powiedział: Judasz ma rację bo zachęca nas do miłosierdzia – mylibyśmy się. Miłosierdziem nie jest samo wrzucenie pieniędzy do sakiewki. Pytanie brzmi: kto jest jej właścicielem i co zamierza z tą sakiewką zrobić?

Kiedy ktoś prosi nas o pomoc – musimy umieć posługiwać się Bożymi standardami. A Boże standardy są takie: Mt 5:7. oraz Jakuba: Jk 2:13.

Bóg sądzi zgodnie z Jego naturą i charakterem i to oznacza, że jeśli bez miłosierdzia skazuje niemiłosiernych grzeszników na Piekło - nie pogwałca w ten sposób żadnego wewnętrznego standardu. On wyraża w ten sposób swój charakter, a nie pogwałca go. 

Dlatego nie mówimy, że Bóg jest łaskawy pomimo iż jest sprawiedliwy. Nie mówimy, że Bóg jest miłosierny dla swego ludu pomimo faktu, że jest wojownikiem. Mówimy raczej: jest miłosierny dla swego ludu ponieważ jest wojownikiem. Jest łaskawy ponieważ jest sprawiedliwy.


Kobiecy kościół

"Kiedy mówię o duchowym termostacie, nie mam na myśli temperatury wewnątrz budynku kościoła, a kulturę panującą w dzisiejszych Kościołach. Kulturę, która przedkłada bezpieczeństwo ponad ryzyko, stabilizację ponad zmiany, zachowawczość ponad ekspansję i przewidywalność ponad wyzwanie. Nie myślcie o tym, co jest głoszone z ambony, ale o tym, co właściwie dzieje się w niedzielne poranki. Prawie wszystko w dzisiejszym Kościele - sposób nauczania, duszpasterstwa, zachowanie ludzi czy nawet popularne wizerunki Jezusa - są dostosowane do wymagań żeńskich odbiorców. Kościół jest uroczy, sentymentalny, opiekuńczy i sympatyczny. Kobiety rozkwitają w takim środowisku. Mówiąc jeżykiem potocznym, kobiety są grupą docelową współczesnego Kościoła".

David Murrow, Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła

niedziela, 10 czerwca 2012

Euro 2012 w Gdańsku rozpoczęte

Pod względem piłkarskim od wielu lat jestem absolutnym hiszpanofilem i Madritias. Dlatego dzisiejszy widok żółto-czerwonych tłumów i głośne śpiewy Viva la Espana na starówce to coś pięknego :) Piłkarskie święto futbolu dziś w Gdańsku rozpoczęte! Hiszpańskiego oczywiście  :)  Na początek spokojny remis z Włochami mimo kontuzji super-snajpera Davida Villi.


 

Siła rządu

Rząd, który jest wystarczająco silny aby dać ci wszystko czego chcesz jest rządem wystarczająco silnym aby zabrać ci wszystko co posiadasz. 
 RC. Sproul jr

sobota, 9 czerwca 2012

Przemysław Tytoń: Bóg pomaga mi w ważnych momentach



"Wierzę w przeznaczenie. I w to, że Bóg pomaga mi w ważnych momentach. Dziękuję mu, że było mi dane zrobić coś takiego" - Przemysław Tytoń.

Na zdjęciu - nasz bramkarz odmawia krótką modlitwę zaraz po wejściu na boisku. Źródło: duchowy.pl

Państwo daje, państwo bierze

Kiedyś pobożny Hiob powiedział: "Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione" (Hioba 1:21).

Socjaliści i kolektywiści mówią natomiast:  "Państwo dało, państwo wzięło, niech będzie imię Państwa błogosławione". (Herb Schlossberg, Idols for Destruction).

Wiara to klucz do skarbca

Kiedy Bóg mówi, że zaprasza swoich synów i córki do Stołu uzasadnionym pytaniem jest: czy ja do nich należę? Czy błogosławieństwa Stołu Chrystusowego są przeznaczone dla mnie osobiście?

Odpowiedź brzmi: Tak i nie. Nie w tym sensie, że nie znajdziemy swoich nazwisk na kartach Pisma Świętego. To nie jest tak, że każdy czytelnik Pisma Świętego widząc zwroty "cię", "dla ciebie" – może je odnieść do siebie osobiście. Gdybyśmy w programie biblijnym wpisali nasze nazwiska lub internetowe nicki chcąc dowiedzieć się ile razy Boże obietnice odnoszą się do "Pawła M.", "p.", "Makromana" "Lady_Margotty" itp.  – nie znajdziemy ani jednego wersetu na ten temat.

A jednak mówimy, że obietnice i błogosławieństwa Stołu Pańskiego odnoszą się do do nas. Biblia naucza, że powinniśmy je odnosić do siebie. Sposobem na to jest wiara. 

Wiarą nie tworzymy nowej rzeczywistości. Wiarą odkrywamy to co objawił nam Bóg. Wiarą przyjmujemy Jego dobrodziejestwa. Wiara jest jak klucz, którym otwieramy skarbnice od Boga. Bez użycia klucza możemy jedynie mówić o zawartości skarbca. Możemy mieć poprawną wiedzę jaka jest jego wartość. Jednak tak długo jak go nie otworzymy nasza wiedza nie przynosi żadnych korzyści.

Zatem poprzez wiarę otrzymujemy błogosławieństwa Stołu Pańskiego ilekroć jemy chleb i pijemy wino. Jeśli ufamy Jezusowi – Jego Ciało i Krew są dla nas. Wówczas kiedy czytamy biblijne stwierdzenia o zbawieniu dla ciebie, przebaczeniu win, miłości wobec ciebieoczami wiary uczmy się widzieć w tych słowach nasze imiona mimo iż nie znajdziemy ich wydrukowanych farbą drukarską.

Wiara widzi to czego jednak zwykłym wzrokiem nie dostrzeżemy. Nie ma to jednak nic wspólnego z projektowaniem rzeczywistości. Jest to raczej jej odkrywanie. Zatem bierzmy i jedzmy. Bierzmy i pijmy. To jest Ciało Chrystusa oddane za ciebie. To jest krew Chrystusa przelana za ciebie.


piątek, 8 czerwca 2012

Rząd finansuje prezerwatywy na EURO 2012

Z okazji Euro 2012 nasz Rząd zdecydował się przeznaczyć ok. 500 tysięcy zł. na darmowe prezerwatywy dla kibiców. Wszystko pod hasłami: „Gram fair, używam prezerwatyw” oraz „Świętuj bezpiecznie, świętuj odpowiedzialnie”.

Gdybym rozdawał na ulicy bezpłatne Playboy'e byłoby to propagowanie niemoralności i rozwiązłości czy zachęta do "odpowiedzialnego seksu" zapobiegającego poczęciu?

Kościół to nie ciepły i przytulny kącik

"Orędujemy za światem zgodnie z nakazem jaki otrzymaliśmy. To powołanie Kościoła do tego, by modlić się za świat i zań się wstawiać, często w Kościele słabnie, jak gdyby Chrystus nie zbawiał świata, lecz od świata nas wybawiał, jak gdyby troska o "owczarnię" była jedyną troską Kościoła. A przecież trzeba, byśmy pamiętali, że także i troska o "owczarnię" polega na tym, by nasze postępowanie było takie jak postępowanie Chrystusa (czyli na tym, byśmy egoistycznie nie poczytywali Kościoła za instytucję mającą nam służyć, lecz wzrastali w zrozumieniu ofiary Chrystusowej zaniesionej dla wszystkich i za wszystkich). Kościół - to nie ciepły i przytulny kącik, w którym można się "zbawić" po to, by odpocząć od brzemienia życia, lecz stałe wzywanie do uczestnictwa w służbie Chrystusa".

Aleksander Schmemann, Za życie świata

środa, 6 czerwca 2012

Nabożeństwo w czyim imieniu?

Jednym z dobrych testów na ile doktryna Trójcy Świętej jest ważną prawdą wiary w danym kościele jest postawienie pytania: jak różniłoby się jego nabożeństwo gdyby zniknęły z niego wszystkie odniesienia do Trójjedynego Boga? Niektóre nie zmieniłyby się wcale. Inne niewiele. Powinny jednak bardzo się zmienić. Nabożeństwo nie powinno wyglądać tak aby Mormon, Świadek Jehowy, Unitarianin czy Badacz Pisma Świętego przychodząc na nie mogli po każdej jego części powiedzieć: Amen. Też w to wierzymy.

To co robimy w Dzień Pański mówi nam o tym kim jesteśmy i w co wierzymy o wiele wyraźniej niż spisane konfesje. Co więc można pomyśleć o danym kościele kiedy ktoś słyszy i widzi to jak wygląda jego publiczne zgromadzenie? 

Trójca Święta nie jest zwykłą doktryną, konstruktem teologicznym. Nie jest czymś o czym sobie myślimy, dyskutujemy, podejmujemy refleksje, piszemy komentarze na blogach oraz teologiczne rozprawy. Owszem, jest miejsce na to wszystko jednak prawda o tym jaki jest Bóg powinna mieć przełożenie na wszystko w naszym życiu, począwszy od kształtu i treści chrześcijańskiego nabożeństwa. Niechrześcijańskie, antytrynitarne ugrupowania odrzucają tą prawdę ponieważ wierzą, że nie ma ona żadnego praktycznego zastosowania w naszym życiu. Wierzą, że stworzony świat, człowiek (jako Boży obraz) niczego w tej kwestii nie komunikują na temat Bożej natury. Jako chrześcijanie powinniśmy dostrzegać wiele zastosowań i odniesień prawdy o jednym Bogu istniejącym odwiecznie w Trzech Osobach do naszego życia. Prawda o Trójjedynym Bogu poucza, że jedność i różnorodność (wielość) powinny być jednakowo oczekiwane i pożądane w Bożym świecie (w odpowiednich kontekstach) ponieważ zgodnie z Pismem świat objawia naturę Boga.

Dlatego chrześcijańskie nabożeństwo jest wezwaniem Ojca aby w mocy i obecności Ducha odnowić, umocnić swój kościół poprzez Syna. W każdą Niedzielę spotykamy się wokół tronu Ojca, w mocy Ducha, w imieniu Syna.

W naszym kościele mamy trynitarną formułę na samym jego początku będącą wezwaniem do przyjścia przed oblicze Boga Jedynego ("w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego"). Po zapewnieniu o przebaczeniu grzechów śpiewamy Gloria Patri ze wzniesionymi rękoma (Chwała Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu);  modlitwy kierujemy do Ojca, Syna i Ducha Św.; wspólnie wyznajemy wiarę w Ojca, Syna i Ducha Świętego słowami Apostolskiego lub Nicejskiego Credo;  Ojciec zaprasza nas do Stołu Pańskiego abyśmy zostali posileni Ciałem i Krwią Syna poprzez moc i działanie Ducha Świętego. I w końcu mamy końcowe błogosławieństwo z odniesieniem do Trzech Osób Trójcy z 2 Listu do Koryntian 13:13.

Wiarygodność kopii Nowego Testamentu


wtorek, 5 czerwca 2012

Trójca Święta i nabożeństwo

Czasami jako chrześcijanie myślimy o doktrynie Trójcy Świętej jako zupełnie nie mającej związku nie tylko z rzeczywistością, ale i z nabożeństwem. Niestety ta biblijna prawda została tak zlekceważona, że uważana jest albo za sprawę drugorzędną wobec prawdy o usprawiedliwieniu z wiary, albo za wyższy stopień teologii dla tych, którzy lubią sobie postudiować podręczniki akademickie. Ot, taka wyższa szkoła jazdy dla chrześcijanina. Niektórzy wręcz posuwają się do stwierdzeń: "Ważne jest to co przeżywasz z Bogiem, nie zaś teologia, którą wyznajesz".

Prawda o Trójcy Św. nie jest jednak teologiczną gimnastyką dla chętnych, ani zwykłą linią odróżniającą Kościół od kultów, dotyczy bowiem tego kim jest Bóg. Dlatego Kościół poprzez wieki bardzo mocno bronił doktryny Trójcy przed antytrinitarnymi herezjami.

Każda prawda Pisma Świętego ma wpływ na nasze życie. To, co robimy w Niedzielę rano podczas Nabożeństwa jest jednym z najbardziej wyrazistych przejawów tego w co wierzymy. Jeśli interesuje nas stanowisko danej wspólnoty w temacie Trójcy Świętej, usprawiedliwienia z wiary, zrozumienia Wieczerzy Pańskiej itp., to o wiele bardziej wiarygodnym testem będzie przyjrzenie się treści i formie nabożeństwa niż surfowanie w internecie. 

O Nabożeństwie powinniśmy myśleć w trynitarny sposób: Bóg Ojciec wzywa nas przed Swoje oblicze, aby w mocy i obecności Ducha nas odnowić i umocnić w poznaniu Syna. Spotykamy się wokół tronu Ojca, w mocy Ducha, w imieniu Syna. Duch został posłany przez Ojca aby przenieść nas do Syna.

Jeśli wiara w Trójcę Św. jest absolutną podstawą naszej wiary to Nabożeństwo chrześcijańskie powinno być również trynitarne. Co to znaczy? To oznacza, że prawda o tym, jaki jest Bóg powinna być wyeksponowana podczas Nabożeństwa. Nie chodzi mi jednak o cotygodniowe mówienie kazań na temat Trójcy Świętej. Mam raczej na myśli jego przebieg, treść, liturgię, które powinny być nasiąknięte tą prawdą. Kiedy ktoś po raz pierwszy odwiedziłby chrześcijański Kościół  nie powinien mieć żadnych wątpliwości  jakiego Boga się w nim czci, do kogo się modli, w czyim imieniu się spotyka.

Przesadny intelektualizm wyparł przełożenie między prawdami, które wyznajemy, a praktyką. Również praktyką Nabożeństwa. Niektóre z nich pod względem odniesień, modlitw, pieśni do Trójjedynego Boga nie różnią się od spotkania Mormonów czy Świadków Jehowy. Oczywiście w oficjalnym wiary kościelnych wspólnot bez trudu odnajdziemy odniesienie do Trójcy Świętej, ale w zasadzie jest to jedyne miejsce gdzie to nawiązanie istnieje. Na Nabożeństwie natomiast używa się słów "Bóg", "Jezus", "Pan", "Zbawiciel". Wyznajemy, że "tylko przez imię Jezus jesteśmy zbawieni" i że "tylko Boga należy czcić i Panu oddawać chwałę". Któż by się z tym nie zgodził? Każdy członek około-chrześcijańskiego kultu powie "Amen!" słysząc to wyznanie. 

Jeśli podczas Nabożeństwa nie ma żadnego lub prawie żadnego odniesienia do tego, kim jest Bóg, którego czcimy - oznacza to, że dla jego uczestników nie jest to aż tak istotna sprawa. Współcześni pop-ewangeliczni chrześcijanie jednomyślnie sprzeciwiają się niektórym niebiblijnym treściom i teologii katolickiej Mszy Świętej (jej ofiarniczy charakter, wezwania do NMP, Świętych w niebie, modlitwy za dusze czyśćcowe, kult elementów Komunii). Po wieloma względami łączę się w tej krytyce. Gdyby jednak prześledzić treść pieśni, liturgii, modlitw, to okazuje się, że Msza przesiąknięta jest odniesieniami do Trójjedynego Boga. Uczestniczyłem natomiast w wielu ewangelicznych nabożeństwach (tzw. "biblijnych" lub "nowotestamentowych" Kościołów), na których takiego odniesienia nie było ani razu. 

Jakiś czas temu brałem udział w dyskusji na Facebooku z jednym z pastorów, który zdecydowanie sprzeciwiał się modlitwom zanoszonym do Trójcy Świętej i Pana Jezusa, argumentując, że jedyny dopuszczalny model to modlitwa "do Ojca w imieniu Syna". Nic dziwnego, że brak chwały oddawanej Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu prowadzi niektórych chrześcijan do przeświadczenia, że jest to jedynie akademicka doktryna bez odniesienia do realnego życia. 


To co robimy, mówi wiele na temat tego w co wierzymy. Jeśli na Nabożeństwie brakuje cotygodniowej Wieczerzy Pańskiej - to coś komunikuje nt. jej rangi i znaczenia dla wiernych. Jeśli Pismo Święte nie jest głoszone i wyjaśniane - to wiele mówi nt. tego, co jest uważane za autorytet i źródło zachęty dla wiernych. Jeśli nie przykłada się wagi do trynitarnych odniesień podczas Nabożeństwa - to wiele mówi na temat tego jakie miejsce zajmuje ta doktryna w teologii danego Kościoła. 

Zrozumienie wpływa na działanie, a działanie kształtuje zrozumienie. Kochajmy prawdę o Trójcy Świętej. Chwalmy Ojca, Syna i Ducha Świętego i uczmy się widzieć zastosowanie tej prawdy na treść Nabożeństwa i nasze codzienne życie. 

sobota, 2 czerwca 2012

Wznoszenie rąk podczas nabożeństwa

Biblijne znaczenie wznoszenia rąk

Bóg w Piśmie Świętym wiele razy wzywa Swój lud do wznoszenia rąk (1 Tm 2:8, 1 Krl 8:22,54). Niestety ten zwyczaj został zaniechany w wielu kościołach. Z różnych powodów. Jedni stwierdzili, że ta praktyka „nie jest w ich stylu”, inni ją zaniechali z powodu charyzmatycznych nadużyć, emocjonalizmu i liturgicznego chaosu. Skutek jest niestety taki, że nabożeństwo zaczyna bardziej przypominać spotkanie o Bogu niż z Bogiem, a rola ciała w nabożeństwie kończy się na przetransportowaniu na nie mózgu, ewentualnie żołądka.

Tymczasem nabożeństwo to nie wykład. Nie przychodzimy na nie, by otrzymać dawkę religijnych informacji. To również nie grupa biblijna w większym gronie oprawiona  kilkoma dodatkami: pieśniami, ogłoszeniami, świadectwami. Nabożeństwo jest odnowieniem przymierza, zaangażowanym dialogiem Boga z Jego ludem. Jest jednocześnie opowieścią o historii zbawienia, o tym jak Bóg działa w świecie i w naszym życiu. Stąd jego schemat można przedstawić jako pięcioetapową historię Bożego, przymierzowego działania, która miała odzwierciedlenie w porządku i znaczeniu ofiar opisanych w Księdze Kapłańskiej: powołanie, przebaczenie, poświęcenie, posilenie, posłanie. Znaczenie nabożeństwa mówi wiele na temat naszej roli w nim.

Biblia często wspomina o zaangażowaniu całego ciała w religijny kult, w szczególności wznoszenia rąk w kontekście publicznych zgromadzeń kościoła np. Ps 134,2: „Oto błogosławcie Pana, Wszyscy słudzy Pana, którzy co noc służycie w domu Pana! Podnoście ręce ku świątyni i błogosławcie Pana! Niech ci błogosławi z Syjonu Pan, Który uczynił niebo i ziemię!”. Oznacza to, że cały lud Boży powinien czcić Boga w ten sposób, w odpowiednich miejscach na nabożeństwie, (zob. 2 Mj 9:29; 2 Mj 9:33; 1 Krl 8:22; 2 Krn 6:12; 2 Krn 6:1; Ezd 9:5; Ps 88:9; Ps 143:6; Iz 1:15; 3 Mj 9:22; Neh 8:6; Ps 28:2; Ps 63:4; Ps 119:48; Ps 134:2; Ps 141:2; Treny 2:19; Łk 24:50; 1 Tm 2:8; Obj 10:5). Z powyższych powodów jako kościół, nie zaś jako niezależne jednostki, powinniśmy uczyć się wołać do Trójjedynego Boga m.in. z rękoma wzniesionymi ku górze. Oczywiście nie jest to coś naturalnego dla upadłego grzesznika (nawet po jego nawróceniu) dlatego Pismo wzywa nas abyśmy uczyli się przychodzić do Boga we właściwy sposób. Zgodnie ze słowami Pana Jezusa w Ew. Jana 4:23-24 skierowanymi do Samarytanki Bóg szuka przede wszystkim czcicieli, nie zaś „chłodnych”, poprawnych teologów oczekujących jedynie inspirującego przesłania z pulpitu. Każdy chrześcijanin przychodzący na nabożeństwo jako priorytet każdego tygodnia powinien stawiać pełne pasji zaangażowanie oraz właściwą postawę podczas publicznego uwielbienia. 

Postawa wzniesionych rąk jest nie tylko biblijna w sensie dosłownym. Ma również biblijną symbolikę, w której chrześcijanin zwraca się w prośbie do Ojca w Niebie niczym dziecko wyciągające ręce do taty, pragnące jego bliskości i przychylności. Jest pięknym gestem wyrażającym biblijne słowa Jezusa: „jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa niebios” (Mt 18:3).

Wznoszenie rąk jest wyrazem:
- błagania - 1 Tm 2:8; Ps 28:2. Podniesione ręce wyrażają postawę syna lub córki proszącej ojca w niebie o rzecz szczególnie ważną. „Panie błagamy Cię wznosząc ku Tobie nasze ręce. Prosimy wysłuchaj naszych próśb”.
- błogosławieństwa i chwały wznoszonych dla Boga (Łk 24:53, Ps 63:4, Ps 134:2). „Panie, chwalimy Ciebie i czcimy. Jesteś potężnym Bogiem, którego uwielbiamy”. Nie modlimy się w ten sposób wkładając ręce do kieszeni.
- jest uzasadnione jako gest afirmacji, potwierdzenia. Symbolizuje pragnienie by Boża wola realizowała się w naszym życiu (Neh 8:6., Ps 119:48, Obj 10:5). „Panie, dziękujemy Ci, że zsyłasz na nas hojne błogosławieństwa. Dziękujemy Tobie za Twoje Prawo i dobrodziejstwa”.
- wzniesione ręce to gotowość do otrzymania błogosławieństwa „z góry”.

Wątpliwości

Wątpliwości wobec podnoszenia rąk rzadko kiedy wynikają z rzetelnej analizy Pisma Świętego. Jak zauważyliśmy, Biblia obfituje w wezwania skierowane do Bożego Ludu by poprzez postawę ciała angażował się w publiczne nabożeństwo ku czci Jahwe. Nasza ciała są naczyniami kultu i uwielbienia. Mamy je składać jako ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu. Na tym polega nasza duchowa służba Jemu (Rzym 12.1-2).

Najczęstszymi powodami naszego braku komfortu w niniejszym temacie są:
- nasz charakter oraz
- nadużycia niektórych kościołów względem niewerbalnych sposobów uwielbienia Boga, w szczególności charyzmatyczny indywidualizm.

Odpowiedzią na niebiblijny indywidualizm i emocjonalizm w nabożeństwie nie jest rezygnacja z tego co dobre lecz używanie dobrych rzeczy we właściwy sposób. Nadużycia nie powinny nas zniechęcać przed odpowiednim zastosowaniem biblijnego nauczania w tym temacie. Na podobnej zasadzie klękanie przed niewłaściwymi obiektami kultu nie powinno powodować usunięcia tej postawy względem Boga podczas chrześcijańskiego nabożeństwa (np. podczas wyznania grzechów). Nie powinniśmy oddzielać ducha, serca, umysłu, emocji od fizycznej ekspresji w określonych miejscach liturgii.

Inną skrajnością wobec spontaniczności i indywidualizmu w nabożeństwie jest jego  przeintelektualizowanie. To wpływ oświeceniowego racjonalizmu na kościół, gdzie nabożeństwa swoim schematem bardziej przypominają spotkanie z wykładowcą w sali akademickiej, niż spotkanie z Bogiem w Jego świątyni. Można się na nich dowiedzieć sporo całkiem wartościowych prawd na temat Pana Boga i Jego działania. Brakuje jednak wspólnych modlitw, wspólnego wyznania grzechów, liturgicznego dialogu, jednomyślnego wyznawania wiary, elementów, które wyrażają prawdę, że oto przyszliśmy razem „do Pańskich bram z dziękczynieniem, w przedsionki jego z pieśnią chwały!”  (Ps 100:4). Jeśli wyznajemy (całą) Biblię jako nasz jedyny autorytet w sprawach wiary i praktyki wówczas trudno przeoczyć fragmenty mówiące o ważności postawy naszych ciał w publicznym nabożeństwie. Nawet jeśli pewne formy są one obce naszemu doświadczeniu i wymagają od nas przemiany z obserwatorów w uczestników liturgii, to nie zapominajmy, że podążanie za Chrystusem polega na dojrzewaniu w Nim, pragnieniu odkrywania i wprowadzania w życie również modelu właściwego przychodzenia do Boga. Pismo nie pozostawia tak ważnej kwestii jaką publiczne oddawanie czci dla Pana naszej spontaniczności i twórczości. Jednym z zadań kapłanów było nauczanie poprawnego kultu tych, którzy „nie znają sposobu oddawania czci Bogu tej ziemi”  (2 Krl 17:26-30). Stanie się chrześcijaninem nie oznacza zakończenia liturgicznej edukacji, lecz jej początek. 

Każdy przywódca w kościele, każdy chrześcijanin zanim zada sobie pytanie: „czy dobrze się w tym czuję, czy to należy do mojej tradycji wyznaniowej?”, warto by myśląc o jakimkolwiek aspekcie nabożeństwa wpierw podjął refleksję: „Czego na ten temat uczy Boże Słowo?”. Czy Pismo Święte zawiera miejsca, w których Boży Lud wspólnie klęka przed obliczem Pana? Oczywiście! Czy Biblia wzywa nas do wznoszenia rąk przed Jego świętym Majestatem i ukazuje przykłady takiej postawy? Jak najbardziej!

piątek, 1 czerwca 2012

Postawa ciała podczas nabożeństwa


Chrześcijańskie nabożeństwo jest odnowieniem przymierza, świętym zgromadzeniem, na które Bóg wzywa swój kościół przed Swój tron. Jest zaangażowanym dialogiem, w którym każdy chrześcijanin powinien brać aktywny udział. Przychodzimy na niedzielne nabożeństwo nie jako obserwatorzy lecz uczestnicy. Nie jesteśmy widzami, lecz aktorami. Bóg do nas przemawia poprzez Słowo i sakramenty – my zaś odpowiadamy. Jedną z form naszej odpowiedzi (nie tylko podczas nabożeństwa, ale w nim przede wszystkim) jest wyznanie ust: „Przez niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię” (List do Hebrajczyków 13:15). Słowa, które wypowiadamy są naszą ofiarą dla Boga. Powinna być ona przyniesieniem do świątyni najlepszego śpiewu jaki jesteśmy w stanie wydobyć, głośnej, zaangażowanej modlitwy, nie zaś tego co „kulawe”, śpiące, mruczące, szepczące. Szeptanie i mruczenie jest w Piśmie Świętym cechą pogańskich religii nie zaś charakterystyką liturgicznego, głośnego, radosnego nabożeństwa Bożego ludu.

Jednak nie tylko nasze słowa, owoc naszych ust jest ofiarą dla Boga.  Biblia zachęca nas do tego abyśmy nasze „ciała składali jako ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu gdyż On ma w tym upodobanie” (Rzymian 12:1). Nasze ciała są „naczyniami”, poprzez które powinniśmy oddawać chwałę Bogu. Jako chrześcijanie często o tym zapominamy ponieważ  tak uduchawiamy naszą wiarę, że zbliżamy się niebezpiecznie do gnostycyzmu, który negował wartość fizyczności, eksponując wyższość ducha ponad materią. W kościele powyższe myślenie przejawia się w negowaniu znaczenia liturgii, symboliki gestów, ubioru, architektury. Skutkiem jest minimalizm, funkcjonalność i hołdowanie prostocie, co w praktyce oznacza niedbałość o formę. Niestety ta niedbałość prawie zawsze przenosi się na cześć dla Boga. Gdy bowiem mówimy np. o szatach ślubnych, liturgii ceremonii zaślubin, symbolice pocałunku pary młodej, znaczeniu nakładania obrączek, wystroju domu czy sali weselnej – wszyscy zaczynamy doskonale rozumieć, że zewnętrzność, gesty ciała, estetyka są bardzo ważne i komunikują w widzialny sposób istotne prawdy. Są wyrazem szacunku, miłości, dbałości, czci lub ich braku.

C.S. Lewis w książce „Screwtape letters” (pisana z perspektywy diabła pouczającego młodego kusiciela) przekornie napisał: „Przynajmniej mogą zostać przekonani, że postawa ciała nie ma wpływu na ich modlitwy; ponieważ ciągle zapominają, o czym ty musisz zawsze pamiętać, że są stworzeniami i że cokolwiek czynią ich ciała ma wpływ na ich dusze”.

Postawa ciała podczas publicznego nabożeństwa jest bardzo ważna. Dlatego klękamy podczas wspólnego wyznania grzechów wyrażając w ten sposób postawę skruchy, żalu i uniżenia, siedzimy spożywając chleb wino wyrażając postawę odpocznienia i radości w dziele Chrystusa – podkreślając, że Wieczerza Pańska jest sakramentalnym posiłkiem. Podczas nabożeństwa również wstajemy, co również należy do form, które uosabiają pewną postawę i znaczenie poszczególnych jego elementów. Biblia zawiera opisy wszystkich tych form, gestów, jako istotnych sposobów przychodzenia do Boga: klękanie (1 Krl 8:54, Dn 6:10, Dz. Ap. 21:5), wstawanie (Neh 9:5), siadanie (1 Krn 17:16), pokłon (2 Mj 34:8, 1 Krl 8:54) itp.