sobota, 31 marca 2012

Święta bez jaj

ŚwiętaBezJaj.pl

Zapraszam na stronę ogólnopolskiej akcji SwietaBezJaj.pl

Wbrew pozorom nie jest to akcja wegan i nie skupia się na jajach kurzych, przepiórczych ani żadnych innych. Dotyczy raczej postawy względem Świąt Wielkanocy oraz wydarzenia, na które wskazują. Innymi słowy jest to zachęta by nie robić jaj ze Świąt i przeżyć je jak należy.

"Jak należy", to znaczy w jaki sposób? Więcej dowiesz się wchodząc na stronę www.SwietaBezJaj.pl

Swoją opinię na temat świątecznych jaj możesz wyrazić wpisując komentarz na głównej stronie.

ŚwiętaBezJaj.pl

Naturalna selekcja

Naturalna selekcja niczego nie tworzy. Jest to proces zachowujący gatunki silniejszymi. Nie posiada twórczych zdolności. Jest to raczej proces konserwujący. Jeśli prowadzi do jakiś zmian to wyłącznie do drobnych i to tylko w ramach gatunku. Dlatego mamy różne odmiany psów, kotów itd., ale wciąż są to psy i koty. Koty nie przeobrażają się w procesie doboru naturalnego w psy, a psy np. w konie. Gdybyśmy pracowali z fabryce i usuwali auta z usterkami zachowując tylko te dobre, jak długo zajęłaby ich zmiana w samoloty? Odpowiedź jest oczywista: nigdy się nie zmienią! Naturalna selekcja jest jak kontrola jakości: upewnia się, że produkt z defektami zostanie wyeliminowany, ale nie zmienia go w coś innego. Nawiasem mówiąc przetrwanie najlepszych jest czymś co nazywamy tautologią: - Profesorze, dlaczego to zwierzę przeżyło? - Bo jest najlepsze. - Skąd jednak wiadomo, że jest najlepsze? - Bo przeżyło!

piątek, 30 marca 2012

Nabożeństwo, lunch i katecheza nt. "mówienia językami"

W Niedzielę (01.IV.) jak zwykle po nabożeństwie posiłek i katecheza. Tym razem jej temat brzmi: "Co Biblia mówi nt. daru mówienia językami?". Dużo zamieszania wokół tego tematu we współczesnym kościele. Serdecznie zapraszam. godz. 10 ul. Grobla IV/8 (budynek Szkoły Podstawowej nr 50)

Przymierze i jego odnowienie

Nabożeństwo jest Odnowieniem Przymierza z Bogiem. Przymierza, czyli naszej miłosnej więzi z Bogiem. "Relacja z Bogiem", o której często mówią ewangeliczni chrześcijanie to nic innego jak przymierze, które on zawarł z nami przez krew Jezusa. Jego uczestnikami stajemy się poprzez chrzest. Trwamy w nim poprzez żywą, ufną wiarę uzewnętrznioną w dobrych uczynkach.

Przymierze, niczym małżeństwo, to miłosna więź, która ma swoją formę, strukturę, niesie przywileje i odpowiedzialności. Jeśli ktoś zapytałby mnie jaki rodzaj więzi łączy mnie z moją żoną powiedziałbym, że jest to więź przymierza małżeńskiego. Zawarliśmy przymierze, które jest czymś więcej niż formalną umową. Jest ramą dla naszej miłosnej więzi. Nasza relacja z Bogiem również jest czymś co ma swoje ramy, struktury: łączy się z byciem we wspólnocie kościoła, sakramentami, publicznym nabożeństwem, wiernością Bogu na co dzień itd.

W niedzielny poranek gromadzimy się by odnowić przymierze z Bogiem. Co to znaczy, że to przymierze odnawiamy? Nie odnawiamy przymierza w tym sensie, że gdybyśmy tego nie robili to ono wygaśnie. Nie odnawiamy przymierza w sposób w jaki dzierżawca odnawia warunki najmu z gospodarzem, podpisuje z nim nową umowę itp. Raczej odnawiamy przymierze tak jak pożywieniem odnawiamy ciała, winem serca lub poprzez stosunek seksualny więź małżeńską (D. Wilson).

Kiedy przymierze jest zawarte, jest zawarte na podstawie przysięgi. Przysięga jest więc pieczęcią. Jest zawarta raz. Jednak nie możemy od czasu jej zawarcia być bezczynni. Mąż regularnie powinien mówić żonie: kocham cię, powinien dawać jej przyjemność, prawić komplementy, zapewniać, że jest dla niego atrakcyjna, zabierać na wspólne wyjście – czyli odnawiać przymierze małżeńskie. Niektórzy mężowie myślą: po co? Przecież ślubowałem, wyznałem miłość 10 lat temu. Nie odwołałem tego więc to chyba naturalne, że kocham żonę. 

Bóg nie jest jak taki mąż. Bóg regularnie, co tydzień potwierdza nam Swoje obietnice, miłość, przychylność na podstawie zawartego z nami przymierza. Tym jest nabożeństwo. Bóg mówi w nim każdemu wierzącemu: jesteś objęty moją łaską, chcę nadal ci służyć, chcę byś nabrał sił, chcę cię zapewnić, że mój Syn umarł za twoje grzechy, chcę cię karmić Ciałem i Krwią Mojego Syna, przemieniać, kształtować na coraz bardziej dojrzałego i świadomego chrześcijanina.

Nasze zaangażowanie w nabożeństwo powinno być radosną odpowiedzią na Bożą służbę, posilenie i zapewnienie względem nas.

czwartek, 29 marca 2012

Nabożeństwo jako odnowienie przymierza

Jak powinien wyglądać schemat nabożeństwa w oparciu o sposób w jaki Bóg nakazał Swemu ludowi zbliżać się do Niego?

1. Autorem porządku nabożeństwa w Starym Przymierzu nie był Mojżesz. Sam Bóg objaśnił co należy zrobić i w jaki sposób, aby do Niego się zbliżyć. I taki charakter ma nabożeństwo. To nie wyraz naszej twórczości, ale poddania się Bożym schematom. Nasza obecność na niedzielnym nabożeństwie to radosna odpowiedź na Boże wezwanie.

2. Gdy lud stawił się przed obliczem Pana najpierw była składana ofiara zagrzeszna. Bez niej Lud nie mógł zbliżyć się do Boga: Następnie złożył ofiarę ludu. Wziął mianowicie kozła na ofiarę za grzech ludu, zarżnął go i złożył go na ofiarę za grzech, jak poprzednio - 3 Mj 9:15

3. Następna ofiara była całopalna. Możemy ją również nazwać "unosząca się": Następnie złożył ofiarę całopalną i postąpił z nią według zwyczaju - 3 Mj 9:16. Jej celem miało być przekształcenie całego zwierzęcia w "dym, miłą woń dla Pana" (zob. 3 Mj 1:6-9). Jednak celem jej było uniesienie się, symbolicznie zaprowadzić wierzącego do Ogrodu, do Miejsca obecności Boga.

Na jej wierzchu była składana ofiara z pokarmów: Złożył też ofiarę z pokarmów, wziął z niej pełną garść i spalił to na ołtarzu, oprócz całopalenia porannego - 3 Mj 9:17 Była składana z mąki i oliwy, kadzidła i soli (3 Mj 2:1-3), nie zaś z surowych ziaren zboża czy oliwek. Chodziło bowiem o to by człowiek dokonał pracy nad Bożymi zasobami, przekształcił je w coś jeszcze bardziej chwalebnego i owoce swojej pracy przyniósł Bogu jako własną ofiarę. Ta ofiara nigdy nie była składana osobno, sama, lecz kładło się ją na wierzch ofiary unoszącej się i były spalane jednocześnie. Symbolizowało to, że Bóg przyjmuje owoce rąk człowieka ze względu na dzieło Chrystusa. Nikt z nas nie może przyjść do Boga ze swoją jałmużną i zadowolić Go. Dlatego mamy tą symbolikę najpierw ofiary zagrzesznej, potem całopalnej (unoszącej się) i na jej wierzchu ofiary z pokarmów – tego co wypracowały ręce wiernego Ludu.

4. Ostatnia ofiara nazywała się ofiarą pojednania (inne tłumaczenia: pokoju, biesiadna): Na koniec zarżnął wołu i barana jako ofiarę pojednania za lud, synowie Aarona podali mu krew, którą on skropił ołtarz wokoło. Tłuszcze zaś z wołu i z barana, ogon oraz tłuszcz, który okrywa wnętrzności i nerki, i otrzewną okrywającą wątrobę, czyli tłuszcz, położyli na mostkach, a on spalił ten tłuszcz na ołtarzu, mostkiem zaś i prawą łopatką wykonał Aaron obrzęd potrząsania przed Panem, tak jak nakazał Mojżesz - 3 Mj 9:18-21

Różni się ona tym, że część ofiary była spożywana przez kapłana, wierzącego i jego rodzinę oraz symbolicznie przez Pana Boga poprzez spalenie odpowiedniej części. Głównym przesłaniem jej była biesiada za Stołem Pańskim, Boga, kapłana i wierzącego.

5. Na zakończenie kapłan Aaron miał odmówić ze wzniesionymi rękami błogosławieństwo (znane nam jako błogosławieństwo Aaronowe): Następnie Aaron podniósł ręce w stronę ludu i pobłogosławił go. I zszedł po ukończeniu ofiary przebłagalnej, ofiary całopalnej i ofiar biesiadnych. Mojżesz i Aaron weszli do Namiotu Spotkania, potem wyszli stamtąd i pobłogosławili lud. Wtedy chwała Pana ukazała się całemu ludowi - 3 Mj 9:22-23

Następnie ogień wyszedł od Pana i strawił ofiarę całopalną razem z częściami tłustymi na ołtarzu. Widząc to cały lud krzyknął z radości i upadł na twarz. 3 Mj 9:23-24. Pan zesłał ogień jako odpowiedź na posłuszeństwo Bożego Ludu. Można powiedzieć, że to co składali Panu było dla Niego miłe.

Od tego momentu spotkamy w Biblii ten trójczłonowy model nabożeństwa: ofiara za grzech, która uprawniała osobę do stawienia się przed Bogiem., ofiara unosząca się, w której wierny wznosił się do Boga w dymie ofiary, która w całości była spalana na ołtarzu. Na jej wierzchu ofiara z pokarmów. Następnie ofiara biesiadna, pokoju była zapewnieniem o przyjęciu wiernego przez Boga oraz o tym, że Bóg chce zasiąść z nim do wspólnego posiłku.

Opis nabożeństwa świątynnego nie jest bez znaczenia dla nas. Biblia daje nam wzór do naśladowania. Przychodzimy do Boga w ten sam sposób:

1. Po pierwsze. Bóg nas wzywa na zgromadzenie. Przyjście do Namiotu Zgromadzenia było odpowiedzią na Boże zaproszenie, nie zaś spontanicznym odruchem serca. Tą część nazywamy POWOŁANIEM.

2. Kiedy Lud stawiał się przed Panem mamy pierwszą ofiarę – zagrzeszną. Najpierw na nabożeństwie wyznajemy nasze grzechy. POJEDNANIE

3. Następnie ofiarujemy siebie Bogu. Bóg nas uświęca poprzez Swoją obecność w Jego Słowie co koresponduje z ofiarą całopalną, wstępującą. POŚWIĘCENIE. Na wierzchu tej ofiary była składana ofiara z pokarmów. Czyli po głoszonym Słowie przynosimy Bogu nasze ofiary, owoce naszych rąk, daniny dla Boga.

4. Potem zasiadamy do Stołu Pańskiego, co koresponduje z ofiarą pojednania. Bóg spożywa posiłek ze swoim Ludem. POSILENIE

5. Nabożeństwo kończy błogosławieństwem, które jest wysłaniem wiernych w świat do służby Bogu. POSŁANIE

Łatwiej ten schemat zapamiętać jako "Pięć P": powołanie, pojednanie, poświęcenie, posilenie i posłanie. Te pięć etapów odpowiada schematowi nabożeństwa świątynnego: 1.wezwanie do nabożeństwa, 2.ofiara za grzech, 3.ofiara unosząca się, 4. ofiara biesiadna, 5. błogosławieństwo Aaronowe.

To jest sposób w jaki przychodzimy do Boga w każdą niedzielę. Złożenie ofiar w takim porządku mówi nam czym jest nabożeństwo. W Biblii jest ono określane jako odnowienie przymierza. 

(inspiracje i źródła: Aleksander Bieriezanczuk, James Jordan, Peter Leithart)

wtorek, 27 marca 2012

Kazanie o schemacie nabożeństwa w mp3

TUTAJ można odsłuchać kazania z ostatniej niedzieli pt. Czym jest i jak powinno wyglądać nabożeństwo? (Kpł 9,15-24).

Kiedy miłość i logika stają się "procesem chemicznym"

Ateista w spojrzeniu na człowieka ukonsekwentnia się dopiero w momencie jego śmierci. Nazywa ją "ustaniem procesów chemicznych" w mózgu i w ludzkim ciele. Gdy jednak ten żyje - nazywa je: "miłością", "okrucieństwem", "dochodzeniem do prawdy", "poprawnością rozumowania", "stosowaniem praw logiki" itp. Czysta schizofrenia :)

Demokracja w kościele

"Raduję się, gdy podczas nabożeństw w moim kościele w pewnych momentach ksiądz stoi, a ja klęczę. Demokracja coraz bardziej upowszechnia się w otaczającym nas świecie, w związku z czym okazje do przejawiania szacunku stopniowo zanikają, coraz potrzebniejsze więc stają się odświeżające, oczyszczające i dodające otuchy powroty do  świadomego uniżenia się, które obowiązuje nas podczas obrzędów kościelnych" - C.S. Lewis

poniedziałek, 26 marca 2012

Co się dzieje podczas nabożeństwa?

Nowy Testament nie podaje nam rozpiski schematu, wyglądu nabożeństwa.  Powód jest prosty: pisarze zakładają, że żydowskim czytelnikom znany jest porządek nabożeństwa świątynnego. Niektórzy sądzą, że skoro takiej rozpiski nie ma to znaczy, że nabożeństwo chrześcijańskie powinno być kształtowane przez naszą twórczość, ludzkie potrzeby, pragmatyzm. Bóg jednak nie zostawił naszej twórczości tak ważnej sprawy jak publiczne nabożeństwo kościoła. Te zasady mamy objawione w Bożym Słowie. Jednak nie w tych księgach, które wielu z chrześcijan lubi czytać. Wolelibyśmy aby były one objawione w Ew. Jana zamiast w Księdze Kapłańskiej. Księga Kapłańska nie ma zbyt dużego poparcia w sondażach czytelnictwa Biblii przez wierzących stąd jej zasady są często pomijane, zupełnie nieznane. Właśnie w niej czytamy nt. zasad wedle których Lud Boży miał zbliżać się do Boga. Zanim zbędziemy ten fakt lekceważącym: "To był Stary Testament. To był Izrael. Nie składamy już ofiar. Nasze uwielbienie ma być szczere i spontaniczne. Nowy Testament daje nam wolność w publicznym kulcie itp." zauważmy, że w Bożym Słowie sposób przychodzenia wiernego Ludu przed oblicze Boga, publiczny kult kościoła nigdy nie był pozostawiony ludzkiej inwencji.

Czytając o porządku nabożeństwa w Księdze Kapłańskiej 9:15-24 powinniśmy zwrócić uwagę, że ofiar było więcej niż jedna. Już samo to powinno nam wskazać, że ich zastosowanie jest szersze niż symbolizowanie ofiary Jezusa na krzyżu, co oczywiście było ich podstawową funkcją. Idąc dalej: ofiary były składane w określonej kolejności. Każda miała swoje znaczenie, co powinno nas uczyć w jaki sposób również my w Nowym Przymierzu powinniśmy zbliżać się do Boga. Rodzaje ofiar i ich kolejność opowiadały historię. Jaką historię?

Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy się nauczyć jak zwierzę było zabijane. Sposób składania ofiar był ważny i mówi nam ważne rzeczy. Po pierwsze: to musiało być zdrowe zwierzę. Po drugie: zwierzę miało "przejść drogę" poprzez rozcięcie nożem oraz spalenie w ogniu. Jednak zanim to się działo wierzący miał położyć na nie swoje ręce. Od tego momentu to zwierzę reprezentowało człowieka, zaś osoba wierząca patrząc na całą "drogę liturgiczną", którą pokonywało zwierzę (rozcięcie i spalenie) miała zdać sobie sprawę, że tak naprawdę to ona powinna przejść ją sama.

Dlaczego ofiara miała być rozcięta nożem/mieczem i spalona w ogniu, a nie np. ukamienowana i zakopana? Odpowiedzi należy szukać w pierwszych rozdziałach Pisma Świętego: "Odprawił go więc Pan Bóg z ogrodu Eden, aby uprawiał ziemię, z której został wzięty. I tak wygnał człowieka, a na wschód od ogrodu Eden umieścił cheruby i płomienisty miecz wirujący, aby strzegły drogi do drzewa życia". Rdz 3:23

Bóg po wygnaniu Adama i Ewy z Raju ustawił u bram wejściowych we wschodniej części Ogrodu anioła z ognistym, płonącym mieczem. Aby człowiek mógł powrócić do Ogrodu czyli miejsca obecności Boga musiał przejść przez anioła, który by nas rozciął (stąd miecz), a następnie spalił (stąd ogień). Na tego samego anioła wskazywał strój oraz narzędzia liturgiczne kapłanów.

Idźmy dalej: pamiętamy zapewne jak wyglądał Namiot Zgromadzenia i potem Świątynia? Nie? Miejsce Najświętsze było po zachodniej stronie. Do środka wchodziło się od wschodu. To również nie było przypadkową architekturą. Nabożeństwo świątynne wskazywało bowiem na powrót człowieka do Boga, powrót do Ogrodu, który znajdował się na zachodzie. Nabożeństwo oznaczało więc drogę wierzącego w stronę Ogrodu, Bożej obecności. Czynił to "poprzez zwierzę", które musiało być uśmiercone, rozcięte i spalone.

To wszystko powinno nas zanieść do Nowego Testamentu, w którym również mamy symbolikę miecza - Bożego Słowa oraz Ducha, który jest ogniem palącym. Są to symbole nawiązujące do Nabożeństwa Świątynnego w Starym Przymierzu. W Nowym Przymierzu my również doznajemy tej transformacji, co zwierzę w Starym. Słowo Boże nas tnie, przenika nasze myśli, duszę, myślenie, motywacje, zmienia nas. Duch niczym ogień rozpala nasze serca i zanosi nas jako ofiarę dla Boga. Nabożeństwo nie jest więc uobecnianiem ofiary Jezusa. Została ona złożona raz na zawsze. Na nabożeństwie my jesteśmy ofiarą, nasze ciała, pieśni, modlitwy, liturgiczne odpowiedzi na Boże Słowo, pieniądze... Dlatego warto się zastanowić: co przynosimy Bogu? Czy nasze zaangażowanie jest dla Boga "miłą wonnością" czy przyniesieniem Bogu tego co kulawe, słabe, pozostałościami zakończonego tygodnia? Na nabożeństwie Bóg jest reżyserem i pierwszoplanowym "aktorem". My zaś nie jesteśmy widzami lecz aktywnymi uczestnikami dialogu.

Na tym póki co zakończę. Wkrótce wpis nt. symboliki ofiar w Nabożeństwie Świątynnym oraz ich odniesienia do Chrześcijańskiego Nabożeństwa.

Odwaga i strach

Za odwagę trzeba płacić. Strach jest za darmo.

Autor nieznany

sobota, 24 marca 2012

Koszulki do kapsli

Wczoraj z Jankiem robiliśmy koszulki do kapsli. Powrót do przeszłości :)
Ktoś z Was grał?

Lew bez pazurów

Dorothy Sayers napisała, że Kościół "przyciął krótko pazury Lwu Judy", czyniąc z niego "udomowione zwierzę dla bladych kleryków i pobożnych starszych pań'. - J. Eldridge, Dzikie serce

Bycie w kościele jako współobcowanie

"Społeczeństwo, do którego chrześcijanin zostaje powołany aktem chrztu, nie jest zbiorowością, lecz Ciałem. W istocie rzeczy tym właśnie Ciałem, którego odbicie w normalnym świecie stanowi rodzina. Jeśli ktoś podchodzi do tego zagadnienia z mylnym założeniem, że uczestnictwo w kościele równa się uczestnictwu rozumianemu w naszym obecnym, zubożałym pojęciu - czyli spędzaniu w jedno miejsce tłumu, jak gdyby nie chodziło tu o ludzi, lecz o miedziaki lub żetony - już u progu dostrzeże swój błąd stwierdzając, że Głowa tego Ciała tak dalece różni się od jego szeregowych członków, iż nic ich z nią nie łączy prócz podobieństwa. Jesteśmy od samego początku powołani do zjednoczenia z Bogiem: stworzeni ze Stwórcą, śmiertelni z nieśmiertelnością, odkupieni grzesznicy z bezgrzesznym Odkupicielem. Jego obecność i wzajemny związek między Nim i nami zawsze muszą być podstawowym, dominującym czynnikiem w życiu, które mamy wieść w łonie Mistycznego Ciała. I wszelka koncepcja chrześcijańskiej wspólnoty, która nie wysuwa na pierwsze miejsce współobcowania z Nim, jest wręcz nie do przyjęcia".

C. S. Lewis, Ziarna paproci i słonie

piątek, 23 marca 2012

Piosenka o politycznej poprawności

Jak to się wszystko zaczyna?

Rozmowa moich dzieci z dzisiaj.

Janek (6): "Zuzia, grasz ze mną w kapsle?"
Zuzia (8): "Tak, ale pod warunkiem, że ja teraz wygram." 

Już wiem jak rodzi się korupcja w sporcie.  :)

czwartek, 22 marca 2012

Zabobon i pycha

"Zabobonem jest kłaść swe nadzieje w ceremoniach, ale pychą jest nie chcieć im się poddać." - Blaise Pascal

Pismo nie jest do dowolnej interpretacji

Niektórzy sądzą, że reformacja uwolniła ludzi od tyranii jednej interpretacji podawanej przez kościół, zaś protestantyzmowi zawdzięczamy fakt, że każdy może interpretować Pismo jak chce.

Ktoś, kto twierdzi w ten sposób nie tylko nie poznał należycie genezy oraz treści postulatów XVI-wiecznej reformacji, ale i samego Pisma. Apostoł Piotr jasno naucza, że Pismo nie jest do dowolnej wykładni (2 Pt 1:20-21). Jego przekręcanie niesie zgubne skutki, zarówno w doczesności, jak i w wieczności. Dlatego potrzebujemy kościoła, mądrości innych, współzależności w dochodzeniu do lepszego zrozumienia prawd Bożego Słowa. Oczywiście kościoły również różnią się między sobą, jednak w znaczniej mierze nie dlatego, że wszystkie wyznając zasadę Sola Scriptura różnie odczytują treść Pisma. Różnic interpretacyjnych między poszczególnymi kościoła nie ma aż tak wiele jak tych, wynikających ze zwrócenia się do odmiennego autorytetu. Co nim może być? Różne rzeczy w zależności o nurtu chrześcijaństwa:
- opinia społeczna, duch nowych czasów
- sny, wizje
- proroctwa, "języki"
- „natchnieni” przywódcy, "nieomylni" interpretatorzy, prorocy (np. Elleh White, David Berg, Joseph Smith, Ciało Kierownicze, Urząd Nauczycielski itp.)
- natchnione księgi (np. Księga Mormona itp.)

Reformatorzy jednoznacznie sprzeciwiali się zarówno dowolnej interpretacji Pisma, jak i stawianiu obok niego jakiegokolwiek autorytetu roszczącego sobie miano autorytatywnego objawienia. Nie relatywizowali prawd wiary. Formułowali katechizmy oraz wyznania, podejmowali zaangażowane polemiki z fundamentalistycznymi ugrupowaniami (np. z anabaptystami). W żadnym razie nie wyrażali przekonania, że Pismo jest do dowolnej interpretacji. Celem reformacji było przyniesienie wiernym, społeczeństwu, narodom światła Bożego Słowa,  wykładni Pisma, nie zaś pewnej opcji, propozycji jednego z wielu spojrzeń na nie.

Niestety wielu z tych, którzy mienią się być protestantami już dawno porzuciło tą nadzieję i uległo duchowi postmodenizmu oraz relatywizmu uznając Boże objawienie za niejasne, dwuznaczne. Stało się ono jednym z wielu podręczników psychologii, opcją proponującą jedno z rozwiązań, zaś Pan Bóg stał się jednym z wielu ekspertów, którego rady człowiek samodzielnie ocenia i korzysta z tego co uzna dla siebie za korzystne.

środa, 21 marca 2012

Odebrać prawa rodzicielskie Marii i Józefowi?

Gdyby Rzecznik Praw Dziecka oraz prokuratura dowiedzieli się o zagubieniu 12-letniego Jezusa przez Marię i Józefa ograniczono lub odebrano by im prawa rodzicielskie. Bóg wiedział co robi wybierając odpowiedni czas na Wcielenie Swojego Syna.

Rozpaczliwy brak form przejściowych

Po pierwsze, Karol Darwin powiedział: „Jeśli ewolucja jest prawdą powinniśmy odkrywać niezliczone ilości form przejściowych”. Miał rację. Jeśli więc przedramię gada zamieniło się w skrzydło ptaka, to dlaczego nie znajdujemy serii skamielin pokazujących stadia ni to kończyn, ni to skrzydeł lub ni to łusek, ni to piór? Darwin uważał brak form przejściowych za najbardziej oczywiste i poważne zastrzeżenie dla jego teorii. Ewolucjonista David Raup, kustosz jednego z największych muzeów w USA stwierdził, że sytuacja dotycząca brakujących ogniw zbytnio się nie zmieniła i że posiadamy nawet mniej przykładów ewolucyjnych przemian niż mieliśmy w czasach Darwina. I dodaje: „Lata po Darwinie jego następcy mieli nadzieję znaleźć formy pośrednie. Tych nie znaleziono. Jednak optymizm pozwolił trochę sobie pofolgować i do podręczników weszło sporo czystej fantazji”. St. J. Gould wykładowca na Harvardzie stwierdził: „Nieobecność dowodów na formy przejściowe jest natrętnym i uporczywym problem ewolucji”. Innymi słowy: mamy teorię, wierzymy, że jest prawdą, ale nie mamy dowodów na nią. Może więc ewolucja przeszłą tak błyskawicznie, że nie zostawiła śladów? Może ptak zniósł jajo i wyszedł gad? To odpowiedź St. J. Goulda (i jego teorii nagłych skoków) na rozpaczliwy brak form pośrednich darwinowskiej teorii.

Po drugie: Ewolucjoniści chwytają się pojedynczych przykładów w sytuacji gdy mówią o rzekomo milionach istniejących form przejściowych między ptakami a gadami, gadami a ssakami, małpami a ludźmi. J. Gould: „Ewolucyjne drzewa, które opanowały nasze książki posiadają dane tylko na końcówkach i podstawach gałęzi. Reszta to spekulacja. Jakkolwiek logiczna to jednak bez dowodów w skamielinach”. Warto abyśmy pytali ewolucjonistów: gdzie są te miliony form przejściowych? Dlaczego ewolucja nagle się zatrzymała? Dlaczego ewolucjoniści chwytają się małych, często bakteryjnych, pojedynczych form zamiast wskazać na badania archeologów, które obfitują szczątkami i szkieletami wymarłych form przejściowych z ewoluującymi kończynami, skrzydłami, formy z ewoluującym okiem, układem rozrodczym, organami płciowymi? Gdzie to wszystko mamy? Odpowiedź jest prosta: ogniwa pośrednie istnieją tylko w... podręcznikach ewolucjonistów! Nawet pojedyncze dowody takich form nie są żadnymi dowodami, np. słynny archeopteryks. Gdyby dinozaury ewoluowały w ptaki to pomiędzy ramieniem, a skrzydłem posiadałyby pół łapy - pół skrzydła. Nie mogłyby wtedy ani biegać ani latać. O archeopteryksie (starożytne skrzydło) ewolucjoniści mówią: „Spójrzcie! Ma pazury na skrzydłach!” Odpowiadam wówczas: Dwanaście współczesnych ptaków (np. struś) ma pazury na skrzydłach. Są ptakami. „No dobrze, ale ten ma zęby w dziobie więc ma gadzie cechy!” Odpowiadam: Niektóre gady mają zęby, inne nie - podobnie jak niektóre ssaki i ryby. Allan Fedducia – ewolucjonista, ekspert od budowy ptaków pisze: „Paleontolodzy próbują zamienić archeopteryksa w opierzonego dinozaura, którym nie jest. Jest to ptak nadrzewny i żadna ilość paleo-bredni tego nie zmieni”. Co więcej: ptaki są znajdowane w starszych warstwach niż archeopteryx. Mówimy więc o przykładzie, który nie dowodzi niczego jeśli chodzi o ewolucję. Ewolucjoniści przeoczają oczywisty fakt, że archeopteryx miał w pełni wykształcone skrzydła, latał; nie był w żadnej połowie drogi między czymkolwiek ani dowodem, że łuski ewoluują w pióra.

Nie jesteśmy sami

Właśnie wróciłem ze szpitala gdzie odwiedziłem mojego znajomego Wojtka. Piszę ponieważ jestem bardzo zachęcony i zainspirowany spotkaniem z nim oraz osobami, które dołączyły do nas. W szczególności ślę pozdrowienia dla p. Ewy oraz p.Irenki. Jestem wdzięczny za naszą rozmowę, wspólną modlitwę i zapewniam Was, że jesteście w moich prośbach kierowanych do Pana Jezusa.

Trzymajcie się. Nie jesteście sami w Waszych zmaganiach i powrocie do zdrowia. 

"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie".  - Ew. Mateusza 11:28-30

wtorek, 20 marca 2012

Chleb i wino są dobre

Wieczerza Pańska uczy nas, że wino i chleb są dobre. Kościół niejednokrotnie grzeszył odrzucając to, co Bóg dał człowiekowi, np. wzgardził winem uważając je za złe, nieczyste i niszczące. Z powodów praktycznych odsunął je również od wiernych podczas komunii.

W Bożym świecie wszytko, jeśli używane jest w nadmiarze, może prowadzić do złych skutków, nawet chleb, co jednak nie oznacza, że chleb lub wino same w sobie są złe. Komunia wskazuje na to co jest przez Boga akceptowane. Wino spożywane w odpowiednich ilościach jest dobrym Bożym darem, podobnie jak chleb. Umiejętne korzystanie z Bożych darów jest świadectwem dla świata, jest opowiadaniem o tym jak powinny być używane Jego zasoby czyli:
- w odpowiednich ilościach
- w odpowiednim kontekście: chleb by nabrać sił, posilić ciało; wino po pracy, przy okazji świąt, Dnia Pańskiego by rozweselić pełne wdzięczności serce

Grzech w używaniu Bożych darów polega na tym, że albo spożywa je z nieodpowiednich ilościach (za dużo lub wcale - uważając za grzeszne same w sobie) bądź w nieodpowiednim miejscu i czasie.

Świadectwo w tej kwestii dajemy również poprzez udzielanie chleba i wina innym. Ewangelia to zaproszenie na ucztę, nie zaś poczęstunek. To zaproszenie do spotkania z Gospodarzem, spożywania i smakowania Jego darów, wspólnoty i radowania się. Niech Wieczerza Pańska uczy nas tych prawd i przypomina nam o nich. Zatem bierz i jedz, bierz i pij. Pan jest dobry.

poniedziałek, 19 marca 2012

Kazanie nt. biblijngo znaczenia postu w mp3

TUTAJ można odsłuchać kazania pt. "Biblijne znaczenie postu", które wygłosiłem kilka niedziel temu przy okazji okresu w kalendarzu liturgicznym poprzedzającego Wielkanoc.

Wykłady o terapii homoseksualizmu

Komplet wykładów dr J. Nicholosiego nt. terapii reparatywnej męskiego homoseksualizmu.

"Każdy kodeks etyczny psychologa zawiera klauzulę, że terapeuta nie może narzucać klientowi celów terapii. Chodzi zatem o prawo klienta do samostanowienia. A skoro celem klienta jest życie w zgodzie ze swym sumieniem, światopoglądem, zawarcie heteroseksualnego małżeństwa lub jego ocalenie, zapewnienie dzieciom rodziny złożonej z mamy i taty, tym bardziej nie mamy prawa narzucać mu wejścia w gejowski styl życia".

sobota, 17 marca 2012

Bóg jako prawda czy opcja dla naszych dzieci?

Doktryna chrztu niemowląt wybija nam z rąk przekonanie o niezależności i samostanowieniu. Dlatego wielu ludzi jej nie lubi: zarówno niechrześcijanie (co nie dziwi), jak i niektórzy wierzący (co może dziwić). Niektórych ta praktyka irytuje ponieważ dowiadują się, że nie wszystko zależy od nich: "Jak to?! Dlaczego ktoś ma decydować o mnie? Dlaczego ja mam decydować za moje dziecko?" Wszak współczesna tendencja jest dokładnie odwrotna: Niech dzieci same wybiorą co chcą. My zaś musimy uczyć ich dojrzałych wyborów zaczynając od najwcześniejszych lat. Gdy podrosną to zobaczą czy jest to religia dla nich. Niczego nie narzucajmy, do niczego nie przymuszajmy. Wskazujmy korzyści tego co my uznaliśmy za prawdę i czekajmy na odpowiedź naszego syna lub córki.

Nie powinno nas to dziwić jeśli powyższe słowa wypowiada człowiek niewierzący. Doskonale bowiem zdaje sobie sprawę, że tego typu postawa pomoże dziecku w... niewierze. Ateista, który twierdzi: "niech dziecko samo wybierze gdy dorośnie. Ty nie decyduj za niego" – nie mówi tych słów ze względu na troskę o nasze dzieci. Wie natomiast, że jest to dobrze działająca metoda prowadzenia ich do niewiary.

Jednocześnie sam swojego syna i córkę bynajmniej nie wychowuje w neutralności, otwartości na inne nurty, religie. Stanowczo odmawia odwiedzenia z dzieckiem nabożeństwa protestanckiego, Sali Królestwa, meczetu, przeczytania mu Biblii, Koranu i Strażnicy pośród wielu innych książek – by dziecko wiedziało jaki ma wybór. Co więcej - przemilcza istnienie Adama, Ewy, Abrahama, Mojżesza, Dawida, Jezusa, przejście przez Morze Czerwone, dziewicze poczęcie, wskrzeszenie Łazarza, zmartwychwstanie. Jeśli już gdzieś na ten temat wspomina to oczywiście jako o mitach i starożytnych baśniach. "Otwartość", prawda? "Wybór". "Wskazywanie różnych możliwości". Tak to chyba jest nazywane.

Idąc dalej: nie spotkałem ani jednego niewierzącego rodzica, który pyta dziecko czy chce się ono pomodlić przed posiłkiem. Innymi słowy, wychowuje dziecko w duchu niewiary, nieobecności Boga we wszystkim czym żyje i oddycha. Jednocześnie sprzeciwia się chrześcijańskiemu wychowaniu, chrzczeniu niemowląt, nauczaniu od maleńkości katechezy ponieważ zbyt jednoznacznie "narzucają" dziecku określone spojrzenie na świat. Oczywiście inne od jego spojrzenia. To bardzo irytujące.

Niestety wielu wierzących rodziców podąża tym tropem. Sądzą, że ich zadaniem jest wskazywanie dziecku możliwości (z których Jezus jest optymalnym rozwiązaniem), zaś ono samo wybierze co jest odpowiednią drogą. Jeśli zdecyduje się zaufać Jezusowi - chwała Bogu! Alleluja! Udało się! Trafiłeś w dziesiątkę! Jeśli jednak stawiamy dziecko w roli niezależnego decydenta to już upadliśmy dlatego, że jeśli nie my to jego serce i umysł będą kształtowali współcześni "prorocy": gwiazdy telewizji, sceny muzycznej, internet, dzisiejsi "uczeni w Piśmie", "autorytety lansowane przez media itp.

W zasadzie mamy dwie drogi. Albo pokazujemy dzieciom Jezusa jako "Drogę Prawdę i Życie" (Jn 14:6) i dziecko wyrasta w tej prawdzie jako oczywistości nie pamiętając dnia, w którym nie kochało Jezusa ponieważ zawsze był on obecny w ich życiu nie tylko w kościele, ale i w domu, szkole, przed posiłkiem... Albo pokazujemy Boga jako opcję, którą, jeśli chcą, mogą wybrać i postawić na pierwszym miejscu. Jeżeli decydujemy się na drugie rozwiązanie to nie dziwmy się, że wiele chrześcijańskich dzieci gdy dorasta traktuje Jezusa jako opcję, która ma równie atrakcyjnych konkurentów: Buddę, B. Russela, R. Dawkinsa, sceptycyzm, agnostycyzm, nihilizm, hedonizm itp. I jak tu się za kimś/czymś opowiedzieć skoro jest tak wiele możliwości? Lepiej ciągle króliczka gonić niż złapać. To na pewno zyska aprobatę współczesnych środowisk uniwersyteckich. Przynajmniej ten jeden dogmat nie może być podważany.

piątek, 16 marca 2012

Argumentacja potrzebuje Boga

"Po to, aby ciekawiej nam się rozmawiało, na początek przyjrzyjmy się mojej i twojej przeszłości. Może okazać się to bardzo pomocne zważywszy, że obecnie toczy się ożywiona debata o roli dziedziczenia
i wpływie środowiska. Być może myślisz, że jedyną przyczynę mojej wiary w Boga jest wychowanie i że od samego początku nauczono mnie wiary w Boga. Oczywiście, uważam, że tak nie jest. Nie przeczę, w dzieciństwie rzeczywiście nauczono mnie wierzyć w Boga, ale jestem mocno przekonany, że zanim stałem się dorosłym człowiekiem, zdążyłem już usłyszeć komplet argumentów przeciwko wierze w Niego. I właśnie teraz, usłyszawszy je, jestem jeszcze bardziej gotów wierzyć w Boga. Co więcej, uważam teraz, że cała historia i cywilizacja nie miałyby dla mnie sensu, gdyby nie wiara w Boga. Jest to tak pewne, iż chciałbym postawić tezę, że o ile Bóg nie jest podstawą wszystkiego, to niczemu nie można nadać jakiegokolwiek
znaczenia. Nie potrafię nawet argumentować na rzecz wiary w Niego bez uprzedniego założenia, że On istnieje. Uważam też, że i ty nie możesz argumentować przeciwko wierze w Niego, o ile również wcześniej nie założysz, że On istnieje. Utrzymuję, że dyskutowanie na temat istnienia Boga jest podobne do dyskusji na temat powietrza. Możesz mówić, że powietrze istnieje, a ja, że nie. Ale w czasie dyskusji na ten temat obaj bez przerwy oddychamy. Używając innej ilustracji - Bóg jest tym mocnym fundamentem, na którym muszą stanąć nawet te działa, których zadaniem jest zniszczyć Go doszczętnie. Jednakże jeżeli po usłyszeniu w skrócie historii mojego życia wciąż będziesz myślał, że wiara w Boga jest tylko wypadkową dziedziczenia i wpływu otoczenia, nie będę się więcej sprzeciwiał. Będę jednak starał się przekonać cię, że istnieje pełna harmonia pomiędzy moją wiarą jako dziecka, a moją wiarą jako mężczyzny. Wynika to z faktu, że sam Bóg stanowi moje środowisko. On kierował moimi wczesnymi latami i On również nadał sens mojemu późniejszemu życiu".

Cornelius Van Til, Dlaczego wierzę w Boga, Biblioteka Reformacji w Polsce, Wrocław 2001, s.1-2.

Rozbrajamy postmodernizm

W poniedziałek na kolejnym spotkaniu "Światopoglądy wokół nas" tym razem będziemy dyskutowali o postmodernizmie i jego wewnętrznych sprzecznościach. Cafe Fikcja ul. Grunwaldzka 99/101 (na piętrze). Godzina 19.00.

czwartek, 15 marca 2012

Sola Scriptura i reformacja nabożeństwa

We współczesnych kręgach ewangelicznych zauważalne jest niewłaściwe lub bardzo minimalistyczne podejście do zasady Sola Scriptura w jej odniesieniu do wyglądu oraz struktury nabożeństwa. Mówi się, że w centrum nabożeństwa jest kazanie, głoszone, wyjaśniane Słowo, co jednak niestety w praktyce oznacza lekceważenie jego innych elementów. Zasadę "Sola Scriptura" zastępuje się zasadą „Solum Novum Testamentum”, która mówi, że to w Nowym Testamencie, nie zaś w całej Biblii mamy szukać zasad dotyczących publicznego zgromadzenia Bożego Ludu. Jeśli zaś Nowy Testament nie daje nam rozpisanego planu nabożeństwa, poszczególnych elementów liturgii (tfu! nie lubimy tego słowa :-) to oznacza, że mamy dużą przestrzeń dowolności przy zachowaniu założenia, że kazanie jest najważniejsze.

Tego typu myślenie spowodowało, że wszelkie inne elementy liturgii (tak, każdy kościół ma liturgię) stanowią niejako czas „reklam” przed głównym punktem programu. Są jedynie trailerami przed „głównym seansem”. Jest to poważny błąd ponieważ czyni nabożeństwo salą wykładową, zaś jego uczestnicy zamiast czcicielami (Jn 4:23-25) stają się mniej lub bardziej poprawnymi teologami o pełnym umyśle, ale chłodnym sercu. Ich ciała służą jedynie do przetransportowania mózgu do miejsca nabożeństw.

Sola Scriptura w odniesieniu do publicznego nabożeństwa oznacza, że:
- powinniśmy porzucić ludzkie inwencje w tworzeniu form nabożeństwa tam, gdzie Pismo Święte ma coś do powiedzenia.
- na temat sposobu, w jaki lud Boży powinien zbliżać się do Boga powinniśmy uczyć się z całej Biblii
- wszystko w nim ma swój cel, miejsce i znaczenie. Biblijne nabożeństwo jest odnowieniem przymierza. Jest dialogiem Boga z Jego Ludem, sekwencją pewnych postaw, treści, które mają swój czas, miejsce, uzasadnienie. Nie składa się z przystawek i głównego dania.

W Księdze Rodzaju mamy opis Ogrodu, który był centrum świata, miejscem spotkania Boga z człowiekiem. To właśnie z Ogrodu rzeki wypływały do pozostałych miejsc nawadniając świat poza nim. Jeśli ktoś będąc w Ogrodzie dolałby do wody trucizny - zatruta zostałaby reszta świata. Jeśli wbrew pouczeniom Pisma Świętego schemat nabożeństwa, refleksja nad nim i zaangażowanie jego uczestników są lekceważone to lekceważone i duchowo „schorowane” będzie wszystko inne zarówno w naszym życiu, jak i w naszej kulturze. Reformacja społeczeństwa rozpoczyna się od reformacji kościoła. Jeśli kościół jest niedbały w oddawaniu czci Bogu, nie oczekujemy czci i bojaźni Bożej w życiu tych, którzy jeszcze Jemu nie zaufali.

Polecam artykuł Douga Wilsona: "Nabożeństwo jako cotygodniowa odnowa przymierza"  oraz Jima Jordana "Nabożeństwo jako odnowienie przymierza"

środa, 14 marca 2012

Uliczny żarcik :)

Dziesięć biblijnych lekcji dla ojców

1. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. A okazuję łaskę do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań (Wyjścia 20:4-6).

2. Jak się lituje ojciec nad dziećmi, tak się lituje Pan nad tymi, którzy się go boją, bo On wie, jakim tworem jesteśmy, pamięta, żeśmy prochem ... Lecz łaska Pana od wieków na wieki dla tych, którzy się go boją, a sprawiedliwość jego dla synów ich synów, dla tych, którzy strzegą przymierza jego i pamiętają o wypełnianiu przykazań jego (Psalm 103:13-14, 17-18).

3. Zgrzeszyliśmy jak ojcowie nasi, Zawiniliśmy, postąpiliśmy bezbożnie. Ojcowie nasi nie zważali na cuda twoje w Egipcie, nie pamiętali wielkiej łaski twojej i buntowali się nad Morzem Czerwonym. A jednak wybawił ich dla imienia swego, aby okazać moc swoją (Psalm 106:6-8).

4. Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna (Przypowieści Salomona 3:12).

5. Koroną starców są synowie synów, a chlubą dzieci są ich ojcowie (Przypowieści Salomona 17:6).

6. Albowiem dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju (Izajasza 9:5).

7. Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana,  i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą (Malachaiasza 3:23-24).

8. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa. Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza (2 Koryntian 1:2-4).

9. A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu dzieci swoich, lecz napominajcie i wychowujcie je w karności, dla Pana (Efezjan 6:4).

10. Wszak wiecie, że każdego z was, niczym ojciec dzieci swoje, napominaliśmy i zachęcali, i zaklinali, abyście prowadzili życie godne Boga, który was powołuje do swego Królestwa i chwały (1 Tesaloniczan 2:11-12).

zebrał i zestawił: Toby Sumpter

wtorek, 13 marca 2012

Kościół wyznaje swoją wiarę

Nagranie z nabożeństwa kościołów reformowanych w Minnesocie, w którym miałem przyjemność uczestniczyć (październik 2011).

Kazanie z chrztu w mp3

TUTAJ można odsłuchać kazania z ostatniej Niedzieli z chrztem Maciusia pt. "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im" (Mk 10,13-16).

sobota, 10 marca 2012

Nasi oponenci

Apostoł Paweł opisuje wrogów kościoła na różny sposób. W Efezjan 6:11 mówi, że naszym wrogiem jest sam diabeł. Nie jest nim krew i ciało. Nie walczymy z człowiekiem lecz z nadziemskimi władzami (Ef 6:12).


Diabeł jest osobą, nie zaś jakąś zasadą, jednak ap. Paweł mówi również o instytucjach, strukturach, wzorcach życia, które wpływają na ludzkie postępowanie. Perwersyjne zwyczaje, tradycja obca Pismu, ideologie, pokrzywione autorytety - wszystko to podpada pod definicję władz i zwierzchności.

W listach apostolskich Paweł opowiada się nie przeciwko oponentom – Żydom, ale przeciwko całej tradycji judaizmu odrzucającego Mesjasza, która była skierowana przeciwko Chrystusowi. Również dziś – nie stajemy twarzą w twarz z pojedynczym moralnym liberałem czy świadkiem Jehowy, ale przeciw odstępczemu systemowi, który odwodzi ludzi od światła Chrystusa. Stajemy przeciwko ideologii liberalizmu moralnego, który stawia znak równości między wszystkimi ideologiami z wyjątkiem chrześcijaństwa.

Oczywiście kiedy mówimy o naszych wrogach w okręgach niebieskich to nie chodzi o to, że nie mamy ludzkich wrogów. Paweł często mówi o wrogach kościoła (Rzym 11:28, Flp 3:17-19). Kiedy rozprawiał się z judaizującymi w Galacji walczył przeciwko konkretnym fałszywym nauczycielom. Dodaje jednak, że ludzie, którzy stają przeciwko kościołowi są motywowani, prowadzeni przez diabelskie istoty i siły oraz ludzkie instytucje.

Musimy więc oponentów kościoła definiować na dwa sposoby:
1. Są odpowiedzialni za odrzucenie ewangelii.
2. Z drugiej strony są pod kontrolą, pod wpływem mocy, której nie znają: Grzechu, Śmierci i Diabła (2 Tm 2:24-26). Patrząc z tego punktu widzenia są ofiarami ucisku władzy, i musimy im głosić wyzwolenie w Chrystusie. 

Rozmawiamy z osobami, którym chcemy przynieść wolność, a nie pognębić argumentami. Nie zapominajmy o tym.

piątek, 9 marca 2012

Bohater dla kogoś

"Widzicie, to nie jest tak, że mężczyzna musi walczyć; on musi walczyć dla kogoś. Pamiętacie sowa Nehemiasza do tych kilku dzielnych dusz broniących pozbawionej murów obronnych Jerozolimy? "Nie bójcie się... walczcie za braci swoich, za synów i córki, za żony swoje i domy". Walka sama w sobie to nie wszystko; mężczyzna pragnie romantyzmu. Nie wystarczy być bohaterem; trzeba być bohaterem dla konkretnej osoby, dla kobiety, którą się kocha. Adam dostał wiatr i morze, konia i jastrzębia, ale jak powiedział Bóg, nie było mu dobrze, dopóki nie było Ewy".

John Eldridge, Dzikie serce, s.27.

Działania kosztem modlitwy

"Pismo Święte naucza pięknej równowagi pomiędzy modlitwą i działaniem. A jednak odkrywam u wierzących, zarówno liberalnych, jak i konserwatywnych, tendencję do zaniedbywania modlitwy na rzecz działania. Tylko wytrwała wstawiennicza modlitwa może uczynić nasze ludzkie działania efektywnymi i dać zwycięstwo w duchowej walce."


Douglas Kelly, Skoro Bóg wie to po co się modlić?

czwartek, 8 marca 2012

Biblia vs. feminizm o kobietach i kobiecości

Feministyczne środowiska z upodobaniem lansują się na samozwańczych rzeczników praw kobiet w „patriarchalnym społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn”. Co jakiś czas usłyszeć można niewybredne wypowiedzi feministek, niektórych publicystów lub polityków na temat opresji wobec kobiet mającej swe źródło w chrześcijaństwie i nauczaniu kościoła jak np. Kazimierza Kutza sprzed kilku dni, który stwierdził, że „kościół traktuje kobiety jak zwierzęta do rodzenia dzieci”.

Niniejszy artykuł na ma celu z jednej strony ukazać rewolucyjny charakter nauczania Pisma Świętego na temat seksualności oraz ochrony godności kobiet. Z drugiej zaś wskazać na propagandowy i antykobiecy charakter feminizmu, który odrzucając autorytet Bożego Słowa pozbawia współczesne kobiety ochrony, czci, poczucia bezpieczeństwa oraz odziera je z piękna, seksualności i... kobiecości. 

Starożytny judaizm (a po nim chrześcijaństwo) całkowicie zmienił rangę kobiety wynosząc ją z usłużnej wobec mężczyzny, seksualnej roli do statusu partnerki, przyjaciela, doradcy. W czasach gdy kobiety w ościennych kulturach traktowane były w sposób całkowicie przedmiotowy (na zasadzie „wykorzystać i zostawić”) judeo-chrześcijański światopogląd jako jedyny przedstawiał związek jednego mężczyzny i jednej kobiety jako dożywotnią miłosną więź przymierza.

Kiedy więc judaizm nauczał, że wszelka aktywność seksualna powinna znajdować swój wyraz w małżeństwie – zmienił w ten sposób świat. Zastosowanie Tory zakazującej pozamałżeńskiego seksu było absolutną obyczajową rewolucją i spowodowało dynamiczny rozwój oraz dominację zachodniej cywilizacji. Społeczeństwa, które nie wyznaczały moralnych granic dla seksualności stawały się wyjałowione i impotentne pod względem cywilizacyjnego rozwoju. Niestety we współczesnych zachodnioeuropejskich demokracjach coraz bardziej zauważalny jest powrót do starożytnego pogaństwa, które eksponowało seks na widoku publicznym (w sztuce, religii, obyczajowości) znosząc wszelkie ochronne bariery, zarówno wobec mężczyzn, kobiet, jak i całego społeczeństwa. To co obecnie nazywa się „seksualną wolnością”, „wyzwoleniem ciała” w rzeczywistości jest pogardą i największym wrogiem kobiecości. Współczesna feministyczna kultura nienawidzi kobiet, występuje przeciwko nim. Feminizm jest światopoglądem, który reprezentuje ideowe postulaty, dążenia pewnej grupy kobiet,  które w znacznej mierze doskonale wiedzą, że seksualna rewolucja była rewolucją rozwiązłych mężczyzn, dla rozwiązłych mężczyzn, dokonaną przez rozwiązłych mężczyzn. Mało który „seksualny rewolucjonista (lub rewolucjonistka)” lubi jednak rozmawiać o skutkach tych obyczajowych zmian. Doug Wilson (Fidelity, s. 47.) napisał na ten temat: "W latach sześćdziesiątych, w czasach seksualnego infantylizmu często byliśmy nawoływani aby 'czynić miłość, nie wojnę' (make love, not war). Założeniem tego stwierdzenia jest, że uprawianie miłości jest zawsze czymś pokojowym, bez względu na to z kim idziesz do łóżka... (jednak) końcem seksualnych rewolucji jest zawsze przelanie krwi. Skutkiem seksualnej rozwiązłości naszego narodu jest ponad 38 milionów aborcji. Spoglądając na to z innej perspektywy oznacza to 38 milionów orgazmów, 38 milionów tymczasowo zaspokojonych mężczyzn, 38 milionów miło spędzonych chwil, które zakończyły się tragicznie dla uciążliwego 'produktu ubocznego’.

Zachęcam do zapoznania się z poniższym porównaniem i do wyciągnięcia wniosku: kto w rzeczywistości broni interesów i godności kobiet: Pan Bóg czy feministki? Oto kilka tematów przedstawionych z perspektywy Biblii i „obrończyń kobiet”:

środa, 7 marca 2012

W niedzielę powitamy nowego członka Bożej rodziny!


W najbliższą niedzielę kolejne ważne wydarzenie w życiu naszego kościoła: podczas nabożeństwa będziemy mieli chrzest Maciusia. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć w jaki sposób chrzci się niemowlęta w kościele reformowanym i posłuchać kazania, które wyjaśni dlaczego to robimy (oraz co Bóg daje, a czego nie daje nam w chrzcie) to serdecznie zapraszam! Po nabożeństwie zaś impreza i czas rozmów przy stołach. Ndz godz.10.00. ul. Grobla IV/8 Szkoła Podstawowa nr 50. Do zobaczenia!

Mężczyzna i kobieta w liturgii

Dziś fragment artykułu Jima Jordana nt. roli mężczyzn i kobiet w liturgii.

Sakrament, szczególny posiłek, którym karmi nas Chrystus podczas nabożeństwa, jest tutaj sprawą kluczową. Według Biblii nabożeństwo w świątyni, czyli nabożeństwo w niebiosach, jest "weselną ucztą," której towarzyszą sakramenty. Kościoły protestanckie pomniejszają znaczenie Wieczerzy Pańskiej, obchodząc ją bardzo rzadko: raz w roku, raz na kwartał lub raz na miesiąc. Protestanckie nabożeństwo koncentrując się na kazaniu, jest jedynie uroczystą godziną biblijną. Z biblijnego punktu widzenia trudno spierać się, że kobiety nie mogą nadzorować takich nabożeństw czy nauczać w ich trakcie. Czemu bowiem kobiety nie mogą nauczać mężczyzn? Debora przecież nauczała. Jeśli istotą nabożeństwa jest posługa prorocka, a nie kapłańska, to nie ma dobrych przesłanek biblijnych, aby wykluczyć prorokinie z przewodniczenia nabożeństwu. Jeżeli sakramenty postrzega się jako zwykły dodatek do spotkania prorockiego, trudno znaleźć biblijny powód, by kobieta nie przewodniczyła także Wieczerzy Pańskiej.

Z takim sposobem myślenia protestanci nie są w stanie właściwie odczytać biblijnych faktów. Według Biblii sednem nabożeństwa zawsze są sakramenty, posiłek przymierza. Ten posiłek należy do domeny kapłańskiej, a nie prorockiej. Kiedy pojmiemy to, stanie się oczywiste, że tylko mężczyźni mogą przewodniczyć posiłkowi odnowienia przymierza.

W Ogrodzie posiłek stał w centrum uwagi. Adam pouczył Ewę, że nie wolno jeść z Drzewa Poznania. Oznacza to, że jego nauczanie było osadzone w kontekście sakramentów. W nabożeństwie ukierunkowanym na sakramenty kazanie nie jest czymś oderwanym od Stołu, lecz jest nauczaniem przy Stole. W innych okolicznościach kazanie stoi w centrum uwagi i ma charakter prorocki, lecz nie w tym przypadku. "Nabożeństwa" prorockie, skoncentrowane na kazaniu, nie odbywają się w "Ogrodzie," "Świątyni" czy w "miejscu świętym," lecz w innych, bardziej ogólnych lokalizacjach. Zresztą w Biblii spotkania, w których centrum stoi kazanie, mają miejsce zazwyczaj na rynku.

Rozdzielając nabożeństwo od sakramentu, protestanci mają trudności ze znalezieniem dobrego powodu, który by zabraniał kobietom nauczać na nabożeństwie. "Niech kobiety na zgromadzeniach milczą," mówi Paweł (1 Kor 14:34), ale co to znaczy? Czy chodzi o to, że kobietom nie wolno przyłączyć się do wspólnej modlitwy, mówić "amen," śpiewać hymny i psalmy? Oczywiście, że nie. Czy Paweł odrzuca starotestamentowe przykłady kobiet, które niekiedy nauczały mężczyzn w kwestiach biblijnych? Czy Nowe Przymierze czyni większe ograniczenia niż Stare?

Tylko, gdy uznamy, że nabożeństwo w "niebiosach" koncentruje się na sakramentach, ujrzymy właściwy kontekst pawłowych przykazań. Tylko w kontekście zgromadzenia Kościoła w celu spożywania Wieczerzy zasada kapłaństwa mężczyzn znajduje zastosowanie.

Kościół gromadzi się przy różnych okazjach. Zasada, którą omawiamy, znajduje zastosowanie tylko przy jednej z tych okazji, a mianowicie podczas nabożeństwa z sakramentami, które jest odnowieniem przymierza. Nie ma nic złego w tym, aby pozwolić misjonarce przemawiać podczas spotkania w niedzielny wieczór lub pani teolog nauczać przez jakiś czas w szkole biblijnej albo pozwolić, by kobiety wraz z mężczyznami modliły się na spotkaniach modlitewnych. Zasada męskiego zwierzchnictwa może oznaczać, że kobiety nie będą tak często nauczały jak mężczyźni, lecz tego absolutnie nie zabrania. Tylko w kontekście świątynnym zasada ta staje się absolutem.

Całość

sobota, 3 marca 2012

O hinduzimie w poniedziałek


Zapraszamy na spotkanie dyskusyjne. Tym razem porozmawiamy o wierze hinduizmu: "Czy da się pogodzić duchowość Dalekiego Wschodu (medytacja, joga, reinkarnacja, wegetarianizm) z Biblią?". GDZIE: „Fikcja - Księgarnia Café” al. Grunwaldzka 99/101 (Antresola nad Restauracją Newska), blisko Dworca PKP Gdańsk Wrzeszcz KIEDY: 05 MARCA (poniedziałek), godzina 19:00. Zapraszamy!

piątek, 2 marca 2012

Dowiedziałem się czegoś o sobie. Z gazety

Z wtorkowego "Dziennika Bałtyckiego".

Trailer "Wywiadu z apostołem Pawłem"

Dziś trailer czyli zapowiedź obszernego (fikcyjnego) wywiadu z apostołem Pawłem na temat chrztu niemowląt (i jego znaczenia), który w przyszłym tygodniu zakończę i wrzucę w przestrzeń internetową.

Zaskoczony apostoł

Redaktor: Dzień dobry, apostole pogan!

Ap. Paweł: Dzień dobry, redaktorze.

Redaktor: Chciałbym ci podziękować za wszystkie listy, które napisałeś. Dla mnie i wielu moich przyjaciół są one źródłem ogromnej pociechy, poznania i pokrzepienia.

Ap. Paweł: Cieszę się. Chwała Bogu za to! Słyszałem o wydawanym przez ciebie magazynie chrześcijańskim. W niebie wielu zbawionych opowiadało mi, że najbardziej cieszyły ich dołączane do pisma płyty CD z muzyką chrześcijańską.

Redaktor: Aaa, tak. Ostatnia miała tytuł: „Utul mnie, Duchu Święty”. Taki chrześcijański pop-soul do ukołysania przed snem. Za miesiąc ma wyjść chrześcijański boys-band „Duchowe adidasy” i chrześcijański black metal „Ciężko tu, Panie mój!”.

Ap. Paweł: (uśmiech) Słyszałem, że macie takie rzeczy.

Redaktor: Twoja korespondencja jest bardzo znana w świecie. Są jednak z nią pewne problemy.

Ap. Paweł: Jakie problemy?

Redaktor: Zapewne słyszałeś opinie, że pewne rzeczy mógłbyś przedstawić w bardziej przejrzysty sposób.

Ap. Paweł: Co masz na myśli?

Redaktor: To, że chrześcijanie czytając twoją korespondencję dochodzą do odmiennych wniosków na pewne tematy. Niektórzy z tego powodu zarzucają ci niejasność i zawiłość wyjaśnień.

Ap. Paweł: Hmm.. Jestem nieco zaskoczony. Starałem się pisać klarownie. Oczywiście nie wszystko wyjaśniałem od podstaw, ponieważ pewne sprawy dla kogoś, kto zna pisma Mojżesza, proroków, Psalmy powinny być jasne.

Redaktor: To całkiem zrozumiałe. Mimo wszystko niektórzy są zakłopotani.

Ap. Paweł: Zakłopotani? Co masz na myśli?

Redaktor: Na przykład chrzest. Chrześcijanie różnią się między sobą w tym temacie. Dyskutują na przykład co miałeś na myśli pisząc o znaczeniu chrztu.

Ap. Paweł: Nie rozumiem.

Redaktor: Przykładowo czy chrzest zmienia naszą naturę obmywając grzech pierworodny i ratuje przed potępieniem, czy zmienia status osoby chrzczonej, czy jest z kolei symbolem, rodzajem wyznania wiary człowieka wierzącego.

Ap. Paweł: Dziwne. Wydawało mi się, że w prosty sposób wyjaśniłem to w moich listach. O czym jeszcze dyskutują w związku z chrztem?

Redaktor: O dzieciach i osobach upośledzonych, chorych umysłowo.

Ap. Paweł: Jak to?

Redaktor: Mają inne stanowiska na temat tego czy dzieci chrześcijan lub osoby chore umysłowo mają prawo do chrztu.

Ap. Paweł: Słucham ?!?!

Redaktor: Poważnie. Jedni mówią, że dzieci wierzących są częścią Bożej rodziny ze względu na Boże obietnice względem nich, które sam cytowałeś, inni zaś twierdzą, że muszą one poczekać do wieku „świadomego” zanim zostaną ochrzczone na wyznanie wiary i włączone do kościoła.

Ap. Paweł: Zaraz, zaraz... Mówisz cały czas o ludziach w kościele, o chrześcijanach?!

Redaktor: Tak.

Ap. Paweł: Czy ci, którzy mówią, że dzieci nie należy chrzcić i włączać do kościoła czytali kiedykolwiek moją korespondencję?

Redaktor: Tak, oczywiście! Wielokrotnie.

Ap. Paweł: Mam nadzieję, że nie żartujesz. Czy uważają Abrahama za swojego ojca wiary?

Redaktor: Tak.

Ap. Paweł: Czy czytają lub śpiewają Psalmy na swoich nabożeństwach?

Redaktor: Tak.

Ap. Paweł: Czy wierzą w słowa tych Psalmów?

Redaktor: Tak mówią. Jednak nie wiem czy czytają je wnikliwie. Niektórzy uważają, że to poezja śpiewana i nie przykładają wielkiej wagi do słów. Mówią, że czytanie Psalmów poprawia im nastrój.

Ap. Paweł: To dość zabawne. Używają śpiewnika mówiącego o dziecięcej wierze, o ojcowskiej, przymierzowej więzi Boga m.in. z dziećmi Jego Ludu, Bożych obietnicach danych tym dzieciom oraz ich rodzicom, wierzą obietnicom danym Abrahamowi, czytają moją korespondencję... Zaraz zaraz! Wiem! Na pewno nie czytali Ewangelii oraz mojego listu do Galacjan dlatego nie wierzą, że są spadkobiercami obietnic Abrahamowych, a ich potomstwo należy do Boga. Na pewno nikt im tego nie przeczytał. Mam rację?

Redaktor:. Niestety nie. Znają te wszystkie księgi. Czytali je niejednokrotnie. Mają kopie Biblii w domu.

Całość: Marzec 2012 !   :-)

czwartek, 1 marca 2012

Nabożeństwo, obiad i katecheza

W niedzielę jak co miesiąc nabożeństwo z obiadem i katechezą. Tym razem jej temat brzmi: "Czy obecnie mamy proroctwa i natchnione Słowo Boże poza Biblią?" Serdecznie zapraszam. Niedziela godzina 10:00. ul. Grobla IV, SP nr 50.

Biblijne znaczenie i symbolika postu

Jakie jest biblijne znaczenie postu?

1. Powaga grzechu
(12) Wszakże jeszcze teraz mówi Pan: Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, w poście, płaczu i narzekaniu! (13) Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty, i nawróćcie się do Pana, swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości, i żal mu karania! (14) Kto wie, może pożałuje i zlituje się, i pozostawi błogosławieństwo, abyście mogli składać ofiarę z pokarmów i płynów Panu, waszemu Bogu. - Jl 2,12-14

Poszczenie ma związek z powagą grzechu. Jesteśmy jego świadomi tak bardzo, tak bardzo wyrosły nad nami nasze winy, że nie pragniemy żadnej dobrej rzeczy od Boga widząc na co zasługujemy. Post jest wyrazem naszego ukorzenia przed Bogiem: Panie, jesteśmy nadzy i bezsilni. Ty jesteś naszą nadzieją i życiem. Jesteśmy od Ciebie zależni. To dla nas okres przeznaczony do tego, żeby całym swym życiem wrócić do przymierza z Chrystusem, byśmy przypomnieli sobie co zakomunikował nam w chrzcie i komunikuje podczas Wieczerzy Pańskiej. Pościmy więc aby dany czas - zamiast na jedzenie – wykorzystać na modlitwę. Pościmy abyśmy całymi sobą wyznali nasz żal za grzech, abyśmy przygotowali się do świętowania. Brak jedzenia nie jest więc celem samym w sobie. Jest podporządkowane celowi jakim jest żal za grzechy, szczera skrucha i pragnienie prawdziwej odnowy przed Bożym obliczem. Post ma charakter żalu za grzechy, w którym brak jedzenia symbolizuje postawę serca.

2. Oczekiwanie na radość
(17) Ale ty, gdy pościsz, namaść głowę swoją i umyj twarz swoją. (18) Aby nie ludzie cię widzieli, że pościsz, lecz Ojciec twój, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. – Mt 6:17-18

Post to czas wyczekiwania na radość przebaczenia. To dlatego Pan Jezus mówi abyśmy umyli twarze, namaścili głowę i zmienili ubrania. Nasz Pan chce abyśmy poszcząc ubrali odświętne ubrania przygotowujące do świętowania. Post jest jak zima. Mówienie jest on niepotrzebny jest tyle warte co stwierdzenie, że nie potrzebujemy zimy. Jednak potrzebujemy jej by umilknąć, wyciszyć się, w pewnym sensie umrzeć i z nadzieją oczekiwać na piękno i radość wiosny. Oczywiście poszczenie nie jest łatwym zadaniem. Żyjemy w kulturze pragnienia ciągłego karnawału, który cechuje się zapomnieniem o śmierci, wypiera prawdę o ludzkiej kondycji. Pismo Święte naucza, że w Bożym świecie jest odpowiedni czas na śmiech i łzy, smutek i radość (Kzn 3). Problem oczywiście tkwi w tym, że czas płaczu myli nam się z czasem radości, czas milczenia z czasem śpiewu. Mądrość polega na rozpoznaniu tego, że nie zawsze jest odpowiedni czas na głośną muzykę. Ciągła powaga i smutek, tak jak i nieustanna beztroska i śmiech nie są dobre ponieważ życie niesie różne sytuacje i powinniśmy płakać z płaczącymi, śmiać się ze śmiejącymi. Kiedy przychodzi czas płączu i łez nie powinniśmy wtedy mówić: "Nie tak wyobrażałem sobie życie z Bogiem. Nie tak to miało być". Raczej przygotujmy się na to, że taki czas nadejdzie. Okres postu ma nas nauczyć, że nie zawsze świeci słońce i nie zawsze żyjemy w jego blasku. Czasami jest czas na samotność, refleksję nad życiem, Bogiem, sobą, ale i co ważne: powrót po tym czasie do pieśni, światła, wiosny, radości zmartwychwstania.

Wielu z tych, dla których wzmianka o poście w roku liturgicznym jest jedną z największych herezji tak naprawdę pości cały rok. Przez cały rok nie wolno im cieszyć się winem, słuchać brazylijskiej samby czy tańczyć. Jest to nazywane „światem” i jego wartościami. Pismo w zupełnie inny sposób definiuje nie hołdowanie wartościom świata. Uznajemy post w tym samym sensie i z takiej samej przyczyny z jakiej mamy czas wyznania grzechów na początku każdego nabożeństwa. Jest to czas smutku z powodu naszych występków i nieprawości. Jednak ów smutek i lament nie powinny tłamsić radości z powodu dobroci naszego Boga. Po wyznaniu grzechów powstajemy, Bóg podnosi nas z kolan i obdarza radością zapewnienia o przebaczeniu, pokrzepieniem z Jego Słowa i obfitością Jego Stołu.

Jest właściwy czas na zarówno smutek jak i na radość. Post ma nam pomóc w przygotowaniu na prawdziwą radość, nie zaś wiązać nas. Czas przed Wielkanocą to odpowiedni okres na odkrywanie istoty zmartwychwstania i błogosławieństw nowego życia. Duch postu jest częścią życia kościoła i jeśli, symbolicznie mówiąc, nie nosimy popiołu i purpury przez 40 dni być może będziemy je nosić przez 365 dni w roku. Ciągłe przebywanie w domu żałoby spowoduje, że staniemy się gnuśnymi, zdziwaczałymi introwertykami. Ciągłe przebywanie w domu wesela spowoduje w nas znieczulicę i niewrażliwość na własny bałagan duszy, na Boga i potrzeby innych ludzi. Ci, którzy nie potrafią właściwie pościć, nie potrafią w pełni się radować. Zdarza się, że ludzie podczas pogrzebów zachowują się niepoważnie i niegodnie. Jednocześnie ci sami ludzie nie potrafią się bawić, gdy jest na to czas. Częsty widok podczas różnych imprez to ludzie prowadzący poważne dysputy o życiu, "spowiadający się" współbiesiadnikom z problemów i różnych egzystencjalnych bólów, płaczący po wypiciu alkoholu - gdy wokoło gra głośna muzyka.

3. Rozwijanie miłości do bliźnich poprzez uczynki miłosierdzia
 (6) Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo, (7) że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz. (8) Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą. - Izajasza 58:6-8.

Wielkopostne postanowienie pewnej rodziny było następujące: Od wielu lat gotuję obiady w domu, wiem, ile kosztuje posiłek- mówiła gospodyni. – Postanowiliśmy z mężem w piątki jeść bardzo skromnie. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze odkładamy i zanosimy w Wielkim Tygodniu do noclegowni dla bezdomnych. Może to niewiele, ale to nam naprawdę pomaga inaczej myśleć o życiu, o innych ludziach.

Biblijny post wg Izajasza 58 jest dzieleniem się jedzeniem z głodnymi i ubieraniem nagich. Prawdziwy post daje dobre rzeczy tym, którzy ich nie posiadają. Zakłada więc dobro materialnych rzeczy i stosowność przyjemności. Jeśli jedzenie picie i ubieranie są złe dlaczego mamy się nimi dzielić? Post u Izajasza uczy nas, że stworzenie jest dobre. Łączy się on ze zmianą stylu życia. Nie chodzi więc o odstawienie słodyczy lub pokazanie, że mam na tyle silną wolę, że mogę żyć bez TV. Jeśli posypujemy sobie głowę popiołem, wstrzymujemy się od słodyczy, ale dalej jesteśmy pełni obmowy, agresji, złości to Bóg nie ma żadnego upodobania w takim poście. Post to nie popiół, klękanie, wory pokutne, ale poświęcanie siebie aby łamać jarzma opresji innych, dawać jedzenie głodnym, a odzież nagim. Prawdziwy post to postawa serca wyrażona w zewnętrznej formie.

4. Pościmy by w symboliczny sposób umocnić nasze wołanie do Boga. 
Post i modlitwa były sposobem wypędzania demonów (Mt 17:14-21, Mk 9:29). Apostołowie pościli regularnie, szczególnie podczas przygotowania do wyboru przywódców w kościele oraz posłania ich na misję (Dz 13:2-3, 14:23, 27:9). Nasz Pan pościł na pustkowiu przez inauguracją swej publicznej służby (Mt 4). Pościć powinniśmy więc w specjalnych intencjach, gdy nasze potrzeby są tak wielkie, że nie mamy czasu na posiłki. Pościmy gdy oczekujemy odpowiedzi od Boga na nasze błagalne modlitwy.