środa, 20 sierpnia 2025

Wierzę w Kościół katolicki

Jako protestanci wierzymy nie tylko w Kościół, który jest święty, lecz również w Kościół powszechny, a więc katolicki. Słowo katolicki oznacza po prostu uniwersalny. Przeciwieństwem powszechności jest plemienność, izolacjonizm, sekciarstwo. W czasach reformacji doszło do podziału Kościoła na tle teologicznym. Owe teologiczne zagadnienia dotyczyły spraw fundamentalnych: zbawienia, usprawiedliwienia, najwyższego autorytetu, sposobu oddawania Bogu czci. Nie były to sprawy drugorzędne, które należało wyciszyć prostym: Kochajcie się i bądźcie jednością. 

Była frakcja posłusznych papieżowi katolików i była frakcja protestujących katolików. Obie twierdziły, że reprezentują jedną, prawdziwą, katolicką i apostolską wiarę. Obie nadal to twierdzą. 

Lecz zastanówmy się przez moment: Samo pojęcie „Kościół rzymskokatolicki” to oksymoron. Rzym to miasto we Włoszech, a katolicyzm oznacza uniwersalny. Nie można być Kościołem rzymsko-powszechnym. Jednak problem z powszechnością Kościoła to nie tylko problem rzymskokatolickiej teologii, zgodnie z którą protestanci, posiadając ważny trynitarny chrzest, są częścią Kościoła Powszechnego, lecz nie mają prawa do społeczności ciała Chrystusa (Kościoła) przy Stole Pańskim. 

Ten sam problem plemiennego myślenia (w przeciwieństwie do biblijnej powszechności) dotyczy wielu protestantów, którzy separują się od innych np. na podstawie ilości wody użytej podczas chrztu lub rodzaju szat liturgicznych pastorów.

Kościół powszechny to wspólnota wszystkich ochrzczonych chrześcijan zgromadzonych w zborach, parafiach, Kościołach lokalnych wyznających wiarę w Trójjedynego Boga. Dlatego nasze myślenie o Kościele musi być powszechne. Nie możemy zachowywać się tak, jakby prawda przyszła wraz z nami. Nie możemy separować się od innych wierzących. Nie możemy charakteryzować się duchem buty, wyższości, pychy. Nie możemy separować od Stołu Pańskiego tych, którzy zostali ochrzczeni w innym wieku lub tych, którzy inaczej wyjaśniają obecność Chrystusa w chlebie i winie. Wiara w powszechność Kościoła nie może być tylko sloganem na zasadzie: Wierzę w Kościół powszechny, ale nie wierzę w Stół powszechny i nie wierzę chrzest powszechny. Nie możemy wierzyć biblijnie w powszechność Kościoła, jeśli nie wierzymy biblijnie w powszechność Bożych ustanowień. 

Czyli Kościół jest jeden, ale może, a nawet powinien być rozproszony po całym świecie. Nauka Jezusa nie jest zwrócona tylko do jednego narodu, jednej kultury, w jednym czasie, lecz do wszystkich kultur, języków we wszystkich epokach. „Niechaj cała ziemia korzy się przed Tobą” (Ps 65:4). A przyczyną jest to, że nauka Jezusa jest wszechogarniająca i obejmuje sobą całe życie i problemy człowieka. 

Kościół jest różnorodnym, lecz jednym organizmem. O tej jedności nie decyduje jedna kwatera, jedna struktura, lecz jeden Duch, chrzest i Pan, którymi jesteśmy zespoleni w jedno ciało (Ef 4:5). Jedności nie stworzy zapędzenie ludzi do jednego miejsca, jednej organizacji. Tak raczej powstanie tłum ludzi, a nie jedność. Jedność Kościoła przyrównałbym do jednego Izraela podzielonego na dwanaście plemion – 12 denominacji. W Kościele mogą być denominacje bardziej lub mniej wierne Słowu Bożemu, jedne bliżej siebie, inne dalej, ale wspólnie tworzymy jeden Boży lud, co nie powinno być tylko deklaracją bez pokrycia.