Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dziennikarstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dziennikarstwo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 grudnia 2023

Kto cię uczy jak rozumieć świat?

To zatrważające jak wielu chrześcijan traktuje polityków i rząd jako współczesnych mesjaszy. Bitwa o TVP, o kształt wiadomości to dla wielu walka o własne szczęście i prawdziwy obraz świata. 

Jedni bojkotowali telewizję publiczną za poprzedniego rządu. Teraz zaś z wypiekami na twarzy oczekują, że dziennikarze i redaktorzy na usługach nowej władzy będą ich uczyli jak rozumieć świat i bieżące wydarzenia. 

To niestety owoc niedojrzałości, zdziecinnienia i płytkiego nauczania w Kościołach. Wielu chrześcijan zostało nauczonych, że Biblia jest autorytetem w sprawach duszy i zbawienia, ale już nie w kwestii ekonomii, edukacji, etyki, filozofii, rodziny, prawa, obronności, kompetencji ziemskiej władzy. 

Według nich Bóg milczy w sprawach codziennego życia, roli państwa i ziemskiej władzy. Dlatego jedni za zbawienny dla Polski uważają głos Morawieckiego i Kaczyńskiego (i byłej TVP), drudzy zaś głos Tuska i Hołowni (i TVN). 

Tymczasem Bóg nie milczy. Jest Król nad królami, który przemówił. Jego Słowo rozsądza słowa i czyny rządzących. Nie odróżnisz prawdy od kłamstwa słuchając TVP lub TVN, PiS lub PO. Odróżnisz je, słuchając z wiarą Słowa Bożego (Biblii). 

Boże Narodzenie przypomina, że pokój i nadzieja dla narodów nie wyłania się spośród ziemskich struktur władzy. Jest nią narodzony w Betlejem Król. Zmiana przychodzi na ziemię z nieba, nie z ław sejmowych lub mediów głównego nurtu. 

Syn Boży zmienia życie tych, którzy są głodni trwałej radości i trwałego pokoju. Poznawaj Jego Słowo i ucz się czytać, rozumieć świat Bożymi oczami.

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Dziennikarze na usługach polityków

Wczoraj miałem kazanie o proroku Natanie, który napomniał króla Dawida za popełniony przez niego grzech (2 Sm 12). Jest dostępne TUTAJ

Natan może być przykładem dla współczesnych mediów, dziennikarzy, publicystów. Idąc do króla miał wszelkie powody do obaw, gdyż Dawid już zabił człowieka (Uriasza), który mógł dowiedzieć się o jego cudzołóstwie. Mimo to Natan miał odwagę, by mówić o upadku wielkiego człowieka, którego cenił. Jakże inne to jest od stronniczych upolitycznionych dziennikarzy, którzy lubują się w wychwytywaniu potknięć, oszustw przeciwnej strony sceny politycznej i wybielaniu własnej. Jakże inne to jest od stosowania podwójnych standardów.

Kościół oazą wolności Słowa

Kościół powinien być oazą wolności słowa - Słowa Bożego. Do głównych mediów nie ma dostępu wolność. W kościele ma triumfować prawda Bożego Słowa i wolność do jej wypowiadania, głoszenia, a nie ułagodzona, sztuczna, plastikowa duchowość, która separuje się od codziennego życia i ludzkich problemów. Jeśli zmagasz się z nimi i potrzebujesz umocnienia, wiernego wykładu Słowa Bożego, wspólnego śpiewu, wspólnoty Stołu - przyjdź. Zostaniesz zaszczepiony przez Słowo i Ducha, wszelkim pokojem, którego świat dać nie może.

środa, 13 stycznia 2021

Medialne newsy

Jeśli pominiemy zawiść, nienawiść, pychę, chciwość i generowanie lęku to w zasadzie nie byłoby żadnych medialnych newsów z kraju i ze świata.

wtorek, 19 maja 2020

Prawicowe media - obrońcy chrześcijaństwa czy pobielanych grobów?

Red. Tomasz Terlikowski słusznie zauważył: 

"Negacja i bagatelizowanie problemu pedofilii i wykorzystania młodzieży i niewinnych dorosłych w Kościele, jakiego jesteśmy świadkami w części mediów prawicowych - to by posłużyć się cytatem z klasyka, tak bliskiego tym mediom - najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski".


To prawda, ale warto sobie uświadomić, że prawicowe media i prawicowi politycy (poza wyjątkami) nie są sojusznikami Ewangelii i reprezentantami chrześcijańskich wartości w przestrzeni publicznej. Faryzeusze byli żelaznym elektoratem prawicy, konserwatystami, obrońcami tradycyjnych wartości i silnej pozycji kościoła w życiu publicznym. 

Owszem, gdzieniegdzie pogląd prawicowych mediów i polityków może pokryć się z tym lub owym, co Biblia mówi o życiu nienarodzonym, gospodarce, rodzinie, sprawiedliwości itp. Jednak co do zasady nie oczekujmy owoców Ducha od cielesnego drzewa. Prawicowym mediom nie zależy na Polsce przemienionej mocą Ewangelii. Chodzi im o utrzymanie tego, co możemy nazwać: "tradycyjnymi wartościami, konserwatywnym światopoglądem, silną pozycją kościoła katolickiego, prawicową wizją świata" itp. A nagłaśnianie i rozliczanie skandali pedofilskich w kościele nie służy tym celom. Radio Maryja uważa, że film ujawniający tuszowanie skandali pedofilskich w kościele katolickim to atak na rocznicę 100 urodzin Jana Pawła II. Mój dobry kolega powiedział mi, że gdyby podzielił się informacją z osobami z seminarium, że obejrzał film Sekielskich - mógłby mieć problemy. 

O ile lewica chce niszczyć historyczną pamięć i życiu i grobach ojców, to większości mediów prawicowych (w tym kościelnych) chodzi o utrzymanie i zachowanie pobielanych grobów.

Odpowiedzią jest zawsze Ewangelia. Gdy wchodzisz do ciemnego, śmierdzącego pomieszczenia, to powinieneś mieć przy sobie latarkę, miotłę i płyn do mycia. Nie zaś koc, którym spróbujesz przykryć brud i smród. W ten sposób owszem, coś zakonserwujesz i może to uczyni cię jeszcze lepszym konserwatystą, ale w dniu sądu lżej będzie Sodomie i Gomorze niż tobie. 

środa, 31 maja 2017

List otwarty od pastora do Grzegorza Brauna ws. filmu "Luter i rewolucja protestancka"

Szanowany Panie Grzegorzu,

Jako protestancki pastor z radością przyjąłem informację o Pańskiej planowanej produkcji filmowej pt. "Luter i rewolucja protestancka", której celem jest ukazanie "prawdziwego oblicza reformacji". 

Doceniam Pański wysiłek podjęty w celu obrony wiary rzymskokatolickiej przed wpływami protestantyzmu. I choć pod wieloma względami jest to reakcja mocno spóźniona, to Pańska produkcja cieszy mnie z kilku powodów, a jednym z nich Pańskie świetne wyczucie czasowe, gdyż idealnie wpisuje się ona w obchody 500-lecia Reformacji, które celebrujemy w 2017 roku. Liczę, że Pana projekt w znaczny sposób pomoże nam w dotarciu z informacją o tej istotnej rocznicy do większej ilości naszych drogich rodaków. Nasze środki i możliwości są niestety dość ograniczone. Tym bardziej dziękuję za pomoc w tym względzie, a także za Pański pomysł i pracę. 

Film oczywiście chętnie obejrzę. Mimo iż nie mam wątpliwości, że będzie on wykładem historii Kościoła z perspektywy rzymskokatolickiego tradycjonalisty, to kibicuję temu projektowi z kilku powodów:

1. To nie będzie film o mojej wierze. Troszkę tego żałuję, gdyż nie mieliśmy okazji o niej porozmawiać. Słuchając Pańskiej zapowiedzi mniemam, że będzie to film o bólu, anathemach i rozczarowaniu rzymskokatolickiego tradycjonalizmu, i o tym, co utracił.  

Nie oczekuję na ukazanie w filmie kontekstu i genezy reformacji. Z pewnością nie jest to Pański cel: przybliżenie widzom teologii i praktyki kupowania zbawienia za odpusty, upublicznianie treści listów odpustowych, prezentacja treści "Ewangelii" głoszonej przez ówczesny Kościół, kultu relikwii, symonii, moralności i znajomości Pisma wśród duchowieństwa oraz wiernych itp.

2. Cieszy, że katoliccy reżyserzy i scenarzyści przechodzą z pozycji przemilczania do mówienia. Liczę, że za Pana przykładem pójdą inni: publicyści, artyści, dziennikarze. Z wieloma osobami dyskusja o reformacji jest mocno utrudniona z powodu braku jakiegokolwiek punktu zaczepienia, świadomości, że "protestanci" to nie obrońcy krzyża pod Pałacem Prezydenckim lub Doliny Rospudy. 

3. Pański film z pewnością będzie dobrym pomostem do dalszej dyskusji. Jestem przekonany, że widzom nasunie wiele pytań: Co z filmu jest historycznym faktem, a co jego światopoglądową interpretacją? Czym naprawdę była reformacja? Gdzie w pobliżu znajduje się protestancki kościół, by można było porozmawiać o tym z protestantem? Co łączy, a co dzieli protestantyzm i katolicyzm? Dlaczego wielu biskupów, księży i wiernych nie podziela tradycjonalistycznej perspektywy na Kościół i historię? Czy powstanie takiego filmu w Polsce byłoby możliwe za pontyfikatu Jana Pawła II?  Czym jest Dobra Nowina? Czy według Pisma Świętego jedność stoi ponad prawdą? itp.

4. Jestem wdzięczny za Pańską przysługę dla idei reformacji. Podjął się Pan trudu dostarczenia inspiracji do dalszego zainteresowania teologią i wiarą historycznego protestantyzmu. Jako nastolatek najpierw usłyszałem rzymskokatolicką perspektywę nt. protestantyzmu. Później, po paru latach sam sprawdziłem czy tak się rzeczy mają i odwiedziłem protestancki kościół, zadawałem pytania protestantom o ich odpowiedź na poszczególne zarzuty. Wierzę, że film zainspiruje wielu młodych ludzi do podobnych poszukiwań. Dołączam do Pana filmowych intencji (by spoglądać krytycznie, zmieniać obowiązujące paradygmaty, porzucić polityczną poprawność) i już teraz zachęcam do szukania prawdy. 

5. Każdy głos w dyskusji nt. interpretacji historii, podziałów, protestantyzmu jest cenny, nawet jeśli nie jest to oficjalny głos Kościoła, lecz subiektywna interpretacja (tu: filmowa) jego członków. To cenny dorobek i spuścizna dzieła Lutra: prawo do swobody publicznej wypowiedzi i debaty. Planuje Pan upublicznić Pańskie "95 Tez" w postaci filmu zapraszając do dyskusji i liczę, że zostanie ona podjęta, a także, że nikt z hierarchów kościelnych nie napomni Pana za utrudnianie dialogu ekumenicznego. Pańska perspektywa ma wartość ze względu na jej marginalność, oryginalność i awangardę. Takie perspektywy są również cenne, mimo iż stoją w kontrze do oficjalnej polityki, perspektywy i strategii Pańskiego Kościoła. Jest Pan odważnym współczesnym Lutrem w swoim Kościele. 

6. Z pewnością użyjemy tej produkcji w dobrym celu. Mam nadzieję, że powstanie jeszcze w obecnym roku, kiedy wiele z naszych kościelnych wydarzeń nawiązuje do 500-rocznicy Reformacji. Film stałby się świetnym narzędziem do rozmów o Reformacji oraz debaty z teologią tradycjonalistycznego rzymskiego katolicyzmu, od której odcina się wielu moich nawróconych przyjaciół z Kościoła Rzymskokatolickiego. 

Mamy więc z Panem niepisany, nieformalny deal: Pan zbiera środki, finansuje i robi produkcję za 500 tysięcy złotych, my zaś przyczyniamy się do jej promocji: chętnie o niej mówimy, piszemy, informujemy (co niniejszym czynię), używamy jej podczas DKFu, ewangelizacji, dyskusji organizowanych przez nasz Kościół. Jestem przekonany, że Pańska produkcja przyciągnie więcej osób zainteresowanych historią i szukających Boga aniżeli film "Luter" z 2003 r. z Josephem Fiennesem, Peterem Ustinovem i Alfredem Moliną. 

Panie Grzegorzu, trzymam kciuki i czekam na materiał. Proszę wybaczyć, że nie wesprę tego projektu, ale liczę, że powstanie nawet bez naszej pomocy.

Łączę wyrazy szacunku i pozdrowienia,

Paweł Bartosik - pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku 

wtorek, 13 stycznia 2015

Nie jestem Charlie

"Charlie Hebdo nie jest symbolem wolności słowa i europejskiego oświecenia, stanowiąc raczej strzelisty pomnik europejskiego zagubienia. Nie tylko nie stanowi egzemplifikacji wartości kultury europejskiej, ale i systematycznie przyczynia się do jej niszczenia. Nie zamierzam utożsamiać się z jawnym nihilizmem podniesionym do rangi artystycznej ekspresji i nieskrępowanym brakiem szacunku wobec elementarnych zasad współegzystowania idei. Nie jestem Charlie. Jestem chrześcijaninem. Jestem kimś, kim Charlie Hebdo nie chciałby, abym był."

Polecam kolejny ciekawy i aktualny wpis na naszym Centrum Chrześcijańskie "Antyteza". Tym razem autorstwa Bartosza Sokokła pt. "Nie jestem Charlie" - komentujący ostatnie wydarzenia paryskie. 

Całość TUTAJ.

sobota, 2 sierpnia 2014

Teologia prognozy pogody

Nawet telewizyjne Prognozy Pogody nie są wolne od przekazu teologicznego i wyznania wiary. I tak uczymy się z nich, że niematerialnymi prawami rządzi "Matka Natura", aura "jest łaskawa", a sama pogoda "lubi zaskakiwać".  :) 

piątek, 25 lipca 2014

Grzech jest medialny

Jeśli pominiemy zawiść, nienawiść, głupotę i chciwość, to w zasadzie nie byłoby żadnych medialnych newsów z kraju i ze świata.

czwartek, 5 września 2013

Red. Terlikowski przeprosił

Niektóre osoby pytały, czy red. Tomasz Terlikowski lub redakcja tygodnika "Do Rzeczy" zareagowały treść listu otwartego, którego treść zamieściłem na blogu w minioną sobotę. Chodziło o określenie „dzieci z rozmaitych fundamentalistycznych sekt protestanckich" w odniesieniu do dzieci uczonych domowo z protestanckich kościołów i wspólnot.

Red. Terlikowski na mojej facebookowej tablicy zamieścił przeprosiny: 

"Sformułowanie o sektach doszło do tekstu na etapie redakcji (w którym nie uczestniczyłem, bo to czas wakacyjny). Ja pisałem o fundamentalistycznych wspólnotach protestanckich, a nie o sektach, bo też nigdy tak o protestantach nie pisuję. Ze swojej strony mogę przeprosić za to sformułowanie i zapewnić, że na przyszłość będę pilnował".

Ze swej strony przyjmuję przeprosiny, choć nie czuję się osobiście dotknięty słowami o "sektach". Wszak nie o Ewangelicznym Kościele Reformowanym traktował artykuł. Chodziło raczej o przedstawiony w artykule fałszywy obraz protestantyzmu, za którego synonim wielu radykalistom katolickim służy często synonim "sekta". Chodziło także o budowanie fałszywego, a przez to negatywnego obrazu rodzin uczących domowo. 

Szkoda tylko, że wyjaśnienia pozbawieni są czytelnicy tygodnika, ponieważ ze strony "Do Rzeczy" nie było żadnej reakcji, odniesienia się do treści listu. W naszej prywatnej wymianie mailowej red. Terlikowski zobowiązał się zapytać redakcję w tej sprawie.

sobota, 31 sierpnia 2013

List otwarty do red. Tomasza Terlikowskiego oraz tygodnika “Do Rzeczy”

List otwarty do red. Tomasza Terlikowskiego oraz 
tygodnika “Do Rzeczy”ws. artykułu „Homeschooling na reformę”

Szanowny Panie Redaktorze,

Z uwagą przeczytałem pański artykuł w ostatnim wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” (nr 31/31 26 sierpnia – 1 września 2013) pt. „Homeschooling na reformę”. Jako rodzica zaangażowanego w uczenie własnych dzieci w domu, cieszy mnie każda inicjatywa, której celem jest wspieranie wolności w edukacji i umacnianie praw rodziców do wychowania i uczenia dzieci w zgodzie z wyznawanymi wartościami. Pana artykuł zachęca do zainteresowania się tematem edukacji domowej, przestawiając ją w pozytywnym świetle. Jego zaletą jest również fakt, iż dostrzega Pan główne wyzwania tej formy edukacji. To cieszy.

Kwestią, która jednak powoduje, że tekst z pochwały homeschoolingu staje się jej „judaszowym pocałunkiem” jest pańska definicja rodziców (i dzieci) zajmujących się tym trybem edukacji. Zauważa pan, że aż 35% rodziców podaje religijne i światopoglądowe powody, jako decydujące o wyborze edukacji domowej. Dodaje pan: „I chodzi tu nie tylko o dzieci z rozmaitych fundamentalistycznych sekt protestanckich, ale także o młodych katolików czy Żydów (...).”

Mam duży problem z tym stwierdzeniem. Jest ono nie tylko krzywdzące i obraźliwe dla uczonych domowo protestanckich dzieci (i ich rodziców), ale zwyczajnie nieprawdziwe. Nie jestem pewien jakie „fundamentalistyczne sekty protestanckie” ma pan na myśli, gdyż nie wymienia ich pan. Czytelnik nie jest więc poinformowany czy mowa jest o wszystkich protestantach, czy jedynie o wybranych wspólnotach, które definiuje pan jako „sekty”, a które w przeciwieństwie do „kościołów” lub „wspólnot” protestanckich są według pana dominujące w uczeniu domowym.

Nie przeczę, że istnieją „fundamentalistyczne sekty”, samodefiniujące się jako „protestanci”. Będąc jednak pastorem protestanckiego kościoła (Ewangeliczny Kościół Reformowany w Gdańsku) i znając dobrze zarówno środowisko polskiego protestantyzmu, jak i edukacji domowej daleki jestem od stwierdzenia, że jedną z największych grup uczonych domowo są „dzieci z rozmaitych fundamentalistycznych sekt protestanckich”.

środa, 5 stycznia 2011

Co potępia papież i moja żona?

Dwa dni temu wraz z moją Jolą oglądaliśmy wiadomości choć nie pomnę na jakim kanale. To jednak nie ma znaczenia dla sprawy :) Podczas ich trwania na dolnym pasku informacyjnym obok wielu "przelatujących" informacji pojawiła się notka, że papież Benedykt XVI potępił zamach bombowy na przedstawicieli kościoła koptyjskiego w Aleksandrii w Egipcie. Zapewne większość opinii publicznej na całym świecie czekała z niecierpliwością i niekłamanym napięciem na stanowisko papieża w tej sprawie i ... oto jest! Jednak potępił.

Pobudziło mnie to do refleksji nad sensownością tego typu informacji. Pomyślałem, że jej sens jest mniej więcej taki sam jak informacja podczas konferencji prasowej, że premier Tusk potępił zabójstwo grupy nastolatków w Tomyślu.

Może rzeczywiście jest to dobra robota papieskich "pijarowców"i skuteczny sposób na podbudowywanie własnego autorytetu. Bo gdyby wszakże chodziło o wykazanie troski i zainteresowanie wiernymi prześladowanego aleksandryjskiego kościółka - czyż nie wypadałoby najpierw udać się tam osobiście zanim powysyła się depesze i informacje do agencji prasowych?

Powyższa historia zainspirowała mnie do tego, że będę Was informował o tym co potępia, a co pochwala moja żona. Zacznę od tego, że potępia napad nazistowskich Niemiec na Polskę 1 września 1939 r.

wtorek, 19 października 2010

Media a rzeczywistość



Nie należy budować opinii, a tym bardziej światopoglądu w oparciu o obrazki w mediach.

piątek, 11 grudnia 2009

Dziennikarze - współcześni "prorocy" (tylko czy prawdziwi?)

Nie wiem czy myśleliście kiedyś o tym, że pierwszą księgą przedstawiającą ideę wolności prasy jest... Biblia.

Pamiętacie proroka Natana kiedy stanął przed Królem Dawidem po tym jak ten popełnił cudzołóstwo z Batszebą, a jej męża Uriasza wkrótce potem zabił? Natan powiedział Dawidowi przypowieść ilustrującą nikczemność jego postępowania - po czym wskazał na niego palcem i dobitnie powiedział: „Ty jesteś tym człowiekiem” (2 Sm 12:7).

Wskazał w ten sposób że wszyscy ludzie są poddani Bogu Niebios i zdadzą sprawę ze swoich złych uczynków. Wskazujący palec Natana jest przykładem dziennikarstwa. Właśnie dziennikarstwo odgrywa "proroczą" rolę w społeczeństwie. Dziennikarze powinni wystawiać, niczym Natan, na widok publiczny ciemność i być sumieniem dla rządzących, że nie mogą deptać Bożych przykazań.

Chrystus pouczał, że władza Cesarza nie jest władzą absolutną mówiąc: "Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry" - Jana 19:11

To właśnie powinni komunikować dziennikarze. Z jednej strony nie powinni niszczyć autorytetu danego urzędu, godności osób je piastujących. Z drugiej strony powinni mieć świadomość, że nie są na usługach urzędników państwowych lecz "współczesnymi Natanami", którzy mają przypominać rządzącym, że „nie mieliby żadnej władzy gdyby nie zostało im to dane z góry”.

Możemy np. zapytać czy Mordochaj popełnił błąd gdy wypowiadał się źle o władzy wydobywając na jaw spisek bezbożnego Hamana skierowany przeciwko całemu narodowi żydowskiemu? Jeśli najwyższy urzędnik w jakimkolwiek rządzie na ziemi bezwstydnie wykorzystuje stanowisko by realizować własne pomysły lub podejmować działania wrogie dobru publicznemu wtedy nie jest to zbrodnia lecz obowiązek wolnych ludzi by mieli odwagę mówić o nim źle. Bez względu na to czy jest to prezydent, papież, pastor, premier.

Pamiętacie Jana Chrzciciela ostrzegającego Heroda? Mówił wprost o jego grzechu. Szacunek wobec władzy, modlitwa o władzę nie oznacza milczenia na temat jej grzechów. Nie powinniśmy być pragmatykami sądzącymi, że lepiej zamilknąć bo wtedy więcej możemy otrzymać lub uniknąć prześladowań. Z pewnością nie była to postawa Natana, Jana Chrzciciela, Chrystusa, apostołów czy starotestamentowych proroków, którzy swoją prawdomównością narażali swe życie.

Idea, że ziemskie trony i władze są poddane rządom Bożym była zupełnie obca ludziom w tamtym czasie. Ta prawda świeci dzięki Ewangelii. Wcześniej to rządzący byli bogami dla poddanych, którzy musieli okazywać im absolutne poddanie i cześć. Krytyka rządzącego była równoznaczna z bluźnierstwem, zamachem na świętość.

Wydaje się, że obecnie znów mamy powrót do pogaństwa, które traktowało władze państwowe jako absolutnych kontrolerów wolności - ludzi nie odpowiadających przed nikim - poza wyborcami raz na 4 lata. Dziennikarze zaś zamiast pełnić rolę „proroków” i jak Natan wskazywać na grzech – sami przestali odróżniać dobro od zła i albo stali się ustami obecnej władzy albo fałszywymi prorokami lansującymi zupełnie niebiblijne ideologie. Stąd potrzeba by kościół modlił się i wspierał tych, którzy chcą mieć wpływ na rzeczywistość poprzez uprawianie sztuki dziennikarskiej.

A zatem, Bracia i Siostry - do piór! :)