Niektórzy chrześcijanie przychodzący na nabożeństwa myślą o kościele jako o statku wycieczkowym dla turystów, którzy oczekują miłych doznań, a o pastorze jako przewodniku, który ma im je dostarczyć.
Przyjdź, dostaniesz bezpłatne "hugi" (przytulańce), przy wejściu uśmiechnie się do ciebie nasza hostessa, a pastor powie, jak możesz bardziej pokochać siebie.
Biblia raczej przyrównuje Kościół do armii, rodziny, ciała, których istotą jest współudział wszystkich członków. Nie ma pożytku z żołnierza, który walczy w pojedynkę. Musisz być złączony z ciałem jeśli chcesz zdrowo funkcjonować. Ręka poza ciałem może służyć wyłącznie jako pokarm dla świń.
Pastora zaś Biblia przyrównuje do psa, który nie powinien otrzymywać jedzenia jeśli widząc złodzieja odchodzi do ciepłego legowiska zamiast szczekać. Wartość psa pasterskiego nie polega na tym jak puszystą ma sierść i jak słodko zamerda ogonem na twoje powitanie. Owszem, wysokie noty za wartość artystyczną i za pierwsze wrażenie są ważne, ale jego wartość wynika z tego, jakie dobro przynosi owcom: jakim jest opiekunem i ochroniarzem. Pies nie powinien podgryzać owiec, wykorzystywać owiec. Nie powinien być leniwy, podirytowany, gdy owca idzie daleko za stadem. No i szczekanie... Nie ma pożytku z niemego psa. Nie ma pożytku z pastora, który nie szczeka na wilki i nie jest w stanie udzielić rady owcy kiedy ta jest zraniona, zasmucona, zmaga się z depresją, samotnością, odrzuceniem, traumą młodości, uzależnieniem, lękiem itd.
"Wszyscy jego strażnicy są ślepi, wszyscy są nierozumni, wszyscy oni, to nieme psy, które nie umieją szczekać, tylko ziewają, leżą, lubią spać. Psy to żarłoczne, nienasycone. A są nimi pasterze, którzy na niczym się nie znają. Wszyscy chodzą swoją własną drogą, każdy myśli o własnej korzyści, wszyscy bez wyjątku" (Księga Izajasza 56:10-11).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ST - Księga Izajasza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ST - Księga Izajasza. Pokaż wszystkie posty
środa, 8 stycznia 2020
wtorek, 2 lutego 2010
Prawdziwa ofiara oddaje życie w miejsce fałszywych ofiar
(5) Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (6) Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. (7) Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust. - Izajasza 53:5-7
(8) Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. - Rzymian 5:8
Czasami wydaje nam się, że Jezus umarł jako ofiara w miejsce wszystkich tych, którzy stali się ofiarami w historii - umarł za tych, którzy byli i są ciemiężeni, prześladowani, bici, pomijani, wyśmiewani, pogardzani.
Tylko pierwsza część tego stwierdzenia jest prawdą. Tak, Chrystus umarł jako ofiara. Poniósł niewinną śmierć. Jednak nie umarł jako ofiara w miejsce wszystkich ofiar.
Umarł raczej jako prawdziwa ofiara abyśmy mogli być uwolnieni z naszych naturalnych tendencji do cierpiętnictwa, introspekcji, egocentryzmu i odgrywania roli ofiar. Jezus poniósł zatem śmierć za nas – fałszywe ofiary. Tych, którzy lubią być zauważani wskazując na własną niewinność i niesprawiedliwość jaka nas spotyka. Obnosząc się ze swym cierpiętnictwem przynajmniej zyskujemy zainteresowanie, sprzymierzeńców, poklask i sympatię.
Jezus umarł za nas - którzy częściej niż rzeczywistymi ofiarami - pełnimy w życiu rolę dominatorów, krytykantów, gnuśnych, niezadowolonych narzekaczy. Robimy to poprzez obmowę, plotkę, krytykanctwo, fizyczną lub psychiczną agresję.
Zatem co wydarzyło się na krzyżu? Prawdziwa ofiara oddała swe życie w miejsce prawdziwie winnych i grzesznych ludzi. Czy uważasz, że należysz do takich? Jeśli tak, to niedaleki jesteś od Królestwa Bożego.
(8) Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. - Rzymian 5:8
Czasami wydaje nam się, że Jezus umarł jako ofiara w miejsce wszystkich tych, którzy stali się ofiarami w historii - umarł za tych, którzy byli i są ciemiężeni, prześladowani, bici, pomijani, wyśmiewani, pogardzani.
Tylko pierwsza część tego stwierdzenia jest prawdą. Tak, Chrystus umarł jako ofiara. Poniósł niewinną śmierć. Jednak nie umarł jako ofiara w miejsce wszystkich ofiar.
Umarł raczej jako prawdziwa ofiara abyśmy mogli być uwolnieni z naszych naturalnych tendencji do cierpiętnictwa, introspekcji, egocentryzmu i odgrywania roli ofiar. Jezus poniósł zatem śmierć za nas – fałszywe ofiary. Tych, którzy lubią być zauważani wskazując na własną niewinność i niesprawiedliwość jaka nas spotyka. Obnosząc się ze swym cierpiętnictwem przynajmniej zyskujemy zainteresowanie, sprzymierzeńców, poklask i sympatię.
Jezus umarł za nas - którzy częściej niż rzeczywistymi ofiarami - pełnimy w życiu rolę dominatorów, krytykantów, gnuśnych, niezadowolonych narzekaczy. Robimy to poprzez obmowę, plotkę, krytykanctwo, fizyczną lub psychiczną agresję.
Zatem co wydarzyło się na krzyżu? Prawdziwa ofiara oddała swe życie w miejsce prawdziwie winnych i grzesznych ludzi. Czy uważasz, że należysz do takich? Jeśli tak, to niedaleki jesteś od Królestwa Bożego.
wtorek, 8 grudnia 2009
Anemiczna wiara
Radość o której mowa w Piśmie, a do której jesteśmy wezwani (np. w 5 Mj 28:47) to hebr. Simchach. Oznacza nie tylko „duchową radość”. Jej przyziemne znaczenie mamy np. Kzn 9:7: "Nuże więc, jedz radośnie swój chleb i pij w dobrym nastroju swoje wino, gdyż Bogu już dawno miłą jest ta twoja czynność."
Ziemska radość wie, że nie ma nic lepszego na ziemi niż jedzenie, picie, wstępowanie w związki małżeńskie i otrzymywanie Bożych błogosławieństw. To jest krótki opis naszego życia.
Jeśli więc stać nas na wino nie za 100 zł lecz za 20 zł to cieszmy się nim! Jeśli nie stać nas na zrobienie i zaproszenie braci i sióstr na obiad ze stekiem, to zróbmy i zaprośmy braci oraz siostry na barszcz. Zróbmy go najlepiej jak potrafimy i cieszmy się tym co mamy! To jest właśnie radowanie się ziemskimi rzeczami, o którym uczy Pismo! Nie musimy mieć wszystkiego, ale cieszmy się tym co z Bożej łaski posiadamy! Wierzcie mi – wino za 20 zł może cieszyć bardziej niż za 100 zł jeśli pijemy je z odpowiednim usposobieniem i postawą serca.
Co ciekawe opis smutku w Piśmie łączy się z ciszą, brakiem pieśni oraz brakiem wina.
(9) Dlatego wraz z Jazerem opłakuję krzew winny Sibmy, zraszam cię własną łzą, Cheszbonie i Eleale, gdyż na twoją jesień i na twoje owocobranie przypadły wojenne okrzyki wroga (10) i znikła radość i wesele z pól urodzajnych, a w winnicach już nie słychać głosu pieśni i radosnych okrzyków. Wina w tłoczniach już nie tłoczy tłoczący, zamilkły radosne okrzyki. (11) Dlatego moje wnętrze jęczy nad Moabem jak lutnia, a moje serce nad Kir-Chareset. - Izajasza 16:9-11 (por. Izajasza 24:10-12, Jeremiasza 48:32-34).
Raczej nie pasują nam takie fragmenty do naszego zrozumienia chrześcijańskiej radości. Wino? Śpiew? Głośne okrzyki? Jesteśmy raczej podejrzliwi gdy ktoś cieszy się takimi rzeczami.
Cieszenie się ziemskimi rzeczami jest czymś dobrym i wskazanym. Dlaczego? Ponieważ ziemskie życie jest obrazem Boskiego życia. Bóg również się raduje. Nie jest kontemplującą, zamyśloną, niedostępną do innych istotą (Ps 16:11).
Radość u Boga łączy się z aktywnością. Bóg jest zaangażowany, aktywny. Radość szuka możliwości wyrażania się. Jeśli brakuje nam radości to będzie nam doskwierała bezczynność. Wydaje się, że wpływ oświeceniowego racjonalizmu na kościół spowodował, że wolimy skupiać się na posłuszeństwie, poprawnym myśleniu niż miłości i radości. Wolimy być teoretykami niż praktykami.
Jednak taki racjonalizm jest nienaturalny i nie może być satysfakcjonujący. Stoi w sprzeczności z naturą Boga i jego stworzenia. Jeśli będziemy stoikami przekazującymi w suchy sposób prawdy wiary – nikogo to nie zachęci do chrześcijaństwa. Podobnie jak wtedy gdy będziemy mieli postawę sierżanta w wojsku, który jedynie wymaga i pilnuje wypełniania regulaminu. Wiara chrześcijańska zwierająca posłuszeństwo, ale pozbawiona radości będzie wiarą anemiczną. Nie zachęci naszych dzieci, innych chrześcijan oraz ludzi spoza kościoła.
Ziemska radość wie, że nie ma nic lepszego na ziemi niż jedzenie, picie, wstępowanie w związki małżeńskie i otrzymywanie Bożych błogosławieństw. To jest krótki opis naszego życia.
Jeśli więc stać nas na wino nie za 100 zł lecz za 20 zł to cieszmy się nim! Jeśli nie stać nas na zrobienie i zaproszenie braci i sióstr na obiad ze stekiem, to zróbmy i zaprośmy braci oraz siostry na barszcz. Zróbmy go najlepiej jak potrafimy i cieszmy się tym co mamy! To jest właśnie radowanie się ziemskimi rzeczami, o którym uczy Pismo! Nie musimy mieć wszystkiego, ale cieszmy się tym co z Bożej łaski posiadamy! Wierzcie mi – wino za 20 zł może cieszyć bardziej niż za 100 zł jeśli pijemy je z odpowiednim usposobieniem i postawą serca.
Co ciekawe opis smutku w Piśmie łączy się z ciszą, brakiem pieśni oraz brakiem wina.
(9) Dlatego wraz z Jazerem opłakuję krzew winny Sibmy, zraszam cię własną łzą, Cheszbonie i Eleale, gdyż na twoją jesień i na twoje owocobranie przypadły wojenne okrzyki wroga (10) i znikła radość i wesele z pól urodzajnych, a w winnicach już nie słychać głosu pieśni i radosnych okrzyków. Wina w tłoczniach już nie tłoczy tłoczący, zamilkły radosne okrzyki. (11) Dlatego moje wnętrze jęczy nad Moabem jak lutnia, a moje serce nad Kir-Chareset. - Izajasza 16:9-11 (por. Izajasza 24:10-12, Jeremiasza 48:32-34).
Raczej nie pasują nam takie fragmenty do naszego zrozumienia chrześcijańskiej radości. Wino? Śpiew? Głośne okrzyki? Jesteśmy raczej podejrzliwi gdy ktoś cieszy się takimi rzeczami.
Cieszenie się ziemskimi rzeczami jest czymś dobrym i wskazanym. Dlaczego? Ponieważ ziemskie życie jest obrazem Boskiego życia. Bóg również się raduje. Nie jest kontemplującą, zamyśloną, niedostępną do innych istotą (Ps 16:11).
Radość u Boga łączy się z aktywnością. Bóg jest zaangażowany, aktywny. Radość szuka możliwości wyrażania się. Jeśli brakuje nam radości to będzie nam doskwierała bezczynność. Wydaje się, że wpływ oświeceniowego racjonalizmu na kościół spowodował, że wolimy skupiać się na posłuszeństwie, poprawnym myśleniu niż miłości i radości. Wolimy być teoretykami niż praktykami.
Jednak taki racjonalizm jest nienaturalny i nie może być satysfakcjonujący. Stoi w sprzeczności z naturą Boga i jego stworzenia. Jeśli będziemy stoikami przekazującymi w suchy sposób prawdy wiary – nikogo to nie zachęci do chrześcijaństwa. Podobnie jak wtedy gdy będziemy mieli postawę sierżanta w wojsku, który jedynie wymaga i pilnuje wypełniania regulaminu. Wiara chrześcijańska zwierająca posłuszeństwo, ale pozbawiona radości będzie wiarą anemiczną. Nie zachęci naszych dzieci, innych chrześcijan oraz ludzi spoza kościoła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)