środa, 21 lutego 2024
Co się wydarzyło
piątek, 8 września 2023
8 prawd na temat nowego narodzenia i nawrócenia
wtorek, 9 maja 2023
Przynajmniej poinformowani
poniedziałek, 3 października 2022
Czy Chrystus może utracić chrześcijanina?
środa, 7 września 2022
Uwierzyli przez łaskę
środa, 17 sierpnia 2022
Mity i prawdy o wybraniu
czwartek, 28 października 2021
Kazanie na Dzień Reformacji 2020
Kazanie z Niedzieli Reformacji 2020
List Rzymian 8:31-39 - Nietykalni
Jednym z najważniejszych postulatów reformacji była kwestia pewności. A więc odpowiedź na pytanie: czy Bóg jest nam przychylny czy wrogi? W jaki sposób człowiek wierzący może być pewny, że Bóg jest po Jego stronie, że jest Jego Zbawicielem, a nie Sędzią? Skąd mam wiedzieć, że moje zbawienie jest pewne i że wytrwam w nim?
W Dniu Wszystkich Świętych chodzi o świętych, a więc społeczność chrześcijan, którzy odeszli w wierze i są w niebie oraz tych, którzy żyją w wierze tu na ziemi.
Co więc łączy kwestię pewności i świętych? Ano pewność świętych! Pewność świętych, nas chrześcijan, że Bóg jest Ci przychylny, że Cię strzeże, udzieli łaski wytrwania i że żadna okoliczność nie jest w stanie oddzielić nas od miłości chrystusowej.
Tekstem, który wybrzmiewa donośnie na ten temat jest urywek z Listu do Rzymian 8:31-39. I przeczytamy go teraz.
NIE MA POTĘPIENIA DLA ZBAWIONYCH
Niektórzy nazywają ten tekst kalwinistyczną częścią Listu do Rzymian. Ale nie dzielimy Biblii na takie sekcje. Nasza teologia powinna uwzględniać całość nauczania Pisma, również teksty, które wydają się stać w sprzeczności z naszym systemem teologicznym. Wówczas powinniśmy przemodelować nasz system teologiczny, by uwzględnić ich znaczenie. Nie licytujemy się których urywków jest więcej. Nie uważamy, że większość wypiera mniejszość, że część tekstów przeważa, więc tę mniejszość możemy usunąć. Interpretacja Biblii nie polega na demokracji: większość ma rację. Każdy ma rację! I jest to racja spójna, komplementarna.
List do Rzymian oznajmia, że Bóg zadekretował wszystko. Znamy ogólny cel Jego dekretów: dla Jego zawsze dobrych i świętych celów. Ale o wielu sytuacjach nie wiemy dlaczego w naszym życiu, w świecie mają miejsce pewne zjawiska lub wydarzenia. Ale choć nie rozumiemy, to wierzymy, że Bóg to uczynił, zaplanował i ma w tym jakiś cel.
Ten urywek, który przeczytaliśmy mówi o chwalebnej pewności człowieka, który sercem przylgnął do Chrystusa. Wcześniej w Liście do Rzymian Paweł mówi, że człowiek wierzący w Jezusa został pojednany z Bogiem, otrzymał zbawienie, został usprawiedliwiony przez wiarę, umarł wraz z Chrystusem dla grzechu, ożył z Chrystusem do nowego życia. I Paweł oznajmia w 8 rozdziale, że dla takich ludzi nie ma żadnego potępienia.
Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. - (List do Rzymian 8:1)
Tak zaczyna się 8 rozdział Rzymian. Nie ma potępienia. I kończy się tak samo tyle, że z jeszcze większą siłą. Jeśli są jakieś zasługi w kwestii naszego zbawienia – nie może być żadnej pewności. Nic dziwnego, że religie oparte na uczynkowości nie prowadzą do żadnej pewności zbawienia, ponieważ nigdy nie wiesz, czy ilość zasług jest wystarczająca. Aby nasze zbawienie było pewne, to musi być łaska, wolna łaska – łaska plus nic więcej.
Paweł nie mówi tutaj, że fajnie by było aby nie było potępienia. Nie. Pewność zbawienia i jego nieutracalności to jego konkluzja, a nie nadzieja. Byliśmy w stanie śmierci, oddzieleni od Boga, bez nadziei. ALE Bóg posłał Syna za nasze grzechy. Jesteśmy nowymi stworzeniami. Mamy nowe życie. Zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera. Dlatego jeśli my powstaliśmy z Nim do nowego życia – również nie umrzemy na wieki. Umrzemy fizycznie, lecz nie umrzemy duchowo.
Nie ma żadnego potępienia dla narodzonych na nowo, ponieważ kara została w pełni poniesiona przez Jezusa. Jego dzieło jest pewne. Potępienie dokonało się w historii. Nie zapominamy, że potępienie jest realne i straszliwe. Lecz pamiętamy i wierzymy, że wziął je na siebie Jezus. Dlatego ty jesteś wolny od potępienia.
To jest Dobra Nowina, to Ewangelia. To nasza pewność. W czego ona wynika? Z zakończonego i doskonałego i skutecznego dzieła Jezusa. I zapewniają nas o tym obietnice Pisma Świętego, a więc prawdomównego Boga. Bóg nie kłamie. Dotrzymuje obietnic.
STRESZCZENIE TEKSTU
Paweł stosuje jedną ze swoich ulubionych argumentacji w stylu: „o ileż więcej”, „o ileż bardziej”, „skoro to, to jakżeby nie tamto”. Skoro Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam? Czego mamy się lękać? Jeśli Bóg z nami, to nie ma niczego ponad Boga, nie ma siły, która po drugiej stronie byłaby potężniejsza. I dalej: skoro Bóg dał nam swojego Syna, to jakżeby nie miał darować nam grzechów? Dał nam to, co najcenniejsze, to jakżeby miał teraz nie dać nam czegoś mniejszego? Skoro Bóg nie powstrzymał swojego Syna ze względu na nas, to dlaczego miałby się powstrzymywać przed darowaniem nam grzechów (w. 32)?
Skoro posłał Syna to jak może nam coś wypominać? Właśnie po to posłał Syna! Więc jak może potępiać wierzących w Niego?
Kto będzie oskarżał wybranych Bożych? (w.33). To słowo wybrany Boży pojawia się wiele razy w NT. Tak Pismo nazywa chrześcijan. Wybrani Boży. Jesteś wybrany. Nie dlatego, że ty coś uczyniłeś i Bóg postanowił w odpowiedzi nazwać cię wybrańcem. Nie. Jesteś wybrany zgodnie z łaskawym, suwerennym, przedwiecznym, miłosnym postanowieniem Boga. Wybrany do czego? Do zbawienia, do wspólnoty z Bogiem, do bycia świętym.
A skoro jesteś wybrany przez Boga, to jak ktokolwiek może Cię oskarżyć? Bóg usprawiedliwia wybranych, a nie oskarża. Nikt nie może Cię oskarżyć i potępić ponieważ Chrystus umarł, zmartwychwstał i jest po prawicy Boga i wstawia się za nami (w.34). Czyli Jezus modli się o nas. A robi to, ponieważ nas kocha (w.35).
W 35 wersecie pojawia się słowo miłość. I tym musimy cały czas pamiętać, że wybranie, to Boże postanowienie to nie żadna teologia, doktryna predestynacji, coś suchego… To Boża miłość. Musimy mówić o naszym wybraniu, Bożych dekretach względem zbawionych, nas w kategoriach miłości. To nie jest tak, że Bóg sobie wybierał na chybił trafił jak nauczyciel w dzienniku wywołuje do odpowiedzi: A teraz ty!
Nie. To Boża miłość, miłość Chrystusowa. Zatem kiedy nawrócony pyta: czy mogę utracić zbawienie, w rzeczywistości pyta: czy coś, ktoś może odłączyć mnie od miłości chrystusowej? Czy coś może odłączyć mnie od Pasterza? Czy Pasterz może utracić jakąkolwiek ze swoich owiec?
I Paweł wymienia to wszelkie okoliczności, wydarzenia w przyrodzie i kosmosie, które przychodzą mu na myśl, by zapewnić Ciebie i mnie, że nie ma takiej siły.
COŚ MIĘDZY BOŻĄ MIŁOŚCIĄ A NAMI
Co więc może stanąć między nami a tą miłością? Jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź brzmi absolutnie nic (w. 35). Nic nie może stanąć między Bogiem a tobą. Nie ma bariery między tobą a Jezusem, więc nie ma bariery między tobą a potępieniem.
Aby wyjaśnić sprawę, Paweł przegląda listę potencjalnych rywali, rzeczy, które mogą chcieć wbić klin między wierzącego a Chrystusa, aby zrobić miejsce na potępienie. Tak jakby mówił: „No to wyprowadź swoich mistrzów. Wyprowadź swoja armię. Przyprowadź cokolwiek co możesz. Proszę. Przyjrzymy się temu”.
Męka? Rozpacz? Prześladowanie? Głód? Nagość? Niebezpieczeństwo? Miecz? Cytuje tu Psalm 44. Możemy być uważani za owce ofiarne, możemy codziennie doświadczać bólu, cierpienia, ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował.
Czyli wiara nie oddala od nas cierpień, problemów, kłopotów. Wiara sprawia, że zwycięsko przez nie przechodzimy. Robi to w zasadzie Bóg używając naszej wiary jako oręża, broni.
Paweł wymienia różne niebezpieczeństwa. A więc nie przeczy ich istnieniu. Tak to są zagrożenia. Bycie dzieckiem Bożym nie chroni nas przed nimi. Paweł zna dobrze niedole i utrapienia. Doświadczył ich. Ale wie, że nie wyrwą nas od miłości Bożej. Mogą spaść na nas. Ciosy. Ale nie zdołają uczynić jednego: poddać w wątpliwość Bożej miłości.
Paweł jest przekonany o zwycięstwie wierzących, dlatego wymienia inną listę przeciwników, nawet bardziej obszerną niż pierwsza (w. 38-39).
Ani śmierć, ani życie, żadne inne moce… Nic. Nic, co dzieje się teraz, nie może tego zrobić, ani też nic, co mogłoby się wydarzyć w przyszłości (w. 38). Wysokie rzeczy nie mogą tego zrobić, a głębokie rzeczy nie mogą tego zrobić (w. 39).
A żeby wypełnić listę, nic stworzonego nie może tego zrobić (w. 39). Człowiek. Ty sam? Czy Paweł o czymś zapomniał? Czy coś pominął?
Czy wymienił wszystko, ale gdzieś na tyłach zamku twojej duszy znajduje się otwarta i niestrzeżona brama? Nie. Zaufajmy Pawłowi. Spójrzmy na jego argumentację. Nie możesz czegoś dodać do jego listy i powiedzieć, że akurat ta rzecz, ta osoba, ta możliwość może oddzielić cię od miłości Jezusa. Nie możemy tego zrobić, ponieważ Paweł o niczym nie zapomniał. Wymienia wszystko, co mu przychodzi na myśl.
Czyli Apostoł bierze nas na sąd. Widzi wielu oskarżycieli, którzy mają wiele zarzutów i oskarżeń. Nie stanowią jednak zagrożenia, bo ci, których chcieliby oskarżać i skazać należą do wybranych Bożych i nie podlegają oskarżeniu. Nie dlatego, że Bóg jest wybiórczy w sądzie, lecz dlatego, że sąd już został wymierzony. Bóg nie dopuszcza do oskarżenia chrześcijan.
NIETYKALNY
Ważne jednak, abyśmy cały czas pamiętali o kim mówi. Aby jego argumentacja zadziałała musimy pamiętać, że nie mówi tu o obietnicach dla wszystkich, którzy zostali ochrzczeni, wyznają wiarę, chodzą na nabożeństwa, są członkami Kościoła. Pośród braci mogą być fałszywi bracia. Pośród owiec mogą być kozły, które przyodziały i nałożyły na siebie wełnę owiec. Paweł mówi tu o ludziach, których wymienia w wersetach 29-30.
Każdego, kogo zna, przeznaczył, tego i zachowa i uwielbi. Czy wszyscy staną się podobni do obrazu Chrystusa? Nie. Nie wszystkich Bóg poznał. Poznał w hebrajskim sensie, co oznacza serdecznie umiłować, jak w małżeństwie.
Każdego, kogo powołał przez Ewangelię, usprawiedliwił i obdarzył chwałą. Wszystko to jest w czasie przeszłym. Ani jeden z tych ludzi, na których spoczęła Boża miłość w Jezusie nie może nie dotrzeć do nieba.
Zatem nie ma tu mowy o nominalnych wierzących lub tych, którzy przejawiali jakieś podobieństwa do owiec. Nie mówi o tych, którzy myślą, że są chrześcijanami, mają wierzących rodziców.
Nikt nie powinien być zdziwiony jeśli ktoś z tych ochrzczonych członków Kościoła odpadnie. Takie rzeczy działy się w Biblii, historii i teraźniejszości i będą się działy, póki Oblubienica, Kościół nie będzie w pełni oczyszczona. Takie rzeczy muszą się dziać i choć smutne, bolesne, to często objawiają różnicę między owcami a kozłami.
Ale Paweł nie mówi o takich ludziach. Nie mówi o wierzących powierzchownie, nieodrodzonych, nienarodzonych na nowo.
Mówi o przeznaczonych, skutecznie pociągniętych przez Ducha Świętego, usprawiedliwionych, którzy zostaną uwielbieni. Mówi o łańcuchu zbawienia, ludziach, w których Bóg zaczął dzieło i z pewnością je dokończy.
Bóg nie zaczął dzieła zbawienia w Twoim życiu, by je w pewnym momencie pozostawić, przerwać. Nie posłał Syna, by umarł za Ciebie, a następnie stwierdzić, że jednak taka ofiara to była przesada.
POCIĄG
Zbawienie można przyrównać do pociągu, a zbawionych do pasażerów. Jeśli pasażera można zwieść, oszukać, by wysiadł z pociągu przed końcową stacją, to argument Pawła jest w rozsypce. Paweł mówi, że masz w pociągu imienny bilet, własne siedzenie. Niektórzy będąc kuszeni mogą podchodzić do wyjścia, niektórzy mogą otwierać drzwi, niektórzy mogą zabłądzić w pociągu gdzieś w dalszym wagonie lub na korytarzu.
Ale mają nadal bilet i swoje miejsce.
Będą oskarżenia, że grzeszymy więc jakże możesz mówić, że nadal jesteś w tym pociągu. Owszem, grzeszymy, lecz moja wiara nie jest we mnie, lecz w Ewangelię. Tam jest skuteczność, tam jest źródło mojej pewności. Ta Ewangelia to nie przyzwolenie na grzech. To podstawa przebaczenia moich upadków i jednocześnie siła, bym powstał i szedł naprzód.
Czasami wierzący również trapią się czy na pewno jestem zbawiony. Tak było ze mną (historia z życia).
Możemy upadać, możemy słabnąć, może mieć kryzysy. Ale nie będziemy powaleni. Mamy obietnicę. Chwyćmy się jej. Odpowiadaj oskarżycielowi diabłu obietnicami Słowa, ale i sobie samemu. Któż mnie odłączy od miłości Chrystusa? Oszalałeś?! Nie ma niczego takiego!
WOLNA WOLA
Ktoś może zapytać, czy są jakieś rzeczy, które mogłyby skłonić kogoś do skorzystania z wolnej woli, by wysiadł z pociągu? Możemy powiedzieć, że są różne rzeczy wokół nas, które mogą sprawić, że człowiek odrodzony podjął decyzję, by opuścić pociąg, by wyszedł przed czasem. Co mogłoby spowodować, że człowiek podejmie taką decyzję? Np. ucisk, udręka, prześladowania, głód, nagość, niebezpieczeństwo, miecz, śmierć, życie, wysokość, głębokość, anioły, księstwa lub moce.
Te rzeczy mogą zachwiać każdym. Ale co Paweł o nich pisze? Nie są w stanie nas odłączyć od miłości Chrystusa! Ponieważ ten, który Cię wybrał, odrodził, powołał, usprawiedliwił jest większy! On czuwa nad Tobą i strzeże Cię. Jeśli ktoś jest poznany przez Boga – jest bezpieczny.
Jak więc się upewnić, że mowa jest o tobie. Paweł w listach wymienia charakterystykę ludzi wybranych. Tak jak o owcy możemy powiedzieć, że są pewne cechy owcy. Owca jest zwierzęciem stadnym, lgnie do pasterza, ucieka przed wilkiem, karmi się zieloną soczystą trawą i pije świeżą wodę. Tak samo możemy mówić o owocach wybrania, o przemienionym życiu tych, którzy zostali narodzeni na nowo.
Są chwilowi fani kościoła - ludzie muśnięci Duchem.
Mówi o nich Hbr 6:4-6
Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko.
Byli oświeceni, coś skosztowali, mieli udział w duchowych błogosławieństwach jak wszyscy w Izraelu, którzy przeszli przez Morze, jedli mannę, doświadczali obecności Boga w obłoku i w cudach. To jeden rodzaj ludzi: muśnięciu Duchem, lecz nie narodzeni na nowo. I drugi rodzaj to ludzie przemieni Duchem.
Paweł mówi, że Duch Święty świadczy z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. Duch przekonuje cię, że jesteś nowym stworzeniem, że twoje pragnienia, tęsknoty, wartości są inne niż świata. Duch przekonuje cię, że możesz wołać Abba Ojcze.
WIĘCEJ NIŻ ZWYCIĘZCY
Jezus umarł, by zwyciężyć świat. Byśmy i my umarliśmy w tym samym celu. Jezus powstał z martwych, byśmy narodzili się na nowo i by świat został odnowiony. Wierzymy w odnowienie świata. Narzędziem prowadzącym do zwycięstwa jest nasza wiara. To nasz oręż. Nie strategie kompromisu ze światem. Wiara.
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza" (1 List Jana 5:4).
Gramy w ataku. Bramy piekielne nie przemogą Kościoła. I nie mówimy tu o jakimś niewidzialnym duchowym zwycięstwie w siedemnastym wymiarze w jakimś nieznanym miejscu, którego nikt nigdy nie odnajdzie. Nie mówimy o nibylandii i tam sobie możemy zwyciężać. Nie. Mówimy o świecie. Tym miejscu, tym mieści, kraju. Modlimy się co tydzień: Przyjdź Królestwo Twoje. Nie modlimy się pociągnij nas stąd do Twojego Królestwa, lecz niech tu na ziemi Twoje Królestwo przyjdzie w pełni. I wierzymy, że tak się stanie. Nie poprzez wrzaski, krzyki, agresję. Wierzymy, że ziemię odziedziczą cisi, a nie wulgarnie wściekli i krzykliwi.
Diabeł drży na widok Jezusa. Smok wścieka się w Księdze Apokalipsy i chce zniszczyć potomstwo kobiety, a więc wierzących. Niewiara panikuje, gdy chrześcijanie używają wiary. Róbmy swoje z podniesioną głową.
PODSUMOWANIE
1. W skrócie ten urywek można podsumować słowami: Bóg jest z nami. I będzie z nami. Oznacza to, że Bóg przyznaje się do nas i jest po naszej stronie.
Bóg jest za nami. Skąd wiemy? Bo nawet Syna nie oszczędził. Mamy więc wielki dowód. Sam Bóg poniósł za nas ofiarę. Jak ktoś może mówić, że Bóg nie jest z nami, że Bóg go opuścił? Gdyby chciał cię opuścić – nie posłałby Syna dla ciebie!
Nie ma bardziej pocieszającej prawdy, że Bóg jest z nami i za nami. Tak trudności będą, ale Bóg jest z nami. Możemy być narażeni na największe akty przemocy. Ale Bóg jest za nami.
2. To śmieszne jest sądzić, że ktokolwiek mógłby pokusić się o wniesienie oskarżenia przeciwko nam i liczyć na sukces? Skoro Bóg sam przez własnego Syna nas oczyścił z grzechów, winy i kary, to jak może nas potępić?
To daje niesamowity komfort w walce z siłami zła wokół nas, ale i w walce z własnym grzechem i cierpieniami w naszym osobistym życiu. Boża miłość jest wieczna. Jeśli nas ukochał w Jezusie to nie po to, by za chwilę przestać nas kochać.
3. Bóg stoi po naszej stronie. Nie w tym co robisz, nie we wszystkich sporach i poglądach. Stoi po naszej stronie ponieważ zobowiązał się, że nas zachowa. Nic nie może wziąć góry nad Jego postanowieniami. Nikt nie może pokrzyżować Jego odwiecznych planów. Jego zamiary względem nas z pewnością się spełnią i żadne okoliczności tego nie odmienią.
4. W praktyce oznacza to, że możemy przeżyć życie w pewności, nadziei i radości, a nie w trwodze. Bóg jest z nami. Jego zbawienie jest skuteczne. Kiedy napawają nas niepewności, zwątpienie – jak kiedyś mnie spójrz na Jezusa. Kiedyś bałem się, że Bóg odwrócił się ode mnie, ale zapomniałem o Jego obietnicy.
Kiedy więc upadniesz, to nie spoglądaj na siebie, w głąb siebie. Spoglądaj poza siebie. Na krzyż. Tam jest źródło pewności, twojej wartości, radości. Nie w psychoanalizie, twojej przeszłości.
Obraz H. Seidela – uczniowie ciągną sieci, ale nie własnymi siłami to robią. Jezus siedzi na dziobie łodzi. Ręce Jezusa ich przenikają i wraz z nimi wyciąga sieci. Uczniowie sami są słabi. Ale odnosimy zwycięstwo dzięki Jezusowi.
Ps 118:15-16
Okrzyk radości i wybawienia w namiotach sprawiedliwych: Prawica Pana odnosi zwycięstwo, Prawica Pana podniesiona, Prawica Pana odnosi zwycięstwo.
1 Jn 5:4-5
Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?
sobota, 6 czerwca 2020
Obie odpowiedzi są poprawne

Ktoś jednak mógłby po prostu powiedzieć, że Bóg to uczynił. Która odpowiedź jest prawdziwsza? Obie są poprawne!
Z jakiego powodu Job tak strasznie cierpiał? I znowu, moglibyśmy podać wiele powodów: Sabejczycy, Chaldejczycy, którzy ich napadli, przyczyny naturalne, takie jak wicher, który zdmuchnął dom, zabijając dziesięcioro dzieci Joba; żałoba, choroby, na które cierpiał, zeskrobywanie własnej skóry, niczym popiół w popielniczce, dokuczliwa żona; fałszywe pocieszenie niewrażliwych i wyniosłych przyjaciół.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to wszystko uczynił szatan. Ktoś mógłby powiedzieć, że to wszystko uczynił Bóg, bo przecież szatan nie zrobiłby kroku bez przyzwolenia Bożego.
Która odpowiedź jest poprawna? Obie są równie poprawne".
D.A. Carson, Skandal Jezusa
czwartek, 4 kwietnia 2019
Czy można utracić zbawienie?
Czy zbawienie można utracić? Chrześcijanie różnych nurtów odbyli i odbywają na ten temat wiele dyskusji, niekiedy burzliwych i niosących poważne konsekwencje w postaci rozłamów, podziałów, kłótni. Czy więc potrzebujemy kolejnego artykułu na ten temat? Sądzę, że tak. Z dwóch powodów.
Pierwszy jest taki, że często brakuje nam zrozumienia kontekstu tej dyskusji. A kontekstem jest… Kościół, co oznacza, że wszelkie różnice zdań w tej kwestii to różnice zdań w rodzinie. Oczywiście nasze przekonania będą rzutowały nie tylko na wnioski w innych obszarach teologii, ale przede wszystkim na naszą praktykę i obraz Boga, na którym jest ona oparta. Niemniej w wielu debatach obie strony powiedziały niekiedy za dużo nie tyle na temat argumentów biblijnych, co na temat swoich adwersarzy.
Drugi powód jest taki, że w większości dyskusji na ten temat ich uczestnicy zupełnie pomijają biblijne rozróżnienie na perspektywę Bożych dekretów oraz perspektywę przymierza. Czyniąc to kończą w okopywaniu się wersetami, które dowodzą ich pozycji, zupełnie lekceważąc nauczanie, które przedstawia druga strona. Skutkiem jest błędny wniosek, że opowiadając się za jedną "grupą wersetów" musimy odrzucić "przeciwne". W praktyce oznacza to przyznanie racji tym wersetom, których... jest więcej, lub tym, które bardziej odpowiadają naszemu doświadczeniu, czy nawet emocjom.
Oczywiście jest całkiem wielu chrześcijan, którzy nie są zainteresowani tą kwestią, ponieważ uważają temat za niewarty "dzielenia włosa na czworo". Zwykle łączy się to z postawą braku zainteresowania jakimikolwiek innymi zagadnieniami, o których mówi Biblia. W niniejszym artykule nie będę jednak zajmował się problemem braku zainteresowania treścią Biblii wśród wierzących. Mam nadzieję, że osoby szczerze szukające odpowiedzi na nurtujące pytanie "czy zbawienie można utracić?" znajdą ją w tym opracowaniu.
Debata na temat utracalności vs. nieutracalności zbawienia stała się linią podziału pomiędzy "kalwinistami" i "arminianami", a także jansenistami (augustianami) i jezuitami w XVII wieku w Kościele Rzymskokatolickim. Ci pierwsi twierdzą, że zbawienia nie można utracić, ponieważ mamy jasne wersety na temat wiecznego bezpieczeństwa wybranych. Druga strona odpowiada, że zbawienie jest utracalne, ponieważ mamy jasne wersety, które świadczą o możliwości odejścia od Boga, odstępstwa i apostazji.
OWCE WYTRWAJĄ
Odpowiedź na pytanie: "czy można utracić zbawienie?", zależy od tego, o kim mówimy. O owcach, czy o uczestnikach przymierza? O wybranych ku zbawieniu przed założeniem świata, czy o uczniach Jezusa? Wbrew przekonaniom niektórych - w nauczaniu Biblii nie są to tożsame grupy.
Zacznijmy od owiec, od wybranych ku zbawieniu przed założeniem świata. Pismo Święte w jednoznaczny sposób naucza, że każdy, kto został wybrany przez Ojca, odkupiony przez Syna i wzbudzony do nowego życia przez Ducha Świętego nie zginie, lecz zostanie zachowany na wieki. Jest w nim posiew Boży i nie może trwać w grzechu (1 Jn 3:9). Syn wskrzesi w Dniu Ostatecznym tego, który skutecznie został pociągnięty przez Ojca (Jn 6:44). Każda z owiec Chrystusa jest chroniona mocą Ojca, Syna i Ducha Świętego. Nie ma pewniejszej ochrony i bezpieczeństwa. Nikt nie może nas wydrzeć z ręki Boga (Jn 10:28-30). Ten, który rozpoczął w nas dobre dzieło, zachowa je do samego końca (Flp 1:6). Chrystus jest sprawcą i dokończycielem wiary (Hbr 12:2). Nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie (Rzym 8:1). Tych, których Bóg powołał, tych usprawiedliwił i tych uwielbi (Rzym 8:30). Żadne stworzenie, diabeł, my sami, ani żadne okoliczności nie są w stanie oddzielić nas od miłości Boga w Chrystusie Jezusie. Nie ma takiej siły we wszechświecie (Rzym 8:35-39). Jesteśmy zapieczętowani Duchem Swiętym (Ef 1:13). Pan zachowa swoich wybranych i wyrwie ich ze wszystkiego złego (2 Tm 4:18). Są oni strzeżeni mocą Bożą (1 Pt 1:5). Bożą obietnicą dla narodzonych na nowo jest żywot wieczny (Jn 3:36; 5:24; 1 Jn 2:25) Powyższe prawdy są błogosławionym komfortem dla wszystkich, którzy szczerze ufają Chrystusowi.
Mówiąc jednak o wiecznym bezpieczeństwie tych, których Biblia nazywa "owcami", "wybranymi" musimy pamiętać o przyczynie. To Bóg chroni każde ze swoich prawdziwych dzieci, które Duch Święty zrodził na nowo i dał im nowe serce, nowe oczy, nowe uszy. Nikt z tych, którzy dostąpili pierwszego zmartwychwstania (narodzenia na nowo) nie doświadczy drugiej śmierci (piekła - Ap. 20:6). Zostaliśmy kupieni drogocenną krwią Chrystusa (1 Kor 6:20; 7:23). Skoro Bóg nas wybrał, to również nas zachowa. Gdyby jakakolwiek owca miała zginąć, oznaczałoby to, że nie tyle ona odchodzi od Pasterza, lecz to Pasterz traci owcę. Nie jest w stanie jej ustrzec mimo chęci i starań.
Zatem doktryna wiecznego bezpieczeństwa wybranych jest doktryną dającą wielką pociechę wierzącym, lecz nie może być budowana na piasku. Nie istnieje jakakolwiek pewność zbawienia i wytrwania poza faktem, że Bóg nas wybrał (Ef 1:3-4; 1 Tes 1:4; Kol 3:12), Chrystus kupił nas swoją krwią (Jn 10:11; 1 Kor 8:11; Rzym 5:8) , a Duch Święty zapieczętował i wzbudził z martwych (Ef 1:13.19). Należymy do Niego. Nie ma wytrwania świętych opartego na ich własnych wysiłkach i zasługach (Rzym 8:34-39). Nasze bezpieczeństwo spoczywa nie na naszej wierności, lecz na wierności Boga i Jego Słowa. Pozostawiając tę sprawę nam samym, niechybnie byśmy upadli. Jednak dzięki Bogu, nasze zbawienie jest nie w naszych rękach, lecz w rękach Trójjedynego Boga (Rzym 8:29-30). I to jest źródło prawdziwej radości, pewności zbawienia, komfortu.
Pytanie o możliwość utraty zbawienia przez tych, których Biblia nazywa "owcami", wybranymi, w których jest "posiew Boży" i narodzili się na nowo nie dotyczy więc ich możliwości i serca. Nie pytamy: czy człowiek zbawiony może odejść od Boga? Z pewnością może i niechybnie uczyniłby to, gdyby nie Boża łaska, która go podtrzymuje. Poza Bożą łaską, taki człowiek nie tylko nie jest w stanie uwierzyć, ale i wytrwać w wierze. Uwierzyliśmy dzięki łasce i trwamy dzięki łasce (Dz. Ap. 13:48; 18:27). Uwierzyliśmy dzięki mocy, która wzbudziła Chrystusa z martwych i trwamy dzięki działaniu tej mocy w nas (Ef 1:19).
Rozważając możliwość odejścia owcy Jezusa od Pasterza, nie pytamy więc o ludzkie możliwości. Zbawienie nie jest czymś, co jest naszą własnością, dlatego nie jest czymś, co my możemy stracić, lub zgubić niczym kluczyki do auta. Pytamy raczej o możliwości Boga. Czy Bóg może utracić jakąkolwiek ze swoich owiec? Odpowiedź Biblii jest jednoznaczna: nie! Każda z nich jest bezpieczna.
Musimy jednak zauważyć, że ostateczna wiedza o tym, kto jest owcą Chrystusa należy do Boga. Oczywiście, na ile możemy powinniśmy badać nasze serca, czy nie kroczymy drogą odstępstwa i czy pojawiają się w nas charakterystyki owcy. Jakiego pokarmu pragniesz? Czym się karmisz? Jakich wód pragniesz? Czy lgniesz do stada pozostałych owiec? Kto cię prowadzi na zielone łąki? Za kim podążasz? Jaki jest twój apetyt? Na dźwięk czyjego głosu beczysz z radości? Zadając sobie te pytania możemy upewnić się, czy należymy do owiec. Jeśli ktoś twierdzi, że kocha Boga, lecz nienawidzi brata, nie ma w nim prawdy (1 Jn 4:20; 2:4). Jeśli ktoś twierdzi, że jest zbawiony na wieki, lecz żyje jak diabeł - jest kłamcą. Nie zbawiają nas deklaracje. Zbawia nas Chrystus przez szczerą wiarę; wiarę, która prowadzi do transformacji, przemiany życia. Drzewo poznajemy po owocach, nie po tabliczce. Prawda o wiecznym bezpieczeństwie owiec nie może być używana jako przyzwolenie na grzech. Owca nie obraca Bożej łaski w rozpustę (Judy 4), lecz w wierności przykazaniom pełni wolę Pasterza.
KRÓTKA LEKCJA HISTORII
Prawda o wytrwaniu wybranych była nauczana przez starożytny kościół, ojców i doktorów kościoła, a także kościoły reformacji.
Westminsterska Konfesja (1646 r.) Rozdział 17. Art. 2. II. mówi:
"Wytrwanie świętych nie zależy od ich własnej wolnej woli, lecz od niezmienności decyzji o wybraniu, która z kolei zależy od niezależnej i niezmiennej miłości Boga Ojca, od skuteczności zasług i orędownictwa Jezusa Chrystusa oraz jedności świętych z Nim, od przyrzeczenia Bożego, od niezmiennego charakteru świętych, w których mieszka Duch Święty, od Bożej natury, której są uczestnikami i wreszcie od warunków przymierza łaski. Wszystkie te czynniki gwarantują pewność i niezawodność wytrwania świętych."
Ojciec i doktor Kościoła - Święty Augustyn w dziele "Traktaty o łasce" w rozdziale "Wytrwanie świętych" napisał:
"To Boża ręka, nie nasza sprawia, że nie oddalamy się od Boga. Jest to ręka Tego, który powiedział: Bojaźń moją dam do serca ich, aby ode mnie nie odstępowali" (Jer 32:40)
"Modli się Kościół o nawrócenie niedowiarków, więc Bóg nawraca ich do wiary. Modli się o wytrwanie dla wierzących - zatem Bóg daje im wytrwanie aż do końca."
"Z własnej woli upada ten, kto upada, a "stojący stoi" dzięki woli Bożej, "gdyż mocen jest Bóg zatrzymać go" (Rzym 11:20). Każdy upada lub stoi pod wpływem swej myśli. Jednakże zgodnie ze słowami Apostoła, które przypomniałem w poprzednim mym piśmie, "nie jesteśmy zdatni pomyśleć co jako z samych siebie, ale zdolność nasza z Boga jest (2 Kor 3:5)."
"Nie władamy ani swoim sercem, ani swoimi myślami. Wszystko oddali oni Bogu, także i nasze wytrwanie. Nawet zwrócenie się do Pana jest według ich przekonania darem Bożym."
"Kościół nie prosiłby Boga, aby dał wiarę niewierzącym, gdyby nie wiedział, że Bóg nawraca do siebie oddaloną, a nawet przeciwną wolę ludzi. Nie modliłby się o wytrwanie w wierze Chrystusowej mimo podstępów i silnych pokus świata, gdyby nie uznawał władztwa Pańskiego nad naszymi sercami; gdyby nie wierzył, że dobra dokonywanego mocą własnej woli nie dokonywalibyśmy, gdyby Bóg nie dawał w nas chęci (Flp 2:19). Bo jeśliby Kościół prosił Boga o wiarę i wytrwanie, sobie przypisując ich pochodzenie, to nie zanosiłby prawdziwych próśb lub tylko pozornie się modlił, co nie daj Boże. Któż bowiem naprawdę błaga i wzdycha pragnąc otrzymać dobro, o które prosi Pana, jeśli w swym mniemaniu zawdzięcza je sobie, a nie Panu?"
CZY JUDASZ BYŁ CHRZEŚCIJANINEM?
Niektórzy nasi szczerzy bracia w Chrystusie na tym zakończyliby rozważania. Jednak byłoby to bardzo pobieżne i fragmentaryczne podejście do Pisma Świętego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Biblia zawiera liczne ostrzeżenia przed odejściem od wiary, utratą duchowych błogosławieństw, a także podaje przykłady apostazji. Zasadne jest więc pytanie: jak więc pogodzić jednoznaczne wersety mówiące o wytrwaniu z jednoznacznymi wypowiedziami o możliwości odejścia od Boga? Z pomocą przychodzi nam teologia przymierza wyznawana i nauczana przez kościoły tradycji reformowanej (prezbiteriańskiej). Uwzględnia ona przymierzowy kontekst ostrzeżeń oraz predestynacyjny kontekst obietnic dotyczących wytrwania tych, których Biblia nazywa "owcami", "prawdziwymi chrześcijanami", "synami", "wybranymi", "usprawiedliwionymi".
Niestety wielu współczesnych neo-kalwinistów porzucając rozróżnienie pomiędzy przymierzem, a dekretami Bożymi zaczęło te dwa pojęcia utożsamiać, czego przykładem są nasi przyjaciele tzw. "partykularni baptyści", zwani również baptystami reformowanymi, którzy przyjęli kalwińską soteriologię wyrażoną w tzw. Pięciu Punktach Kalwinizmu (ang. TULIP), lecz zignorowali jej kontekst. Mylnie uznali, że uczestnikami Nowego Przymierza są wyłącznie osoby nowonarodzone, co doprowadziło do karkołomnego wniosku, że nowotestamentowe ostrzeżenia przed złamaniem przymierza są wyłącznie... hipotetyczne. Skutek jest taki, że zaprzeczają jasnym, nowotestamentowym ostrzeżeniom przed realną apostazją, opuszczeniem Chrystusa i złamaniem przymierza.
Weźmy przykład Judasza. Duch Święty wyraźnie opisuje go jako ucznia Chrystusa, apostoła (Łk 6:16), jednego z Dwunastu (Mk 14:10), który jednak sprzeniewierzył się swojemu powołaniu. (Dz. Ap. 1:25). Judasz był niewiernym uczniem. Okazał się być synem zatracenia, człowiekiem nieodrodzonym, na co wskazuje koniec jego życia (grzech, brak pokuty) oraz słowa Jezusa na jego temat: "Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada owemu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by było, gdyby się nie narodził ów człowiek. (Mk 14:21). Kim więc Judasz był naprawdę? Synem zatracenia, czy apostołem? Zdrajcą, czy uczniem Chrystusa? Biblia odpowiada: jedno i drugie jest prawdą! Opowiadając się za jednym, nie musimy zaprzeczać drugiemu. Był uczniem Chrystusa, który okazał się być apostatą.
Demas opuścił Apostoła Pawła umiłowawszy świat doczesny (2 Tm 4:10). Wielu uczniów Jezusa zawróciło i przestało chodzić z Nim chodzić (Jn 6:66). Widzimy więc, że można rozpocząć uczniostwo w "szkole Chrystusowej" zgodnie z pouczeniem Wielkiego Posłannictwa (Mt 28:18-20), a więc otrzymać chrzest i nauki posłuszeństwa przykazaniom Jezusa, a jednak jej nie ukończyć.
W podobieństwie o siewcy Pan Jezus przywołuje obraz ziarna, które pada na cztery rodzaje gleby. Oznaczają one różne reakcje na zasiane Słowo Boże. Jedno z ziaren pada na opokę, wzeszło, lecz uschło, bo nie miało wilgoci (Łk 8:6). Nasz Pan mówi o nim, że symbolizuje tych, którzy przyjmują słowo, wierzą do czasu, lecz w chwili pokusy odstępują (Łk 8:13). Istnieje wiara, która jest wiarą do czasu; wiara, która łączy się z pewnym rodzajem błogosławieństw, niczym latorośle, które otrzymują błogosławieństwo związane z byciem częścią krzewu winnego (Jn 15:1-5) lub gałązki wszczepione w drzewo oliwne, które stały się uczestnikami korzenia i tłuszczu oliwnego (Rzym 11:17). Nie gwarantuje to owocowania, a więc wytrwania, lecz z pewnością nie możemy stwierdzić, że bycie częścią krzewu winnego lub drzewa oliwnego jest bez znaczenia i jest "udawane". Odcięte latorośle naprawdę były częścią krzewu winnego (Jn 15:6-7). Inaczej nie zostałyby od niego odcięte. Gałązki wszczepione do drzewa oliwnego naprawdę były jego częścią (Rzym 11:21-22). Nie twierdzimy, że skoro latorośle ostatecznie znalazły się poza krzewem winnym, oznacza to, że nigdy w nim nie były. Były. Są odciętymi latoroślami. Jest to obraz człowieka, który został ochrzczony, był w przymierzu z Chrystusem, dołączył do kościoła, wyznawał wiarę w Boga, czytał Biblię, modlił się, był zaangażowany w służbę w kościele itp. - a jednak odszedł od wiary. Krzew winny oraz drzewo oliwne nie są tu obrazami wiecznego zbawienia. Są obrazem przymierza z Chrystusem, w którym trwanie jest warunkowe. Owym warunkiem jest wiara widoczna w uczynkach.
APOSTAZJA JEST REALNA
Czy to oznacza, że chrześcijanin może odpaść od wiary? To zależy co mamy na myśli używając pojęcia "chrześcijanin". W Biblii to określenie po raz pierwszy pojawia się w Dziejach Apostolskich, gdzie uczniowie Jezusa w Antiochii są nazwani jako "chrześcijanie" przez pogan (Dz. Ap. 11:26). Czy owi poganie mieli zdolność badania cudzych serc i zidentyfikowali w ten sposób kto jest odrodzony i prawdziwie narodzony na nowo? Taki wniosek byłby absurdalny. Raczej kryterium stanowiła przynależność do grona uczniów Chrystusa, wspólnoty wyznającej Jego imię, w odróżnieniu od Żydów, czy wyznawców pogańskich religii. Oznacza to, że chrześcijan można było zidentyfikować w obiektywny sposób: poprzez chrzest i dołączenie do wspólnoty kościoła. Można było ich policzyć, czy sfotografować (gdyby ktoś wtedy miał aparat). Ilu chrześcijan jest w twoim kościele? Możemy policzyć: 174. Czy wszyscy z nich znajdą się z niebie? Niekoniecznie. Nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela są Izraelem (Rzym 9:6). Nie każdy obrzezany na ciele jest obrzezany w sercu. Żydzi, który zostali obrzezani byli Żydami w jednym sensie, lecz nie byli Żydami w innym sensie. Niektórzy byli Żydami zewnętrznie, lecz niektórzy byli prawdziwymi Żydami - wewnętrznie (Rzym 2:28-29). Oczywiście nie oznacza to, że ich obrzezanie było bez znaczenia i nie niosło żadnych duchowych konsekwencji. "Jaki pożytek z obrzezania? Wielki pod każdym względem" (Rzym 3:1-2). Np. ten, że im zostały powierzone Słowa i obietnice Boże. Wszyscy zostali ochrzczeni w Mojżesza i wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli i napój duchowy pili ze skały, którą był Chrystus (1 Kor 10:4). Nie był to jedynie "formalny" pokarm i napój. Na podobnej zasadzie nie każdy, kto jest chrześcijaninem, jest chrześcijaninem. Nie każdy chrześcijanin jest "prawdziwym chrześcijaninem". Nie każdy, ktogo mieszkańcy Antiochii nazwali "chrześcijaninem" był chrześcijaninem wewnętrznie. Nie każdy ochrzczony wodą jest ochrzczony i zapieczętowany Duchem Świętym. Nie każdy w Bożej rodzinie jest synem, który pozostaje w domu na zawsze (Jn 8:35). Niektórzy są niewolnikami lub fałszywymi braćmi.
W Biblii mamy dwa sposoby użycia określenia "chrześcijanin". Ktoś może nim być zewnętrznie, poprzez złączenie z Chrystusem w przymierzu, dołączenie do grona uczniów poprzez chrzest w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Ktoś jednak może nim być również wewnętrznie - poprzez obrzezanie serca i nowe narodzenie. Wydaje się, że Nikodem był "chrześcijaninem" w pierwszym sensie, lecz stał się chrześcijaninem "wewnętrznie", gdy spotkał Jezusa i dowiedział się o konieczności nowego narodzenia.
Czy możliwe jest więc, by ktoś przestał być chrześcijaninem? Tak - w pierwszym sensie (patrz: Judasz, Demas), nie - w drugim sensie. W pierwszym przypadku chrześcijanin, który w chrzcie otrzymał status "ucznia Chrystusa" (zgodnie z Mt 28:18-20) może przestać nim być. Może odpaść i stać się apostatą. Taki człowiek jest jak niewierny mąż, który zdradził żonę i nigdy się z tego nie nawrócił. Kiedy dochodzi do rozwodu, nie mówimy, że mężczyzna nigdy nie był mężem. Wręcz przeciwnie. Mówimy, że nim był, dlatego mówmy o jego niewierności. Fakt zaślubin nie gwarantuje szczęśliwego małżeństwa. Jednak nie mówimy, że jest bez znaczenia, ponieważ był to zwykły rytuał z wypowiadaną regułką. Fakt, że mężczyzna był poślubiony kobiecie, którą zdradził nie polepsza ani o krok jego sytuacji. Wręcz ją pogarsza. Nie okazał się być nie-mężem. Okazał się być niewiernym mężem. Sąd przymierza jest nad nim większy, aniżeli w sytuacji, gdyby mężem nigdy nie był (Hbr 10:29; Mt 11:24).
Chrześcijanin, który był w przymierzu i odszedł od wiary jest jak niewierny mąż. Nie twierdzimy, że taki człowiek nigdy nie miał nic wspólnego z Chrystusem. Jak najbardziej miał. Otrzymał jego pieczęć, którą jest chrzest. Otrzymywał od Chrystusa chleb i wino, a więc duchowy pokarm i duchowy napój. Był członkiem kościoła, a więc ciała Chrystusowego. Był złączony z Chrystusem w przymierzu. Był "oświecony, zakosztował daru niebiańskiego, był uczestnikiem Ducha Świętego, zakosztował Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego" (Hbr 6:4-5). Jednak odpadł. Sprzeniewierzył się temu, kim był i co otrzymał. Okazał się być niewiernym uczniem, apostatą, nieowocującą latoroślą, odciętą gałązką z drzewa oliwnego, amputowaną ręką z ciała Chrystusa.
HISTORIA DLA NASZEGO PRZYKŁADU
Mówiliśmy o Judaszu, lecz przyjrzyjmy się również historii wyjścia Izraela z Egiptu, która w Nowym Testamencie jest przywoływana jako ilustracja zbawienia chrześcijan od niewoli grzechu. Bóg w Biblii opisuje lud Izraela jako "mój lud, moja Oblubienica, moje potomstwo, kapłani, wybrani, odkupieni". Każdy, kto był częścią Izraela był uczestnikiem obietnic, które Bóg skierował do swojego ludu. Warunkiem ich odziedziczenia była żywa wiara i wytrwanie w niej. Jeśli ktoś nie wytrwał i odpadł, nie oznaczało to, że zawiodły Boże obietnice. Zawiódł człowiek. Boże obietnice są warunkowe, a podstawowym warunkiem ich odziedziczenia jest żywa wiara (Sola Fide). Kto wierzy w Syna, ten ma życie wieczne. "Jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii" (Kol 1:23). "Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie: (Jn 8:31).
Cały Izrael wyszedł z niewoli egipskiej, która jest obrazem niewoli chrześcijan w grzechu. Cały Izrael został ochrzczony w Mojżesza, który jest obrazem naszego chrztu. Cały Izrael jadł duchowy pokarm i pił z duchowej skały, którą był Chrystus. Jest to obraz duchowego pokarmu i napoju, który chrześcijanie otrzymują przy Stole Pańskim. Wszyscy wyszli, wszyscy byli ochrzczeni, wszyscy byli uczestnikami duchowych darów od Chrystusa (1 Kor 10:1-4). Lecz ciała wielu z nich zasłały pustynię (1 Kor 10:5). Nie weszli do Ziemi Obiecanej. Zostali zbawieni od Egiptu, a jednak utracili duchowe błogosławieństwa i to, co Bóg im obiecał. Bóg obiecał Izraelowi ziemię i dotrzymał obietnicy. Jednak ta obietnica dla poszczególnego Izraelity była warunkowa. Mojżesz nie podchodził do każdego z nich osobna zapewniając: "Słuchaj, Abiasz, Bóg obiecał nam ziemię mlekiem i miodem płynącą! Otrzymasz ją bez względu na wszystko, ponieważ opuściłeś Egipt i zostałeś zbawiony od niewoli faraona!" Obietnica oczywiście była dla Abiasza i innych uchodźców np. Arona, Natana, Uriela, Tamary, Judyty, Abigail, Jozuego itd. jeśli okażą się być wierni Jahwe. Jednak większość nie weszła.
Ktoś mógłby stwierdzić: owszem, jednak był to Stary Testament, zaś w erze Nowego Przymierza odstępstwo i apostazja jest niemożliwa dla tych, którzy są w przymierzu. Jednak Apostoł Paweł w cytowanym fragmencie przywołuje przykład z historii Izraela, nie po to, by zilustrować różnice między nimi, a doświadczeniem chrześcijan w Koryncie. Pisze o tym, by przedstawić analogię. Jego konkluzja jest następująca: "A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków. A tak kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10:11-12). Ta historia jest więc realnym ostrzeżeniem dla chrześcijan, którzy, podobnie jak Izraelici, są ludem Bożym, są uczestnikami duchowych błogosławieństw, są uczestnikami Bożych sakramentów. Nowe Przymierze choć jest wieczne pod względem okresu jego trwania (nie będzie innego przymierza), to dla tych, którzy są jego częścią trwanie w nim jest warunkowe i możliwe jest jego złamanie. Drzewo oliwne jest wieczne. Niekoniecznie zaś wszystkie gałązki z nim złączone. Przymierze małżeńskie, jest Bożym ustanowieniem aż do przyjścia Chrystusa. Nie oznacza to jednak, że ci, którzy je zawarli z pewnością w nim pozostaną. Warunkiem trwania w przymierzu jest wierność jego warunkom. Przymierze małżeńskie jest biblijnym obrazem naszej więzi z Bogiem, która określania jest tym samym pojęciem (hbr. berith).
OCZYSZCZONE (DO CZASU) ŚWINIE
O niektórych chrześcijanach Apostoł Paweł mówi do Galacjan, że "wypali od łaski i odłączyli się od Chrystusa" (Gal 5:4). Wypadli, odłączyli się, więc wcześniej byli. Od łaski, od Chrystusa, więc od rzeczywistości duchowej, nie zaś formalnego, suchego członkostwa w kościele. Czy stracili zbawienie? W sensie życia wiecznego - nie. Nigdy nie było ich udziałem. Byli wśród nas, lecz nigdy nie byli z nas, gdyż inaczej pozostaliby z nami (1 Jn 2:19). Jednak w pewnym sensie utracili zbawienie niczym Izraelici, którzy byli uratowani przez krew Baranka na odrzwiach w Egipcie, a jednak okazali się nieposłuszni.
Co do statusu chrześcijanie, którzy odłączają się od Chrystusa, byli Jego uczniami, uczestnikami przymierza, a jednak podeptali krew Pańską (Hbr 10:29). Odpali od Boga żywego (Hbr 3:12). Fałszywi prorocy będący częścią ludu Bożego zapierają się Pana, który ich odkupił (2 Pt 2:1). Przez poznanie Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa wyzwolili się z brudów świata , lecz ponownie się w nie uwikłali (2 Pt 2:20). Co do natury zawsze byli psami, które wróciły do wymiocin i świniami, które powróciły o błota (2 Pt 2:22). Ozdobna wstążka na ich szyi utrzymywała się do czasu, przez co mogli być nie do odróżnienia od innych przyozdobionych w Chrystusa. Możemy jednak powiedzieć, że coś ważnego i duchowego utracili. Utracili duchowe błogosławieństwa, które są udziałem tych, którzy poznają Chrystusa i łączą się z Nim w w przymierzu. Byli niczym Izraelici, którzy będąc "zbawieni" od Egiptu utracili błogosławieństwa ziemi Obiecanej wskutek niewiary i nieposłuszeństwa (Hbr 3:19).
NAPIĘCIE ROZWIĄZANE
Chcąc rozwiązać napięcie między wersetami o wytrwaniu oraz wersetami o odstępstwie od wiary, musimy uwzględnić do kogo są skierowane i o kim mówią. Nie ma między nimi żadnej sprzeczności. Teologia reformowana akcentując perspektywę przymierza oraz Bożych predestynacyjnych dekretów w spójny sposób wyjaśnia obie grupy tekstów. Tak, owce są bezpieczne na wieki. Owce wytrwają. Są chronione mocą Pasterza. Żadna z nich nie odpadnie. Żadna z nich nie stanie się świnią. Jednak nie każdy w przymierzu jest owcą. Nie każdy w Izraelu był prawdziwym Izraelitą. Nie każdy obrzezany na ciele był obrzezany w sercu. Nie każdy chrześcijanin jest wypróbowany, nie każdy jest prawdziwym chrześcijaninem (1 Kor 11:19).
Kiedy Apostołowie pisali listy do poszczególnych zborów, wspólnot, nie pisali jedynie do owiec. Pisali do wspólnoty przymierza - Kościoła. Pisali do tych, którzy zostali ochrzczeni, wyznawali wiarę, stali się członkami ciała Chrystusa (Kościoła), mieli udział w duchowych błogosławieństwach, zostali złączeni w przymierzu z Chrystusem (Gal 3:27), byli oświeceni Duchem, jedli duchowy pokarm i pili duchowy napój. Dlatego w Nowym Testamencie z jednej strony mamy zapewnienia, z drugiej zaś ostrzeżenia. Nie ma między nimi konfliktu. Arminianin powinni wyraźniej usłyszeć słowa Chrystusa: "Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie (...)" (Mt 7:23). Innymi słowy: coś było nie tak z tymi ludźmi od samego początku. Natomiast Kalwinista powinien wyraźniej usłyszeć inne słowa Chrystusa: "Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl" (Jn 15:6). Nowe Przymierze, jak każde przymierze niesie ze sobą zarówno błogosławieństwa, jak i przekleństwa. Oczywiście ma ono większą chwałę od Starego. Jest szersze w zakresie ("wy Żydzi i wasze potomstwo + poganie ze wszystkich narodów" - Dz. Ap. 2:38-39), jest wieczne, ma lepszego Pośrednika i lepsze obietnice. Większa chwała Nowego Przymierza wiąże się z większymi przywilejami, ale i surowszym sądem dla tych, którzy je łamią i nie dochowują wierności.
Zatem chcąc odpowiedzieć na tytułowe pytanie bez lekceważenia żadnej części Pisma, odpowiedź przynosi teologia reformowana. W dużej mierze to dzięki niej mogłem uwolnić się od napięcia związanego z siłą urywków mówiących o "utracalności zbawienia". Odrzucając rozróżnienie na perspektywę Bożych odwiecznych dekretów oraz perspektywę przymierza - stawiamy się w sytuacji "albo albo". Albo wytrwanie, albo utrata. Albo wieczne bezpieczeństwo, albo odejście od Boga. Dzięki teologii przymierza możemy uczciwie przyznać, że apostazja (odstępstwo) jest możliwa, przymierze jest warunkowe, jest możliwe podeptanie krwi przymierza, przez którą ktoś był uświęcony - nie porzucając jednocześnie doktryn łaski, które wywyższają Bożą suwerenność w zbawieniu i Jego dar wytrwania wybranych.
czwartek, 8 lutego 2018
Decyzje Hamleta, decyzje Szekspira
"Nigdy nie pytamy, jak dużo w rolę Hamleta wniósł Hamlet, a jak wiele Szekspir. To nie jest pytanie, na które można odpowiedzieć 70/30 lub 50/50 lub 90/10. Właściwa odpowiedź to 100/100. Wszystkie działania Hamleta należą do Hamleta i wszystkie Szekspira należą do Szekspira".
- Douglas Wilson
czwartek, 15 czerwca 2017
Godzenie przyjaciół?
Odpowiedział: Nawet nie próbuję tego robić. Nigdy bowiem nie godziłem ze sobą przyjaciół.
czwartek, 3 marca 2016
Czy Pan Bóg jest niesprawiedliwy?
To, że Bóg okazując łaskę jednym i wyrywa ich ze śmierci (np. Szawła, króla Nebukadnesara), a innych pozostawia w buncie szanując ich wybór (np. Barabasza, króla Achaba) - powinno być dla grzesznika źródłem wdzięczności do końca życia, a nie powodem do formułowania oskarżeń w stylu: "Mnie też się należy!" Otóż nie należy! Jedno co się grzesznikowi należy to sąd i piekło. I jeśli ktoś uważa inaczej, to właśnie wszedł na bardzo niebezpieczną drogę samozbawienia.
"Na co może uskarżać się człowiek, póki żyje? Niech się uskarża na swoje grzechy! Doświadczajmy i badajmy nasze drogi i nawróćmy się do Pana!" (Treny 3.38-40).
"Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich - w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew - odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski" - (List do Efezjan 1.3-7)
Jeśli to prowokuje u kogoś myśli o niesprawiedliwym Bogu, to już Apostoł Paweł odpowiedział na ten zarzut wiedząc, czego się spodziewać od grzesznego serca, gdy słyszy ono o całkowitym zdaniu się na Bożą łaskę, która odbiera człowiekowi jakąkolwiek zasługę. Niech więc sam Apostoł odpowie na to oskarżenie:
"Jak napisano: Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem. Cóż tedy powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Bynajmniej. Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi. Zaiste więc, nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce przywodzi do zatwardziałości. A zatem, powiesz mi: Czemu jeszcze obwinia? Bo któż może przeciwstawić się jego woli? O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite? A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i objawić moc swoją, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przeznaczone na zagładę, a uczynił tak, aby objawić bogactwo chwały swojej nad naczyniami zmiłowania, które uprzednio przygotował ku chwale, takimi naczyniami jesteśmy i my, których powołał, nie tylko z Żydów, ale i z pogan" - List do Rzymian 9.13-24.
poniedziałek, 29 lutego 2016
Krótki dialog papieża Franciszka z Janem Kalwinem nt. wiary
Poniższy dialog jest fikcyjny, nigdy do niego nie doszło, choć nie jest powiedziane, że właśnie w taki sposób obaj panowie by nie rozmawiali.
Jan: Szczęść Boże, Franciszku!
Franciszek: Szczęść Boże, Janku!
Jan: Zapraszam cię na studium biblijne w piątek do mojego domu. Będziemy rozważali biblijne fragmenty mówiące o wierze jako o Bożym darze.
Franciszek: Ciekawy temat. Zgadzam się, że wiara jest Bożym darem. Nie wierzę w zbawienie przez ludzkie zasługi.
Jan: Ja również. Gdyby bowiem wiara była produktem człowieka, oznaczałoby to, że możemy część zasług w zbawieniu przypisać sobie: ja uwierzyłem, ja zrozumiałem, ja się nawróciłem. Ja, ja, ja. Ja i Bóg: nasze wspólne dzieło zbawienia! Cóż, tak naprawdę, to nie ma mowy o żadnym wspólnym dziele zbawienia. Jest Bóg i Jego łaska, którą z miłości objął grzesznika.
Franciszek: Co jednak z fragmentami, które wzywają człowieka do wiary? Jest to najwyraźniej nasza odpowiedzialność.
Jan: Owszem, nasza. Tak jak odpowiedzialnością złodzieja była w Piśmie Świętym rekompensata wobec właściciela, którego okradł. To, że niekiedy złodziej nie był w stanie zwrócić (z nawiązką pokrywającą straty) właścicielowi skradzionej własności nie znosiło słuszności żądania Prawa. Oczekiwanie Boga, aby człowiek uwierzył i się nawrócił jest słuszne, bo tego wymaga nasz grzech. Fakt, że nie jesteśmy w stanie tego uczynić o własnych siłach nie znosi słuszności Bożego wezwania. Podpalacz, który zniszczył willę wartą 100 milionów musi zwrócić 100 milionów. To, że nie jest w stanie ich spłacić nie znosi sprawiedliwych roszczeń prawa.
Franciszek: Cóż, zgadzam się, że inicjatywę podejmuje Bóg. On wyciąga do nas rękę, ale to od nas zależy czy jej chwycimy.
Jan: Gdyby to od nas zależało, nikt z nas nie zostałby zbawiony. Nikt z nas nie chwyciłby tej ręki. Bóg nie rzuca nam koła ratunkowego wołając: "Chwyć!". Nie jest pomocnikiem, lecz Ratownikiem. Bóg nie jest naszym bardziej doświadczonym wspólnikiem w zbawieniu, jest Zbawicielem. On sam udaje się do głębin wód i wyciąga z nich topielca. Nie jesteśmy duchowo ranni, a Pan Jezus nie jest Największym Pielęgniarzem, który przynosi nam pigułki i tylko od nas zależy czy je weźmiemy. Jesteśmy duchowo martwi. Grzech nas zabił, nie zranił. Ap. Paweł napisał:
"I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni" - Efezjan 2.1-3
Duchowo martwy człowiek nie potrzebuje wyciągniętej ręki Pana Boga, ale wskrzeszenia, nadprzyrodzonego ożywczego działania Ducha Świętego, który przywraca do życia. Tylko wówczas jest w stanie i chce odpowiedzieć Bogu: "tak". Pan Jezus nazywa to nowym narodzeniem (Ew. Jana 3.3-8).
Kilka rozdziałów dalej nasz Pan naucza:
"Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym"- Ew. Jana 6.44.
Franciszek: Bez dwóch zdań wiara jest Bożym darem, ale wierzę również, że musimy ten dar przyjąć ponieważ zawsze możemy Bogu powiedzieć "nie".
Jan: W jaki sposób mamy przyjąć dar wiary?
Franciszek: Wierząc Jemu.
Jan: A czy ta wiara przyjmująca dar wiary, to otwarcie się na Boga - też jest Bożym darem w życiu człowieka?
Franciszek: Oczywiście Janku!
Jan: Jak mogę go otrzymać?
Franciszek: Wierząc Bogu.
Jan: Chwila, drogi Franciszku. Powiedziałeś wcześniej, że wiara jest Bożym darem i że aby ten dar przyjąć muszę Jemu uwierzyć. Jednak również wiara przyjmująca Boży dar wiary jest Bożym darem, który muszę przyjąć. Jak? Przez wiarę! To absurdalne! Mógłbym zapytać kolejny raz o źródło tej kolejnej wiary. Szanuję cię, ale jak sam widzisz, to nonsens. Twierdzisz, że wiara jest Bożym darem. W porządku, zgodzę się z tym. Ale według ciebie muszę ją przyjąć... wiarą. Jednak również i ta wiara jest Bożym darem, który muszę przyjąć przez wiarę. I kolejną również itd. Nie dostrzegasz w tym sprzeczności?
Franciszek: Może i tak, ale musisz w to uwierzyć, otworzyć się na to, spojrzeć na to sercem.
Jan: Nie mogę wierzyć w coś, co nie znajduje podstaw w Piśmie Świętym, co wymaga ode mnie porzucenia historycznego dziedzictwa Kościoła, nauczania ojców apostolskich, np. Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński, Orygenes, doktorów i teologów Kościoła Powszechnego np. Św. Augustyn, Św. Prosper z Akwitanii, Św. Tomasz z Akwinu, Gotszalk z Fuldy, Cezary z Arles, Św. Izydor z Sewilli, Św. Anzelm z Canterbury, biskupów: bp Fulgencjusz, bp Sozym, bp Celestyn, Bernard z Clairvaux, prezbiterów, np. Beda Czcigodny. Oni wszyscy dawali jednomyślne świadectwo, że to Bóg jest źródłem wiary człowieka, zgodnie z nauczaniem Pisma Świętego. Proszę nie porzucaj tego świadectwa zarówno Biblii, jak i Kościoła.
"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar" - List do Efezjan 2.8
"Gdy zaś zapragnął przenieść się do Achai, bracia zachęcili go i napisali do uczniów, aby go przyjęli; gdy tam przybył, pomagał wielce tym, którzy dzięki łasce uwierzyli" - Dzieje Apostolskie 18.27
"A gdy to usłyszeli, uspokoili się i wielbili Boga, mówiąc: Tak więc i poganom dał Bóg upamiętanie ku żywotowi." - Dzieje Apostolskie 11.18
Franciszek: Ale Bóg jest dżentelmentem. Nie zmusza nas do wiary.
Jan: Owszem, Bóg jest dżentelmenem. Nikogo nie zmusza siłą do wiary. Raczej łaskawie nas ożywia z duchowej śmierci, otwiera nasze głuche uszy, ślepe oczy, kruszy twarde serce i obdarza ochotną wolą, tak iż lgniemy do Chrystusa. W taki sposób człowiek staje się chrześcijaninem. To Jego dzieło w nas.
Franciszek: Jak więc przyjmujemy wiarę?
Jan: W ogóle jej nie przyjmujemy! Moja wiara w Jezusa nie jest moją zasługą, nie jest produktem mojej szczerości, poznania, wrażliwości na Boga. Nic z tych rzeczy. Sam z siebie jestem ciemnością, która na obecność wyciągniętej Bożej ręki ku mnie odpowiada: precz! Moja wiara jest darem Bożej łaski! To Bóg skruszył moje serce, a Jego łaska uzdalnia mnie do odpowiedzenia Bogu "tak". Wiarą przyjmujemy zbawienie, które Bóg nam ofiarował. Dzięki wierze mogę nawiązać więź z Chrystusem i być pojednany z Bogiem. To nie wiarę mam przyjmować. To poprzez wiarę, która jest Bożym dziełem w duchowo martwym człowieku, mam przyjąć to, co Bóg mówi w Piśmie Świętym. Mówiąc, że wiara jest darem Bożej łaski mam na myśli to, co dzieje się z nieboszczykiem, kiedy jest wskrzeszony do życia. Póki jest martwy nie jest zdolny do przyjęcia czegokolwiek, odpowiedzenia "tak" na cokolwiek. Najpierw musi zostać ożywiony. Wiara jest jak życie, które Bóg tchnie w martwe ciała. Nie ma tu niczego do przyjmowania. Jest natomiast wiele powodów do dziękowania i wdzięczności.
Franciszek: Muszę się nad tym pochylić. Myślę, że będę u ciebie na piątkowym spotkaniu. Spróbuję też zachęcić do przyjścia kardynałów. Dziękuję, Janku, za rozmowę.
Jan: Ja również dziękuję, Franciszku. Do zobaczenia!