Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Telewizja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Telewizja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 grudnia 2023

Kto cię uczy jak rozumieć świat?

To zatrważające jak wielu chrześcijan traktuje polityków i rząd jako współczesnych mesjaszy. Bitwa o TVP, o kształt wiadomości to dla wielu walka o własne szczęście i prawdziwy obraz świata. 

Jedni bojkotowali telewizję publiczną za poprzedniego rządu. Teraz zaś z wypiekami na twarzy oczekują, że dziennikarze i redaktorzy na usługach nowej władzy będą ich uczyli jak rozumieć świat i bieżące wydarzenia. 

To niestety owoc niedojrzałości, zdziecinnienia i płytkiego nauczania w Kościołach. Wielu chrześcijan zostało nauczonych, że Biblia jest autorytetem w sprawach duszy i zbawienia, ale już nie w kwestii ekonomii, edukacji, etyki, filozofii, rodziny, prawa, obronności, kompetencji ziemskiej władzy. 

Według nich Bóg milczy w sprawach codziennego życia, roli państwa i ziemskiej władzy. Dlatego jedni za zbawienny dla Polski uważają głos Morawieckiego i Kaczyńskiego (i byłej TVP), drudzy zaś głos Tuska i Hołowni (i TVN). 

Tymczasem Bóg nie milczy. Jest Król nad królami, który przemówił. Jego Słowo rozsądza słowa i czyny rządzących. Nie odróżnisz prawdy od kłamstwa słuchając TVP lub TVN, PiS lub PO. Odróżnisz je, słuchając z wiarą Słowa Bożego (Biblii). 

Boże Narodzenie przypomina, że pokój i nadzieja dla narodów nie wyłania się spośród ziemskich struktur władzy. Jest nią narodzony w Betlejem Król. Zmiana przychodzi na ziemię z nieba, nie z ław sejmowych lub mediów głównego nurtu. 

Syn Boży zmienia życie tych, którzy są głodni trwałej radości i trwałego pokoju. Poznawaj Jego Słowo i ucz się czytać, rozumieć świat Bożymi oczami.

czwartek, 19 października 2023

Nie czytam gazet

 "Nigdy nie czytam gazet. W jakim celu miałbym to robić? Są w nich prawie wyłącznie kłamstwa i trzeba się poważnie natrudzić, by zrozumieć, o co w nich właściwie chodzi".

- C.S. Lewis, Listy do nieznajomej

sobota, 11 września 2021

Telewizor vs. półka z książkami

"Nigdy nie wchodź w dyskusję na argumenty z kimś, kto ma telewizor większy niż półkę z książkami". 

- R.A. Crabtree

sobota, 2 sierpnia 2014

Teologia prognozy pogody

Nawet telewizyjne Prognozy Pogody nie są wolne od przekazu teologicznego i wyznania wiary. I tak uczymy się z nich, że niematerialnymi prawami rządzi "Matka Natura", aura "jest łaskawa", a sama pogoda "lubi zaskakiwać".  :) 

piątek, 25 lipca 2014

Grzech jest medialny

Jeśli pominiemy zawiść, nienawiść, głupotę i chciwość, to w zasadzie nie byłoby żadnych medialnych newsów z kraju i ze świata.

sobota, 3 sierpnia 2013

Przystanek Woodstock czy Przystanek Propaganda?

Red. Grzegorz Miecugow został uderzony na Przystanku Woodstock podczas kręcenia na żywo TVN-owskiego programu o charakterze politycznym pt. "Szkło kontaktowe". Przykra sytuacja. Mnie zastanawia co innego: dlaczego program o charakterze politycznym (dla lewicowej telewizji, prowadzony przez lewicowych dziennikarzy) kręci się na festiwalu, na który przyjeżdża różna młodzież: o różnych poglądach i religii? To się nazywa "Miłość, przyjaźń, muzyka" (jak skanduje ze sceny Jurek Owsiak)? Czy może "TVN, lewica, PO"? 

Przystanek Woodstock to chyba pierwszy festiwal muzyczny, o którym częściej się mówi w kategoriach politycznej, ideologicznej propagandy, a nie poziomu artystycznego i świetnych koncertów (które naprawdę mają tam miejsce!). I wcale nie wynika to z jakiejś złośliwości mediów, ale propagandowych działań Jurka Owsiaka i WOŚP. I o tym trzeba głośno mówić: nie po to by dyskredytować ten festiwal, ale uczciwie mówić, czym on naprawdę jest i jakie ma cele.

piątek, 14 czerwca 2013

Dlaczego nie pojechałem do TVN?

Zadzwonił do mnie przedstawiciel TVN Style zapraszając na 23 czerwca do programu "Miasto Kobiet" (prowadzą go: Dorota Wellman i Paulina Młynarska). Tematem spotkania miało być wychowanie, dyscyplina i... klapsy, a inspiracją do zaproszenia poniższy wywiad sprzed 3 lat. 

Podziękowałem za inicjatywę i choć chętnie wziąłbym udział w rozmowie, to musiałem odmówić bowiem nagrania są robione w Niedzielę, dokładnie w godzinie naszego nabożeństwa. Moimi oponentami mieli być Henryka Krzywonos i prof. Zbigniew Mikołejko. 

Swoje poglądy na ten temat wyraziłem w niniejszej rozmowie.

wtorek, 15 maja 2012

Śmierć żużlowca, cichy festyn i telewizyjne „Reality Show”

Przerwany mecz 
W niedzielę 13 maja podczas meczu ekstraligi żużlowej pomiędzy Betardem Spartą Wrocław a PGE Marma Rzeszów w wyniku obrażeń ciała po upadku na torze zmarł znany brytyjski żużlowiec Lee Richardsson. Miał 33 lata. Pozostawił pogrążoną w smutku żonę oraz trzech synów.

Ta informacja napełniła smutkiem środowisko związane ze sportem żużlowym. Jednocześnie... je podzieliła. Przyczyną tego stały się wydarzenia mające miejsce w wieczornych derbach Ziemi Lubuskiej rozgrywanych w Gorzowie pomiędzy tamtejszą Stalą, a zielonogórskim Falubazem. Po 7 biegu przy prowadzeniu Stali 26-16 sędzia poinformował obie ekipy, że po rozegraniu 8 wyścigu uda się do parkingu w celu konsultacji z kierownictwami oraz samymi zawodnikami dotyczącymi dalszego przebiegu zawodów. Co działo się potem widzieliśmy podczas telewizyjnej transmisji na antenie TVP Sport.

Zakłopotanie śmiercią 
Żyjemy w kulturze, w której śmierć jest tematem tabu. Nie lubimy o niej rozmawiać, wolimy wypierać ze świadomości jej istnienie. Wolimy chodzić do „domu wesela” zamiast do „domu żałoby” (Koh 7,1-4). A jeśli już udamy się do domu żałoby to nie do końca wiemy jak długo powinniśmy tam przebywać. Sądzimy, że im dłużej tym lepiej.

Kiedy dowiadujemy się o nagłej śmierci człowieka jesteśmy zbici z pantałyku, nie jesteśmy oswojeni z faktem jej obecności. Szczególnie niespodziewanej. Wypowiedzi, zachowanie głównych aktorów niedzielnego derbowego widowiska oraz niektórych kibiców objawiły ogromną niemoc w odpowiedniej reakcji na publiczną wiadomość o śmierci żużlowca, która ogłoszona w kontekście zawodów wymagała reakcji w postaci... ich przerwania.

Właściwą postawą w niedzielny wieczór powinny być... smutek, cisza, ucichnięcie silników, zamyślenie... Stadion w obliczu wieści o śmierci Lee Richardssona powinien stać się domem żałoby, a nie rozrywki, rywalizacji, nerwowych ruchów przy parkingowej budce telefonicznej. Król Salomon w mądrej księdze stwierdza, że „wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swoją porę” (Koh 3,1). I dodaje: „Jest czas płaczu i czas śmiechu; jest czas narzekania i czas pląsów” (3,4). „Jest czas rozdzierania i czas zszywania; jest czas milczenia i czas mówienia” (3,7). „Jest czas wojny i czas pokoju” (3,8). Roztropność polega na rozpoznaniu odpowiedniego czasu na poszczególne rzeczy. W niedzielę w Gorzowie tej mądrości zabrakło. Stadion od chwili ogłoszenia tragicznej wieści przestał być areną sportowej „wojny” i „śmiechu”. Odjechano 3 biegi, które nijak nie pasowały do zaistniałej sytuacji. Decyzja sędziego (oraz obu drużyn) o kontynuacji zawodów „bez oprawy dźwiękowej oraz dopingu” (jak stwierdza protokół zawodów) to dobitny wyraz zagubienia zarówno ducha żałoby, jak i festynu, ducha sportowej rywalizacji, której nieodzowną częścią jest tumult, radość, śpiew i okrzyki.

wtorek, 30 listopada 2010

Terlikowski, Szczuka i Lis w TVP2

Wczoraj wieczorem w telewizyjnej Dwójce obejrzałem program „Tomasz Lis na Żywo”, w trakcie którego miała miejsce dyskusja o wypowiedzi papieża Benedykta XVI na temat środków antykoncepcyjnych (wcześniej prof. Nałęcz dyskutował z europosłem J. Kurskim nt. obecności gen. Jaruzelskiego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego).

Uczestniczyli w niej (prócz prowadzącego red. Lisa) Kazimiera Szczuka – krytyk literacki, dziennikarka oraz aktywistka feministyczna, katolicki publicysta i redaktor portalu fronda.pl Tomasz Terlikowski oraz ksiądz Marek Puryzgała – „duchowy opiekun” (jak siebie określił) i misjonarz wśród prostytutek.

Przyznam, że z lekkim zażenowaniem oraz podirytowaniem oglądałem ten spektakl. Red. Terlikowski oraz ks. Puryzgała jednoznacznie komunikowali, że słowa papieża Benedykta XVI nie są oficjalnym stanowiskiem kościoła (ponieważ nie zostały wyrażone ex cathedra ani poprzez encyklikę) i co podkreślali – papież jedynie w sytuacjach zagrożenia wirusem HIV „być może” dopuszczałby możliwość zabezpieczania się prezerwatywami przez klientów prostytutek w krajach trzeciego świata (a więc w miejscu wysokiego zagrożenia zarażenia wirusem).

Red. Lis zastanawiał się czy jest to pierwszy krok zmierzający do zmiany – na bardziej liberalne - stanowiska kościoła w kwestii środków antykoncepcyjnych. Oczywiście katoliccy goście stanowczo temu zaprzeczyli. Z mojej – jako protestanta – pozycji już na samym początku w tej kwestii stali na przegranej pozycji ponieważ cokolwiek kościół autorytatywnie orzekłby w kwestii antykoncepcji – jako lojalni jego słudzy musieliby bronić jego stanowiska. Przykładowo, jeśli kiedykolwiek kościół zezwoli na zawieranie związków małżeńskich kapłanom – ci, którzy są stanowczymi obrońcami obecnego stanowiska kościoła – po tego typu zmianie staną się stanowczymi obrońcami nowego.

Mała dygresja. Przypomina mi to nieco sytuację z ostatniego programu „Młodzież Pyta” w TVP3, w którym poseł Paweł Poncyliusz (obecnie „Polska Jest Najważniejsza”) odpowiadał na pytania młodzieży. Jedno z nich – skierowane przez przedstawiciela młodzieżówki PiS – dotyczyło poglądów ekonomicznych jego klubu. Zarzucał mianowicie p. Joannie Kluzik-Rostkowskiej lewicowość w jej poglądach ekonomicznych i socjalistyczny etatyzm p. Elżebiety Jakubiak, która (zgodnie z wypowiedzią przedstawiciela PiS) stwierdziła, że największym sukcesem pracy urzędników jest to, że obywatele mogą posiadać dowody osobiste (sic !). Pomimo mojej niechęci do nowego tworu, jakim jest PJN – spodobała mi się odpowiedź p. Poncyliusza, który odrzekł, że kiedy jeszcze 3-4 tygodnie temu obie panie były posłankami PiSu wówczas ich „ekonomiczna lewicowość” oraz „etatyzm” przedstawicielom tej partii nie przeszkadzał. Zaczął mierzić dopiero gdy zmieniły barwy klubowe. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Podobnie rzecz się ma ze sprawami, które nie są podnoszone do rangi dogmatów w Kościele Katolickim. Argument przeciwko antykoncepcji, celibatowi z perspektywy katolika nie powinien odnosić się do merytorycznej dyskusji lecz do „barw”, które katolik reprezentuje. Powodem na to jest możliwa okoliczność zmiany pozycji kościoła (co potwierdza np. Sobór Watykański II) w niedogmatycznych sprawach, która spowoduje, że żarliwy obrońca jakiejś praktyki jako lojalny adwokat stanowiska kościoła będzie musiał występować przeciwko argumentom, których używał wcześniej. I to nie dlatego, że po pewnej refleksji uznał je za nieadekwatne, błędne itp., ale ze względu na to, że kościół zmienił stanowisko w danej kwestii. Dlatego argumentacja red. Terlikowskiego i ks. Puryzgały przeciwko prezerwatywom rzeczywiście sprowadzała się do tego, że „ kościół naucza, że jest to grzech, który może spowodować potępienie człowieka” i kropka. Inne argumenty w rodzaju „prezerwatywa niszczy istotę seksualnego zbliżenia” pojawiały się bardzo rzadko i to w nieśmiałych, lakonicznych stwierdzeniach.

Powyższa obserwacja, nawiasem mówiąc, dobitnie ukazuje korzeń różnic między historycznym protestantyzmem, a katolicyzmem. Katoliccy publicyści w medialnych dyskusjach broniąc jakiegokolwiek stanowiska o charakterze etycznym (np. aborcja, antykoncepcja, in vitro) uciekają do stwierdzenia: „Stanowisko kościoła jest takie więc jest to i moje stanowisko”. Osobiście nie pamiętam bym kiedykolwiek widział i słyszał aby zaproszony do telewizyjnego programu ksiądz lub katolicki dziennikarz wskazali na Pismo Św. argumentując z pozycji chrześcijanina przeciwko zabijaniu nienarodzonych dzieci. Zapytany o te same kwestie konserwatywny protestant (choć nie w TV bo tam się ich rzadko zaprasza) wskazuje na Biblię jako przyczynę i podstawę kształtującą jego światopogląd.

Zadziwiająca w programie była dla mnie była niemoc ks. Puryzgały w odpowiedzi na pytanie red. Lisa co doradziłby żonie, która rozważa stosowanie prezerwatywy w sytuacji gdy jej mąż jest zakażony wirusem HIV. Jak tylko mógł duchowny wił się i uciekał od jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – niczym wytrawny polityk zmieniając temat dyskusji. Red. Terlikowski również nie przyszedł mu na ratunek znacząco milcząc na temat powyższego przykładu.

Niniejsza sytuacja była bardzo znacząca dla unaocznienia katolickiej pozycji jeśli chodzi o problemy etyczne, w tym antykoncepcję. Kościół Katolicki mianowicie podchodzi do własnych orzeczeń w bardzo rygorystyczny, absolutystyczny i kazuistyczny sposób. Przykładowo jeśli kościół opowiada się przeciwko „sztucznej” antykoncepcji to nawet w sytuacji niebezpieczeństwa zakażenia, zagrożenia życia – stosowanie prezerwatyw jest złe, a co najwyżej „być może” dopuszczalne (przypominam jednak, że papież mówił jedynie o prostytucji w Afryce, nie zaś o katolickim małżeństwie w Polsce). Przypomina mi to nieco historie z II wojny światowej gdy gestapo przeczesywało polskie wsie w poszukiwaniu Żydów. W ten sposób naziści trafili na dom chrześcijanki ukrywającej w swej piwnicy żydowskiego mężczyznę. Gdy zadali jej pytanie o Żydów ukrywających się w jej domu kobieta kierowana obowiązkiem mówienia prawdy za wszelką cenę – „po chrześcijańsku” wskazała miejsce kryjówki. Mężczyzna został chwilę później rozstrzelany. Kobieta była jednak wierna swoim „chrześcijańskim” zasadom. Być może „pomogła” w ten sposób temu mężczyźnie trafić do nieba.

Zaproszony ksiądz pełen niemocy w odpowiedzi na pytanie o stosowanie prezerwatywy podczas stosunku seksualnego z chorym mężem przypominał mi ową kobietę. Choćby 30% więcej Afrykańczyków miało być uratowanych wskutek stosowania prezerwatywy – to my musimy zawsze być „wiernymi kościołowi chrześcijanami" i mówić „nie” bo „prezerwatywa jedynie w 50% (jak stwierdził red. fronda.pl) chroni przed zakażeniem. My zaś zawsze chcemy mieć 100%”. Świat red. Terlikowskiego i ks. Puryzgały jest czarno-biały (nawet fajnie się zrymowało :). Jednak nie jest to realny świat, realnych ludzkich problemów i tragedii. Świat, w którym nie wszyscy są przedstawicielami Kościoła Katolickiego.

Znamienne jest to, że dyskusja nt. antykoncepcji dotyczyła ludzi, którzy mają zupełnie lekceważący stosunek do kościoła i Pisma Św. (rozwiązłych seksualnie). I zamiast wskazywać na potrzebę upamiętania oraz nawrócenia do Chrystusa (a nie jedynie wstrzemięźliwości) to dyskutuje się na temat umoralniania, dopasowywania ich zachowań do kościelnych nauk (sic!). To tak jakby dyskutować na temat tego, że złodziej powinien wytrzeć buty przed włamaniem by nie pobrudzić podłogi lub czy buddysta powinien przynajmniej „raz w roku komunię świętą przyjmować” bo przecież tego uczy przykazanie kościelne.

Oczywiście rację miał red. Terlikowski, który stwierdził, że najskuteczniejszym lekarstwem na AIDS jest wstrzemięźliwość. Oczywiście rację miał w tym, że dzieciom afrykańskim potrzebna jest żywność i odzież. Problem jednak w tym, że rzeczywistość, w której żyjemy (kościół również) nie jest tak czarno-biała jak kościelne orzeczenia. Tym bardziej, że dyskusja w programie nie dotyczyła afrykańskich dzieci lecz afrykańskich kobiet i mężczyzn, których przede wszystkim serce (a nie jedynie zewnętrzne postępowanie) jest dalekie od Chrystusa.

Nie chcę wdawać się w ocenę argumentacji Kościoła Katolickiego przeciwko antykoncepcji choć rację miała K. Szczuka stwierdzając, że wkładanie termometra „do cipki” (jak raczyła się wyrazić) jest mało „naturalne”. Sądzę, że tak samo mało naturalne jak nakładanie cienkiej gumki na penisa, okularów na nos lub protezy nogi. Dlatego z mojej perspektywy Kościół Katolicki skupiając się na metodach (które nawiasem mówiąc mają ten sam cel) pomija zupełnie sprawę motywacji. Unikanie poczęcia może być niewłaściwe (w jakiejkolwiek formie – prezerwatywa, Naturalna Regulacja Poczęć itp.) jeśli jest stosowane z niewłaściwych pobudek (np. własna kariera kosztem wychowywania potomstwa). Nie zawsze jednak takim musi być. Pisałem o tym na moim blogu (pbartosik.pl) w artykule pt. „Antykoncepcja – grzech czy odpowiedzialność” oraz w krytyce NPR jako rzekomo jedynej dopuszczalnej metody niedopuszczania do ciąży.

W niniejszym rozważaniu skupiłem się na poglądach reprezentantów katolickich ponieważ w pewnym sensie gramy w jednej drużynie (zwanej: chrześcijaństwo). Argumentacja K. Szczuki owszem była momentami celna: np. problemem nie są jedynie prostytutki, ale ich klienci „nakręcający” rynek, bierność kościoła wobec faktu umierania Afrykańczyków (wskutek AIDS) w imię obrony stanowiska w sprawie antykoncepcji, nazwanie NPR „sztuczną ingerencją” w ciało kobiety (przyrządy służące do mierzenia temperatury ciała, zapiski, wykresy itp.). Jednak całość argumentacji p. Szczuki cechowała się porażającym wprost brakiem jakiejkolwiek refleksji nad etyczną stroną seksualnego współżycia oraz kontroli narodzin. Innymi słowy: wyłączną sprawą współżyjących jest to z kim, w jakich okolicznościach, w jaki sposób „uprawiają seks” (z użyciem antykoncepcji czy nie).

Zastanawiam się tylko nad jednym: jeśli współżycie seksualne jest wyłącznie sprawą ustaleń dwojga ludzi (bo nawet, jeśli chcemy być konsekwentni, nie możemy wg światopoglądu, który wyznaje p. Kazimiera dodać słowa: „dorosłych”) to cóż złego jest w korzystaniu z usług prostytutek jeśli obie strony zgadzają się na seksualne zbliżenie uzgadniając pewne warunki (w tym przypadku: finansowe)? Do czego odwołuje się K. Szczuka krytykując „napalonych samców” korzystających z usług „pracujących” kobiet, będąc jednocześnie pełną tolerancji dla przygodnych seksualnych kontaktów (za obopólną zgodą)?

I na koniec jeszcze jedna uwaga. Na początku refleksji napisałem, że dyskusję w programie red. Lisa oglądałem z zażenowaniem. Pierwszy powód był taki, że reprezentowane były dwa skrajnie radykalne podejścia („sztuczna” antykoncepcja jest zawsze zła bo tak mówi kościół vs antykoncepcja i współżycie są zawsze w porządku jeśli wynikają z wyboru obojga partnerów). To oczywiście wpływało na jakość argumentacji i merytoryczną treść dysputy. Rozumiem, że na potrzeby rozrywki oraz wzbudzania u widzów emocji – najbardziej drażliwe dyskusje odbywają się między przedstawicielami reprezentującymi dwubiegunowe podejścia. Warto jednak uświadomić sobie, że widz nie jest skazany na wybór między poglądami red. Terlikowskiego, a K. Szczuki ponieważ istnieje o wiele zdrowsze i bardziej wyważone podejście do omawianych tematów od poglądów feministycznych i formułowanych przez Kościół Katolicki. Jest to podejście Pisma Św.

Drugi powód dotyczy postawy manifestowanej w programie przez feministyczną aktywistkę i redaktora fronda.pl. Reakcje typu cyniczny uśmieszek, lekceważące podpieranie głowy przez K. Szczukę wyrażały brak elementarnego szacunku oraz lekceważenie nie tylko oponentów, ale także prowadzącego oraz samych widzów. Przyznam, że zazwyczaj chętnie słucham wymiany skrajnie odmiennych argumentów gdy jest to robione w cywilizowany sposób. Nie lepszy niestety okazał się być red. Terlikowski, który nie tylko wchodził w słowa, przekrzykiwał wszystkich dyskutantów, ale w pełen zarozumiałości oraz szyderstwa sposób zakrywał twarz rękoma podczas wypowiedzi K. Szczuki. Na koniec programu jedna i druga strona nie oszczędziły sobie uszczypliwości w żenującej wymianie nt. tego skąd się biorą dzieci. Słowem: skrajne stanowiska – rozmijające się z biblijnym nauczaniem w kwestii kontroli poczęć - uzewnętrznione w zarozumiałej, cyniczniej postawie pełnej braku szacunku dla rozmówców i widzów. Niestety dotyczyło to obojga stron.

wtorek, 17 listopada 2009

Biblia i wolność prasy

Nie wolno więc nam – chrześcijanom pozostawiać jakiejkolwiek sfery życia „neutralną”. Co więcej wiele ze współczesnych postulatów dotyczących komunikacji medialnej ma swoje źródło w Piśmie Św.

Np. Biblia przedstawia ideę wolności prasy - choćby w historii proroka Natana, który stanął przed Królem Dawidem po tym jak ten popełnił cudzołóstwo z Batszebą, a jej męża Uriasza wkrótce potem zabił. Natan powiedział Dawidowi przypowieść ilustrującą nikczemność jego postępowania - po czym wskazał na niego palcem i powiedział: „Ty jesteś tym człowiekiem”.

Wskazał w ten sposób, że wszyscy ludzie są poddani Bogu Niebios i zdadzą sprawę ze swoich złych uczynków. Wskazujący palec Natana jest przykładem dziennikarstwa. Właśnie dziennikarstwo odgrywa "proroczą" rolę w społeczeństwie. Dziennikarze, niczym Natan, powinni wystawiać na widok publiczny ciemność i być sumieniem dla rządzących, że nie mogą deptać Bożych przykazań.

Chrystus pouczał, że władza Cesarza nie jest władzą absolutną. Jn 19:11 -"Nie miałbyś żadnej władzy nade mną gdyby nie została ci dana z góry".

To właśnie powinni komunikować dziennikarze. Z jednej strony nie powinni niszczyć autorytetu danego urzędu, godności osób je piastujących. Jednak z drugiej strony powinni mieć świadomość, że nie są na usługach urzędników państwowych lecz współczesnymi "Natanami", którzy mają przypominać rządzącym, że „nie mieliby żadnej władzy gdyby nie zostało im to dane z góry”.

Możemy np. zapytać czy Mordochaj popełnił błąd gdy wypowiadał się źle o władzy gdy wydobył na jaw spisek bezbożnego Hamana skierowany przeciwko całemu narodowi żydowskiemu? Jeśli najwyższy urzędnik w jakimkolwiek rządzie na ziemi bezwstydnie wykorzystuje stanowisko by realizować własne pomysły lub podejmować działania wrogie dobru publicznemu wtedy nie jest to zbrodnia lecz obowiązek wolnych ludzi by mieli odwagę mówić o nim źle. Bez względu na to czy jest to prezydent, papież, pastor, premier.

Przykład "wolnego dziennikarstwa" mamy również w Nowym Testamencie w historii Jana Chrzciciela ostrzegającego Heroda, wydobywając na światło dzienne jego nikczemość. Szacunek wobec władzy, modlitwa o władzę nie oznacza milczenia na temat jej grzechów. Nie powinniśmy być pragmatykami sądzącymi, że lepiej zamilknąć bo wtedy więcej możemy od niej otrzymać lub uniknąć prześladowań.

Idea, że ziemskie trony i władze są poddane rządom Bożym była zupełnie obca ludziom w tamtym czasie. Ta prawda świeci dzięki Ewangelii. Wcześniej to rządzący byli bogami dla poddanych, którzy musieli okazywać im bezkrytyczne poddanie i cześć. Krytyka rządzącego była równoznaczna z bluźnierstwem, zamachem na świętość (np. Księga Daniela).

Obecnie znów mamy powrót do pogaństwa, które traktowało władze państwowe jako absolutnych kontrolerów wolności - ludzi nie odpowiadających przed nikim. Poza wyborcami raz na 4 lata. Dziennikarze zaś zamiast pełnić rolę „proroków” i jak Natan wskazywać na grzech – sami przestali odróżniać dobro od zła i albo są ustami obecnej władzy albo fałszywymi prorokami lansującymi zupełnie niebiblijne ideologie. Stąd potrzeba by kościół modlił się i wspierał tych, którzy chcą mieć wpływ na rzeczywistość poprzez uprawianie sztuki dziennikarskiej.

Oczywiście kiedy Biblia w historii stała się dostępna dla zwykłego człowieka zaczęło przemawiać więcej śmiałych dziennikarzy, którzy podobnie jak prorocy zaczęli stawiać wyzwania utrwalonym politycznym i religijnym systemom religijnym. Np. Johna Foxa uważa się za pierwszego anglojęzycznego dziennikarza, ponieważ wytknął grzech kościoła katolickiego i odnotował nadużycia papieży i księży w swojej „Księdze męczenników Foxa” – pierwszym reportażu spisanym przez naocznego świadka.

Rozważania na podstawie książki "Uwalnianie narodów" - St. McDowell, M. Beliles

wtorek, 10 marca 2009

Reformacja TV

Serdecznie zapraszam na nowo powstały kanał naszych kościołów oraz środowiska "Reformacji w Polsce" o nazwie "Reformacja TV" na you tube. Póki co - na rozkręcenie wrzuciłem 2 filmiki z wypowiedziami nt. aborcji i ateizmu.

Znajdziecie je tutaj: http://www.youtube.com/ReformacjaTV

Co jakiś czas (jeszcze nie wiem jaki) będę uaktualniał kanał nowymi filmikami.
Zachęcam do (regularnego) odwiedzania i życzę miłego oglądania :)

niedziela, 18 stycznia 2009

Program o nas w TVP Gdańsk (poniedziałek o 19:30)

Jutro (w poniedziałek, 19.I.) o godzinie 19:30 TVP Gdańsk wyemituje cykliczny program o tematyce religijnej pod tytułem "Znaki" (pod red. Elżbiety Jabłońskiej).

Najbliższe wydanie poświęcone będzie naszemu Kościołowi. Będą fragmenty z naszego nabożeństwa (z dnia 30.XI.2008.), krótkie wypowiedzi osób z naszego Kościoła (moje oraz Marcina i Żeni) oraz rozmowa historyków: Andrzeja Januszajtisa (znawca historii Gdańska) i Tadeusza Stegnera (dyrektor Instytutu Historii UG) nt. historii kalwinizmu oraz tolerancji religijnej w wielowyznaniowym Gdańsku. Gorąco polecam.

czwartek, 15 stycznia 2009

Prorocy w luźnych ciuchach

Czy chcemy tego czy nie każdego dnia nasze dzieci (i my sami) słyszą porady, nauki duszpasterskie i pedagogiczne. Jednakże coraz rzadziej słyszą je od nas (rodziców), a coraz częściej na korytarzu szkolnym, przed monitorem komputera, ekranem telewizora lub z głośnika magnetofonu. Jakiś czas temu miałem okazję usłyszeć wypowiedź niechrześcijańskiego muzycznego prezentera muzycznego (didżeja), który swoją profesję przedstawił jako misję wpływania na gusty muzyczne i myślenie o sztuce młodego pokolenia.

Bardzo często my, rodzice (i chrześcijanie) jesteśmy obojętni w dziedzinach, w których komercyjne, profesjonalne media mają swoich "proroków" i speców od ideologicznego marketingu narzucających nam oraz naszym dzieciom zupełnie niechrześcijański sposób myślenia. Co więcej, traktują oni swoją profesję jako swego rodzaju misję wpływania na umysły tych, którzy wchodzą na teren ich Świątyni (kanału). Owi "prorocy" już nie chodzą w religijnych szatach i nie używają religijnego słownictwa lecz ubierają się w luźne ciuchy, potrafią grać na gitarze, rymować, obsługiwać samplery, są "mistrzami ciętej riposty" i lubią obrażać innych. Wmawiają nam np., że współczesna sztuka i pop-kultura są neutralne światopoglądowo i że "trendy" jest tzw. "otwartość" na wszystko prócz światopoglądu i sposobu życia tych, którzy jeszcze mają śmiałość myśleć i żyć inaczej. My zaś, zamiast czujnie nasłuchiwać, jakie treści są komunikowane chociażby podczas telewizyjnego show Tomasza Lisa, reklam przed Dobranocką, przesłuchiwania radiowej Listy Przebojów lub filmu z Tomem Cruisem dajemy się nabierać na opinie telewizyjnych guru, że wszystko w sztuce jest kwestią subiektywnego gustu, a tolerancja polega na biernej (i koniecznie życzliwej, bo inaczej nie ma przebacz) obserwacji publicznych działań zwolenników "pomysłowych" doznań seksualnych lub uwalniania kobiet od ciężaru noszenia (w łonie) i rodzenia dzieci.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Program o naszym kościele

Wczoraj podczas naszego nabożeństwa gościliśmy panią red. E.Jabłońską oraz operatorów z TVP Gdańsk. Nabożeństwo było rejestrowane, zaś po jego zakończeniu wraz z Marcinem i Żenią mieliśmy jeszcze półgodzinną rozmowę z Panią Redaktor.

Emisja planowana jest na 20 stycznia (sob) o godz.22 w ramach cyklicznego programu "Znaki".

poniedziałek, 24 listopada 2008

Telewizja na naszym nabożeństwie

W najbliższą niedzielę, 30.XI. (Pierwsza Niedziela Adwentu) w naszym kościele podczas nabożeństwa będziemy gościli TVP Gdańsk, która będzie chciała zarejestrować naszą liturgię w ramach programu "Znaki" pod red. Elżbiety Jabłońskiej.

Serdecznie zapraszam do uczestnictwa w tym nabożeństwie.

Po jego zakończeniu tradycyjnie zapraszam na czas rozmów przy kawie, herbacie i słodkościach :-)

wtorek, 10 czerwca 2008

Manipulacja czy niewiedza redaktorów z TVN?

Często mam okazję dyskutować o bieżącej polityce z mom znajomym Filipem Stankiewiczem - prezem trójmiejskiego oddziału KoLIBer. Filip ostanio zauważył ciekawą rzecz świadczącą o manipulacji stacji TVN.

W Faktach TVN o 19.00 padło stwierdzenie, że Polakom łatwiej będzie wyjeżdżać w te wakacje do państw Unii Europejskiej dzięki przystąpieniu do Traktatu z Schengen. To oczywiście bzdura - dzięki strefie Schengen nie wjedziemy łatwiej ani do Wielkiej Brytanii, ani Irlandii, ani Cypru, ani Bułgarii, ani Rumunii (trzy ostatnie państwa są sygnatariuszami Traktatu, ale przystąpią do niego w latach 2009-11). W dodatku dzięki strefie Schengen wjedziemy łatwiej do państw spoza UE - Norwegii i Islandii.W ten sposób telewizja TVN zwyczajnie wprowadza widzów w błąd. Osoba, która by się tym zasugerowała miałaby problemy na granicach tych państw. Dlaczego telewizja TVN kłamie? Nie wiedzą tego, jest to wyraz uwielbienia Unii Europejskiej przez redaktorów, czy chcieli podać informację przystępnie? Dwie pierwsze ewentualności dyskwalifikują redakcję, jeśli chodzi o to ostatnie można było powiedzieć "do części (lub większości) państw europejskich wyjedziemy łatwiej dzięki przystąpieniu do Traktatu z Schengen".

piątek, 4 kwietnia 2008

Dzień dobry bez TVN (sobota, 5 kwietnia)

JEŚLI:

- MAŁŻEŃSTWO to dla Ciebie związek mężczyzny i kobiety,a nie dwóch facetów, czy dwóch kobiet;

- RODZINA to mężczyzna i kobieta wychowujący dzieci jako ich ojciec i matka,a nie dwójka gejów, którzy roszczą sobie prawo do adopcji;

- nie masz nic przeciwko gejom i ich związkom, ALE nie chcesz pozwolić,by nazywano je małżeństwami i by państwo i prawo traktowało je tak samo jak normalne małżeństwa i rodziny, np. oferując im rodzinne ulgi podatkowe, czy inną pomoc socjalna należną rodzinie;

- obraża Cię i bulwersuje importowanie gejów z zagranicy, by nas, "ciemnych homofobów","uczyli tolerancji, dialogu, równego traktowania wszystkich i czynili Polskę lepszym krajem";

- masz dość homoseksualnej propagandy w mediach, manipulacji, obłudnej maskarady i podchodów pewnej części homoseksualistów, chcących ciągle więcej, wywracania pojęć i wartości oraz robienia ludziom wody z mózgu;

To przyłącz się do akcji i urządź sobie DZIEŃ DOBRY - BEZ TVN!

Więcej o akcji TUTAJ

wtorek, 25 marca 2008

Kazik Staszewski o publicznej telewizji

"Co zrobić z telewizją publiczną? Czy powinna się ścigać z telewizjami komercyjnymi? I jaka jest, a jak powinna być misja TVP?

Kazik Staszewski, muzyk: "Nie ma żadnej misji telewizji publicznej. Jest to mit, żeby wyciągać kasę od podatników na ten niereformowalny, skostniały twór. Telewizję publiczną należy zlikwidować, teren po niej zaorać. A częstotliwości przydzielić w formie otwartego i jawnego przetargu nadawcom prywatnym".

Nic dodać. Nic ująć.