Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Homoseksualizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Homoseksualizm. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 stycznia 2025

W USA są znów dwie płcie!

Niesamowite. 

Gdy prezydent Trump oznajmił publicznie: "Od dziś oficjalną polityką rządu Stanów Zjednoczonych będzie, że istnieją tylko dwie płcie: męska i żeńska” - wywołało to owację na stojąco. 

WOW! 

Pierwszy raz widziałem, by stwierdzenie tak oczywistego faktu wywołało taki aplauz! To tak jakby prezydent Polski powiedział, że mężczyzna nie jest kobietą, po czym w Sejmie rozległyby się głośne oklaski. Myślę, że kiedyś doczekamy się i tego. :-) 

Reakcja Amerykanów ukazuje skalę propagandy ideologii gender, woke, ruchów LGBTQ+ i ideologicznego zatrucia z jaką miało do czynienia USA i zachodni świat w ostatnich latach. 

W Ameryce odetchną od tego. Tam znów, jak przez całą historię, są dwie płcie. 

Pytanie, czy Europa (w tym Polska) pozostanie w zacofanej niepewności w tym względzie czy też zrozumie, że mamy już 2025 rok i stare niemądre przesądy odchodzą do lamusa?

środa, 20 listopada 2024

Płeć "społeczna" vs. płeć biologiczna?

"Po drugie, płeć społeczna zostaje oddzielona od płci biologicznej i psychologia okazuje się ważniejsza od biologii. Język tych definicji to język osobistych odczuć, indywidualnego doświadczenia i wewnętrznego odczuwania. Osobistym odczuciom przyznaje się autorytet tak wielki, że trudno sobie nawet wyobrazić, by ktokolwiek mógł zakwestionować czyjś pogląd na temat własnej tożsamości, nie będąc natychmiast oskarżony o opresyjność, czy o jeszcze gorsze rzeczy.

Po trzecie, z powyższych założeń wynika, że płeć jest "określona" przy urodzeniu i nie ma nic wspólnego z płcią społeczną. Krótko mówiąc, wszelkie rozstrzygnięcia dotyczące płci dziecka, oparte na cechach fizycznych, dokonywane przez lekarzy, położne czy rodziców, należy uznać za całkowicie prowizoryczne i tymczasowe; co więcej, są one elementem potencjalnie obcej tożsamości, narzucanej prawdziwej tożsamości dziecka. Choć Zasady (z) Yogyakarty nie idą tak daleko, niektórzy aktywiści transseksualizmu odwołują się do tej logiki, postulując podawanie dzieciom blokerów dojrzewania, dopóki nie będą na tyle duże, by móc wybrać własną płeć".

Carl Trueman, Nowy wspaniały świat, Wydawnictwo MW, Kraków 2024, s. 175-176.

czwartek, 18 lipca 2024

Wydał ich Bóg...



Gdy ludzie wypierają Boga ze swojego myślenia i życia, to następstwem jest niewłaściwe traktowanie ludzi stworzonych na Boży obraz i podobieństwo. Grzechy przeciwko Bogu prowadzą do grzechów przeciwko człowiekowi.

Paweł w Liście do Rzymian naucza, że Bóg wydaje ludzi na pastwę rzeczy, które ci wybierają i pozwala im doświadczyć złych skutków tych rzeczy (Rz 1:29-32). Rozpadają się małżeństwa, wzrasta ilość przestępstw, akceptowane są zabijanie nienarodzonych dzieci, przemoc, pornografia, uprzedmiotawianie kobiet, seksualne zboczenia...

Skoro ludzie krzyczą przeciwko światłu, Bóg osądza ich, zabierając światło od nich. Pozwala im żyć w ciemności. To rodzaj sądu tu i teraz, we współczesnej zachodniej kulturze. Nie ma żadnego innego rozwiązania i drogi ocalenia jak tylko powrót do Boga. Nie ma żadnej drogi powrotu poza drogą objawioną w Ewangelii.

czwartek, 4 lipca 2024

Nienaturalne akty seksualne

"Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi (List do Rzymian 1:26-28)

Jeśli ktoś nie kocha Jezusa, to nie uhonoruje Jego obrazu i podobieństwa w drugim człowieku. Jeśli ktoś odrzuca Bożą dobroć, to będzie degradował odbicie tej dobroci, która występuje w ciele człowieka. A nienaturalne akty seksualne są jednym ze sposobów tego.

 Ktoś kto nienawidzi Boga, będzie nienawidził naturalnego porządku, który On wpisał w swoje stworzenie. Będzie nienawidził małżeństwa, rodziny, czystości seksualnej… Walka z Bogiem polega na walce z naturalnym porządkiem.

Jak napisał Andrew Sandlin: „Sposobem zneutralizowania wiary chrześcijańskiej w społeczeństwie jest zakazanie szerzenia moralności seksualnej przez Kościół. Jeśli społeczeństwo pozbędzie się biblijnych standardów seksualnych, pozbędzie się biblijnego chrześcijaństwa, ponieważ chrześcijaństwo opiera się na porządku stworzenia. Nie ma czegoś takiego jak Ewangelia Jezusa Chrystusa, która byłaby obojętna na coś tak podstawowego dla świata, jak normy seksualne wpisane w stworzenie. Krzyż ma znaczenie tylko w świecie, w którym uznaje się Boże stwórcze prawa. Zniszcz porządek stworzenia, a zniszczysz wiarę chrześcijańską’.

Ludzie mają na to oczywiście swoje określenia, ale Bóg nazywa to hańbieniem ciała, czynieniem tego, co nie przystoi. Nie ma znaczenia ile osób przegłosuje, że to jest OK. Nie ma znaczenia czy coś jest legalnie uznane przez rząd. Nie ma znaczenia czy żyjemy w XXI wieku czy w czasach Pawłowych.

Boże Słowo jest niezmienne. List do Rzymian wciąż jest Słowem Bożym. Bóg się nie rozmyślił. I Paweł mówi tu nie tylko o rozwiązłych przygodnych kontaktach seksualnych, ale i o grzesznych stałych związkach. Istnieje coś takiego jak niemoralny związek: np.  mężczyzna z cudzą żoną, żona z cudzym mężem, mężczyzna z mężczyzną, kobieta z kobietą...

Paweł nazywa to zniesławianiem Boga. Dlaczego? Ponieważ zniesławiając człowieka, a więc angażując swoje i jego ciało w niemoralność, zniesławia się Jego Stwórcę, który uczynił człowieka, aby był Bożym obrazem, świętym, czystym, dobrym i szlachetnym.

Dlatego praktyki homoseksualne są sprzeczne z zamysłem Boga, nie tylko dlatego, że Bóg tak mówi w Piśmie Świętym (Kpł 20:13), co oczywiście robi, ale także dlatego, że w świecie przyrody dobrze widzimy, że pewne części nie pasują.

Mówię nie tylko o naszych ciałach, ale nie tylko. Mówię o wszystkim innym, jak to działa w Bożym świecie.

Mogę przykładać do siebie dwie nakrętki lub dwie śrubki, ale nigdy niczego nie zbuduję. Mogę przykładać do siebie dwa klucze lub dwa zamki, ale w ten sposób nie otworzę drzwi.

 I te przykłady dotyczą wielu innych sfer, również nas jako mężczyzn i kobiet.

Zwolennicy homoseksualizmu lubią przedstawiać te przykłady jako chwytliwe żarty tradycjonalistów, ale Paweł pokazuje, że jest to przekonujący argument, argument bez odpowiedzi. 

Nie mają na to odpowiedzi. Dlaczego? Dlatego, że tak po prostu jest. I nie musimy się wstydzić, by o tym mówić. No tak jest! Natura nas o tym poucza. Walka z naturą, z rzeczywistością to autodestrukcja, coś nierozsądnego.

Paweł wskazuje właśnie na porządek stworzenia mówiąc: grzech jest sprzeczny z tym jak jest skonstruowany świat. Grzech to walka z rzeczywistością.

Bóg namalował w świecie swój własny portret, swój własny obraz, a dominującymi kolorami, których użył, to kolory męskie i żeńskie (Rdz 1:27). Okazuje się jednak, że ta wyrazistość i piękno, różnorodność kolorów jest nieznośna dla niektórych.  

I co robią? Zachowują się jak zbuntowani chłopi, którzy nie mogą zabić króla, więc zadowalają się powieszeniem jego podobizny. Albo jak ludzie, którzy nienawidzą malarza za to jak namalował obraz, więc obleją jego dzieło farbą jak działaczki „Ostatniego pokolenia”.

Czyli kiedy ludzie postanowili żyć tak, jakby Boga nie było, Bóg spełnił ich życzenie i wydał ich na pastwę własnych grzesznych wyborów (w. 28). 

Po czym poznać, że nadchodzi Boży sąd? Po tym, że Bóg zostawia człowieka zostawiając go w jego nieprawościach.

I kiedy wprost mówimy, dziś nazywa się to hejtem. Mówisz ludziom o rzeczach oczywistych: nakrętki z nakrętkami nie pasują do siebie. Nic z nich nie zbudujesz.

„Och, to hejterskie”.

Świat, słońce, góry, ciało człowieka objawiają Bożą mądrość i Boży porządek.

„Och, to hejterskie!”

Małżeństwo jest Bożym projektem i tworzą je mężczyzna i kobieta.

„To hejterskie”.

Bóg chce, abyś szanował, uświęcał swoje ciało, a nie bezcześcił. Seks jest dobry i Bóg zaprojektował go dla małżeństwa.

„Och, to hejterskie”.

Ludzie wiedzą, że to jest złe, wiedzą, gdzie to prowadzi: do śmierci, a mimo to wybierają tę drogę i ten styl życia. Także nie myślmy, że gdyby tylko człowiek niewierzący miał wystarczającą ilość informacji, to zaufałby Bogu, trzeba im tylko wytłumaczyć, bo nie wiedzą. Paweł mówi, że wiedzą, ale tłumią, odwracają Boży porządek i angażują się w drogę śmierci. Dobrze to ilustrują słowa mądrości z Księgi Przysłów: Wszyscy, którzy nienawidzą mądrości, kochają śmierć (Prz 8:36). 

Nie jest tak, że nie wiedzą o śmierci i dokąd prowadzi takie życie. Wiedzą, ale je wybierają. Wiedzą, ale je kochają.

wtorek, 4 czerwca 2024

Zapytaj Kościół o seks

Jeśli szukasz zdrowego Kościoła, to nie pytaj w pierwszej kolejności o zrozumienie chrztu, Wieczerzy Pańskiej, darów duchowych, wolnej woli itd. Zapytaj pastora/lidera o elementarz: Ile jest płci? Czy płeć można wybrać? Jak odróżnić kobietę od mężczyzny? Czym jest małżeństwo i kto może je zawrzeć? Czy Bóg sprzeciwia się jakimkolwiek zachowaniom seksualnym? Jakim? Czy akceptujecie homo-związki? Jak rozumiesz znaczenie słowa "wszeteczeństwo"? Czy kochasz homoseksualistów na tyle, by nieść im Ewangelię przebaczenia zamiast truciznę akceptacji? 

Żyjemy w czasach i w kulturze, w których takie pytania należy zadawać pastorom i wspólnotom, które określają się jako "chrześcijańskie" lub "kościołem ewangelicznym".

Zapytajcie o te kwestie, zanim zapytacie o to jak rozumieją Wieczerzę Pańską. Odpowiedzi na te pytania ukażą bowiem o wiele więcej jeśli chodzi o ich zrozumienie i zastosowanie Ewangelii. Współczesny atak na chrześcijaństwo nie polega bowiem na bezpośrednim bluźnierstwu Bogu i widoku pięści wyciągniętej ku niebu. Polega raczej na ataku na Boże podpisy w stworzeniu, w naturze: na Boży plan dla seksu, dla małżeństwa, rodziny, płci, męskości, kobiecości, ochrony i godności niewinnego życia ludzkiego... 

Atak na Twoją wiarę nie polega na tym, byś zaprzeczył istnieniu Boga lub uznał chrzest i Wieczerzę Pańską za nieistotny teatrzyk. Polega na przekonaniu Cię, że Bóg nie ma nic wspólnego z naturalnym, stworzonym porządkiem, moralnością, ludzkimi relacjami, a księża, pastorzy (i wszyscy chrześcijanie) powinni się zamknąć! 

Dlatego nasze opowiedzenie się i wyznanie wiary nie powinno być więc enigmatyczne i ogólne. Powinno być konkretne i sprecyzowane właśnie w tych obszarach, które bezbożność stara się wywracać do góry nogami. 

Jak napisał pastor Andrew Sandlin, sposobem zneutralizowania wiary chrześcijańskiej w społeczeństwie jest zakazanie szerzenia moralności seksualnej przez Kościół. Jeśli społeczeństwo pozbędzie się biblijnych standardów seksualnych, pozbędzie się biblijnego chrześcijaństwa, ponieważ chrześcijaństwo opiera się na porządku stworzenia. Nie ma czegoś takiego jak Ewangelia Jezusa Chrystusa, która byłaby obojętna na coś tak podstawowego dla świata, jak normy seksualne wpisane w stworzenie. Krzyż ma znaczenie tylko w świecie, w którym uznaje się Boże stwórcze prawa. Zniszcz porządek stworzenia, a zniszczysz wiarę chrześcijańską.

poniedziałek, 20 maja 2024

Kościół katolicki i dwa protestanckie błogosławią homozwiązki w Polsce

W Warszawie odbyło się "nabożeństwo ekumeniczne", na którym duchowni trzech chrześcijańskich wyznań pobłogosławili 10 par jednopłciowych. Cytowano na nim rzymskokatolicki dokument Dykasterii Nauki Wiary "Fiducia supplicans" zatwierdzony przez papieża Franciszka, który z aprobatą odnosi się do wspomnianej wyżej praktyki. 

Oczywiście księża i pastorzy są różni i mogą mieć różne "odchyły" lub grzechy. Nie byłoby sprawiedliwe, gdybyśmy całe Kościoły oceniali na podstawie pojedynczych wybryków tego czy innego księdza. 

Tu jednak sytuacja jest zupełnie inna. 

Jestem bowiem przekonany, że mimo oczywistego i publicznego odstępstwa od Słowa Bożego - owi księża i pastorzy pozostaną na swoich urzędach w swoich Kościołach bez żadnego nawrócenia. 

Innymi słowy: niemoralność i odstępstwo są akceptowane w ich Kościołach, a owi duchowni w dalszym ciągu będą nauczali, prowadzili nabożeństwa i sprawowali sakramenty. 

Jest to tym bardziej smutne, że mam przyjaciół i dobrych znajomych w tych wyznaniach. Niektórzy mają poważne, uzasadnione rozterki i konflikt sumienia, widząc co się dzieje w ich Kościele.

O teologii danego Kościoła praktyka mówi o wiele więcej niż teoria. 

Dlatego ze smutkiem stwierdzam:
R.I.P. Kościół Rzymskokatolicki 
R.I.P. Kościół Ewangelicko-Augsburski 
R.I.P. Kościół Ewangelicko-Reformowany

niedziela, 7 stycznia 2024

Nie jest to kwestia ustaleń rządu lub Kościoła

Wygląda na to, że w trakcie kadencji obecnego rządu trzeba będzie często to powtarzać i edukować:

Związek osób tej samej płci nigdy nie będzie małżeństwem. Nie jest w stanie nim być. Nie dlatego, że ktoś komuś tego zabrania, lecz dlatego, że małżeństwo z definicji (jego Autora) jest przymierzem mężczyzny i kobiety. Nie jest to kwestia ustaleń rządu lub Kościoła, lecz faktów.

poniedziałek, 3 lipca 2023

Wstyd i Miesiąc Dumy

Jak każdy wstyd z powodu grzechu, również gejowski wstyd jest Bożym błogosławieństwem dla grzeszników. Przypomina o Bożym sądzie. Jednak prawdziwie okropny sąd Boży ma miejsce wtedy, gdy zdejmuje On nasz wstyd – czyniąc nas bezwstydnymi. Wówczas człowiek nie może sobie nawet wyobrazić, że ma za co żałować. Wyrazem tego jest tzw. Pride Month, a więc Miesiąc Dumy.

na podst. Tim Bayly

wtorek, 31 stycznia 2023

Seks nie tylko w sypialni

Seks ma miejsce prywatnie. Jednocześnie przyszłość społeczeństwa zależy od tego, co dzieje się w sypialni: Wierność czy cudzołóstwo? Małżonek czy kolega/koleżanka? Ciąża i nowe życie czy zabicie dziecka (aborcja)? 

To, co dzieje się w sypialni, niesie publiczne skutki (dobre lub złe): dla małżeństw, dla rodzin, dla Kościoła, dla społeczeństwa. Nie ma neutralności w tej kwestii. Żadne społeczeństwo nie może znieść bezkształtu w odniesieniu do seksu.

wtorek, 24 stycznia 2023

Otwarty list do luterańskiego biskupa Marcina Hintza

Szanowny Księże Biskupie,

Z zaciekawieniem przeczytałem wywiad, którego udzielił Ksiądz dla Katolickiej Agencji Informacyjnej (TUTAJ)Pojawiły się w nim m.in. wątki ekumeniczne, a także teologiczne i obyczajowe. 

Z przykrością przeczytałem o Księdza podejściu do akceptacji par homoseksualnych, a także do ordynacji pastorskiej kobiet. Nie chcę powiedzieć, że obie te kwestie są tej samej wagi. Niemniej, w Pańskich wypowiedziach łączy je wspólny mianownik. W obu sprawach odnosi się Ksiądz do słów Pana Jezusa lub apostoła Pawła, osłabiając ich wymowę rzekomo kulturowym kontekstem, którym były uwarunkowane. 

Na pytanie redaktora o to, czy Kościół luterański w Polsce niebawem zaakceptuje związki homoseksualne (podobnie jak zaakceptował ordynację kobiet), odpowiedział Ksiądz: "Tego nie wiem i nie jestem w stanie przewidzieć jak to się będzie rozwijać. Ma Pan rację, że w wielu krajach Kościoły ewangelickie błogosławią pary homoseksualne. Jest to proces stopniowego rozumienia, że nasza płciowość wcale nie jest taka jednorodna, ale że jest to rzeczywistość nadzwyczaj skomplikowana. Dotyczy to również osób transpłciowych, które rodzą się w ciele, którego nie akceptują". 

Dalej pada pytanie: "Ale czy akceptujecie nauczanie św. Pawła, który bardzo radykalnie potępiał związki homoseksualne? Taki przekaz wynika przecież z Objawienia". Ksiądz odpowiada: "Świętego Pawła rzecz jasna cenimy, ale pewne jego wypowiedzi traktujemy bardziej kontekstualnie. Jeśli byśmy traktowali go we wszystkim dosłownie, to nakazywalibyśmy kobietom nosić zakryte głowy".

Powyższe słowa są jasną i smutną deklaracją, że akceptacja związków homoseksualnych w Kościele luterańskim jest kwestią czasu. Nie odnosi się Ksiądz w żaden sposób do Bożego Słowa (robi to, całkiem celnie, Pański katolicki rozmówca). Mówi natomiast o "rozwoju", o "stopniowym rozumieniu", a także o "kontekstualnym traktowaniu" słów świętego Pawła na temat przeciwnego naturze grzechu współżycia homoseksualnego, o którym apostoł pisał w Liście do Rzymian 1:26-32, 1 Liście do Koryntian 6:9 czy też w 1 Liście do Tymoteusza 1:10.

Cieszy fakt, że świętego Pawła Ksiądz "ceni", lecz mówiąc o reformacyjnej (i biblijnej) duchowości, wskazałbym raczej na fakt, że słowa świętego Pawła domagają się więcej niż "docenienia". Domagają się wiary i posłuszeństwa. List do Rzymian nie jest muzealnym obiektem sprzed dwóch tysięcy, który powinniśmy "doceniać" niczym archeolodzy. Jest natchnionym, żywym i aktualnym Słowem Bożym.

Nikt z reformatorów Kościoła, na czele z Marcinem Lutrem i Janem Kalwinem nie traktował nauczania świętego Pawła na temat seksualnej etyki jako kontekstualnej i nieaktualnej dziś narracji, którą cenili. Jest to zupełnie nowy trend, który niestety przedostaje się do m.in. do historycznych Kościołów, a który jest jednoznacznym zaprzeczeniem słowom Pisma Świętego. 

Boży zakaz homoseksualnego współżycia wynika z porządku stworzenia, a nie kulturowego zrozumienia istoty aktu seksualnego. Małżeństwo mężczyzny i kobiety w nauczaniu Pana Jezusa oraz Księgi Rodzaju jest wpisane w akt stworzenia (Rdz 1-2; Mt 19:4-6) i stanowi Boży paradygmat dla najintymniejszych relacji między ludźmi. Jest ono obrazem miłosnej relacji Chrystusa z Kościołem (Ef 5:22-33). Dlatego nie tylko płeć, ale również ilość osób zaangażowanych w tę relację została nam objawiona przez Stwórcę (i została wpisana w naturalny porządek stworzenia). Odbierając słowa Pawła jako kulturowe, a więc lokalne i tymczasowe ograniczenie, zupełnie rozmija się Ksiądz z wymową jego słów o powszechnym grzechu ludzkości (m.in. niemoralności seksualnej), o biblijnym nauczaniu nt. etyki seksualnej, symbolicznym wymiarze płci oraz małżeństwa w Bożym planie. Idąc konsekwentnie tą interpretacyjną drogą, powinien Ksiądz za kulturową (a więc dziś niekoniecznie wymaganą dla chrześcijańskich par) uznać również samą instytucję małżeństwa, a także cudzołóstwo, poligamię, seksualną aktywność przedmałżeńską i inne grzechy, o których jasno naucza Słowo Boże.

Porównanie słów Pawła nt. grzechu niemoralności homoseksualnego współżycia do słów o nakrywaniu głów przez kobiety w trakcie modlitwy jest zupełnym rozminięciem się z kontekstem i wagą znaczeniową obu tych kwestii. 

Mam przyjaciół w Kościele luterańskim, dla których Pańskie słowa są jasną i wyrazistą deklaracją: Nie mamy przeszkód teologicznych w akceptacji par homoseksualnych. Pozostają przeszkody natury kulturowej, społecznej i emocjonalnej. Pozostaje więc wieloletnie przygotowywanie gruntu, tak jak to miało w przypadku procesu wprowadzenia ordynacji pastorskiej kobiet. Niestety nie ma to nic wspólnego ani z Biblią, ani z nauczaniem historycznego Kościoła, ani z teologią Marcina Lutra i historycznego protestantyzmu, ani z intelektualnym dziedzictwem reformacji. 

W części rozmowy poświęconej ordynacji kobiet pada wymiana:

- Czyli Ksiądz Biskup jest zdania, ze Kościół stopniowo powinien zgodzić się z tymi różnymi pomysłami, jakie wymyślił sobie dzisiejszy świat. I choć uważamy je za sprzeczne z Bożym planem, po prostu je zaakceptować? 

- Widzimy np. jak świat współczesny przeżywa podmiotowość kobiety. Pomogło nam to uświadomić, że niedopuszczenie kobiet do funkcji duchownych, które dotąd były zarezerwowane dla mężczyzn, jest formą wykluczenia i dyskryminacji. Nie znajdujemy żadnych elementów w nauczaniu Jezusa, wykluczających kobiety z grona nauczających. Były przecież prorokinie, była Maria Magdalena…

- Ale nie było kobiety w gronie apostołów…

- Ale taki był kontekst kulturowy tamtego czasu. Ale Jezusa stosunek do kobiet był zaiste rewolucyjny. Sądzę, że gdyby Pan Jezus żył dziś, to w gronie dwunastu apostołów byłoby sześć kobiet. 

- Bardzo ciekawa teza.

- Światowa Federacja Luterańska orzekła, że wśród członków różnych struktur Kościoła, w tym wśród duchownych powinno być nie mniej niż 40 % mężczyzn i nie mniej niż 40 % kobiet. Taki mamy u nas parytet. 

Przyznam, że słowami o wyborze sześciu kobiet do grona apostołów przez Pana Jezusa mocno mi Ksiądz zaimponował rozmiarami wyobraźni. Jednak wbrew Księdza intencjom, nie są one żadną nobilitacją kobiet. Są raczej poważnym oskarżeniem i zarzutem wobec samego Pana Jezusa. Wyrażają one bowiem przekonanie, że wybór dwunastu mężczyzn na apostołów był podyktowany dostosowaniem się Pana Jezusa do społecznych, kulturowych oczekiwań czasów, w których żył. A więc sam Pan w ten sposób utrwalał wykluczenie i dyskryminację kobiet. Zrobił to więc albo ze strachu przed zarzutami Żydów, albo z wyrachowania - postępowania wbrew własnemu przekonaniu, że w zasadzie Ojciec w niebie nie ma przeciwwskazań jeśli chodzi o kobiety wśród Dwunastu, ale Syn dopasuje się raczej do dyskryminujących postaw niż do woli Ojca. Obie opcje niosą druzgoczące konsekwencje. 

Wybór dwunastu apostołów w służbie Pana Jezusa ma wymiar teologiczny i symboliczny. Ani liczba, ani płeć nie są tu podyktowane kulturowymi ograniczeniami. Pan Jezus powołuje dwunastu apostołów, którzy zapoczątkują społeczność Nowego Izraela (Kościoła). Pan Jezus tworzy więc lud Boży Nowego Przymierza, nawiązując do dwunastu plemion (synów) Izraela. Pan Jezus nie tylko więc odwoływał się do Bożego Słowa, lecz w swojej służbie bardzo często szedł pod prąd względem kulturowych oczekiwań. Rozmawiał z Samarytanką przy studni, odwiedzał domy pogan i jadał z nimi, nie przestrzegał żydowskich zwyczajów (wybiegających poza Pismo) jak np. uzdrawianie i zrywanie kłosów (przez Jego uczniów) w szabat itd. Jak wiemy pierwszymi świadkami zmartwychwstałego Chrystusa były kobiety. Nic w Ewangeliach nie wskazuje na Księdza kontrowersyjną tezę, że Pan Jezus dostosowywał się do kulturowych oczekiwań wykluczających kobiety. Wręcz przeciwnie. Dlatego twierdzenie, że Pan Jezus nie powołał kobiet, ponieważ dopasował się do kultury, która nie traktowała je właściwie jest nie tylko poważnym zarzutem wobec naszego Pana, lecz niezrozumieniem symbolicznego i teologicznego znaczenia urzędu apostoła oraz pastora. 

Owszem, w gronie uczniów Jezusa były kobiety, np. wskazana przez Księdza Maria Magdalena oraz wiele innych. Pan Jezus miał o wiele więcej uczniów niż Dwunastu. Dlatego nie ma żadnych przeszkód, by kobiety prowadziły misje, były odpowiedzialne za różne służby Kościoła itd. W Biblii mamy kobiety, które były sędzinami, prorokiniami, królowymi, misjonarkami, lecz nie mamy ani jednego przykładu kobiety, która była Bożą kapłanką w Starym Testamencie lub starszą zboru/pastorką w Nowym Testamencie. Kobiety-kapłanki były domeną starożytnych pogańskich religii i kultów. Pragnąc kulturowego dopasowania Pan Jezus i apostołowie mogliby bez problemu w tych miejscach powołać na urząd apostoła lub pastora kobiety (np. w Grecji). Jednak nie uczynili tego, ponieważ ich postawa, nauczanie nie wynikały z kulturowego dopasowania. Przeciwnie. Bardzo często wskazywali na kulturową bezbożność i utrwalanie ludzkich nauk, które Żydzi stawiali ponad Boże Słowo. 

Nie mogę się więc zgodzić z Księdza zrozumieniem powyższych kwestii, a także, że Boże powołanie do służby pastora jest kwestią parytetów ustalonych przez ludzi, dopasowania do kultury, która pod wieloma względami sprzeciwia się wobec Bożego planu dla ludzkiej płciowości. Z ubolewaniem spoglądam na przeciwne Bożemu Słowu dążenia w Kościele, które w imię dopasowania się do trendów współczesności oraz pustej naukowości (która jest mądrością tego świata) znoszą jasne stwierdzenia Bożego Słowa. Idąc konsekwentnie tą drogą, wkrótce nie zostanie w owych nurtach nic, do czego będzie można się odnieść jako do ponadczasowego, uniwersalnego autorytetu Bożego Słowa. Zostanie ludzka mądrość, która dla Boga jest głupstwem. Zostaną ludzkie spekulacje, którymi ślepi będą karmić ślepych. Pan Jezus powiedział o nauczycielach w Izraelu: "Chytrze uchylacie przykazanie Boże, aby naukę swoją zachować (Ewangelia Marka 7:9).

Kończąc, zapewniam o mojej modlitwie o Księdza służbę oraz Kościół, a także życzę posługi wiernej Słowu Bożemu, którym jest Pismo Święte.

Z poważaniem, pastor Paweł Bartosik, Ewangeliczny Kościół Reformowany w Gdańsku

foto: YT print screen / Kluby "Tygodnika Powszechnego"

piątek, 28 października 2022

Czy Gdańsk jest Miastem Równości?


Nie wiem kim są urzędnicy prowadzący facebookowy profil Miasto Gdańsk, lecz przekazywanie własnych przekonań światopoglądowych używając jako tuby oficjalnej strony mojego miasta jest po prostu nieetyczne. To dzielenie mieszkańców, którzy jak wiadomo - różnią się np. w kwestii etycznej oceny zachowań homoseksualnych. I mamy do tego prawo. 

Co więcej, jak pamiętamy - niestety Gdańsk nie zdał egzaminu z równości i różnorodności. Miasto wprowadzało segregację i dyskryminację wobec nieszczepionych mieszkańców (np. Lodowisko Miejskie). Wiele dzieci poczuło się skrzywdzonych i dyskryminowanych przez Miasto Gdańsk. Dobrze, że się z tego wycofano, lecz wstyd i niechlubna historia pozostały.

czwartek, 15 września 2022

Szanuj małżeństwo

Bóg nigdzie nie mówi, że każdy jest powołany do małżeństwa. Możesz nie chcieć mieć żony lub męża. OK. Jednak wówczas powinieneś szanować małżeństwo jako miłosne przymierze mężczyzny i kobiety ORAZ nie powinieneś grzeszyć żyjąc w związku z osobą, która nie jest twoim małżonkiem. 

"Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg". (List do Hebrajczyków 13:4)

wtorek, 5 lipca 2022

Ewangeliczne tęczowe chrześcijaństwo

Co jakiś czas zwracają się do mnie osoby z różnych miejsc  Polski z prośbą o polecenie zdrowego kościoła w ich okolicy. Osobiście mam z tym duży problem. Dzieje się tak dlatego, że coraz częściej to nie teologia i poszczególne doktryny z wyznania wiary są miarą oceny duchowego zdrowia danej wspólnoty, lecz jej praktyka i przekonania w o wiele bardziej podstawowych kwestiach dotyczących Bożego porządku stworzenia. 

Coraz częściej protestanckie, ewangeliczne wspólnoty mają duży problem z jasnym, klarownym opowiedzeniem się za Bożymi wartościami w rodzinie, w etyce, w kulturze. Stają się solą bez smaku nie do odróżnienia od świata albo gettem - rodzajem muzealnego obiektu, który poszczycić się może odnowionym dachem, organizacją występu chórów lub obozów językowych. Wierzą bardzo ortodoksyjnie, lecz najlepiej, by tylko oni o tym wiedzieli i nie brudzili swoich szat interakcją z grzesznym światem poprzez obecność w kulturze, pośród ludzi. 

Coraz częściej zauważalny jest trend, w którym środowiska utożsamiane z ewangelicznym chrześcijaństwem organizują wydarzenia, na które - jako mówcy lub prelegenci - zapraszani są zadeklarowani homoseksualiści i aktywiści społeczności LGBT, a także tzw. "mężczyźni queerowi", "magistry"  prowadzące zajęcia z "Express Queerness", "gościnie" i edukatorki seksualne wspierające spojrzenie na seksualność, płciowość wedle anty-Bożych dogmatów społeczności LGBT itd. 

Niektórzy z Was nie są w stanie w to uwierzyć. Hej, pobudka! 

Co sprawiło, że homoseksualizm, agresywny feminizm, lewicowe idee i genderowa nowomowa znalazły swoje przyczółki i sojuszników w kościołach (zarówno w liberalnych i ewangelicznych protestanckich jak i w środowiskach modernistycznego, postępowego katolicyzmu)? Myślę, że powodem jest porzucenie autorytetu Słowa Bożego (Biblii) i wiary w Jego klarowność. Bóg już nie może przemówić do człowieka w wyraźny sposób. Najpierw musimy zakneblować Bogu usta, uznając Jego mowę za niezrozumiałą lub obraźliwą. Po czym możemy sami mówić co tylko chcemy o "kochającym Bogu kochającym wszystko" stworzonym na nasz obraz i podobieństwo.

Oczywiście jest różnica między protestantyzmem a katolicyzmem w tych kwestiach. Tym, co różni katolicyzm od liberalnego protestantyzmu to fakt, że tęczowe barwy są w nim akceptowane, o ile są ukryte pod kołdrami niektórych duchownych, zaś niektóre tzw. protestanckie wspólnoty wieszają ja na swoich budynkach. Oczywiście są również "tęczowe zbory", które nie wieszają flag publicznie. Chrzczą natomiast zadeklarowanych homoseksualistów (będących w związkach) na wyznanie ich wiary - nie oczekując żadnej pokuty i zerwania z grzechem (przykłady znam z gdańskiego podwórka). W Polsce są to jednocześnie think-tanki liberalnych środowisk politycznych, które nie kryły się z wyborczą agitacją na rzecz Szymona Hołowni lub Rafała Trzaskowskiego.

Jako protestanci słuchamy z oburzeniem o pedofilskich i homoseksualnych skandalach w Kościele Rzymskokatolickim. Słusznie wołamy o sprawiedliwość, o opamiętanie i - w razie jego braku - o Boży sąd nad odstępstwem, przestępcami i drapieżnikami seksualnymi. Jednak otwierając się na niemoralność, genderowe wzorce męskości i kobiecości, na rozumienie świata oczami osób, które nie mają pojęcia o zdrowej, Bożej seksualności - sami prosimy się o moralną i duchową katastrofę. 

Od jakiegoś czasu obserwuję odejście wielu protestantów od Bożych wartości: milcząca zgoda na prawo do zabijania nienarodzonych dzieci, akceptacja dążeń środowisk LGBT do legalizacji tzw. homo-małżeństw, obniżanie znaczenia rodziny, kościoła, aktywne kampanie wyborcze liberalnych partii i ich kandydatów. Coraz trudniej można to nazwać to odmianą chrześcijaństwa. Jest to raczej odmiana niewiary. Nie jestem osobą, która z byle powodów przyszywa komuś łatki, niczym fundamentaliści którzy wzywają do narodzenia na nowo wszystkich, którzy różnią się z nimi w jakichkolwiek kwestiach. Coraz częściej jednak postrzegam tego typu postawy jako rodzaj odstępczego chrześcijaństwa, przy którym Jasna Góra przegrywa o całą długość okrążenia na torze żużlowym. 

Nie wiem dokąd to wszystko zmierza i w jaki sposób Bóg to zakończy. Bo to, że zakończy, to jestem przekonany. Po kościołach opisywanych w Nowym Testamencie zostały ruiny, będące obecnie turystyczną atrakcją. Po wspólnotach i środowiskach chrześcijan organizujących wystąpienia publicznych osób z kręgów LGBT i queer zostanie niechlubne wspomnienie w internecie o drodze, którą obrali. 

Dlatego jeśli należysz do tych dziwaków z Marsa, którzy szukają prawdy Bożego Słowa i zdrowego miejsca wzrostu, to nie pytaj w pierwszej kolejności o zrozumienie chrztu, Wieczerzy Pańskiej, darów duchowych, predestynacji i wolnej woli. Zapytaj pastora/lidera o elementarz: Ile jest płci? Czy płeć można wybrać? Jak odróżnić kobietę od mężczyzny? Czym jest małżeństwo i kto może je zawrzeć? Czy Bóg sprzeciwia się jakimkolwiek zachowaniom seksualnym? Jakim? Czy akceptujecie homo-związki? Jak rozumiesz znaczenie słowa "wszeteczeństwo"? Czy kochasz homoseksualistów na tyle, by nieść im Ewangelię przebaczenia zamiast truciznę akceptacji? 

Żyjemy w czasach i w kulturze, w których takie pytania należy zadawać pastorom i wspólnotom, które określają się jako "chrześcijańskie" lub "kościołem ewangelicznym".

Zapytajcie o te kwestie, zanim zapytacie o to jak rozumieją Wieczerzę Pańską. Odpowiedzi na te pytania ukażą bowiem o wiele więcej jeśli chodzi o ich zrozumienie i zastosowanie Ewangelii. Współczesny atak na chrześcijaństwo nie polega bowiem na bezpośrednim bluźnierstwu Bogu i widoku pięści wyciągniętej ku niebu. Polega raczej na ataku na Boże podpisy w stworzeniu, w naturze: na Boży plan dla seksu, dla małżeństwa, rodziny, płci, męskości, kobiecości, ochrony i godności niewinnego życia ludzkiego... 

Nasze opowiedzenie się i wyznanie wiary nie powinno być więc enigmatyczne i ogólne. Powinno być konkretne i sprecyzowane właśnie w tych obszarach, które bezbożność stara się wywracać do góry nogami. 

Atak na Twoją wiarę nie polega na tym, byś zaprzeczył istnieniu Boga lub uznał chrzest i Wieczerzę Pańską za nieistotny teatrzyk. Polega na przekonaniu Cię, że Bóg nie ma nic wspólnego z naturalnym, stworzonym porządkiem, moralnością, ludzkimi relacjami, a księża, pastorzy (i wszyscy chrześcijanie) powinni się zamknąć! 

Jak napisał pastor Andrew Sandlin, sposobem zneutralizowania wiary chrześcijańskiej w społeczeństwie jest zakazanie szerzenia moralności seksualnej przez Kościół. Jeśli społeczeństwo pozbędzie się biblijnych standardów seksualnych, pozbędzie się biblijnego chrześcijaństwa, ponieważ chrześcijaństwo opiera się na porządku stworzenia. Nie ma czegoś takiego jak Ewangelia Jezusa Chrystusa, która byłaby obojętna na coś tak podstawowego dla świata, jak normy seksualne wpisane w stworzenie. Krzyż ma znaczenie tylko w świecie, w którym uznaje się Boże stwórcze prawa. Zniszcz porządek stworzenia, a zniszczysz wiarę chrześcijańską.

piątek, 13 maja 2022

"Chrześcijanin LGBT"?

Nie istnieje ktoś taki jak "chrześcijanin LGBT". Jesteś albo zaangażowany w chrześcijaństwo (służbę Bogu), albo zaangażowany w homoseksualizm (służbę grzechowi). Nie da się być jednocześnie wiernym grzechowi oraz Bogu. 

Istnieje natomiast chrześcijanin, który zmaga się z różnymi pokusami (również homoseksualnymi). Ale to nie one określają jego tożsamość. W Chrystusie jesteśmy nowym stworzeniem. W Nim mamy siłę i moc Ducha Świętego, by uśmiercać grzech, uciekać od pokus, rozwijać pragnienia tego co dobre, czyste i sprawiedliwie.

Niech Bóg Cię w tym prowadzi: bliżej Jego Słowa i wspólnoty Kościoła, dalej od grzechu i wspólnoty, która go akceptuje.

środa, 6 października 2021

Wyzwania współczesnego kościoła

Jest miejsce na teologiczne dyskusje między chrześcijanami. Jednak prawdziwym wyzwaniem nie jest dla Ciebie chrześcijanin z innym poglądem, lecz inwazja bezbożności dotykająca chrześcijan i kościoły: obrona prawa do aborcji, rewolucja seksualna, marksizm kulturowy, selfizm, scjentyzm, ubóstwienie państwa...

środa, 29 września 2021

Tyle samo sensu co H#$2syDgL+&2wt_SH

Niekiedy ludzie piszą lub mówią, że podoba im się ta lub owa rzecz, którą mówię, piszę lub robię, lecz zastrzegają (wiadomo, inni to czytają 🙂, że nie zgadzają się w jakiejś innej, o której akurat w tym momencie się nie wypowiadam 🙂 

Odbieram to jako miły komplement i zachętę. Nie tylko słowa pokrzepienia i jednomyślności, ale także wtrącenie, że w jakimś punkcie różnisz się ze mną. Skoro bowiem osobiście się nie znamy (lub znamy słabo), a wiesz, że się różnimy, oznacza to, że przynajmniej wiesz, w co wierzę i czego nauczam. 

To zachęcające. To już dużo w dobie politycznej poprawności i nabierania wody w usta. Jeśli o jakimś pastorze jesteś w stanie powiedzieć, że w czymś się z nim nie zgadzasz, oznacza to, że nie wstydzi i nie boi się on mówić o tym, w co wierzy. 

Jeśli jakiś mój wpis uznajesz jako prowokujący do dyskusji, myślenia, opowiedzenia się, rzuca wyzwanie twojemu dotychczasowemu myśleniu, to znaczy, że spełnia on swój cel. Żadne z moich kazań, podkastów, artykułów, wpisów, książek nie służą zachowaniu status quo - temu, abyś pozostał w dotychczasowym miejscu. Celem jest zawsze przeniesienie cię choćby o krok do przodu, zainspirowanie do kochania Jezusa sercem i umysłem jeszcze bardziej. Żadne z nauczań Jezusa nie miało na celu pozostawić słuchaczy z przekonaniem: "Jestem we właściwym miejscu. Jestem OK. Rozbijam tu namiot". 🙂 

Jako pasterze nie możemy wydawać odgłosów niczym niewyraźnie brzmiąca trąba. Niedawno posłuchałem pastora, który w jednym zdaniu stwierdził, że "aborcja jest zabiciem człowieka, lecz inną sprawą jest to, czy powinniśmy jej zabraniać". Mistrzostwo. Mówisz "nie" i w tym samym oddechu mówisz "tak". Tak tak nie nie tak nie tak tak nie nie tak nie. Można to samo powiedzieć krócej: "H#$2syDgL+&2wt_SH" i ma tyle samo sensu. 

Nie możemy być śliscy, niekonkretni dla jakichś pragmatycznych celów. Nie możemy być niczym psy pasterskie, które nie szczekają, widząc wilka, i które nie dbają o owce oddalające się od pasterza. Taki pies nie powinien dostawać jedzenia 🙂 

Szczególnie w czasach współczesnego zagmatwania Kościół powinien odważnie i klarowanie opowiadać się w sprawach, w których wypowiada się Bóg w swoim Słowie (Biblii). Tam, gdzie On milczy - milczmy. Tam, gdzie On się wypowiada - stawajmy na dachach, by o tym oznajmiać 🙂 "A gdyby trąba wydała głos niewyraźny, któż by się gotował do boju?" (1 list do Koryntian 14:8).

środa, 7 lipca 2021

Propagowanie mowy nienawiści

Uwaga! Ten wpis jest kontrowersyjny, wbija kij w mrowisko i może łamać wszelkie standardy w zakresie propagowania mowy nienawiści: 

1. Są dwie płcie: męska i żeńska. 
2. Małżeństwo to kobieta + mężczyzna. 
3. Mąż i żona, którzy mają dziecko to tata i mama. 
4. Nie wybieramy płci, tak jak nie wybieramy czy jesteśmy ludźmi. 
5. Ludzkie życie rozpoczyna się od poczęcia.

wtorek, 6 lipca 2021

Dlaczego powstała ta książka?

Dlaczego powstała ta książka? Ponieważ Dobra Nowina jest naprawdę dobrą nowiną! Dla wszystkich. Osoby homoseksualne nie są pominięte, pozostawione własnym wyzwaniom, rozterkom lub upadkom. Są powołane, jak każdy, do pojednania z Bogiem, pokoju i radości w Chrystusie, które może przynieść jedynie Ewangelia. Chrystus powiedział: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (Jn 3:17). Również ta książka nie ma na celu potępić, lecz przynieść nadzieję oraz rzucić biblijną perspektywę na problem homoseksualizmu w sferze osobistej, w kościele i w kulturze.

Dlaczego te trzy sfery? Ponieważ nie możemy udawać, że tych osób nie ma lub że problem kulturowych i teologicznych roszczeń homoseksualnych środowisk nie istnieje. Wiele z niniejszych rozważań ma charakter apologetyczny i stanowi odpowiedź na nie. Książka jednak daleka jest od suchych stwierdzeń lub naukowego języka. Jestem pastorem. Wierzę w prawdomówność i bezbłędność Bożego Słowa (Pisma Świętego) i to jest perspektywa, która mi przyświeca. Wierzę w nadrzędny autorytet Biblii ponad ludzkimi orzeczeniami (w polityce, w Kościele, w edukacji itd.), co oznacza, że jest ona rozstrzygająca we wszelkich debatach i dyskusjach. Jak napisał chrześcijański apologeta i teolog Cornelius Van Til: „Wierzę, że Biblia jest autorytetem we wszystkim, o czym mówi. I mówi o wszystkim”.

Znam osoby należące do „społeczności LGBT” – również takie, które wierzą w istnienie Boga i zabiegają o akceptację ich homoseksualnego życia przez Kościół. Moim staraniem było, by w niniejszej książce wybrzmiał nie tylko mój głos, lecz przede wszystkim jednoznaczne świadectwo Pisma Świętego. Świadectwo i nauczanie Kościoła (oparte na Biblii) w przeciągu XXI stuleci również nie pozostawia wątpliwości. Oczywiście nie tylko Kościół, lecz i kultura należy do Chrystusa, stąd kilka rozdziałów dotyczących obecności i promocji homoseksualizmu w przestrzeni publicznej, edukacji itd.

Jeśli nie jesteś osobą homoseksualną, nie traktuj tej książki jako „broni przeciwko gejom”. Nie tylko jesteśmy zobowiązani do miłości bliźniego, lecz również do badania własnego serca. Chrystus aż sześciokrotne „biada” skierował nie wobec ludzi trwających w grzechach seksualnych, lecz do „przyzwoitych”, religijnych ludzi – przywódców w Izraelu (Łk 11:42-52).  To powinno stanowić ostrzeżenie dla nas wszystkich. Nie byli to liberalni duchowni, wyborcy lewicowych partii popierający aborcję, związki partnerskie i życie w grzechu bez zobowiązań. Byli to ludzie, których byśmy nazwali porządnymi konserwatywnymi hipokrytami. Chodzili do świątyni, wywiązywali się z religijnych obowiązków, wypełniali rytuały, obchodzili święta... Wszystko jak „Pan Bóg nakazał” zgodnie z tradycją ojców. Chrystusowe ostrzeżenia nie dotyczyły tego, że w niewłaściwy sposób sprawowali nabożeństwa, mieli niepoukładaną liturgię, nosili niewłaściwe szaty... Te rzeczy wykonywali całkiem poprawnie. Ostrzeżenia dotyczyły raczej ich serca i więzi z Bogiem. Ich grzechem była religijność ograniczona do zewnętrzności i samych form, z której nigdy się nie nawrócili.

Kiedy Bóg oznajmia, że człowiek musi pokutować, to chodzi Jemu oczywiście o pokutę z grzechu. Lecz czasami tym grzechem jest przekonanie o byciu tym lepszym, moralnym „starszym bratem” z podobieństwa Jezusa o synu marnotrawnym (a w rzeczywistości o dwóch synach marnotrawnych). Niekiedy problemem są „dobre uczynki”, które człowiek traktuje jako punktację w konkurowaniu z innymi lub buduje za ich pomocą mur zasług odgradzający go od łaski Bożej. Jak ktoś słusznie zauważył, jedyną gorszą rzeczą niż zły człowiek jest zły człowiek, który jest absolutnie przekonany, że jest dobrym człowiekiem. Zgodnie ze słowami Jezusa, na Bożym sądzie lżej będzie Sodomie i Gomorze niż niektórym „porządnym” miastom, które uznały, że nie potrzebują nawrócenia do Boga, ponieważ wystarczy im własna religia, własna tradycja i własne zwyczaje. „Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu” (Łk 10:12). Grzesznicy i nierządnice mogą wyprzedzić w drodze do Królestwa Bożego heteroseksualnych, porządnych ludzi trzymających kamienie (Mt 21:31).

Dlatego ta książka jest dla każdego. Perspektywę Pisma Świętego znajdą w niej zarówno osoby heteroseksualne, jak i doświadczające homoseksualnych wyzwań. W chrześcijaństwie nie chodzi jedynie o teologiczną systematykę poukładaną w głowie lub poprawny kult. Chodzi o więź z Jezusem. Jest ona oczywiście wyrażona w formach, teologicznej poprawności i w zewnętrznym postępowaniu, lecz powinny one wynikać z przemienionego serca, które kocha Boga i bliźniego.

Nieważne czy nasz grzech jest natury seksualnej, czy dotyczy grzesznego gniewu, pogardy, grzechów języka, chciwości, czy bałwochwalstwa. W każdym przypadku powinniśmy go potłuc, sięgając po przebaczenie i radość, które Bóg chce nam dawać szczodrze i w obfitości. 

Moją modlitwą jest, by ta książka była dla Ciebie pomocna w poznaniu Bożej woli w kwestii homoseksualizmu (oraz płciowości), chrześcijańskiej dojrzałości w myśleniu oraz w prowadzeniu życia, które podoba się Bogu.

Twój w Chrystusie, 

Paweł Bartosik

pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku

INFORMACJE O KSIĄŻCE I ZAMÓWIENIA - TUTAJ

wtorek, 15 czerwca 2021

Prawo grawitacji i LGBT


Kiedyś zobaczyłem T-shirt z napisem: „Grawitacja to nie tylko dobry pomysł. To prawo”. Celne. Podobnie jest z każdym innym Bożym prawem. Czystość seksualna to nie jest jedynie ciekawa idea, o której możemy posłuchać tu lub ówdzie. To, co ustanowił Bóg to nie jest opinia, dobra idea. To prawo. I jeśli ktoś próbuje działać bez uwzględniania go – będzie stopniowo niszczył własne życie. Gdyby ktoś uznał, że grawitacja jest ciekawą koncepcją i postanowiłby przejść się na spacer, wychodząc z lecącego helikoptera, szybko doświadczyłby skutków swoich poglądów. 

Możemy zadekretować, że związek osób tej samej płci jest małżeństwem, że dwoje rodziców to nie mama i tata, lecz rodzic 1 i rodzic 2, ale wówczas będziemy walczyć nie z takim lub owym konserwatywnym poglądem, lecz z naturą. Ktoś może nakazać nazywanie mężczyzn kobietami (lub znieść kategorię płci), tak samo jak może nakazać nam chodzić po chodniku na czworaka. Jednak inżynieria radykalistów nie zadziała, ponieważ oznacza walkę z samą naturą. By otworzyć zamek potrzebujesz klucza, a nie drugiego zamka. Jeśli ktoś zaangażuje się w seksualną aktywność poza Bożymi ramami – prędzej czy później przekona się o niszczących skutkach takich pomysłów. 

Zebrę można pomalować na czerwono, lecz próba poprawiania Bożego porządku w naturze potrwa jedynie chwilę, póki nie spadnie deszcz. Naszym największym sprzymierzeńcem nie są więc chrześcijańskie media, wyniki wyborów i sondaże opinii publicznej. Jest nim sam porządek stworzenia. Ktoś może uchwalić, że na wiosnę ptaki nie będą śpiewać, trawa się nie zazieleni, a kwiaty nie zakwitną. Nie ma to żadnego znaczenia. Nie możemy powiedzieć, że zmienimy prawo grawitacji, jeśli tylko zmienimy język. Nie możemy powiedzieć, że prawo grawitacji nie istnieje, kiedy powiemy, że przedmioty nie spadają. One będą nadal spadały mimo naszych formułek i języka, którego używamy. Nie możemy myśleć, że powiemy słowo i oto mamy nową płeć; mówimy słowo i wymyślamy, że cudzołóstwo, homoseksualizm, poligamia, rozwiązłość, seks przedmałżeński stają się czymś dobrym. 

Człowiek chce, żeby ostatnie słowo należało do niego, a nie do Boga. Jednak naszymi słowami możemy co najwyżej poprawnie lub niepoprawnie opisać rzeczywistość. Nasze słowo, w przeciwieństwie do Bożego, nie definiuje, co jest dobre, a co złe; moralne lub niemoralne. Nie mamy takiej mocy. 

Oczywiście, jeśli w świecie nie ma nic stałego, jeśli nie ma Boga, który przemówił, wówczas wszystko jest zmienne. Zasady są zmienne, moralność jest zmienna, seksualne normy są zmienne. To, co dziś środowiska LBGT+ uważają za seksualną normę – za 50 lat ktoś z grupy „+” uzna za okropny fundamentalizm. W kolejce do akceptacji nowych norm ustawią się zwolennicy kazirodztwa, pedofilii oraz poligamii, którzy zapytają: Skąd takie ograniczenia? Jak im wówczas odpowiemy? Siłą? Plebiscytem? Zignorowaniem? Czy wskazując na niezmienny standard Bożego Słowa?

piątek, 14 maja 2021

Biblia definiuje grzech

"Często definiujemy grzech na podstawie tego, czy mieliśmy możliwość go uniknąć. Jeśli coś jest nieuniknione – zakładamy, że nie niesie żadnej moralnej winy. To założenie, powszechne zarówno w kościele, jak i poza nim, jest przyczyną tego, że tak wielu naukowców usiłuje odnaleźć gen homoseksualizmu. Dlatego właśnie środki masowego przekazu z taką radością informują o wszelkich postępach w tej dziedzinie. Jeśli tylko udowodnimy, że ktoś urodził się homoseksualistą – wtedy zdecydowanie nie możemy go za to obwiniać. W przeciwieństwie do tego myślenia biblijne podejście do grzechu polega na tym, że to właśnie standard Bożego Słowa musi go zdefiniować. Z dwóch przyczyn. Po pierwsze, Biblia definiuje grzech w oderwaniu od ludzkiej niemocy. Apostoł Jan określa grzech jako przestępstwo (1 Jn 3:4). Definicja grzechu wynika ze stwierdzeń Bożego prawa, co mamy robić, a od czego stronić – a nie w oparciu o to, co nam się wydaje, że jesteśmy w stanie uczynić.

Po drugie, Biblia jasno stwierdza, że grzesznicy nie są zdolni do czynienia dobra. Przed pojawieniem się łaski od Boga, byliśmy niewolnikami grzechu (Rzym. 6:17). Niewolnik jest zniewolony. Tak więc grzechu nie określa ludzka zdolność, lecz prawo Boże. Dlatego poszukiwania genu homoseksualizmu są bez znaczenia. Przecież wiemy, że heteroseksualne grzechy posiadają uzasadnienie genetyczne, ale nie stanowi to ich usprawiedliwienia. Grzechu nie określa ludzka natura, ale to, co przeciwstawia się naturze oraz charakter Boga.

Zrozumienie tych rzeczy jest kluczowe dla chrześcijanina, który walczy z homoseksualnymi pokusami. Pierwszym krokiem do wyzwolenia jest świadomość tego, jak bardzo niewzruszone jest prawo Boże w tej kwestii. Nie ma żadnego uwolnienia w reinterpretacjach i w zmiękczaniach standardu”.

- Douglas Wilson, Fidelity