Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biblia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biblia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 lipca 2025

Co sprawia, że kazanie jest kazaniem, a nie przemówieniem?

John Barach 

Jakiś czas temu pewna osoba zapytała mnie : „Co sprawia, że kazanie jest kazaniem, a nie tylko przemówieniem?”. 

Oto kilka moich przemyśleń: 

(1) Przede wszystkim chodzi o kontekst. Kazanie odbywa się w kontekście całego nabożeństwa, które jest odnowieniem przymierza Boga ze swoim ludem. 

W Starym Przymierzu to odnowienie przymierza odbywało się poprzez ofiary, które zawsze odbywały się według pewnego schematu: nałożenie rąk na zwierzę (utożsamienie go z wiernym) i przelanie jego krwi (dla oczyszczenia z grzechu); wstąpienie zwierzęcia na ołtarz (poświęcenie go Bogu) oraz posiłek (albo Bóg spożywał całość, albo Bóg i kapłani, albo Bóg i wierny). 

Kiedy wszystkie rodzaje ofiar były składane Bogu, działo się to w określonej kolejności: najpierw była ofiara za grzech (oczyszczenie z grzechu); następnie składana była ofiara wstępująca (błędnie tłumaczona jako ofiara całopalna, podkreślająca poświęcenie Bogu, ponieważ całe zwierzę było zamieniane w dym, który się unosił), na końcu była ofiara pojednania (z posiłkiem, podkreślająca komunię z Bogiem). 

Bóg nauczył więc Izraela zbliżać się do Niego według pewnego schematu: oczyszczenia, poświęcenia i komunii. Postrzegam to jako wzór do naśladowania dla Kościoła: Bóg nas wzywa, my zaś zbliżamy się do Niego; wyznajemy nasze grzechy, a Bóg nas oczyszcza, ogłaszając, że nasze grzechy są odpuszczone; jesteśmy poświęceni Bogu, słuchając Jego Słowa, które rozcina nas jak ofiarę, a my odpowiadamy naszą daniną (ofiarą) i modlitwami (niczym kadzidło); następnie obcujemy z Bogiem przy Stole Pańskim (w każdą niedzielę), po czym On posyła nas ze słowami błogosławieństwa.

Kazanie wpisuje się w ten kontekst. Najpierw słuchamy Słowa Bożego, najlepiej czegoś więcej niż tylko krótkiego urywka. Następnie słyszymy wyjaśnienie i wykład Słowa Bożego. 

Ale słuchamy Słowa jako lud Boży. Kazanie nie jest ewangelizacją. Nie jest skierowane do ludzi ze świata. Nie jest skierowane do niewierzących. Jest skierowane do ludu Bożego, ludu przymierza Boga – zgromadzenia Jezusa Chrystusa – który zebrał się w odpowiedzi na Boże powołanie, który wyznał swoje grzechy i otrzymał przebaczenie, a który teraz słucha Słowa Bożego, aby zostać przez nie przemienionym w żywą ofiarę, przyjemną Bogu. 

Kazanie ma zatem cel. Prowadzi nas do Stołu. Paweł oczekuje, że będziemy spożywać Wieczerzę Pańską w każdą niedzielę, tak jak czyniono to w pierwotnym Kościele (według Dziejów Apostolskich). Kazanie to rozmowa przy stole, pastor przemawia do ludzi, którzy gromadzą się na ucztę. 

Potem zaś, po wysłuchaniu Słowa i wspólnym spożyciu uczty, wstajemy i idziemy do świata. Kazanie nie służy tylko do przekazywania informacji; Jego celem jest to, abyśmy wyszli z nabożeństwa, będąc przygotowani do misji. 

(2) Kazanie jest wykładem Pisma Świętego. Nie chodzi tu o to, by pastor – ani ktokolwiek inny – dzielił się swoimi opiniami, wygłaszał bez ogródek swoje uwagi na każdy ważny temat, opowiadał zabawne historie itd. Zadaniem pastora w kazaniu jest przekazywanie ludowi Bożemu tego, co Bóg mówi do niego w swoim Słowie. 

Kazanie nie jest też wielkim wydarzeniem retorycznym, mającym na celu popisanie się elokwencją pastora. Celem wiernego pastora nie jest zachwycanie ludzi sobą ani swoimi umiejętnościami, lecz staranne i wierne wyjaśnianie Słowa Bożego. 

(3) Kazanie jest dobrą nowiną. Oczywiście, może poruszać kwestię grzechu, tak jak robi to Pismo Święte. Może poruszać dowolny temat, o którym mówi Biblia. Jednak dominującą nutą kazania powinna być radość, ponieważ jest ono głoszeniem dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie. 

Jezus naucza nas, że całe Pismo Święte mówi o Nim, dlatego gdy głosimy, powinniśmy pokazywać, w jaki sposób ten fragment z Księgi Rodzaju, niejasne prawo z Księgi Kapłańskiej, ta historia z Drugiej Księgi Królewskiej, szczegół budowy świątyni z Księgi Kronik i tak dalej, wszystkie one odnoszą się do Chrystusa, a następnie do nas w Nim. 

(4) Kazanie ma oficjalny charakter. Duchowny jest obecny na mocy powołania Jezusa Chrystusa, aby przemawiać w Jego imieniu do Bożego ludu. Podczas całego nabożeństwa pastor reprezentuje Jezusa, przemawiając do Ojca w imieniu ludu lub w imieniu Jezusa do Jego oblubienicy. 

Paweł mógł zatem powiedzieć, że Jezus przybył do Efezjan i głosił im pokój, mimo że sam Jezus nie udał się do Efezu. Jezus głosił za pośrednictwem apostołów. 

Paweł mógł również napisać w Liście do Rzymian 10 (w dosłownym tłumaczeniu): „Jakże uwierzą w Tego, którego nie słyszeli? I jakże usłyszą [Go = Jezusa] bez głosiciela?”. Mowa jest tu o kaznodziejstwie misyjnym, ewangelizacji, ale myślę, że odnosi się to do wszelkiego rodzaju kazań.

Kiedy słyszymy dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie, nie jest to tylko głoszenie pastora. Nie twierdzę, że to, co mówi pastor, jest natchnione przez Boga. Pastorzy oczywiście mogą się mylić. Czasami, kiedy głoszę, pewne rzeczy przedstawiam nieśmiało. Nie ma nic złego w powiedzeniu: „Wydaje mi się…” lub „Oto jedna z możliwości, ale bardziej prawdopodobna…”. 

Ale kiedy pastor wiernie głosi dobrą nowinę o Jezusie, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że sam Jezus mówi do nas, obiecuje nam siebie, wzywa nas do zaufania i wierności Jemu. 

Znów, dlatego tak ważne jest, aby pastor wiernie przedstawiał Słowo – co wymaga modlitwy i studiowania – zamiast mówić to, co mu się podoba. Jeśli reprezentuje Chrystusa, to chce, aby ludzie słuchali Jezusa, a nie skupiali się na nim lub dali się zwieść opiniom, przedstawianym jako Chrystusowe.

poniedziałek, 7 lipca 2025

Jak nauczać w Kościele?

Michael Foster

Nigdy nie uważałem nauczania za zwykłe przekazywanie danych lub informacji. Oczywiście, obejmuje ono fakty, logikę i klarowność. Ale jeśli to jest wszystko, to tak naprawdę nie nauczasz. Po prostu przesyłasz pliki. Nauczanie, zwłaszcza w sensie duszpasterskim, jest czymś głębszym. W swej istocie polega na rozgrzewaniu serca ku prawdzie, aż całe życie się jej podporządkuje. 

Dlatego Pismo Święte tak ściśle wiąże nauczanie z cierpliwością. 

Paweł mówi Tymoteuszowi: „A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy... ” (2 Tm 2:24–25). 

Nie możemy tego przegapić. Prawda, tak. Ale spleciona z życzliwością, wytrwałością i łagodnością. To nie przypadek. Odzwierciedla to serce Chrystusa, który jest łagodny i pokorny. Nie nauczysz się tego z podręcznika. 

Dlatego człowiek z kłótliwą naturą nie powinien zajmować się posługą w Kościele. Jeśli nie potrafi znosić głupców bez popadania w gorycz, jeśli nie potrafi prowadzić ludzi z powolną, stałą determinacją, nie nadaje się do nauczania ich. 

Posługa duszpasterska jest posługą nauczania, ale nie taką, jaką zajmuje się profesor stojący za podium. To rodzaj nauczania, które krwawi i czeka. To rodzaj nauczania, które siedzi do późna, mówi trudne rzeczy z czułością i trzyma linię, gdy inni są gotowi uciec. Nie ma na celu tylko informowania. Ma na celu dostrzeżenie, jak prawda zapuszcza korzenie i przynosi owoce w życiu zwróconym ku Bogu.

Autor jest pastorem Kościoła reformowanego East River Church w Batavia, Ohio (USA).

piątek, 31 stycznia 2025

Biblia i inne autorytety

Zasada Sola Scriptura oznacza dwie rzeczy:

1. Biblia jest naszym jedynym natchnionym, nieomylnym i bezbłędnym autorytetem.

2. Biblia jest naszym najwyższym standardem, poza którym nie ma odwołania.

Oznacza to, że istnieją inne autorytety poza Pismem Świętym. W rzeczywistości Pismo Święte ustanawia autorytet rodziców, pastorów i świeckiej władzy. Lecz wszystkie te autorytety są podporządkowane Pismu Świętemu, ponieważ mogą się mylić. Natomiast autorytet Pisma Świętego jest identyczny z autorytetem Boga.


sobota, 25 stycznia 2025

Abraham wierzył w Chrystusa

Przykłady usprawiedliwienia Abrahama i Dawida, które Paweł przywołuje w 4 rozdziale Listu do Rzymian, uczą tego, że droga zbawienia w Biblii była i jest jedna: z łaski przez wiarę Bogu. 

Nie ma tu różnicy między Starym a Nowym Testamentem. Bóg nie zmienił zdania. Nie objawił dwóch dróg do nieba: jedną dla Izraela, drugą dla Kościoła. Bóg nie ma dwóch ludów. Zawsze był i jest jest jeden lud Boży, jedna droga zbawienia, jedno przymierze łaski. W Chrystusie jesteśmy uczestnikami przymierza Abrahamowego i jego duchowym potomstwem (Gal 3-4). 

Ktoś mógłby zapytać: Abraham i Dawid przecież nie znali Jezusa - jak więc mogli zostać zbawieni? Odpowiedź jest u Pawła: uwierzyli Bogu. Uwierzyli w Słowo Boże. Uwierzyli w to, co Bóg im objawił. Uwierzyli w Chrystusa objawionego w cieniach, symbolach i zapowiedziach przyszłej rzeczywistości. 

Nam owszem, objawił więcej, ponieważ mamy spisany Nowy Testament, mamy całą Biblię, skompletowane wszystkie natchnione księgi. Ale zasada zawsze była ta sama: Uwierz Bogu, gdy przemawia. Adam miał uwierzyć w Słowo Boże dotyczące Ogrodu i drzewa. Zawsze warunkiem podobania się Bogu była wiara w Jego Słowo. Dlatego dla chrześcijanina zawsze pytanie powinno brzmieć: Co mówi Pismo Święte na ten temat? Nie zaś: Co myśli większość? Albo: Co czuję, że jest prawdą?

piątek, 10 stycznia 2025

Ciężka praca zrozumienia Biblii

Najważniejszą rzeczą, której nauczyłem się w seminarium, było to: 

Chcąc poprawnie zrozumieć Biblię, musisz wykonać ciężką pracę, aby dowiedzieć się, co pierwotny autor pragnął powiedzieć pierwotnym odbiorcom w ich pierwotnym kontekście i czasie. 

Jeśli pominiesz ten krok i przejdziesz od razu do „co to znaczy dla mnie dzisiaj”, w najlepszym razie źle zrozumiesz Biblię, a w najgorszym staniesz się heretykiem.

- Kendall Lankford

czwartek, 21 listopada 2024

Historyczna wiarygodność Biblii

Peter J. Leithart

Niektórzy chrześcijanie twierdzą, że Biblia mówi prawdę w odniesieniu do „duchowej” rzeczywistości, ale jest mało wiarygodnym świadkiem historii, nauk ścisłych lub nauk społecznych. 

Szybki rzut oka na Biblię pokaże, że jest to zwodnicze myślenie. 

Bardzo trudno znaleźć w Piśmie Świętym cokolwiek, co dotyczy wyłącznie „duchowej” lub „niebiańskiej” rzeczywistości. 

Nietrudno dostrzec, że sama Biblia twierdzi, że dotyczy historii, tego świata, prawdziwych ludzi w prawdziwych ludzkich sytuacjach, ludzi w relacji do Boga, Stwórcy i Pana przymierza. 

Pismo Święte zawiera chronologię starożytnego świata, która biegnie od stworzenia aż do służby Jezusa i apostołów. Opisuje wydarzenia z historii Izraela, która często przecina się z innymi starożytnymi ludami. Skupia się na konkretnej części ziemi z wzgórzami, rzekami, morzami i miastami, które można znaleźć na mapach. 

Jeśli Biblia jest niewiarygodnym świadkiem historii, to jest niewiarygodna i koniec, i powinniśmy ją odłożyć. 


niedziela, 13 października 2024

Bóg jako Skała - James B. Jordan

Najlepszy sposób na rozpoczęcie naszego studium [symboliki skał, kamieni i klejnotów - dop. tłum.], to spojrzeć na Boga, Opokę naszego zbawienia. Kluczowym fragmentem, od którego zaczniemy, jest Księga Powtórzonego Prawa 32 rozdział, który nazwać można Pieśnią Skały, choć zazwyczaj nazywany jest Pieśnią Mojżesza, ze względu na to, że to właśnie Mojżesz ją napisał. Pamiętacie zapewne, że gdy Izrael wyszedł z Egiptu, Izraelici byli spragnieni, a Bóg powiedział Mojżeszowi, by uderzył skałę, z której popłynie woda. Obłok Boga opadł na skałę; a gdy Mojżesz uderzył w skałę laską sądu, przeszła ona przez obłok. W ten sposób Bóg przekazał ludowi, że przyjmie na Siebie sąd, na który oni zasłużyli i że gdy to zrobi zostanie im dana żywa woda. Bóg powiedział im więc, że On jest ich Skałą i da im wodę (Wyjścia 17:2-6). Naturalnie, gdy Bóg Skała zawarł przymierze z Izraelem, wyrył je na kamieniu (Wyjścia 24:12). 

Przez wiele lat po tym wydarzeniu Izrael wędrował po pustyni. Pustyni, która była pełna skał i wielkich kamieni. Otaczały Izraela, gdy wędrował i otaczały lud, gdy zebrał się wokół Mojżesza by wysłuchać pieśni w Księdze Powtórzonego Prawa 32. 

“Będę bowiem głosił imię PANA. 
Uznajcie wielkość naszego Boga. 
On jest Skałą, a jego dzieło jest doskonałe, 
Bo wszystkie jego drogi są sprawiedliwe. 
Jest Bogiem prawdziwym i bez nieprawości, 
Sprawiedliwym i prawym".
(Powtórzonego Prawa 32:3-4).

Innymi słowy, Bóg jest stały i niezawodny dla Swego ludu. Niczym skała, Bóg nie zmienia się z dnia na dzień, z chwili na chwilę. 

“Lecz Jeszurun utył i wierzgał – 
Otyłeś, obrosłeś w tłuszcz, zgrubiałeś; 
Opuściłeś Boga, który cię uczynił, 
I lekceważyłeś Skałę swego zbawienia. 
 Pobudzili go do zazdrości obcymi bogami, 
Rozdrażnili go obrzydliwościami. 
O Skale, która cię spłodziła, zapomniałeś,
 I zapomniałeś Boga, swego Stwórcę”. (Powtórzonego Prawa 32:15-16,18). 

Mojżesz powiedział im, że Bóg ich opuści jeśli zwrócą się do innych “skał”: 

“Jakże mógłby jeden gonić tysiąc 
I dwóch zmusić do ucieczki dziesięć tysięcy, 
Gdyby ich Skała nie zaprzedała ich 
I PAN ich nie wydał? 
Bo ich skała nie jest jak nasza Skała, 
Nasi wrogowie sami są sędziami”.
(Powtórzonego Prawa 32:30-31) 

Bogowie innych narodów są jak małe skały, bez większej wartości. Izrael popełniłby głupstwo opuszczając Prawdziwą Skałę, ponieważ z czasem Bóg zniszczyłby te kamyczki. 

“I powie: Gdzie są ich bogowie? 
Ta skała, w której pokładali ufność?” 
(Powtórzonego Prawa 32:37) 

Gdy narodził się Samuel, jego matka Anna chwaliła Boga jako jej Skałę: 

“Nikt nie jest tak święty jak PAN. Nie ma bowiem nikogo oprócz ciebie i nikt nie jest taką skałą jak nasz Bóg” (1 Samuela 2:2). 

Dawid również chwalił Boga jako jego Skałę: 

“Powiedział: PAN jest moją skałą, moją twierdzą i moim wybawicielem. Bóg moją opoką, której będę ufał, moją tarczą i rogiem mojego zbawienia, moją wieżą i moją ucieczką, moim zbawicielem; wybawiasz mnie od przemocy. Bo któż jest Bogiem oprócz PANA? Któż skałą oprócz naszego Boga? PAN żyje, niech będzie błogosławiona moja skała, niech będzie wywyższony Bóg, skała mojego zbawienia.” 
(2 Samuela 22:2-3,32,47).

Psałterz pełen jest odniesień do Boga jako naszej Skały: 

“Do ciebie wołam, PANIE, Skało moja; nie bądź głuchy na moje wołanie“ (Psalm 28:1).

“Nakłoń ku mnie swego ucha, czym prędzej mnie ocal; bądź mi mocną skałą, domem obronnym, abyś mnie wybawił.  Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą” (Psalm 31:2-3).

“Powiem Bogu, mojej skale: Czemu o mnie zapomniałeś?  Czemu chodzę smutny z powodu ucisku wroga?”  (Psalm 42:9) 

“Chodźcie, śpiewajmy PANU,  wykrzykujmy radośnie skale naszego zbawienia". (Psalm 95:1; por. również 61:23; 62:7; 71:3; 89:26; 92:15; 94:22). 

Izajasz również nazywa Boga Skałą Izraela: 

“A ponieważ zapomniałeś o Bogu twojego zbawienia i nie pamiętałeś o skale twojej mocy...” (Izajasza 17:10)

“Pokładajcie nadzieję w PANU na wieki, bo JEHOWA BÓG jest wieczną skałą” (Izajasza 26:4; por. 30:29; 44:8).

Możemy podsumować to, co Biblia mówi o Bogu jako naszej Skale zauważając pięć rzeczy. 

Po pierwsze, skała wskazuje na siłę. Skała jest twarda i mocna, a jeśli jest skałą wielką, jest również praktycznie niezniszczalna. 

Po drugie, Bóg prezentuje Siebie jako skałę, w której można się ukryć, fortecę. Bóg umieścił Mojżesza w rozpadlinie skalnej, aby uchronić go przed pochłaniającą chwałą Pana (Wyjścia 33:22); a jako że ta skała często określana jest jako miejsce “obok Mnie”, komentatorzy często łączą ją z Jezusem Chrystusem, naszym Obrońcą. 

Po trzecie, Bóg jako Skała wskazuje na sąd. Jeżeli spadnie na ciebie wielka skała, zostaniesz zmiażdżony, a taką właśnie sądną skałą jest Bóg. Jezus nazwał siebie “kamieniem, który odrzucili budujący” i powiedział, że “każdy, kto upadnie na ten kamień, roztrzaska się” (Łukasza 20:17-18). Upadek na Kamień i roztrzaskanie jest obrazem zbawienia, ale Kamień spadający na ciebie jest obrazem sądu. Możemy przy okazji przypomnieć sobie, że wyznaczoną metodą egzekucji w Biblii było ukamienowanie (Powtórzonego 13:10 itd.). Danielowa wizja historii świata pokazała Królestwo Chrystusa jako “kamień odcięty bez pomocy rąk”, który miał uderzyć i roztrzaskać królestwa świata (Daniela 2). W niejasnym fragmencie, święci radują się, gdy dzieci Babilonu zostają roztrzaskane o skałę (Psalm 137:9) - ale w świetle Ew. Łukasza 20:18 musimy zadać sobie pytanie - czy wskazuje to na zniszczenie, czy zbawienie? Jako że Kościół zawsze widział wody chrztu jako wody sądu prowadzącego do zbawienia, chrzcielnice często wykonywane były z kamienia. 

Po czwarte, Bóg jako nasza Skała jest fundamentem Swojego domu, Swojego Królestwa. Mądry człowiek buduje swój dom na tej Skale (Mateusza 7:24-25). Chrystus jest najważniejszym kamieniem węgielnym, a my jesteśmy żywymi kamieniami (Efezjan 2:20; 1 Piotra 2:6). 

Po piąte, potężna skała daje cień, obraz Bożej opatrzności i ochrony. Widzieliśmy, że obłok chwały Boga dawał Izraelowi cień na pustyni (Izajasza 4:6; 25:4). A wielka, dająca cień skała jest jak ten właśnie obłok, w swoim kształcie i funkcji. 

Dzieci Boże, jako Jego obrazy, również są jak skały. Bóg jest Wielką Skałą, a my jesteśmy małymi skałami. Wspominałem już o tym jak my, jako żywe kamienie, jesteśmy zbudowani na fundamencie, którym jest Bóg. Jesteśmy Jego żywą świątynią. Księga Izajasza 32:2 mówi o wzajemnej posłudze Chrześcijan jako skał: “I ten mężczyzna będzie jak zasłona przed wiatrem i jak schronienie przed burzą; jak strumienie wód w suchym miejscu, jak cień wielkiej skały w spragnionej ziemi".

Najbardziej znany fragment, który o tym mówi to Mateusza 16:18, “Ja ci też mówię, że ty jesteś Piotr, a na tej skale zbuduję mój Kościół.” Imię Piotr oznacza skałę, ale nie jest tym samym słowem co słowo określające Skałę, na której Chrystus buduje Swój Kościół. To drugie słowo oznacza “wielką skałę” lub “opokę, fundament". Piotr jest więc małą skałą, “odłamkiem Prawdziwej Skały”.

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Through New Eyes" (s. 69-73).
tłum. Mikołaj Woźny

wtorek, 24 września 2024

Konieczność głoszenia Ewangelii i rzymskokatolickie "kręgi zbawienia"

Gdyby ludzie, którzy nie słyszeli o Ewangelii, o dziele naszego Pana Jezusa, mogli być zbawieni według ich własnych standardów, wówczas nie ma sensu głoszenie im Ewangelii, nie ma sensu odkupieńcza śmierć Syna Bożego. 

 Nie głosimy ludziom szybszej drogi do nieba od tej, którą sami mają. Głosimy ludziom jedyną drogę do Ojca, którą jest Jezus Chrystus.

J 14:6 Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.

 Dz 4:12 I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.

1 Tm 2:5 Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus.

W taki sposób przedstawia to Pismo Święte.

Apostoł Jan naucza, że kto nie zna Syna, ten nie zna Ojca. Apostoł Paweł pisze, że jak ludzie mają poznać Boga, nie znając Syna. A jak mają poznać Pana jeśli o Nim nie słyszeli? A jak mają usłyszeć jeśli nie ma nikogo, kto im powiedział?

 Rz 10:13-17 Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? Jak napisano: O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny! Lecz nie wszyscy dali posłuch dobrej nowinie; mówi bowiem Izajasz: Panie! Któż uwierzył zwiastowaniu naszemu? Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.

Ważne, byśmy przypominali sobie oraz innym te prawdy, ponieważ szczególnie w Kościele rzymskokatolickim coraz popularniejsza staje się tzw. teoria kręgów zbawienia. Mówi ona, że poza Kościołem nie ma zbawienia. A czym więc jest Kościół? Drugi Sobór Watykański (inicjatorem tej koncepcji był Karl Rahner) naucza, iż Kościół składa się z kilku kręgów i wszystkie one wchodzą w jego zakres:

Pierwszy krąg: Kościół Rzymskokatolicki (KRK). Jest on najbliższy prawdy. Nie posiada pełni prawdy, lecz ma wszystko co potrzebne do zbawienia.

Drugi krąg: chrześcijanie z innych wspólnot, a więc ci, którzy wierzą w Chrystusa jako Boga, lecz nie zgadzają się z nauczaniem KRK: np. prawosławni, protestanci. 

Trzeci krąg: wyznawcy innych religii. W pierwszej kolejności monoteistycznych (judaiści, muzułmanie), ale również politeistycznych (hinduzim itp.)

Czwarty krąg: niewierzący (ateiści i agnostycy), którzy kierują się w życiu dobrem.

Znany zakonnik Adam Szustak mówi w taki sposób: Czyli poza Kościołem nie ma zbawienia. Jednak Kościołem są wszystkie te kręgi. Możliwe jest przejście pomiędzy kręgami, ale w zasadzie każdy z tych czterech kręgów wchodzi w zakres Kościoła, dlatego znajdując się w obrębie któregokolwiek nich - możliwe jest uzyskanie zbawienia.

Jak to odpowiedzieć? Owszem, zgadzamy się, że judaiści lub muzułmanie nie są w tej samej sytuacji co agnostycy lub ateiści. Światło w judaizmie jest większe aniżeli w ateizmie. Jednak w obu przypadkach mówimy o ewangelizacji i konieczności nawrócenia, nie zaś o "transferach" do wyższych kręgów w celu zwiększania szansy na zbawienie. Nie mówimy, że lepiej, by ateista został buddystą lub czcicielem krwawych bóstw hinduizmu, by miał większe na zbawienie.

Jedyna droga do zbawienia wiedzie przez opuszczenie religii bez Chrystusa, moralności bez Chrystusa i przyjście z wiarą do Niego. Jezus powiedział o sobie, że jest jedyną drogą do otrzymania życia, do powstania ze śmierci, do zerwania kajdanów grzechu. Wiara w Jezusa wyjście na wolność, to przejście z ciemności do światła, a nie zwiększenie prawdopodobieństwa życia wiecznego.

Nasz Pan Jezus Chrystus powiedział:

"Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim" (Jn 3.36)

Zaś Ap. Piotr oznajmia co jest stawką: "Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze" (Dz. Ap. 3.19)

Nie ma tu mowy o prawdopodobieństwie, o zwiększonej szansie. Jest mowa o pewności dla każdego, kto zaufał Jezusowi. Dlatego Pismo Święte przykłada wielką wagę do głoszenia Słowa Bożego. Wiara rodzi się bowiem nie w wyniku siedzenia w miejscu, kontemplacji itp., lecz w wyniku słuchania Słowa Bożego, a więc w wyniku spotkania z Chrystusem przemawiającym poprzez Pismo Święte!

Z tego powodu tak ważna jest służba Ewangelii, kaznodziejska i ewangelizacyjna rola Kościoła. Kościół wierny Bogu to Kościół, który nie milczy, lecz przemawia. I przemawia w zgodzie ze Słowem Bożym, nie głosząc własnych nauk, własnych filozofii, własnych przykazań, własnych koncepcji zbawienia i dobrego życia.

Dzielmy się Dobrą Nowiną. W ten sposób uczestniczymy w tej wspaniałej Bożej misji niesienia lekarstwa ludziom - nawet jeśli wielu z nie zdaje sobie sprawy ani z własnej śmiertelnej choroby, ani z istnienia lekarstwa na nią.

czwartek, 1 sierpnia 2024

Literacka struktura całej Biblii - James B. Jordan

W tym eseju zastanowimy się nad strukturą całej Biblii jako jednego Słowa Bożego. Po pierwsze, jest tylko jedna Biblia, nie dwie. Choć dzielimy Biblię na Stary i Nowy Testament, podział ten ma znaczenie nie większe niż ten na rozdziały i wersety czy podział Księgi Królewskiej na dwie części. Biblia nigdy nie uczy nas, że istnieją dwa "testamenty". Są tylko "pisma". Biblia jest niczym jeden długi utwór muzyczny z różnymi splatającymi się motywami, ale nie podzielony na dwie części. To my, jako Kościół, podzieliliśmy Biblię dla wygody. 

Od tego musimy zacząć. Tylko dobrze o tym fakcie pamiętając, jesteśmy w stanie rozpocząć rozmowę o niektórych podziałach wewnątrz Biblii. Oczywiście Kościół nie popełnił błędu, zauważając, że pierwsza część Biblii napisana jest po hebrajsku, a późniejsza po grecku. Nie był też w błędzie, gdy spostrzegł, że grecka część Biblii stanowi finał opowieści i odkrywa nadejście Nowego Stworzenia. Nie ma nic złego w mówieniu o Starym i Nowym Testamencie, o ile nie uznajemy, że istnieją dwie Biblie. 

Możemy też zauważyć, że hebrajskie Pisma składają się z 22 ksiąg, co odpowiada liczbie liter w hebrajskim alfabecie. 22 księgi otrzymujemy pamiętając o tym, że I i II Samuela to jedna księga, tak jak I i II Królewska. Jako że ostatni werset II Kronik powtórzony jest jako pierwszy werset Ezdrasza, a Księgi Ezdrasza i Nehemiasza zawsze, od czasu napisania, uznawane były za jedną księgę, jasne jest, że I i II Kronik, Ezdrasza oraz Nehemiasza stanowią jedną księgę, którą możemy nazwać Większymi Kronikami. Księga Jeremiasza oraz Lamentacje (Treny) stanowią jedną księgę, co ukazuje nam struktura całości (osobiste lamentacje Jeremiasza z początku są odzwierciedlone przez zbiorowe lamentacje miasta-oblubienicy na końcu). Wreszcie, tak zwane księgi Mniejszych Proroków stanowią jedną księgę z jedną tematyczną linią historii - Księgę Dwunastu. 

Dwadzieścia dwie księgi odpowiadające 22 literom języka, którego Bóg użył do ich spisania, są dosyć jasnym Boskim projektem. Greckie Pisma (Nowy Testament) zbudowane są z 27 ksiąg, co równa się 3 3 , również w oczywisty sposób istotnej z biblijnego punktu widzenia liczbie i równie oczywiście zgodnie z Boskim projektem. Jednakowoż suma ksiąg wynosi 49, a więc 7 x 7 i jest to ewidentnie najważniejsza liczba. Bóg pragnie, abyśmy przyjmowali Biblię jako jedną księgę. 

Kościół ma za sobą długą i smutną historię czynienia podziału Biblii na Stary i Nowy Testament bardziej istotnym niż być powinien. W niektórych liturgiach hebrajskie Pisma wcale nie są czytane, gdyż wymaga się jedynie fragmentów z Ewangelii i Listów. Wielu teologów traktuje Nowy Testament jako ważniejszy niż Stary, mimo, że jest on 5 razy krótszy od Starego i nie może być zrozumiany inaczej, niż jako finał opowieści rozpoczętej w Księdze Rodzaju. Wiele grup w Kościele nauczało, że Stary Testament to tylko interesujące informacje, podczas gdy to Nowy Testament stanowi autorytet dla Kościoła, chociaż Jezus powiedział, iż nie przyszedł wymazać prawa i proroków, a Paweł, że wiara nie wymazuje prawa, tylko je ustanawia. 

Chrześcijańscy badacze i nauczyciele akademiccy niemal zawsze oddzielają studiowanie Starego Testamentu od Nowego. Niewielu zajmuje się powiązaniami między nimi. Mamy wiele publikacji o Starym Testamencie i ich odpowiedników o Nowym Testamencie, lecz niepokojąco mało mówiących o obu. 

Co najgorsze, niektórzy reformowani myśliciele, w szczególności Meredith Kline, postulują jakoby te dwa "testamenty" tworzyły dwa oddzielne kanony. Kanon to zasada. Pierwotnie słowo to oznaczało po prostu listę, a więc kanon Biblii to lista ksiąg w Biblii. Z czasem zaczęło jednak oznaczać listę tego, co ma autorytet. Kline i jego zwolennicy odchodzą od całej historii Chrześcijaństwa głosząc, że Bóg zastąpił stary kanon Starego Testamentu nowym kanonem - Nowym Testamentem. 

To niedorzeczne. Sugeruje bowiem, że nie było żadnego kanonu ani zasady dla wiernych Starego Stworzenia do momentu ukończenia Większych Kronik i/lub Księgi Malachiasza. Oczywiście, ci ludzie powiedzieliby, że kanon był rozbudowywany na przestrzeni wieków, poczynając od Księgi Rodzaju i kończąc na Malachiasza. Jednak jeśli tak jest, to nie mają powodu uważać, że zakończył się na Księdze Malachiasza. Bez wątpienia jedyny kanon Biblii nie skończył się aż ostatnia z ksiąg greckich Pism, prawdopodobnie Objawienie, nie została ukończona. 

Poza tym, co właściwie oznacza dla nas "kanoniczność" Nowego Testamentu? Czy chodzimy do Świątyni, jak Jezus i Paweł? Czy składamy śluby nazyreatu, jak to uczynił Paweł? Czy mamy najpierw udawać się do Żydów, do synagogi, za każdym razem, gdy zakładamy Kościół w nowym miejscu? Czy wciąż mamy cudowne dary języków i proroctwa? Nie, oczywiście, że nie. Musimy dokonywać interpretacji tekstu Nowego Testamentu, stosując go w Kościele i musimy dokonywać tego samego rodzaju interpretacji, stosując tekst Starego Testamentu. 

Niektórzy powiedzą teraz: "Tak, ale między Malachiaszem a Mateuszem Bóg milczał przez czterysta lat", To prawda, jednak nie był to pierwszy długi okres milczenia. Między Księgą Jozuego a Sędziów i Rut upłynęło kilkaset lat. Również między pismami Salomona a Księgą Izajasza minęło ponad dwieście lat. Z tego wynika, że mamy nie dwa, a cztery testamenty. I to jest bardzo ważne. 

Pierwszy "testament" jest kapłański, złożony z ksiąg od Rodzaju do Jozuego. Drugi "testament" jest królewski, złożony z Księgi Sędziów, Rut, Samuela, Psalmów i czterech ksiąg mądrościowych oraz zapewne narracji Salomona wprowadzonej później w Księdze Królewskiej. Trzeci "testament" jest proroczy, złożony z pozostałych hebrajskich Pism. Czwarty “testament” opowiada o trwającej w Duchowej chwale i zmartwychwstałej ludzkości w Chrystusie. 

Spotkaliśmy się już z tą sekwencją podczas naszego studium przymierza: wpierw kapłan, następnie król, potem starszy-prorok i wreszcie pełna dojrzałość po drugiej stronie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Możemy zauważyć tę sekwencję również w czterech twarzach cherubinów. Wół jest kapłański, stanowi ofiarę przebłagalną za grzechy Najwyższego Kapłana (Kapłańska 4). Wół idzie naprzód, tak jak jest mu nakazane. Lew jest królewski, jak lew Judy. Wyskakuje przed siebie, przejmując przywództwo i władzę. Orzeł szybuje na wysokości i jest proroczy (Objawienie 8:13, gdzie poprawnie, w bliższym tłumaczeniu, mowa o orle, nie aniele). Wreszcie, człowiek jest ponad wszelkim stworzeniem. 

W Księdze Kapłańskiej 8 namaszczone zostają prawe uszy, prawe kciuki i wielkie palce u prawych stóp kapłanów. Ta sekwencja zdaje się być analogiczna. Tak, mowa o kapłanach, ale mowa także o reprezentantach Izraela jako całości, niosących ze sobą również jego królewski i proroczy aspekt. Ucho kapłana jest otwarte na Boże słowo, które ten potem wykłada ludowi. Król jest człowiekiem działania; stąd namaszczona dłoń. Prorok wędruje z miejsca na miejsce, służąc nie tylko w Izraelu, ale i wśród narodów; stąd namaszczona stopa. 

Cztery Ewangelie odpowiadają tejże sekwencji. Mateusz prezentuje Jezusa jako nowego Mojżesza, Marek jako nowego Dawida, a Łukasz jako nowego proroka. U Mateusza Jezus głównie głosi kazania. U Marka głównie dokonuje czynów władzy (cudów). Łukasz kładzie nacisk na wędrówki Jezusa, poświęcając "łukaszowej opowieści wędrówki" całą drugą połowę swojej Ewangelii. Więc, Mateusza jest kapłańska, jak wół. Marka jest królewska, niczym lew. Łukasza jest prorocza, tak jak orzeł. Jan przechodzi w swojej Ewangelii dalej, prezentując Jezusa jako dojrzałego człowieka, pełen obraz i podobieństwo Boga. 

Powrócimy jeszcze później do powiązań z cherubinami. Teraz spróbujemy zrozumieć, że Biblia jest napisana i uporządkowana w sposób złożony teologicznie. Cztery duże grupy ksiąg odpowiadają czterem fazom życia człowieka, czterem twarzom cherubinów, czterem Ewangeliom i tak dalej. 

Fakt, że Biblia składa się z 49 ksiąg zaprasza nas do rozważenia innego sposobu myślenia o jej strukturze. Składa się z siedmiu bloków ksiąg. Zauważmy, że mamy siedem powszechnych ("katolickich") listów (właściwie listów do obrzezanych): Jakuba, 1 i 2 Piotra, 1, 2, i 3 Jana, oraz Judy. Licząc Hebrajczyków (patrz 2 Piotra 3:15-16), jest czternaście listów Pawła. To są ostatnie trzy grupy siedmiu. Centralną grupę siedmiu rozpoczynają Większe Kroniki, rozpoczęte od Adama i dobiegające końca później w historii niż jakakolwiek inna księga poprzez listę kapłanów (Nehemiasza 12:10-11), przez co tworzą wprowadzenie do Ewangelii. Pozostałe księgi to cztery Ewangelie, Dzieje Apostolskie (Łukasza część 2) i Objawienie (Jana część 2). 

To daje nam trzy grupy siedmiu ksiąg w Starym Testamencie. Podczas
dłuższych rozważań tego tematu doszedłem do ogólnego wniosku, że te
księgi łączą się w następujący sposób:


Ten wprowadzający esej nie jest miejscem na wchodzenie w powody tych list i korelacji. Czytelnika pragnącego poszerzyć swoją wiedzę zapraszam do zaopatrzenia się w moje szersze studium. To, co dla nas istotne na ten moment to zauważenie, że Bóg napisał Biblię w siedmiokrotności siedmiu ksiąg, a także że w Jego wielkie dzieło wbudowane jest kilka struktur, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie ich wszystkich zrozumieć. 

Podsumowując: hebrajskie Pisma składają się z 22 ksiąg, stanowiących analogię do 22 liter hebrajskiego alfabetu. Zastosowanie alfabetu jako porządkowej struktury literackiej możemy zauważyć w wielu psalmach oraz w Lamentacjach 1-4, a więc nie powinno nas to dziwić. Być może nawet każda nazwa hebrajskiej litery odpowiada jednej księdze? 

Nowy Testament składa się z trzech razy trzy razy trzy ksiąg. 

Biblia jako całość składa się z czterech dużych “testamentów”, które przechodzą z kapłana do króla, z króla do proroka, i z proroka do pełnej dojrzałości. 

Biblia jako całość składa się również z siedmiu razy siedem ksiąg, uporządkowanych w grupy siedmiu.

____________

James B. Jordan jest reformowanym teologiem, autorem wielu książek nt. teologii, liturgii, biblistyki. Jest honorowym wykładowcą w Theopolis Institute. 

tłum. Mikołaj Woźny

środa, 7 lutego 2024

Polska nie jest własnością polityków

Polska (i wszystkie inne narody) należy do Jezusa, zaś ziemska władza to słudzy, którym powierzony jest chwilowy nadzór. Kiedyś jednak Pan stawi ich przed sobą i rozliczy ze sprawowanej służby. Świat nie jest domem bez Gospodarza. Polska nie jest własnością polityków. 

Istnieje prawo (którego źródłem jest Bóg i Jego Słowo) ponad prawem stanowionym przez ludzi. Istnieje sprawiedliwość, która osądza publiczne autorytety, Kościoły i władze państwowe. To, co dobre, nie jest po prostu czymś, co za takie zostało uznane przez ludzi sprawujących władzę. Pamiętaj o tym, rozmawiając o polityce, rządzie, opozycji, komisjach europejskich, sędziach, wymiarze sprawiedliwości... 

Kościół w sprawach publicznych powinien mówić własnym głosem (w wierności Bożemu Słowu), a nie głosem premiera Tuska, ministra Bodnara, marszałka Hołowni, premiera Morawieckiego, prezesa Kaczyńskiego itd. 

Bóg istnieje. I nie milczy. Kościół również nie powinien.

poniedziałek, 5 lutego 2024

Owca nie idzie za głosem obcych

Słowem Bożym jest oczywiście Chrystus - Boży Syn (J 1:1-2). On jest odwiecznym Słowem, poprzez które wszystko powstało: rzeczy widzialne i niewidzialne. Jeśli jednak nie konkretyzujemy w jaki sposób On objawia swoją niezmienną wolę i w jaki sposób możemy Go poznać, to w powyższe stwierdzenie możemy włożyć różną i błędną treść. Dla niektórych bowiem Słowem Chrystusa jest Tradycja, dla innych Księga Mormona, dla innych pisma Ellen White, a jeszcze dla innych współczesne wizje, sny lub proroctwa. 

Dlatego tak ważna jest precyzja w wyrażaniu biblijnych prawd. O osobie, dziele, nauczaniu i przykazaniach Chrystusa dowiadujemy się poprzez Biblię, całą Biblię i tylko Biblię. Nie ma *natchnionego, nieomylnego, autorytatywnego* Słowa Bożego poza Biblią. Dlatego Kościoły protestanckie zgodnie wyznają zasadę "Sola Scriptura" (Tylko Pismo) w odpowiedzi na błędne twierdzenie, że mamy inne źródła natchnionego objawienia. 

Owszem, Bóg działa, czyni cuda, przemawia poprzez okoliczności, zdarzenia, ludzi na naszej drodze, naturę, gwiazdy, inspirujące książki, historię i mądrość Kościoła, piękną sztukę itd. Jeśli jednak ktoś nazywa "Słowem Bożym", "Słowem od Pana" cokolwiek poza Pismem Świętym, to jest to prosta droga na manowce i podążanie za obcym autorytetem. 

Jednym z największych biblijnych wykroczeń w Bożych oczach jest nazywanie "Słowem od Pana" czegoś, co nim nie jest. To bałwochwalstwo, przy którym kult jasnogórski jest mniejszym i młodszym rodzeństwem. Owca nie idzie za głosem obcych, podąża za głosem Pasterza. 

Gdzie go usłyszysz? 

Jeśli jesteś chrześcijaninem, odpowiedź powinna być dla Ciebie oczywista.

poniedziałek, 22 stycznia 2024

Biblia nie jest najważniejszym Słowem Bożym

Zasada SOLA SCRIPTURA (Tylko Pismo) nie oznacza, że Biblia jest *najważniejszym* Słowem Bożym. Oznacza natomiast, że jest ona *jedynym* natchnionym, nieomylnym autorytetem w sprawach wiary i praktyki życia. 

Owszem, Bóg działa i przemawia poprzez okoliczności, zdarzenia, przyrodę, mądrość minionych pokoleń, gwiazdy, ludzi i zwierzęta. Jest aktywny w opatrznościowym prowadzeniu każdego z nas, czyni cuda i uczy mądrości poprzez innych ludzi, historię, ważne książki lub inspirującą sztukę. 

Kiedy jednak mówimy o *natchnionym, autorytatywnym, bezbłędnym* Słowie Bożym, to jest nim Biblia, cała Biblia i tylko Biblia. 

To niesamowicie uwalniająca prawda. Chroni bowiem przez ludzką presją - innych lub własnego serca, zniewoleniem, poddawaniem się pod obce jarzmo lub ludzkim konwencjom. Jako chrześcijanin jesteś powołany do wolności, a Panem Twojego sumienia jest Chrystus i Jego Słowo (Pismo Święte).

środa, 10 stycznia 2024

Wystarczalność Pisma Świętego

"Ani kościół Rzymu, ani anabaptyści nie uznają Biblii za wystarczające objawienie Boże. Ci drudzy mają niskie mniemanie o Piśmie i podnoszą absolutną konieczność wewnętrznego światła oraz wszelkich rodzajów objawień specjalnych, podczas gdy pierwszy obejmuje tradycję ustną za konieczne uzupełnienie spisanego Słowa.

Według rzymskich katolików tradycja ta ucieleśnia prawdy, które apostołowie głosili, ale nie powierzyli Pismu, a które zostały odziedziczone przez Kościół katolicki w sposób ciągły, z pokolenia w pokolenie. Zawarte są obecnie przede wszystkim w dekretach soborów, w pismach świętych ojców, w orzeczeniach papieskich i w słowach, i obyczajach świętej liturgii. W opozycji do tego stanowiska reformatorzy podtrzymywali doskonałość czy też wystarczalność Pisma. Nie oznacza to, że wszystko co zostało wypowiedziane czy spisane przez proroków, Chrystusa czy apostołów zawarte jest w Piśmie, ale tylko tyle, że spisane Słowo jest wystarczające dla zaspokojenia moralnych i duchowych potrzeb jednostek oraz Kościoła. Wlicza się w to zaprzeczenie, że jest obok Pisma niespisane Słowo Boże o równym mu lub wyższym autorytecie".

Louis Berkhof, Podręcznik doktryny chrześcijańskiej., Instytut Tolle Lege, Warszawa 2023, s. 38-39. 

czwartek, 4 stycznia 2024

Pastor: Nie traktuj dosłownie opisu Bożego narodzenia


Mój przyjaciel nadesłał mi publiczny list autorstwa księdza 
Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie Michała Jabłońskiego. Jest publicznie on dostępny w internecie na profilu jednej ze wspólnot związanej z Kościołem Ewangelicko-Reformowanym w Polsce.

Cytuję jego fragment: 

"Wydaje się, że wśród ludzi zawsze była bardzo silna pokusa, by tę historię (opis Bożego narodzenia z Ew. Mateusza i Ew. Łukasza - dop. PB) rozumieć dosłownie. A przecież w świecie naszych doświadczeń dziewice nie rodzą dzieci, gwiazdy nie ogłaszają narodzin wielkiego człowieka, mędrcy nie opuszczają swoich domów w poszukiwaniu nowonarodzonego króla, aniołowie nie śpiewają, a pasterze nie szukają dziecka leżącego w żłobie, owiniętego w pieluszki. Te historie są piękne i pociągające, ale nigdy nie miały być traktowane dosłownie. Niemniej jednak są one czytane jako „Słowo Boże”, umieszczane w hymnach, liturgiach, przedstawieniach i powtarzane tak często, że większość ludzi myśli o nich jak o zdarzeniu prawdziwym w każdym punkcie".

Wielu może jest zszokowanych. Ja również byłem, ale tylko na początku - tuż po przeczytaniu tych słów. Później przyszła refleksja, że przecież to naturalna konsekwencja podejścia do Pisma Świętego, a więc traktowania go jako "Słowa Bożego", a nie Słowa Bożego. 

Niewiara w historyczny opis stworzenia, w zabicie Abla, arkę i potop, cud rozstąpienia Morza Czerwonego itd. to typowe doktryny liberalnych wspólnot. Jednak publiczne oznajmienie, że ewangeliczny opis okoliczności przyjścia na świat Syna Bożego niekoniecznie jest prawdziwy w każdym punkcie to już inna religia - odmiana niewiary, nie zaś chrześcijaństwa. 

Jeśli Jezus nie narodził się z dziewicy, a więc miał ziemskiego ojca, to znaczy, że jest obarczony grzechem pierworodnym, posiada grzeszną naturę i nie może ponieść na krzyż naszych grzechów jako nasz reprezentant - w pełni bezgrzeszny człowiek. Zaprzeczanie dziewiczemu poczęciu Syna Bożego to nauka, która podważa podwaliny Ewangelii.

Jeśli traktujemy Pismo Święte jako "Słowo Boże", nie zaś jako Słowo Boże, owocem będzie niewiara, sceptycyzm, poddawanie w wątpliwość prawdziwości Bożych słów (wzorem węża w Ogrodzie). Wydobywa się on jednak nie z zeświecczonych uczelni, lecz z budynku, nad którym widniejsze szyld z napisem "Kościół". To ziarno niewiary rozrzucane jest nie przez świeckich profesorów, lecz przez ludzi z koloratką pod szyją. 

Słyszycie to wyraźnie? Mamy nie traktować dosłownie opisu narodzin Jezusa, a przynajmniej nie w całości - wystarczy ograbić go z cudów i z niezwykłego Bożego działania. Przecież wiemy, że dziewice nie rodzą dzieci. Przecież wiemy, że mędrcy nie opuszczają swoich domów w poszukiwaniu nowonarodzonego króla, aniołowie nie śpiewają, a pasterze nie szukają dziecka leżącego w żłobie. Wiadomo, prawda? Dlatego, drodzy chrześcijanie, miejcie trochę rozsądku. Kiedy się zastanowicie, to sami zrozumiecie, że nie o historyczne fakty tu chodzi. Słowa biblijnych Ewangelistów potraktujmy jak "Opowieść Wigilijną" Dickensa, a więc piękną i pociągającą historię, która nigdy nie miała być traktowana dosłownie. Po prostu wyciągnijmy z tej magicznej opowieści ponadczasowe przesłanie.

Jakie? No... ten... tego... Miłość. O! Miłość jest super. Co jeszcze? Serdeczność! Tak bardzo nam jej brakuje dziś! Pokój. Dobro. Ciepło ludzkich serc. Szacunek wobec mniejszości wyznaniowych, narodowych i seksualnych. I coś tam jeszcze się znajdzie. 

Cóż... Powyższe słowa ewangelickiego księdza to anty-ewangelizacja, to powołanie siewcy niewiary Bogu. Oczywiście nie przeczę, że wspólnoty dla osób, które nie wierzą Słowu Bożemu, również komuś mogą być potrzebne. Można w nich pośpiewać, spojrzeć na świece, nacieszyć się zapachem i estetyką budynku kościelnego, obejrzeć tradycyjny strój liturgiczny duchownego, wzmocnić sceptycyzm wobec Słowa Bożego, pobudzić intelekt, który rzuci wyzwanie historyczności wydarzeń w ewangelicznych opisach przyjścia Jezusa na świat. 

Wydaje się, że wśród ludzi zawsze była bardzo silna pokusa, by takie wspólnoty rozumieć jako "Kościół" dosłownie. 

czwartek, 28 grudnia 2023

Kto cię uczy jak rozumieć świat?

To zatrważające jak wielu chrześcijan traktuje polityków i rząd jako współczesnych mesjaszy. Bitwa o TVP, o kształt wiadomości to dla wielu walka o własne szczęście i prawdziwy obraz świata. 

Jedni bojkotowali telewizję publiczną za poprzedniego rządu. Teraz zaś z wypiekami na twarzy oczekują, że dziennikarze i redaktorzy na usługach nowej władzy będą ich uczyli jak rozumieć świat i bieżące wydarzenia. 

To niestety owoc niedojrzałości, zdziecinnienia i płytkiego nauczania w Kościołach. Wielu chrześcijan zostało nauczonych, że Biblia jest autorytetem w sprawach duszy i zbawienia, ale już nie w kwestii ekonomii, edukacji, etyki, filozofii, rodziny, prawa, obronności, kompetencji ziemskiej władzy. 

Według nich Bóg milczy w sprawach codziennego życia, roli państwa i ziemskiej władzy. Dlatego jedni za zbawienny dla Polski uważają głos Morawieckiego i Kaczyńskiego (i byłej TVP), drudzy zaś głos Tuska i Hołowni (i TVN). 

Tymczasem Bóg nie milczy. Jest Król nad królami, który przemówił. Jego Słowo rozsądza słowa i czyny rządzących. Nie odróżnisz prawdy od kłamstwa słuchając TVP lub TVN, PiS lub PO. Odróżnisz je, słuchając z wiarą Słowa Bożego (Biblii). 

Boże Narodzenie przypomina, że pokój i nadzieja dla narodów nie wyłania się spośród ziemskich struktur władzy. Jest nią narodzony w Betlejem Król. Zmiana przychodzi na ziemię z nieba, nie z ław sejmowych lub mediów głównego nurtu. 

Syn Boży zmienia życie tych, którzy są głodni trwałej radości i trwałego pokoju. Poznawaj Jego Słowo i ucz się czytać, rozumieć świat Bożymi oczami.

wtorek, 24 października 2023

15 tez na temat biblijnego zrozumienia roli Izraela

1. Bóg zawsze miał i ma jeden lud: Kościół (Ecclesia). W Starym Testamencie był nim Izrael, w erze Nowego Przymierza jest nim Nowy Izrael: wielonarodowy Kościół Powszechny, w którym podział na Żyda i Greka został zniesiony. Oznacza to ciągłość i kontynuację jednego ludu Bożego. Jezus nie założył nowej religii. O Nim mówi całe Pismo. 

2. Celem Izraela w Starym Testamencie było zaniesienie Bożego światła dla narodów, bycie Bożym listonoszem, który miał zanieść innym narodom błogosławieństwo Abrahamowe. Niestety Izrael sprzeniewierzył się swojemu powołaniu i odrzucił zarówno proroków, jak i Mesjasza, a poprzez to również Abrahama i Mojżesza, którzy mówili o Chrystusie (Łk 24:44). 

3. Bóg nie honoruje pochodzenia i narodowości. Większe światło i poznanie (Prawo, świątynia, obrzezanie, kapłaństwo...), które otrzymał Izrael oznaczało większą odpowiedzialność i większy sąd - w razie odstępstwa. Dotyczy to również Kościoła (1 P 4:17). 

4. Nie ma żadnego dziedzictwa, obietnic i duchowych błogosławieństw poza Chrystusem, poza kontekstem więzi z Nim, którą nawiązujemy przez wiarę. Będąc zjednoczeni z Chrystusem otrzymujemy wszelkie duchowe błogosławieństwa nieba. Poza Chrystusem nie dziedziczymy żadnych obietnic. Poza piekłem. 

5. Duchowym potomstwem Abrahama są ci, którzy mają wiarę Abrahama, a więc ufają Jezusowi (Gal 3:27-29). Jedynie ta więź i ten rodowód ma zbawcze znaczenie. 

6. Proroctwa dotyczące odbudowania przybytku Dawida spełniły się w nowotestamentowym Kościele (Dz 15:15-19). Proroctwa o zawarciu nowego przymierza z domem Izraela i domem Judy (i nowym sercu) spełniły się w nowotestamentowym Kościele (Hbr 8:7-13). Kościół jest Izraelem Bożym. 

7. Proroctwa dotyczące zniszczenia i odbudowania nowej świątyni spełniły się w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. On jest Bożą świątynią - miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Nie będzie innej - akceptowanej przez Boga. 

8. Powstanie państwa Izrael nie ma nic wspólnego z biblijnymi proroctwami. Proroctwa dotyczące powrotu Izraela do ziemi spełniły się podczas jego powrotu z niewoli babilońskiej i wiązały się z pokutą oraz nawróceniem. Nie ma żadnych obietnic poza kontekstem nawrócenia i wiary Bogu. Powstanie państwa Izrael nie wiązało się z nawróceniem Żydów do Jezusa i duchowym odrodzeniem. Bóg nie honoruje i nie wynagradza niewiary. 

9. Naszymi starszymi braćmi w wierze nie są Żydzi, lecz wszyscy ci (spośród Żydów i nie-żydów), którzy ufali Bogu. Naszymi duchowymi przodkami są Abel, Noe, Abraham, Rachab, Mojżesz, Rut, Samuel, Dawid nie zaś faryzeusze i uczeni w Piśmie. 

10. Biblia sprzeciwia się wszelkim formom dyskryminacji, dlatego jako chrześcijanie powinniśmy jednoznacznie potępić antysemityzm, rasizm, ksenofobię. 

11. Nowy Testament naucza o jednym ludzie Bożym, którym jest wielonarodowy Kościół. Dlatego Biblia nie zna pojęcia "Kościoła mesjańskiego" lub "Żydów mesjańskich". Są natomiast chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, greckiego, polskiego. Wszyscy oni powinni dołączyć do lokalnych Kościołów złożonych z chrześcijan różnego pochodzenia. 

12. Bożymi ustanowieniami Kościoła złożonego z Żydów i nie-żydów są Chrzest i Komunia. W Nowym Przymierzu nie celebrujemy starotestamentowych świąt, ponieważ wszystkie one typologicznie zapowiadały *przyszłe* dzieło Mesjasza. Po wcieleniu, śmierci, zmartwychwstaniu Chrystusa nie wracamy do cieni. Celebrujemy rzeczywistość. Dlatego Kościół (słusznie) ustanowił święta takie jak Wielkanoc, Wielki Piątek i Boże Narodzenie, które opowiadają o dziele Syna Bożego. W erze dnia nie świętujemy wydarzeń z okresu nocy. Opowiadamy o rzeczywistości, na którą wskazywały cienie. 

13. Historia starotestamentowego Izraela to nasza historia, historia Kościoła. Nasi ojcowie wyszli z Egiptu i przeszli przez Morze Czerwone (1 Kor 10:1-4). Mojżesz jest duchowym ojcem Kościoła, nie zaś współczesnego judaizmu. Mojżesz był chrześcijaninem (Hbr 11), a ci, którzy pielgrzymowali z nim jedli duchowy pokarm i pili z duchowej skały, którą był Chrystus (1 Kor 10:4). Mojżesz wierzył w Chrystusa objawionego w figurach i symbolach. 

14. Bóg współczesnego judaizmu (jednoosobowy) i Bóg Biblii (Trójjedyny) to nie jest ten sam Bóg. Kto nie ma Syna - nie ma Ojca (1 J 2:23). 

Jezus oznajmił Żydom (faryzeuszom), którzy w Niego nie wierzyli: 

"Wy spełniacie uczynki swojego ojca. Na to mu rzekli: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu; mamy jednego Ojca, Boga. Rzekł im Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam od siebie przyszedłem, lecz On mnie posłał. Dlaczego mowy mojej nie pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego. Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa" (J 8:41-44). 

15. Powinniśmy modlić się o Izrael jak o wszystkie inne narody: o jego nawrócenie, pokutę i wiarę w Chrystusa.

wtorek, 29 sierpnia 2023

Boża moc w Piśmie Świętym

„Myślę, że największą słabością dzisiejszego Kościoła jest to, że prawie nikt nie wierzy, że Bóg umieścił swoją moc w Biblii. 

Każdy szuka mocy w programie, w metodach, w technice, wszędzie i we wszystkim, ale nie w tym, w czym umieścił ją Bóg – w swoim Słowie. Tylko On posiada moc zmiany naszego życia na całą wieczność, a moc ta jest skupiona w Piśmie Świętym”. 

 — R.C. Sproul

czwartek, 16 lutego 2023

Czyim synem był Abijjam?

Jeśli mówimy: „wierzę Biblii”, oznacza to m.in., że wierzymy w historyczność wydarzeń, o których ona mówi. I nie powinien być to tylko slogan bez żadnej treści. Jeśli ktoś nie wierzy, że wydarzenia opisane w Biblii naprawdę miały miejsce, to wyznanie: „Wierzę w Pismo Święte” nie ma żadnego sensu. Co więcej, jest nieprawdziwe. Bo cóż to znaczy, że ktoś wierzy w Biblię? Oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że mówi ona prawdę, że Bóg się nie myli, że jest prawdomówny zarówno wtedy, gdy mówi: Jezus powstał trzeciego dnia z grobu, jak i wtedy, gdy mówi, że Abijjam objął władzę królewską nad Judą w osiemnastym roku panowania Jeroboama i że był synem Nebata.

środa, 2 lutego 2022

Społeczność rodzinna z Bogiem

CHRZEŚCIJAŃSKA RODZINA I EDUKACJA

Niniejsze opracowanie jest na temat rozwijania rodzinnej pobożności i zdrowego zwyczaju wspólnego czytania, modlitwy i śpiewu w gronie rodziny. Niektórzy nazywają to nabożeństwem rodzinnym. Dla mnie osobiście brzmi to zbyt górnolotnie, a innych może nieco odstraszyć. Nie chodzi bowiem o przygotowane od A do Z nabożeństwo z solidnym nauczaniem i przygotowanymi pieśniami. Mówimy raczej o wspólnym rodzinnym spotkaniu na słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie, czasami śpiewie.

Pismo Święte naucza, że edukacja i wychowanie chrześcijańskie to proces, który powinien mieć miejsce poprzez całą dobę (5 Mj 6:4-7). Realizując to założenie, w naszej rodzinie staramy się pamiętać o trzech aspektach wychowania:

1. Modlitwa o siebie nawzajem.

2. Własny przykład.

3. Wspólny czas czytania Biblii z rodziną.

Gdy biblijny Laban dogonił Jakuba, zadał mu pytanie: „Dlaczego ukradłeś moich bogów?” (Rdz 31:30). W rzeczywistości to córka Labana, Rachela, ukradła jego bożki, być może po to, by zachować pamięć o swojej rodzinie po wyprowadzce ze swoim mężem Jakubem. Rachela dosłownie zabrała ze sobą jakiś element rodzinnej religii. W rzeczywistości każda rodzina ma i czci jakiegoś Boga. Młodzi ludzie mogą opuścić dom rodzinny z różnymi bogami w sercu: bogiem samorealizacji, bogiem tolerancji wobec zła, pieniędzy, rozrywki, pracy, technologii. Niektórzy zaś opuszczają rodzinny dom z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba w sercu. W dużej mierze zależy to od tego, jak nasze rodziny czczą Boga w domu, na ile jest On obecny w ciągu dnia.

Jedną z form uczczenia Boga w rodzinie jest rodzinna społeczność. Co mam na myśli, mówiąc o rodzinnej społeczności? To oddzielony w ciągu dnia czas, który, podobnie jak w przypadku indywidualnego cichego czasu, nie musi być długi. To może być np. 15-20 minut w zależności od wieku dzieci. Skupiamy się w nim na czytaniu Słowa Bożego, modlitwie i ewentualnie śpiewie. Zanim powiem więcej o tym, jak może to wyglądać w praktyce, kilka słów o powodach i korzyściach płynących z tej praktyki.

POWODY I KORZYŚCI SPOŁECZNOŚCI RODZNNEJ

1. Nasz Bóg jest rodziną, społecznością. Jest Bogiem Trójjedynym. To podstawa relacji rodzinnych. Powinniśmy Go naśladować we wzajemnym służeniu sobie, wzajemnej dobroci, przebaczaniu i wspólnej radości w rodzinnym uwielbieniu. Potrzebujemy społeczności rodzinnej, bo Bóg jest społecznością. Powinniśmy odzwierciedlać to w naszych rodzinach.

2. Rodzinne uwielbienie przynosi chwałę Bogu. A przecież ostatecznie naszym celem jest Bóg, Jego chwała i cześć. Bóg jest godzien tego, aby nasze rodziny codziennie czciły go w naszych domach. Chociaż nie ma bezpośredniego nakazu dotyczącego nabożeństwa rodzinnego, to mamy biblijne przykłady tej praktyki.

W Księdze Rodzaju 22:7, kiedy Izaak zapytał swojego ojca Abrahama: „Gdzie jest baranek na całopalenie?”, wiedział, że czegoś brakuje w oddawaniu czci Bogu, ponieważ Abraham poprowadził Izaaka i resztę rodziny do oddawania czci Bogu już wcześniej.

Jozue składa deklarację: „A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć: czy bogom, którym służyli wasi ojcowie, gdy byli za Rzeką, czy też bogom amorejskim, w których ziemi teraz mieszkacie. Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu” (Joz 24:15). Wypowiedział te słowa w kontekście życia w otoczeniu obcych wierzeń i kultur. Wiedział, że jako głowa rodziny jest odpowiedzialny za prowadzenie w wierze swoich najbliższych.

Bóg spodziewał się, że Abraham „rozkaże swoim dzieciom i domowi po nim, aby przestrzegali drogi Pana” (Rdz 18:19).

Pomyślmy o przykładzie Korneliusza, „męża pobożnego, który boi się Boga z całym swoim domem” (Dz 10:1). Kiedy Piotr przybył do Cezarei, aby głosić Ewangelię, Korneliusz zebrał swoją rodzinę („Wszyscy jesteśmy obecni przed Bogiem”) i powiedział po co: „aby usłyszeć wszystko, co ci nakazał Bóg” (Dz 10:33).

3. Kolejnym powodem jest głoszenie Ewangelii domownikom. Bóg tak to ustanowił, że chrześcijańska rodzina jest jednym z najbardziej błogosławionych kontekstów prowadzenia dzieci do wiary, ale i wzajemnego umocnienia w wierze. Nie ma lepszego sposobu, aby każdego dnia głosić Ewangelię w życiu członków naszych rodzin. Trudy, przez które przechodzimy, a nawet nasze upadki sprawiają, że potrzebujemy codziennie wracać do chwalebnych prawd Ewangelii.

Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie” (2P 1:13)

 „List ten, umiłowani, jest już drugim listem, który do was piszę, a w nich chcę przez przypominanie utrzymać w czujności prawe umysły wasze” (2P 3:1)

Rodzinny dom jest pierwszym miejscem, w którym nasze dzieci powinny usłyszeć przesłanie Ewangelii i słyszeć je regularnie. Nie oddzielamy kościoła od rodziny. Nie oddzielamy rodziny od Jezusa. Bóg powinien być tak oczywisty w naszych domach jak powietrze, którym w nim oddychamy.

Celem jest nie tylko wiara, przetrwanie, lecz umocnienie, dojrzałość w wierze. Owszem, można być zwykłym chrześcijaninem i być zbawionym. Ale chcemy być jak strzały w kołczanie, a nie patyki (Psalm 127:5). Chcemy być uczestnikami wyprawy, a nie obserwatorami wypraw innych. Tylko regularnie wzmacniana dojrzała wiara pozwoli nam przetrwać uderzenia życia i przeciwności. Tylko dom na fundamencie ostoi się pośród burz. Rodzinne uwielbienie jest najlepszym i najbardziej konsekwentnym sposobem przekazywania podstawowych prawd wiary chrześcijańskiej naszym dzieciom. Korzystajmy z tej możliwości. Jeśli pytamy, jak mówić dzieciom o Ewangelii, by to nie było jakieś sztuczne i nienaturalne, miejmy regularny czas społeczności rodzinnej.

4. Rodzinne uwielbienie ma praktyczne korzyści: wzmacnia nasze wzajemne więzi, sprzyja miłości i harmonii w domu. Więzi szybko słabną, gdy z kimś widzimy się raz na kilka tygodni. Jednak nie będą szybko gasły, jeśli z kimś codziennie się modlimy.

Rodzinna społeczność to czas, kiedy możemy razem przechodzić przez problemy, z którymi się zmagamy w ciągu tygodnia. Nikt z nas nie powinien być pozostawiony sam, gdy przechodzi przez zmagania. Modlitwa jest jak tarcza ochronna, której dostarczają nam również inni, którzy modlą się o nas. Kiedy modlę się o moją żonę i dzieci – modlę się, by Duch Święty był ich tarczą przed pociskami złego, a Jezus umacniał ich w codziennych wyzwaniach.

Rodzinne uwielbienie powinno również wnosić pokój i radość w naszych domach.

5. Rodzinne nabożeństwo wpływa na zmiany na świecie. Gdy rodziny wspólnie się modlą, czytają Słowo Boże i śpiewają, zmieniamy siebie, rodzinę, ale i Bóg używa naszych modlitw, by zmieniać ludzi, kościoły, a nawet narody. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. Bóg używa naszych modlitw i chętnie na nie odpowiada.

6. Sprzyja rozwojowi intelektualnemu. Kiedy dzieci słuchają czytanej Biblii i krótkiego omówienia fragmentu, muszą pomyśleć o tym, co słyszą. Później łatwiej im będzie skupić się w kościele podczas czytań i kazania. Nie trzeba ich wypraszać z kazania na szkółkę w wieku 6-8 lat, bo już wiele rozumieją z tego co się mówi. Ma to również aspekt pedagogiczny: uczy dzieci, że są domownikami naszej wspólnoty, nie zaś gośćmi lub sympatykami. To kształtuje ich zdolności słuchania, identyfikuje z Bożą wspólnotą i uczy bojaźni Bożej. 

7. Rozwija w nas wdzięczność i wrażliwość na potrzeby innych. Modlimy się nie tylko o siebie nawzajem. Dzieci powinny być uczone, że powinniśmy się modlić o kościół, o starszych, pastora, o członków kościoła, o prześladowanych chrześcijan, o nasz kraj, o inne kościoły i chrześcijan spoza naszego miasta. Tu się uczymy widzenia więcej i szerzej niż nasze problemy.     

Rodzinna społeczność to czas wsparcia innych. Inni potrzebują naszych modlitw. To wspaniała okazja, by służyć innym, modląc się o nich.

8. Nie ma lepszego sposobu, aby nasze dzieci zobaczyły trwały, pozytywny, duchowy przykład swoich rodziców w prawdziwym życiu. Codziennie nasze dzieci widzą nas w różnych sytuacjach. Czasami widzą złe świadectwo. Ale niech nas zobaczą — niedoskonałych i grzesznych — powracających każdego dnia do Biblii i do centralnego miejsca: Chrystusa w naszym domu. Niech widzą osobę, która nie próbuje oddzielać Boga od codziennego dnia lub rodziny, lecz kogoś, kto regularnie przychodzi do Boga, pokornie uznaje swój grzech i potrzebę Zbawiciela. To również dobry czas wyznawania win, jeśli zgrzeszyliśmy przeciwko komuś z domowników w ciągu dnia.  

9. Osobami, które powinny dbać o wygospodarowanie czasu i prowadzenie takiej rodzinnej modlitwy, są w szczególności ojcowie (Ef 6:4), chociaż są w Biblii przykłady pobożnych mam, które dźwigały i tę odpowiedzialność. Biblia niewiele mówi o ojcu Tymoteusza poza tym, że był Grekiem i nie był chrześcijaninem. Ale mamy wspomniane, że Słowa Bożego i wiary uczyła go mama i babcia. „I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (2Tm 3:15).Przywodzę sobie na pamięć nieobłudną wiarę twoją, która była zadomowiona w babce twojej Loidzie i w matce twojej Eunice, a pewien jestem, że i w tobie żyje” (2Tm 1:5).

10. Rodzinne społeczności wśród członków kościoła przynoszą korzyść całej wspólnocie. Wówczas w niedzielę spotykają się ludzie, którzy wiedzą, co to znaczy wielbić Boga na co dzień. Nie robią w kościele czegoś, co nie jest częścią ich życia. Nie są obserwatorami i słuchaczami, lecz zaangażowanymi uczestnikami nabożeństwa.

To, co dzieje się na nabożeństwie, nie powinno być oderwane od tego, co robimy na co dzień. W niedzielę uwielbiamy Boga w większym gronie, ale nie robimy czegoś, czego dzieci nie znają. Rodzinna społeczność to świetna okazja, by wdrażać i uczyć dzieci odpowiedniego zachowania podczas nabożeństwa  i uczestnictwa w jego przebieg.  

Jeśli zauważymy u dzieci problem z odpowiednim zachowaniem w kościele, to zamiast pytać pastora: Czy macie tu szkółkę niedzielną, by ktoś zajął się moimi dziećmi? – zapytajmy samych siebie: Czy odpowiednio przygotowuję moje dzieci w domu do uczestnictwa w niedzielnym nabożeństwie?

11. Kolejny dobry powód to czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wychowywać nasze dzieci w wierze, miłości, radości i bojaźni Pana. Bóg dał nam pewien czas z naszymi dziećmi, byśmy zrobili wszystko, co możemy, by pokazać im Jezusa, przekazać Ewangelię i wychować jako chrześcijan wierzących w prawdę Bożego Słowa. Wiadomo, z czasem będą podejmowały własne decyzje, ale módlmy się, aby Bóg je chronił, prowadził i trzymał przy sobie. I używał do tego tak niedoskonałego rodzica jak ja lub ty.

Moi rodzice byli dalecy od doskonałości, ale wspominam dobre rzeczy, które mi przekazali i zostaną ze mną do końca życia. Do dzisiaj jestem wdzięczny mojej mamie, że uczyła mnie modlitwy Ojcze nasz i Apostolskiego Credo, gdy byłem 5-6 letnim chłopcem. Zrozumienie ich treści przychodziło oczywiście z czasem, ale prawdy, że Bóg jest jeden w Trzech Osobach nauczyłem się bardzo wcześnie.

Módlmy się, by Bóg używał naszej silnej miłości wyrażanej czasami w koślawy sposób. On widzi nasze serca, serca naszych dzieci. Przyjdzie czas, kiedy dzieci opuszczą nasze domy. Postrzegajmy codzienność jako dar Boży, aby nieść Jego Słowo naszym dzieciom. Być może część z dobrych rzeczy zapamiętają i będą chciały wprowadzać w życie swoich rodzin.

12. Nasze dzieci, rodzice, rodzeństwo potrzebują nas i naszej modlitwy. Powinniśmy regularnie modlić się z dziećmi, a także o nasze dzieci. Wszyscy bierzemy udział w duchowej bitwie. Wraz z całym Ludem Bożym dzieci również opuściły Egipt i przechodziły te same trudy w drodze do ziemi obiecanej. Z naszymi dziećmi jest podobnie (1 Kor 10:1-11). Nie są przedstawicielami świata stacjonującymi w naszym obozie. Wraz z nami biorą udział w duchowych wyzwaniach i pokusach. Dlatego powinny być otoczone regularną modlitwą rodziców oraz kościoła, do którego należą. Pamiętajmy o tym, co Bóg mówi na ich temat. Nazywa je „moim potomstwem” (Mal 2:15), „świętymi”, „odkupionymi” (Ef  6, Kol 3). Módlmy się, aby dojrzewały w Chrystusie, o ich wiarę, miłość do Boga i bliźnich. Módlmy się o nie sami, ale również z nimi, by widziały, że wiara nie jest dodatkiem do ich życia, lecz powietrzem, którym żyją każdego dnia.

13. Cel jest praktyczny. W czytaniu Pisma Świętego nie chodzi o pakowanie głowy, ale o wypełnienie serca. Pismo Święte wielokrotnie przyrównuje Boże Słowo do jedzenia. Jezus mówi, że jest prawdziwą manną i że Jego słowa muszą być spożywane (J 6:63). Piotr mówi nam, że powinniśmy, jak noworodki, szczerze pragnąć mleka Słowa, abyśmy mogli wzrastać. „Jak nowonarodzone dzieci pragnijcie szczerego mleka słowa, abyście przez nie wzrastali” (1P 2:2).         Niech Słowo prowadzi nas do świętości i rozbudzenia pragnienia służenia Jezusowi, nie do pychy z powodu poznania lub odrobienia zadania domowego. Żyjemy w mrocznym pokoleniu. Żyjemy w czasach wielkiego zamieszania. Ale kiedy czytamy Pismo Święte, uczmy się mądrości, odróżniania prawdy od fałszu. „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119:105).

Niech Słowo Boże prowadzi nas do radości: „I wszyscy ludzie szli, aby jeść i pić, i wysyłać porcje, i radować się wielką radością, ponieważ zrozumieli słowa, które im powiedziano” (Neh. 8:12).

JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?

1. Czas rodzinnej społeczności nie musi być długi. Nie trzeba dogłębnej znajomości teologii ani licencjatów z biblistyki. W naszej rodzinie spędzamy razem codziennie wieczorem ok. 20 minut, jednak rodzice sami powinni ocenić jaki czas jest adekwatny do wieku i możliwości swoich dzieci.  Ważne, by być w tym wytrwałym i systematycznym.

2. Chodź, nie biegaj. Lepiej przeczytać dwa rozdziały dziennie przez miesiąc, niż 60 rozdziałów w jeden dzień. Lepiej czytać mniej, lecz regularnie, niż mieć szalony tydzień czytania po kilkanaście rozdziałów dziennie, po czym zrezygnować z wyczerpania. Pismo Święte to jedzenie, ale nie możemy jeść jak pyton, który połknie jakąś dużą zwierzynę, a następnie trawi ją przez wiele dni.         Jeśli czytamy tekst Biblii i nie rozumiemy go, nie przejmujmy się tym. Jeśli nas to trapi i nie daje spokoju, zapiszmy sobie pytanie i przyjdźmy z nim na nabożeństwo, by porozmawiać o tym z pastorem. Jeśli jesteśmy czytelnikami Biblii — znowu przejedziemy ten odcinek drogi za rok lub za parę miesięcy z większym poznaniem i doświadczeniem.      

Niektóre z naszych posiłków będą jak pyszny kotlet schabowy, a inne jak kukurydziane chrupki z mlekiem. Inne jak pomidorowa. Inne jak orzechy włoskie, inne jak paluszki słone, inne jak cytryna lub szpinak. Ale pamiętajmy, by żyć każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych. 

3. To nie musi być jakiś bardzo wymyślny czas. Czasami możemy skomentować czytany tekst, zadać pytanie członkom rodziny o ich przemyślenia, obserwacje. Możemy skorzystać z codziennych rozważań i głośno przeczytać rozważanie na dany dzień. Najważniejsza jest tu systematyczność.

Taki czas społeczności rodzinnej jest jak krople deszczu, które drążą skałę. Cornelius Van Til, wybitny apologeta chrześcijański, mówiąc o chrześcijańskiej edukacji w swoim domu napisał: „W naszym domu nie padały tropikalne deszcze. Zawsze jednak była podwyższona wilgotność. Cała atmosfera przepełniona była Słowem”.

4. U nas zwykle zaczynamy od czytania Bożego Słowa. Zwykle jest to ok. połowy do jednego rozdziału. Niekiedy krótko omawiam dany fragment, czasem zadaję krótkie pytania do tekstu, innym razem przechodzimy od razu do modlitwy (gdy widzę, że już wszyscy są zmęczeni). Gdy dzieci są małe (5-6 lat) można np. zapytać o to, jakie słowa zapamiętali z czytania, by uczyć ich skupienia i uważnego słuchania, nawet jeśli jeszcze nie wszystko rozumieją. Gdy są starsze (9-10 lat) można zapytać o główne postacie pojawiające się w czytaniu. Starsze dzieci można poprosić o czytanie tekstu Biblii. Gdy są nastolatkami można porozmawiać o kluczowych wersetach lub myśli zawartej w tekście, spróbować odpowiedzieć na trudne pytania, jeśli ktoś je ma.

Po czytaniu dzielimy się intencjami do modlitwy, kto chce może powiedzieć jak minął dzień, albo co przeczytał podczas cichego czasu, po czym kto chce modli się. Modlimy się o siebie nawzajem, o kościół, jego przywódców i wszystkich członków, prześladowanych chrześcijan, o nienarodzone dzieci, o bliskich, chorych, nasz kraj, pokój w miejscach konfliktów itd. To nie muszą być długie modlitwy. Modlitwę zwykle kończymy Ojcze nasz albo Credo Apostolskim, Nicejskim, bądź też modlitwą Chwała Ojcu.

Niekiedy razem śpiewamy, by pieśni, które pojawiają się w kościele nie były dla nas czymś nowym i nieznanym. Jeśli nie czujemy się na siłach, by prowadzić śpiew, można korzystać z YouTube lub Spotify. Jest tam sporo pieśni, które śpiewamy na nabożeństwach. Można porozmawiać z pastorem i postarać się nabyć śpiewnik kościelny do użycia domowego.

5. Do nauczania biblijnych prawd można użyć prostych katechizmów w formie pytań i odpowiedzi. Polecam tzw. Pierwszy Katechizm (1840), Heidelberski (dla starszych) i Mały Katechizm Westminsterski (1647). To bardzo pomocne narzędzia w systematycznym uczeniu dzieci podstawowych doktryn chrześcijańskiej wiary.

Skupiajmy się jednak nie tyle na metodach, ile na zasadach. Podałem kilka przykładowych pomysłów z życia naszej rodziny, ale chodzi tak naprawdę o jedną, główną zasadę: Chrystus nie jest dodatkiem w naszym domu. Nie jest gościem niedzielnym. Jest domownikiem i Panem naszego domu. Starajmy się to wyrażać jak możemy: w tym, czego uczymy, jak postępujemy, jak się komunikujemy w rodzinie, jak reagujemy na grzech, w modlitwie przed posiłkami, w tym, jak się do siebie zwracamy, w tym jak mówimy o innych, jak sobie wybaczamy, jak się zachęcamy itp. Niech nasze domy żyją Chrystusem na co dzień, nie zaś jedynie przy okazji świąt lub niedziel. Niech będą pełne duchowej woni, której źródłem jest radość w Nim.

6. Podobnie jak w przypadku cichego czasu miejmy plan, miejsce i czas. Plan czyli np. rozpiskę rodzinnego czytania Biblii lub czytanie ksiąg rozdział po rozdziale. Możecie np. czytać księgę, która akurat jest omawiana na kazaniach. To pozwoli jeszcze lepiej zapoznać się z danym fragmentem i jeszcze lepiej go zrozumieć. Wybierajmy takie księgi lub rozważania, które są odpowiednie dla rodziny pod względem trudności i długości. Uwzględniajmy np. wiek i czas skupienia się dzieci.

7. W naszej rodzinie ten wspólny czas zawsze mamy wieczorem między 20-21, ale są rodziny, które czytają i modlą się przy stole po posiłku (obiedzie lub kolacji). Ważne jest, by to było miejsce i czas, w którym wszyscy możecie się skupić wyłącznie na Bogu i wspólnocie wokół Niego. Nie chodzi o sytuację, w której dziecko je kolację lub ogląda bajkę, a my czytamy im Biblię. Chodzi o czas po kolacji i po bajce (lub przed), kiedy uczymy się razem słuchać i razem się modlimy.

8. Dążmy do regularności, a nie do perfekcji. Niektórzy popadają we frustrację, gdy te wzniosłe postanowienia i próby przyćmi rzeczywistość. Ale jak ktoś powiedział: „Uwielbienie rodzinne jest jak wielka przyjaźń. Ma swoje lepsze i gorsze dni, ale powstaje dzięki regularnej, znaczącej interakcji”. William Gouge zauważył, że „gwóźdź, który za jednym ciosem ledwo wchodzi, przy wielu ciosach zostaje wbity do samego końca”. Tak samo jest z powtarzaniem w rodzinnym uwielbieniu. Nie zachowujmy się jak sześcioletni chłopiec, który bardzo chce zagrać w drużynie koszykówki z 10-letnim bratem, narzekając: „Wczoraj i dzisiaj zjadłem dwie porcje, a on tylko jedną! Dlaczego jeszcze nie jestem wyższy od niego?”. Ale tak nie działa jedzenie. „Regularność” to jest słowo klucz.

PODSUMOWANIE

1. Nie znam przyszłości dzieci w naszym kościele, ale modlę się o każde z nich, by z domu wyniosło zamiłowanie do Słowa Bożego, pamięć o modlącej się mamie i tacie, pragnienie, by modlitwa i Słowo Boże były obecne w ich dorosłym życiu. Tam, gdzie Jezus jest czczony, tam mamy obietnicę, że będzie nam błogosławił, umacniał i pokrzepiał.

2. Dzieci, doceńcie pracę i wysiłki rodziców w prowadzeniu was do Boga i wychowaniu. Rodzice, dzieci potrzebują, abyście duchowo je wspierali i prowadzili ku dojrzałej wierze. Są poddawane wielkiej presji bezbożności. Potrzebujemy siebie nawzajem.

3. Istnieje więcej niż jeden właściwy sposób na rodzinne uwielbienie Boga. Każda rodzina musi znaleźć swój własny „rytm”. Jednak jedynym niepodlegającym negocjacjom elementem jest wspólne czytanie Słowa Bożego. Po prostu to róbcie! Jeśli będziemy czekać na odkrycie idealnej metody, idealnej porę dnia i idealne dzieci, nigdy nie zaczniemy! Nie komplikujmy sobie życia. Lepiej mieć proste, niedoskonałe krótkie społeczności rodzinne, niż w ogóle ich nie mieć.

4. Skupmy się na Biblii. Celem kultu rodzinnego jest formacja duchowa wynikająca z zakorzenienia w Słowie Bożym. To normalne, że jako rodzice możemy nie rozumieć wszystkiego, co przeczytamy. Dobrze jest wówczas powiedzieć swojej rodzinie np.: „Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie, ale daj mi parę dni, bym ją znalazł”. To też świadectwo. Nie musimy znać wszystkich odpowiedzi, by zwracać się do Biblii.

Wszyscy potrzebujemy pomocy Ducha Świętego i pobożnych osób, w zrozumieniu. Dobrze, aby nasze dzieci widziały, że my też się uczymy. Szukajmy odpowiedzi u pastorów, dojrzałych chrześcijan, czytajmy dobre książki i komentarze biblijne. To będzie też dobrym świadectwem dla innych. Każdy z nas musi się uczyć. Kiedy ludzie dziwią się ilością książek w mojej bibliotece, odpowiadam, że przyczyna jest prosta: Wiele rzeczy nie wiem. Do wielu rzeczy jestem za głupi. Muszę więc się jeszcze wiele uczyć.

5. Amerykański generał John Paton powiedział, że jego ojciec miał na niego bardzo znaczący wpływ. W jaki sposób go wywarł? Poprzez rodzinne czytanie Biblii i modlitwę. Może i w dzień nie było ojca, gdyż pracował. Ale wieczorami modlił się z dziećmi i o dzieci. Bóg pobłogosławił rodzinne wielbienie prowadzone przez jego ojca. To jest przepis na dobre życie: pracuj, módl się i odpoczywaj. A wszystko w swoim czasie. Nie zaniedbuj żadnego z tych aspektów, włączając w to osobisty cichy czas z Bogiem, jak i społeczność rodzinną. Niech Bóg nas w tym wspomaga, błogosławi i daje wytrwałości.

--------

Jeśli masz pytania lub chciałbyś porozmawiać na temat społeczności rodzinnej w Twoim domu - napisz lub zadzwoń: bartosik7@gmail.com tel. 605 282 417