Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smoleńsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smoleńsk. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 kwietnia 2013

Smoleńsk i pragnienie świętego spokoju

Dotychczas nie przedstawiono żadnych dowodów świadczących o tym, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach. Teoria wybuchu również jest nieudowodniona. Jednak rocznica smoleńska pokazuje, że szukanie świętego spokoju kosztem dochodzenia do prawdy - ów spokój niszczy. Nie da się zbudować jedności, zgody ignorując błędy raportu MAKu i Jerzego Millera, omijając niewygodne pytania lub oskarżając tych, którzy je stawiają. Pokój za wszelką cenę nie jest żadną stabilizacją. To dotyczy jedności i zgody w każdej sferze życia: w polityce, Kościele, rodzinie...

Dlatego nie dziwi fakt, że premier Tusk oddał dzisiaj hołd pod Pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na warszawskich Powązkach o godzinie 5.40 rano, gdy większość obywateli kraju, który reprezentuje... spała. To obraz działań polskiego rządu od dnia katastrofy: ucieczka od konfrontacji, widoku opinii publicznej i dobry "pijar", sugerujący że zrobiliśmy "co do nas należało". Niestety...

wtorek, 30 października 2012

Czy w Smoleńsku miał miejsce zamach?

Nie wiem czy w Smoleńsku miał miejsce zamach (wciąż jednak nie wykluczałbym tego), ale wiele faktów przynajmniej każe wziąć to poważniej pod uwagę niż parę miesięcy temu:
- przemilczana (lub ośmieszana w Gazecie Wyborczej) konferencja naukowa na temat Smoleńska (ok. 100 profesorów uczelni technicznych) 
- śmierć technika pokładowego Jaka-40 i jego "nie-kanoniczne" zeznania
- brak ujawnienia kopii zdjęć satelitarnych, które polska strona otrzymała od Amerykanów
- ślady trotylu w samolocie wskazujące na wybuch
- ogólna niechęć polskich władz do wyjaśnienia sprawy (oddanie śledztwa i dowodów Rosjanom itp.).

Teoria zamachu, której wciąż nie można wykluczyć jawi się jako wielki problem dla polskiej strony ponieważ wymagałaby jednoznacznej reakcji. A tego się boimy. 

Postawa polskich władz przypomina mi myślenie: "Nawet jeśli udało im się chapnąć polską elitę przez naszą nieuwagę to trudno. Trzeba uważać na przyszłość z tymi samolotami i ich obsadą. Ostatecznie obróciło się to na naszą korzyść więc nie będziemy wyręczali Kaczystów i robili z naszych politycznych rywali męczenników". 

Gdy chodziłem do podstawówki to zdarzało się, że kogoś z naszej klasy pobili uczniowie o 2-3 lata starsi. No i weź tu stań i powiedz do szkolnego karateki : "Koleś, właśnie przegiąłeś pałę. A zresztą: od dawna też mnie wkurzał".

To pewnie znacie.
Zajączek: Kto pobił mojego młodszego brata?!
Niedźwiedź: Ja, a bo co?!
Zajączek: Aaaa nic nic, należało mu się.

Trotyl? Aaa... nic nic. Pewnie z czasów II wojny światowej (więc pojedźmy, zbadajmy teren katastrofy i się przekonajmy). Śmierć technika Jaka-40? Aaa... nic nic. Pewnie ciężko mu było poukładać życie osobiste po Smoleńsku. Zdjęcia satelitarne? Aaa... nic nic. To tylko kopie i niczego nie wniosą. Wnioski naukowców o zniszczeniu samolotu przez siły wewnątrz kadłuba? Aaa... nic nic.  Kto słyszał o nich wcześniej? 

To co? Haratamy w gałę? 

czwartek, 3 czerwca 2010

Po przeczytaniu stenogramów z samolotu Tu-154

Jakie macie wrażenia po odczytaniu stenogramów z czarnych skrzynek? (Tutaj ich zapis)

Oto moje refleksje:
1. Kto wie czy istotniejsze dla zbadania tego się działo w samolocie są te "niewyraźne" zapisy.

2. Czy to przypadek, że nie da się ich odczytać (akurat się nie nagrały) czy celowe działanie, którego celem jest nie niszczenie reputacji którejś z ofiar lub nie rzucanie podejrzenia na zaniedbania wieży kontrolnej (lub kogokolwiek innego).

3. Jeśli mamy stenogramy to nie powinno być problemu w przekazaniu przez Rosjan oryginałów czarnych skrzynek (chyba, że zapisy się od siebie różnią) by ułatwić "przyjaciołom Polkom" prowadzenie śledztwa i możliwość odszyfrowania niewyraźnych fragmentów rozmów z kokpitu.

4. Porównując wypowiedzi pilotów kilkadziesiąt, kilkanaście minut przed katastrofą można mniemać, że są to rozsądni ludzie, którzy nie planują żadnego ryzyka i podchodzenia do lądowania w ekstremalnych warunkach. Jest mowa np. o zapasowych lotniskach i przypuszczenie dużego prawdopodobieństwa nie wylądowania w Smoleńsku. Stąd zupełnie niewspółmierny z tym jest zapis ostatnich 30 sekund lotu, w którym mimo mnóstwa ostrzeżeń, sygnałów alarmowych - piloci "pchają się" na coraz niższe wysokości zachowując tą samą prędkość! Oznaczałoby to ogromną presję pod którą byli. W stenogramach ta presja jest wyrażona pośrednio (obecność w kokpicie przełożonego - gen. Błasika, "no to sie wkurzy", "no to mamy problem", "prezydent nie podjął jeszcze decyzji"), ale wystarczyło. Kto wie czy w "zagubionych" słowach nie padają bardziej bezpośrednie stwierdzenia.

5. Teza, którą słyszałem i brzmiąca niczym z filmu albańsko-greckiego jest taka, że piloci NIE SŁYSZELI sygnałów alarmowych. Urządzenia wrzeszczą, wieża alarmuje, a w kabinie... żadnych reakcji. Żadnych przejmujących rozmów, nerwowych komentarzy. Dopiero gdy samolot uderza w drzewo są przeraźliwe okrzyki (przekleństwa). Tak zachowuje się osoba, która... jest zaskoczona i którą katastrofa spotyka NAGLE.

To takie moje "gorące myśli" po przeczytaniu stenogramów.