środa, 17 września 2025

Gdzie jest niebo?

Pan Jezus dokonawszy dzieła na ziemi udał się więc do nieba. Czyli gdzie dokładnie? Co to za miejsce i jak ono wygląda? Nie są to łatwe pytania. Nie jest nawet łatwo wyobrazić sobie niebo, ponieważ nie przypomina ono niczego, co znamy w tym świecie. Nie mamy bowiem na myśli nieba nad nami, na którym widzimy gwiazdy, słońce oraz księżyc. Nie mamy również na myśli galaktyki. Nie można do niego dotrzeć statkiem kosmicznym, nawet takim, który leci nieskończenie szybko. Możemy powiedzieć, że niebo znajduje się poza wszechświatem. Używając znanego nam języka: jest w innym wymiarze.

Kiedy Pan Jezus odszedł do nieba, to nie powinniśmy myśleć, że niebo znajduje się 4.432.399 km ponad naszymi głowami. Zaś zstąpienie do piekieł nie oznacza, że piekło jest 79.392 km pod ziemią. To pewne metafory, które są użyte, by nas nauczyć, że niebo jest poza tym światem.

Do nieba, a więc do Bożej obecności, udają się dusze zbawionych. Lecz Pan Jezus udał się do nieba w zmartwychwstałym, a więc fizycznym ciele, uwielbionym, ale wciąż ciele. W Starym Testamencie czytamy, że Eliasz został wzięty cieleśnie do nieba.

To wszystko nasuwa wnioski o wielu tajemnicach, które są związane z niebem. Na podstawie tego, co czytamy w Biblii, możemy więc powiedzieć, że niebo jest w jakimś sensie fizycznym miejscem, skoro jest w nim cieleśnie Pan Jezus. Zbawieni, choć pozbawieni ciał, jakie znamy tu na ziemi, będą również mieli jakąś widzialną formę, ponieważ mamy przykłady w Biblii, które oznajmiają, że rozpoznamy się tam. Zbawieni w Księdze Objawienia Jana są opisani jako postacie, które śpiewają, stoją, podchodzą. Nie mamy wiele informacji o ich wyglądzie i z pewnością jest w tym opisie wiele symboliki, ale nasuwają się wnioski, że będziemy mieli jakąś widzialną formę.

Możemy więc powiedzieć, że niebo jest w jakimś sensie materialne. Nie w pełni materialne, ale cielesna obecność Jezusa w niebie świadczy o tym, że nie jest to całkowicie niematerialne miejsce. W obecnej postaci jest ono jednak niegotowe dla naszych materialnych ciał, dlatego musi zostać przemienione w coś większego – mianowicie w Nowe Niebiosa i Nową Ziemię pod koniec historii. Wówczas będzie ono w pełni materialne, nadające się na mieszkanie dla zmartwychwstałych i materialnych istot ludzkich.

czwartek, 11 września 2025

Co będziemy robić w niebie?

Apostoł Paweł napisał: Znałem człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty  czy to w ciele było, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie został uniesiony w zachwyceniu aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek czy to w ciele było, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie został uniesiony w zachwyceniu do raju i słyszał niewypowiedziane słowa, których człowiekowi nie godzi się powtarzać (2 List do Koryntian 12:1-4).

Komentatorzy są zgodni, że Paweł mówi tu o swoim własnym doświadczeniu. Są to dość tajemnicze słowa, ale możemy z nich wnioskować, że Bóg odsłonił Pawłowi chwałę nieba, której nie widział żaden śmiertelnik. Ten sam apostoł w innych miejscach swoich listów mówi:

Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba (2 List do Koryntian 5:2).

Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. A jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem, co wybrać. Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej; lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza (List do Filipian 1:21-24).

Paweł wiedział, co go czeka po śmierci. Dlatego nazwał śmierć zyskiem. Lecz tym, co go pociągało, jeśli chodzi o niebo, było przebywanie w obecności Chrystusa. To jest główny powód, dla którego powinniśmy tęsknić za niebem. Nie chodzi w głównej mierze o obecność naszych bliskich, przyjaciół, z którymi się spotkamy, choć myślę, że będzie to wspaniała rzecz! Ale to, na co wskazał Paweł, to Chrystus. Tęsknił do nieba, ponieważ pragnął być z Chrystusem! Oczywiście wiedział, że tu na ziemi jest bardziej potrzebny. Mamy robić swoje, póki nas Bóg nie wezwie do siebie. Ale tym, co powinno być tu dla nas powodem ekscytacji, jest fakt, że niebo jest miejscem spotkania z Chrystusem, a więc miejscem wielkiej radości, czegoś, co nawet trudno opisać w kategoriach ziemskich doświadczeń.

Co się dzieje w niebie?

Jest tam przygotowana obfita zapłata

Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Ewangelia Mateusza 5:12).

Jeśli tu doświadczamy ucisków, trudów, prześladowań, smutku, bólu – bądźmy wierni i weselmy się, bo nasza zapłata jest obfita w niebie. Chwilowy ucisk nic nie znaczy w obliczu nadchodzącej chwały nieba.

Skarby w niebie

Rzekł mu Jezus: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie (Ewangelia Mateusza 19:21).

Już teraz możemy gromadzić skarby na niebiańskim koncie. Jak? Bogacąc się w to, co dobre, szlachetne – i dzieląc się tym. Co prawda coś wydajemy, ale nie tracimy tego. Gromadzimy w ten sposób skarby, których nie zżerają rdza i mole.

Nie będzie małżeństwa

Albowiem gdy powstaną z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jako aniołowie w niebie (Ewangelia Marka 12:25)

 Małżeństwo jest więzią z najbliższą osobą na ziemi, z najbliższym człowiekiem, którego dał nam Bóg. W małżeństwie kochamy się, uświęcamy się i wspieramy się wzajemnie w drodze do nieba. Wydajemy również potomstwo i wychowujemy dzieci, dla Bożej chwały. Po śmierci będziemy z Chrystusem. Nadal będę miał bliskie miłosne więzi z Jolą, ale będą to więzi brata i siostry. Nie będziemy jednak doświadczali braku czegoś. Będziemy doświadczali rodzaju miłości, której obecna miłość jest zadatkiem i przedsmakiem.

W niebie jest wielka radość z nawrócenia grzesznika

Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania (Ewangelia Łukasza 15:7).

To, co się dzieje na ziemi, nie pozostaje niezauważone w niebie. Nie chodzi o to, że wszyscy zbawieni w niebie siedzą teraz przed wielkim ekranem i dobrze się bawią, oglądając nasze życie. Wystarczy, że Bóg widzi. Nawrócenie grzesznika powoduje, że w niebie jest wielka radość. Dlatego wzorem nieba powinniśmy również radować się z tego powodu na ziemi.

Mamy tam dom

Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny (2 List do Koryntian 5:1).

W niebie mamy dom. Jest to dom trwały, zbudowany przez Boga. Tutaj jesteśmy tylko na chwilę. W tym życiu jesteśmy pielgrzymami, ale w niebie jest nasz dom, którego nikt nam nie zabierze, nie spali i nie włamie się do niego.

Wszyscy w niebie oddają Bogu chwałę

I słyszałem, jak wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i w morzu, i wszystko, co w nich jest, mówiło: Temu, który siedzi na tronie, i Barankowi, błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków (Objawienie Jana 5:13).

Potem usłyszałem jakby donośny głos licznego tłumu w niebie, który mówił: Alleluja! Zbawienie i chwała, i moc Bogu naszemu (Objawienie Jana 19:1).

Potem widziałem, a oto tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach. I wołali głosem donośnym, mówiąc: Zbawienie jest u Boga naszego, który siedzi na tronie, i u Baranka. A wszyscy aniołowie stali wokoło tronu i starców, i czterech postaci, i upadli przed tronem na twarze swoje, i oddali pokłon Bogu, mówiąc: Amen! Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i siła Bogu naszemu na wieki wieków. Amen (Objawienie Jana 7:9-12).

W niebie będziemy uwielbiać Boga. Zauważmy, że to niebiańskie nabożeństwo jest piękne, chwalebne, liturgiczne i synchroniczne. Zbawieni wspólnie stoją, oddają pokłon, śpiewają. Warto uczyć się tego już tutaj na ziemi, byśmy dołączyli do zbawionych w niebie i razem z nimi uczestniczyli w tym liturgicznym niebiańskim nabożeństwie.

poniedziałek, 8 września 2025

Pierwszy dzień tygodnia

Czytając ewangeliczne opisy zmartwychwstania naszego Pana, nie sposób przeoczyć, że wszyscy ewangeliści akcentują dzień, w którym miało ono miejsce: był to pierwszy dzień po szabacie. Ewangeliści nie mówią po prostu: I po kilku dniach Jezus powstał z martwych. Raczej wszędzie mamy zaakcentowane, że Jezus znajdował się grobie trzy dni i że powstał z martwych pierwszego dnia tygodnia.

Nie są to mało znaczące szczegóły. Niczego, co zechciał zakomunikować nam Bóg, nie powinniśmy uważać za prawdy bez znaczenia. Dzień zmartwychwstania Pana, podobnie jak cała chronologia biblijna, ma ważne znaczenie związane z historią zbawienia oraz nadejściem nowej ery w historii ludzkości – ery Nowego Przymierza. 

Szabat, znak przymierza pomiędzy Bogiem a ludem Bożym Starego Przymierza, był ostatnim dniem tygodnia, pamiątką stworzenia (Rdz 2:3; Wj 20:8-11). Lud Boży naśladując Boga, odpoczywał pod koniec tygodnia po sześciodniowej pracy. Jak wiemy, wydarzenia przed narodzeniem Chrystusa były cieniem i zapowiedzią nowej, lepszej rzeczywistości, która przyszła wraz z Nim. Przykłady można mnożyć: ofiara Abla, drabina Jakubowa, obrzezanie, baranek Paschalny, świątynia, Miejsce Najświętsze, Arka Przymierza, szkarłatny sznur Rachab, wąż wyniesiony na drzewcu itd. itd.

Nie inaczej jest z szabatem. Dzień przypominający zakończone stworzenie był cieniem i zapowiedzią nowego dnia oznajmiającego nowe stworzenie. I tym dniem w Nowym Testamencie jest niedziela – pierwszy dzień nowego stworzenia. Ów dzień jest symbolem początku, nie końca. Wraz z Chrystusem zostaliśmy ożywieni (Ef 1:19-20; 2:5) i jako nowe stworzenie rozpoczynamy tydzień od spotkania z Nim. Zatem Dzień Pański w Nowym Przymierzu akcentuje dzieło Jezusa, dzieło nowego stworzenia, którego szabat – pamiątka stworzenia – był cieniem i zapowiedzią. 

         Szabat był również pamiątką wyjścia Bożego ludu z niewoli egipskiej (Pwt 5:12-15). Jak wiemy, niewola egipska w Nowym Testamencie jest wspominana jako obraz naszego wyzwolenia z niewoli grzechu (1 Kor 10:1-13). Owo wyzwolenie, śmierć dla grzechu dokonało się w niedzielę, w dniu zmartwychwstania Chrystusa. Dzień Pański w Nowym Przymierzu nie jest więc wspominaniem cieni i typów dzieła Jezusa, jakim było wyprowadzenie Izraela z Egiptu. W niedzielę świętujemy rzeczywistość, która dokonała się, gdy Chrystus powstał z martwych i wyprowadził w ten sposób nas z naszego grobu i zniewolenia łańcuchami grzechu. 

Już w Starym Testamencie mamy wzmianki o „ósmym dniu”, który zapowiada zmartwychwstanie w pierwszy dzień nowego tygodnia (Wj 2:29-30; Kpł 12:1-3; 23:34-39; Lb 29:32-35). To kolejny powód, dla którego akcent na niedzielę w Nowym Testamencie nie jest przypadkowy. W pierwszy dzień tygodnia gromadzimy się jako wspólnota Kościoła wokół Słowa i Stołu Pańskiego. Wczesny Kościół bardzo szybko zaczął spotykać się w niedzielę i sprawować Wieczerzę Pańską (Dz 20:7), zbierać składki na potrzeby świętych i wspólnoty (1 Kor 16:1-2). Nie wynikało to z dekretu Cesarza Konstantyna lub ustaleń Kościoła. Wynika to z nauczania Pisma. Niedziela nie stała się Dniem Pańskim w IV wieku wskutek orzeczenia ludzkiego.

Co więc z szabatem? Czyż sam Pan Jezus nie przestrzegał szabatu, siódmego dnia tygodnia? Owszem, jednak zwróćmy uwagę na fakt, że miało to miejsce przed zmartwychwstaniem. Wciąż były to czasy Starego Przymierza. Sytuacja wygląda inaczej po powstaniu Pana z martwych. 

Co się dzieje po zmartwychwstaniu? Pan Jezus ukazuje się zgromadzonym uczniom w pierwszy dzień tygodnia (J 20:19). Robi to samo tydzień później (J 20:26). Ewangelista Jan jednoznacznie akcentuje, że pierwszy dzień po szabacie jest dniem szczególnej obecności Jezusa pośród zgromadzonych uczniów. Nie ma w Nowym Testamencie ani jednego fragmentu, zgodnie z którym Kościół, lud Boży Nowego Przymierza po zmartwychwstaniu Chrystusa gromadził się na nabożeństwie w szabat

Oczywiście temat szabatu nie znika po zmartwychwstaniu. Staje się on dniem, w którym uczniowie Jezusa chodzą synagogi, ponieważ to właśnie tam gromadzą się ich religijni rodacy i czytają Torę oraz proroków. Jednak nie udają się tam na nabożeństwa chrześcijańskie, na łamanie chleba. Szabat jest dla nich raczej dniem ewangelizacji. Uczęszczają na zgromadzenia nienawróconych Żydów, by głosić im radosną wieść, że oto zapowiadany Mesjasz przyszedł. Jest nim Jezus z Nazaretu. Zatem po zmartwychwstaniu Chrystusa porządek w Nowym Testamencie jest jasny: szabat to dzień głoszenia Chrystusa nienawróconym Żydom w synagodze. Pierwszy dzień po szabacie to dzień zgromadzenia Kościoła.

Dlatego chcąc biblijnie odpowiedzieć na pytanie: w jaki dzień Kościół powinien gromadzić się na nabożeństwie, powinniśmy zacząć od zrozumienia powodu zgromadzenia Kościoła. Co wspominamy i celebrujemy, gdy gromadzimy się jako lud Boży? 

Jeśli udajemy się na nabożeństwo, by świętować stworzenie w sześć dni i odpoczynek siódmego, to nic dziwnego, że niektóre ugrupowania (np. Adwentyści Dnia Siódmego) gromadzą się w sobotę – siódmy dzień tygodnia. To całkiem zasadne. 

Jeśli zaś idziemy na nabożeństwo, by świętować zmartwychwstanie Pańskie – zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, nie powinno dziwić, że gromadzimy się w niedzielę – pierwszy dzień tygodnia. 

Co więc było powodem zgromadzeń uczniów Chrystusa w Dziejach Apostolskich i we wczesnym nowotestamentowym Kościele? W jaki dzień Chrystus po zmartwychwstaniu objawiał się zgromadzonym uczniom, by ich umacniać w wierze? Odpowiedź jest oczywista. Tym, którzy nie wiedzą, nie podpowiadamy.

środa, 3 września 2025

Błogosławieństwo czystego sumienia

„Nieprawość przynosi wiele boleści, a cnota wiele rozkoszy. Cóż jest boleśniejszego, powiedz mi, od złego sumienia? Cóż słodszego od dobrej nadziei? Nic nas zwykle tak nie przybija i nie uciska, jak oczekiwanie zła; nic nas tak nie podnosi i nie uskrzydla, jak dobre sumienie”.

- św. Jan Chryzostom

wtorek, 2 września 2025

Grzech albo życie

Kiedy grzech żyje, człowiek umiera. 

Albo żywy będzie w Tobie grzech, a Ty będziesz umierał, albo będzie odwrotnie.

poniedziałek, 1 września 2025

Ubiór i dieta Jana Chrzciciela - znaczenie i symbolika

"A Jan miał na sobie odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany wokół bioder swoich, i jadał szarańczę i miód leśny" (Ew. Marka 1:6).

Jan był ostatnim prorokiem Starego Testamentu. Jego rola była szczególna. Poprzedzał bowiem służbę Mesjasza - naszego Pana Jezusa Chrystusa. W kontekście chrztu, którego Jan udzielał w rzece Jordan, istotne znaczenie ma również opis jego ubioru oraz odżywiania. Nawiązują one do biblijnej symboliki i mają znaczenie prorockie. 

UBIÓR

Jan nosił szatę z sierści wielbłądziej ze skórzanym pasem wokół talii. Skórzany pas i szorstka, włochata szata identyfikują go jako Eliasza, który jest opisany w 2 Królewskiej 1:8 A oni odpowiedzieli mu: Był to mąż długowłosy, przepasany skórzanym pasem wokół swoich bioder. A on na to: To Eliasz Tiszbita. 

Jan jest jak Eliasz, który przychodzi, aby głosić upamiętanie Izraelowi, w szczególności rządzącym i kapłanom, którzy sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu. 

Eliasz przybył do Izraela w najciemniejszym okresie jego historii, w czasach nikczemnego króla Achaba. I tutaj ta historia niejako się powtarza: Herod jest nowym Achabem, pełnym niegodziwości władcą, który uciska Izrael. Zaś Jan niczym Eliasz ostrzega Heroda, że musi zerwać z grzechem niemoralności, bo inaczej królestwo zostanie mu odebrane. 

SZARAŃCZA

Szarańcza w Starym Testamencie symbolizuje armie pogan i jest Bożym narzędziem sądu. Gdy czytamy listę pokarmów czystych i nieczystych w Prawie, to szarańcza nie jest wymieniana jako nieczysty pokarm. Oczywiście w Starym Testamencie częściej czyta się o szarańczy, która coś zjada niż o tym, że sama jest zjadana, np. szarańcza zjada rośliny w Egipcie podczas plagi. Jest ona znakiem sądu. 

W Księdze Joela szarańcza jest symbolem najeżdżających, pożerających Izrael narodów pogan. Izrael był "pożerany" przez szarańcze różnych narodów pogan przez stulecia na skutek niewierności. Jednak tutaj Jan żywi się szarańczą. To Jan pożera szarańczę, a nie odwrotnie. 

Jedzenie jest aktem włączenia, czy też połączenia jedzącego z tym, co zjada. W przypadku Jana ma to ważną symbolikę: Jan w ten sposób zapowiada włączenie pogan do społeczności Nowego Izraela. 

I to się dzieje w Nowym Testamencie. Poganie (nie-Żydzi) nawracają się do Jezusa i dołączają do Kościoła, społeczności Nowego Izraela, stając się duchowym potomstwem Abrahama. 

MIÓD

Miód w całym Starym Testamencie jest kojarzony z ziemią obiecaną. Bóg prowadzi swój lud do ziemi płynącej mlekiem i miodem. Ale smak miodu miała również manna, którą Bóg dał Izraelowi podczas wędrówki przez pustynię. „Dom Izraela nazwał ten pokarm manną, a była ona jak ziarno kolendra, biała, a miała smak placka z miodem” (Wj 16:31). 

Jan jedząc rodzaj dzikiego miodu (przypominający smak manny) oznajmia Izraelowi, że mogą się odnowić tylko przez powrót na pustynię, a następnie przechodząc przez wody Jordanu, wrócić do ziemi obiecanej jako Nowy Izrael. 

A więc było to w rzeczywistości przesłanie śmierci i zmartwychwstania: śmierci starego życia i powstawania do nowego. 

I to symbolizuje chrzest Janowy. To symbolizuje również nasz chrzest. To rytuał przejścia: od starego do nowego, od niewoli do wolności, o
d przynależności do rodziny Adama do adopcji do rodziny ostatniego Adama, Chrystusa.

piątek, 29 sierpnia 2025

Ziemia święta i świątynia pośród nas

Ziemia Palestyny w erze Nowego Przymierza nie ma żadnej szczególnej pozycji, podobnie jak obrzezanie, kapłaństwo Aaronowe, święto szałasów czy kalendarz regulowany księżycowo. 

Dlatego nie powinniśmy już nazywać jej „ziemią świętą”, tak jak nie powinniśmy nazywać obrzezania znakiem przymierza Boga z Jego ludem. 

Oczywiście, podróż do Izraela/Palestyny może być cenna ze względów historycznych. Najważniejsze wydarzenia w historii ludzkości miały tam miejsce. Ale nie jesteśmy tam bliżej Boga niż gdziekolwiek indziej. To nie jest jakaś religijna pielgrzymka. 

Twierdzenie, że nie-Żydzi wierzący w Chrystusa mają błogosławieństwa A, B, C, ale Żydzi wierzący w Chrystusa mają błogosławieństwa A, B, C i D to pogwałcenie jasnego nauczania Nowego Testamentu, że w Chrystusie jesteśmy ubogaceni we *wszystko*, włącznie z obietnicą ziemi (Mt 5:5). 

W Nowym Przymierzu nie musimy iść do świątyni zlokalizowanej w jednym szczególnym miejscu lub jechać do "ziemi świętej", by być bliżej Boga. To "ziemia święta" i świątynia przychodzi do nas. Jest nią Jezus Chrystus, który jest obecny wszędzie tam, gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w Jego imię.

czwartek, 28 sierpnia 2025

Modlitwa do Trójcy Świętej

Jako chrześcijanie modlimy się się do Ojca, w imieniu Syna w mocy Ducha Świętego. Tak nauczył nas modlić się Syn Boży. Była to pierwsza lekcja Pana Jezusa na temat modlitwy: módlcie się do Ojca.

Duch nas ożywia, powołuje do wiary i przez Syna zabiera nas do Ojca. Prowadzi nas do Ojca, nie do innych miejsc lub obiektów czci. Jeśli ktoś sądzi, że ma Ducha, to powinien zadać sobie pytania: dokąd On mnie prowadzi? Do jakiego miejsca? Kogo czczę? Komu chcę przynosić chwałę swoim życiem? Jaki jest owoc mojej wiary? 

To test na posiadanie Ducha Świętego, test na zbawczą wiarę. Nie oznacza to, że błędem jest modlitwa do Syna np. w podziękowaniu za śmierć za nas, za dzieło odkupienia i codzienne działanie. Nie znaczy to, że błędem jest modlitwa do Ducha Świętego, by pokazał nasz grzech i prowadził, oświecał nasz umysł, dawał zrozumienie oraz mądrość. Jeśli ktoś mówi, że nie modli się do Syna i do Ducha Świętego, to zwykle stoi za tym jakiś problem ze zrozumieniem Trójcy Świętej. Pan Jezus powiedział: „Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał (J 5:23).

Dlatego kiedy się modlimy, to nie musimy się zastanawiać, czy nasza modlitwa jest zbilansowana: „Modliłem się do Ojca, więc teraz zwrócę się do Syna i jeszcze wspomnę Ducha Świętego”. Nie musimy się stresować, czy wystarczającą ilość razy zwracamy się do każdej z osób Trójcy Świętej. Nie wierzymy w trzech bogów, by każdego równomiernie obdarować czcią. Kiedy idziemy do Ojca, to Syn jest uczczony i zadowolony. Syn i Duch nie są zazdrośni, gdy wysławiamy Ojca. W zasadzie każda modlitwa jest zanoszona dzięki Duchowi Świętemu. On w nas jest, On nas ożywił i pobudza do modlitwy. Duch jest obecny w każdej modlitwie, nawet jeśli nie wzywamy Jego imienia. Dzięki Synowi Ojciec przyjmuje nasze modlitwy i są Jemu miłe. Dzięki dziełu Syna i Ducha nasze modlitwy wznoszą się do nieba przed oblicze Ojca. Nie musimy za każdym razem przekonywać Ojca, że modlimy się w imieniu Syna. Czasami dodajemy słowa na koniec modlitwy: w imieniu Syna. I jest to biblijne, ale nie chodzi o to, że musimy wspomnieć Syna w modlitwie, by Jezus poczuł się doceniony. Syn jest wywyższony, gdy wywyższamy Ojca. Ojciec jest wywyższony, gdy wywyższamy Syna. Duch jest wywyższony, gdy czcimy Ojca i Syna. 

Nie dzielimy chrześcijan na Ojcowców, Synowców i Duchowców. Liberałowie mówią o Ojcu, ale pomijają dzieło Syna. Wielu ewangelicznych chrześcijan skupia się na Synu, ale pomija Ojca. Wielu charyzmatycznych chrześcijan skupia się na Duchu, uważając, że muszą to robić, by nie czuł się pominięty. Nie możemy przyczyniać się do budowania takich frakcji. Duch się nie obraża, kiedy podkreślamy dzieło Syna, a nie dary Ducha. Duch jest w istocie wywyższony, kiedy wskazujemy na krzyż i udajemy się do Jezusa. Nie mówimy: Jeden jest Pawłowy, drugi Apollosowy, trzeci Chrystusowy, czwarty Duchowy, piąty Ojcowy. Owszem, rozróżniamy osoby Trójcy Świętej, lecz nie separujemy ich. Jeśli chcemy uczcić Ducha, to udajmy się do Ojca poprzez Syna. Duch jest jak silnik w aucie. Jeśli chcemy dojechać do celu, nie spoglądamy na silnik w czasie jazdy. Patrzymy na drogę. Silnik sprawia, że możemy podróżować. Duch nie jest zazdrosny o chwałę Ojca.

piątek, 22 sierpnia 2025

Praktyczne lekcje z Księgi Rut

1. Jola opowiadała mi, że pierwszą rzeczą, o którą zapytała na spotkaniu kobiet było: Powiedz co dobrego spotkało cię w ostatnim czasie, za co jesteś wdzięczna.

 I myślę, że to ważna rzecz. Naucz się dostrzegać dobre rzeczy od Boga już teraz. To część naszego przygotowania na niebo. Rut i Noemi mogły oczywiście wskazać na szczęśliwe małżeństwo, na szlachetność Boaza, na urodzonego Obeda. Ale myślę, że również zrozumiały, że trudna ścieżka, która ich prowadziła do tego miejsca też jest Bożą drogą, przejawem Bożej dobroci. To droga wielu Bożych sług, a przede wszystkim droga Chrystusa. Jeśli przechodzisz przez trudy i cierpienia, to masz przywilej podążać drogą Chrystusa. Okaż się w niej wierny i wytrwały.

2. Sąsiadki cieszyły się z powodu błogosławieństwa Rut i Noemi! Zastosowanie dla nas jest takie: Ucz się cieszyć radością innych! Żadna nie powiedziała: A mnie nigdy nikt nie zaśpiewał, nie odwiedził, gdy urodził się mój syn!

Nie. Radowały się z powodu błogosławieństwa, które otrzymały jej przyjaciółki!

Niech twoje oko nie będzie zawistne, gdy Bóg wyświadcza dobro twojemu sąsiadowi. Płacz z płaczącymi i ciesz się z cieszącymi!

3.  Boaz i Rut nie planowali zostać królewskimi rodzicami. Nie wiedzieli, że będą przodkami króla Dawida, a tym bardziej króla Jezusa. Żyli po prostu w małym miasteczku w szalonych czasach sędziów.

I cóż wielkiego zrobili?

Zarówno Boaz, jak i Rut byli po prostu wierni w codziennych sprawach. Podjęli wyzwanie, by żyć życiem w wierności i miłości do Boga i bliźniego z dnia na dzień.

Z radością przyjęli swoje zobowiązania. Żyli wedle zasady: „Moje życie za twoje” i w odpowiedzi Bóg obficie im błogosławił.

Wiele rzeczy z ich wierności przejawiało się w zwykłych i prozaicznych codziennych życiowych czynnościach. W szukaniu pracy, przy stole ze współpracownikami, w budowaniu relacji, w dobroczynności, w zajmowaniu się biznesem, w trosce o teściową, w zawieraniu małżeństwa i wychowywaniu dzieci.

To są rzeczy, które każdy z nas wykonuje lub może wykonywać w wierności Bogu. Wszystko to jest zwyczajne, a jednocześnie coś, co wszechmogący Bóg wykorzystuje do niezwykłych dzieł. Dlatego w swoich działaniach miej tę perspektywę zwyczajnych obowiązków, zwyczajnej codziennej wierności, które prowadzi do niezwykłych Bożych celów.

Wierność w małych rzeczach prowadzi do wielkich rezultatów!

Matka Teresa: "Nie wszyscy możemy robić wielkie rzeczy, ale wszyscy możemy robić małe rzeczy z wielką miłością".

4. W Księdze Rut 3:18 Noemi mówi do Rut: „Poczekaj, moja córko, aż się dowiesz, jak się ta sprawa potoczy, bo mąż nie spocznie, lecz rozstrzygnie ją dzisiaj”.

Księga Rut udziela podobnej rady Oblubienicy Chrystusa, Kościołowi: „Siedź spokojnie. Możesz odpocząć, ponieważ Bóg się tym zajmie przez Jezusa Chrystusa, krewnego-odkupiciela. Sprawa zbawienia jest rozstrzygnięta”.

Bóg nie tylko daje nam swoje słowo, tak jak Boaz dał swoje słowo Rut, ale także daje nam znak, sakrament potwierdzający Jego obietnice, tak jak Boaz dał Rut znak sześciu garści jęczmienia.

W Chrystusie mamy coś lepszego niż sześć garści jęczmienia. Mamy sakramenty chrztu i Wieczerzy Pańskiej. Są to Boże obietnice, że przeprowadzi nas przez trudy i cierpienia, i rozstrzygnął sprawę naszego odkupienia.

5.  Historia Rut to historia Jezusa, ostatecznego Odkupiciela. Widzieliśmy to w każdym wydarzeniu w tej księdze.

- Jezus jest Chlebem Życia, który Bóg zsyła do Ziemi Głodu, by ocalić swój lud.

- Jezus jest większym Boazem – obchodzi się łaskawie ze swoim ludem – i służy nam swoimi słowami, wodą, chlebem i winem przy swoim Stole.

- Jezus przysięga zapewnić nam schronienie pod swoimi skrzydłami.

- Jezus zakłada sandały Odkupiciela i zajmuje nasze miejsce, nawet za cenę wielkiej ceny dla siebie, swojej reputacji, swojego imienia.

- Jezus jest obiecanym Synem, który odnowi nasze życie.

- Jezus jest nowym Obedem, sługą Pańskim, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie na okup za wielu.

- Jezus jest Synem Dawida. Jest Królem królów. Jest twoim Odkupicielem.

 

czwartek, 21 sierpnia 2025

Nie tylko pachnące kwiaty

Chociaż historia Rut składa się ze zwykłych wydarzeń z udziałem wiernych ludzi, to nie jest to tylko błękitne niebo, pachnące kwiaty, piękne zachody słońca i ogólnie łatwy czas dla wszystkich. 

Ta historia zaczyna się od ciężkiej tragedii, jest w niej prawdziwe cierpienie, żal, strach i niepewność. Z pewnością Noemi była przytłoczona tym wszystkim. Ale drogą do radości, którą kończy się ta księga jest wierność Bogu POŚRÓD prób i trudów, a nie gdy sami postanowimy się już z nich wyplątać. 

Samo często nie tylko nie dajemy rady, ale i plączemy się w jeszcze większe kłopoty. 

Dlatego ufaj Bogu, że to Jego droga. I podróżując nią, bądź Jemu wierny.