Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 lipca 2025

Rozmowa taty z nastoletnią córką

- Michael Foster*

No dobrze, moja pierwsza trójka dzieci to chłopcy, więc moja wiedza o dziewczynkach dopiero zaczyna się kształtować. 

Moja najstarsza córka ma dwanaście lat i jest w samym środku okresu dojrzewania. Dziś wieczorem była wyraźnie zdenerwowana. Widziałem ją z tyłu posesji – trzasnęła drzwiami, weszła do stodoły i coś kopnęła. 

Mój męski instynkt podpowiadał mi, żeby zapytać, co się stało. Jednak nauczyłem się, że zazwyczaj to nie jest najlepszy pomysł. Można tak zrobić, ale często prowadzi to jedynie do rozmowy o faktach – a to rzadko pomaga w deeskalacji sytuacji. Właściwie to zazwyczaj ją zaostrza. Jestem pewien, że jest czas na bezpośrednie pytania, ale to nie był jeden z nich. 

Zamiast tego, poprosiłem ją o spacer. Podczas spaceru opowiedziałem jej trochę o posesji i o dorastaniu na farmie mojej babci – jak łowiłem okonie i zawsze marzyłem o łowieniu bassów. Złapałem w życiu tylko pięć. Uwielbia wędkowanie, więc nawiązaliśmy kontakt. Rozmawialiśmy chwilę o jej przyszłości, o tym, co chciałaby robić po liceum. Jest artystką, tak jak jej mama – ja jedynie kiedyś aspirowałem do tego. To była miła rozmowa. Po jakiejś pół mili powiedziałem: „Hej, nie możesz pozwolić, by rządziły tobą emocje. Czy mogę się za ciebie pomodlić?”. Odpowiedziała: „Tak, chętnie”. Więc się pomodliłem. Uspokoiła się i oboje poszliśmy dalej. 

Czasami okrężna droga jest najlepsza. Dużą częścią tego, co staramy się robić jako rodzice, jest nauczenie naszych dzieci, jak regulować swoje emocje, a nie traktować wszystkiego jak sprawy prawnej, którą trzeba rozwiązać. Nie zawsze chodzi o to, kto ma rację lub co dokładnie się stało. Czasami chodzi o to, by być obecnym, pomóc im pogodzić się z tym, co czują, i delikatnie wskazać im drogę do mądrości.

* Autor jest pastorem Kościoła reformowanego East River Church w Batavia (Ohio, USA). Jest żonaty i wraz z żoną Emily mają ośmioro dzieci.

środa, 25 czerwca 2025

Wykłady pastora Marka Balthropa z Czerwcówki

Dostępne są już wszystkie wykłady pastora Marka Balthropa z Redeemer Reformed Church w Oklahoma City z naszej Czerwcówki we Wdzydzach nt. chrześcijańskiej rodziny. 

1. Chrześcijańska rodzina

2. Chrześcijańskie małżeństwo

3. Córki

4. Biblijna męskość

5. Pięć cech Bożego mężczyzny

6. Kazanie: Boża rodzina


wtorek, 11 marca 2025

Jedna z moich największych radości podczas nabożeństwa

Jedną z największych radości jakich doświadczam podczas nabożeństwa jest widok dzieci (i młodzieży) wznoszących ręce z całym Kościołem w geście uwielbienia Boga (podczas Modlitwy Pańskiej, śpiewu Gloria Patri czy końcowej Doksologii). 

Rodzice, zabierajcie swoje dzieci do Kościoła. Nabożeństwo jest m.in. dla nich. *Całe* nabożeństwo, nie zaś jedynie pierwsze 15 minut. Kościół nie powinien być dla nich miejscem "religii wyznawanej przez rodziców". Kościół to ich duchowy dom, którego są członkami, a nie gośćmi lub sympatykami. 

Czytajcie z nimi Biblię i módlcie się z nimi w domach. Uczcie je "Ojcze nas", "Wierzę w Boga", Dekalogu i treści Ewangelii od najmłodszych lat. 

Jeśli nie będziecie wychowywać swoich dzieci w wierze, kultura zaszczepi w nich swoją wiarę. 

Co ważne - nie jesteście w tych wysiłkach jesteście sami! Jesteście otoczeni Bożą miłością, Jego obietnicami i mocą Ducha Świętego. 

Nie obawiajcie się błędów i potknięć (sam wiele z nich popełniłem i popełniam). Obawiajcie się perfekcjonizmu, surowości i braku radości. Chrońcie je przed Waszym grzechem. Chrońcie je przed brakiem Kościoła, brakiem Słowa Bożego w Waszym domu i brakiem wspólnej modlitwy.

czwartek, 8 lutego 2024

Dołącz do ruchu oporu!

Jeśli masz męża, żonę, dzieci, czytacie razem Biblię, modlicie się, uczęszczacie razem do Kościoła, to jesteś radykalny i należysz do ruchu oporu. Idziesz pod prąd w kulturze, dla której powyższe rzeczy brzmią jak opis życia na Marsie. Bóg właśnie w ten sposób buduje swoje Królestwo!

piątek, 8 grudnia 2023

Domy owocującej radości

Chrześcijańscy mężczyźni, którzy są: 
Wierni
Uprzejmi
Staranni
Odważni
Pokorni
Szlachetni
Kompetentni

I chrześcijanki, które są: 
Niewybredne
Ciepłe
Staranne 
Trudno je urazić 
Czułe
Delikatne
Radosne

zbudują domy owocującej radości.

- Brian Sauve

poniedziałek, 27 lutego 2023

Królestwo Boże w codziennej wierności

Jest wiele kazań, które wzywają do robienia spektakularnych rzeczy dla Boga lub w imieniu Boga: 

- ewangelizowanie na ulicy lub w pracy, 
- wyjazd na misję, 
- uzdrawianie, 
- wypędzanie demonów, 
- prorokowanie, 
- zakładanie Kościołów, - przemawianie do ludzi, 
- "wypływanie na głębię", "poszerzanie granic", "wyjście ze strefy komfortu" itd. 

Kiedy jednak słyszałeś o robieniu małych, rutynowych, wiernych czynów wiary poprzez które Bóg buduje swoje Królestwo: 

- wspólny czas z synem lub z córką, 
- zrobienie posiłku dla domowników, 
- punktualność i dotrzymywanie obietnic, umów, zobowiązań, 
- modlitwa i czytanie Biblii z dziećmi, 
- zaproszenie żony na randkę, 
- odwiedzenie osoby chorej lub samotnej,
- telefon do kogoś, komu chcesz okazać troskę i zainteresowanie, 
- rodzinne posiłki, 
- zaproszenie do siebie na kawę/obiad osoby z Kościoła, której jeszcze nigdy nie gościłeś, 
- upominek dla dziecka z Twojej wspólnoty 
itd. 

środa, 27 kwietnia 2022

Ciche i spokojne życie

Słyszałem wiele kazań wzywających mnie do odważnego dzielenia się Ewangelią. Słyszałem kazania o byciu misjonarzem za granicą, ponieważ jest tam wielka potrzeba słyszenia Ewangelii. Także kazania, w których mówiono mi, że muszę być misjonarzem tutaj, na miejscu. Słyszałem tak wiele kazań w stylu "wszyscy-chrześcijanie-są-misjonarzami", że mogłyby mnie zadusić swoją ilością. 

Słyszałem także kazania o tym, żeby nie martwić się o to, co pomyślą inni ludzie, kiedy składam im świadectwo. A także kazania głoszone z dzikim wzrokiem, wzywające nas do życia w radykalnej moralności i pełnego misyjnej gorliwości. 

Ale nigdy nie słyszałem kazania, w którym naucza się o prowadzeniu spokojnego życia. W 1 Liście Tesaloniczan 4:11 Paweł wzywa swoich słuchaczy, by starali się prowadzić ciche życie. Zaś w 2 Liście do Tesaloniczan 3:12 zachęca ich "przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli".

Nigdy nie słyszałem kazania na temat tego, co należy rozumieć przez „cicho” lub „ciche”. Albo co w Pawłowych listach oznacza słowo „życie”. Słyszałem wiele kazań w stylu "zrób to tak", ale żadnego o tym, jak żyć spokojnie i jak to może wyglądać w naszej kulturze, która jest tak głośna we wszystkim...

Paweł nie tylko sugeruje to Tesaloniczanom. On wzywa ich do spokojnego i cichego życia. Poczekaj chwilę – nie, on wręcz chce, aby wierzący dążyli do spokojnego życia. Można przetłumaczyć te słowa jako: "niech twoją ambicją i celem będzie ciche życie". To nie jest błahostka.

To spokojne życie jest dla niego na tyle ważne, że nauczanie na ten temat zawarł w obu listach do chrześcijan w Tesalonice. I chce, aby również Tymoteusz przekazał swoim ludziom te same instrukcje.

Matthew B. Redmond, The God of the Mundane

tłum. Paweł Bartosik

John Barach HT

środa, 2 lutego 2022

Społeczność rodzinna z Bogiem

CHRZEŚCIJAŃSKA RODZINA I EDUKACJA

Niniejsze opracowanie jest na temat rozwijania rodzinnej pobożności i zdrowego zwyczaju wspólnego czytania, modlitwy i śpiewu w gronie rodziny. Niektórzy nazywają to nabożeństwem rodzinnym. Dla mnie osobiście brzmi to zbyt górnolotnie, a innych może nieco odstraszyć. Nie chodzi bowiem o przygotowane od A do Z nabożeństwo z solidnym nauczaniem i przygotowanymi pieśniami. Mówimy raczej o wspólnym rodzinnym spotkaniu na słuchaniu Słowa Bożego, modlitwie, czasami śpiewie.

Pismo Święte naucza, że edukacja i wychowanie chrześcijańskie to proces, który powinien mieć miejsce poprzez całą dobę (5 Mj 6:4-7). Realizując to założenie, w naszej rodzinie staramy się pamiętać o trzech aspektach wychowania:

1. Modlitwa o siebie nawzajem.

2. Własny przykład.

3. Wspólny czas czytania Biblii z rodziną.

Gdy biblijny Laban dogonił Jakuba, zadał mu pytanie: „Dlaczego ukradłeś moich bogów?” (Rdz 31:30). W rzeczywistości to córka Labana, Rachela, ukradła jego bożki, być może po to, by zachować pamięć o swojej rodzinie po wyprowadzce ze swoim mężem Jakubem. Rachela dosłownie zabrała ze sobą jakiś element rodzinnej religii. W rzeczywistości każda rodzina ma i czci jakiegoś Boga. Młodzi ludzie mogą opuścić dom rodzinny z różnymi bogami w sercu: bogiem samorealizacji, bogiem tolerancji wobec zła, pieniędzy, rozrywki, pracy, technologii. Niektórzy zaś opuszczają rodzinny dom z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba w sercu. W dużej mierze zależy to od tego, jak nasze rodziny czczą Boga w domu, na ile jest On obecny w ciągu dnia.

Jedną z form uczczenia Boga w rodzinie jest rodzinna społeczność. Co mam na myśli, mówiąc o rodzinnej społeczności? To oddzielony w ciągu dnia czas, który, podobnie jak w przypadku indywidualnego cichego czasu, nie musi być długi. To może być np. 15-20 minut w zależności od wieku dzieci. Skupiamy się w nim na czytaniu Słowa Bożego, modlitwie i ewentualnie śpiewie. Zanim powiem więcej o tym, jak może to wyglądać w praktyce, kilka słów o powodach i korzyściach płynących z tej praktyki.

POWODY I KORZYŚCI SPOŁECZNOŚCI RODZNNEJ

1. Nasz Bóg jest rodziną, społecznością. Jest Bogiem Trójjedynym. To podstawa relacji rodzinnych. Powinniśmy Go naśladować we wzajemnym służeniu sobie, wzajemnej dobroci, przebaczaniu i wspólnej radości w rodzinnym uwielbieniu. Potrzebujemy społeczności rodzinnej, bo Bóg jest społecznością. Powinniśmy odzwierciedlać to w naszych rodzinach.

2. Rodzinne uwielbienie przynosi chwałę Bogu. A przecież ostatecznie naszym celem jest Bóg, Jego chwała i cześć. Bóg jest godzien tego, aby nasze rodziny codziennie czciły go w naszych domach. Chociaż nie ma bezpośredniego nakazu dotyczącego nabożeństwa rodzinnego, to mamy biblijne przykłady tej praktyki.

W Księdze Rodzaju 22:7, kiedy Izaak zapytał swojego ojca Abrahama: „Gdzie jest baranek na całopalenie?”, wiedział, że czegoś brakuje w oddawaniu czci Bogu, ponieważ Abraham poprowadził Izaaka i resztę rodziny do oddawania czci Bogu już wcześniej.

Jozue składa deklarację: „A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć: czy bogom, którym służyli wasi ojcowie, gdy byli za Rzeką, czy też bogom amorejskim, w których ziemi teraz mieszkacie. Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu” (Joz 24:15). Wypowiedział te słowa w kontekście życia w otoczeniu obcych wierzeń i kultur. Wiedział, że jako głowa rodziny jest odpowiedzialny za prowadzenie w wierze swoich najbliższych.

Bóg spodziewał się, że Abraham „rozkaże swoim dzieciom i domowi po nim, aby przestrzegali drogi Pana” (Rdz 18:19).

Pomyślmy o przykładzie Korneliusza, „męża pobożnego, który boi się Boga z całym swoim domem” (Dz 10:1). Kiedy Piotr przybył do Cezarei, aby głosić Ewangelię, Korneliusz zebrał swoją rodzinę („Wszyscy jesteśmy obecni przed Bogiem”) i powiedział po co: „aby usłyszeć wszystko, co ci nakazał Bóg” (Dz 10:33).

3. Kolejnym powodem jest głoszenie Ewangelii domownikom. Bóg tak to ustanowił, że chrześcijańska rodzina jest jednym z najbardziej błogosławionych kontekstów prowadzenia dzieci do wiary, ale i wzajemnego umocnienia w wierze. Nie ma lepszego sposobu, aby każdego dnia głosić Ewangelię w życiu członków naszych rodzin. Trudy, przez które przechodzimy, a nawet nasze upadki sprawiają, że potrzebujemy codziennie wracać do chwalebnych prawd Ewangelii.

Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie” (2P 1:13)

 „List ten, umiłowani, jest już drugim listem, który do was piszę, a w nich chcę przez przypominanie utrzymać w czujności prawe umysły wasze” (2P 3:1)

Rodzinny dom jest pierwszym miejscem, w którym nasze dzieci powinny usłyszeć przesłanie Ewangelii i słyszeć je regularnie. Nie oddzielamy kościoła od rodziny. Nie oddzielamy rodziny od Jezusa. Bóg powinien być tak oczywisty w naszych domach jak powietrze, którym w nim oddychamy.

Celem jest nie tylko wiara, przetrwanie, lecz umocnienie, dojrzałość w wierze. Owszem, można być zwykłym chrześcijaninem i być zbawionym. Ale chcemy być jak strzały w kołczanie, a nie patyki (Psalm 127:5). Chcemy być uczestnikami wyprawy, a nie obserwatorami wypraw innych. Tylko regularnie wzmacniana dojrzała wiara pozwoli nam przetrwać uderzenia życia i przeciwności. Tylko dom na fundamencie ostoi się pośród burz. Rodzinne uwielbienie jest najlepszym i najbardziej konsekwentnym sposobem przekazywania podstawowych prawd wiary chrześcijańskiej naszym dzieciom. Korzystajmy z tej możliwości. Jeśli pytamy, jak mówić dzieciom o Ewangelii, by to nie było jakieś sztuczne i nienaturalne, miejmy regularny czas społeczności rodzinnej.

4. Rodzinne uwielbienie ma praktyczne korzyści: wzmacnia nasze wzajemne więzi, sprzyja miłości i harmonii w domu. Więzi szybko słabną, gdy z kimś widzimy się raz na kilka tygodni. Jednak nie będą szybko gasły, jeśli z kimś codziennie się modlimy.

Rodzinna społeczność to czas, kiedy możemy razem przechodzić przez problemy, z którymi się zmagamy w ciągu tygodnia. Nikt z nas nie powinien być pozostawiony sam, gdy przechodzi przez zmagania. Modlitwa jest jak tarcza ochronna, której dostarczają nam również inni, którzy modlą się o nas. Kiedy modlę się o moją żonę i dzieci – modlę się, by Duch Święty był ich tarczą przed pociskami złego, a Jezus umacniał ich w codziennych wyzwaniach.

Rodzinne uwielbienie powinno również wnosić pokój i radość w naszych domach.

5. Rodzinne nabożeństwo wpływa na zmiany na świecie. Gdy rodziny wspólnie się modlą, czytają Słowo Boże i śpiewają, zmieniamy siebie, rodzinę, ale i Bóg używa naszych modlitw, by zmieniać ludzi, kościoły, a nawet narody. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. Bóg używa naszych modlitw i chętnie na nie odpowiada.

6. Sprzyja rozwojowi intelektualnemu. Kiedy dzieci słuchają czytanej Biblii i krótkiego omówienia fragmentu, muszą pomyśleć o tym, co słyszą. Później łatwiej im będzie skupić się w kościele podczas czytań i kazania. Nie trzeba ich wypraszać z kazania na szkółkę w wieku 6-8 lat, bo już wiele rozumieją z tego co się mówi. Ma to również aspekt pedagogiczny: uczy dzieci, że są domownikami naszej wspólnoty, nie zaś gośćmi lub sympatykami. To kształtuje ich zdolności słuchania, identyfikuje z Bożą wspólnotą i uczy bojaźni Bożej. 

7. Rozwija w nas wdzięczność i wrażliwość na potrzeby innych. Modlimy się nie tylko o siebie nawzajem. Dzieci powinny być uczone, że powinniśmy się modlić o kościół, o starszych, pastora, o członków kościoła, o prześladowanych chrześcijan, o nasz kraj, o inne kościoły i chrześcijan spoza naszego miasta. Tu się uczymy widzenia więcej i szerzej niż nasze problemy.     

Rodzinna społeczność to czas wsparcia innych. Inni potrzebują naszych modlitw. To wspaniała okazja, by służyć innym, modląc się o nich.

8. Nie ma lepszego sposobu, aby nasze dzieci zobaczyły trwały, pozytywny, duchowy przykład swoich rodziców w prawdziwym życiu. Codziennie nasze dzieci widzą nas w różnych sytuacjach. Czasami widzą złe świadectwo. Ale niech nas zobaczą — niedoskonałych i grzesznych — powracających każdego dnia do Biblii i do centralnego miejsca: Chrystusa w naszym domu. Niech widzą osobę, która nie próbuje oddzielać Boga od codziennego dnia lub rodziny, lecz kogoś, kto regularnie przychodzi do Boga, pokornie uznaje swój grzech i potrzebę Zbawiciela. To również dobry czas wyznawania win, jeśli zgrzeszyliśmy przeciwko komuś z domowników w ciągu dnia.  

9. Osobami, które powinny dbać o wygospodarowanie czasu i prowadzenie takiej rodzinnej modlitwy, są w szczególności ojcowie (Ef 6:4), chociaż są w Biblii przykłady pobożnych mam, które dźwigały i tę odpowiedzialność. Biblia niewiele mówi o ojcu Tymoteusza poza tym, że był Grekiem i nie był chrześcijaninem. Ale mamy wspomniane, że Słowa Bożego i wiary uczyła go mama i babcia. „I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (2Tm 3:15).Przywodzę sobie na pamięć nieobłudną wiarę twoją, która była zadomowiona w babce twojej Loidzie i w matce twojej Eunice, a pewien jestem, że i w tobie żyje” (2Tm 1:5).

10. Rodzinne społeczności wśród członków kościoła przynoszą korzyść całej wspólnocie. Wówczas w niedzielę spotykają się ludzie, którzy wiedzą, co to znaczy wielbić Boga na co dzień. Nie robią w kościele czegoś, co nie jest częścią ich życia. Nie są obserwatorami i słuchaczami, lecz zaangażowanymi uczestnikami nabożeństwa.

To, co dzieje się na nabożeństwie, nie powinno być oderwane od tego, co robimy na co dzień. W niedzielę uwielbiamy Boga w większym gronie, ale nie robimy czegoś, czego dzieci nie znają. Rodzinna społeczność to świetna okazja, by wdrażać i uczyć dzieci odpowiedniego zachowania podczas nabożeństwa  i uczestnictwa w jego przebieg.  

Jeśli zauważymy u dzieci problem z odpowiednim zachowaniem w kościele, to zamiast pytać pastora: Czy macie tu szkółkę niedzielną, by ktoś zajął się moimi dziećmi? – zapytajmy samych siebie: Czy odpowiednio przygotowuję moje dzieci w domu do uczestnictwa w niedzielnym nabożeństwie?

11. Kolejny dobry powód to czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wychowywać nasze dzieci w wierze, miłości, radości i bojaźni Pana. Bóg dał nam pewien czas z naszymi dziećmi, byśmy zrobili wszystko, co możemy, by pokazać im Jezusa, przekazać Ewangelię i wychować jako chrześcijan wierzących w prawdę Bożego Słowa. Wiadomo, z czasem będą podejmowały własne decyzje, ale módlmy się, aby Bóg je chronił, prowadził i trzymał przy sobie. I używał do tego tak niedoskonałego rodzica jak ja lub ty.

Moi rodzice byli dalecy od doskonałości, ale wspominam dobre rzeczy, które mi przekazali i zostaną ze mną do końca życia. Do dzisiaj jestem wdzięczny mojej mamie, że uczyła mnie modlitwy Ojcze nasz i Apostolskiego Credo, gdy byłem 5-6 letnim chłopcem. Zrozumienie ich treści przychodziło oczywiście z czasem, ale prawdy, że Bóg jest jeden w Trzech Osobach nauczyłem się bardzo wcześnie.

Módlmy się, by Bóg używał naszej silnej miłości wyrażanej czasami w koślawy sposób. On widzi nasze serca, serca naszych dzieci. Przyjdzie czas, kiedy dzieci opuszczą nasze domy. Postrzegajmy codzienność jako dar Boży, aby nieść Jego Słowo naszym dzieciom. Być może część z dobrych rzeczy zapamiętają i będą chciały wprowadzać w życie swoich rodzin.

12. Nasze dzieci, rodzice, rodzeństwo potrzebują nas i naszej modlitwy. Powinniśmy regularnie modlić się z dziećmi, a także o nasze dzieci. Wszyscy bierzemy udział w duchowej bitwie. Wraz z całym Ludem Bożym dzieci również opuściły Egipt i przechodziły te same trudy w drodze do ziemi obiecanej. Z naszymi dziećmi jest podobnie (1 Kor 10:1-11). Nie są przedstawicielami świata stacjonującymi w naszym obozie. Wraz z nami biorą udział w duchowych wyzwaniach i pokusach. Dlatego powinny być otoczone regularną modlitwą rodziców oraz kościoła, do którego należą. Pamiętajmy o tym, co Bóg mówi na ich temat. Nazywa je „moim potomstwem” (Mal 2:15), „świętymi”, „odkupionymi” (Ef  6, Kol 3). Módlmy się, aby dojrzewały w Chrystusie, o ich wiarę, miłość do Boga i bliźnich. Módlmy się o nie sami, ale również z nimi, by widziały, że wiara nie jest dodatkiem do ich życia, lecz powietrzem, którym żyją każdego dnia.

13. Cel jest praktyczny. W czytaniu Pisma Świętego nie chodzi o pakowanie głowy, ale o wypełnienie serca. Pismo Święte wielokrotnie przyrównuje Boże Słowo do jedzenia. Jezus mówi, że jest prawdziwą manną i że Jego słowa muszą być spożywane (J 6:63). Piotr mówi nam, że powinniśmy, jak noworodki, szczerze pragnąć mleka Słowa, abyśmy mogli wzrastać. „Jak nowonarodzone dzieci pragnijcie szczerego mleka słowa, abyście przez nie wzrastali” (1P 2:2).         Niech Słowo prowadzi nas do świętości i rozbudzenia pragnienia służenia Jezusowi, nie do pychy z powodu poznania lub odrobienia zadania domowego. Żyjemy w mrocznym pokoleniu. Żyjemy w czasach wielkiego zamieszania. Ale kiedy czytamy Pismo Święte, uczmy się mądrości, odróżniania prawdy od fałszu. „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119:105).

Niech Słowo Boże prowadzi nas do radości: „I wszyscy ludzie szli, aby jeść i pić, i wysyłać porcje, i radować się wielką radością, ponieważ zrozumieli słowa, które im powiedziano” (Neh. 8:12).

JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?

1. Czas rodzinnej społeczności nie musi być długi. Nie trzeba dogłębnej znajomości teologii ani licencjatów z biblistyki. W naszej rodzinie spędzamy razem codziennie wieczorem ok. 20 minut, jednak rodzice sami powinni ocenić jaki czas jest adekwatny do wieku i możliwości swoich dzieci.  Ważne, by być w tym wytrwałym i systematycznym.

2. Chodź, nie biegaj. Lepiej przeczytać dwa rozdziały dziennie przez miesiąc, niż 60 rozdziałów w jeden dzień. Lepiej czytać mniej, lecz regularnie, niż mieć szalony tydzień czytania po kilkanaście rozdziałów dziennie, po czym zrezygnować z wyczerpania. Pismo Święte to jedzenie, ale nie możemy jeść jak pyton, który połknie jakąś dużą zwierzynę, a następnie trawi ją przez wiele dni.         Jeśli czytamy tekst Biblii i nie rozumiemy go, nie przejmujmy się tym. Jeśli nas to trapi i nie daje spokoju, zapiszmy sobie pytanie i przyjdźmy z nim na nabożeństwo, by porozmawiać o tym z pastorem. Jeśli jesteśmy czytelnikami Biblii — znowu przejedziemy ten odcinek drogi za rok lub za parę miesięcy z większym poznaniem i doświadczeniem.      

Niektóre z naszych posiłków będą jak pyszny kotlet schabowy, a inne jak kukurydziane chrupki z mlekiem. Inne jak pomidorowa. Inne jak orzechy włoskie, inne jak paluszki słone, inne jak cytryna lub szpinak. Ale pamiętajmy, by żyć każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych. 

3. To nie musi być jakiś bardzo wymyślny czas. Czasami możemy skomentować czytany tekst, zadać pytanie członkom rodziny o ich przemyślenia, obserwacje. Możemy skorzystać z codziennych rozważań i głośno przeczytać rozważanie na dany dzień. Najważniejsza jest tu systematyczność.

Taki czas społeczności rodzinnej jest jak krople deszczu, które drążą skałę. Cornelius Van Til, wybitny apologeta chrześcijański, mówiąc o chrześcijańskiej edukacji w swoim domu napisał: „W naszym domu nie padały tropikalne deszcze. Zawsze jednak była podwyższona wilgotność. Cała atmosfera przepełniona była Słowem”.

4. U nas zwykle zaczynamy od czytania Bożego Słowa. Zwykle jest to ok. połowy do jednego rozdziału. Niekiedy krótko omawiam dany fragment, czasem zadaję krótkie pytania do tekstu, innym razem przechodzimy od razu do modlitwy (gdy widzę, że już wszyscy są zmęczeni). Gdy dzieci są małe (5-6 lat) można np. zapytać o to, jakie słowa zapamiętali z czytania, by uczyć ich skupienia i uważnego słuchania, nawet jeśli jeszcze nie wszystko rozumieją. Gdy są starsze (9-10 lat) można zapytać o główne postacie pojawiające się w czytaniu. Starsze dzieci można poprosić o czytanie tekstu Biblii. Gdy są nastolatkami można porozmawiać o kluczowych wersetach lub myśli zawartej w tekście, spróbować odpowiedzieć na trudne pytania, jeśli ktoś je ma.

Po czytaniu dzielimy się intencjami do modlitwy, kto chce może powiedzieć jak minął dzień, albo co przeczytał podczas cichego czasu, po czym kto chce modli się. Modlimy się o siebie nawzajem, o kościół, jego przywódców i wszystkich członków, prześladowanych chrześcijan, o nienarodzone dzieci, o bliskich, chorych, nasz kraj, pokój w miejscach konfliktów itd. To nie muszą być długie modlitwy. Modlitwę zwykle kończymy Ojcze nasz albo Credo Apostolskim, Nicejskim, bądź też modlitwą Chwała Ojcu.

Niekiedy razem śpiewamy, by pieśni, które pojawiają się w kościele nie były dla nas czymś nowym i nieznanym. Jeśli nie czujemy się na siłach, by prowadzić śpiew, można korzystać z YouTube lub Spotify. Jest tam sporo pieśni, które śpiewamy na nabożeństwach. Można porozmawiać z pastorem i postarać się nabyć śpiewnik kościelny do użycia domowego.

5. Do nauczania biblijnych prawd można użyć prostych katechizmów w formie pytań i odpowiedzi. Polecam tzw. Pierwszy Katechizm (1840), Heidelberski (dla starszych) i Mały Katechizm Westminsterski (1647). To bardzo pomocne narzędzia w systematycznym uczeniu dzieci podstawowych doktryn chrześcijańskiej wiary.

Skupiajmy się jednak nie tyle na metodach, ile na zasadach. Podałem kilka przykładowych pomysłów z życia naszej rodziny, ale chodzi tak naprawdę o jedną, główną zasadę: Chrystus nie jest dodatkiem w naszym domu. Nie jest gościem niedzielnym. Jest domownikiem i Panem naszego domu. Starajmy się to wyrażać jak możemy: w tym, czego uczymy, jak postępujemy, jak się komunikujemy w rodzinie, jak reagujemy na grzech, w modlitwie przed posiłkami, w tym, jak się do siebie zwracamy, w tym jak mówimy o innych, jak sobie wybaczamy, jak się zachęcamy itp. Niech nasze domy żyją Chrystusem na co dzień, nie zaś jedynie przy okazji świąt lub niedziel. Niech będą pełne duchowej woni, której źródłem jest radość w Nim.

6. Podobnie jak w przypadku cichego czasu miejmy plan, miejsce i czas. Plan czyli np. rozpiskę rodzinnego czytania Biblii lub czytanie ksiąg rozdział po rozdziale. Możecie np. czytać księgę, która akurat jest omawiana na kazaniach. To pozwoli jeszcze lepiej zapoznać się z danym fragmentem i jeszcze lepiej go zrozumieć. Wybierajmy takie księgi lub rozważania, które są odpowiednie dla rodziny pod względem trudności i długości. Uwzględniajmy np. wiek i czas skupienia się dzieci.

7. W naszej rodzinie ten wspólny czas zawsze mamy wieczorem między 20-21, ale są rodziny, które czytają i modlą się przy stole po posiłku (obiedzie lub kolacji). Ważne jest, by to było miejsce i czas, w którym wszyscy możecie się skupić wyłącznie na Bogu i wspólnocie wokół Niego. Nie chodzi o sytuację, w której dziecko je kolację lub ogląda bajkę, a my czytamy im Biblię. Chodzi o czas po kolacji i po bajce (lub przed), kiedy uczymy się razem słuchać i razem się modlimy.

8. Dążmy do regularności, a nie do perfekcji. Niektórzy popadają we frustrację, gdy te wzniosłe postanowienia i próby przyćmi rzeczywistość. Ale jak ktoś powiedział: „Uwielbienie rodzinne jest jak wielka przyjaźń. Ma swoje lepsze i gorsze dni, ale powstaje dzięki regularnej, znaczącej interakcji”. William Gouge zauważył, że „gwóźdź, który za jednym ciosem ledwo wchodzi, przy wielu ciosach zostaje wbity do samego końca”. Tak samo jest z powtarzaniem w rodzinnym uwielbieniu. Nie zachowujmy się jak sześcioletni chłopiec, który bardzo chce zagrać w drużynie koszykówki z 10-letnim bratem, narzekając: „Wczoraj i dzisiaj zjadłem dwie porcje, a on tylko jedną! Dlaczego jeszcze nie jestem wyższy od niego?”. Ale tak nie działa jedzenie. „Regularność” to jest słowo klucz.

PODSUMOWANIE

1. Nie znam przyszłości dzieci w naszym kościele, ale modlę się o każde z nich, by z domu wyniosło zamiłowanie do Słowa Bożego, pamięć o modlącej się mamie i tacie, pragnienie, by modlitwa i Słowo Boże były obecne w ich dorosłym życiu. Tam, gdzie Jezus jest czczony, tam mamy obietnicę, że będzie nam błogosławił, umacniał i pokrzepiał.

2. Dzieci, doceńcie pracę i wysiłki rodziców w prowadzeniu was do Boga i wychowaniu. Rodzice, dzieci potrzebują, abyście duchowo je wspierali i prowadzili ku dojrzałej wierze. Są poddawane wielkiej presji bezbożności. Potrzebujemy siebie nawzajem.

3. Istnieje więcej niż jeden właściwy sposób na rodzinne uwielbienie Boga. Każda rodzina musi znaleźć swój własny „rytm”. Jednak jedynym niepodlegającym negocjacjom elementem jest wspólne czytanie Słowa Bożego. Po prostu to róbcie! Jeśli będziemy czekać na odkrycie idealnej metody, idealnej porę dnia i idealne dzieci, nigdy nie zaczniemy! Nie komplikujmy sobie życia. Lepiej mieć proste, niedoskonałe krótkie społeczności rodzinne, niż w ogóle ich nie mieć.

4. Skupmy się na Biblii. Celem kultu rodzinnego jest formacja duchowa wynikająca z zakorzenienia w Słowie Bożym. To normalne, że jako rodzice możemy nie rozumieć wszystkiego, co przeczytamy. Dobrze jest wówczas powiedzieć swojej rodzinie np.: „Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie, ale daj mi parę dni, bym ją znalazł”. To też świadectwo. Nie musimy znać wszystkich odpowiedzi, by zwracać się do Biblii.

Wszyscy potrzebujemy pomocy Ducha Świętego i pobożnych osób, w zrozumieniu. Dobrze, aby nasze dzieci widziały, że my też się uczymy. Szukajmy odpowiedzi u pastorów, dojrzałych chrześcijan, czytajmy dobre książki i komentarze biblijne. To będzie też dobrym świadectwem dla innych. Każdy z nas musi się uczyć. Kiedy ludzie dziwią się ilością książek w mojej bibliotece, odpowiadam, że przyczyna jest prosta: Wiele rzeczy nie wiem. Do wielu rzeczy jestem za głupi. Muszę więc się jeszcze wiele uczyć.

5. Amerykański generał John Paton powiedział, że jego ojciec miał na niego bardzo znaczący wpływ. W jaki sposób go wywarł? Poprzez rodzinne czytanie Biblii i modlitwę. Może i w dzień nie było ojca, gdyż pracował. Ale wieczorami modlił się z dziećmi i o dzieci. Bóg pobłogosławił rodzinne wielbienie prowadzone przez jego ojca. To jest przepis na dobre życie: pracuj, módl się i odpoczywaj. A wszystko w swoim czasie. Nie zaniedbuj żadnego z tych aspektów, włączając w to osobisty cichy czas z Bogiem, jak i społeczność rodzinną. Niech Bóg nas w tym wspomaga, błogosławi i daje wytrwałości.

--------

Jeśli masz pytania lub chciałbyś porozmawiać na temat społeczności rodzinnej w Twoim domu - napisz lub zadzwoń: bartosik7@gmail.com tel. 605 282 417

sobota, 13 lutego 2021

Wyznaniowy charakter domu

"Ewangeliczny świat wyrzuca teologiczne dziedzictwo, ponieważ chrześcijańskie domy nie są wierne doktrynie. To prawda, że kazalnice przepełnione są bagnem i można ugrzęznąć pośród anegdot, sentymentalnych wzdychań i byle jakich nabożeństw. Ogólnie rzecz biorąc, każdy może robić to, co mu się podoba, byle tylko było to związane z teologią; ale przecież właśnie tego chciały głowy chrześcijańskich domów. Kiedy oczekiwania względem mężczyzn w ewangelicznym świecie obniżyły się, mężczyźni nie sprzeciwili się – odetchnęli z ulgą. 

Jednak mężczyzna, który przemawia w imieniu swojego domu, tak jak robił to Jozue, musi być mężczyzną, który uczy swój dom oraz nie pozwala, aby jego rodzina uległa głupocie niewiary. Nie ma większego znaczenia, czy ta niewiara przybrała barwy liberalne, czy też pop-ewangeliczne. Kiedy Jezus uczy, że Jego owce nie pójdą za głosem obcego, to daje do zrozumienia, że owce postępują właściwie, jeżeli nigdzie nie idą, kiedy nie słyszą głosu Pasterza (Jn 10:5). 

Dlatego pierwsze co musi zrobić mąż, to zorganizować swój dom tak, aby miał on charakter wyznaniowy. To znaczy, że mąż musi wiedzieć, w co wierzy, i musi tego uczyć swoją rodzinę. Co więcej, jego wyznanie musi być szczegółowe. Człowiek, który ledwie się nawrócił, pewnie jest w stanie wyznać jedynie to, że Jezus jest Panem. Wielu ludzi uważa, że to całkowicie wystarczy. Oczywiście, że starczy, ale tylko do zbawienia (Rz 10:9-10). Nie wystarczy jednak, aby nazwać takiego mężczyznę nauczycielem domu".

- Douglas Wilson, Reformowanie małżeństwa

czwartek, 4 czerwca 2020

Złe słowa, złe obrazy

Drodzy rodzice, 

Nie ulega wątpliwości, że nasze nastoletnie dzieci są lub zostaną kiedyś skonfrontowane ze współczesnymi realiami, zarówno językowymi, jak i seksualnymi. Pytanie brzmi, czy są do tego przygotowywane w naszych rodzinach? Naszym - współczesnych rodziców - wyzwaniem jest to, że nastolatki są ciągle odczulane na te rzeczywistości. Dzieje się to za każdym razem, gdy oglądają filmy na Netflixie czy youtuberów. Zbyt dużo złych słów i obrazów tworzy nowe nawyki i sposób myślenia, mówienia. 

Jeśli to możliwe, oglądajmy filmy wraz z nimi. Gdy rodzice uczestniczą w jakiejkolwiek pozytywnej aktywności z nastolatkami, budują z nim więzi, szczególnie na poziomie intelektualnym. Douglas Wilson napisał: "Nie ucz dzieci jak unikać ciemności, lecz jak walczyć ze smokami". Rozmawiajmy o tym, na co patrzą i czego słuchają. Pytajmy, co o tym sądzą i w jaki sposób nanieść na oglądane treści mądrość i perspektywę Bożego Słowa. "Stała dieta rozmów z nastolatkami na temat roli czystości i piękna w życiu chrześcijańskim jest kwestią życia i śmierci" (Uri Brito). 

wtorek, 5 maja 2020

Nieuprzejmość rodziców wobec dzieci - C.S. Lewis

"Wiele się słyszy o nieuprzejmości młodego pokolenia. Sam należę do starego pokolenia i należałoby się spodziewać, że wezmę jego stronę, jednak muszę powiedzieć, że znacznie silniej uderza mnie nieuprzejmość rodziców wobec dzieci niż na odwrót. Komu nie zdarzyło się z zażenowaniem uczestniczyć w rodzinnym posiłku, przy którym ojciec albo matka traktowali dorosłe dzieci z despektem, który w odniesieniu do innej młodej osoby musiałby się skończyć zerwaniem znajomości? Dogmatyczne sądy wypowiadane na tematy, na których dzieci się znają, a rodzice ani trochę, bezwzględne przerywanie w pół zdania,  negowanie zdania dzieci, ośmieszanie rzeczy, które są dla nich ważne - w tym niekiedy wiary religijnej - obraźliwe wzmianki o ich znajomych, a wszystko to razem daje oczywistą odpowiedź na pytanie: "Dlaczego ich nigdy nie ma w domu? Dlaczego u obcych jest im lepiej niż u siebie?". Kto by nie wolał uprzejmości od chamstwa?

Gdyby zapytać kogoś z tych nieznośnych ludzi - oczywiście nie zawsze jest to rodzic - dlaczego tak się zachowuje, odpowiedziałby: "Och, do licha, przecież po to jest dom, żeby móc się trochę odprężyć. Nie można się zawsze zachowywać jak w kościele. Jeśli człowiek sobie nie pofolguje we własnym domu, to gdzie? Nie chcemy tu urządzać wersalu. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, nikomu to nie przeszkadza. Wszyscy się rozumiemy".

C.S. Lewis, Cztery miłości, s.57.

wtorek, 10 marca 2020

Deptanie autorytetu

Rodzic, który lekceważy autorytet swojego kościoła jest jak dziecko, które lekceważy autorytet swojego rodzica. Taki rodzic prosi się w ten sposób o bunt i rebelię we własnym domu.

czwartek, 20 lutego 2020

Rodzina i kościół - idealne miejsca na zranienia

Bóg wzywa nas do tego, abyśmy przebaczali naszym winowajcom tak, jak On przebaczył nam w Chrystusie (Mk 11:25-26; Kol 3:13). Ta zasada dotyczy m.in. małżeństwa. Jeśli jesteś osobą niezamężną i nie chcesz (twierdząc, że "nie potrafisz") przebaczać, to nie poślubiaj innej osoby. Dlaczego? Bo zniszczy cię zgorzknienie i poczucie skrzywdzenia. Nie da się zbudować małżeństwa bez wzajemnego przebaczania. Jeśli jesteś w małżeństwie i nie przebaczasz swojemu małżonkowi, to wraz z nim przyczyniasz się do rujnowania małżeństwa. On/ona swoimi grzechami, ty zaś brakiem przebaczenia oraz własnymi grzechami. 

Zacznijcie od tego:
Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego. (List Jakuba 5:16)

Jeśli nie chcesz przebaczać, to jesteś zagrożony nie tylko w małżeństwie, lecz również będąc we wspólnocie kościoła. W małżeństwie masz jedną, najbliższą osobę, która może cię zranić. I te rany bolą najbardziej. Ale w kościele jest wiele osób, które się od nas różnią pod wieloma względami. Kościół to świetne miejsce, gdzie możemy zostać zranieni, rozczarowani. Jeśli nie ma w tobie gotowości do przebaczania winowajcom, to nie tylko jesteś w stanie zagrożenia, ale i inni są zagrożeni z twojego powodu, ponieważ osoba, która nie przebacza zwykle jest osobą, która prawie nigdy nie prosi o wybaczenie. Jeśli nie jesteś gotowy, by przebaczać, miłością przykrywać winy braci, małżonka – to jesteś tykającą bombą. Zacznij dbać o własne serce i duszę, zanim zaczniesz mówić o sercu i duszy drugiej osoby. Przebaczanie jest nakazem Pańskim. 

Ludzie, którzy czują się zranieni, rozczarowani niekiedy odchodzą z kościoła. Zwykle, kiedy pomyśli się o ich obecności, są to ludzie, którzy nigdy nie wyznają grzechów dzieciom, małżonkowi i braciom/siostrom w kościele. Jeśli nie przebaczamy nie szukajmy kościoła licząc, że znajdziemy ludzi, którym nie trzeba przebaczać. Raczej brak przebaczenia zniszczy nas gdziekolwiek będziemy i z jakimikolwiek ludźmi będziemy żyli. Jeśli w upadłym świecie chcesz wejść w relację z innym grzesznikiem lub grzesznikami bez zrozumienia i praktykowania przebaczenia, bez wyznawania win - to jesteś szalony. Rozwiązaniem oczywiście nie jest uciekanie od ludzi, od kościoła, wspólnoty. Rozwiązaniem jest praktykowanie ducha Chrystusowego pośród grzesznych ludzi.

Pamiętaj jak wiele przebaczył ci Chrystus. On nie wymaga od ciebie więcej aniżeli sam ci ofiarował. 

"Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych" (Mateusza 6:14-15).

"Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy" (Kolosan 3:13).

wtorek, 4 lutego 2020

Póki nie jesteś konkretny

Napisz coś ogólnego o Bogu (np. Bóg jest wspaniały). W reakcji od chrześcijan otrzymasz wiele polubień, zaś niewierzący pozostaną obojętni. Powiedz jednak coś o tym jak wiara w Boga przekłada się na konkretne i praktyczne kwestie, np. bycie wiernym mężem lub żoną, wychowanie dzieci, męskość i kobiecość we współczesnej kulturze.
Zareagują zarówno niewierzący, jak i chrześcijanie. Pierwsi dlatego, że swoją wiarę przekładasz na życie, na konkrety i praktykę, która ich kłuje. Nienawidzą tego. Są tolerancyjni wobec Boga trzymanego klatce - w murach kościołów i religijnych frazesów. Lubią popatrzeć i pośmiać się z oswojonego lwa w klatce. Gdy lew jest na wolności podnoszą lament, trwożą się i wołają: To nasz świat! Lwy do ZOO! Lwy do cyrku!
Zaś komentarze chrześcijan ukażą jak wielu z nich jest karmionych kulturowym marksizmem, lewicowymi bredniami, świecką psychologią i mitami o neutralności nieomal wszystkiego poza prywatnym, intymnym Jezusem w sercu. Nikt nie nauczył ich co to w praktyce i codziennym życiu znaczy, że Biblia jest autorytetem w każdej dziedzinie, a Jezus jest Panem również w powyższych sferach.

sobota, 28 grudnia 2019

Dlaczego Jezus narodził się z dziewicy?


BEZ UDZIAŁU MĘŻCZYZNY

W jaki sposób dziewicze poczęcie Chrystusa sprawia, że jest On bezgrzesznym człowiekiem, mimo iż miał prawdziwy, ludzki rodowód, którego częścią były m.in. nierządnice? Jak możemy mówić, że Chrystus był bez grzechu, skoro miał prawdziwie ludzką naturę i miał ludzkich przodków, którzy byli grzesznikami?

Odpowiedź jest związana z tym, kim był Jego Ojciec (Łk 1:35). Jego Ojcem jest Najwyższy, Bóg w niebie, nie zaś grzeszny ojciec na ziemi. Jezus nie miał grzesznej głowy, miał świętą głowę. Nie odziedziczył grzechu Adama.

Pozostali synowie Józefa i Marii, o których mówi Nowy Testament (Łk 8:19-20; Jn 7:3-10) byli grzesznikami potrzebującymi przebaczenia, tak jak my wszyscy, ponieważ mieli ziemskiego ojca. Na przykład brat naszego Pana – Jakub mówi w swoim liście, abyśmy wyznawali sobie nawzajem swoje grzechy (Jk 5:16), po czym dodaje, że Eliasz miał naturę „podobną do naszej” włączając w to jego naturę. Jakub mówi o swojej grzesznej naturze, mimo iż jest bratem Pańskim, a jego matką jest ta sama Maria.

Płynie z tego wniosek, że to nie Maria jest przyczyną bezgrzeszności Jezusa, jak chcą nasi przyjaciele z Kościoła Katolickiego. Rzymskokatolicka teologia mówi, że skoro Jezus jest bez grzechu, to musiała go wydać na świat bezgrzeszna istota. To jednak nie jest logika Biblii. Analogicznie bowiem musielibyśmy uznać, że mama Marii – była bezgrzeszna, skoro wydała na świat córkę bez grzechu. Moglibyśmy w ten absurdalny sposób ciągnąć rodowód bezgrzesznych przodków Marii aż do Adama i Ewy. To jednak przeczy urywkom Pisma, które mówią o powszechnym grzechu wszystkich ludzi i jedynym wyjątku, którym jest Jezus Chrystus (Hbr 4:15; 2 Kor 5:21; 1 Pt 2:22; Jn 8:46).

Nasi przyjaciele katolicy starają się wyjaśnić bezgrzeszność Chrystusa za pomocą swojego dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, zgodnie z którym to Maria urodziła się bez grzechu pierworodnego, co uczyniło ją odpowiednim naczyniem wydania na świat bezgrzesznego Jezusa. 

Ale Pismo nie mówi, że powodem, dla którego Maria została wybrana na matkę Jezusa była jej bezgrzeszność. Raczej została obdarzona łaską, złożyła ofiarę oczyszczenia i sama nazwała Boga "moim Zbawicielem". Grzech nie jest przekazywany przez przebywanie w łonie grzesznej kobiety. Nie jesteśmy grzesznikami, ponieważ nosiły nas grzeszne matki. Jesteśmy grzesznikami, ponieważ zostaliśmy zrodzeni przez grzesznego ojca.

Gdyby Jezus przyszedł na świat tak jak Jakub i jego inni bracia oraz siostry, a więc przez udział mężczyzny i kobiety - mógłby być wielkim apostołem - tak jak Jego przyrodni brat - ale nie mógłby być naszym Zbawicielem.

Dlatego Pismo podkreśla, że Jezus został poczęty bez udziału mężczyzny, mocą Ducha Świętego, co oznacza, że grzech jest nam przypisywany z męskiej linii. I bynajmniej nie chodzi o genetykę i biologię. Nie chodzi o grzech przenoszony przez nasienie mężczyzny. Chodzi raczej o fakt reprezentacji w przymierzu.  Biblia mówi, że to Adam wprowadził grzech na świat, mimo iż owoc jako pierwsza zjadła Ewa. Dlaczego więc Biblia mówi, że przez Adama jesteśmy grzeszni? Ponieważ Adam był reprezentantem i głową ludzkości.

List do Rzymian 5:12
Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli; 

Czyli grzech przechodzi od jednego (nie od dwojga) - mężczyzny. Bóg ustanowił przymierzowe sankcje, które przechodzą poprzez przymierzową głowę. Jeśli głowa jest zepsuta, to ciało jest zepsute. Jeśli głowa jest zdrowa, to ciało jest zdrowe. Jeśli głowa jest święta, to potomstwo jest święte. Kto jest głową Jezusa? Ojciec w niebie. Tylko jedno dziecko mogło to powiedzieć: poczęty z Ducha Chrystus. Dlatego pozbawiony był grzechu pierworodnego, którego początek sięga nieposłuszeństwa naszej głowy w Ogrodzie Eden.

CUD BOGA Z NAMI

Z powodu tego, że Jezus nie miał bezpośredniego ludzkiego ojca, nie zgrzeszył w Adamie wraz z resztą nas. Adam nie był jego przymierzową głową. Grzeszny Józef nie był jego przymierzową głową. Grzeszna Maria była jego matką, ale dzięki Duchowi (a nie Marii), który wzbudził Jezusa w jej łonie, przyszedł na świat bezgrzeszny człowiek. 

Można to przyrównać do powstania Biblii. Grzeszny człowiek chwyta za pióro, by napisać List do Efezjan. Ten człowiek z natury jest omylny i niedoskonały. Ale dzięki Duchowi Świętemu, który nadzorował proces spisywania Słowa poprzez natchnienie – mamy bezbłędne, nieomylne Słowo Boże.  Nie musimy uciekać się do dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Apostoła Pawła, by uznać, że jego listy są natchnionym, bezbłędnym Słowem Bożym.

To wszystko oznacza to, że ​​narodziny Jezusa z dziewicy to nie tylko opowieść o jakimś losowym cudzie, by zaimponować niedowiarkom. To cud, który jest konieczny dla zbawienia zagubionych i grzesznych ludzi.

Narodziny z dziewicy są ważnym cudem, bez którego nie byłoby zbawienia. Ale narodziny z dziewicy nie są celem; są drogowskazem. Celem jest Wcielenie. Dlatego to, czym powinniśmy się zachwycić to nie dziewicą, która ma dziecko, lecz Kim jest owo dziecko. To Bóg z nami, Immanuel, Książę Pokoju. Narodziny z dziewicy wskazują na ten wielki cud – bezgrzesznego człowieka, a więc w pełni ludzkiego człowieka. Dzięki Jego pełnemu człowieczeństwu mógł stać się naszym reprezentantem, głową. Dzięki Jego dziewiczemu poczęciu mógł stać się w pełni niewinnym, bezgrzesznym człowiekiem, który poniósł nasze grzechy na krzyż. 

piątek, 18 października 2019

Pięć przykazań rodzinnych

Pięć zdań / zwrotów, które powinny być częściej słyszane w Waszym domu:

a) Do dzieci: Nie marnuj swoich łez. Płacz ze słusznych powodów.
b) Do żony w obecności dzieci: Wyglądasz przepięknie.
c) Do córki: Zależy mi na twoim sercu, nie tylko na twoich "tak".
d) Do męża w obecności dzieci: Dziękuję za to, że nas kochasz.
e) Do siebie nawzajem: Z Bogiem. Pan niech będzie z Tobą. 

- Uri Brito

wtorek, 1 października 2019

Współczesne zagrożenia kultury, kościoła i rodziny

"Porządek społeczny jest zagrożony przez takie przejawy zła jak aborcja, interwencjonizm państwowy, eutanazja, socjalizm, świecki kapitalizm, relatywizm, pornografia, pijaństwo, sodomia, feminizm, egalitaryzm, materializm, nihilizm i inne jaskrawe przykłady powszechnego łamania prawa. Kościół charakteryzuje się równie wysokim stopniem antynomianizmu, gdy opowiada się za rozrywką religijną, potanieniem Ewangelii, pogardą (lub zmonopolizowaniem) dziesięciny, profanacją sakramentów, obmową liderów (lub członków) Kościoła, prześladowaniem słabych, zaniedbywaniem biednych i pomijaniem tego, co "ważniejsze w Prawie" (Mt 23:23). 

Rodzina znosi nieustanny atak od wewnątrz i z zewnątrz. Wewnątrz żony poddane są presji egalitarnego feminizmu maskującego nienawiść do mężczyzny (i kobiety), mężowie — wizerunkowi nieodpowiedzialnego i niezaangażowanego "macho", dzieci — cierpią wskutek obciążenia obowiązkami zawodowymi obojga rodziców, a także w wyniku wpływu bezbożnej telewizji i innych form "rozrywki". W wymiarze zewnętrznym państwo domaga się "dziesięciny" w postaci dzieci umieszczanych w państwowych szkołach, programowo wrogich Bogu. Ponadto państwo promuje niemoralność poprzez różne formy "opieki" społecznej, wymusza pogodzenie się z takim poziomem opodatkowania, który wymaga pracy obojga rodziców, i prześladuje tych, którzy starają się wychować swoje dzieci w pobożności. Dominująca kultura niemal w każdej sferze toczy wojnę z Chrystusem i jego wiernymi".

Andrew Sandlin, Wprowadzenie do postmilenizmu

środa, 31 lipca 2019

Rodzice, nie jesteście w stanie zbawić swoich dzieci

Rodzice, nie jesteście w stanie zbawić swoich dzieci. Nie możecie po prostu nacisnąć przycisku lub podjąć decyzji i być podstawą ich zbawienia. Oczywiście nie możecie być ich zbawczą łaską, ale nakazano wam naśladować tę zbawczą łaskę i przybliżać ją, aby przenikała atmosferę waszego domu.

Douglas Wilson, Why Children Matter

piątek, 19 lipca 2019

Twardzi faceci

Często mężczyźni, którzy kultywują swój hiper-męski obraz, są w środku miękcy. Chętnie podnoszą, kopią i strzelają, ale odmawiają męża żonie i ojca dzieciom. Mężczyzna posłuszny Bogu jest najbardziej sumienny w wykonywaniu ciężkiej pracy zaczynając od własnego domu. - Tim Bayly


czwartek, 5 lipca 2018

Ojciec powinien przewodzić w okazywaniu wdzięczności

"Mąż nigdy nie powinien odzywać się do swojej żony tak, jakby była jednym z dzieci. Protekcjonalny ton jest nie na miejscu. Nie powinien też kwestionować jej decyzji przy dzieciach, dyskutować , czy w jakikolwiek sposób poniżać. Jeśli rozmowa o nieporozumieniach musi mieć miejsce, to należy ją prowadzić pod nieobecność dzieci. Ojciec powinien dbać o to, by dzieci widziały nieustanną jedność opinii rodziców. Celowo to podkreślam ze względów dydaktycznych, aby dzieci dopiero gdzieś w wieku lat szesnastu zauważyły, że w rzeczywistości ich rodzice są dwoma odrębnymi osobami, a nie jedną, jak to dotychczas postrzegali.

Ojciec powinien przewodzić w okazywaniu wdzięczności. Powinien przewodzić w pochwałach posiłków przygotowanych przez matkę, zaradności i pracy nad sprawnym funkcjonowaniem domu, by życie toczyło się gładko. Powinien wielokrotnie w ciągu dnia dziękować i wymagać, by dzieci podążały jego śladem.
Musi wymagać, aby dzieci czciły tych, których on czci, a pierwszą na liście ma być żona, ich matka. Pamiętam z dzieciństwa, że ojciec wyróżniał trzy grzechy, których popełnienie traktował szczególnie surowo: kłamstwo, nieposłuszeństwo i brak szacunku wobec matki - w tej kolejności". 

Douglas Wilson, Głowa rodziny