Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradnictwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradnictwo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 sierpnia 2025

Kościół i pomoc dla alkoholików

Uriesou Brito 

Faktem jest, że zdecydowana większość mężczyzn, którzy cierpią z powodu pijaństwa, przyjmują ideologiczne herezje albo zmagają się z trudnościami w relacjach w swoich społecznościach - jest głęboko oderwana od swoich ojców. Te skłonności są próbami znalezienia spójności w świecie, w którym czegoś takiego w dużej mierze brakowało. 

W znanych mi przypadkach zawsze istniały zawirowania między nimi a ich ojcami; być może dorastali w niepełnych rodzinach lub domach, w których panowała przemoc fizyczna i nadużywanie alk
oholu, gdzie stale praktykowano szkodliwe nawyki lub gdzie zaniedbywano duchową/fizyczną dyscyplinę. Oczywiście istnieją wyjątki, ale stanowią one minimalny procent mężczyzn z takimi skłonnościami. 

W takich przypadkach wcale nie jest pomocne przywiązywanie się do nieortodoksyjnych postaci ojcowskich ani przyjmowanie ideologii odrzucanych przez zdecydowaną większość Kościołów wierzących w Biblię lub tworzenie wirtualnych społeczności. 

Rozwiązaniem jest znalezienie lokalnego Kościoła, w którym Słowo i sakramenty są wiernie praktykowane (J 10), poddanie się lokalnemu pastorowi, który kocha trzodę (Hbr 13:17), i prowadzenie cichego, spokojnego życia (1 Tm 2:2). Jeśli prostota tego rozwiązania zamieni się w bariery nie do przezwyciężenia, to powinieneś spodziewać się życia pełnego ciągłego zamieszania, trudności w relacjach i nie tylko. 

Możesz przekształcić wyzwania społeczne ze swoich wczesnych lat w społeczne błogosławieństwa swoich przyszłych lat, ale zaczyna się to od długiego posłuszeństwa we właściwym kierunku. 

Autor jest pastorem Kościoła reformowanego Providence Church (CREC) w Pensacola, Floryda (USA).

poniedziałek, 17 marca 2025

Zanim oskarżysz kogoś o herezję

John Frame

Krytykując innych teologów, tradycje lub ruchy, kieruj się etyką biblijną. Nie mów, że ktoś jest heretykiem, chyba że masz bardzo dobry argument. Nie rzucaj w lekki sposób terminami takimi jak „inna ewangelia”. (Ludzie, którzy nauczają innej ewangelii, są pod Bożym przekleństwem). 

Nie niszcz reputacji ludzi, błędnie ich cytując, wyrywając ich z kontekstu lub rozumiejąc ich słowa w najgorszym możliwym sensie. Bądź delikatny i uprzejmy, chyba że masz niepodważalne powody, aby być surowym. 

Kiedy pojawia się kontrowersja, nie stawaj od razu po którejś stronie. Najpierw przeprowadź analizę obu stanowisk. Rozważ następujące możliwości: 

(a) że obie strony mogą patrzeć na ten sam problem z różnych perspektyw, więc tak naprawdę nie zaprzeczają sobie; 
(b) że obie strony pomijają coś, co mogłoby je połączyć; 
(c) że mówią obok siebie, ponieważ używają tych samych terminów w różny sposób;
(d) że istnieje trzecia alternatywa, która jest lepsza niż którykolwiek z przeciwstawnych poglądów i która mogłaby je połączyć; 
(e) że ich różnice, choć realne, powinny być tolerowane w Kościele, podobnie jak różnice między wegetarianami a osobami jedzącymi mięso w Rzymian 14. 

piątek, 20 września 2024

Szukając siebie

Szukasz swojej życiowej drogi? 

Chciałbyś jak najuczciwiej wyrażać siebie? 

Chcesz odnaleźć swoje prawdziwe "ja"? 

Pragniesz pogodzić się ze swoją przeszłością i z nadzieją spoglądać w przyszłość? 

Chcesz uwolnić swój potencjał?

Pragniesz rozwoju, a nie stagnacji?

Zaufaj Jezusowi. 
Słuchaj Słowa Bożego. 
Przyjdź w niedzielę do Kościoła.

czwartek, 30 listopada 2023

Jesteś kimś więcej...

Jesteś kimś więcej niż osobą, która… 
 - została oszukana, 
 - cierpi na wyniszczające kontuzję lub chorobę, 
 - straciła dziecko lub nawet dzieci, 
 - była molestowana seksualnie, 
 - została niesłusznie zwolniona, 
 - itp. 

Wszystkie te rzeczy są strasznie bolesne i są źródłem uzasadnionego cierpienia. Ale jesteś kimś więcej niż ofiarą tych straszliwych czynów lub doświadczeń. 

Te rzeczy mogą pozostawić niezatarty ślad, ale nadal nie definiują i nie ogarniają wszystkiego. 

Masz przed sobą coś jeszcze. Masz przyszłość. 

A dzięki Bożej łasce następuje uzdrowienie i odnowienie. Nie jesteś swoją traumą. 

pastor Michael Foster

środa, 8 listopada 2023

Mężczyźni powinni czytać dobre powieści

Mężczyźni powinni czytać dobre powieści. Tym, którzy nie czytają dobrych historii, często trudno zrozumieć innych ludzi. Mają tendencję do opierania się na własnych założeniach i traktowania innych mechanicznie, oczekując od nich określonych zachowań na podstawie swojego rodzaju logiki i encyklopedii.

Dobre powieści pozwalają mężczyznom postrzegać życzliwość jako cnotę, odkrywać dobre życie i rozwijać relacje w paradygmacie łaski i cudu.

Zbyt często najtrudniej jest udzielić rady ludziom oczytanym pod względem teologicznym, którzy jednak mają braki w fikcji. Z brutalnym dogmatyzmem domagają się przyjęcia ich zdania i odrzucają słuszną perspektywę dzieci i żony. W sposób wyrachowany wytykają błędy wszystkich dokoła, nie doceniając ich wpływu na życie innych ludzi.

Uriesou Brito

piątek, 4 sierpnia 2023

Powykręcane ciała

Peter J. Leithart

Świat poza Kościołem jest wielkim polem misyjnym. To zawsze była prawda, lecz dziś jest to prawdą bardziej niż kiedykolwiek. 

Potrzeby są ogromne: samotni rodzice, dzieci bez ojca, narkomani, bezdomni, zwykli niewierzący. Zaliczają się do nich również aktywistka trans, drag queen, wrogowie, którzy chcą zmieść tych wszystkich chrześcijańskich bigotów z powierzchni ziemi. Wszystko to jest częścią pola misyjnego. Jeśli nie widzisz zniekształconego obrazu żywego Boga w każdym z nich, nie widzisz dobrze. 

Pole misyjne usiane jest uszkodzonymi ciałami i duszami. Wojny kulturowe pozostawiają tyle samo zniszczeń i ruin, co "gorące" wojny. Świat usiany jest powykręcanymi ciałami, odciętymi kończynami, horrorem jak na obrazie "Guernica" Picassa. 

Nie możemy nienawidzić pola misyjnego. Nienawidź tego, co czynią grzesznicy; nienawidź ich buntu wobec Boga, nienawidź tego, co z siebie robią. Ale ta nienawiść musi wyrażać bardziej podstawową miłość - miłość, która szuka dla nich dobra, którego sami sobie nie wyobrażają. 

Kościół sprosta dzisiejszym wyzwaniom tylko jako wspólnota miłości, oparta na całkowitym zaufaniu do Bożych obietnic i natchniona nadzieją na triumf Jego Królestwa. Bóg tak umiłował świat, że dał za niego swojego Syna, dał Siebie. Musimy czynić podobnie.


Peter Leithart - amerykański pisarz, pastor i teolog. Jest dyrektorem Theopolis Institute for Biblical, Liturgical and Cultural Studies w Birmingham (Alabama, USA) oraz autorem wielu książek, w tym kilku komentarzy biblijnych.
 
tłum. Paweł Bartosik

sobota, 6 maja 2023

Lekarz dusz ludzkich - kazanie

 

Gdańsk 2023-04-30 

Księga Rodzaju 42:1-17 

SPOTKANIE PO LATACH W EGIPCIE

(1) A gdy Jakub dowiedział się, że w Egipcie było zboże, rzekł do synów swoich: Czemu oglądacie się jeden na drugiego? (2) Potem rzekł: Oto słyszałem, że w Egipcie jest zboże. Jedźcie tam, a zakupcie dla nas stamtąd zboża, abyśmy ostali się przy życiu i nie pomarli. (3) Wyruszyło więc dziesięciu braci Józefa, aby zakupić zboże w Egipcie. (4) Ale Jakub nie puścił Beniamina, brata Józefa, z braćmi jego, bo mówił: Żeby go nie spotkało jakie nieszczęście. (5) Wraz z innymi przybyli synowie Izraela, aby zakupić zboże, gdyż głód był w ziemi kanaanejskiej. (6) A Józef był wielkorządcą w kraju. On to sprzedawał zboże całemu ludowi w kraju. A gdy przyszli bracia Józefa, oddali mu głęboki pokłon aż do ziemi.

Wydarzenia, które mają miejsce w tym rozdziale są przełomowe i przejmujące. W końcu po 20 latach następuje spotkanie Józefa z braćmi. I ma miejsce w okolicznościach zaskakujących.

Jest zapowiadany przez Boga okres głodu. Jakub wysyła swoich synów do Egiptu po zboże. Nie chce jednak wysłać z nimi Beniamina, ponieważ ma obawy, aby jego nie spotkało nieszczęście. Dlaczego tak mówi? Ponieważ już stracił jednego syna, Józefa, gdy był z braćmi. Nie chce stracić kolejnego. Oznacza to, że nie ma do pozostałych synów zaufania.

I oto dziesięciu synów Izraela przybywa do Egiptu, aby kupić zboże, ponieważ w ich ziemi kananejskiej był głód. Osobą odpowiedzialną za sprzedaż zboża w kraju był Józef. I tym oto sposobem następuje spotkanie braci z Józefem. Odbywa się ono nagle, bez zapowiedzi. Nie było żadnych trąb, przygotowania. Po prostu Józef jest w pracy i pewnego dnia stają przed nim jego bracia. Nie poznają go jednak i oddają mu głęboki pokłon aż do ziemi.

To jest ten moment, gdy Bóg wypełnia sny, które 20 lat temu dał Józefowi (37:7). Pamiętacie, ma prorocze sny, w których kłaniają mu się bracia. Gdy wówczas mówi o tych snach, wywołuje to nienawiść i zawiść u braci. Nigdy w życiu!

Teraz stają przed potężnym egipskim zarządcą i nie mają żadnych problemów, by uklęknąć przed nim. Nikt ich do tego nie zmusza.

Wtedy nienawiść wywołana przez sen pożerała ich do tego stopnia, że gdy nadarzyła się okazja, sprzedali bez litości Józefa w niewolę.

Ale Bóg zapowiedział, że sen się spełni, to się spełni. W Bożym czasie. Nawet po 20 latach. Na wypełnienie Bożych obietnic musimy czekać. To było aż 20 lat, ale możemy też powiedzieć „tylko” 20 lat. Na wypełnienie prorockich zapowiedzi dotyczących Mesjasza Izrael czekał tysiące lat. Na zapowiedź powtórnego przyjścia Chrystusa czekamy 2 tysiące lat. Ale to nie jest problem. Wiemy, że jeśli Bóg coś zapowiedział, to się wypełni.

Bracia oddają pokłon Józefowi, ale go nie poznają. Wyglądał jak Egipcjanin, miał egipski makijaż, egipskie szaty, mówił w egipskim języku. Józef zaś ich poznaje bardzo dobrze, ale nie daje tego po sobie znać.

Ludzie, których serce jest wypełnione knowaniami, nienawiścią, ukrywaniem grzechu nawet nie rozpoznają ofiar swoich działań. Podczas gdy 20 lat nie jest wystarczającym czasem, aby usunąć ich twarze z pamięci Józefa. Józef pamięta, ale nie jest to pamiętanie, które go niszczy, prowadzi do goryczy. To pamiętanie, które jest gotowe na oznajmienie przebaczenia.

Tak to tu działa. Józef chce oznajmić im przebaczenie, ponieważ już wcześniej w sercu przebaczył im, na długo zanim przybyli do Egiptu. Teraz jedynie wystawia ich na próbę, by zobaczyć, czy ich serce szczere, by prosić o przebaczenie.

PRAGNIENIE PRZEBACZENIA

(7) Gdy Józef ujrzał braci swoich, poznał ich, lecz udawał wobec nich obcego i rozmawiał z nimi szorstko. I rzekł do nich: Skąd przyszliście? A oni odpowiedzieli: Z ziemi kanaanejskiej, aby zakupić żywność. (8) Chociaż Józef poznał braci swoich, oni go jednak nie poznali. (9) I przypomniał sobie Józef sny, które mu się śniły o nich, i rzekł: Szpiegami jesteście! Przybyliście, aby wyśledzić nieobronne miejsca kraju! (10) A oni powiedzieli do niego: Nie, panie! Słudzy twoi przybyli, aby zakupić żywność. (11) Jesteśmy wszyscy synami jednego męża, jesteśmy ludźmi uczciwymi, słudzy twoi nie są szpiegami. (12) Lecz on rzekł do nich: Nie, bo przyszliście wyśledzić nieobronne miejsca kraju.

Józef nie daje im się poznać od razu. Nie mówi: Hej, nie poznajecie mnie?! To ja! Józef!

I ma w tym ważny i dobry cel. Werset 7 mówi, że udawał wobec nich obcego i rozmawiał z nimi szorstko. Nie było to okłamywanie ich dla ukrycia jego prawdziwej tożsamości. Od samego początku jego celem było przebaczenie i pojednanie, ale pojednanie oparte na prawdzie, żalu braci, nawróceniu. Do tego dążył i to chciał widzieć u braci.

Przypomina to Jezusa, gdy po zmartwychwstaniu spotkał dwóch uczniów w drodze do Emaus. Nie mówi im od razu kim jest od razu. Ma w tym ważny cel, by nauczyć ich wiary Pismom, które zapowiadały dzieło Chrystusa. Daje im się poznać później, po łamaniu chleba, w trakcie Wieczerzy.

Józef nie tylko nie dał się poznać jako ich brat. Czytamy, że rozmawiał z nimi szorstko. Dlaczego? Nie dlatego, że jest mściwy, ale dlatego, że nie chce udawanych objęć, wymuszonych słów braci, gdyby go od razu poznali.

Dla Józefa, tak jak dla Boga ważna jest odnowa, uzdrowienie serca – a nie może się to odbyć bez szczerego rozliczenia z przeszłością w postaci żalu i szczerego wyznania winy. 

Ludzie skrzywdzeni krzywdzą często innych. W wielu sytuacjach ludzie na pozycji Józefa po prostu szukaliby możliwości zemsty. Ale jego celem nie jest zemsta, lecz pojednanie. Używając kamuflażu będzie chciał się tylko upewnić, czy ta chęć jest dwustronna.

Często nie jest dobrze wracać do przeszłości, ale jeśli przeszłość powoduje, że dziś nie ma pokoju, więzi, jeśli przeszłość sprawia, że dziś nie ma pojednania, to powinniśmy uporać się z przeszłością, poprzez szczere wyznanie win i pojednanie.

To widzimy w tej historii. Józef nie chce wracać do przeszłości, by rozdrapywać rany. Jest on jak Bóg, który poprzez Ducha Świętego porusza sumienie człowieka, by je oczyścić, a nie zatopić w znieczulaczach tego świata.

Józef na widok braci odtworzył cierpienie, ale nie po to by się mścić, ale by przebaczyć. Jednak w tym celu chciał widzieć skruszone nawrócone serce. Wyznanie win, szczerość prowadzi do uleczenia. Ukrywanie win prowadzi do coraz większej hipokryzji i budowania skorupy wokół własnego sumienia.

LEKARSKIE CIĘCIA DUSZY

Kiedy rozmawiamy z kimś o grzechu, róbmy to jak Józef. Nie zmienimy serca człowieka. Zadawajmy pytania: Czy coś chciałbyś powiedzieć? Czy coś chciałbyś dodać? Czy to wszystko? Chodzi o to, by usłyszeć szczerość, a nie wyciągać informacje jak na przesłuchaniu. Jeśli nie widzisz szczerości, możesz jedynie rozłożyć ręce i modlić się o nawrócenie tej osoby. A będzie ono polegało na tym, że sama do ciebie przyjdzie, zadzwoni, powie, bo grzech i kłamstwo obciąża jej sumienie. Jeśli tego nie ma, niekiedy potrzebna jest postawa Natana, który napomina Dawida, by przejrzał. Ale prawdziwie nawrócony człowiek nie będzie spał spokojnie jeśli ma na sumieniu niewyznany grzech.

W przypadku Dawida nastąpił cud, bo Dawid się przyznał i wyznał grzech. Tu dzięki Bogu, zmiana serca następuje wcześniej. Józef nie musi im niczego wyjaśniać, tłumaczyć. Duch Święty dotyka serc braci.

Kamuflarz jest bardzo trudny dla Józefa. Kilkukrotnie udaje się w ustronne miejsce, odwraca się,  by dać wyraz swoim prawdziwym uczuciom. Płacze w ukryciu, co pokazuje, że nie rozmawia z nimi jako mściwy brat, którego zżera chęć zemsty. Płacz nie idzie w parze z mściwym, pamiętliwym duchem.

Rozmawia z nimi mając czułe serce, które pragnie pojednania (w.24; 43:30; 45:1-2).

Oczywiście jest to trudne, ponieważ wie, że jego ojciec Jakub byłby bardzo szczęśliwy na wieść, że syn, którego uznał za martwego, wciąż żyje! Na pierwszy rzut okaz zachowanie Józefa wygląda dziwne, trudne do zrozumienia. Gdy jednak przypomnimy sobie, że Bóg obdarzył go wielką mądrością (41:39), powstrzymamy się od krytykowania go za tajenie swojej tożsamości i zachowywanie się w taki, a nie inny sposób.

To, jak Józef rozgrywa tę sytuację z braćmi, pokazuje go jako pełnego mądrości i litości lekarza dusz. Jest jak Jezus, którego nie interesowały pozory, wyuczone słowa, plastikowa pobożność, udawana miłość. Jezus nie udzielał od razu wszystkich odpowiedzi. Często zaczynał od tego, by spojrzeć na postawę człowieka, z którym rozmawia.

Józef w żadnym wypadku nie był powodowany pragnieniem wyrównania rachunków ze swoimi braćmi. Jego pozorna surowość wynikała z zupełnie innych pobudek.

Nauczymy się od Józefa nie pielęgnować w sobie ducha zemsty, zwłaszcza gdy doświadczamy krzywdy. Jest on dla nas dobrym przykładem, że nie należy odpłacać złem za zło (Rz 12:17). „Nikomu złem za złe nie oddawajcie, starajcie się o to, co jest dobre w oczach wszystkich ludzi”.

Uczy nas jak traktować tych, którzy nas krzywdzą (Rz 12:20). „Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę. (21) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”.

Wskazuje nam na Pana Jezusa, którego jest symbolem (1P 2:23).

„On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi”.

Cały czas Józef żywi wobec nich najgłębsze najczulsze uczucia. Nie pozwolił jednak, by kierowały jego zachowaniem, ponieważ najpierw musi doprowadzić ich do skruchy.

Dopiero, gdy sami zasmakowali więzienia, zaczynają rozumieć co zrobili i zaczynają uznawać swój grzech (w.21).

W pewnym sensie ostre i dziwne zachowanie Józefa odzwierciedla sposób, w jaki Bóg postępuje z grzesznikami, wobec których ma miłujące i łaskawe zamiary. W swoim Prawie Pan Bóg grzmi przeciwko naszym grzechom. W Jego Prawie dostrzegamy Go jako Boga pełnego świętości.

Ale poprzez ostrzeżenia o sądzie chce, abyśmy zrozumieli okropność grzechu. Pragnie, byśmy uświadomili sobie naszą winę. Orze nasze sumienie przy pomocy swojego Prawa. Ale cały czas miłuje grzeszników, za których umarł Jego Syn. Śmierć Chrystusa jest dowodem jego miłości ku nam.

Rz 5:8 - Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.

JESTEŚCIE SZPIEGAMI

Józef rozmawia z nimi szorstko i swój plan rozpoczyna od stwierdzenia: Jesteście szpiegami! (w.9).

(9) I przypomniał sobie Józef sny, które mu się śniły o nich, i rzekł: Szpiegami jesteście! Przybyliście, aby wyśledzić nieobronne miejsca kraju! (10) A oni powiedzieli do niego: Nie, panie! Słudzy twoi przybyli, aby zakupić żywność. (11) Jesteśmy wszyscy synami jednego męża, jesteśmy ludźmi uczciwymi, słudzy twoi nie są szpiegami. (12) Lecz on rzekł do nich: Nie, bo przyszliście wyśledzić nieobronne miejsca kraju.

Bracia odpowiadają: Nie, nie jesteśmy szpiegami!

Szkoda, że nie dodają: Jesteśmy tylko porywaczami brata! Zniszczyliśmy mu życie i pewnie nie żyje. I jesteśmy jeszcze kłamcami i hipokrytami! Od 20 lat okłamujemy ojca, że dziki zwierz rozszarpał Józefa.

Nie nie! Nie jesteśmy szpiegami. Jesteśmy niewinni.

Ale oczywiście byli również szpiegami. Przy studni zauważyli Józefa z dala, zdradzili go. I te słowa po 21 latach są aktualne. W opinii Józefa jego bracia posiadali naturę szpiegów, gdyż zawiązali spisek w celu pozbycia się go z domu ojca (Rdz 37:18; 42:8-16).

Zatem to stwierdzenie: jesteście szpiegami – ma tu podwójne znaczenie. Z jednej strony Józef wysuwa udawane oskarżenie, że przyszli tu na przeszpiegi. Z drugiej strony tak, byli szpiegami. Zdradzili jego. Szukali słabości i znaleźli ofiarę.  A celem jest zauważenie ich reakcji. Widzi więcej i jak dojrzały doradca chce zobaczyć ich reakcję. Chce sprawdzić co powiedzą o sobie.

RELACJA BRACI

I co mówią?

w.13

13) Na to rzekli: Było nas dwunastu braci, sług twoich, synów jednego męża w ziemi kanaanejskiej, najmłodszy jest teraz z ojcem naszym w domu, a jednego już nie ma.

To musiało być dla Józefa mocne. Było nas dwunastu. Mówią m.in. o nim. I mówią prawdę. Pierwszy dobry znak. Najmłodszy jest teraz z ojcem, a jednego już nie ma. Kolejna prawda. Co więcej, to były pierwsze wieści o jego rodzinie jakie usłyszał od 20 lat. Dowiedział się, że jego ojciec Jakub żył, Beniamin też. Dowiedział się, że bracia sądzą, że Józef nie żyje.

Józef dalej wysuwa oskarżenie: Jesteście szpiegami! I informuje ich o próbie.

(14) Rzekł do nich Józef: Jednak jest tak, jak wam powiedziałem: Jesteście szpiegami; (15) dlatego, jako żyw faraon, będziecie poddani próbom i nie wyjdziecie stąd, dopóki nie przyjdzie tu wasz najmłodszy brat. (16) Wyprawcie jednego z was, by przyprowadził brata waszego, a wy będziecie w więzieniu, aż zbada się słowa wasze, czy polegają na prawdzie. Jeżeli nie, to, jako żyw faraon, jesteście szpiegami. (17) Potem oddał ich pod straż na trzy dni.

A więc próba polega na tym, że jeden idzie po najmłodszego brata (czyli Beniamina, który został w domu z Jakubem), a reszta tu zostaje w więzieniu aż do przybycia tego brata. I potem oddał ich pod straż na trzy dni. Wszystkich.

Dlaczego? Cel cały czas był ten sam: By obudzić w nich sumienie, by zobaczyć ich reakcję, kiedy doświadczą tego, co on doświadczył - choć w dużo mniejszej skali. Więzienie. Niewola jest odpowiednią zapłatą dla tych, którzy sprzedają innych do niewoli.

BENIAMIN

Dlaczego Józef chce, aby sprowadzili Beniamina? By sprawdzić ich wiarygodność, ale i ujrzeć młodszego brata. Józef nie może mieć pewności czy mówią prawdę, skoro jego zdradzili. Józef chciał wiedzieć, czy Beniamin naprawdę żyje. Wiedział, że bracia zdradzili jego z powodu tego jak traktował go Jakub. Jeśli te same względy okazywał Jakub Beniaminowi, Józef miał podstawy, by podejrzewać, że Beniamin nie jest bezpieczny.

Nie była to przesadna konkluzja. Nawet jeśli oni nigdy nie pomyśleli o zabiciu Beniamina, to Józef miał wszelkie podstawy, by myśleć, że tak mogło się stać, biorąc pod uwagę to, jak potraktowali jego, własnego brata.

Jeśli bracia mówią, że nie są szpiegami i uważają, że są szczerzy, powinni dać tego jakiś dowód, że się zmienili i że są wiarygodni.

Czyli zauważcie, że kiedy mamy do czynienia ze zdradą lub innym poważnym grzechem, to czym innym jest wybaczenie, a czym innym zaufanie. Józef nie wierzy im na słowo, że ojciec i Beniamin żyją. Mówi: To przyprowadźcie go, bym miał pewność, że nie kłamiecie. I słusznie.

Kiedyś rozmawiałem z osobą, która prosiła mnie o jedzenie, ubrania itd. Powiedziałem, że przywiozę wam do domu. Na co ta osoba obrażona: Nie ufasz mi. Ja: Nie ufam, bo cię nie znam. I nie dałeś mi powodu, bym Ci ufał. Nie wierzę ci na słowo. I nie wierzę na słowo ludziom, którzy mnie okłamują. Nie jestem głupcem. A przynajmniej staram się nim nie być  J 

I ciekawe, że nikt z braci nie ma z tym problemu. Nie mówią: Nie ufasz nam?! To w takim razie nie handlujemy z tobą! Odchodzimy!

Gdyby tak zrobili, ukazaliby, że ich serca jest wciąż twarde i harde. Wiedzieli, że muszą się wylegitymować ze swojej szczerości jeśli pada poważne podejrzenie czy oskarżenie.

 Jeśli kasjerka podbiera pieniądze w sklepie i szef zwalnia ją, nie możemy mieć pretensji do szefa. Jeśli szef jest chrześcijaninem, nie powinien żywić do niej urazy, unikać wzroku na ulicy. Powinien jej przebaczyć i uprzejmie z nią rozmawiać. Ale ponowne zatrudnienie przy kasie jest kwestią zaufania, które powinna odbudowywać przez jakiś, może dłuższy czas. Zaufania nie możemy mylić z głupotą i naiwnością. Bo to obróci się przeciwko nam ze zdwojoną siłą!

Czym innym jest przebaczenie, a czym innym zaufanie. Jeśli pastor popełnił cudzołóstwo, nie powinien być pastorem. Jeśli wyzna swoją winę, powinien pozostać w Kościele, ale to nie oznacza, że może wrócić na urząd pastora. Nie można mu ufać kiedy naucza nt. wierności małżeńskiej. Musi odbudować zaufanie poprzez bycie „przezroczystym” przed żoną czy przywódcami Kościoła.

Przebaczaj szybko. Nie ufaj zbyt szybko.

ZNIEWOLENIE PRZEZ WINĘ

Zauważcie postawę braci w całej tej historii. Począwszy od tej sceny przez całą tę historię są związani strachem przez poczucie winy. W pałacu, potem gdy znajdują pieniądze w workach, kubek w worku Beniamina, cały czas, aż do momentu pojednania z Józefem są związani przez poczucie winy. Nie robią nic. Nie są w stanie.

Są związani przez strach, a potem związani przez poczucie winy, która ich obarcza. W ich życiu dominuje niepewność i lęk. Człowiek, który się boi, że jego wina wyjdzie na jaw, nie może czynić ziemi podanej, nie jest skuteczny w swoich działaniach. Tacy ludzie są impotentni jeśli chodzi o zaangażowanie w Kościół, rodzinę, kulturę. Są związani od środka. A jedyną rzeczą, która może rozerwać te łańcuchy jest miecz Słowa Bożego, Jezus, który mówi, że prawda wyzwala. Rozwiązaniem jest krzyż, Jezus, do którego powinniśmy zanosić brzemię naszych win. A także wyznawać je ludziom zaangażowanym w nasz grzech.

PODSUMUJ

Bóg nie ma amnezji. Stary grzech niewyznany grzech domaga się rozwiązania

To nie czas jest rozwiązaniem prawdziwej winy i prawdziwych zranień. Józef chce rozprawić się z ich grzechem po Bożemu. Wraca do dawnych niewyznanych grzechów nie poprzez to, że Józef ich tropi, ściga. Nie. Józef ma własne życie i nie żyje goryczą, raczej wiernie i w pokoju duszy służy Bogu i ludziom.

Ale Bóg działa i robi swoje. Bóg zsyła głód i sprawia, że bracia udają się do Egiptu, gdzie spotykają Józefa. Czasami Bóg informuje o grzechu i dopomina się wyznania win poprzez ptaki niebieskie. Jak o Ablu jest powiedziane: Krew zabitego brata woła z ziemi. Krzywda skrzywdzonych osób woła do nieba z ziemi. I Bóg reaguje. Bóg wstawia się za wdowami, sierotami, uciskanymi, krzywdzonymi. Każdy, kto jest ciemiężycielem takich osób – ma prawo wstawać rano ze strachem, o ile nie błagał ich o przebaczenie. Grzech, który człowiek zabiera i ucieka – prędzej czy później znajdzie go. A w zasadzie zrobi to Bóg, na Jego sposób. Tu robi to po 20 latach. Czasami dzieje się to szybciej, czasami później. Czasami po śmierci. Bóg upomni się o to jak On chce.

Dla nas nauka jest taka: Jeśli jakiś grzech obciąża Twoje sumienie, uwolnij swoje sumienie i serce. To możesz zrobić nawet po latach. Jak? Udając się po przebaczenie pod krzyż Chrystusa. I po drugie, udając się do tych, których Twój grzech dotyczy.

Ta historia ukazuje nam większego Józefa, Jezusa, który jest lekarzem ludzkich dusz. Prowadzi do prawdziwego pojednania, pokoju, radości poprzez stanięcie w świetle Ewangelii, udanie się pod krzyż. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś pojednaj się z Bogiem, pojednaj się z ludźmi. A doświadczysz prawdziwego uwolnienia, które zrywa wszelkie łańcuchy w naszym sumieniu i sercu. Amen.

wtorek, 7 lutego 2023

Do osób z depresją

Drogi Przyjacielu, 

Wiem, że cierpisz i jest nie jest Ci łatwo żyć z depresją. Problem dodatkowo pogłębia niezrozumienie wśród wielu ludzi, w tym opinia niektórych chrześcijan, którzy uważają, że istnieje sprzeczność pomiędzy wiarą w Jezusa a przechodzeniem przez depresję. 

Niejednokrotnie spotkałem się z dużym zakłopotaniem u chrześcijan w reakcji na informację o depresji u innych wierzących, w tym u pastorów lub księży. W ich teologii nie ma miejsca na depresję czy inne choroby wśród chrześcijan. Nie ma nic pomiędzy życiem w grzechu a zupełnym uzdrowieniem. Przecież, "gdybyś ufał Bogu, depresja nie miałaby do Ciebie przystępu". Znasz to, prawda? 

Skutek jest taki, że takie osoby, choć może mają szlachetne motywacje, swoimi nierozsądnymi radami i niedojrzałością więcej szkodzą niż pomagają. 

Nie dziwię się więc, że nigdy nie prosiłeś ich o modlitwę, pomoc lub wsparcie. Dobrze wiesz na czym polega "pomoc" niektórych chrześcijan w tym względzie. Zwykle jest to diagnoza dotycząca braku wiary, niewyznanego grzechu, oskarżenie o zbytnie skupienie na sobie, o lenistwie, bezczynności itd. Z pewnością znasz chrześcijan z depresją, którzy z ust swoich liderów lub "facebookowych doradców" usłyszeli krótkie: "Nawróć się", "Ogarnij się" lub "Trzeba cię uwolnić z władzy demona". 

To nie pomaga ani w zrozumieniu depresji, ani w zrozumieniu wiary. Brzmi to raczej jak faryzejskie poczucie wyższości, w którym nie ma miejsca na próbę zrozumienia lub wsparcia. Cieszę się z Twoich małych sukcesów i małych kroków, które podejmujesz: zaangażowanie w obowiązki w domu, spacery w parku itd. Nie poddawaj się! Depresja jest chorobą uleczalną.

Wierzę, że człowiek jest Bożym stworzeniem, a więc stanowi jedność ciała i duszy, zaś depresja jest rodzajem choroby, w której cierpi jedno i drugie. Jak pewnie już wiesz, może ona mieć rozmaite przyczyny np.: utrata bliskiej osoby, utrata pracy, samotność, poczucie odrzucenia, strach, ale również podłoże biologiczne. 

Nie zaprzeczam, że w niektórych przypadkach wśród przyczyn można wskazać na niewyznany grzech lub konflikt sumienia z tego powodu. Każdy sam powinien badać własne serce. Niemniej nie powinieneś mieć zawahań, by umówić się na wizytę u specjalisty (np. psychiatry) i sięgnąć po lekarstwa. To również Boże środki wychodzenia z choroby. Jednocześnie zachęcam Cię do szczerej rozmowy na ten temat z zaufanym dojrzałym duchowym doradcą w Kościele, który po prostu będzie z Tobą z postawą zrozumienia i z modlitwą o Ciebie. 

Niech Cię Bóg błogosławi. 

pastor Paweł 

wtorek, 6 września 2022

Głodne serca

"O ile w ogóle sądzimy, że mamy jakiekolwiek problemy, wszyscy lubimy myśleć o sobie jako o biednych, niezrozumianych istotach. Chcemy dobrze, a wszystkie kłopoty, z którymi przychodzimy do innych, są wynikiem tajemniczych i nieodgadnionych zrządzeń losu. Bruce Springsteen śpiewa: „Mam żonę i dzieci w Baltimore, Jack. Pojechałem na przejażdżkę i nigdy nie wróciłem z powrotem”. A to wszystko w poszukiwaniu zaspokojenia głodnego serca. 

I rzeczywiście mamy głodne serca. Ale to dlatego, że wierzymy, że można upiec chleb z trocin – myślimy, że ze zdrady można zbudować wierność, a nasz egocentryzm może, w wyniku jakichś dziwnych czarów, zostać przemieniony w altruizm. Doświadczamy duchowego głodu, ale dlatego, że ciągle odmawiamy przyjmowania posiłku, który przygotował dla nas Bóg. To nie tak, że głód został nam narzucony z zewnątrz, ale głodujemy raczej przez nasz wstręt do zdrowego pożywienia".

Douglas Wilson, Czysta woda, czerwone wino, łamany chleb

piątek, 13 maja 2022

"Chrześcijanin LGBT"?

Nie istnieje ktoś taki jak "chrześcijanin LGBT". Jesteś albo zaangażowany w chrześcijaństwo (służbę Bogu), albo zaangażowany w homoseksualizm (służbę grzechowi). Nie da się być jednocześnie wiernym grzechowi oraz Bogu. 

Istnieje natomiast chrześcijanin, który zmaga się z różnymi pokusami (również homoseksualnymi). Ale to nie one określają jego tożsamość. W Chrystusie jesteśmy nowym stworzeniem. W Nim mamy siłę i moc Ducha Świętego, by uśmiercać grzech, uciekać od pokus, rozwijać pragnienia tego co dobre, czyste i sprawiedliwie.

Niech Bóg Cię w tym prowadzi: bliżej Jego Słowa i wspólnoty Kościoła, dalej od grzechu i wspólnoty, która go akceptuje.

niedziela, 19 września 2021

Nie panikuj - Peter Leithart

Gdy uczniowie przekraczali Morze Galilejskie, rozpętała się burza, oni zaś zaczęli panikować. Fale zaczęły nieomal przykrywać łódź. Myśleli, że umrą.

Tymczasem Jezus spał. Jak może być tak spokojny w takiej chwili? Jak On śmie?

W walce między burzą a wiarą uczniów burza zwycięża, ponieważ jak chwilę później Jezus wyjaśnia, są oni „ludźmi małej wiary”.

Naturalną pierwszą reakcją uczniów jest zbudzenie Jezusa. Chcą, aby im pomógł, lecz, jak zauważa Anthony Bloom, "chcą również, aby był tak samo niespokojny jak oni”. Nie mogą sobie wyobrazić, że Jezus pomoże, jeśli sam również nie wpadnie w panikę.

Pan jednak nie daje się porwać ich przerażeniu. Napomina uczniów, ucisza burzę i wzywa ich do Jego pokoju, aby stali się tym, co Edwin Friedman nazywa „obecnością bez lęku”.

W naszym przenikliwym i pełnym gniewu świecie Jezus kieruje do nas to samo wezwanie. Kościół uczyni wiele dobrego, będzie światłem i życiem, będzie udawał się na wyżyny ziemi, jeśli wystarczy nam wiary, by być posłusznymi temu prostemu nakazowi: nie panikuj.

Wpis ukazał się na FB autora. 

sobota, 24 lipca 2021

Większy Samson

"Twoje grzechy są zbyt silne dla ciebie. Ale nie są zbyt silne dla Jezusa. Jezus jest naszym większym Samsonem, a Jego siła nigdy nie może być Mu odebrana. Kiedy myśleli, że Go złapali i położyli na krzyżu, Jego ramiona były wyciągnięte, aby chwycić filary naszego grzechu i wstydu. A potem On to wszystko zburzył. Kiedy umarł, twój grzech umarł z Nim. I zniknął na zawsze”.

– Toby J. Sumpter

czwartek, 11 marca 2021

Homoseksualizm i poczucie skrzywdzonej ofiary

Osoby homoseksualne doświadczają zwykle dwóch wyzwań: pokus o charakterze homo-erotycznym oraz pokusy związanej z poczuciem bycia skrzywdzoną ofiarą. Wiąże się to z mniej lub bardziej wyrażanym oskarżeniem wobec Boga i ludzi. Jeśli człowiek nie rozpozna tego i nie postanowi tego zniszczyć, będzie to miało dramatyczne konsekwencje w Jego postrzeganiu Boga i siebie, co z kolei przełoży się na jego ważne życiowe decyzje. Rolą dojrzałego duszpasterza, psychologa lub doradcy jest praca nad porzuceniem u osoby homoseksualnej mentalności ofiary, formułowania i utrwalania przez nią żali wobec Boga, rodziny lub otoczenia.

Musimy pamiętać, że poczucie skrzywdzonej ofiary jest to dobrze sprzedający się i ważny element strategii kulturowej rewolucji w wydaniu środowisk LGBT. Ta narracja pojawia się i dziś w naszym kraju. Z ust niektórych polityków usłyszeć można, że za samobójstwa homoseksualistów odpowiadają ci, którzy są przeciwni temu stylowi życia. Dowodów i konkretów oczywiście brak, jednak tego typu wołanie wpisuje się w potrzebę kreacji roli ofiary i winnego społeczeństwa, które nie reaguje. Nie chcę przez to powiedzieć, że homoseksualiści nie doświadczają realnych prześladowań, odrzucenia lub przemocy. Każda tego typu sytuacja powinna spotkać się ze wsparciem wobec nich, a także ze zdecydowaną reakcją innych ludzi oraz organów ścigania (jeśli doszło do złamania prawa). Niestety rola skrzywdzonej ofiary, bez względu na okoliczności, jest nieodłączną częścią homoseksualnej narracji.

środa, 13 stycznia 2021

Zadanie Kościoła w niepewnych czasach

Zadaniem Kościoła w niepewnych czasach jest odważne zwiastowanie niepewnym ludziom pewnego Słowa Bożego. I życie nim.

wtorek, 3 listopada 2020

Nasi bliźni: chore dzieci, cierpiące mamy

Niektórzy czytając moje wpisy nt. aborcji dzieci dotkniętych ciężką chorobą zadają mi pytanie
: Co w związku z tym robisz dla osób upośledzonych lub osób z zespołem Downa? Co masz do zaoferowania kobietom, które spodziewają się chorego dziecka lub wychowują takie dzieci?

Miałem kuzyna z zespołem Downa. Zmarł w wieku 27 lat. 10 lat temu pracowałem z osobami upośledzonymi i z zespołem Downa w Środowiskowym Domu Samopomocy w Gdańsku. Był to piękny czas, w którym poznałem wspaniałych ludzi. Tak, nieuleczalnie chorych, wspaniałych ludzi. Spędzałem z nimi 8 godzin dziennie od poniedziałku do piątku. Do dziś wspominam ich twarze, imiona, jedyne w swoim rodzaju charaktery, różne pasje, wspólny śmiech, wspólne zajęcia, śpiew, czytanie książek, wycieczki... Uwielbiali, gdy przychodziłem z gitarą i śpiewaliśmy improwizowane piosenki. Z niektórymi chodziliśmy na rehabilitację, z niektórymi gotowaliśmy, po niektórych przyjeżdżałem do ich domu. To wspaniałe doświadczenie, które odsłoniło mi piękny świat cudownych ludzi-kwiatów. Świat bez tych osób nie byłby taki piękny. 

Mam nadzieję, że teraz rozumiesz. Wystarczy ujrzeć ich człowieczeństwo. Wystarczy zrozumieć, że są... ludźmi, jak Ty i ja. Za bardzo ich kocham, bym stał biernie spoglądając na zabijanie takich jak oni. Za bardzo Bóg ich kocha, byśmy jako chrześcijanie milczeli. Nie zatwardzaj serca na ich cichy, niemy krzyk.  

Pytasz również o kobiety, które spodziewają się dziecka z wadą letalną lub wychowują nieuleczalnie chore dziecko. 

Cóż, pomagamy na żywo, realnie, nie w komentarzach na prowokacyjne pytania. Jeśli jesteś osobą w realnej potrzebie i spodziewasz się lub masz chore dziecko - proszę zadzwoń/napisz do mnie lub odwiedź nas na nabożeństwie. Chętnie pomogę. W naszym Kościele są również osoby, które działają w fundacji zajmującej się pomocą matkom w ciąży lub po urodzeniu dziecka. 

"Ratuj wydanych na śmierć, a tych, których się wiedzie na stracenie, zatrzymaj"
(Księga Przysłów 24:11).

piątek, 30 października 2020

Obślizgła miłość i martwa ortodoksja

Jak to zwykle bywa chrześcijanie na zło odpowiadają na jeden z dwóch sposobów: 
 - obślizgłą deklaracją miłości bez prawdy, 
 - martwą ortodoksją bez życia i miłości bliźniego. 

Nie rezygnuj z naśladowania Jezusa. Oznajmiaj prawdę w miłości. Okazuj miłość, której siła wynika z prawdy.

czwartek, 20 sierpnia 2020

Nie jesteś LGBT

Kochany Bracie, Kochana Siostro, 

Piszesz o sobie: #jestemLGBT. W porządku. Pozwól jednak, że przedstawię się Ci inną perspektywę na Twoją tożsamość. Identyfikując się bowiem jako "LGBT" - degradujesz w ten sposób siebie oraz swoich przyjaciół do roli osoby, która przedstawia się światu przez pryzmat romantyczno-seksualnych pragnień. Proszę, nie rób tego. Nie jesteś "LGBT” ani "XYZ". Nie jesteś jedną z literek z szeregu seksualnych problemów. To nie jest Twoja tożsamość. Jesteś dużo cenniejszy i o wiele bardziej kochany niż sądzisz. Twoja tożsamość jest dużo bogatsza. Składają się na nią Twoje pasje, talenty, umiejętności, relacje z rodziną, przyjaciółmi, język, pochodzenie, a przede wszystkim fakt, że jesteś Bożym stworzeniem uczynionym na Boży obraz i podobieństwo. 

W rzeczywistości jest to jeden z głównych problemów społeczności LGBT: dzielenie ludzi na podgrupy w zależności od tego, kto do kogo odczuwa pociąg seksualny. To straszliwie degradująca człowieczeństwo segregacja ludzi. Jednak definiowanie człowieka przez pryzmat nieuporządkowanej seksualności wyrażonej przez parę literek - całkowicie go odczłowiecza. Bóg o żadnym człowieku nie mówi, że jest L.G.B.T.Q.I.P. Nasza tożsamość to nie bycie gejem, lesbijką, queerem, transseksualistą, biseksualistą, panseksualistą czy innym seksualistą. Jesteś o wiele cenniejszy niż słówko określające to, czy kręcą cię faceci, kobiety czy wszyscy naraz.

Jesteś cenny. Bóg nadał każdemu z nas wyjątkową wartość, ponieważ zostaliśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Równość wszystkich ludzi nie ma nic wspólnego z akcentowaniem jednej ze sfer życia człowieka. Dlatego mówimy o równości *ludzi*, a nie równości takiego i owego *seksualisty*. Jednocześnie mówimy o braku równości stylów życia - w Bożych oczach. Nie wszystko, co równi ludzie robią znajduje równe uznanie w oczach Stwórcy. Seks przed- oraz poza-małżeński nie mają w Bożych oczach tej samej wartości co miłosne współżycie męża i żony. Seks z osobą tej samej płci nie ma w Bożych oczach tej samej wartości co miłosne współżycie męża i żony.

Upierasz się jednak przy „LGBT” i chcesz o tym poinformować świat na różnego rodzaju wiecach i pomachać rewolucyjnie tęczową flagą? Cóż, całkowicie zrozumiałe jest, że ktoś może być zniewolony przez grzeszną pożądliwość, lecz dlaczego miałbyś zaraz się tym chwalić? Jeśli już koniecznie musisz mnie o tym informować – OK. Pozwól jednak, że wówczas poinformuję Cię z jakiego rodzaju grzechem masz problem i co na ten temat mówi Pan Bóg w Piśmie Świętym. 

Mam nadzieję, że jesteś gotowy na otwartość. Szczerze mówiąc nie interesuje mnie to, czy wkładasz penisa do ciała innego mężczyzny, mężczyzny i kobiety, lub co powoduje u Ciebie erekcję. Nie interesuje mnie Twój seksualny apetyt. To sprawa pomiędzy Tobą a Bogiem, który widzi i przed którym wszyscy staniemy. Dla mnie i dla większości społeczeństwa naprawdę nie ma znaczenia czy twoje grzechy są powszechne, wyrafinowane czy egzotyczne. Informacja o Twoim seksualnym pożądaniu lub pragnieniu bliskości osoby tej samej płci nie czyni Twoich postulatów bardziej cywilizowanymi, nowoczesnymi. Wskazuje raczej na to, że Twój problem jest więcej niż seksualny lub emocjonalny. 

Jest to również problem Twojej tożsamości – tego, co o sobie myślisz i jak się przedstawiasz. Nie jesteś lesbijką. Nie jesteś gejem. Nie jesteś transseksualistą. Bóg nie myśli o Tobie w ten sposób. Odczuwasz natomiast pokusy i posiadasz pragnienia natury seksualnej, które nie są zgodne z Bożą wolą. Być może nawet poddajesz się im, co czyni Twoje nawrócenie jeszcze trudniejszym, lecz nie niemożliwym. Boża łaska jest potężniejsza niż nasz grzech. A Boża miłość do Ciebie jest silniejsza niż Twoja miłość do grzechu. 

Wyzwania, przez które przechodzisz są nie tylko natury cielesnej. Jako środowisko LGBT nie tylko robicie z własnej seksualności sztandar rewolucji o charakterze politycznym i kulturowym. Przede wszystkim przechodzisz przez wyzwania natury duchowej. Bitwa, która się toczy rozgrywa się przede wszystkim o Twoją duszę. Nie utrać jej. Dlatego nie chcę walczyć z Tobą. Chcę walczyć o Ciebie. Z kim? Z wszelkimi duchowymi mocami, które Cię wiążą – bądź to w Twoim sercu, bądź poprzez ludzi, którzy Cię utwierdzają w stylu życia, któremu się poddałeś.

Na koniec chciałbym Cię o coś poprosić. Przyjdź ze swoim grzechem do Chrystusa, pod krzyż w postawie żalu i nawrócenia. Przynieś swoje wyznanie Jemu, z prośbą o wsparcie i czystość, nie zaś z hałaśliwą dumą na uliczne wiece i media społecznościowe. Wsparcie i zachętę do życia z Bożą wolą znajdziesz również w każdym zdrowym Kościele w swojej miejscowości. Porozmawiaj o tym z dojrzałym chrześcijańskim doradcą. Jeśli mogę Cię w jakiś sposób wesprzeć, modlić się o Ciebie – napisz. Możliwość służenia Tobie uznam za przywilej. 

Niech Cię strzeże,
Niech Cię wspiera
Jezus Chrystus. 

pastor Paweł

wtorek, 18 sierpnia 2020

Pomoc antyprzemocowa

Jeśli jesteś osobą homoseksualną, która doświadcza wyzwisk i poniżania z tego powodu - napisz. Otrzymasz pomoc i wsparcie.

Jeśli uważasz pragnienia oraz związki homoseksualne za grzeszne (niezgodne z Bożą wolą) i doświadczyłeś z tego powodu wyzwisk, poniżania, oskarżeń ze strony środowisk LGBT - napisz. Otrzymasz pomoc i wsparcie.

Jeśli doświadczasz presji i wymuszania ze strony środowisk LGBT, by mężczyzn nazywać kobietami, a kobiety mężczyznami - napisz. Otrzymasz pomoc i wsparcie.

Mój mail: bartosik7@gmail.com

poniedziałek, 6 lipca 2020

Anatomia grzechu i nadzieja dla upadających

Saul był pierwszym królem w Izraelu. Jednak historia jego życia to opis powolnego upadku. Można wręcz powiedzieć, że Saul zniszczył sam siebie. Nikt go nie doprowadził do miejsca, w którym osamotniony zginął w bitwie, prócz jego samego. Nie możemy nawet powiedzieć, że to Filistyńczycy go zabili. Zrobił to sam rzucając się na własny miecz (1 Sm 31). Nie można powiedzieć, że Dawid usunął go z tronu - zrobił to sam. Nie można powiedzieć, że ktoś inny niż Saul był odpowiedzialny za jego wybory i katastrofę swoich ostatnich dni. Saul uczynił to wszystko własnoręcznie, a mówiąc ściślej pożarła go chorobliwa zazdrość. 

Tak właśnie działa grzech. Grzech niszczy, nie buduje. Nie czyni człowieka silniejszym, lecz słabszym. Wszelki grzech jest ostatecznie autodestrukcyjny. "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym 6:23). Jeśli ktoś umiłował życie w grzechu, to umiłował śmierć, znienawidził życia. Człowiek prowadzący rozwiązłe życie, zażywający narkotyki lub nadużywający alkoholu wyzna, że korzysta z życia, kocha życie i kocha przyjemności życia. W rzeczywistości umiłował śmierć. Na destrukcyjne skutki tego stylu życia zwykle nie trzeba długo czekać.

"Bo kto mnie znalazł, znalazł życie i zyskał łaskę u Pana. Lecz kto mnie pomija, zadaje gwałt własnej duszy: Wszyscy, którzy mnie nienawidzą, miłują śmierć" (Księga Przysłów 8:35).

Takie życie ma również niszczący wpływ na ludzi, z którymi jesteśmy blisko lub za których odpowiadamy. Gdy zawodzi pastor – skutki odczuwa cały kościół. Gdy zawodzi rodzic – grzechy wpływają na dzieci. To ważne ostrzeżenie, ponieważ jednym ze sposobów, w jaki grzech lubi nas chwytać w szpony jest kłamstwo, że jest on wielką tajemnicą. Człowiek w jego objęciach sądzi, że grzech to jego słodka tajemnica, prywatna sprawa. Może jest tajemnicą do czasu, lecz będzie on stopniowo widoczny w owocach śmierci, które przynosi. Mąż może myśleć, że nie widać jego grzechu pornografii. Ale on stanie się widoczny w relacjach w małżeństwie, w relacjach z dziećmi, w podejściu do pracy, do płci przeciwnej, w unikaniu Kościoła i wspólnoty z ludźmi. Pierwszymi ofiarami naszych niewyznanych grzechów będą ci, którzy nas kochają i są najbliżej. Już samo to jest dobrym powodem, by je potrzaskać. 

Być może należysz do ludzi, którzy mówią: "Gdybym tylko mógł cofnąć czas". Nie cofniesz czasu, ale możesz zacząć od miejsca, w którym jesteś dziś. I to jest dobra wieść! Zacznij nie od miejsca, o którym marzysz lub chciałbyś być, lecz od tego, w którym jesteś. Tak Bóg działa w naszym życiu: od miejsca, w którym jesteśmy. Ważne, abyśmy wyruszyli. Czasami oznaczać to może dwa kroki w tył, aby zejść ze złej drogi i wejść na dobrą. Czasami trzeba się cofnąć, lecz w rzeczywistości to droga do przodu. Przychodząc do Chrystusa nie chowaj grzechu. Przynieś go szczerze pod krzyż po to, aby odejść w wolności i radości przebaczenia. 

Masz pytania? Potrzebujesz rozmowy, porady, modlitwy? Napisz: bartosik7@gmail.com lub przez Messengera. 

wtorek, 25 lutego 2020

O zaangażowaniu w lokalnym Kościele

Uri Brito

Drogi przyjacielu,

Piszę z troski o twoją duszę. Zbyt długo pozostawałeś poza autorytetem lokalnego kościoła. Powodem tego stanu mogą być różne rzeczy, przede wszystkim twoja niewiedza nt. członkostwa. Oto dziewięć spostrzeżeń dotyczących członkostwa, o których chciałbym, abyś pamiętał:

1) Chrzest daje ci dostęp do darów i obietnic Boga. Bycie członkiem oznacza formalną więź i włączenie do konkretnej wspólnoty przymierza.

2) Członkostwo to królewskie obywatelstwo przed Drugim Przyjściem Chrystusa. Nie można po ziemi wędrować samotnie, ponieważ życie na ziemi ma być wzorowane na życiu niebiańskim, które jest wspólnotowe (Mt 6:10).

3) Nie oczekuj, że posłucham twojej interpretacji Biblii, gdy ty nie słuchasz zasad kościoła, za który Chrystus oddał życie. Wzięcie krzyża i pójście za Jezusem oznacza także pójście za Jego Oblubienicą.

4) List do Hebrajczyków 13 mówi, że powinieneś poddać się przywódcom. Kiedy decydujesz się pozostać niezależny w kwestii członkostwa w kościele, odmawiasz przestrzegania tego przykazania. Nie możesz poddać się przywódcom, gdy gardzisz kościołem, któremu oni służą.

5) Prawdą jest, że znalezienie kościoła wiąże się z trudnościami. Trzeba znaleźć miejsce, w którym nie tylko przestrzegane są zasady wiary, ale także praktyka oparta na Bożych wartościach. Jednak nie jest to powód, by stać w miejscu w nieskończoność.

6) Kiedy ktoś mówi: „Szukałem kościoła i nie mogę znaleźć żadnego dla siebie" zazwyczaj ma na myśli: „Nie chcę znaleźć kościoła, ponieważ to zbyt mocno naruszy moją wolność" lub "Nie mogę znaleźć kościoła, z którym zgodziłbym się w każdym detalu". 

7) Członkostwo jest testem twojego posłuszeństwa wobec piątego przykazania ("Czcij ojca i matkę") i twojej lojalności względem wszelkich społeczności, w których funkcjonujesz. 

8) Członkostwo jest znakiem zdrowej wspólnoty chrześcijańskiej. Ci, którzy nie chcą dołączyć do lokalnego kościoła postępują zgodnie z własnymi wyznaniami i symbolami. Ci, którzy przyjmują członkostwo, postępują zgodnie z historycznymi wyznaniami i symbolami Kościoła.

9) Reasumując, póki nie znajdujesz się w opuszczonej części kraju, w której nie istnieją trynitarne kościoły lub przebywasz w jakimś miejscu na krótki czas, twoim chrześcijańskim obowiązkiem jest dołączenie do lokalnej chrześcijańskiej, trynitarnej wspólnoty niezależnie od tego, czy się z nią we wszystkim zgadzasz. 

Modlę się, aby Bóg szybko poprowadził cię do lokalnego ciała. Stan twojej duszy w dużej mierze zależy od tego.


Pastor Uri Brito


Autor jest pastorem kościoła reformowanego Providence Church (CREC) w Pensacola na Florydzie (USA)
tłum. Paweł Bartosik