Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielki Piątek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielki Piątek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 kwietnia 2025

Jezus umarł, Jezus żyje

Jezus umarł, abyśmy my mogli umrzeć – dla grzechu. Jezus żyje, abyśmy mogli żyć – dla Niego. 

Żyje wiecznie, abyśmy mogli żyć wiecznie – z Bogiem i Jego dziećmi.

środa, 20 marca 2024

Ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę

"I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę". (Księga Rodzaju 3:15)



środa, 15 marca 2023

Bóg wszedł w nasze zmagania

„Adam był kuszony w Ogrodzie-świątyni; Jezus na pustyni. Kiedy Adam był kuszony, wciąż miał dostęp do Drzewa Życia; Jezus pościł przez czterdzieści dni i nocy. Innymi słowy, Jezus pokonał szatana na jego własnym terenie. 

Jezus pokonał szatana nie w Ogrodzie, ale na wyjącym pustkowiu. Bóg nie wyzwala swojego ludu, naciskając przełącznik na odległym tronie. Wybawia nas, wchodząc w naszą słabość i zmagania, wydając własnego Syna na ból, cierpienie i wreszcie na haniebną śmierć krzyżową”.

– Peter Leithart

sobota, 16 kwietnia 2022

Wielki Piątek 2022

(33) A gdy przyszli na miejsce, zwane Golgota, co znaczy Miejsce Trupiej Czaszki, (34) dali mu do picia wino zmieszane z żółcią; i skosztował je, ale nie chciał pić. (35) A gdy go przybili do krzyża, rozdzielili szaty jego, rzucając o nie losy, (36) po czym usiedli i pilnowali go tam. (37) I umieścili nad jego głową napis z podaniem jego winy: Ten jest Jezus, król żydowski. (38) Wraz z nim ukrzyżowali wówczas dwóch złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy. (39) A ci, którzy przechodzili mimo, bluźnili mu, kiwali głowami swymi, (40) i mówili: Ty, który rozwalasz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz, ratuj siebie samego, jeśli jesteś Synem Bożym, i zstąp z krzyża. (41) Podobnie i arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi wyśmiewali się z niego i mówili: (42) Innych ratował, a siebie samego ratować nie może, jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża; a uwierzymy w niego. (43) Zaufał Bogu; niech On teraz go wybawi, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: Jestem Synem Bożym. (44) Tak samo urągali mu złoczyńcy, którzy z nim razem byli ukrzyżowani. (45) A od szóstej godziny do godziny dziewiątej ciemność zaległa całą ziemię. (46) A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? 47) Niektórzy zaś z tych, co tam stali, usłyszawszy to, mówili: Ten Eliasza woła. (48) I zaraz pobiegł jeden z nich, wziął gąbkę, napełnił octem, włożył na trzcinę i dał mu pić. (49) A inni mówili: Poczekaj, zobaczymy, czy Eliasz przyjdzie, aby go wyratować. (50) Ale Jezus znowu zawołał donośnym głosem i oddał ducha. (51) I oto zasłona świątyni rozdarła się na dwoje, od góry do dołu, i ziemia się zatrzęsła, i skały popękały

„Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. A ziemia była bezkształtna i pustka, a ciemność była na powierzchni głębi. A Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód”.  – Rdz 1:1-2

STWORZENIE

Nie bez powodu przy okazji Wielkiego Piątku czytamy pierwsze wersety Biblii. Jest w nich mowa o tym jak wyglądał świat zanim Bóg go stworzył i jak wyglądał zanim Bóg zaczął go porządkować.

Dowiadujemy się, że kiedy Bóg stwarzał świat, nie uczynił go doskonałym w mgnieniu oka. Bóg stworzył świat, który wymagał formowania, kształtowania, wypełniania, a przede wszystkim rozświetlenia. 

Stworzenie zaczyna się pośród ciemności. Światło pojawia się później. Czwartego dnia stworzenia Bóg przekazał rolę utrzymywania światła stworzonym światłom, słońcu, księżycowi i gwiazdom. Bóg umieścił je na firmamencie niejako jako zegary do odmierzania czasu, by rządziły dniem i nocą.

Zatem na początku mamy ciemność, a stworzenie zaczyna się, gdy ciemność ustępuje światłu. Bóg nie tworzy ludzi, zwierząt, roślin w ciemności. Najpierw stwarza światło. Pojawienie się światła oznacza życie. Gdy światło gaśnie, a nad światem ponownie zalega ciemność, jest to znak końca czegoś.

Kiedy na dworze robi się coraz ciemniej, jest to znak, że kończy się dzień. Kiedy kończy się życie, ubieramy się w czerń. Kiedy w Biblii mamy język, że słońce, księżyc i gwiazdy gasną lub spadają z nieba, jest to znak, że dzieło stworzenia postępuje w odwrotnym kierunku. 

Prorocy wiele razy opisywali sąd Boży nad niewiernym Izraelem i pogańskimi narodami używając metafory ciemności.

Gdy będziesz gasł, zakryję niebiosa i zaćmię ich gwiazdy. Słońce zasłonię obłokiem, a Księżyc nie zabłyśnie blaskiem (Ez 32:7).

I zahuczy nad nim w owym dniu jak huczy morze. Gdy spojrzeć na ziemię, oto niepokojąca ciemność i światło przyćmione przez ciemne obłoki. (Iz 5:30).

Dzień ów jest dniem gniewu, dniem ucisku i utrapienia, dniem huku i hałasu, dniem ciemności i mroku, dniem obłoków i gęstych chmur (Sof 1:15).

Nie bez przyczyny śmierć w Biblii jest wyrażana przez ciemność. Czerń to kolor żałobnych szat.

Kiedy Jezus mówi o ludziach wydanych na wieczną śmierć, piekło opisuje jako miejsce „zewnętrznej ciemności”, gdzie słychać płacz i zgrzytanie zębów. Ciemność oznacza zatem brak stworzenia, brak życia, śmierć.

Mateusz relacjonuje, że gdy Jezus wisi na krzyżu, zapada ciemność.  Przez trzy godziny w środku dnia Jezus wisi na krzyżu w całkowitej ciemności. 

Gdy Jezus umiera, stworzenie postępuje w odwrotnym kierunku. Od światła do ciemności, od życia do śmierci. Tak jak z nastaniem światła świat zaczyna istnieć, tak z nastaniem ciemności świat się kończy. Z tej ciemności dobiega donośny głos. To również nawiązuje do historii stworzenia.  Kiedy świat był bezkształtny, pusty i ciemny, Bóg ze spokojem w swojej wszechmocy mówi: „Niech stanie się światłość”. I jest światłość. 

Ale w ciemnościach Golgoty cierpiący Bóg przemawia inaczej. Jego słowa nie wydają się być wszechmocnym boskim dekretem. Jego wołanie jest płaczem, udręczoną modlitwą wiernego, prawego człowieka, który został porzucony przez przyjaciół, otoczony bestialskimi wrogami. Jego ręce i nogi zostały przebite, Jego szaty zostały zdjęte i rozdzielone między jego wrogów. 

Wołanie Jezusa nie jest spokojnym głosem Boga tworzącego świat. To krzyk bólu, człowieka przytłoczonego ciemnością. Ale w ten sposób ją pokonuje. Jezus pokonuje ciemność wchodząc w ciemność, w nasze miejsce. Kiedy mówimy o męce Pańskiej, to jest właśnie jej najstraszniejszy aspekt: ciemność związana z doświadczeniem opuszczenia przez Boga. To jest najstraszniejszy aspekt piekła. To był najczarniejszy aspekt śmierci Jezusa. Nie fizyczne cierpienie. Nie fizyczna śmierć. Fizyczna śmierć była ulgą, zakończeniem cierpienia, które wiązało się z tym, że Jezus na krzyżu cierpiał z powodu opuszczenia przez Ojca z powodu naszych win, które dźwigał na sobie.

Bo życie w grzechu, bez Boga to życie w dezintegracji, nieprzyjaźni z Bogiem i samym sobą, to życie w odczłowieczeniu, bo człowiek jest stworzony, by mieć więź z Bogiem. I tylko wtedy znajdzie prawdziwe zaspokojenie.

WOŁANIE W CIEMNOŚCI

Wołanie Syna Bożego na Golgocie dobitnie daje nam do zrozumienia czym jest ostateczna ciemność. To głos kogoś, kto z miłości do ciebie wszedł w ciemność. Ten głos z krzyża w ciemności przypomina inne biblijne wydarzenie, kiedy zapadła ciemność, kiedy zgasły wszystkie światła i nastała śmierć. 

Dziewiąta plaga w Egipcie była plagą ciemności, która ogarnęła całą ziemię egipską. Biblia opisuje ją jako „gęstą ciemność” – tak dogłębną, że Bóg opisuje ją jako „ciemność, którą można odczuć” (Wj 10:21-22). 

„Rzekł więc Pan do Mojżesza: Wyciągnij rękę swoją ku niebu i nastanie nad całą ziemią egipską ciemność tak gęsta, że będzie można jej dotknąć. I wyciągnął Mojżesz swą rękę ku niebu, i nastała gęsta ciemność w całej ziemi egipskiej przez trzy dni”.

W czasach Jezusa Izrael stał się właśnie takim Egiptem, który walczy z Bogiem. A Bóg Izraela zsyła plagę ciemności, podobną do plagi ciemności, która dotknęła Egipt. 

I ostatnia plaga, która nastąpiła po pladze ciemności, paschalna śmierć pierworodnych w Egipcie, również miała miejsce w ciemności, w nocy.  W noc, gdy Izraelici obchodzili Paschę w swoich domach z drzwiami naznaczonymi krwią Baranka, która ich chroniła, anioł śmierci zabił wszystkich pierworodnych w Egipcie. 

W tym mroku nocy paschalnej z egipskich domów wydobywało się „wielkie wołanie” (Wj 12:30): I wstał faraon tej nocy, on i wszyscy dworzanie jego, i wszyscy Egipcjanie; i powstał wielki krzyk w Egipcie, gdyż nie było domu, w którym nie byłoby umarłego”.

W czasach Jezusa to Izrael stał się Egiptem, który mówi Bogu: Precz! A jeśli Izrael jest jak niewierny Egipt, to jego pierworodny musi umrzeć. Dlatego Jezus, jako pierworodny syn umiera.

Krzyk z krzyża w ciemności to głos lamentu i gorzkiego płaczu. Jest jak krzyk Egiptu, pełen bólu. Jezus jest jednak nie tylko pierworodnym synem, który umiera. Jest również Barankiem Paschalnym, który krzyżu umiera, aby ocalić swój lud. Jego krew, niczym krew baranka na odrzwiach, chroni wszystkich, których serca są pomazane Jego krwią.

Jeśli masz na sobie krew Jezusa, jeśli Jemu zaufałeś, jesteś bezpieczny niczym Izraelici w swoich domach. Może w tę noc paschalną ich serca były pełne trwogi, gdy słyszeli płacz z egipskich domów, ale ich ocalenie nie było zależne od tego, jakie emocje nimi kierowały tej nocy. Byli bezpieczni z powodu obiektywnego faktu. A mianowicie krwi baranka, którą były pomazane drzwi ich domów.  To jest prawdziwa przyczyna bezpieczeństwa, ocalenia, zbawienia ciebie i mnie. Dzieło Baranka na krzyżu. Nie to jak dziś się czujesz, lecz co uczynił Jezus dla ciebie. Czy pomazałeś jego krwią odrzwia swojego serca. Poprzez zaufanie Jemu.

MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ

Syn Boży wisi na krzyży pomiędzy niebem a ziemią i woła pomiędzy niebem a ziemią. Jest odrzucony zarówno przez ziemię, ludzi, przez nas, którzy go ukrzyżowaliśmy naszymi grzechami, jak i przez niebo, gdy woła: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”.

Mateusz zapisuje te słowa, zaczerpnięte z Psalmu 22, po aramejsku i dzięki temu możemy zrozumieć, dlaczego ludzie pod krzyżem myśleli, że wołał Eliasza. Eliasz oznacza „Jahwe jest moim Bogiem”.

Ale obecni pod krzyżem, kiedy Jezus wykrzykuje pierwszą modlitwę z Psalmu 22, zamieniają ją w pogardę.  Szydzą z Niego, że woła Eliasza: Zobacz, czy Eliasz przyjdzie

Gdy Syn Boży się modli, ludzie kpią. Kpią z Jezusa, wypełniając nieświadomie w zasadzie wszystkie proroctwa, które mówiły o jego śmierci, ale także jej okolicznościach: rzucaniu kości o jego szatę, przebitym boku, kpieniu z niego, poniszczonym wyglądzie…

Nieświadomie i dobrowolnie, w wolny sposób wypełniają Boży plan. Co oznacza, że krzyż nie jest porażką Boga. Jest Bożym zwycięstwem, które przychodzi w nieoczekiwany dla wielu sposób, choć był zapowiadany przez proroków. I to zwycięstwo przychodzi przez dwie zbite belki, przez śmierć, przez wejście w konsekwencje ludzkiego grzechu i nasze duchowe poplątanie.

WYJŚCIE NA ŚWIATŁO

Ale z tej ciemności, w którą wszedł Jezus wkrótce wyłoni się światło. Po potopie wyłoni się nowy świat. Z wnętrza ryby Jonasz wychodzi do życia. Jezus oddaje ducha na krzyżu. A następnie wylewa Ducha Świętego w Pięćdziesiątnicę.

Świątynia, jak Jezus nazywa swoje ciało, jest zburzona, a następnie po trzech dniach odbudowana, jak obiecał. Zasłona świątyni jest rozdarta, co oznacza sąd nad świątynią, nad Izraelem, ale jednocześnie błogosławieństwo dla narodów: mianowicie nie oddziela już ludu od miejsca najświętszego. Przez krzyż Jezusa każdy wierzący ma dostęp do tronu Boga. Czyli architektoniczne znaczenie świątyni zostaje usunięte przez samego Boga, a Duch Święty niczym woda zaczyna płynąć na krańce ziemi. Bóg, którego obecność była w szczególny sposób manifestowana w świątyni, teraz z niej wychodzi i udaje się na cały świat.

RAZ JESZCZE STWORZENIE

Kiedy Bóg stwarzał świat, przemówił spokojnym głosem: „Niech stanie się światłość”. Kiedy Bóg stwarza nowy świat, przechodzi przez ciemność, zniszczenie, ból. I woła pośród niej. I co prawda ten krzyk Jezusa z krzyża nie sprawia, że wszystko momentalnie się zmienia jak w Księdze Rodzaju, ale jednak te słowa z krzyża, jako Słowa Boga, zmieniają rzeczywistość. A dowodem jesteśmy my. Jesteśmy owocem drzewa krzyża. Bóg z krzyża stwarza świat na nowo. Ale dzieje się to w innych okolicznościach niż w Księdze Rodzaju. Stwarza świat w momencie, kiedy ciemność nie jest tylko brakiem widzenia, kształtu. Ciemność ma wymiar etyczny, duchowy.

Czyli dzisiejszy świat powstał z krzyża, został uformowany na krzyżu. On wciąż będzie formowany przez ukrzyżowanego Boga, tak jak pierwsze stworzenie nie było od razu idealne. Człowiek miał uprawiać ziemię i czynić ją poddaną. My mamy czynić ziemię, narody uczniami Jezusa. Ale już dziś możemy widzieć, że świat jest przebudowywany, zmieniany przez krzyż. Dowodem tego jesteś ty, kościół, uczniowie Jezusa, których życie, rodziny są zmieniane, dzięki którym wiele wytworów ludzkiej kultury jest przemienionych przez krzyż.

Nasze życie, życie człowieka może być trwale przebudowane, ale tylko przez krzyż. Nie wolno nam go omijać jeśli pragniemy prawdziwie żyć.  Nie można nam go omijać jeśli chcemy sensu, pokoju, radości, spełnienia w życiu.

środa, 13 kwietnia 2022

Kto zabił Jezusa?

Kto zabił Jezusa?

Biblia naucza, że ostatecznie to my uknuliśmy spisek; my rzucaliśmy kości o Jego szatę; my trzy razy się go zaparliśmy; my drwiliśmy z Niego i nałożyliśmy koronę cierniową na jego głowę. Wołaliśmy: „Krew Jego na nas i na nasze dzieci”. W końcu nasze ręce biczowały Go i przybiły do krzyża.

W opisie odrzucenia i ukrzyżowania Jezusa musimy widzieć SIEBIE. Nie ma innego sposobu na pojednanie z Bogiem niż przyznanie się do współudziału w śmierci Świętego (Rz 4,25; 1 Kor 15,3; Ga 1,4; 1 P 2,24; 1 J 4,10).

Gdy zaś Jezus modlił się słowami "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią", to modlił się o swoich oprawców: zarówno tych spod krzyża, jak i tych, których grzechy go tam przybiły. Musimy widzieć tam siebie. Tylko wtedy będziemy mogli żyć wyprostowani, w pokoju z Bogiem, wolni od ciężaru naszych win.

Iz 53:5-6: "Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich".

środa, 31 marca 2021

Historia i doktryna

"Chrystus umarł" - to jest historia. "Chrystus umarł za nasze grzechy" - to jest doktryna. Bez tych dwóch elementów, nierozerwalnie ze sobą połączonych, nie ma chrześcijaństwa. 

 - Gresham Machen, Chrześcijaństwo i liberalizm

środa, 24 marca 2021

Doświadczenie śmierci i zmartwychwstania

Dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa - słowa naszego Pana o przejściu ze śmierci do życia nabrały dla uczniów sens. Lecz nie stało się to po prostu dlatego, że upłynął czas. Nawet nie dlatego, że Jezus umarł, a potem widzieli go zmartwychwstałego. Miało to dla nich sens, ponieważ oni też umarli. Przeszli tę śmierć na różne sposoby. Piotr i Jan po zmartwychwstaniu, a w szczególności po Zesłaniu Ducha Świętego to całkiem różne osoby, to przemienieni ludzie. Przeszli przez śmierć do życia. Doświadczyli na sobie mocy krzyża i zmartwychwstania. 

Umarł, abyśmy umarli

Jezus nie umarł, abyśmy mogli żyć. Umarł, abyśmy mogli umrzeć - dla grzechu. Jezus powstał z martwych, abyśmy mogli żyć.

piątek, 22 stycznia 2021

Codzienny krzyż

"Ukrzyżowanie nie miało być inspirującym dramatem, lecz modelowym działaniem, na którym mamy wzorować swoje życie. Nie mamy tylko bezczynnie przyglądać się Chrystusowemu krzyżowi jak życiu Sokratesa, które odeszło w przeszłość. Wydarzenia z Golgoty przynoszą nam korzyść tylko o tyle, o ile powtarzamy je w życiu".

Fulton Sheen, Świat marnotrawny, s.174.

środa, 20 stycznia 2021

Przyszedł do śmierci

"Ziemia obeszła się z Nim okrutnie. Jego stopy wędrowały za zagubioną owcą, a my okuliśmy je w stal. Wyciągnął ręce z chlebem wiecznego życia, a my przebiliśmy je gwoździami. Jego usta mówiły prawdę, a my zatkaliśmy je pyłem. On przyszedł dać nam życie, a my Mu je odebraliśmy. To jednak był nasz fatalny błąd. W rzeczywistości nie odebraliśmy mu życia. Tylko próbowaliśmy to zrobić. On oddał je z własnej woli. Ewangeliści ani razu nie napisali, że Jezus umarł. Pisali, że "oddał swojego ducha". A to zaczy, że zrzekł się życia świadomie i dobrowolnie. Śmierć po Niego nie przyszła, to On przyszedł do śmierci". 

- Fulton Sheen, Świat marnotrawny, s. 185. 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Ulubiona historia Pana Boga

Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem często prosiłem tatę, by opowiadał mi bajkę o Czerwonym Kapturku. Uwielbiałem, gdy dochodził do momentu, w którym Czerwony Kapturek pyta przebranego za babcię wilka: "Babciu, czemu masz takie wielkie zęby?". Wiedziałem jaka za chwilę nastąpi odpowiedź. A mimo wszystko kochałem to słyszeć z ust taty: "Żeby cię zjeść!". Inną historią, którą chciałem słuchać wciąż na nowo był wiersz „Entliczek Pentliczek” Jana Brzechwy. Film "Wejście Smoka" oglądałem chyba 10 razy, podobnie jak starą trylogię "Gwiezdnych Wojen", "Indiana Jones" i serial "Alternatywy 4". Są tacy, którzy znają na pamięć wszystkie dialogi z filmów "Rejs", "Pulp Fiction", "Dzień świra" czy "Chłopaki nie płaczą".

Bóg kocha opowiadać tę samą historię wciąż na nowo. W Starym Testamencie często opowiada nam historię wygnania i powrotu. Jej pełny kształt w Nowym Testamencie osiąga historia śmierci i zmartwychwstania, która jest ulubioną Bożą historią. Widzimy ją już w historii Noego, Abrahama i Izaaka,Sary, Mojżesza, Józefa, Anny i Samuela, Estery, Dawida, Jonasza, Daniela… Jej najpełniejszy wyraz widzimy oczywiście w naszym Panu Jezusie Chrystusie. 

Tę historię o śmierci i zmartwychwstaniu Bóg opowiada nie tylko w Biblii, lecz również w świecie, który stworzył. Jest ona wpisana w ten świat. Pismo Święte mówi, że świat jest podpisem Stwórcy, odbiciem chwały Boga, obrazem Ewangelii i duchowych prawd. Jezus wyjaśniał prawdy Ewangelii posługując się właśnie przykładami z codziennego życia. Powiedział np. że jeśli ziarno pszeniczne nie obumrze w ziemi - nie może wydać owocu (Jn 12:24). Kiedy mówił o tym, byśmy umarli dla grzechu, a żyli dla Niego oznacza to, że droga do radości nowego życia wiedzie przez śmierć dla grzechu. 

Nam takie rzeczy jak zmartwychwstanie jawią się jako całkowicie nierealne. W końcu nigdy nie zmartwychwstaliśmy i nie widzieliśmy fizycznie ożywionego człowieka. Ale Bóg w wpisał w świat duchowe prawdy, aby nam o nich wciąż przypominać, aby one nam towarzyszyły, a my chodzili w wierze, mimo iż ta nowa rzeczywistość jawi się jako zbyt piękna, aby była prawdziwa. Owszem, ona nie przypomina niczego, czego doświadczamy tu, ale jednak coś, z czego doświadczamy tu zapowiada ją.

Wyjaśnijcie np. obślizgłej larwie motyla, że w przyszłości będzie pięknym, wielokolorowym motylem, który będzie zachwycał swoim widokiem i wzbije się w powietrze. Nienarodzone dziecko nie ma żadnego pojęcia o urodzeniu i doświadczeniu życia poza łonem mamy. A jednak mama w ciąży spoglądając z uśmiechem na brzuch mówi: Poczekaj, prawdziwe życie dopiero się zacznie! Raczkujące dziecko nie ma żadnego pojęcia o bieganiu wokół ogrodu. Małe chodzące dziecko nie pojęcia o zakochaniu i małżeństwie. Człowiek nie ma żadnego pojęcia o powstaniu z martwych. Oczywiście dopóki ktoś mu o tym nie powie. I gdy ktoś mu o tym mówi, wskazując w dodatku, że to się wydarzyło, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał – dlaczego wciąż mielibyśmy w to nie wierzyć i uważać za niemożliwe?

Wierzymy w prawdomównego Boga cudów. Jezus otworzył nam drzwi i obiecał, że wierzący w Niego podążą tą samą drogą, co On. Ale mamy ją zacząć od życia tu i teraz, na ziemi; od śmierci dla grzechu, dla własnych pożądliwości i od nowego życia z Bogiem. 

Zastosowanie prawdy o śmierci i nowym życiu jest bardzo ważne. Rozglądajmy się wokół i pamiętajmy, że po śmierci przychodzi życie. To ulubiona historia Pana Boga! Pamiętaj o tym, gdy płaczesz pogrążony w smutku. To chwilowy etap. Pamiętaj o tym, gdy przechodzisz przez trudne zmagania, rozstanie, samotność, chorobę, śmierć bliskich, utratę pracy, przyjaciół… Bóg opowiada nam historię, że po nocy przychodzi dzień, po zimie wiosna, po chorobie zdrowie, po żałobie radość, po deszczu słońce, po wojnie pokój. To historie śmierci i zmartwychwstania, które Bóg kocha opowiadać. Usłyszmy je i również je kochajmy. Niech one rzucą Bożą perspektywę na nasze życie, przyniosą nam nadzieję i pokój. Bo kto wierzy w Syna Bożego, choćby i umarł - żyć będzie.

czwartek, 19 listopada 2020

Śmierć nie jest częścią życia

We współczesnym podejściu do śmierci możemy zauważyć dziś dwie główne tendencje: albo wypychanie jej ze świadomości i życie tak, jakby nie istniała, albo pogodzenie się z tym, że śmierć jest czymś naturalnym, jest częścią życia, rzeczywistości, prawem natury. Niektórzy wręcz twierdzą, że śmierć jest upragnionym uwolnieniem duszy od ciała, końcem ziemskiego mozołu. 

Biblia jednak mówi, że owszem, śmierć istnieje i nie ma co wypierać jej ze świadomości. Dodaje jednak, że jest wrogiem, a nie częścią życia. Jezus przyszedł, aby właśnie zniszczyć śmierć. Kiedy umiera człowiek to nie dzieje się nic naturalnego. Kiedy stoimy nad martwym ciałem, nad trumną w czasie pogrzebu, by pożegnać się ze zmarłym, to nie ma niczego naturalnego w tym, że człowiek leży nieruchomo będąc martwy. 

Nie mamy ciała po to, aby było ono martwe i uległo rozkładowi. Bóg dał nam nogi, abyśmy na nich chodzili, ręce, abyśmy pracowali, mózgi, abyśmy myśleli, serce, aby pompowało krew, żołądek, aby trawił pokarm… Śmierć nie jest naturalna. Śmierć nie jest częścią życia. Jest nienaturalna. Jest skutkiem grzechu, odwrócenia się od Boga źródła życia. Jezus umarł i zmartwychwstał, aby nas obdarzyć nadzieją nie tyle życia wiecznego po śmierci, choć wierzymy, że dusza wierzących idzie od razu po śmierci do nieba, ale nadzieją zmartwychwstania, a więc złączenia duszy i ciała

Kiedy mówimy o dziele Jezusa, to mówimy o odkupieniu całego człowieka. Tak, dusza wierzącego znajdzie odkupienie idąc do nieba, ale co z ciałem? Otóż żyjemy nadzieją zmartwychwstania, ponieważ ciało również zostanie odkupione. Otrzymamy nowe ciała nie poddane śmierci, procesowi starzenia się, chorobom.  Skąd o tym wiemy? Spójrzmy na Jezusa! On jest nazwany "pierworodnym z umarłych", nie zaś ostatnim z umarłych. Zapoczątkował erę zmartwychwstania. Dlatego śmierć nie jest uwolnieniem duszy od ciała. To nie jest tak, że ciało trzyma duszę na uwięzi, a śmierć oznacza, że dusza w końcu może podążyć do błogiego, niebiańskiego miejsca, do jakiejś nirwany. Nie. Ciało nie jest przeszkodą lub więzieniem dla duszy. Człowiek jest jednością ciała i duszy. Śmierć jest nienaturalnym ich oddzieleniem. To oddzielenie to zło, a nie Boży ostateczny cel dla nas.

Jezus nie obiecuje więc nam nirwany, ani reinkarnacji, odrodzenia w innym ciele, nie obiecuje wiecznej egzystencji duszy w stanie bezcielesnym, lecz przywrócenie życia tu na ziemi, w nowym ciele. Jezus uczynił to jako pierwszy. Jego ludzka ezgystencja była i jest połączeniem nieba i ziemi, duszy i ciała, Boga i człowieka. I to jest nadzieja, którą żyjemy, że nawet jeśli umrę – będę żył. W nowym ciele, na nowej ziemi złączonej z niebiem, z Bogiem pośród ludzi. 

piątek, 25 września 2020

Odkupienie - kto, kogo, dlaczego?

Odkupienie jest wynikiem zakupu lub okupu. Chrystus spłacił okup za naszego grzechy. Komu? Bogu Ojcu. Dlaczego? Ponieważ zaciągnęliśmy dług z powodu naszych win. Nie byliśmy w stanie go spłacić. Uczynił to Syn Boży, gdy wisiał na krzyżu. 

Biblia mówi o krwi Jezusa jako cenie zakupu lub jako zapłacie okupu. 

Swoją krwią Jezus kupił ludzi dla Boga (Obj 5: 9). 
Jezus nazwał swoje życie okupem za wielu (Mk 10:45). 
Mamy odkupienie przez Jego krew (Ef 1:7). 
Jezus umarł jako okup, aby uwolnić nas od grzechów, które popełniliśmy (Hebr. 9:15). 
Chrystus odkupił nas od przekleństwa prawa, stając się przekleństwem za nas (Gal. 3:13). 

Dlaczego nas odkupił? 

Odkupił nas, abyśmy mogli otrzymać obietnicę Ducha (Gal. 3:14). 
Abyśmy mogli otrzymać przebaczenie (Ef 1:7). 
Abyśmy mogli wyzwolić się z pożądania seksualnego (1 Kor 6:18-20). 
Abyśmy mogli zostać uwolnieni z prawdziwej niewoli ku prawdziwej wolności (1 Kor 7:13).

piątek, 10 kwietnia 2020

Wąż na drzewie - kazanie na Wielki Piątek 2020


Kazanie na Wielki Piątek z dn. 10.04.2020.

ZARAŹLIWA NIECZYSTOŚĆ

Mamy Wielki Piątek. Dzień, w którym kierujemy naszą uwagę na wyjątkowe wydarzenie, jakim była odkupieńcza śmierć naszego Pana Jezusa Chrystusa. Całe życie Chrystusa było niezwykłe i pod wieloma względami obracało do góry nogami rzeczywistość.

W Starym Testamencie jeśli ktoś wszedł w kontakt z nieczystym ciałem – kimś trędowatym lub umarłym – samo dotknięcie sprawiało, że dana osoba stawała się nieczysta.

"Tak mówi Pan Zastępów: Zapytaj kapłanów o orzeczenie w takiej sprawie: Gdy ktoś niesie poświęcone mięso w podołku swojej szaty i dotknie swoim podołkiem chleba albo gotowanej potrawy, albo wina, albo oliwy, albo jakiegokolwiek pokarmu, to czy ten staje się wtedy poświęcony? Kapłani odpowiedzieli, mówiąc: Nie! Wtedy Aggeusz zapytał i rzekł: Gdy ktoś stał się nieczysty wskutek dotknięcia zwłok i dotknie którejś z tych rzeczy, to czy staje się ona nieczysta? Na to odpowiedzieli kapłani, mówiąc: Staje się nieczystą. Wtedy odezwał się Aggeusz i rzekł: Tak to jest i z tymi ludźmi, tak to jest i z tym narodem w moich oczach - mówi Pan - i także z wszelkim dziełem ich rąk: Cokolwiek oni ofiarują, będzie nieczyste". (Agg 2:11-14)

W Starym Przymierzu ktoś lub coś nieczystego miało moc, aby przynieść duchowe skażenie temu, co czyste. Można było stać się nieczystym przez dotknięcie trędowatego, zwłok, zjedzenie nieczystych zwierząt itd. Dominowała nieczystość, która przekazywała swoje cechy tym, którzy byli czyści. Przypomina to obecną sytuację z epidemią chińskiego wirusa COVID-19. Kiedy zakażony wejdzie w kontakt z niezarażonym - nie zostaje uzdrowiony. Raczej to niezarażony jest w zagrożeniu, by zachorować. W Starym Testamencie właśnie w taki sposób się to działo: strumień płynął od nieczystości, która zarażała czystość.

ZMIANA

To się jednak zmieniło wraz z publiczną posługą Chrystusa. Jezus wszedł w zepsuty i upadły świat i gdziekolwiek się pojawiał - sprawiał, że wszystko zaczęło płynąć w drugą stronę. Jezus dotykał chorych, trędowatych i przywracał im czystość duchową. Jego misją była zaraźliwa czystość, zaraźliwa świętość. Kiedy Jezus dotykał twarzy trędowatego, nie czyniło Go to nieczystym. Raczej to dotyk Chrystusa oczyszczał trędowatego.

I przyszedł do niego trędowaty z prośbą, upadł na kolana i rzekł do niego: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę swoją, dotknął się go i rzekł mu: Chcę, bądź oczyszczony! I natychmiast zszedł z niego trąd, i został oczyszczony.(Mk 1:40–42)

ŚMIERĆ

Coś podobnego widzimy w śmierci Jezusa. W zasadzie Jego śmierć jest zwieńczeniem tego, o czym mówimy. Za życia Chrystusa nieczystość człowieka nie powodowała, że On sam stawał się nieczysty. Lecz na krzyżu Chrystus dobrowolnie wziął na siebie naszą nieczystość, przyjął ciężar naszych win – i w ten sposób stał się nieczysty, umarł pod przekleństwem Boga.

Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie(Gal 3:13).

Wieczne błogosławieństwo dla nas, wieczna radość dla nas płyną z przeklętej rzeczy. Nasze życie ma źródło w śmierci. Tę prawdę, również w doczesnym wymiarze, widzimy w naszej codzienności. Człowiek musi najpierw zabić zwierzę, aby jego mięso stanowiło dla nas źródło umocnienia, życia. Nie jemy żywego mięsa. Jemy martwe mięso. I to martwe mięso umacnia nasze tkanki, stawy, mięśnie itd. Martwe ciało przynosi życie. Tę prawdę wyraża krzyż. Nie tylko martwe ciało Jezusa przynosi nam życie. Musimy dodać, że przeklęte ciało Jezusa – z powodu naszych grzechów – przynosi nam oczyszczenie.

WĄŻ

W Ogrodzie Eden Pan Bóg rzucił przekleństwo na węża, który zwiódł Ewę (Rdz 3:14). 

Wtedy rzekł Pan Bóg do węża: Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza.– Rdz 3:14

Węże pokąsały nieposłusznych, zbuntowanych Izraelitów na pustyni. Kiedy jednak się opamiętali i wołali o ocalenie – co było Bożym narzędziem ich ocalenia? Przeklęty gad na drzewcu. Kiedy ktoś z wiarą spojrzał na węża, został uzdrowiony z zatrutego jadu. W ten sam sposób Jan w swojej Ewangelii mówi o Chrystusie na krzyżu.

I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy - Jn 3:14.

Jan mówi o Chrystusie na krzyżu jak o podniesionym na drzewu wężu. I chce, abyśmy spojrzeli na krzyż. Dlaczego Jan przyrównuje Jezusa do szpetnego gada? Z powodu szpetoty i przekleństwa, które przyniósł na niego nasz grzech. Na krzyżu wisiał nasz Pan Jezus Chrystus, stając się przeklętym wężem z powodu naszych nieprawości. I tak jak z wężem na pustyni - każdy, kto z wiarą spojrzy na Chrystusa na drzewcu, zostaje uzdrowiony z trucizny grzechu, która go zabija.

NIECZYSTE CIAŁO

Na krzyżu więc nie spoglądamy na piękne, pachnące, czyste ciało Pana. Kiedy Jezus umarł - Jego ciało stało się nieczyste. Jezus wiszący na krzyżu stał się przeklęty z powodu moich i twoich grzechów. Stał się jak przeklęty wąż. Wziął na siebie nasze przekleństwo.

Żydzi chcieli złamać nogi naszego Pana i zdjąć ciało z krzyża właśnie po to, by jego nieczyste ciało mogło zostać usunięte zanim zbezcześci ich święto, czyli Szabat. Nie chcieli pozostawiać niczego nieczystego w publicznym miejscu na dzień Szabatu.

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby więc ciała nie pozostawały przez sabat na krzyżu, albowiem dzień tego sabatu był uroczysty, Żydzi prosili Piłata, aby im połamano golenie i zdjęto je(Ew. Jana 19:31).

Kiedy pod krzyż podeszli żołnierze, okazało się, że Pan Jezus już nie żył. Był martwy, przeklęty, nieczysty. Aby upewnić się, że naprawdę umarł, jeden z nich wbił włócznię w Jego bok, z którego wytrysnęła krew i woda (Jan 19:34). Jest to istotny szczegół, który Jan wyjaśnia w następnym wersecie.

A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli” (Ew. Jana 19:35).

Jan chciał, żebyśmy wiedzieli, iż z boku Jezusa wypłynęła krew i woda. Dlaczego? Abyś mógł uwierzyć. Uwierzyć w co? W to, że jesteśmy oczyszczeni przez krew. Ale to oznacza, że ​​nasze oczyszczenie pochodzi z krwi martwej osoby, z krwi zmarłego. Jego nieczystość czyni nas czystymi. Jego przekleństwo jest naszym błogosławieństwem. Jego skażenie jest naszym obmyciem.

„O  ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu”. (Hbr. 9:14)

Mamy oczyszczone sumienie. Co jest jego źródłem? Krew Jezusa.

„(Do wybranych) według powziętego z góry postanowienia Boga, Ojca, poświęconych przez Ducha ku posłuszeństwu i pokropieniu krwią Jezusa Chrystusa: Łaska i pokój niech się wam rozmnożą”. (1 Pt 1:2)

Jesteś uświęcony, ponieważ zostałeś pokropiony krwią z nieczystego ciała.

Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu”. (1 Jn 1:7)

I od Jezusa Chrystusa, który jest świadkiem wiernym, pierworodnym z umarłych i władcą nad królami ziemskimi. Jemu, który miłuje nas i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją”. (Obj. 1: 5).

Czyli Bóg obmył nas w czymś nieczystym. Bóg oczyścił nas krwią, która wypłynęła z wiszącego na krzyżu, przeklętego ciała naszego kochającego Zbawiciela. Martwe ciało Zbawiciela zrodziło żywe ciało Kościoła.

Pamiętamy zapewne opis stworzenia człowieka w Księdze Rodzaju. Ewa została ukształtowana z ciała Adama. Tak samo nowa Ewa (Kościół) powstała z ciała ostatniego Adama (Chrystusa). Kościół, który został powołany, aby być bez skazy i zmazy, jak mówi Paweł, powstał z ciała, które stało się nieczyste. Ale spojrzenie wiary na to ciało czyni nas oczyszczonymi z jadu grzechu.

PRZEBŁAGANIE

Jedynym powodem, dla którego to wszystko stało się możliwe jest przebłaganie. Bezgrzeszny Syn Boży umarł pod Bożym gniewem. Stał się nieczysty. A tą nieczystość wniosłem ja i ty. My jesteśmy powodem, dla którego Jezus stał się nieczysty. Nasz grzech stał się Jego udziałem. Czyli pod krzyżem coś zostawiliśmy, ale i coś otrzymaliśmy. Zostawiliśmy naszą nieprawość, grzech. Co zaś otrzymaliśmy? Otrzymaliśmy sprawiedliwość i świętość Chrystusa. Stały się one naszym udziałem przez wiarę. I tę sprawiedliwość Chrystusa otrzymaliśmy w całości. Nie w 80%. Nie jesteśmy usprawiedliwieni w 80%. Jesteśmy usprawiedliwieni w 100%. Bóg widzi nas świętymi w 100%, ponieważ Bóg darował nam pełnię błogosławieństw krzyża.

On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą(2 Kor 5:21).

ZAPROSZENIE

Zakończę zaproszeniem. Zaproszeniem do tego, abyś udał się do Chrystusa. I przyniósł Jemu swoją nieczystość, grzech, nieprawość. Tylko On może je zabrać. Tylko niewinny, święty Bóg i człowiek w jednej osobie może umrzeć w miejsce winnych. Tylko Jezus może zabrać twój grzech i przyodziać w szaty usprawiedliwienia i świętości.

Przychodź pod krzyż nie tylko raz kiedyś, kiedy się nawróciłeś. Przychodź regularnie. Na każdym nabożeństwie. W każdej codziennej modlitwie. Nie robimy porządków w pokoju raz na rok lub jedynie, gdy się wprowadzamy do nowego domu. Jeśli nie będziemy robić regularnych porządków, wkrótce okaże się, że mieszkamy z zagraconej ruderze.

Jeśli nie przynosimy naszych grzechów pod krzyż regularnie, jeśli nie wyznajemy ich Jezusowi i nie szukamy oczyszczenia w Jego krwi z dnia na dzień, wkrótce okaże się, że nasze serce jest zabrudzone grzechami, które przestaniemy nawet widzieć jako grzechy.

Jeśli jeszcze nie zaufałeś Jezusowi, zrób to dzisiaj. Przynieś Jemu swoje nieczyste serce, nieczyste czyny, nieczyste myśli, nieczyste słowa. Przyjdź z wiarą pod krzyż Chrystusa i dotknij tego, co nieczyste z powodu twojego grzechu – Jego ciała, Jego krwi. A jeśli to zrobisz, to odejdziesz na wieki oczyszczony.  Amen.

wtorek, 21 stycznia 2020

Bóg w bólu

"Po doświadczeniu krzyża wiemy, że Bóg nie przygląda się ludzkiemu bólowi ani też najwyraźniej nie zawsze kładzie mu kres. Można Go natomiast znaleźć, jak wisi razem z nami, towarzysząc całemu ludzkiemu bólowi".

- Richard Rohr 

Czekaj z radością na niedzielny poranek


Mimo sytuacji związania, zniewolenia, pojmania Pan Jezus przed swoją męką nie stracił kontroli  nad tym, co się dzieje. To, co się stało było Bożą drogą, a nie utratą kontroli. Dlatego Jezus nie udowadniał swojej niewinności, szedł cierpliwie tą drogą, ponieważ wiedział, że to wszystko musi się stać. Zniósł to wszystko ze względu na ciebie i na mnie. A celem było twoje i moje odkupienie.

Arcykapłani, Herod, Piłat spiskowali. Jednocześnie wypełniali w ten sposób Boży plan:

"Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie, gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany, tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili; ale Bóg go wzbudził, rozwiązawszy więzy śmierci, gdyż było rzeczą niemożliwą, aby przez nią był pokonany (Dz 2:22-24).

"Zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi" (Dz 4:27).

Bezbożni podejmowali własne, nieskrępowane, wolne decyzje. W ten sposób (nieświadomie) realizowali Boże odwieczne postanowienie. Pomyślmy o tym w ten sposób: Skoro nawet najpotworniejsza zbrodnia w historii, śmierć Syna Bożego, była częścią Bożego planu, to co dopiero nasze codzienne sytuacje, ludzie, wydarzenia - będące źródłem naszych kłopotów, rozczarowań i bólu. Bóg ma nad wszystkim kontrolę. Nie postępujmy tak, jakbyśmy byli w kosmosie sami, nerwowo reagując na przeciwności. Bóg jest bliski. Nawet pośród niesprawiedliwych oskarżeń, bólu, choroby, utraty kogoś bliskiego. Nawet jeśli w piątek się smucisz, cierpisz i nie rozumiesz Bożej drogi, to z nadzieją i wiarą czekaj cierpliwie do radości niedzielnego poranka. 

PS. Do odsłuchania jest już kazanie z ostatniej Niedzieli: TUTAJ

poniedziałek, 4 listopada 2019

Aby Chleb mógł poczuć głód

"Stwórca człowieka sam stał się człowiekiem, aby On sam, władca gwiazd, mógł pić z piersi Swojej matki; aby Chleb mógł poczuć głód, Źródło poczuć pragnienie, Światło zgasnąć, Droga poczuć się zmęczoną swoją podróżą, aby Prawda mogła zostać zaskarżona przez fałszywych świadków, aby Nauczyciel został wychłostany, aby Fundament został zawieszony na drzewie; aby Siła mogła zostać osłabiona; aby Uzdrowiciel został poraniony; aby Życie mogło umrzeć". - św. Augustyn

piątek, 10 maja 2019

Śmierć śmierci


Wieść o zmartwychwstaniu zmienia wszystko. Zmieniła życie kobiet, uczniów. Szawła, twoje, moje i zmienia świat. Kobiety, które w niedzielny poranek udały się do grobu, wcześniej widziały Jezusa martwego. Ich umysły były ogarnięte smutkiem i rozpaczą. Jednak przy pustym grobie dowiedziały się, że śmierć Jezusa oznacza śmierć samej śmierci. Jezus pokonał śmierć powstając z martwych (Łk 24:5). 

Jeśli wierzymy w zmartwychwstanie Chrystusa, to nie chodzi o to, że oznajmimy "Chrystus zmartwychwstał!" i zjemy białą kiełbasę z chrzanem, choć nie jest to złe menu na wielkanocne śniadanie. Wiara w zmartwychwstałego Jezusa oznacza, że żyjemy jak ktoś, kto zostanie wzbudzony zmartwych; jak Jezus. Jest różnica bowiem znacząca różnica między stylem życia człowieka, który wierzy w zmartwychwstanie i tego, który nie wierzy w zmartwychwstanie. Paweł opisuje te dwa style życia w swoich listach:

Byliście w tym czasie bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. (List do Efezjan 2:12)

A nie chcemy, bracia, abyście byli w niepewności co do tych, którzy zasnęli, abyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nie mają nadziei. (1 List do Tesaloniczan 4:13)

Nie smućmy się jak ci, którzy nie mają nadziei. Nie żyjmy, jak ci, którzy nie mają nadziei. Nie żyjmy jak ci, którzy sądzą, że śmierć oznacza koniec wszystkiego. Jak więc powinno wyglądać życie wiary w zmartwychwstanie, życie przepełnione nadzieją?

Pomyślmy o Abrahamie, ponieważ jego historia ilustruje właśnie życie wiarą w zmartwychwstanie. List do Hebrajczyków 11:17-19 mówi:

Przez wiarę Abraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego, on, który otrzymał obietnicę, do którego powiedziano: Od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem.

Kiedy Abraham przygotowywał największą ofiarę, z Izaaka - swego syna, czynił to z wiarą w jego zmartwychwstanie. Wiedział, że przechodzi przez ogromną próbę, ale zwycięstwo w niej dała mu wiara w Boga, który umarłych wzbudza do życia. Dlaczego był w stanie poświęcić nawet swojego syna? Ponieważ wierzył w zmartwychwstanie! Droga Abrahama na Górę Moria była pełna bólu, pytań, lecz był w stanie ją przejść, ponieważ wiedział, że ołtarz z kawałkami drewna i jego synem to tylko pewien etap, a nie kres jego życia, nadziei. 

Jeśli wierzymy w zmartwychwstanie to pamiętajmy, że krzyż, grób, ciemna dolina, niesprawiedliwy sąd, cierpienie i w końcu śmierć to nie jest stacja końcowa naszej wędrówki. Dawid mówi o podążaniu przez ciemną dolinę, a nie do ciemnej doliny (Ps 23:4).

Nieśmy krzyż z nadzieją, "żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania" (List do Filipian 3:10-11).

sobota, 13 kwietnia 2019

Dlaczego Mesjasz musiał być Bogiem i człowiekiem?

Z narodzeniem, życiem, ukrzyżowaniem, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezusa łączą się dwie rzeczy, które wciąż musimy podkreślać i o nich pamiętać.
JEZUS BYŁ W PEŁNI CZŁOWIEKIEM
Został poczęty z Ducha Świętego (Mt 1:18), a nie woli mężczyzny. Nie został obciążony jak my - grzechem Adama (pierworodnym). Adam nie był jego reprezentantem w Edenie (tak jak naszym), dlatego skutki grzechu Adama nie zostały przypisane Chrystusowi, tak jak nam (Rzym 5:12-21). Podczas swojej ziemskiej służby Syn Boży nie zgrzeszył jak my, mimo iż urodził się jako jeden z nas, jako w pełni człowiek z krwi i kości (Hbr 2:18; 4:15). Urodził się jak my, wzrastał jak my, płakał, śmiał się, cierpiał głód, pracował i znosił trudy życia - jak my. 
Dlaczego to jest takie ważne? Dlatego, że tylko w pełni człowiek mógł zostać naszym reprezentantem i ponieść karę należną rodzajowi ludzkiemu. Za grzechy ludzi musiał być ukarany człowiek, nie zaś inne stworzenie: anioł, lub zwierzę. Co więcej: musiał to być bezgrzeszny człowiek! Każdy inny człowiek musiałby ponieść sąd za własne przewinienia i nie mógłby być reprezentantem innych ludzi. Tylko Jezus jako człowiek narodzony w Betlejem mógł stać się naszym współczującym Arcykapłanem, który złożył doskonałą ofiarę za nasze grzechy. Widzimy więc, że narodzenie Jezusa w ludzkiej postaci miało na celu zbawienie ludzi z ich grzechów i odnowienie świata. Nie było czymś drugorzędnym, poddanym innemu, ważniejszemu celowi. Jezus stał się jednym z nas, by umrzeć w nasze miejsce. W kontekście człowieczeństwa Jezusa musimy pamiętać o jeszcze jednej rzeczy: On wciąż (i na zawsze) pozostaje człowiekiem jako jedyny pośrednik między Bogiem, a ludźmi (1 Tm 2:5; Hbr 12:24). Jako człowiek (w zmartwychwstałym ciele) odszedł do nieba (Dz.Ap.1:9-11) skąd sprawuje swoje rządy nad światem podbijając narody swoim Słowem i mocą Ewangelii. Jezus wciąż pozostaje człowiekiem w uwielbionym, zmartwychwstałym ciele (1 Kor 15:48-49) – naszym reprezentantem w niebie.
JEZUS BYŁ W PEŁNI BOGIEM
Zbawiciel jednak musiał być nie tylko człowiekiem. Musiał być również w pełni Bogiem (Mt 1:23; Jn 20:28; Rzym 9:5; 1 Jn 5:20). Dlaczego? Aby nasze zbawienie było pewne. W przeciwnym przypadku byłoby ono potencjalne i niepewne. Każda inna istota poza samym Bogiem (anioł lub człowiek) mógł upaść. To musiał być Bóg, by w doskonały sposób wypełnić Prawo. Żaden człowiek nie byłby w stanie tego uczynić (Rzym 3:23). To musiał być Bóg, by zbawienie było dziełem Bożym, a nie stworzenia. Dlatego jako chrześcijanie z całą stanowczością wyznajemy, że nasze zbawienie od początku do końca jest Bożym dziełem. Nawet nasza wiara jest Jego dziełem (Ef 1:19; Dz. Ap. 13:48). Ojciec wybrał nas przed założeniem świata (Ef 1:4, 1 Tes 1:4; Rzym 8:33). Syn umarł za tych których dał mu Ojciec (Rzym 14:15; Jan 10:15; 20:28). Duch Święty zaś powołuje owce do wiary (Dz.Ap.13:48; 14:27; 11:18). 

Podkreślamy bóstwo Jezusa właśnie ze względu na dzieło zbawienia dokonane przez Boga (którym On jest). Nikt inny poza osobą, która jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem nie mógłby być naszym Zbawicielem i Odkupicielem. Dlatego Syn Boży przyszedł w ciele (1 Tym 3:16) jako Bóg-Człowiek, aby „oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach.” (Tyt 3:14). Czy mamy poprzestać tylko na znajomości tych prawd? Oczywiście, że nie! Żadna prawda Pisma Świętego nie jest nam podana by pozostała tylko w sferze naszego zrozumienia. Raczej Bóg objawia nam je, by wywierały wpływ na nasze życie. On chce nas upodabniać do Siebie. Niech prawda o Wcieleniu Syna Bożego prowadzi nas do chwalebnej wdzięczności za Bożą mądrość i łaskawość, którą okazał w dziele odkupienia swojego ludu.