środa, 23 lipca 2025
Kochający Ojciec za drzwiami
wtorek, 22 kwietnia 2025
Wielkanoc 2025 - Nasiona i owoce (kazanie)
Wielkanoc 2025 - Nasiona i owoce
(12) A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został z
martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania
nie ma? (13) Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został
wzbudzony; (14) a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze
daremne, daremna też wasza wiara. (15) wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami
Bożymi, bo świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził,
skoro umarli nie bywają wzbudzeni. (16) Jeśli bowiem umarli nie bywają
wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; (17) a jeśli Chrystus nie został
wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. (1
Kor 15:12-14).
Mamy Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Już od pierwszego wieku Kościół upamiętnia zmartwychwstanie Jezusa, gromadząc się na nabożeństwie w pierwszy dzień tygodnia, w Dzień Pański.
Wiara w zmartwychwstanie jest kluczową prawdą Pisma Świętego. Paweł mówi, że jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, wówczas „i nasze kazanie daremne, daremna też wiara wasza” (1 Kor 15:14).
Chrześcijaństwo jest przede
wszystkim wiarą, że Chrystus nie pozostał w grobie, że ze śmierci zajaśniało
życie, że wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa ciemność, grzech, śmierć zostały
pokonane. Jeśli Chrystus nie został wzbudzony, to daremnie się tu spotkaliśmy,
daremne jest to kazanie i daremnie wierzymy. Jeśli nie ma zmartwychwstania ciał
na końcu historii, wówczas nie ma zmartwychwstania w środku historii.
Paweł chciał, aby Koryntianie zrozumieli, że nie mogą uznać zmartwychwstania Jezusa bez jednoczesnego uznania własnego zmartwychwstania!
Wydaje się ich pytać: Czy zgadzacie się, że Jezus powstał z martwych? Jeśli tak, to musicie się zadecydować. Jeśli zmartwychwstał Jezus, to umarli powstają z martwych! A jeśli martwi nie zostaną wzbudzeni, to nawet Jezus nie powstał z martwych!”
Ale Chrystus zmartwychwstał, co oznacza, że i my zmartwychwstaniemy!
I dziś powiemy o tym, w jaki sposób zmartwychwstanie Chrystusa odnosi się do nas, jaki ma wpływ na naszą nadzieję dotyczącą naszej przyszłości.
NASIONA I OWOCE
Zmartwychwstanie Chrystusa uczy nas, że to, co fizyczne, materialne jest dobre. Jezus po śmierci nie odszedł do nieba w duchowej formie. Zmartwychwstał w uwielbionym ciele i w tym ciele odszedł do nieba.
Dlatego Bożym ostatecznym przeznaczeniem dla nas nie jest stać się eterycznymi duchami, bezcielesnymi istotami. Stan po śmierci, w którym dusze zbawionych udają się do nieba, jest tymczasowy. Bóg zbawia naszą duszę natychmiast po śmierci, natomiast dusze w niebie oczekują na zbawienie ciała, które nastąpi w dniu zmartwychwstania, gdy Chrystus powróci na ziemię.
W 1 Koryntian 15:42-44 apostoł Paweł przedstawia wielką metaforę, porównując nasze obecne życie do czasu nasion i sadzenia, a dzień zmartwychwstania do czasu chwalebnego żniwa.
Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; (43) sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; (44) sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe.
Zgodnie z tą metaforą, nasiona mogą wyglądać dość nijako – małe lub trochę wyschnięte. Porównanie jest szczególnie trafne, ponieważ między nasieniem a rośliną, która z niego wyrośnie, istnieje całkowita ciągłość, a jednocześnie pozornie występuje brak ciągłości w wyglądzie.
Nasiono jest zakopywane w ziemi i wygląda na nieużyteczne. Ziarno wpada w błoto, rzucone niby od niechcenia, ale z nadejściem wiosny wyrasta z ziemi i wznosi się w chwale. Dlatego nie bez powodu Wielkanoc świętujemy w okresie wiosennym. Samo nasiono jest słabe, ale roślina, która z niego wyrasta jest potężna i pełna życia.
Obecnie żyjemy w naszych nasionach. Ale po zmartwychwstaniu będziemy żyć w ciałach, owszem też fizycznych, lecz przemienionych niczym ciało Jezusa po zmartwychwstaniu, które nie ulega rozkładowi, chorobom, śmierci.
Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, (21) który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może. (Flp 3:20-21).
Różnica między nasieniem a rośliną, która z niego powstaje, jest ogromna. Na etapie sadzenia, a nawet wzrostu nie do wyobrażenia wydaje się być, że z tego ziarna może powstać okazałe drzewo lub piękny krzew.
Lubię spacerować po naszym podwórku i patrzeć jak urosły rośliny, które z Jolą sadziliśmy kilka lat temu (Jola lubi mnie wołać, by pokazać jaki wyrosły jej krzaczki). Gdy je sadziliśmy, to może nie było nasiona, ale to były to małe krzaczki. Jest coś cudownego w tym, że Bóg wpisał w małe ziarenko wzór, z którego wyrasta coś wspaniałego.
Ta analogia jest o tyle trafna, że dziś trudno nam sobie wyobrazić chwałę zmartwychwstania i nowe ciało, które nie umiera. Lecz na tym polega rzeczywistość życia z Bogiem, że nie chodzimy w widzeniu. Chodzimy w wierze, która oparta jest na solidnych podstawach – na Bożym Słowie.
Jeśli ktoś wie, jak działa świat, to nie martwi się, że ma małe ziarno. Po prostu je zakopuje i podlewa z przekonaniem, że wyda ono owoc. Jeśli ktoś wie, jak działa świat, to nie martwi się, że ma ciało, które poddane jest chorobom, śmierci, zepsuciu.
Używamy go jako naczynia uwielbienia Boga, służymy Mu wiernie z przekonaniem, że w dniu zmartwychwstania zostanie przeobrażone w nieskażone ciało.
NADZIEJA STAREGO TESTAMENTU
Nadzieja zmartwychwstania jest w pełni odsłonięta w Nowym Testamencie, szczególnie w dziele Jezusa. Jednak czasami możemy usłyszeć przekonanie, że w Starym Testamencie nie było prawdziwej świadomości życia pozagrobowego i nadziei zmartwychwstania.
Jest to nieprawdziwe założenie, ale musimy przyznać, że w Starym Testamencie zmartwychwstanie nie znajduje się na pierwszym planie jak w Nowym Testamencie. Jednak jest również i tam wyraźnie oznajmione.
Marta, która pojawia się w Ew. Jana, zwykła wierząca mająca jeszcze wówczas tylko Stary Testament, wiedziała, że jej brat zmartwychwstanie ostatniego dnia. Skąd o tym wiedziała? Z pism Starego Testamentu.
Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym (J 11:23-24).
Czyli mimo iż miała tylko Stary Testament, mimo iż Chrystus jeszcze nie zmartwychwstał, Marta miała nadzieję na zmartwychwstanie Łazarza w dniu ostatecznym.
Inny przykład: Faryzeusze byli partią ortodoksyjną, a saduceusze – partią liberalną. Faryzeusze wierzyli w zmartwychwstanie.
Saduceusze
bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania, ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają
jedno i drugie (Dz 23:8).
Psalm 16 mówi: Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani, Nie dopuścisz, by twój pobożny oglądał grób (Ps 16:10). Ten Psalm jest kilka razy cytowany w Dziejach Apostolskich, gdy apostołowie zwiastowali zmartwychwstanie Chrystusa (Dz 2:27; 13:35; 13:36).
Daniel przepowiedział chwałę zmartwychwstania: A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie. (Dn 12:2).
Także zmartwychwstanie było nadzieją wierzących nie tylko w Nowym Testamencie, ale i w Starym.
OCZEKIWANIE NA ZMARTWYCHWSTANIE
Nie wierzymy w zmartwychwstanie, by lepiej się poczuć w tym życiu. Wierzymy w nie, ponieważ Chrystus zmartwychwstał, i ponieważ Pismo Święte zapewnia nas o tej prawdzie. Dlatego Wielkanocna nowina jest wspaniałą nowiną!
Bóg przyniósł nam dobre wieści!
Tak jak pewny jest dzień śmierci, jest tak samo pewne jest, że w tym samym tempie zbliża się dzień zmartwychwstania.
Mówi się, że w życiu pewne są dwie rzeczy: podatki i śmierć. Ale możemy dodać – trzy rzeczy: podatki, śmierć i zmartwychwstanie. J
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nadchodzi godzina i już jest, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a ci, którzy słuchają, żyć będą (J 5:25).
Zatem zmartwychwstanie jest pewne. Dlatego w Nicejsko-Konstantynopolitańskim Wyznaniu Wiary (381 r.), gdy czytamy słowa o zmartwychwstaniu ciał, pojawia się tam stwierdzenie: oczekuję. „I oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie”.
Wcześniej w wyznaniu wiary mówimy: wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół, wyznaję wiarę w jeden chrzest…
Mówimy: „Wierzę, wierzę, wyznaję…”. Tu zaś w kontekście zmartwychwstania mówimy: Oczekuję. Oznacza to, że nasza wiara przekształca się w coś aktywnego. Jeśli czegoś oczekujemy, to nie jest to stan bierny. Oczekujemy z nadzieją i oczekujemy na coś pewnego. Nie mówimy np. wierzę w nadejście wiosny. Mówimy: oczekujemy na przyjście wiosny. Bo wiemy, że ona nadejdzie. Nie jest to coś potencjalnego, lecz pewnego! I wiosna właśnie nadeszła! J
Musimy mieć tę perspektywę oczekiwania na zmartwychwstanie, bo ona nam przypomina, że na końcu historii jest happy end. Może nie widzimy szczęśliwego zakończenia jakiegoś rozdziału w naszym życiu i bywa, że się zbytnio martwimy.
Ale koniec opowieści, to nie koniec rozdziału. Rozdziały mogą kończyć się napięciem, które sprawia, że chcemy sięgnąć do następnego i czytać dalej. Nie mamy obietnicy, że rozdział skończy się dobrze, ale mamy obietnicę, że wszystko – nawet rozdziały tragiczne – ostatecznie zmierzają do szczęśliwego zakończenia, do zmartwychwstania ciał, do życia na nowej ziemi i w nowym niebie.
Martwimy się czymś?
Pomyślmy: Otrzymamy nowe ciało, będziemy na wieki z Jezusem, nie będziemy już okłamywani, ranieni, nie będziemy opuszczeni, nie będziemy chorowali. Nie będzie łez, lęku i krzyku. Będzie wieczna radość życia z Bogiem i z Jego dziećmi.
Prawosławny teolog Aleksander Schmemann stwierdził: „Czekam, oczekuję na zmartwychwstanie umarłych, dlatego, że zostało mi darowane, dlatego, że cała wiara chrześcijaństwa jest niczym innym jak wewnętrzną (…), ale oczywistą wiedzą, że człowiek powołany jest do wieczności”.
BÓG UKOCHAŁ ŚWIAT
Dobra Nowina nie sprowadza się do stwierdzenia: „Wypełnijcie wasze serca radością” lub „Przez wiarę w Jezusa znikną twoje problemy”. Dobra Nowina brzmi: Mesjasz, Syn Boży stał się człowiekiem, umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem i zgodnie z Pismem trzeciego dnia zmartwychwstał.
To zmienia wszystko! Sens Dobrej Nowiny tkwi w wydarzeniach z życia Jezusa. W Dobrej Nowinie nie chodzi w niej o to, by opuścić ziemię i iść do nieba. Oczywiście po śmierci zbawieni idą do nieba.
Ostatnia scena Biblii nie opisuje zbawionych dusz idących do nieba na tle płonącej ziemi, niczym w filmach Rambo, gdzie bohaterski komandos idzie przed siebie, a za nim płonie dżungla lub rosyjskie bazy wojskowe. Księga Objawienia maluje przed nami obraz nowej Jerozolimy zstępującej z nieba na ziemię, stworzenie nowego nieba i nowej ziemi, które są jednym i tym samym miejscem.
Owszem, nasza ojczyzna jest w niebie, ale stamtąd wyczekujemy przyjścia Zbawiciela. Nie chodzi zatem o to, byśmy to my wrócili do stolicy, by mieszkać z Królem; to On obiecał, że przyjdzie stamtąd, by przemienić nasze życie tutaj. Nasz pobyt w niebie jest stanem przejściowym, ponieważ naszą nadzieją jest zmartwychwstanie ciał, odkupienie całego człowieka, nie tylko naszej duszy, lecz również ciała.
Pomyślmy o tym w taki sposób: Bóg uczynił ten świat na przestrzeni czasu. Ukochał ten świat tak bardzo, że posłał Syna, aby umarł za świat. To wszystko świadczy o tym, że ma plan dla świata i jest to plan odnowienia, a nie zniszczenia. Nie stworzył tego świata na spalenie w ogniu.
Idźmy dalej: pomyślmy o człowieku, o nas samych. Bóg uczynił człowieka na świecie, by był odbiciem Jego chwały, i by mieć z nami więź. Kiedy grzech wszedł na świat, to Bóg nie stwierdził: „No dobrze, niech ciało człowieka gnije w ziemi, a ja nacieszę się jego niematerialną formą”.
Diabeł nie pokrzyżował Bogu planów, by miał On zrezygnować z fizycznego stworzenia. Nic takiego się nie wydarzyło. Kiedy myślimy o przyszłości, to myślmy w niej w ten sposób, że będziemy ludźmi bardziej, a nie mniej – właśnie po zmartwychwstaniu, w nowym stworzeniu. Bożym celem nie jest nas wyrwać z ciała, byśmy cieszyli się niematerialną egzystencją. Bożym celem jest zbawienie duszy i ciała!
Jeśli teraz potrafimy zachwycać się muzyką, miłością, światłem, śmiechem, smakiem, przyjaźnią, barwami, to byłoby dziwne, gdyby w nowym stworzeniu te rzeczy nie miały już żadnego znaczenia (A. Schmemann).
Zmartwychwstanie Jezusa oznacza, że również naszym ostatecznym celem jest zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie Jezusa to początek odnowienia świata, przekształcania go. Dlatego Jezus nazywany jest pierworodnym z umarłych.
I apostoł Paweł w ten sposób przypomina, że ostatecznym celem Boga
dla nas jest nasze zmartwychwstanie, połączenie tego, co zostało oddzielone
wskutek grzechu, a więc Boga i człowieka, nieba i ziemi, ciała i duszy. Dlatego
oznajmiamy za Biblią, że jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć (1 Kor
15:26). Świat nie zostanie zniszczony. Świat zostanie zbawiony (J 12:47). A ci,
którzy zaufali Jezusowi zmartwychwstaną do życia wiecznego. Dlatego wierzymy w
ciała zmartwychwstanie.
Nie dziwcie się temu,
gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do
życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd (J 5:29).
(22) Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. (23) A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia (1 Kor 15:23).
wtorek, 5 listopada 2024
Kim są Wszyscy Święci?
Kazanie z dn. 03.11. 2024. z nabożeństwa Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku
(1) Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, (2) patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego (Hbr 12.1-2).
WSTĘP
Tak się składa, że co roku obok siebie mamy Dzień Reformacji
i Dzień Wszystkich Świętych. Trudno jest więc powiedzieć dwa kazania w jedną
Niedzielę. Tydzień temu mówiliśmy o reformacji jako o Bożym exodusie.
Natomiast dzisiejsze kazanie zatytułowałem „Lekcje od Wszystkich Świętych”.
Wielu protestantów do Dnia Wszystkich Świętych podchodzi podejrzliwie. Myślę, że niepotrzebnie. Zamiast postawy wycofującej lub jedynie negującej pewne rzymskokatolickie praktyki, warto, abyśmy również afirmowali biblijne znaczenie pojęcia "Wszyscy Święci" i co z niego wynika. O tym powiemy na dzisiejszym kazaniu.
WSZYSCY ŚWIĘCI – KIM SĄ?
W Liście do Hebrajczyków 11 mamy wymienionych bohaterów wiary ze ST, którzy są stawiani nam jako przykład do naśladowania. Mamy Mojżesza, Abrahama, ale i Rachab - nierządnicę, która postawiona jest w jednym szeregu z patriarchami oraz z Dawidem, Samuelem, Samsonem...
Hbr 11:31-32 - (31) Przez wiarę nie zginęła nierządnica Rachab wraz z nieposłusznymi, bo przyjęła przyjaźnie wywiadowców. (32) I cóż powiem jeszcze? Zabrakłoby mi przecież czasu, gdybym miał opowiadać o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie i Samuelu, i o prorokach…
To mnie zawsze zadziwiało na tej liście świętych. Giganci wiary, ale i zwykli ludzie, jak Rachab, Jefte, Sara, których znamy również z upadków.
I wszyscy oni są na jednej liście. Lista Świętych nie wygląda jak drużyna Realu Madryt: 11 gigantów plus rzesze zwykłych kibiców. Mamy listę bohaterów wiary, którzy dokończyli biegu. A wspólnym mianownikiem było to, że byli wierni w tym, co im powierzono. Niektórzy w wielkich rzeczach, niektórzy w zwykłych rzeczach.
Wierzyli Bożemu Słowu, ale opis ich wiary to nie opis ich odczuć w niedzielę rano, lecz czynów, których dokonali w wierze.
W 12 rozdziale autor Listu do Hebrajczyków podsumowuje: mając wokół siebie obłok świadków... Mamy tych, którzy dobiegli. Ich świadectwo oznajmia, że ukończenie biegu jest możliwe! Ukończonym biegiem złożyli świadectwo. Życie wiarą jest możliwe. Dobiegnięcie do mety jest możliwe. Oni są tego dowodem, dlatego nie upadajmy na duchu. Ale nie tylko przykładem. Są naszymi braćmi, współczestnikami jednego Kościoła. Członkiem naszego Kościoła jest Św. Noe, Św. Abraham, Św. Sara, Św. Rachab, Św. Estera, Św. Mojżesz, Św. Dawid, Samuel – święci ST.
Członkami naszego Kościoła są Św. Jan, Św. Mateusz, Św. Jakub, Św. Piotr – święci NT.
Członkami naszego Kościoła są Św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Ignacy Antiocheński, św. Klemens Aleksandyjski, św. Jan Hus, św. Marcin Luter, św. Jan Kalwin, św. John Bunyan, św. Charles Spuregeon – święci, którzy odeszli do Pana w historii.
I w końcu członkami Kościoła jest św. Asia, św. Radek, św. Ina, św. Jola, a – wierzący żyjący tu na ziemi. Natomiast wszyscy: święci w niebie i na ziemi stanowimy JEDEN Kościół. Jeden powszechny, apostolski Kościół. Zatem Kościół można podzielić na dwie grupy. Nie są to dwa Kościoły, ale jeden, który znajduje się w dwóch miejscach:
- Kościół widzialny, ten na ziemi, który stanowią wszyscy
żyjący chrześcijanie, tj, ci, którzy są ochrzczeni, trwają w wierze w Chrystusa
będąc częścią Kościoła lokalnego.
- Kościół niewidzialny, w niebie, którego częścią są wszyscy ci, którzy są teraz z Chrystusem. Ci, których Hbr 12 nazywa świadkami.
I te dwie grupy: święci na ziemi i w niebie tworzą jeden, powszechny Kościół. Kościół to więc nie tylko wierzący na ziemi. Część naszych braci, uczestników Kościoła jest teraz w niebie. Nie widzimy ich, tak jak nie widzimy wierzących w Chinach. Ale wiemy, że tam są i są częścią jednej Bożej wspólnoty. Gdybyście zapytali ilu jest chrześcijan, to prócz 2 mld ludzi na ziemi musimy dodać miliardy ludzi w niebie.
Dzień Wszystkich Świętych przypomina nam o tym - o tej biblijnej definicji Kościoła. Dlatego nasza obecność na grobach bliskich to symboliczne wyrażanie tego, że pamiętamy o świętych, którzy odeszli do chwały.
DWA BŁĘDY
I warto o tym pamiętać, abyśmy uniknęli w tym temacie dwóch błędów w odniesieniu do świętych w niebie, którzy odeszli przed nami.
Po pierwsze, społeczność ze świętymi w niebie nie oznacza kultu świętych. Ci, którzy są w niebie to nasi bracia i siostry w wierze. To osoby, których świadectwo życia może być dla nas przykładem. Żadnemu z nich nie stawiamy ołtarzy, do żadnego z nich się nie modlimy. Ale wspominając ich życie, możemy zbliżyć się do Boga poprzez naśladowanie ich odwagi, gorliwości i wiary.
Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa (1 list do Koryntian 11:1).
Bądźcie naśladowcami moimi, bracia, i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie (List do Filipian 3:17).
Czyli chodzi o naśladowanie ich życia, a nie kult.
Po drugie, społeczność świętych przypomina, że nie możemy lekceważyć tych, którzy odeszli przed nami. To niestety bolączka protestantów. Widząc nadużycia w postaci modlitw do świętych: Krzysztofa, Andrzeja, Weroniki, Jana Pawła – dochodzą do wniosku, że lepiej w ogóle nie wspominać tych, którzy zasnęli przed nami. Tak jakby śmierć była końcem.
Niestety czasami zapominamy o bogatym dziedzictwie Kościoła minionych wieków, zapominamy o lekcjach, których Bóg chce, abyśmy się uczyli. I mamy ograniczoną, niebiblijną definicję Kościoła. Ale Kościół to święci w niebie i na ziemi. A święci w niebie to żyjący członkowie Kościoła, choć będący już w chwale, z Bogiem.
Wielu ewangelicznych chrześcijan okazuje niechęć do wszystkiego co stare, tak jakby historia Kościoła rozpoczęła się wraz z narodzeniem Marcina Lutra lub wielkiego ewangelisty Billy Grahama.
Uri Brito zauważył: „Nie czytamy historii oraz dzieł naszych przodków i ojców wiary. Nie
podobają nam się ich słowa. Dlatego wciąż wprowadzamy innowacje do nabożeństwa,
dodajemy naszą ludzką pomysłowość do metodologii kościelnych, zawsze starając
się prześcignąć kolejne lokalne zgromadzenie w gadżetach i światłach. A Kościół
wciąż przegrywa i traci; traci młodzież, traci swoją tożsamość, traci historię
i traci naszą Ewangelię.
Z tego powodu potrzebujemy Dnia Wszystkich Świętych! Potrzebujemy go, aby
przypomnieć sobie, że pochodzimy z długiej linii wiernych podróżników
„zamęczonych na śmierć, odmawiających uwolnienia, aby dostąpić lepszego
zmartwychwstania." Nasza historia nie jest początkową historią, lecz
taką, która rozpoczęła się dawno temu. Podążamy ich pociągiem; szlachetnej
armii mężczyzn i chłopców, opiekunek i służących. Kontynuujemy ich podróż do
wiecznego miasta”.
Dzień Wszystkich Świętych przypomina nam, że jedziemy tym samym pociągiem do jednego celu. Jedni wsiadają później, ale podróżujemy razem. Ci, którzy wsiedli przed nami: Abraham, Mojżesz, Samuel, Rut, Noemi, Rachab, Daniel, Samson to nasi bracia w wierze, członkowie tego samego Kościoła.
I Biblia zachęca do studiowania, pamiętania o życiu tych, którzy byli tu przed nami:
Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich (List do Hebrajczyków 13:7).
Wiele Kościołów budowano niegdyś w miejscu, w którym wokół budynku można było założyć cmentarz dla jego zmarłych członków. To piękny obraz tej prawdy: że prawdziwie wierzący w Jezusa są w tej chwili z Jezusem w niebie, ale wciąż mamy z nimi społeczność, wspólnotę wokół Bożego tronu poprzez jednego Pośrednika Jezusa Chrystusa.
Ta praktyka cmentarzy gdzieś na obrzeżach miast gdzieś niszczy tę symbolikę: nie chcemy żyć w świadomości, że śmierć jest nieodzowna. Ale i pozbawiamy się życia w przekonaniu, że śmierć nie musi oznaczać końca, ustawicznej żałoby, beznadziei.
PROTESTANCI I KATOLICY
Przy okazji Dnia Wszystkich Świętych warto zadać trzy ważne pytania dotyczące różnic w podejściu do tego tematu między Kościołem katolickim a protestanckim.
1. Czym protestanckie spojrzenie nt. życia po
śmierci różni się od katolickiego?
2. Kim są Święci w kościołach protestanckich?
3. Jak traktować świętych w niebie? Czy np. modlić się do nich lub o nich?
1. Czym protestanckie spojrzenie nt. życia po śmierci różni się od katolickiego?
Podobnie jak Kościół Rzymskokatolicki wierzymy, że zgodnie z Pismem Świętym dusza ludzka przeżywa śmierć i zachowuje świadomość. Nie popadamy w niebyt.
Jezus powiedział do nawróconego łotra na krzyżu: Zaprawdę powiadam ci: dziś będziesz ze mną w raju. Paweł napisał: „Pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej” (List do Filipian 1:23). List do Hebrajczyków 9:27 mówi: A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd.
Te urywki mówią o tym, że dusza ludzka istnieje po śmierci, zachowujemy świadomość. Odrzucamy więc nauczanie materialistycznego ateizmu i wszelkich antytrynitarnych religijnych grup "badackich" (Świadków Jehowy, Epifanistów i wszelkiej maści Badaczy Pisma Świętego), wedle którego człowiek po śmierci popada w niebyt i przestaje egzystować. Wierzymy więc w egzystencję duszy po śmierci, wierzymy w zmartwychwstanie ciał w dniu powtórnego przyjścia Chrystusa. Wierzymy w życie wieczne dla tych, którzy ufają Chrystusowi oraz wieczne potępienie dla tych, którzy postanowili żyć w swoich grzechach.
Tym, co różni Kościoły protestanckie od nauczania Kościoła Rzymskokatolickiego to wiara, że dusza po śmierci trafia do jednego z dwóch miejsc, a nie trzech: nieba lub piekła. Pan Jezus mówił o dwóch drogach, nie trzech:
Mt 7:13-14 - (13) Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. (14) A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.
Odrzucamy nauczanie na temat czyśćca, ponieważ nie tylko nie znajdujemy w Biblii wypowiedzi na temat jego istnienia. Dostrzegamy wręcz jawne sprzeczności między tezą o istnieniu takiego miejsca a nauczaniem Pisma na temat tego, w jaki sposób człowiek zostaje oczyszczony z grzechów.
Nauka o czyśćcu jest
szkodliwa z trzech powodów:
- pomniejsza
skuteczność ofiary Chrystusa, dając do zrozumienia, że Syn Boży nie umarł za
wszystkie grzechy, skoro dusza zbawionej osoby musi za niektóre z nich
odcierpieć w czyśćcu,
- wskazuje, że jest
inny sposób oczyszczenia (ogień czyśćcowy) niż krew Chrystusa przelana na
krzyżu,
- daje złudną nadzieję na zbawienie ludziom, którzy szukają drogi "środka" bez konieczności szczerego nawrócenia do Boga.
Wielu ludzi nie widzi potrzeby nawrócenia, ponieważ wierzą w zbawienie z uczynków, w to, że nie zasługują na niebo. Ale czyściec jest wg nich idealnym rozwiązaniem. To rzymskokatolicka droga do nieba po wycierpieniu za niektóre grzechy w ogniu czyśćcowym. To nauczanie obce Pismu Świętemu. Biblia milczy na temat istnienia takiego miejsca jak czyściec. Albo zaufałeś Jezusowi i otrzymałeś przebaczenie wszystkich win. Albo nie zaufałeś Jezusowi i konsekwencje swoich grzechów poniesiesz sam.
2. Kim są "święci" w kościołach protestanckich?
Pismo Święte określa w ten sposób wszystkich chrześcijan (na ziemi i w niebie), nie zaś kanonizowanych przez Kościół wyniesionych na ołtarze niektórych chrześcijan, którzy zasłużyli na to miano.
Większość listów
Pawłowych rozpoczyna się od wskazania ich adresatów. Są nimi "święci w
Koryncie" (1 Kor 1:2), "święci w Kolosach" (Kol 1:2),
"święci w Efezie" (Ef 1:1) itd. Wskazywał w ten sposób na żyjących
ludzi, wszystkich wierzących w Chrystusa, będących członkami lokalnych Kościołów
(parafii, zborów). Określa ich mianem "świętych" nie ze względu na
ich zasługi oraz ich własną świętość, ale ze względu na świętość Chrystusa,
która została im przypisana poprzez żywą wiarę. Nie jest to więc świętość,
która jest rezultatem ich dobrych uczynków, nie jest to tytuł będący nagrodą,
ale wskazujący na to:
- do kogo należy każdy
chrześcijanin (do Chrystusa)
- do czego jest wezwany (do uświęcenia)
Zatem biblijne nauczanie w temacie świętości brzmi: "Bądźcie święci, boście święci". Prowadźcie święte życie, ponieważ Bóg uświęcił was krwią Syna Bożego i nazwał was świętymi. Postępujcie jak przystoi na powołanie wasze (Ef 4:1). Żyjcie w zgodzie z tym, kim jesteście. Dążcie do osobistego uświęcenia, ponieważ posiadacie wyjątkową godność i pozycję w Chrystusie - pozycję świętych, wybranych, dziedziców Królestwa, dzieci Bożych. Czyli święci to inaczej wierzący w Jezusa, zbawieni przez wiarę w niego.
3. Co z modlitwami do świętych (oraz o świętych)?
Biblia milczy w kwestii modlitwy O świętych w niebie. Natomiast Biblia nie milczy w kwestii modlitw DO świętych w niebie. Pismo Święte zabrania modlitw DO kogokolwiek innego niż do Boga.
Nie modlimy się do świętych ponieważ wierzymy, że tylko Bóg jest wszechobecny. Bóg zabronił składać modlitw do kogokolwiek innego.
(10) niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej,(11) ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; (12) gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą. – 5 Mj 18.10
Biblia milczy jakoby święci w niebie słyszeli nasze codzienne rozmowy. Owszem, dołączamy do nich ilekroć się gromadzimy w Dzień Pański, ale nie aby ICH czcić, lecz aby Z NIMI czcić Baranka na tronie.
Oczywiście Pismo zachęca nas, abyśmy modlili się O świętych na ziemi, a więc innych wierzących.
Na ostatek, bracia, módlcie się za nas, aby Słowo Pańskie krzewiło się i rozsławiało wszędzie, podobnie jak u was (2 List do Tesaloniczan 3:1).
Nie mamy zaś w Biblii przykładu modlitwy O świętych w niebie. Głównie z tego powodu, że nie można już niczego dodać do pełni ich zbawienia, szczęścia i spełnienia w Bogu. Bóg rozstrzygnął już sprawę ich wiecznego pobytu.
Całkiem możliwe, że oni modlą się o nas, ale nie mamy w Słowie Bożym informacji, że oni potrzebują naszych modlitw. Nie ma w Biblii przykładu modlitwy O Mojżesza, Abrahama, Piotra, Pawła czy Marii, ani modlitw DO Mojżesza, Abrahama, Piotra, Pawła czy Marii.
PODSUMOWANIE
Dzień Wszystkich Świętych możemy użyć do dobrej pedagogiki.
Np. przypominając sobie (i bliskim), że Kościół jest pojęciem szerszym niż
"wierzący na ziemi". Na niedzielnym nabożeństwie odmawiamy
Apostolskie Credo wyznając wspólnie, że wierzymy w "świętych
obcowanie", a więc wspólnotę świętych na ziemi i w niebie. Nie oznacza to,
że święci w niebie: Mojżesz, Rut, Samson, Dawid, Maria mają zdolność
teleportacji i bycia w dwóch miejscach jednocześnie (np. w Polsce i w Meksyku
lub w niebie i w Boliwii). Oznacza to raczej, że ty, ja i ONI jesteśmy
członkami jednego Kościoła Powszechnego. Wynikają z tego bardzo praktyczne
rzeczy:
1. Bóg mówi: "Jam
jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba! Bóg nie jest Bogiem umarłych,
lecz żywych" (Mt 22.32). Skoro Bóg jest Bogiem żyjących: Abrahama,
Izaaka i Jakuba, to oznacza, że Abraham, Izaak i Jakub żyją. Śmierć dla
nich i dla nas jest jedynie bramą, a nie końcem.
Śmierć jest jedynie przeniesieniem
wierzących do innego miejsca. I to jest nasza nadzieja. Nie żyjmy tak jakby
śmierć była końcem. Nie umierajmy tak, jakby śmierć była końcem. Nie myślmy o tych,
którzy umarli w wierze tak jakby śmierć była ich końcem.
2. Módl się o świętych - na ziemi. O ich wytrwanie, wierność w służbie, ich rodziny, zdrowie i duchową zachętę. Dzień Wszystkich Świętych przypomina, że chrześcijaństwo to nie jedynie prywatna wiara w zaciszu domu lub dyskusje na facebooku. Rozejrzyj się.
Jak śpiewa Arka Noego: "Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć? Są między nami w szkole i w pracy".
Przede wszystkim święci są Kościele. Nie są doskonali, idealni ponieważ ich świętość nie jest ich własną. Pochodzi od kogoś innego. To świętość Chrystusa, która została przypisana wierzącym. A stało się to dzięki Bożej łasce, która widoczna jest w szczerej, żywej, owocującej wierze.
Do kogo dziś mówię kazanie? Do świętych w Gdańsku.
3. Bodajże Chesterton powiedział, że demokracja to głos żyjących, zaś tradycja to głos umarłych. Szanujmy tradycję. Tą z małej „t”. Prawda nie przyszła wraz z nami. Dołączamy do prawdy, którą jest Chrystus i poznajemy prawdę we wspólnocie Kościoła, który istnieje odkąd Bóg powołał widzialną wspólnotę wierzących.
Szukaj mądrości i zachęty nie tylko wśród świętych z twojego pokolenia, ale i świętych z historii. Biblijne rozumienie słowa "tradycja" zawiera w sobie szacunek do mądrości tych, którzy dokonali ziemskiego biegu.
Nie zachowuj się tak jakby Kościoła nie było na ziemi pomiędzy śmiercią ostatniego apostoła a reformacją. Nasza duchowa historia zaczyna się w Księdze Rodzaju. I nie było takiego okresu w historii, w którym Kościół przestał istnieć.
Bądź wdzięczny za Wszystkich Świętych w historii Kościoła, poznawaj ich życie, naśladuj ich wiarę, czerp od nich nadzieję. I wspieraj współczesnych świętych w ich trudach tak jak możesz: służąc swoim czasem, modlitwą, we wszelki możliwy praktyczny sposób.
I pamiętajmy: spoiwem tej społeczności wszystkich świętych jest Jezus, Jego dzieło na krzyżu. On umarł za Kościół, On umarł, aby nas zbawić, ale i aby nas zjednoczyć w jednym ciele jako braci i siostry w wierze.
czwartek, 16 listopada 2023
Jak zareagujesz na trudności?
środa, 22 lutego 2023
Śmierć: naturalna część życia czy wróg?
czwartek, 19 stycznia 2023
Spójnik, a nie kropka
środa, 27 stycznia 2021
Historia współczesnego legalnego zabójstwa
poniedziałek, 23 listopada 2020
Ulubiona historia Pana Boga
Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem często prosiłem tatę, by opowiadał mi bajkę o Czerwonym Kapturku. Uwielbiałem, gdy dochodził do momentu, w którym Czerwony Kapturek pyta przebranego za babcię wilka: "Babciu, czemu masz takie wielkie zęby?". Wiedziałem jaka za chwilę nastąpi odpowiedź. A mimo wszystko kochałem to słyszeć z ust taty: "Żeby cię zjeść!". Inną historią, którą chciałem słuchać wciąż na nowo był wiersz „Entliczek Pentliczek” Jana Brzechwy. Film "Wejście Smoka" oglądałem chyba 10 razy, podobnie jak starą trylogię "Gwiezdnych Wojen", "Indiana Jones" i serial "Alternatywy 4". Są tacy, którzy znają na pamięć wszystkie dialogi z filmów "Rejs", "Pulp Fiction", "Dzień świra" czy "Chłopaki nie płaczą".
Tę historię o śmierci i zmartwychwstaniu Bóg opowiada nie tylko w Biblii, lecz również w świecie, który stworzył. Jest ona wpisana w ten świat. Pismo Święte mówi, że świat jest podpisem Stwórcy, odbiciem chwały Boga, obrazem Ewangelii i duchowych prawd. Jezus wyjaśniał prawdy Ewangelii posługując się właśnie przykładami z codziennego życia. Powiedział np. że jeśli ziarno pszeniczne nie obumrze w ziemi - nie może wydać owocu (Jn 12:24). Kiedy mówił o tym, byśmy umarli dla grzechu, a żyli dla Niego oznacza to, że droga do radości nowego życia wiedzie przez śmierć dla grzechu.
Nam takie rzeczy jak zmartwychwstanie jawią się jako całkowicie nierealne. W końcu nigdy nie zmartwychwstaliśmy i nie widzieliśmy fizycznie ożywionego człowieka. Ale Bóg w wpisał w świat duchowe prawdy, aby nam o nich wciąż przypominać, aby one nam towarzyszyły, a my chodzili w wierze, mimo iż ta nowa rzeczywistość jawi się jako zbyt piękna, aby była prawdziwa. Owszem, ona nie przypomina niczego, czego doświadczamy tu, ale jednak coś, z czego doświadczamy tu zapowiada ją.
Wyjaśnijcie np. obślizgłej larwie motyla, że w przyszłości będzie pięknym, wielokolorowym motylem, który będzie zachwycał swoim widokiem i wzbije się w powietrze. Nienarodzone dziecko nie ma żadnego pojęcia o urodzeniu i doświadczeniu życia poza łonem mamy. A jednak mama w ciąży spoglądając z uśmiechem na brzuch mówi: Poczekaj, prawdziwe życie dopiero się zacznie! Raczkujące dziecko nie ma żadnego pojęcia o bieganiu wokół ogrodu. Małe chodzące dziecko nie pojęcia o zakochaniu i małżeństwie. Człowiek nie ma żadnego pojęcia o powstaniu z martwych. Oczywiście dopóki ktoś mu o tym nie powie. I gdy ktoś mu o tym mówi, wskazując w dodatku, że to się wydarzyło, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał – dlaczego wciąż mielibyśmy w to nie wierzyć i uważać za niemożliwe?
Wierzymy w prawdomównego Boga cudów. Jezus otworzył nam drzwi i obiecał, że wierzący w Niego podążą tą samą drogą, co On. Ale mamy ją zacząć od życia tu i teraz, na ziemi; od śmierci dla grzechu, dla własnych pożądliwości i od nowego życia z Bogiem.
Zastosowanie prawdy o śmierci i nowym życiu jest bardzo ważne. Rozglądajmy się wokół i pamiętajmy, że po śmierci przychodzi życie. To ulubiona historia Pana Boga! Pamiętaj o tym, gdy płaczesz pogrążony w smutku. To chwilowy etap. Pamiętaj o tym, gdy przechodzisz przez trudne zmagania, rozstanie, samotność, chorobę, śmierć bliskich, utratę pracy, przyjaciół… Bóg opowiada nam historię, że po nocy przychodzi dzień, po zimie wiosna, po chorobie zdrowie, po żałobie radość, po deszczu słońce, po wojnie pokój. To historie śmierci i zmartwychwstania, które Bóg kocha opowiadać. Usłyszmy je i również je kochajmy. Niech one rzucą Bożą perspektywę na nasze życie, przyniosą nam nadzieję i pokój. Bo kto wierzy w Syna Bożego, choćby i umarł - żyć będzie.
czwartek, 19 listopada 2020
Śmierć nie jest częścią życia
Biblia jednak mówi, że owszem, śmierć istnieje i nie ma co wypierać jej ze świadomości. Dodaje jednak, że jest wrogiem, a nie częścią życia. Jezus przyszedł, aby właśnie zniszczyć śmierć. Kiedy umiera człowiek to nie dzieje się nic naturalnego. Kiedy stoimy nad martwym ciałem, nad trumną w czasie pogrzebu, by pożegnać się ze zmarłym, to nie ma niczego naturalnego w tym, że człowiek leży nieruchomo będąc martwy.
Nie mamy ciała po to, aby było ono martwe i uległo rozkładowi. Bóg dał nam nogi, abyśmy na nich chodzili, ręce, abyśmy pracowali, mózgi, abyśmy myśleli, serce, aby pompowało krew, żołądek, aby trawił pokarm… Śmierć nie jest naturalna. Śmierć nie jest częścią życia. Jest nienaturalna. Jest skutkiem grzechu, odwrócenia się od Boga źródła życia. Jezus umarł i zmartwychwstał, aby nas obdarzyć nadzieją nie tyle życia wiecznego po śmierci, choć wierzymy, że dusza wierzących idzie od razu po śmierci do nieba, ale nadzieją zmartwychwstania, a więc złączenia duszy i ciała.
Kiedy mówimy o dziele Jezusa, to mówimy o odkupieniu całego człowieka. Tak, dusza wierzącego znajdzie odkupienie idąc do nieba, ale co z ciałem? Otóż żyjemy nadzieją zmartwychwstania, ponieważ ciało również zostanie odkupione. Otrzymamy nowe ciała nie poddane śmierci, procesowi starzenia się, chorobom. Skąd o tym wiemy? Spójrzmy na Jezusa! On jest nazwany "pierworodnym z umarłych", nie zaś ostatnim z umarłych. Zapoczątkował erę zmartwychwstania. Dlatego śmierć nie jest uwolnieniem duszy od ciała. To nie jest tak, że ciało trzyma duszę na uwięzi, a śmierć oznacza, że dusza w końcu może podążyć do błogiego, niebiańskiego miejsca, do jakiejś nirwany. Nie. Ciało nie jest przeszkodą lub więzieniem dla duszy. Człowiek jest jednością ciała i duszy. Śmierć jest nienaturalnym ich oddzieleniem. To oddzielenie to zło, a nie Boży ostateczny cel dla nas.
Jezus nie obiecuje więc nam nirwany, ani reinkarnacji, odrodzenia w innym ciele, nie obiecuje wiecznej egzystencji duszy w stanie bezcielesnym, lecz przywrócenie życia tu na ziemi, w nowym ciele. Jezus uczynił to jako pierwszy. Jego ludzka ezgystencja była i jest połączeniem nieba i ziemi, duszy i ciała, Boga i człowieka. I to jest nadzieja, którą żyjemy, że nawet jeśli umrę – będę żył. W nowym ciele, na nowej ziemi złączonej z niebiem, z Bogiem pośród ludzi.
środa, 4 września 2019
Lęk przed niebytem
"Ostra forma tęsknoty za treścią wyraża się najlepiej w lęku przed niebytem. Od wieków było rzeczą jasną, że ludzie boją się śmierci, jednak psycholodzy mówią nam, że ten strach, którego nie ma wśród zwierząt, jest dla człowieka zasadniczą psychozą: żaden człowiek, niezależnie od tego teoretycznego systemu, nie może zadowolić się spojrzeniem na siebie jako na ostatecznie bezsensowną maszynę, która może być i będzie wyrzucona na śmietnik całkowicie i na zawsze. Nawet ci, którzy szukają śmierci i z płaczem domagają się wypełnienia ich życzenia, mimo wszystko, gdzieś tam wewnątrz siebie czują lęk przed niebytem. Uderza mnie to, że kiedy rozmawia się z ludźmi rozważającymi możliwość popełnienia samobójstwa, gdzieś wewnątrz siebie widzą oni siebie tylko jako obserwatora, który będzie mógł bez przerwy śledzić to, co się będzie działo.
Jeżeli cofniemy się w historię sztuki jak daleko się da, przekonamy się, że gdziekolwiek jest człowiek, istotne symptomy jego człowieczeństwa też tam się znajdują. Niedawno archeologowie wykopali szczątki człowieka, o którym twierdzą, że żył 30 tysięcy lat temu. Znaleziono go pochowanego w grobie, wyścielonym płatkami kwiatów. To jest intrygujące. Zwierzęta nigdy nie grzebią swoich umarłych w płatkach kwiatów. Albo przyjrzyjmy się malowidłom w jaskiniach – największym wczesnym dziełom sztuki, które dotarły do nas: zawierają w sobie sporo treści. (Gotów jestem przyjąć datę około 20 tysięcy lat p.n.e. dla tych dzieł). Malowidła te objawiają, że ci jaskiniowcy mieli te same ludzkie tęsknoty, jakie my mamy. Właśnie wśród tych malowideł są ślady tego, że człowiek woła: „Ja wiem w głębi mojego jestestwa, że jestem czymś więcej niż prochem, który mnie otacza”. I faktycznie istnieje teoria, która wyjaśnia, że malowidła jaskiniowe w południowej Francji i północnej Hiszpanii są symbolicznym systemem, ogłaszający tęsknoty ludzkie. Chociaż podlega to dyskusji, przypuszczam że jest to prawda, i nawet jeśli się okaże, że ta teoria jest błędna, to jednak te malowidła ukazują człowieka uważającego siebie za istotę w szczególny sposób odróżniającą się od tego, co nie jest człowiekiem".
piątek, 17 maja 2019
Życie po życiu po śmierci
poniedziałek, 21 stycznia 2019
Fight!
niedziela, 2 grudnia 2018
Pamięci Kochanej Mamy
Pamięci Kochanej Mamy: Ewy Bartosik (1954-2018)
Odeszła Mama. Miała 64 lata.
Nie chcę powiedzieć, że wraz z nią odeszła cząstka mnie. Chcę powiedzieć, że część jej, pamięć o niej i dziedzictwo jej życia pozostanie na zawsze we mnie: jej wrażliwość, jej życiowa mądrość i radość.
Na zawsze pozostanie w w mojej pamięci jej pasja, energia, uczynność, poświęcenie. Dziękuję Bogu za jej życie, uśmiech, trud wychowania, w który włożyła całe serce, ale i smutki oraz słabości, które przypominają o ludzkiej kruchości.
Jestem wdzięczny za każdą chwilę, którą dane nam było wspólnie przeżyć: kiedy razem się śmialiśmy, tańczyliśmy, płakaliśmy, śpiewaliśmy, chodziliśmy na spacer, rozmawialiśmy, jedliśmy przy wspólnym stole…
Mama pięknie pisała. Kiedy rano wstawaliśmy do szkoły witał nas na stole list z ciepłym przywitaniem, przygotowane śniadanie na talerzu i zapakowane kanapki do szkoły. Mama w tym czasie odsypiała po nocnym dyżurze w szpitalu lub była w pracy.
Była kulinarną mistrzynią. Określenie „Obiad jak u Mamy” zawsze będzie mi się kojarzyło nie tylko z sytością i smakiem potraw, lecz również sytością pod względem ciepła, które wnosiła swoją obecnością i rodzinnym aromatem, który tworzyła.
Nauczyła mnie szacunku i wdzięczności za chleb powszedni, nauczyła pierwszych modlitw i prawd wiary. Kochała muzykę. „Przeboje Ewy B.” na kasetach magnetofonowych znała cała rodzina, a piosenkami Czerwonych Gitar, Leonarda Cohena i Shakin Stevensa Mama porywała wszystkich do śpiewu lub tańca podczas corocznych rodzinnych zjazdów.
W ostatnich latach Mamę dotknęło wiele chorób. Ciężko je znosiła. Jej ciało nie było już tak aktywne i sprawne jak kiedyś. Mimo to wciąż kochała rodzinne spotkania, wspólne Święta i wspólne śpiewanie kolęd, podczas którego zawsze się wzruszała widząc w swoim mieszkaniu wszystkie swoje dzieci i wnuki. Ilekroć odwiedzaliśmy rodzinne strony zawsze było widać jej rękę w uporządkowanym domu, zadbanym ogrodzie i schludnej posesji.
Na zawsze pozostanie we mnie obraz uśmiechniętej Mamy - wesołej, kochającej życie oraz ludzi osoby. Mamo, nie mówię: żegnaj. Mówię: do zobaczenia.
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za moją kochaną Mamę.
czwartek, 18 października 2018
Triada
sługa zrzucający z grzbietu ładunek,
wędrowiec zrzucający obuwie,
dobry człowiek witający swą śmierć.
tradycyjne
środa, 2 listopada 2016
Lekcje od Wszystkich Świętych
Dzień Wszystkich Świętych nie oznacza, że zmarli nas odwiedzają, że należy się do nich lub za nich modlić. Bóg rozstrzygnął już sprawę ich wiecznego pobytu. Nie oznacza również religijnego znaczenia zapalania zniczy, wznoszenia modlitw za czyśćcowe dusze i innych przesądów w rodzaju odpustów lub wypominków.
Dzień Wszystkich Świętych możemy użyć do dobrej, a nie zabobonnej pedagogiki. Np. przypominając sobie (i bliskim), że Kościół jest pojęciem szerszym niż "wierzący na ziemi". Na niedzielnym nabożeństwie odmawiamy Apostolskie Credo wyznając wspólnie, że wierzymy w "świętych obcowanie", a więc wspólnotę świętych na ziemi i w niebie. Nie oznacza to, że ty, ja, św. Augustyn lub Mojżesz mamy zdolności teleportacji i bycia w dwóch miejscach jednocześnie (np. w Polsce i w Meksyku lub w niebie i w Boliwii). Oznacza to raczej, że ty, ja, św. Augustyn i Mojżesz jesteśmy członkami jednego Kościoła Powszechnego, którego częścią są święci na ziemi i w niebie. Wynikają z tego bardzo praktyczne rzeczy:
- nie jesteśmy sami w kosmosie. Mamy wokół siebie obłok świadków (Hbr 12.1), którzy dokonali biegu i stanowią dla nas zachętę.
- choć Biblia nie zachęca do modlitwy do świętych, to zachęca do modlitwy o świętych. Nie wiem o co mogę się modlić jeśli chodzi o świętych w niebie (Biblia nie mówi o tym, więc wolę nie spekulować), ale sądzę, że Mojżesz czy św. Augustyn wiedzą, o co mogą się modlić jeśli chodzi o świętych na ziemi. Skoro sam Jezus modli się o nas jako nasz Arcykapłan, prawdopodobnie za Jego przykładem robią to również wierni świadkowie Chrystusa w niebie.
- "Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba! Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" (Mt 22.32). Skoro Abraham, Izaak, Jakub żyją, podobnie jak Eliasz i Mojżesz, którzy ukazali się trzem Apostołom będącym z Chrystusem, to oznacza i dla nas śmierć jest jedynie bramą, a nie końcem.
- módl się o świętych na ziemi. O ich wytrwanie, wierność w służbie, ich rodziny, zdrowie i duchową zachętę. Dzień Wszystkich Świętych przypomina, że chrześcijaństwo to nie jedynie prywatna wiara w zaciszu domu lub dyskusje na facebooku. Rozejrzyj się.
- Jak śpiewa Arka Noego: "Gdzie można dzisiaj świętych zobaczyć? Są między nami w szkole i w pracy". Najłatwiej spotkasz ich w Kościele. Jednak uważaj: oni też potrzebują łaski przebaczenia. Podobnie jak Ty.
- szukaj mądrości i zachęty nie tylko wśród świętych z twojego pokolenia, ale i świętych z historii. Biblijne rozumienie słowa "tradycja" zawiera w sobie szacunek do mądrości tych, którzy dokonali ziemskiego biegu. Pomiędzy śmiercią ostatniego Apostoła, a powołaniem do służby twojego Pastora kościół Chrystusa naprawdę istniał!
środa, 29 lipca 2015
Śmierć - Boży wyrównywacz szans
środa, 11 marca 2015
wtorek, 22 kwietnia 2014
Postępująca moc Wielkanocy
sobota, 19 kwietnia 2014
Co Pan Jezus robił w Wielką Sobotę?
Zacznę od analogii pomiędzy dziełem stworzenia świata oraz dziełem odkupienia świata. Nie jest przypadkiem, że Pan Jezus zmarł szóstego dnia tygodnia kończąc dzieło odkupienia, siódmego dnia "odpoczął", a zmartwychwstał pierwszego dnia tygodnia inaugurując erę nowego stworzenia. Z tego powodu wszystkie historyczne oraz ewangeliczne kościoły gromadzą się na nabożeństwach w Niedzielę - pierwszy dzień tygodnia, będący w Piśmie Świętym znakiem szczególnej obecności Chrystusa pośród Jego uczniów (Jn 20.19.26, Dz. Ap. 20.7) oraz pamiątką nowego życia.
Co więc Chrystus robił szóstego dnia tygodnia, w dzień po swojej śmierci?
Światło na odpowiedź w tej kwestii rzuca fragment z 1 Listu Piotra 3:19-20:
"Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, które niegdyś były nieposłuszne, gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę..."
Jak to rozumieć? Czy czasami powyższe słowa nie niosą ze sobą więcej pytań, niż odpowiedzi?
Sądzę, że jest to jeden z trudniejszych urywków Pisma Świętego i osobiście nie mam jego jakiejś dogmatycznej wykładni. Chciałbym jednak podzielić się dwiema, które wg mnie brzmią najsensowniej:
1. Dusza Pana Jezusa między śmiercią, a zmartwychwstaniem znajdowała się w "hadesie", czyli w krainie umarłych. To właśnie oznacza zwrot o zstąpieniu Chrystusa do piekieł w Apostolskim Credo. Celem oczywiście nie była zmiana stanu potępionych po śmierci (co jest nauką obcą Pismu), ale ogłoszenie zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Ciało Chrystusa wisiało na krzyżu, a następnie zostało złożone w grobie, ale w największym uniżeniu Chrystus (w hadesie) ogłasza swój triumf "duchom będącym w więzieniu", a więc duszom znajdującym się w piekle. Ludzkim oczom i uszom obwieścił ten triumf w pierwszy dzień po Sabacie, w Niedzielę.
2. Druga interpretacja zwraca uwagę na fakt, że Piotr mówi o duchach w więzieniu, które były nieposłuszne za dni Noego. Czyli Chrystus poprzez usta Noego przyszedł i głosił ówczesnemu pokoleniu upamiętanie. Duchy tych ludzi są teraz w więzieniu (a więc w piekle), ale głoszenie miało miejsce w czasach Noego. Piotr więc nie mówi tu o czasie głoszenia pomiędzy ukrzyżowaniem, a zmartwychwstaniem. Mówi raczej o zwiastowaniu ludziom w dniach Noego, którzy obecnie są więzieniu.
Dlaczego więc Piotr stwierdza, że to "Chrystus" był głosicielem, skoro Wcielenie miało miejsce kilka tysięcy lat później? Apostoł może mieć tu na myśli to, o czym pisał dwa rozdziały wcześniej, że "Duch Chrystusowy" przemawiał w Starym Testamencie poprzez dawnych proroków (1 Pt 1.10-11) - w tym również poprzez Noego jako głosiciela sprawiedliwości (2 Pt 2.5).