Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Historia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 lipca 2025

Gdzie był mój Kościół przed reformacją?

Niekiedy ze strony moich rzymskokatolickich przyjaciół słyszę zarzut: 

Jak możecie wierzyć w powszechność i ciągłość Kościoła, skoro wasze Kościoły reformacji wywodzą się z XVI wieku? Gdzie więc był wasz Kościół przed reformacją? 

Istnieją dwie odpowiedzi na to pytanie. 

Po pierwsze możemy wskazać na tak zwany „szlak krwi”. Gdzie byliśmy przed reformacją? Przede wszystkim ukrywaliśmy się przed wami – w górskich dolinach, jaskiniach i gęstych lasach, niczym prorok Eliasz przed mającym sukcesję namaszczonym i bezbożnym królem Achabem. 

Druga odpowiedź wskazuje na ciągłość jednego Kościoła i brzmi następująco: Gdzie była twoja twarz, zanim ją umyłeś? Oczywiście była cały czas w tym samym miejscu, lecz była brudna. 

Nasza historia była cały czas tam, gdzie naszych rzymskokatolickich przyjaciół i była to również niechlubna historia: grzechów prostych ludzi, grzechów papieży, inkwizycji i usankcjonowanego bałwochwalstwa. W tej odpowiedzi chodzi o to, że nie chcemy dawać do zrozumienia, że nasz Kościół powstał w 1517 roku w Wittenberdze lub nieco później w Genewie. Nie wierzymy w odrestaurowanie Kościoła po wiekach jego nieistnienia, jak wierzą np. Adwentyści Dnia Siódmego lub świadkowie Jehowy. 

Prawda nie przyszła wraz z nami, z naszą denominacją lub z reformatorami Kościoła. Warto jednak pamiętać, że ci, którzy chcą dyskutować o trwałości i ciągłości Kościoła wyłącznie na podstawie jego starożytności, muszą pamiętać, że to Kain był starszym bratem. „Mój Kościół jest starszy niż twój!”. No tak, Kain był starszy od Abla. Nic dziwnego, że mnie prześladujesz. 

Jako protestanci powinniśmy wiedzieć kim byli nasi duchowi przodkowie: Klemens Aleksandryjski, Cyprian, Hieronim, Bonifacy, Jan Chryzostom, św. Augustyn czy Anzelm. Historia Kościoła jest wspólną „własnością” wszystkich chrześcijan. I mam tu na myśli nie tylko historię Kościoła do III wieku, lecz również między III a XVI wiekiem. Historia Izraela to nasza (Kościoła w XXI wieku) historia. Izraelitów, którzy wyszli z Egiptu i ciałami zasłali pustynię, Paweł nazywa „naszymi ojcami” (1 Kor 10:1-2). Historia bałwochwalstwa Izraela to nasza historia. Nie w tym sensie, że podpisujemy się pod tym grzechem, ale w tym sensie, że nasi ojcowie grzeszyli w ten sposób. Historia grzechów papiestwa i Kościoła katolickiego do XVI w. to nasza historia. Nie w tym sensie, że się z tym wszystkim utożsamiamy, lecz w tym sensie, że były to grzechy Kościoła powszechnego, którego jesteśmy częścią. 

Niekiedy słyszę pytanie: „Dlaczego piszesz o problemach innych Kościołów, denominacji? Przecież to nie twój Kościół!”. Owszem, nie jest mój, ale jednocześnie jest mój. Nie jest mój w tym sensie, że nie jestem członkiem żadnej z parafii luterańskiej lub zboru zielonoświątkowego. Lecz jest mój w tym sensie, że razem stanowimy jeden święty powszechny Kościół, który nie jest ograniczony do jednej denominacji. Jest powszechny. Dlatego problem wątroby to problem ręki. Problem palca, to problem żołądka. Problem luteran to problem Kościoła. Problem katolicyzmu to problem Kościoła. Problemy reformowanych to problemy Kościoła. Nie jesteśmy różnymi państewkami z różnymi książętami. Jesteśmy jednym królestwem z miejscami ciemniejszymi i jaśniejszymi. Jeśli chcemy rzucić światło Bożego Słowa na ciemniejsze miejsca to właśnie dlatego, że są one częścią Kościoła powszechnego. 

Musimy nauczyć rozmawiać ze sobą jak bracia. Oczywiście odstępstwo może sięgać tak głęboko, że nie mamy jedności nawet podstawach wiary i nie możemy już mówić o sobie bracia. Ale musimy być ostrożni, by nie wydawać takich ocen zbyt pochopnie, by nie nazywać rannych martwymi, a zamiast: „Mylisz się, bracie” wołać: „Idź precz, heretyku!”.

czwartek, 21 listopada 2024

Historyczna wiarygodność Biblii

Peter J. Leithart

Niektórzy chrześcijanie twierdzą, że Biblia mówi prawdę w odniesieniu do „duchowej” rzeczywistości, ale jest mało wiarygodnym świadkiem historii, nauk ścisłych lub nauk społecznych. 

Szybki rzut oka na Biblię pokaże, że jest to zwodnicze myślenie. 

Bardzo trudno znaleźć w Piśmie Świętym cokolwiek, co dotyczy wyłącznie „duchowej” lub „niebiańskiej” rzeczywistości. 

Nietrudno dostrzec, że sama Biblia twierdzi, że dotyczy historii, tego świata, prawdziwych ludzi w prawdziwych ludzkich sytuacjach, ludzi w relacji do Boga, Stwórcy i Pana przymierza. 

Pismo Święte zawiera chronologię starożytnego świata, która biegnie od stworzenia aż do służby Jezusa i apostołów. Opisuje wydarzenia z historii Izraela, która często przecina się z innymi starożytnymi ludami. Skupia się na konkretnej części ziemi z wzgórzami, rzekami, morzami i miastami, które można znaleźć na mapach. 

Jeśli Biblia jest niewiarygodnym świadkiem historii, to jest niewiarygodna i koniec, i powinniśmy ją odłożyć. 


sobota, 3 sierpnia 2024

Która historia cię definiuje?

"Każda kultura jest definiowana przez jej historię. Starożytna Grecja została zdefiniowana przez historie Homera i Hezjoda. Starożytny Rzym został zdefiniowany przez historię Romulusa i Remusa. Nowoczesny Zachód definiują historie Darwina i Rousseau. Lecz kultura Kościoła jest określona przez historię biblijną. 

To właśnie ta historia nadaje nam naszą tożsamość i przez jej pryzmat możemy właściwie spojrzeć na siebie, na świat i resztę historii poza Biblią. 

W całym Piśmie Świętym znajdujemy podsumowanie całej biblijnej historii w miniaturowej formie. Mamy te małe mikrokosmosy, które dają nam większy obraz, przedstawiający całą historię w małym formacie. Najczęstszym podsumowaniem biblijnej opowieści jest historia śmierci i zmartwychwstania lub historia wygnania i exodusu (uwolnienia, wyjścia)". 

Uri Brito, Rich Lusk (z komentarza do Ksiegi Jonasza)


piątek, 2 sierpnia 2024

Różnica między reformatorem a odnowicielem Kościoła

Różnica między reformatorami Kościoła (np. Luter, Kalwin) a odnowicielami Kościoła (np. św. Franciszek) polega na tym, że ci pierwsi zajęli się doktrynami Kościoła, zaś ci drudzy zajęli się korygowaniem postępowania w Kościele. 

Odnowa Kościoła jest ważna, ale nie idzie wystarczająco daleko, ponieważ nie zajmuje się korzeniem, lecz owocami. Jednak nie wystarczy zająć się zgniłymi owocami, należy zająć się korzeniem. Dlatego Pan Jezus mówił o zmianie serca, a nie o byciu bardziej moralnym. 

Nie powinno nam zależeć jedynie na poprawie zachowania i dobrym przykładzie. Nie wystarczy oburzenie na skandale, obłudę i kłamstwa. Nie wystarczy wezwanie do rozliczeń względem winnych nadużyć seksualnych. 

Powinno nam zależeć na wyznawaniu prawdy Pisma Świętego, z której wynika posłuszeństwo Bogu. Zdrowa nauka prowadzi do posłuszeństwa. Biblijne nauczanie zmienia życie - jeśli odpowiedzią jest wiara. Natomiast wezwanie do odpowiedniego zachowania *bez prawdy* prowadzi do moralizmu i faryzejstwa. 

Dlatego kochaj Boże Słowo, ucz się prawd Pisma Świętego i żyj nimi z dnia na dzień.

czwartek, 27 czerwca 2024

Miasta człowieka

"Kain odszedł i zbudował miasto – rzucił wyzwanie Bogu. To miasto było fałszywym ogrodem Eden, fałszywą Jerozolimą. Kain zbudował je na krwi brata, a nie na krwi ofiary wyznaczonej przez Boga. To pierwsze Miasto Człowieka nie było ostatnim. Później również Rzym został zbudowany na krwi Remusa przelanej przez zagniewanego brata, Romulusa. Od najdawniejszych czasów miasta i kultura świeckiego humanizmu opierały się na bratniej krwi. Wskazując na bardziej współczesne przykłady, można wspomnieć Hitlera, Castro, Idi Amina, Stalina czy Margaret Sanger. 

Miasto zbudowane na bratniej krwi nie może się ostać. Nie ma w nim wspólnoty, a jedynie strach i walka. Kto następny umrze? Miasto takie oparte jest na przemocy, a nie na łasce. Rządzi nim lęk, a nie miłość. W Mieście Człowieka nie ma prawdziwego społeczeństwa, a jedynie radykalny indywidualizm – każdy żyje dla siebie".

James B. Jordan, Pradawni święci

środa, 3 stycznia 2024

Bożonarodzeniowy kod namalowany pędzlem


Peter Leithart

Petrus Christus był flamandzkim malarzem żyjącym w XV wieku, uczniem sławniejszego Jana van Eycka. Jego barwna, niemalże domowa szopka stanowi kod namalowany pędzlem. 

Na pierwszym planie widzimy, jak Maria w tradycyjnym niebieskim stroju i Józef ubrany w bożonarodzeniową czerwień i zieleń pochylają głowy nad Dzieciątkiem Jezus. 

Józef zdjął sandały, świadomy, że znajduje się na świętej ziemi, przed żywym płonącym Krzewem. Przed Jezusem klęczą cztery miniaturowe anioły w szatach liturgicznych - cztery cheruby ludzkiej arki. 

Jezus leżący na ziemi ilustruje nowego Adama powstającego z prochu; właściwie to prawie na ziemi, ponieważ leży na skraju szaty Marii, gdyż to przez nią przychodzi na świat nowy Adam. Wszystko to jest proste, ale kadr i sceneria odkrywają głębszą tajemnicę. 

Ściana stajni jest rozbita, a w dachu są dziury i połamane belki. Jezus nie wkracza do dziewiczego stworzenia, ale do zrujnowanego świata. 

Pochodzenie i kształt ruin ukazano w łuku otaczającym świętą rodzinę. U dołu z każdej strony niewielka postać ugina się pod ciężarem filaru. 

Pierwszy Adam stoi na jednym filarze, Ewa na drugim. Obraz ukazuje ich po upadku: oboje wyglądają ponuro, zakrywają się liściem figowym. 

Na łuku powyżej znajduje się sześć kolejnych scen przedstawiających wczesną historię człowieka: Adam i Ewa wypędzeni z Edenu, następnie Adam pracujący w pocie czoła i tkająca Ewa. 

Na szczycie łuku znajdują się Kain i Abel. Obaj przynoszą swoje ofiary, Kain zabija Abla (szczęką!), Pan wypędza Kaina z ziemi - kolejne wygnanie. W ostatniej scenie Kain żegna się z rodzicami. 

Sceny te ukazują rozpacz wygnania i smutek świata, a także wskazują na przyszłość Jezusa. Jest On Ablem składającym prawdziwą ofiarę i ginącym z ręki braci. 

W tle stajni widzimy Jerozolimę, miasto, w którym Jezus zostanie ukrzyżowany. Jak często mawiał mój pastor z dzieciństwa, cień krzyża rozciąga się już na żłób. 

Nie wszystko jest ponure. Zniszczony dach otwiera się na niebiański błękit. Nad świętą rodziną i za nią znajduje się zestaw nakładających się i splatających się ze sobą trójkątów, symboli Trójcy. Z podstawy głównego trójkąta wyrasta roślina i zaczyna kwitnąć. 

Eden nie jest utracony na zawsze. Tutaj, w tej skromnej, zrujnowanej stajni w zapadłej mieścinie w Judei, Bóg rozdziera niebo i zbliża się. Bóg staje się Adamem, aby wyzwolić rasę Adama. 

tłum. Jolanta i Paweł Bartosik

czwartek, 9 listopada 2023

Czy historia Jonasza naprawdę się wydarzyła?

W Ewangeliach mamy nie tylko słowa Jezusa o znaku Jonasza. Nasz Pan mówi również o Jego własnym pokoleniu, które zostanie potępione przez *pokutujących mężów z Niniwy* (Łk 11:32). 

Słowa Jezusa oznaczają, że istniało pokolenie mieszkańców Niniwy, które stanie na sądzie tak samo jako pokolenie współczesne Jezusowi, które Go odrzuciło.

Zatem Jezus traktuje Księgę Jonasza jako historyczną. Prócz mieszkańców Niniwy Jezus wymienia również królową Saby z południa, która przybyła do Salomona:

"Królowa z południa stanie na sądzie wraz z tym pokoleniem i spowoduje ich potępienie, gdyż przybyła z krańców ziemi, aby słuchać mądrości Salomona, a oto tutaj więcej niż Salomon. Mężowie z Niniwy staną na sądzie wraz z tym pokoleniem i spowodują jego potępienie, gdyż na skutek zwiastowania Jonasza pokutowali, a oto tutaj więcej niż Jonasz. Nikt nie zapala świecy i nie stawia jej w ukryciu ani pod korcem, ale na świeczniku, ażeby ci, którzy wchodzą, widzieli światło. (Łk 11:31-33).

Jezus mówi o królowej Saby, która też jest historyczną postacią. Zatem pokutujący mieszkańcy Niniwy, podobnie jak królowa Saby przybywająca do Salomona należą do historycznych postaci (i faktów). Wraz z królową z południa będą na sądzie świadectwem wobec niepokutującego Izraela.

Po raz kolejny widzimy jak ważna jest historia dla naszej wiary. Wiara chrześcijańska to wiara w historię opowiadaną przez Boga oraz jej interpretację podaną przez Boga. Oczywiście są nurty liberalne w Kościele, które ograbiają Biblię z jej historyczności. Ich przedstawiciele twierdzą, że takie wydarzenia jak potop, historia Kaina i Abla, połknięcie Jonasza przez wielką rybę, ocalenie Daniela w lwiej jamie i jego przyjaciół w ognistym piecu to literackie fikcje.

Oto fragment autorstwa redaktorów Biblii Tysiąclecia ze wstępu do Księgi Jonasza: "Księga Jonasza nie jest ani autobiografią Proroka, ani jego biografią realną, ale wydaje się, iż jest to utwór dydaktyczny. Historia bowiem nie notuje faktu tak wspaniałego nawrócenia Niniwy (...). Sam fakt, że Chrystus Pan posłużył się wzmianką o Jonaszu, nie może stanowić dowodu wystarczającego na stwierdzenie historycznej rzeczywistości tejże". (Biblia Tysiąclecia, Wydanie Trzecie Poprawione, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań-Warszawa 1980, s.1079)

Pan Jezus powiedział: Mężowie z Niniwy (...) na skutek zwiastowania Jonasza pokutowali. Tłumacze Biblii Tysiąclecia zaś mówią: Historia nie notuje faktu tak wspaniałego nawrócenia Niniwy.

Tylko jedno z powyższych zdań może być prawdą.

Jak możemy oczekiwać, że ludzie uwierzą Biblii jeśli chrześcijanie w nią nie wierzą? Nie możemy wyciąć z Biblii czegoś tylko dlatego, że wydaje nam się to niemożliwe lub nie znajdujemy potwierdzenia danego wydarzenia poza nią. W ten sposób musielibyśmy ograbić większość Ewangelii z cudów dokonywanych przez Jezusa (oraz Dzieje Apostolskie z cudów dokonywanych za pośrednictwem apostołów). Są chrześcijanie, którzy mają problem, by uwierzyć w połknięcie człowieka przez wielką rybę i nawrócenie całego miasta. Jednocześnie ci sami chrześcijanie wierzą w większy cud: powstanie człowieka z martwych.

Nasza wiara opiera się na historii i na cudach. Wiara w Boga zakłada istnienie cudów. Wiara w Boga oznacza wiarę w historię, którą On opowiada za pośrednictwem natchnionych pisarzy. Pan Jezus wierzył w historyczność wydarzeń z Księgi Jonasza. Idźmy za Jego przykładem. 

wtorek, 4 kwietnia 2023

Znaj swoją historię

Niekiedy słyszymy zarzut ze strony naszych katolickich przyjaciół: Jak możemy wierzyć w powszechność Kościoła, skoro Kościoły reformacji wywodzą się z XVI wieku? Gdzie więc był wasz Kościół przed reformacją? Istnieją dwie odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze możemy wskazać na tak zwany „szlak krwi”. Gdzie byliśmy przed reformacją? Przede wszystkim ukrywaliśmy się przed wami – w górskich dolinach, jaskiniach i gęstych lasach, niczym prorok Eliasz przed mającym sukcesję namaszczonym i bezbożnym królem Achabem.

Druga odpowiedź wskazuje na ciągłość jednego Kościoła i brzmi następująco: Gdzie była twoja twarz, zanim ją umyłeś? Oczywiście była cały czas w tym samym miejscu, lecz była brudna. Nasza historia była cały czas tam, gdzie naszych rzymskokatolickich przyjaciół i była to również niechlubne historia: grzechów prostych ludzi, grzechów papieży, inkwizycji i usankcjonowanego bałwochwalstwa. W tej odpowiedzi chodzi o to, że nie chcemy dawać do zrozumienia, że nasz Kościół powstał w 1517 roku w Wittenberdze lub nieco później w Genewie. Nie wierzymy w odrestaurowanie Kościoła po wiekach jego nieistnienia, jak wierzą np. Adwentyści Dnia Siódmego lub świadkowie Jehowy.

Jeśli nasz Kościół nie wywodzi się z wiary i męczeństwa Abla, to jest zbyt młody. Dlatego musimy wskazywać na ciągłość i wiek Kościoła, którego jesteśmy częścią. Prawda nie przyszła wraz z nami, z naszą denominacją lub z reformatorami Kościoła. Warto jednak pamiętać, że ci, którzy chcą dyskutować o trwałości i ciągłości Kościoła wyłącznie na podstawie jego starożytności, muszą pamiętać, że Kain był starszym bratem. „Mój Kościół jest starszy niż twój!”. No tak, Kain był starszy od Abla. Nic dziwnego, że mnie prześladujesz. Nic nowego.

Jako protestanci powinniśmy wiedzieć kim byli nasi duchowi przodkowie: Klemens Aleksandryjski, Cyprian, Hieronim, Bonifacy, Jan Chryzostom, Augustyn czy Anzelm. Historia Kościoła jest wspólną „własnością” wszystkich chrześcijan. I mam tu na myśli nie tylko historię Kościoła do III wieku, lecz również np. między III a XVI wiekiem. Historia Izraela to nasza (Kościoła w XXI wieku) historia. Izraelitów, którzy wyszli z Egiptu i ciałami zasłali pustynię, Paweł nazywa „naszymi ojcami” (1 Kor 10:1-2). Historia bałwochwalstwa Izraela to nasza historia. Nie w tym sensie, że podpisujemy się pod tym grzechem, ale w tym sensie, że nasi ojcowie grzeszyli w ten sposób. Historia grzechów papiestwa i Kościoła katolickiego do XVI to nasza historia. Nie w tym sensie, że się z tym wszystkim utożsamiamy, lecz w tym sensie, że były to grzechy Kościoła Powszechnego, którego jesteśmy częścią.

Niekiedy słyszę pytanie: „Dlaczego piszesz o problemach innych Kościołów, denominacji? Przecież to nie twój Kościół!”. Owszem, nie jest mój, ale jednocześnie jest mój. Nie jest mój w tym sensie, że nie jestem członkiem żadnej z parafii luterańskiej lub zboru zielonoświątkowego. Ale jest mój w tym sensie, że razem stanowimy jeden święty powszechny Kościół, który nie jest ograniczony do jednej denominacji. Jest powszechny. Dlatego problem wątroby to problem ręki. Problem palca, to problem żołądka. Problem luteran to problem Kościoła. Problem katolicyzmu to problem Kościoła. Problemy reformowanych to problemy Kościoła. Nie jesteśmy różnymi państewkami z różnymi książętami. Jesteśmy jednym królestwem z miejscami ciemniejszymi i jaśniejszymi. Jeśli chcemy rzucić światło Bożego Słowa na ciemniejsze miejsca to właśnie dlatego, że są one częścią Kościoła.

Musimy nauczyć rozmawiać ze sobą jak bracia. Oczywiście odstępstwo może sięgać tak głęboko, że nie mamy jedności nawet w Ewangelii i nie możemy już mówić o sobie bracia. Ale musimy być ostrożni, by nie wydawać takich ocen zbyt pochopnie, by nie nazywać rannych martwymi, a zamiast „mylisz się, bracie” wołać „idź precz, heretyku!”. 

sobota, 1 kwietnia 2023

Wielcy ludzie i dobrzy ludzie

"Na świecie jest wielu wielkich ludzi. Ale lepiej być dobrym człowiekiem niż wielkim człowiekiem. Większość wielkich ludzi nie jest dobrymi ludźmi".

- Andrew Sandlin

wtorek, 28 lutego 2023

Historia z happy endem

Musimy mieć tę perspektywę oczekiwania na zmartwychwstanie, bo ona nam przypomina, że na końcu historii jest happy end. Może nie widzimy szczęśliwego zakończenia jakiegoś rozdziału w naszym życiu i bywa, że się zbytnio martwimy. Ale koniec opowieści, to nie koniec rozdziału. Rozdziały mogą kończyć się napięciem, które sprawia, że chcemy sięgnąć do następnego i czytać dalej. Nie mamy obietnicy, że rozdział skończy się dobrze, ale mamy obietnicę, że wszystko – nawet rozdziały tragiczne – ostatecznie zmierzają do szczęśliwego zakończenia, do zmartwychwstania ciał, do życia na nowej ziemi i w nowym niebie.

poniedziałek, 20 lutego 2023

Reformacja czy anabaptyzm?

W czasach reformacji w Kościele Zachodnim istniały trzy ruchy: rzymski katolicyzm, reformatorzy Kościoła (których nazywano protestantami) oraz anabaptyści. 

Wielu współczesnych ewangelicznych chrześcijan to teologiczni i praktyczni anabaptyści: 
- lekceważące podejście do historii i teologicznego dziedzictwa Kościoła, 
- negowanie Bożego działania poprzez sakramenty Kościoła (Chrzest i Komunia), 
- oczekiwanie na rychłe powtórne przyjście Chrystusa, 
- arminianizm, 
- antyliturgiczność, 
- negowanie chrztu niemowląt i wraz z tym 
- członkostwa małych dzieci w Kościele, 
- wiara w sny i wizje, 
- radykalne oddzielenie Starego Testamentu od Nowego, 
- pacyfizm, zakaz przysiąg i służby wojskowej, 
- separacja od wpływu na świat: kulturę, edukację, prawo, politykę. 

Kiedyś moje przekonania były anabaptystyczne pod wieloma względami. Nie wspominam o tym, by z nimi tutaj polemizować (choć się z nimi nie zgadzam). Wspominam o tym, ponieważ warto mieć świadomość, jakie są historyczne korzenie naszych przekonań i kto je podzielał.  Oczywiście zachęcam do poznawania teologii Kościołów reformacji, którą uważam za najwierniejsze Biblii zrozumienie Bożego Słowa. 

Np. w naszym Kościele podczas niedzielnych popołudniowych katechez (dla dorosłych i młodzieży) zaczęliśmy omawiać Belgijskie Wyznanie Wiary (1561 r.). Chcesz posłuchać? Masz pytania w powyższej kwestii? Napisz: bartosik7@gmail.com

wtorek, 19 lipca 2022

Gnostycyzm wciąż ma się dobrze

"Najwcześniejszą herezją, która dotknęła chrześcijaństwo, był gnostycyzm. Jest on również najbardziej wytrwałą herezją i obecnie wyniszcza zarówno kościół, jak i kulturę. Gnostycyzm postrzega stworzenie jako wadliwe i dlatego sprzeciwia się normom stworzenia, takim jak rozróżnienie na męski i żeński, małżeństwo jednego mężczyzny i jednej kobiety. Zbawienie nie jest wyzwoleniem od grzechu, ale od fizycznego świata. W gnostyckiej wersji ewangelii nie chodzi o stopniowe przekształcanie grzesznego świata zgodnie z dobrymi Bożymi normami stworzenia, ale o wyższą, eteryczną duchowość i ucieczkę od świata. Jest to głęboko obcy, pogański światopogląd i nie ma nic wspólnego z biblijnym chrześcijaństwem". 

- Andrew Sandlin

czwartek, 30 czerwca 2022

Islam i krucjaty

"Ci, którzy twierdzą, że krucjaty były po prostu agresywnym najazdem, wymierzonym przeciw islamowi, padli ofiarą przedziwnego zapomnienia. Zapomnieli, że sam islam był po prostu agresywnym najazdem, wymierzonym przeciw starej i rządzonej prawem cywilizacji, kwitnącej niegdyś na wybrzeżach śródziemnomorskich. Nie mówię o tym, aby wyrazić wrogość do religii Mahometa; jak niebawem się okaże, doskonale zdaję sobie sprawę z jej wielu zalet i cnót. Lecz nie ulega wątpliwości, że to islam był najazdem, a chrześcijaństwo zostało najechane".

- G.K. Chesterton, Obrona wiary, s.177.

czwartek, 2 czerwca 2022

Reformatorzy i wyznania reformacji o ważności chrztu rzymskich katolików

Pytanie o ważność chrztu udzielanego w Kościele Rzymskokatolickim dotyczy nie tylko zrozumienia istoty Kościoła i sakramentów. Jest także pytaniem o nasz stosunek do historii i spuścizny Kościoła minionych wieków. Oczywiście synody mogą się mylić, ale nie wolno nam ich lekceważyć. 

Historyczny protestantyzm uznawał ważność chrztu katolickiego, mimo o wiele większego oburzenia wobec jego nauk niż to widzimy u współczesnych ewangelicznych chrześcijan. Nie powinniśmy mieć wątpliwości co do bezkompromisowości i zdecydowanego sprzeciwu wobec fałszywych nauk Kościoła Rzymskokatolickiego takich Bożych mężów jak Marcin Luter, Jan Kalwin, John Knox, Theodore Beza, William Perkins, Samuel Rutherford, Richard Baxter, Francis Turretin, Charles Hodge, czy A.A. Hodge. A jednak ani nie chrzcili się powtórnie (w przypadku tych, którzy opuścili kościół rzymski), ani nie kwestionowali ważności chrztu w Kościele Rzymskokatolickim.

Przyjrzyjmy się treści wyznań wiary i wypowiedziom reprezentantów historycznego protestantyzmu, które wyraźnie przeczą twierdzeniom wielu współczesnych ewangelikalnych środowisk o pominięciu przez reformatorów dogłębnej refleksji nad sakramentami. W rzeczywistości reformatorzy prowadzili liczne i rzeczowe dysputy teologiczne z anabaptystami oraz rzymskimi katolikami, w szczególności na temat znaczenia (i ważności) chrztu oraz chrztu niemowląt. 

Wyznanie Francuskie (1559 r.) 

„Jednakże, ponieważ istnieje pewien ślad kościoła w papiestwie i ponieważ chrzest jest wciąż kontynuowany w swej istocie... dlatego wyznajemy, że ci, którzy zostali ochrzczeni, nie potrzebują drugiego chrztu”.

Konfesja Sandomierska (1570 r.) 

„Potępiamy i odrzucamy również wszystkich nowochrzczeńców, którzy chrzest powtarzają i nie dopuszczają chrzcić małych dzieci spośród ludu Bożego, gdyż według świadectwa samego Chrystusa Pana, błogosławieństwo Boże i Królestwo Niebieskie nie przynależy tylko dorosłym ludziom, ale i dzieciom”. 

Duży Katechizm Westminsterski (1647 r.) 

„Chrzest jest udzielany tylko raz, wodą, jako znak i pieczęć naszego odrodzenia i wszczepienia w Chrystusa – i to również niemowlętom (Rdz 17:7-9; Dz 2:38-39; 1 Kor 7:14.)”.

John Knox (1556 r.) 

„Nigdy więcej nie powinniśmy powtarzać chrztu, bez względu na to kto nam go udzielał w naszym niemowlęctwie; lecz jeśli Bóg w swoim miłosierdziu powołuje nas ze ślepoty, to sprawia, że nasz chrzest, jakkolwiek by był niedoskonały, dostępny jest dla nas przez moc Ducha Świętego”. 

Samuel Rutherford 

„John Robinson (separatysta) i nasi bracia uznają, że Kościół Rzymski udziela prawdziwego chrztu, podobnie jak naczynia Domu Pańskiego sprofanowane w Babilonii mogły być bezpiecznie przewiezione do świątyni…”.

A. A. Hodge

„Wszyscy, którzy zostali ochrzczeni w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, rozpoznając trzy Osoby w Boskiej Istocie, wcielenie Syna i jego kapłańską ofiarę, bez względu na to czy są Grekami, arminianami, rzymskimi katolikami, luteranami czy kalwinistami lub prostymi duszami, które nie wiedzą, w jaki sposób siebie określać są naszymi braćmi. Chrzest jest naszym wspólnym znakiem. Jest to wspólne sklepienie na szczycie naszych wielu kolumn”.

JAN KALWIN NA TEMAT WAŻNOŚCI CHRZTU KATOLICKIEGO

Jan Kalwin, ochrzczony w niemowlęctwie w Kościele Rzymskokatolickim, nigdy nie ochrzcił się powtórnie. Jako przeciwnik ponownego chrztu on sam oraz jego żona (była anabaptystka) właściwie rozumieli fakt, że chrzest powinien być sprawowany raz i na zawsze. 

Reformator mówił o „więziach braterstwa” łączących protestantów z rzymskimi katolikami, lecz nazywał ich jednocześnie „wewnętrznymi wrogami Kościoła”. To pokazuje, że sam uważał zarówno siebie jak i katolików za część (widzialnego) Kościoła Chrystusa. Przy czym wszyscy jego członkowie – czy to katolicy, czy protestanci – potrzebują ciągłej reformacji. 

Istota Religii Chrześcijańskiej (1536 r.) 

„Podobnie w obecnym czasie mamy naszych anabaptystów, którzy zaprzeczają, że zostaliśmy należycie ochrzczeni, ponieważ zostaliśmy ochrzczeni w papiestwie przez nikczemnych ludzi i bałwochwalców, dlatego z całą zaciekłością upierają się przy ponownym chrzcie”.

Komentarz do Księgi Ozeasza 4:12

„Tę samą rzecz, którą prorok zarzucił Izraelitom, można zarzucić papistom. Ponieważ tak długo, jak rodzą się niemowlęta pośród nich, Pan naznacza je świętym znakiem chrztu. Dlatego w pewnym sensie są one ludem Bożym. Jednocześnie widzimy, jak karygodne i wstrętne zabobony mają pośród nich miejsce (…)”.

Komentarz do Księgi Amosa 5:26

„Tak jest i z chrztem; jest to uświęcone i niezmienne świadectwo Bożej łaski (…) nawet jeśli wszyscy jego uczestnicy byliby bezbożni i zanieczyszczeni. Chrzest wciąż zachowuje swój własny charakter i nigdy nie jest zanieczyszczony przez występki (i wady) ludzkie”.

Komentarz do Księgi Micheasza 1:3

„Istnieją papiści chwalący się tytułem kościół, którzy na próżno przekonani są o przywiązaniu Boga do nich ze względu na chrzest, który przecież bezczeszczą swoimi zabobonami. Myślą, że mają Chrystusa, ponieważ wciąż zachowują nazwę kościół. Nawet gdyby Pan obiecał, że będzie zamieszkiwał w Rzymie, to przecież widać, jak głupie i lekkomyślne byłyby tego typu przechwałki! Bo chociaż świątynia była w Jeruzalem, to Pan nadszedł, aby ukarać grzechy ludu – nawet ludu wybranego”.

Kazanie z Księgi Powtórzonego Prawa 14 (23 października 1555 r.) 

„Papiści strząsnęli jarzmo naszego Pana Jezusa Chrystusa… Prawdą jest, że mają chrzest, który jest znakiem chrześcijaństwa, lecz zupełnie znieśli właściwe zastosowanie chrztu. Stąd widzimy, że nie mają poznania ani Boga, ani Jego Słowa”.

Kazanie z Księgi Powtórzonego Prawa 23:8 (23 stycznia 1556 r.) 

„Tak jak Bóg przykazał: ‘Nie gardź Edomitą, gdyż jest twoim bratem, i nie gardź Egipcjaninem, gdyż byłeś w jego ziemi obcym przybyszem’, tak i ochrzczony rzymski katolik jest naszym bratem – podobnie jak obrzezany Edomita był bratem Izraelity”.

„Przyjrzyjmy się pilnie dzieciom (obrzezanego) Ezawa… Gdyby któreś z nich wyrzekło się własnego pokrewieństwa – tak jak nawróceni papiści powinni wyrzec się własnego przywiązania do Rzymu – znalazłoby się w liczbie błogosławionego stada prawdziwego Bożego ludu”.

„Ponieważ posiadają chrzest, który jest widzialnym znakiem, to widzimy, że Bóg zachowywał tych, którzy należeli do Jego Domu i Jego Owczarni. Tak więc widać, że papiści są jak Edomici, którzy otrzymali obrzezanie, obecnie zastąpione chrztem (Kol 2:11-13)”.

Kanony Trydenckie 

Komentując IV kanon Soboru Trydenckiego (1545-1563) na temat chrztu, Kalwin zgodził się z jego główną wymową, gdy stwierdził: „Zamierzenia chrzczącego mają niewielkie konsekwencje dla nas. Niech więc wystarczy bycie ochrzczonym w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – jakkolwiek nieświadoma lub niepobożna byłaby osoba udzielająca nam chrztu. Człowiek jest jedynie ręką. Jedynie Chrystus prawdziwie i poprawnie chrzci”.

„Podobnie dziś jesteśmy dużo bliższymi sąsiadami papistów niż Turków albo pogan. Powodem jest fakt, że pomimo oddalenia od Bożej łaski i zdemoralizowania całej religii oraz uwikłania w nadużycia i demoralizację, tak że patrząc na to, ogarnia nas wstręt – jednak wciąż pozostają pośród nich ślady Bożego wołania”.

„Chrzest więc powoduje, że papiści nie mają żadnego usprawiedliwienia. Wręcz przeciwnie – podwaja miarę ich grzechu! Ponieważ przez bluźnierczą zuchwałość zanieczyszczają to, co polecił Boży Syn. Lecz podczas ich Mszy dzieje się nawet większa ohyda. Msza, którą znamy, nie ma pod żadnym względem nic wspólnego z Wieczerzą Pańską daną przez naszego Pana. Pozostało przynajmniej kilka rzeczy w chrzcie, jednak Msza nie ma w sobie nic z Chrystusowej Wieczerzy Pańskiej (…)”.

Kalwin argumentował, że ochrzczonym protestantom jest dużo bliżej do ochrzczonych rzymskich katolików niż im obojgu do nieochrzczonych muzułmanów. Porównując obrzezanych Edomitów do ochrzczonych rzymskokatolików, Kalwin stwierdził: „Mojżesz powiedział, że jeśli Edomici ustąpiliby, chcąc przyłączyć się do (prawdziwie chrześcijańskiego, pobożnego) Kościoła Bożego – mogliby zostać przyjęci i przyłączeni. Ponieważ ten, kto zechciał być obrzezany, był zawsze przyjmowany”.

„Kiedy papiści przychodzą do nas, powinniśmy przyjąć ich z całą łagodnością z powodu braterstwa, które Bóg ustanowił pomiędzy nimi a nami. Lecz nie tylko powinniśmy to uczynić, lecz także powinniśmy starać się o nich, jak tylko możemy”.

wtorek, 11 czerwca 2019

Rola młodości w życiu Dawida

OD PASTERZA DO KRÓLA

Dawid był najmniej zauważany przez swojego ojca. Wśród synów, których przyprowadził do Samuela jako kandydatów na króla, nawet nie brał go pod uwagę i nie wspomniał jego imienia. Jednak Bóg wybrał właśnie to, co małe, niezauważane w oczach świata, aby poprzez nich uczynić coś wielkiego (1 Kor 1:27). Oczywiście to nie jest tak, że Dawid miał dwie lewe ręce i nie nadawał się do niczego. Raczej to w oczach ludzi był nikim, a jego umiejętności niewiele warte. Biblia informuje nas, że Dawid był wyposażany, przygotowywany do roli króla już wcześniej. Opiekował się owcami i w ten sposób Bóg przygotowywał go do roli pasterza ludu Bożego. Chronił owce przed dzikimi zwierzętami, co było wyposażeniem do roli wojownika, który walczy za Boga i Izrael. Biblia mówi, że Dawid był też pięknego wyglądu. Miał też piękne oczy i ładny wygląd. To nie jest tak, że jeśli ktoś jest niedorajdą, to idealnie nadaje się do służby w Kościele. Bóg już wcześniej przygotowywał Izrael na Dawida, ale i kierował życiem Dawida, tak, by przygotować go do przyszłej roli króla nad Izraelem.



Bóg ma swoje zamysły i dopiero po czasie możemy powiedzieć o młodości Dawida: teraz rozumiemy po co te lwy, te owce, ta umiejętność gry na harfie…  Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że w ten sposób Bóg przygotowywał Dawida do jego życiowej roli jako króla. Dawid nie stał się więc mężnym, odważnym, Bożym królem z dnia na dzień. Bóg go kształtował i szlifował od dzieciństwa. Dawid był wypróbowany, zanim objął urząd. Bóg nie powołał niezdary. Wybrał człowieka, którego sam wyposażył, szkolił na polach i pastwiskach, w codziennych domowych rytuałach rodzinnych. Przed ludźmi postawił go we właściwym czasie, gdy Dawid nauczył się, że służba pasterza ludu Bożego to droga przez ciernie, a nie sposób na poklask.

ROLA MŁODOŚCI

W życiu Dawida widzimy, że młodość to czas wspaniałych przygód i cudownego Bożego prowadzenia, przygotowywania. Dawid wychował się w kontekście pobożności mieszkańców Betlejem. Opis ich poświęcenia oraz udział w uczcie ofiarnej wskazuje na fakt zainteresowania sprawami duchowymi w tym mieście (1 Sm 16:4-5). Nie tylko jednak duchowy kontekst miasta, w którym mieszkał miał znaczenie. Przede wszystkim był wychowywany w kontekście rodziny oddanej Bogu. Dawid wzrastał w atmosferze wiary i pobożności.

Lecz następnego dnia po nowiu, gdy miejsce Dawida było puste, rzekł Saul do Jonatana, swego syna: Dlaczego syn Isajego nie przybył ani wczoraj, ani dzisiaj na wieczerzę? Jonatan odpowiedział Saulowi: Dawid prosił mnie bardzo, aby mu pozwolić pójść do Betlejemu, mówiąc: Zwolnij mnie, proszę, gdyż składamy ofiarę rodzinną w tym mieście; kazali mi przyjść bracia moi; otóż teraz, jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, pozwól, że udam się tam i odwiedzę moich braci. Dlatego nie przyszedł do stołu królewskiego. (1 Sm 20:27-29)


W Psalmach Dawid opowiada o swojej więzi z Bogiem od najwcześniejszych chwil życia. Jednak nie zostały one napisane, byśmy opowiadali o jego dzieciństwie. Dawid napisał je, aby również nasze dzieci mogły utożsamić z ich treścią. 

Tyś mnie wydobył z łona, Uczyniłeś mnie bezpiecznym u piersi matki mojej. Na ciebie byłem zdany od urodzenia. Ty byłeś Bogiem moim od łona matki mojej”.  (Ps 22:10-11)

„Tyś bowiem nadzieją moją, Panie, Boże, Tyś ufnością moją od młodości mojej. Tyś był podporą moją od urodzenia, Tyś pomocą moją od łona matki mojej: O tobie zawsze mówi moja pieśń pochwalna”. (Ps 71:5-6)

W młodości Dawid był uczony o Skrzyni Przymierza, zaś później naprawdę ją zobaczył (Ps 132:6). Był niczym dziecko, które od wczesnych lat życia było uczone Apostolskiego Credo i Ojcze Nasz, które z czasem zaczyna rozumieć coraz lepiej ich sens. Dawid opowiada o swojej więzi z Bogiem od najwcześniejszych chwil. Śpiewajmy wraz z nim. 

CIERPLIWA WIARA


Kiedy pierwszy raz spotykamy Dawida w Biblii – jest w pracy, karmi owce. Jego kolejnym przygotowaniem do roli króla była służba giermka na dworze Saula (1 Sm 16:21). Nie odnosi się do Saula z pogardą, nie stwierdza zachłannie: zgrzeszyłeś królu, więc Samuel namaścił mnie na twoje miejsce. Odejdź!

Jest pokorny, cierpliwy, wierny w swoim zadaniu. Cierpliwie czeka na Boży czas. Jest wzorem do naśladowania, obrazem prawdy, że przez wiarę i cierpliwość dziedziczymy obietnice (Hbr 6:12). Również Chrystus, gdy mógł sięgnąć po władzę będąc kuszony przez diabła, odmówił. Nie dlatego, że nie interesowało Go królestwo, narody i panowanie. Raczej czekał cierpliwie na Bożą drogę, która wiodła przez służbę, uniżenie i krzyż. Dawid jest więc obrazem większego Dawida – króla z pokolenia Judy Jezusa Chrystusa. I to jest charakterystyczne dla wielu starotestamentowych postaci, że mimo własnych niedoskonałości, są zapowiedzią doskonałości, która nadejdzie. Dawid nie jest Chrystusem, lecz obrazem i typem Chrystusa. Wierzył, że prawdziwie Pan go powołał, lecz musi cierpliwie czekać na wypełnienie Bożych obietnic. Jednak cierpliwość wykorzystuje czas, a nie marnuje go na przesiadywanie w bezczynności. Wiara i cierpliwość robią swoje wierząc, że Pan Bóg pewnego dnia otworzy drzwi i wykona to, co w naszych oczach dziś wydaje się nieprawdopodobne, ale jest pewne, gdyż Boże Słowo nie zawodzi.

JAK BÓG TRAKTUJE PRZYJACIÓŁ?


Duch Boży zstąpił na Dawida, kiedy został namaszczony przez Samuela 
(1 Sm 16:13). Od tego momentu zakończyło się dla niego spokojne życie, a rozpoczęła życiowa misja. Zaczynają się poważne problemy i wyzwania. Zaczyna się wojna, spiski, knowania, intrygi, upadki, smutek… Kiedy otrzymujemy Ducha, zostajemy powołani do armii. Kończy się beztroskie życie, a rozpoczynają napięcia, wyzwania. To ukazuje częsty sposób działania Bożego. Bóg stawia swojego namaszczonego  pośrodku największego zagrożenia, a nie z dala od wyzwań. W taki sposób dokonało się nasze odkupienie w Chrystusie. W taki sposób Bóg traktuje nas - swoich przyjaciół. 

środa, 5 czerwca 2019

Zdeformowana antropologia tzw. oświecenia

Oto ojcowie i główni myśliciele oświecenia: Kartezjusz, Hobbes, Locke, Spinoza, Kant...  Żaden z nich nie miał dzieci. Rousseau miał dzieci, lecz oddał je wszystkie do adopcji. Innymi słowy oświeceniowy racjonalizm był dziełem ludzi, którzy nie doświadczyli prawdziwego życia rodzinnego, a więc tego, co musi mieć miejsce, by istniało zdrowe społeczeństwo. To wiele wyjaśnia jeśli chodzi o zdeformowaną antropologię oświecenia (Yoram Hazony).

czwartek, 3 stycznia 2019

Pokaż mi swój kalendarz, a powiem ci, w co wierzysz



PANOWANIE CHRYSTUSA

Boże Narodzenie to między innymi wieść polityczna: przyszedł Król! Dołączcie do Jego Królestwa! Uznajcie Jego panowanie nad sobą, ale i nad naszym narodem, każdym metrem kwadratowym. Dlatego nie powinna nas dziwić kulturowa walka o język, symbole i próby zmiany systemu datowania. Misjonarze niewiary dobrze wiedzą, że nie są w stanie zmienić faktu, że oto mamy 2019 rok - tak mocno jest to wpisane w historię i kulturę. Ale można powalczyć o terminologię: przed naszą erą i naszej ery. Jednak w erze nie ma niczego naszego. Kalendarz i historia należą do Boga. Nasza era, festiwal zimowy, Winder Holidays, ferie świąteczne, Gwiazdka... - nie kupujemy żadnej z tych nazw. Życzmy Wesołych Świąt, lecz nie zatrzymujmy się na tym. Dodajemy: Bożego Narodzenia.

Bóg ustami Izajasza zapowiada przyjście Syna na świat oraz zakres Jego panowania:

Albowiem dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju. Potężna będzie władza i pokój bez końca na tronie Dawida i w jego królestwie, gdyż utrwali ją i oprze na prawie i sprawiedliwości, odtąd aż na wieki. Dokona tego żarliwość Pana Zastępów. (Księga Izajasza 9.5-6)

Izajasz oznajmia, że syn jest nam dany. W jakim celu? Bóg nie dał syna, który aspiruje do tego, aby władza spoczęła na jego ramieniu. Rezultat jego przyjścia jest obiecany tak samo pewnie, jak sama zapowiedź, że przyjdzie. I tym rezultatem jest, że "władza spocznie na jego ramieniu", jego rządy będą wzrastały, a panowaniu nie będzie końca. Kluczowym momentem, początkiem tej Bożej pokojowej misji na ziemi jest narodzenie dziecka, które jest Bogiem i Człowiekiem.

DIONIZY MAŁY

W V wieku w Scytii żył pewien mnich, o imieniu Dionizy (Dionizjusz). Ze względu na fakt, że imię było bardzo powszechne, przyjął przydomek "Mały". Ów Dionizy NiewieleZnaczący dzięki opatrzności Bożej stał się jedną z najważniejszych postaci historii Kościoła. To właśnie on zaproponował, aby system określania dat został zmieniony i wszystkie wydarzenia były umiejscawiane w czasie w odniesieniu do narodzin Jezusa Chrystusa. W ten sposób historię dzieli również Biblia. Stary Testament - okres przed narodzeniem Chrystusa, to okres nocy i cieni. Nowy Testament - okres po narodzeniu Chrystusa, to czas światła, dnia i rzeczywistości, na którą wskazywały cienie. Wiemy jednak, że Dionizy pomylił się w wyliczeniach daty narodzin Chrystusa o 4 lata (lub nawet 6 lat). Jezus urodził się w 4 lata wcześniej. Wiemy o tym, ponieważ śmierć Heroda, który próbował zabić Jezusa w okresie niemowlęcym przypada na 4 rok przed Chrystusem. Możemy więc z uśmiechem oznajmić: Pomyliliśmy się. Panowanie Chrystusa trwa o 4 lata dłużej niż nam się wydawało! Chodźmy na pokaz fajerwerków w Sylwestra i uczcijmy to! 

NIE CZY, LECZ JAKI KALENDARZ?
Każdy z nas żyje w oparciu o jakiś rytm, cykl. Obchodzimy urodziny, rocznice ślubu, Dzień Matki, Ojca, Babci, Dziecka, a także Walentynki lub Tłusty Czwartek. Żyjemy w oparciu o 7-dniowy tydzień, 30/31-dniowy miesiąc, 12-miesięczny rok itd. Problemem więc nie jest schemat naszego życia oparty o jakieś stałe, powtarzające się wydarzenia. Pytanie brzmi: o jaki cykl będzie on oparty?
W taki sposób działa Bóg. Stwarza dzień i noc, wiosnę i zimę. Co 365 dni mówi do trawy, liści i kwiatów: wstań, a następnie: połóż się. Stwarza pory roku, poranek, południe i wieczór. Jest Bogiem porządku, który ustalił pewien rytm i działa wg pewnego (własnego) rytmu. Można powiedzieć, że Bóg działa liturgicznie, dlatego i nasze życie powinno być liturgiczne. W zasadzie nie da się od tego uciec, ponieważ zostaliśmy stworzeni jako istoty liturgiczne (cielesno-duchowe). Codziennie powtarzamy ten sam schemat stałych czynności: przebudzenie, liturgiczne "Dzień Dobry", poranna toaleta, mycie zębów, śniadanie, praca/nauka… itd.
Niektórzy szczerzy chrześcinanie próbują uciec od powtarzalności i schematów, ale komicznie brzmi chrześcijanin składający żonie życzenia z okazji rocznicy ślubu, twierdzący jednocześnie, że nie przykłada uwagi do określonych dni, świąt czy wydarzeń. „Ja nie obchodzę Święta Reformacji i Dnia Wszystkich Świętych, bo to święta poświęcone ludziom i ustanowione przez ludzi. A swoją drogą - wpadniesz jutro na moje urodziny?”
Podobnie komicznie brzmi pastor twierdzący, że jego kościół nie używa kalendarza liturgicznego, gdyż jest schematyczny i ograniczający, a następnie zza kazalnicy ogłasza: „Kolejne nabożeństwo odbędzie się jak co tydzień w niedzielę o tej samej porze.” Zaś w Boże Narodzenie, które nie wiedzieć czemu w jego kalendarzu zawsze przypada na 25 grudnia składa życzenia "Wesołych Świąt".
Bóg w Biblii przykłada znaczenie do chronologii. Działa w czasie i umiejscawia opisywane wydarzenia w czasie. Mówi w jakim dniu, miesiącu czy roku dana rzecz miała miejsce. Ewangelista Łukasz w dokładny sposób określa czas narodzin Chrystusa (Łk 3.1), zaś autorzy Apostolskiego Credo wymieniając podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej oznajmiają, że Chrystus został ukrzyżowany pod Poncjuszem Piłatem, a nie Waleriuszem Gratusem, którym był prefektem przed nim, czy Marcellusem, którym był prefektem po nim.

Ignorując znaczenie historii w Piśmie Świętym podcinamy, gałąź na której sami siedzimy, ponieważ wiara chrześcijańska to wiara w historię i jej określoną (opisaną w Biblii) interpretację. Wiara chrześcijańska to uznanie wydarzeń opisanych w Piśmie Świętym za historyczne. Chrześcijaństwo nie polega na wierze w abstrakcyjne idee, którym historia dodaje jedynie kolorytu. Prawdziwość dat, wydarzeń, chronologii biblijnej jest elementem naszej wiary. Oznajmia bowiem: Bóg mówi prawdę. To naprawdę miało miejsce. Biblia jest spolegliwa. Jest bezbłędnym, natchnionym autorytetem. Dlatego Kościół słusznie chciał, aby rytm życia wiernych wyznaczały wydarzenia z życia Chrystusa. Jedyną alternatywą wobec Bożego spojrzenia na historię jest jej definiowanie w odniesieniu do kogoś lub czegoś innego. Jednak Jezus Chrystus naprawdę przyszedł na świat i został ustanowiony królem nieba i ziemi. Kiedy przechodzimy obok starych domów, niekiedy nad drzwiami widzimy tabliczkę z datą np. 1894. To informuje nas o jego wieku. Rok 2019 mówi nam o tym samym. Oznacza, że nowe niebo i nowa ziemia są w budowie od 2019 lat. Bóg w betlejemskiej stajni rozpoczął konstrukcję nowego świata. 

KUP DOBRY KALENDARZ

Wiele kalendrzy nie pomaga nam zbytnio pamiętać o historii opisywanej przez Boga. Mamy co roku dzień rowerzystów, dzień bez papierosa, dzień pocałunku, dzień kaca, dzień lasu, dzień białych skarpetek itp. Większość z nas potrafi powiedzieć jakie święto przypada na 11 listopada, a jakie na 15 sierpnia. Wielu bez zastanowienia potrafi powiedzieć kiedy jest Dzień Dziecka, Matki, Dzień Nauczyciela, Górnika lub Walentynki. Jednak ilu z nas potrafi powiedzieć co Bóg stworzył 4 dnia? Kiedy mamy Niedzielę Palmową, Zesłanie Ducha Świętego i Wniebowstąpienie Chrystusa? Kiedy jest początek Adwentu i dlaczego przypadają na niego akurat 4 niedziele? Hm?

Zwykle w rodzinach pamiętamy, że w zimą są urodziny mamy, córki; wiosną taty, a latem syna. Każdy kalendarz opowiada jakąś historię i oznajmia jakie wydarzenia mają dla nas znaczenie i stoją w jej centrum. Przykładowo kiedy piszę te słowa (3 stycznia 2019) w żydowskim kalendarzu mamy 26. dzień miesiąca Tevet 5779 roku. Dlaczego ten rok? Ponieważ rachuba lat zaczyna się od dnia stworzenia świata, które wg żydowskich autorytetów religijnych nastąpiło 7 września 3761 roku przed Chrystusem. Od tamtego czasu, zdaniem Żydów, nie było wydarzenia, które w kluczowy sposób zmieniłoby świat. Innym przykładem jest cesarz Dioklecjan, który objawił się jako wielki megaloman, próbując narzucić system datowania, licząc od roku, w którym został cesarzem. Żydowski fałszywy Mesjasz, Symeon Bar-Kochba, chciał uczynić to samo. Wielbiciele Rewolucji Francuskiej próbowali tej samej sztuczki i chcieli, by rok 1792, a więc rok obalenia monarchii francuskiej był rokiem zerowym dla wydarzeń odnowionego świata. Chcieli też zamienić 7-dniowy tydzień na tydzień 10-dniowy.

Kalendarz ma więc podstawy teologiczne i jest wyrazem wiary w historię, którą opowiada Bóg w Biblii lub wyrazem buntu. Wielu życzyłoby sobie, aby kamieniami milowymi historii były "nasze" pomniki, "nasze" wieże Babel, "nasze" dzieła, "nasi" prorocy i rocznice "naszych" rewolucji.

Oczywiście wszystko to zakończyło się fiaskiem, jednak ci ambitni klauni przynajmniej wiedzieli, jak ważna jest to kwestia. Rozumieli to lepiej aniżeli wielu chrześcijan, którzy dołączają do ateistów w sprzeciwie wobec Bożego Narodzenia. Wielu niewierzących rozumie bardzo dobrze jak ważne są symbole w kulturze i język, którym się posługujemy. Dlatego mamy "aborcję" zamiast zabójstwa, "romans" zamiast cudzołóstwa, "prawo do miłości" zamiast zboczenia, "inną perspektywę" zamiast kłamstwa.

BOŻE NARODZENIE WYPIERA POGAŃSTWO
Święto Bożego Narodzenia Kościół przyjął w pierwszej połowie IV wieku. Stało się ono bardzo ważne w kontekście wielu herezji dotyczących ludzkiej i boskiej natury Syna Bożego. Święto Wcielenia Syna Bożego zapewniało coroczną afirmację ortodoksji. Dlatego jest ważne również i dziś ponieważ herezje nt. Chrystusa wciąż mają się dobrze. Boże Narodzenie jest naszym wielkim sojusznikiem w kulturze. Jest pedagogicznym narzędziem i darem pośród naporu niewiary w kulturze. Kolędy, życzenia, prezenty, gwiazda, światła - to wszystko opowiada o wielkiej biblijnej prawdzie, że Bóg przyszedł na świat jako człowiek.

Co więc z datą 25.grudnia? Jej znaczenie jest również teologiczne i pedagogiczne. Nie chodzi bynajmniej o obliczanie dnia urodzin Jezusa, a raczej o symbolikę Jego przyjścia świat.

Po pierwsze, był to okres świąt ku czci Słońca Niezwyciężonego - Solus Invictus. Kościół wypierając pogańskie obrządki ustanowił w ich miejsce celebrację biblijnego wydarzenia. Był to dobry obraz prawdy, że Chrystus przychodzi, rozbraja diabła i otwiera drzwi narodów do przyjęcia Ewangelii. 

Po drugie, był to okres przesilenia zimowego, kiedy dzień staje się dłuższy, a noc krótsza, co dobrze symbolizuje prawdę o światłości, która przyszła, by wyprzeć ciemność.

Po trzecie, jest to również przełom starego i nowego roku, co przypomina nam, że stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. Chrystus czyni nas nowymi stworzeniami. Stary świat odchodzi, rozpoczyna się konstrukcja nowego świata.

ELEMENTARZ KALENDARZA KOŚCIELNEGO

Kościół opracował kalendarz, który jest dobrym narzędziem pedagogicznym i praktycznym. Ów kalendarz miał trzy cykle. 

Pierwszy z nich skupia się na życiu i dziele Jezusa Chrystusa. Pierwsza część, od Adwentu do Wniebowstąpienia, koncentruje się na życiu Chrystusa i historii odkupienia. Wczesne święta Starego Przymierza (Pascha, Zielone Świątki) również koncentrowały się na wydarzeniach odkupienia. Druga część, od Wniebowstąpienia i Pięćdziesiątnicy do Adwentu, koncentruje się na naukach Chrystusa, podobnie jak w Starym Przymierzu Święto Namiotów (Sukot), które było w drugiej części roku i skupiało się na nauczaniu Prawa.

Drugi cykl koncentruje się na ważnych dniach w historii Kościoła. Tu mamy dni bohaterów wiary i męczenników. Tradycyjne kościoły upamiętniały również życie wielu innych świętych. Samo w sobie niekoniecznie jest to złe, wszak Biblia zachęca nas do pamiętania i naśladowania wzoru Bożych ludzi. Również w Polsce mamy święta i dni upamiętniające ważnych dla nas osób: Dzień Dziecka, Dzień Matki, Dzień Ojca, Nauczyciela, zakochanych, urodziny, rocznice, Dzień Niepodległości, Wojska Polskiego itp. podczas których szczególnie celebrujemy i dziękujemy za naszych bliskich lub bohaterów narodowych. Jednak upamiętnienie życia świętych w Kościele choć nie było złe samo w sobie, to zostało skażone przez liczne przesądy, a dni świętych rozmnożyły się tak bardzo, że zdominowały kalendarz katolicki i prawosławny. Ponadto owa świętość zaczęła być definiowana w gnostycki i mistyczny sposób. Z tego powodu Reformatorzy w zasadzie usunęli te święta. Jan Kalwin zachęcał do celebrowania tylko Święta Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Pięćdziesiątnicy, dzieląc swój katechizm na 55 rozdziałów, które należy czytać w każdą niedzielę i podczas trzech świątecznych dni. Później purytanie poszli jeszcze dalej i usunęli wszystkie religijne dni z kalendarza z wyjątkiem Dnia Pańskiego - Niedzieli. Wierzyli bowiem, że inne dni będą bardziej konkurowały z Niedzielą, niż wypełniały luki w kalendarzu. Jednak dodatkowe sabaty i święta Starego Przymierza nie umniejszały cotygodniowego sabatu, który podobnie jak Dzień Pański w Nowym Przymierzu miał pierwszeństwo. Dlatego mówimy o Niedzieli jako obligatoryjnym cotygodniowym święcie oraz świętach ustanowionych przez Kościół (na pamiątkę biblijnych wydarzeń) jako możliwościach, które mamy jako lud Boży, by nasycać nasze serca, rodziny, kulturę Bożymi prawdami.

Trzeci cykl kalendarza kościelnego koncentruje się na wydarzeniach rolniczych w przyrodzie np. Święto Żniw, Dziękczynienia, kiedy Kościół modli się o plony, o deszcz, o pracę, o chleb powszedni i dziękuje za owoce ziemi i pracy ludzkich rąk.

"WESOŁYCH ŚWIĄT" JAKO WEZWANIE

Święta państwowe są zwykle okazją dla rządzących, by budować wśród obywateli świadomość historyczną, przywiązanie do narodu, symboli i barw narodowych, jednoczyć obywateli we wspólnych wartościach. Święta rodzinne konsolidują krewnych wokół wartości rodzinnych, jednoczą nas. Również jako chrześcijanie, powinniśmy w znacznie większym stopniu korzystać z okazji, które mamy, kiedy w naszej kulturze celebrujemy Boże Narodzenie czy Wielkanoc. To wspaniała okazja, by budować jedność naszych rodzin, narodu wokół Chrystusa i Ewangelii. Wprowadzenie przez Kościół świąt upamiętniających wydarzenia z życia naszego Zbawiciela jest świadectwem dla świata. Oznajmia ludziom, że tego dnia wydarzyło się coś wielkiego i wspaniałego. Powinniśmy być Bogu wdzięczni, że mamy 7-dniowy tydzień i że Niedziela w wielu miejscach jest dniem wolnym od pracy. Jednocześnie powinniśmy pamiętać, że mamy 7-dniowy tydzień i wolną Niedzielę z konkretnego powodu. Pan Jezus jest na tronie w niebie, a Jego władza będzie wzrastała (zgodnie z proroctwem Izajasza), ale On działa poprzez własne instrumenty, a jednym z Jego głównych narzędzi działania, formowania Królestwa na ziemi - jest wiara Jego ludu. Ta wiara powinna kształtować sposób, w jaki robimy zakupy, śpiewamy, oszczędzamy, mówimy, celebrujemy Boże Narodzenie. Dlatego kiedy mówimy Wesołych Świąt, to jest to nie tylko życzenie: chciałbym, abyś miał radosne święta. Jest to także wezwanie: raduj się, bo narodził się Chrystus Pan w mieście Dawidowym!

CZY BOŻE NARODZENIE JEST BIBLIJNE?
Każdy Kościół używa liturgicznego kalendarza. Nawet wspólnoty krytykujące innych za to, że w swoich kalendarzach liturgicznych upamiętniają wydarzenia, co do których nie ma w Biblii nakazu by je obchodzić (np. Boże Narodzenie), same praktykują swoją pobożność w sposób, co do którego Biblia milczy. Nie ma w Piśmie wezwania do organizacji grup biblijnych w środy, spotkań modlitwenych w soboty, obozów młodzieżowych w lipcu, konferencji teologicznych we wrześniu i weekendów dla liderów w marcu. Wielu chrześcijan czyta Pismo Święte w domach w oparciu o roczny kalendarz czytania Biblii jednocześnie „walcząc” przeciwko rocznemu kalendarzowi czytania Pisma w Kościele.
Co więc oznacza "biblijność" w podejściu do określonych świąt i kalendarza? Oznacza wierność Słowu Bożemu, odczytywanie zasad płynących z Pisma i formułowanie na ich podstawie wniosków. Nie ma w Biblii wersetu: „Bóg jest Trójcą”. To jednak nie stanowi problemu, ponieważ mamy bardzo jasne i klarowne nauczanie całego Pisma, na podstawie którego wyciągamy wniosek, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach.
Dowód na to, że jako kościół możemy upamiętniać ważne wydarzenia w historii zbawienia znajduje się w Księdze Estery 9:18-28. Bóg nigdy nie nakazywał świętować Święta Purim. Oczywiście były święta w roku Izraela nakazane przez Boga, takie jak: Pascha, Namiotów, Żniw. Jednak Święto Purim było świętem ustanowionym przez Kościół Starego Testamentu. W czasach Mojżesza nikt nic nie wiedział o tym święcie. Nigdzie Pismo nie nakazywało Żydom świętować Purim. W Księdze Estery 9.27 czytamy, że Żydzi przyjęli owo święto jako zwyczaj, którego się nie przekracza. Nie było tego w Prawie, a jednak zobowiązali się świętować ten dzień ze względu na upamiętnienie Bożego działania w historii. Jeśli było w tym coś złego, dlaczego Bóg dał nam w Biblii Księgę Estery? Dlaczego nigdzie nie potępił owej praktyki? 
O innym Święcie ustanowionym przez Żydów czytamy w apokryficznej 2 Księdze Machabejskiej 10. Znajduje się tam opis z połowy drugiego wieku przed Chrystusem, kiedy to Antioch Epifanes sprofanował Świątynię. Machabeusze oczyścili ją i przywrócili kult prawdziwego Boga. To święto zwane Chanuka (Święto Świateł) jest wspominane od tamtej pory przez Żydów jako Boże ocalenie Swego Ludu.
Kościół w Starym Testamencie, za Bożą aprobatą, ustanawiał święta mające na celu wspominanie wielkich dzieł Boga w historii Ludu Bożego, i co powinno tu być dla nas najistotniejsze – nasz Pan owe święta celebrował. Nie mówił, jak w przypadku innych praktyk faryzeuszy i uczonych w Piśmie: „Czy nie czytaliście co powiedział Mojżesz? Ludzkich nauk się trzymacie zaniedbując Boże przykazania.” W Ew. Jana 10:22-23 czytamy, że jak na pobożnego Żyda przystało Jezus właśnie w Święto Chanuka (Poświęcenia Świątyni) znajdował się w świątynnym przysionku Salomona. Jeśli Boży lud wspominał starotestamentowe wydarzenia będące cieniem Tego, który miał nadejść, o ileż bardziej lud Boży powinien upamiętniać rzeczywistość, na którą wskazywały cienie, a więc Boże Narodzenie, Wielki Piątek, czy Wielkanoc.
Ray Sutton napisał: „Kalendarz liturgiczny ukazuje, że Kościół wierzy, że naturalnie następujące po sobie okresy są podporządkowane porządkowi odkupienia i że czas został odkupiony i przeniesiony na tory zmierzające w kierunku sądu ostatecznego. To zaś kieruje lud Boży z dala od twierdzenia, że świat jest poruszany poprzez naturalistyczne czynniki” („Christianity and Civilisation part. 4.”).
Pokaż mi więc swój kalendarz, twoje dni powszednie i świąteczne, a powiem ci, w co wierzysz.

środa, 22 sierpnia 2018

Reformacje są brudne



Boża obecność nie zawsze oznacza przychylność. Kiedy Bóg nawiedza ziemię filistyńską - niszczy posąg Dagona i wylewa swój sąd nad całym krajem. Boża obecność w Wieczerzy Pańskiej dla niektórych Koryntian była ku sądowi. Dlatego kiedy wołamy o Bożą obecność pośród nas – pamiętajmy, że jeśli wzorem Izraelitów chcemy Arkę z przykazaniami, manną i laską Aarona, powinniśmy sobie zadać pytanie: czy kochasz przykazania, Bożą mannę, Jego pokarm, jego pasterską laskę? Czy pragniemy obecności Boga, Jego interwencji, działania? Dobrze się nad tym zastanówmy, ponieważ On nie przyjdzie jako nasz sługa i dżin w butelce. On przyjdzie jako Król. 

Jeśli chcemy obecności Boga w  naszym życiu, to dobrze. Ale wołajmy o nią ze skruszonym sercem, aby była to obecność ku błogosławieństwu, a nie ku sądowi. Ostatecznie Izrael w wojnie z Filistyńczami za czasów Samuela (1 Sm 7) odnosi zwycięstwo, ale dlatego, że nie byli w nią zaangażowani Izraelici. Bóg odniósł zwycięstwo nad bóstwami Filistynów. I nie potrzebował do tego rąk człowieka. Bóg jest wielkim wojownikiem. Pan jest wojownikiem, Pan - imię jego. Rydwany faraona i jego wojsko wrzucił w morze, a wybrani jego wojownicy zostali pogrążeni w Morzu Czerwonym. (Wj 15.3). 

Kiedy Bóg podnosi swoją rękę osiąga wszystko, co zechce. Potrafi posługiwać się ludźmi i często to robi, ale czasami działa bez nas, szczególnie tam, gdzie człowiek lubi kontrolować Boga lub się wywyższać. Charles de Gaulle powiedział, że cmentarze są pełne takich "niezastąpionych ludzi". 

Sam Bóg walczy za swój lud. Bóg oczyszcza Izrael z grzechu niszcząc tych, którzy są źródłem grzechu np. bezbożnych kapłanów i królów nawet w Bożym ludzie. I On nadal będzie to robił. Oczyszczenie ziemi, naszego kraju, Gdańska z grzechu może przyjść tylko na jeden z dwóch sposobów: albo przez krew Jezusa, albo przez Boży sąd.  

Lekcja z Bożego poradnika jest więc następująca: Reformacje są brudne. Reformacje niosą zawieruchę. Reformacje nie są pokojowe. Czy modlimy się o reformację w kościele? Słusznie, ale wiedzmy, że modlimy się o bałagan. Nie piszę tego, aby kogokolwiek zniechęcić. Jesteśmy wezwani, do tego, byśmy cieszyli się z Bożej odnowy i przebudzenia. Ale pamiętajmy, co wiąże się z reformacją. Bóg usunął i to radykalnie ludzi, którzy powinni wiedzieć sporo o Arce, Świątyni i ofiarach oraz przestrzegać przykazań. Bóg radykalnie potraktował swój lud, aby przynieść uwolnienie z grzechu i buntu.

A.W. Tozer napisał: Jeśli przebudzenie oznacza posiadanie więcej tego, co mamy dziś, to nie potrzebujemy przebudzenia. 

Reformacja nie jest przyjemnym pomnożeniem. Jest bolesną destrukcją, walką, nowym dziełem otoczonym w blasku Bożej prawdy, ale wypracowanym w ogniu. Jeśli nie jesteś na to gotowy, to nie chcesz reformacji. Jeśli chcesz wygodnego chrześcijaństwa, to reformacja powinna być dla ciebie wyłącznie daleką przeszłością, jednym z rozdziałów w podręczniku historii. 

PS. A w Niedzielę...